Droga
Rodzino Matki Bolesnej!
Drodzy
w Sercu Jezusa, Bracia i Siostry!
Rozpoczynamy
Adwent. Na początku nowego roku liturgicznego pragnę zaprosić wszystkich do
uwielbienia, dziękczynienia i zawierzenia Bożej Opatrzności, do odkrycia i
zachwytu nad tą cudowną tajemnicą Boga w Trójcy Świętej Jedynego, obejmującego
wszystko i wszystkich swoją mądrością, mocą i troskliwą miłością. Wydaje się,
że głębokie przeżywanie prawdy o tajemnicy Bożej Opatrzności jest szczególnie
potrzebne w naszej codziennej posłudze miłosierdzia wobec chorych i
cierpiących. Tę prawdę pomaga nam nieustannie odkrywać Maryja, gdy rozważamy drogę
Jej siedmiu boleści i polecamy się Jej czułej opiece.
Matka
od Opatrzności Bożej to jeden z tytułów, którymi Kościół zwraca się do Maryi.
Bł.
Edmund Bojanowski jako 3-latek został uzdrowiony. Niektórzy twierdzą, że nawet
wskrzeszony. Życie zostało mu przywrócone po modlitwie matki, za przyczyną
Matki Bożej w sanktuarium na Świętej Górze w Gostyniu. Mama Edmunda jako
wotum wdzięczności ofiarowała srebrne Oko Opatrzności Bożej. Edmund
w swoim dorosłym życiu mocno to podkreślał. Zakładając w XIX w.
Zgromadzenie Sióstr Służebniczek, w każdym domu, każdym przedszkolu
czy ochronce umieszczał ten symbol Opatrzności Bożej – oko wpisane w
równoramienny trójkąt oznaczający Boga Jedynego w Trójcy Świętej, który
stworzył świat i nim rządzi.
Przypomnienie
prawdy o Opatrzności Bożej wydaje się być dzisiaj szczególnie ważne
i potrzebne. Ta prawda uczy nas patrzeć na wszystko oczami wiary, w
świetle ostatecznego celu, którym jest Niebo i dostrzegać we wszystkim co nas
spotyka spoczywające na nas nieustannie czułe spojrzenie i troskliwą rękę Ojca
Niebieskiego; ta prawda wnosi zawsze wiele pokoju i światła do naszego serca, i
pomaga z pogodną nadzieją podejmować trudy ziemskiej wędrówki do królestwa
niebieskiego.
Jak
czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego:
Po stworzeniu Bóg nie pozostawia stworzenia samemu sobie. Nie
tylko daje mu byt i istnienie, ale w każdej chwili podtrzymuje je
w istnieniu, pozwala mu działać i prowadzi je do jego celu. Uznanie
tej pełnej zależności od Stwórcy jest źródłem mądrości i wolności, radości
i ufności (...)
Bóg przez swą Opatrzność czuwa nad światem i nim rządzi.
Świadectwa Pisma Świętego na ten temat są jednomyślne: troska Opatrzności Bożej
jest konkretna i bezpośrednia; obejmuje sobą wszystko, od rzeczy najmniejszych
aż do wielkich wydarzeń świata i historii (por. KKK 301; 303).
Drodzy
bracia i siostry!
„Wciąż
czuwa nad nami Boża Opatrzność! (…) Bóg stale jest przy nas i zapewnia nas:
«Miłość moja nie odstąpi od ciebie» (Iz 54, 10). Człowiek nie jest zagubionym
bytem, wrzuconym w określony moment dziejów świata. Papież Benedykt XVI uczył,
że «ten, kto wierzy, nigdy nie jest sam — nie jest sam ani za życia, ani w
chwili śmierci»” (Abp Gerhard Ludwig
Müller).
Prawda
o Bożej Opatrzności jest dziś „lekarstwem” szczególnie potrzebnym, bo widzimy jak
wielu ludzi przeżywających różne bolesne doświadczenia życiowe szuka pomocy,
ochrony, cudownego rozwiązania i odpowiedzi na swoje trudne pytania w tym, co
sprzeciwia się pierwszemu przykazaniu Dekalogu: „Nie będziesz miał bogów
cudzych przede Mną!”. Gdy słabnie wiara i zaufanie w Bożą Opatrzność pojawia
się lęk i zagubienie, traci się poczucie celu i sensu życia. Trudności, które
nas spotykają wydają się być bezsensownym ciężarem nie do uniesienia, pojawia
się czarna rozpacz. Ludzie zaczynają wtedy pytać gwiazd, wydzwaniać do wróżek,
odwiedzać bioenergoterapeutów, różnych uzdrowicieli, wchodzić w magię i
okultyzm, nosić talizmany i amulety, a nawet uczestniczyć w seansach
spirytyzmu, narażając siebie i bliskich na wielkie duchowe niebezpieczeństwo i
ataki ze strony złego ducha.
Dlatego,
drodzy bracia i siostry, ogromnie potrzebujemy dzisiaj tego duchowego
„lekarstwa” – całkowitego oddania i zawierzenia Bożej Opatrzności.
Zanurzony
w Bożej Opatrzności nie pyta dokąd go prowadzi Chrystus, nie lęka się
przyszłości, nie popada w rozpacz, ale troszczy się, by być zawsze blisko swego
Pana i Zbawiciela, powierzając się Jego woli i składając wszystko w Jego
dłoniach. On jest na pierwszym miejscu i w Nim pokłada całą swoją nadzieję.
Prawda
o Bożej Opatrzności porządkuje nasze życie, zgodnie ze słowami Chrystusa: Starajcie
się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko
będzie wam dodane (Mt 6, 33).
Właśnie
taką postawę powinniśmy przyjąć wobec opatrznościowego i dalekowzrocznego
Bożego działania. Powinniśmy gorliwie poszukiwać dóbr niebieskich. Muszą one
być na pierwszym miejscu. Pozostałe dobra nie powinny być przedmiotem zbytniej
troski, ponieważ nasz Ojciec niebieski wie, czego potrzebujemy:
"dziecięcego zawierzenia Opatrzności Ojca niebieskiego, który troszczy się
o najmniejsze potrzeby swoich dzieci" (KKK, 305). "Wy zatem nie
pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to
niespokojni! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz
wie, że tego potrzebujecie" (Łk. 12, 29-30).
Bł.
Edmund Bojanowski w jednym z listów pisał: „Opatrzność Boża radzi
o potrzebach” (Dz. 25 VII 1867).
„Pan Bóg radzi zawsze o swojej wiernej czeladce i jak stare
przysłowie mówi: kogo Bóg ma w swej obronie, ten w złej doli nie
utonie. (…) Módlmy się więc i pracujmy, a Opatrzność Boża jak nie zapomina
o biednych ptaszętach, tak i o nas pamiętać raczy” (List do s. Leony Jankiewicz, 28 IX 1865).
Ktoś
pięknie powiedział: "O jutrze masz wiedzieć jedynie to, że Opatrzność Boża
wstanie dla ciebie wcześniej niż słońce" (O. Lacordaire).
Drodzy
bracia i siostry! Jezus Chrystus uczy nas pokładać w Bogu bezgraniczną ufność
nawet w najtrudniejszych chwilach: przybity do krzyża, całkowicie oddaje się
Ojcu: "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego" (Łk 23, 46). Skoro
On w takiej chwili powierza się całkowicie Bogu, jak zatem nie czerpać z Jego
przykładu wierząc, że naprawdę kochający Ojciec czuwa nad każdym naszym
krokiem. Człowiek przekona się namacalnie, że tak właśnie jest, a każdy dzień
będzie przynosił kolejne dowody Bożej Opatrzności. Pewność miłosiernej opieki
Boga nad nami nie opuści człowieka nawet w chwilach nieszczęścia. To prawda,
czasem ulegnie zachwianiu, czasem jakiemuś oczyszczeniu, ale w sumie w takich
momentach człowiek jeszcze wyraźniej dostrzega obecność Ojca. Ziemskie
cierpienie przez to nie zniknie, jest nadal boleśnie realne, ale człowiek jest
pewien, że jeśli Bóg je dopuszcza, niewątpliwie ma ono jakiś sens. Nad dziejami
świata i nad każdym z nas czuwa Bóg, który jest kochającym Ojcem. Nie trzeba
więc się lękać, należy patrzeć z ufnością w nieznaną przyszłość, nawet jeśli
rysuje się ona w ciemnych barwach, bo wszystkie nasze włosy są policzone, bo
ważniejsi jesteśmy niż ptaki niebieskie i lilie polne.
„O,
jak cudowne są sprawy Opatrzności!” (Dz.
19 IV 1853) – pisał w swoim dzienniku duchowym bł. Edmund Bojanowski.
Sam
zmagał się przez całe życie z chorobą płuc. Ale nie zamknął się w swoim
cierpieniu. Otworzył się jeszcze bardziej na potrzeby bliźnich. Przełomowym
momentem w jego życiu stała się epidemia cholery, która dotknęła Gostyń i
okolice w 1849 r. Bojanowski dniem i nocą nawiedzał chorych, pomagał im na
wszystkie możliwe sposoby, starając się przede wszystkim zapewnić im opiekę
duchową i dostęp do sakramentów świętych. Od tego wydarzenia rozpoczęła się
jego życiowa misja wobec chorych i ubogich, szczególnie dzieci dla których
zakładał specjalne domy opieki, tzw. ochronki, prowadzone przez Siostry
Służebniczki.
Wielu
ludzi, podobnie jak bł. Edmund Bojanowski, odkrywa znaki działania Bożej
Opatrzności w swoim życiu. Niekiedy można usłyszeć świadectwo: "Tego się
nie da opowiedzieć, jak bardzo ciężka choroba naszego brata zjednoczyła całą
rodzinę". Wielu innych podczas choroby zbliżyło się do Boga i zmieniło
swoje życie. Można też usłyszeć świadectwa, że Boża Opatrzność kogoś cudownie
wybawiła z opresji. O. Jacek Salij opowiada: „Mój rodzony brat, kiedy był
dzieckiem, upadł tak nieszczęśliwie, że połamał sobie obie ręce. Złamania były
otwarte, ziemia wbiła się aż do szpiku, a było daleko nie tylko do szpitala,
ale nawet do telefonu. I proszę sobie wyobrazić, że w pierwszym samochodzie,
który zatrzymaliśmy, jechał chirurg z najbliższego szpitala”.
„Bóg
jest przy mnie – pisze Elżbieta. Teraz wiem, że w życiu nie ma przypadków. Pan
Bóg wyraźnie działa i daje znaki. Trzeba tylko umieć je odczytać. W moim
przypadku upłynęło sporo czasu, abym ten fakt dostrzegła i zrozumiała. Żałuję
straconych lat, ale jestem szczęśliwa, że dostałam szansę na zmianę swojego
życia. Przed operacją zbliżyłam się do Pana Boga, całkowicie Mu się oddałam i
zaufałam. Zaczęłam codziennie uczęszczać na Mszę Świętą, przyjmować Komunię
Świętą i gorąco modlić
się.
W
przeszłości zwykle zwracałam się do Boga z prośbami, teraz przede wszystkim
serdecznie dziękuję, za wszelkie łaski, także za cierpienie po operacji. Ono
bardzo uczy pokory i uwrażliwia na potrzeby drugiego człowieka, zwłaszcza
cierpiącego. Wtedy nie patrzy się tylko na swoje cierpienie, ale przede
wszystkim myśli się, jak pomóc innym. Przyjść im z pomocą to wielka radość.
Podczas pobytu w szpitalu
przyjmowałam Komunię Świętą, ale nie mogłam doczekać się, kiedy pójdę do
kościoła na Mszę Świętą. Po ponad dwóch miesiącach spełniło się moje
pragnienie. Od tamtego czasu każdy dzień rozpoczynam od znaku krzyża świętego,
modlitwy i codziennego udziału we Mszy Świętej. Przede mną jeszcze sporo
pracy nad kształtowaniem swojego sumienia, ale wierzę, że oddając się ufnie w
Bożą opiekę, stanę się lepszym człowiekiem. Codziennie zawierzam swoich
bliskich i siebie Bożej Opatrzności, ufając, że nigdy nas nie opuści”.
Bł.
Edmund Bojanowski w swoim dzienniku duchowym pisał: „A teraz się zgadzam
z Wolą Bożą, niech się tak stanie, jak Bóg rozrządzi” (Dz. 22 V 1858). „Racz
tylko Panie, wszystko ku dobru i naszemu zbawiennemu pożytkowi obrócić” (Dz. 17 VIII 1854). „Co tylko [Bóg] czyni, zawsze jest święte, zawsze chwalebne
i uwielbienia godne” (Dz. 1 III 1860).
Drodzy
bracia i siostry! Jako wspólnota miłości Matki Bolesnej pomagajmy naszym drogim
chorym oddać się z ufnością w ramiona Ojca Niebieskiego i zawierzyć Jego
słodkiej Opatrzności.
Pięknie
przypomina nam o tym modlitwa anonimowego autora:
„Boże
mój! Nie wiem, co mnie dzisiaj czeka. Tyle tylko wiem, że mnie nic nie spotka,
czego byś Ty pierwej nie przewidział, nie dopuścił lub nie rozkazał od wieków:
to mnie uspokaja. Uwielbiam Twoje odwieczne i niedościgłe wyroki, skłaniam
czoło stojąc z jak największą pokorą przed obliczem Twoim, wielbię miłość i
dobroć Twoją ku mnie. Wszystko przyjmuję, ze wszystkiego złożę Ci ofiarę i
połączę ją z ofiarą Jezusa Chrystusa, Zbawiciela mojego. Proszę Cię tylko w
Imię Jego i przez Jego nieskończone zasługi o cierpliwość w przeciwnościach
moich i o zupełne posłuszeństwo woli Twojej we wszystkim”.
Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
W
Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy:
Bóg daje ludziom możliwość dobrowolnego uczestniczenia
w swojej Opatrzności (...) Mogą [oni] wejść w sposób dobrowolny
w Boży zamysł przez swoje działania, przez swoje modlitwy, a także
przez swoje cierpienia. Stają się więc w pełni pomocnikami Boga (1 Kor
3,9; Tes 3,2) i Jego Królestwa (por. KKK 307).
Tutaj
wspaniałym przykładem może być dla nas Błogosławiony Edmund. Stał się on prawdziwym
pomocnikiem Boga oraz skutecznym narzędziem i świadkiem Bożej Opatrzności, troski
i miłości Ojca Niebieskiego wobec wszystkich ludzi, szczególnie wobec chorych i
ubogich.
„Nietrudno
dostrzec, że u Bojanowskiego źródłem tej wielkiej miłości bliźniego był jego
nieustanny kontakt z Bogiem, jego żarliwa modlitwa – podkreśla kard. Zenon
Grocholewski. Ta jego modlitwa była bardzo prosta, naturalna, była serdeczną
rozmową z kochającym Ojcem. Duch modlitwy przenikał całe jego życie i całą jego
bogatą działalność. Jest wzruszający fakt, jak Bojanowski codziennie szedł na
Mszę św. z Grabonoga do Gostynia odległego o około trzy kilometry, mimo
niepogody (deszczu, silnego wiatru, burzy, zawieruchy śnieżnej, lodu, błota
itd.) oraz słabego zdrowia, zwłaszcza bólu w klatce piersiowej, który nieustannie
się wzmacniał. Szedł zwykle pieszo. Niejednokrotnie grzązł po kolana w śniegu i
docierał do kościoła zadyszany, spocony, w przemoczonym obuwiu. Szedł, by
posilić się Bogiem.
W
tym życiu modlitwy, zjednoczenia z Bogiem, ogromną rolę odgrywała cotygodniowa
spowiedź. Z jego dziennika wynika, ile radości i równocześnie ukojenia oraz
duchowej mocy dawała mu każda spowiedź.
Często
przystępował do Komunii św. Eucharystia pociągała go w sposób wyjątkowy. Dużo
czasu poświęcał adoracji Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie”.
W
ten sposób bł. Edmund mógł stać się prawdziwym pomocnikiem Boga. Dzięki tej
duchowej jedności z Chrystusem mógł stać się skutecznym narzędziem i prawdziwym
świadkiem Bożej Opatrzności. To bardzo ważna wskazówka dla każdego z nas.
Droga
Rodzino Matki Bolesnej!
Opatrzność
Boża, która nad wszystkim czuwa, wszystko obejmuje i wszystkim kieruje,
szczególne miejsce w dziele zbawienia ludzi, wyznaczyła Najświętszej Maryi
Pannie.
O
tym pięknie przypomina nam Papież Franciszek, gdy nawiązując do obecności Maryi
na weselu w Kanie Galilejskiej mówi:
„Ileż
nadziei dla nas wszystkich w tym wydarzeniu! Mamy Matkę, której oczy są czujne
i dobre jak oczy Syna; Jej macierzyńskie serce jest pełne miłosierdzia, jak On;
Jej ręce chcą pomagać, jak ręce Jezusa, które łamały chleb dla łaknących, które
dotykały chorych i ich uzdrawiały. Napełnia nas to ufnością i otwiera na łaskę
i miłosierdzie Chrystusa. Wstawiennictwo Maryi pozwala nam zaznać pociechy (…)
Maryja jest Matką pocieszenia, która pociesza swoje dzieci”.
Od
Niej uczymy się całkowitego zawierzenia Sercu Jezusa, posłuszeństwa Jego Słowu
i zdania na Jego świętą wolę. „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. „Wszystkie
troski wasze przerzućcie na Pana, gdyż Jemu zależy na was” – zdaje się za
Apostołem powtarzać nam Maryja. Zaufajcie Jezusowi! Oddajcie całkowicie w Jego
ręce, On wszystko może i wie co dla was najlepsze. W Nim Ojciec Niebieski
objawia wam swoją czułą i troskliwą miłość i obejmuje was swoją słodką Opatrznością.
Jakże
wymowne w tym względzie mogą być świadectwa zawarte w Księdze Łask
i Cudów Oborskiego Sanktuarium ukazujące to przedziwne działanie Bożej
Opatrzności przez pośrednictwo Maryi i Jej wiernych czcicieli.
W 1740
roku przy kościele oborskim utworzone zostało Bractwo Opatrzności Bożej.
Powstało ono z inicjatywy Juliusza Dziewanowskiego (1700 - 1772),
właściciela dóbr Płonne, posła na sejm Rzeczypospolitej (w 1733 r.), kasztelana
chełmińskiego i elbląskiego. Przy południowej ścianie nawy oborskiego
kościoła ufundował kaplicę i ołtarz Opatrzności Bożej, jako wotum za
cudowne uzdrowienie swej córki Teresy.
W
1747 r. w dobrach Juliusza Dziewanowskiego niebezpiecznie chorowało bydło.
Wówczas poradził on ludziom, aby się do Tej Lekarki w cudownej figurze
oborskiej udali i złożyli się na votum. Skoro to postanowili natychmiast
choroba ustała.
Rok
później w dobrach Dziewanowskiego w Płonnem, powstał pożar podczas
nocy we dworze i już się len będący w pokoju zapalił. Wtedy krzyknął
ten pan, pełen serdecznej ufności: «Bolesna Matko Oborska, ratuj!»
i natychmiast gdzie się oczywistego spodziewano niebezpieczeństwa, łatwym
sposobem ogień został ugaszony.
W
1750 roku Juliusz Dziewanowski zeznał, jak jego czteroletni syn Marcin bardzo
ciężko zachorował i już prawie konając, nie dawał znaku życia. Będąc
w tak ciężkim utrapieniu ojciec ofiarował go Najświętszej Matce Bolesnej,
łaskami słynącej w Oborach, z taką oto intencją: «Matko Najświętsza!
ofiaruję Ci to dziecię, któremu, jeżeli Bóg przejrzał dłuższe życie na chwałę
swoją, uproś mu zdrowie, jeżeliby zaś żyć miało na obrazę Boską, uproś mu
skonanie prędsze». Z taką intencją, wiarą i ufnością przyjechał do
Obór, pozostawiwszy w domu chore dziecko. Tu intencję przed ołtarzem ponowił,
nabożeństwa wysłuchał, a wróciwszy do domu zastał dziecko powracające
szybko do zdrowia.
Drodzy
Bracia i Siostry! Tak dobry Ojciec nasz niebieski w swej Opatrzności
czuwa i troszczy się o nas przez Maryję, naszą najmilszą Matkę.
Prawdziwie jest Ona Matką od Bożej Opatrzności. Sam Juliusz Dziewanowski na
podziękowanie Matce Oborskiej złożył dodatkowe wotum w postaci ułożonej
przez siebie pieśni do Maryi:
Matko Bolesna słynąca cudami!
W Twojej opiece ufność pokładamy (...)
Twojej się wszyscy oddajem obronie
i Tego, który w niebie jest na tronie.
Po
śmierci Juliusza Dziewanowskiego (†1772) Płonne przypadło jego synowi
Dominikowi (1758 – 1827), który podjął dziedzictwo wiary swego ojca i od roku
1773 także został członkiem Bractwa Opatrzności Bożej w Oborach. Był on
generałem brygady Armii Księstwa Warszawskiego, „jednym
ze zdolniejszych i światlejszych wojskowych swej epoki”. Należy
podkreślić, że w rodzinie Dziewanowskich wielka była miłość do Ojczyzny, a ich
wiara w Bożą Opatrzność obejmowała także sprawy narodowe.
Wspomnijmy postać młodego
26 –
letniego Jana Nepomucena (1782-1808), wnuka Juliusza Dziewanowskiego. Po
trzecim rozbiorze w 1795 roku nie mógł pogodzić się z utratą przez Polskę
niepodległości i wymazaniem jej z mapy Europy. Dlatego w 1806 roku zaciągnął się do wojska dowodzonego przez Jana
Henryka Dąbrowskiego. Znalazł się w armii Napoleona. 5 czerwca 1807 wstąpił do
tworzonego 1. Pułku Szwoleżerów – Lansjerów Gwardii Cesarskiej, w którym
dowodził 3 kompanią. W czasie zwycięskiej bitwy pod Somosierrą dowodząc atakiem
na drugą i trzecią baterię dział hiszpańskich, został ciężko ranny. Młody
Dziewanowski był jedynym Polakiem, którego nazwisko wymieniono w biuletynie
armii napoleońskiej, dotyczącym zdobycia Somosierry. Zmarł w szpitalu w Madrycie
kilka dni po bitwie. Pamiątką po kapitanie Dziewanowskim jest pomnik stojący w
jego rodzinnej miejscowości Płonne. Jeden z napisów na pomniku brzmi:
„Dla
moich Polaków niema nic niemożebnego - Słowa Cesarza Napoleona wyrzeczone w
chwili polecenia do ataku, gdy otaczający go generałowie uważali to
przedsięwzięcie za niemożliwe do wykonania”.
Drodzy
bracia i siostry!
To
właśnie w takich rodzinach jak rodzina Dziewanowskich z Płonnego żywa była
zawsze wiara w Bożą Opatrzność nad naszą Ojczyzną. To dzięki takim wspaniałym
polskim rodzinom, mimo rozbiorów [1795-1918], Polacy dawali świadectwo swej
wiary i ufności w Bożą Opatrzność nad Polską i zachowali nadzieję na odzyskanie
przez nią niepodległości. Dzisiaj szkoła podstawowa w Płonnem nosi imię
„Rodziny Dziewanowskich”. Trzeba bowiem, abyśmy z uwagą wsłuchali się w tą
wielka lekcję miłości Ojczyzny i zawierzenia Opatrzności Bożej. Trzeba, abyśmy
podjęli to dziedzictwo wiary ojców naszych z myślą o kolejnych pokoleniach
Polaków.
Jak
to dobrze, że na Polach Wilanowskich w Warszawie powstała i coraz bardziej
pięknieje Świątynia Opatrzności Bożej, jako wotum dziękczynne Narodu Polskiego
i wypełnienie ślubowania Sejmu Czteroletniego z dnia 5 maja 1792 roku. Trzeba,
aby wszyscy Polacy właśnie do tej Świątyni – Centrum Opatrzności Bożej coraz
liczniej pielgrzymowali, szczególnie w roku 2018, gdy obchodzić będziemy 100 – rocznicę
odzyskania przez Polskę Niepodległości.
Drodzy Przyjaciele
Oborskiego Sanktuarium!
Wszyscy jesteśmy
zaproszeni do uwielbienia Boga w Trójcy Świętej Jedynego oraz dziękczynienia i
zawierzenia Jego Opatrzności.
Pociągnięci
przykładem tych, którzy przed nami przybywali na to święte miejsce, pełni
ufności wznosimy dzisiaj nasze serca ku Maryi i wołamy:
„Najświętsza
Maryjo Panno, Niepokalana Matko Bożej Opatrzności, otaczaj swą opieką nasze
życie i uświęcaj nasze dusze swą łaską.
Wypraszaj
dla nas u Ojca miłosierdzia i Boga wszelkiej pociechy przebaczenie za nasze
grzechy, pojednanie z naszymi braćmi, otuchę w naszych zmartwieniach.
Dokonaj
w nas głębokiej odnowy serca, aby stało się godnym mieszkaniem dla Twojego
Syna. Wspieraj nas w walce z letniością, egoizmem i pychą, byśmy mogli
wielkodusznie wypełniać nasze obowiązki i służyć bliźnim.
Tobie
się powierzamy, o Maryjo, w naszej wędrówce przez ten świat, Ciebie przyzywamy
jako przewodniczkę i obronę przed niebezpieczeństwami.
Bądź
nam pewną ucieczką w dręczących nas zmartwieniach. O słodka Matko Opatrzności,
zwróć ku nam swe spojrzenie: Tyś naszą nadzieją na ziemi. Spraw, byśmy mogli
mieć w Tobie Matkę chwały w niebie”.
Droga
Rodzino Matki Bolesnej!
Kończąc
nasze adwentowe rozważanie zawierzam z ufnością każdego z was i wasze rodziny
oraz całą naszą Wspólnotę, a szczególnie chorych, którym służymy, troskliwej
miłości Ojca Niebieskiego i czułej opiece Matki Oborskiej.
Zawierzam
was wszystkich Bożej Opatrzności i z serca błogosławię – o. Piotr O. Carm.
Obory – Karmel, dnia 3 grudnia 2017 r.
Załącznik
Litania do Bożej Opatrzności
Kyrie elejson! Chryste
elejson! Kyrie elejson!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Ojcze z nieba, Boże – zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże – zmiłuj się nad nami.
Opatrzności Boża, godny celu
miłości aniołów i ludzi – zmiłuj się nad nami
Opatrzności Boża, nadziejo naszego zbawienia,
Opatrzności Boża, pociecho Kościoła pielgrzymującego,
Opatrzności Boża, drogo do Nieba,
Opatrzności Boża, wyprowadzająca z wszelkich niebezpieczeństw,
Opatrzności Boża, rozdzielająca łaski,
Opatrzności Boża, nieprzebrany skarbie wszelkiego dobra,
Opatrzności Boża, wspierająca sprawiedliwych,
Opatrzności Boża, nadziejo grzeszników,
Opatrzności Boża, ucieczko nieszczęśliwych,
Opatrzności Boża, pomocy we wszelkiej potrzebie,
Opatrzności Boża, ukojenie serc,
Opatrzności Boża, schronienie udręczonych,
Opatrzności Boża, skuteczny leku na wszelkie strapienia,
Opatrzności Boża, nasycenie zgłodniałych,
Opatrzności Boża, wsparcie ubogich,
Opatrzności Boża, podporo wdów i sierot,
Opatrzności Boża, boski przymiocie godny naszego uwielbienia,
Baranku Boży, który gładzisz
grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
P: Wychwalamy Panie, Twoją
świętą Opatrzność.
W: I poddajemy się wszystkim Jej wyrokom.
Módlmy się:
Panie, Ojcze wszechmogący i
dobry, który przez swą Opatrzność prowadzisz nas i ochraniasz w każdej chwili
naszego życia, naucz nas być zawsze posłusznymi Twojej woli, abyśmy kiedyś
mogli wielbić Cię i dzięki Ci składać bez końca zjednoczeni w chwale Twego Królestwa.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
|