Drodzy
bracia i siostry!
W
Roku 2017 świętowaliśmy setną rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie. Siostra
Łucja, jedna z trojga małych pastuszków, w piśmie do swego biskupa
diecezjalnego, tak wspominała ostatnie objawienie w Dolinie Pokoju (13
października 1917 roku):
„Zobaczyliśmy
po stronie słońca św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus w ramionach i Naszą Dobrą
Panią ubraną w bieli, w płaszczu niebieskim. Zdawało się, że św. Józef z
Dzieciątkiem błogosławią świat ruchami ręki na kształt krzyża”.
Była
to wizja Świętej Rodziny z Nazaretu, o której myślimy szczególnie teraz, gdy w
gronie najbliższych świętujemy radosną tajemnicę Narodzenia Pańskiego w ubogiej
betlejemskiej grocie.
Siostra
Łucja mówi: „W orędziu z Fatimy Bóg woła, abyśmy skierowali swe spojrzenie na
Świętą Rodzinę z Nazaretu, w której On sam zechciał się narodzić, wzrastać i
poświęcać siebie, aby ukazać nam wzór do naśladowania na ścieżce naszych kroków
pielgrzymich, które prowadzą z ziemi do Nieba”.
Dlaczego
to takie ważne? W przemówieniu wygłoszonym kilka
miesięcy po zamachu papież Jan Paweł II dodał istotną uwagę: W dniu 13 maja
1981 r., w tym bardzo szczególnym dniu, (wspomnienia pierwszego objawienia Matki Bożej w Fatimie) powstała Papieska Rada do spraw Rodziny.
Ojciec Święty wskazał, że nieprzypadkowo jego cudowne ocalenie w dniu 13 maja
1981 r. nakłada się na początek działalności urzędu watykańskiego, którego
wyłącznym zadaniem jest obrona i promowanie rodziny. Jakby Bóg chciał mu
powiedzieć przez tę zbieżność dat: Teraz najważniejszym polem walki o
zbawienie ludzkości jest rodzina. Tak właśnie odczytał to św. Jan Paweł
II. Jeszcze tego samego roku poprosił kard. Carla Caffarrę o utworzenie
Papieskiego Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną.
Kardynał Caffarra wspomina:
„Podejmując
zadanie otrzymane od Sługi Bożego [obecnie już świętego] Jana Pawła II,
napisałem list do siostry Łucji z Fatimy za pośrednictwem jej biskupa, gdyż nie
można było tego uczynić bezpośrednio. I stało się coś niewiarygodnego. Choć
zupełnie nie spodziewałem się odpowiedzi na moje pismo, w którym prosiłem
jedynie o modlitwę, kilka dni później otrzymałem bardzo długi list podpisany
własnoręcznie przez siostrę Łucję (obecnie znajduje się on w archiwum
Instytutu). Jak stwierdziła w nim siostra Łucja: Ostateczna bitwa pomiędzy
Bogiem i szatanem zostanie stoczona o małżeństwo i rodzinę. Nie lękaj się
jednak, gdyż każdy, kto działa na rzecz świętości małżeństwa i rodziny spotka
się z przeciwnościami i będzie go się zwalczać, właśnie dlatego, że jest to
kwestia decydująca. Kończąc, siostra Łucja napisała: Matka Boża jednak
już zmiażdżyła szatanowi głowę.
Także
w rozmowie z Janem Pawłem II czuło się, że kwestie te są najwyższej wagi,
stanowią fundament stworzenia i dotykają prawdy relacji pomiędzy mężczyzną i
kobietą i pomiędzy pokoleniami. Jeśli ruszy się fundament, runie cała budowla.
Obecnie jesteśmy tego świadkami – doszliśmy do tego właśnie miejsca i wiemy, co
to oznacza”.
„Małżeństwo
i rodzina stanowią dziś jedyny balast, który nie pozwala przewrócić do góry
nogami świata tradycyjnych wartości i chrześcijańskiej kultury – podkreśla dr
Wincenty Łaszewski. To rodzina w formie, w jakiej została ustanowiona przez
Boga, stoi na przeszkodzie zbudowania tzw. „nowego ładu”. Ten nowy porządek
został nazwany przez kard. Josepha Ratzingera marzeniem
diabła, czekającego na chwilę, by jako Antychryst przejąć władzę nad całym
światem. Szatanowi w opanowaniu świata przeszkadza jeszcze tylko
chrześcijańska rodzina”.
„Trwa
walka między cywilizacją życia a cywilizacją śmierci” – mówił św. Jan Paweł II
do Rodaków w 1997 roku w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu.
Moi
Drodzy! Nie traćmy nadziei. W tej duchowej walce nie jesteśmy sami. Mamy Matkę,
Królową z Jasnej Góry, daną całemu narodowi za obronę. Zwycięstwo należy do
Maryi i tych, którzy są Jej całkowicie oddani. Tak jak obiecała w Fatimie Jej
Niepokalane Serce zatryumfuje i będzie naszym schronieniem.
Dlatego
Święty Jan Paweł II podczas Mszy świętej odprawionej dla rodzin w dniu 11
czerwca 1987 roku w Szczecinie zaprosił wszystkie małżeństwa na ziemi polskiej
- do odnowienia ślubowań małżeńskich wobec Matki Bożej w Jej fatimskim
wizerunku! Na końcu Mszy świętej skronie figury Pani Fatimskiej zostały
ozdobione papieskimi koronami.
W
homilii Ojciec Święty zachęcał: „Oddajcie całe wasze życie rodzinne, wasze
dzieci, wasze troski rodzicielskie w macierzyńskie dłonie Maryi. Złóżcie je pod
sercem tej Matki, która idzie przed nami "w pielgrzymce wiary". W
duchu tego właśnie zawierzenia rodzin polskich, prosimy, aby przyjęła od nas
"papieskie korony" na swój fatimski wizerunek jako znak czci i
miłości wszystkich rodzin całego Ludu Bożego na tej ziemi” – mówił nasz święty
Rodak z Wadowic.
Także
Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński ciągle przypominał i zachęcał:
„Mamy w ojczyźnie naszej błogosławione
doświadczenia dziejowe, które nakazują nam ufać i we wszystkim zawierzać Matce
Chrystusowej, Matce Kościoła i Królowej naszego narodu”.
W
1983 roku został złożony na Jasnej Górze mały pielgrzymi dar
o symbolicznej wymowie. Był nim klucz od nowego mieszkania, złożony przez
młodych małżonków ze słownie sformułowaną intencją: Maryjo! Składamy Ci
w darze klucz od naszego mieszkania z prośbą, abyś zechciała
zamieszkać razem z nami pod jednym dachem.
Drodzy
Moi! Maryja stojąca pod krzyżem Syna uczy nas i strzeże w nas prawdziwej
miłości, wiernej i ofiarnej, tej ślubowanej i pobłogosławionej przy ołtarzu.
Dlatego
na Jasnej Górze jedna z ośmiu ozdobnych sukienek zakładanych Matce Najświętszej
nosi nazwę sukienka wierności. Na aksamitnym podłożu obok wielu czerwonych
rubinów, przypominających o męce Chrystusa, dodano jeszcze 247 obrączek
ślubnych. To piękny dar małżonków, wdzięcznych za pomoc, którą otrzymali od
Maryi.
Nasz Święty Rodak Papież Jan Paweł II uczył:
„Rodzina oparta na małżeństwie jest podstawową komórką społeczeństwa. W niej,
niczym w bezpiecznym gnieździe, rozwija się życie, którego należy bronić i
chronić”.
Ojciec
Święty podczas swojej Pielgrzymki do Ojczyzny w 1997 roku powiedział:
„Proszę
wszystkich, stójcie na straży życia. (…) Niech szeregi obrońców życia stale
rosną. (…) Obowiązek służby życiu spoczywa na wszystkich i na każdym z nas, ale
odpowiedzialność ta w szczególny sposób spoczywa na rodzinie, która jest
«wspólnotą życia i miłości» (Gaudium et spes, 48).
Chrońcie
i otaczajcie opieką życie każdego waszego dziecka, każdej ludzkiej osoby,
zwłaszcza chorych, słabych i niepełnosprawnych. Dawajcie świadectwo miłości życia
i dzielcie się hojnie tym świadectwem”.
Kilka
lat temu pewne małżeństwo przekazało dla sanktuarium oborskiego obraz wyszywany
ręcznie i świadectwo otrzymanej łaski. Czytamy w nim:
„Pragniemy
ofiarować ten obraz Św. Jana Pawła II jako wotum dziękczynne za szczęśliwe
rozwiązanie ciąży i urodzenie zdrowego i szczęśliwego dziecka, które zdaniem
lekarzy było zagrożone i kazano je usunąć. Natomiast my, jako rodzice,
postanowiliśmy udać się do Obór do Matki Boskiej Bolesnej i prosić Ją za
wstawiennictwem Jana Pawła II o szczęśliwe rozwiązanie ciąży. Dzisiaj
dziękujemy za tak piękną łaskę uproszoną za pośrednictwem Jana Pawła II, którą
było szczęśliwe urodzenie naszego syna Mateusza, którym Ojciec Niebieski nasz
obdarzył”.
Dodam,
że ten obraz Jana Pawła II, stanowiący wotum dziękczynne, został wyszyty
ręcznie przez samą matkę.
Drodzy
Moi! Tak jak ta dzielna matka i ojciec dziecka bądźmy i my odważnymi świadkami
i obrońcami Ewangelii Życia i Miłości, której niestrudzonym Apostołem był
zawsze nasz umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II.
Razem
ze Świętym Rodakiem z Wadowic stańmy odważnie na straży życia i nie zapominajmy
jego pouczenia:
„Nie
ma innej drogi ocalenia ojczyzny, jak ochrona każdego życia ludzkiego, od
poczęcia do naturalnej śmierci, jak gościnność dla dziecka, mającego począć się
i narodzić, jak przyjaźń dla człowieka odchodzącego do wieczności".
II
Umiłowani
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Przed
nami wielki Narodowy Jubileusz. 11 listopada 2018 roku obchodzić będziemy 100 –
rocznicę Odzyskania przez Polskę Niepodległości. Co Bóg chce nam dzisiaj
powiedzieć poprzez to wydarzenie? Do czego nas wzywa? Do czego wzywa dzieci
ochrzczonego narodu, każdą polską rodzinę i każdego z nas? Co jest dzisiaj
największym zagrożeniem dla naszego bytu narodowego?
Drodzy
bracia i siostry! „Polska, przez ponad 120 lat była wymazana z map Europy (…) Radosną
chwilę odzyskania niepodległości poprzedził trud wielu pokoleń naszych rodaków.
Wielka w tym zasługa polskich rodzin, w których dzieci i młodzież uczyły się
patriotycznych postaw” – podkreślał w swojej homilii Biskup Polowy Wojska
Polskiego Józef Guzdek. W zaciszu domowego ogniska pielęgnowane i przekazywane
były z pokolenia na pokolenie: język polski, chlubne tradycje oręża polskiego,
wiara i chrześcijańskie zwyczaje”.
Sługa Boży Kardynał Stefan
Wyszyński często przypominał, że Naród to „Rodzina rodzin”. „Jakie będą rodziny, taki będzie i Naród. Gdy rodziny
będą zwarte, wierne, nierozerwalne – Narodu nikt nie zniszczy” (Zakopane,
1957).
Rodzina
Bogiem silna jest mocą swego narodu. Jej trwałość, wiara i siła moralna – to
według Prymasa Wyszyńskiego jedna z najważniejszych spraw polskiej racji stanu.
„Rodzina jest największą siłą Narodu i
największą gwarantką bytu narodowego. Bez mocnej, czystej, zwartej, zespolonej
rodziny nie masz Narodu! Jeśli ktoś chce pracować nad umocnieniem i
zjednoczeniem Narodu, musi pracować przede wszystkim nad umocnieniem i
zjednoczeniem każdej rodziny. To jest ten wielki program, który ma znaczenie
niewątpliwie religijnie, bowiem Bóg zapragnął na tej ziemi rodziny. Ale ma to
również znaczenie narodowe”.
Prymas
Tysiąclecia rozumiał wartość życia rodzinnego. Sam przyszedł na świat i
wzrastał w zdrowej, polskiej, miłującej się rodzinie.
Był
jednym z sześciorga dzieci Stanisława i Julianny Wyszyńskich. Matka umarła
mając 33 lata po narodzeniu szóstego dziecka. Stefan miał wtedy 9 lat. Matka
została jego tęsknotą i miłością do końca życia. W rodzinie Stefan nauczył się
wiary, modlitwy, miłości do Polski, pragnienia wolności i szacunku dla człowieka.
Wspominał
codzienną wieczorną modlitwę w rodzinie, odmawianie różańca na klęczkach. Z Historii
w obrazkach uczył się potajemnie historii Polski. Nocą chodził z
ojcem naprawiać krzyże powstańców w okolicznych lasach. Wieczorami, w domu ojca
– organisty, zbierali się sąsiedzi i śpiewali pieśni patriotyczne.
Kardynał
Wyszyński podkreślał wielką godność powołania małżeńskiego i rodzicielskiego.
Wiąże się z tym powołaniem ogromna odpowiedzialność i zadanie. Jeżeli rodzina
nie wypełni swojego powołania rodzicielskiego i wychowawczego Naród zginie,
przestanie istnieć. Jeżeli rodzina będzie rozbita – zdegradowane będzie także
społeczeństwo.
Prymas
Tysiąclecia świadomy zagrożeń wołał:
„Rodzicie,
pamiętajcie! Przyszła w Polsce wasza godzina! Jesteśmy w tak trudnym położeniu,
że często nie wiemy, jak ubezpieczyć nasz byt narodowy, jakich sił szukać, na
jakiej skale się oprzeć. Jesteśmy wśród lotnych piasków zmieniających się
sytuacji i koniunktur i nie znajdziemy ani dla naszego bytu narodowego, ani dla
kultury chrześcijańskiej innego oparcia, jak tylko zdrową rodzinę. Rodzice!
Wasza godzina w Polsce nadeszła. Nie myślcie, że kto inny uratuje nasz Naród.
Nas uratuje zdrowa rodzina katolicka”.
Jak
uczy Biskup Tadeusz Bronakowski:
„Rodzina
to najwspanialsza, cudowna instytucja stworzona przez samego Pana Boga. Żadna
ludzka organizacja, żadna ludzka wspólnota nie dorównuje rodzinie pięknem i
znaczeniem. To naturalna wspólnota życia i miłości, o wiele ważniejsza
od wszystkich tylko ludzkich związków, partii czy stowarzyszeń.
Rodzina
daje początek życiu. Jest kolebką społeczeństwa i narodu. Jest też
najwspanialszą szkołą życia, najważniejszym uniwersytetem. Odpowiedzialny
ojciec i kochająca matka to najlepsi wychowawcy. W rodzinie młode
pokolenie wzrasta w wierze, szlachetności, pracowitości,
odpowiedzialności. Rodzina daje młodym moralny kompas, pozwalający odróżniać
dobro od zła. Rodzina umożliwia pełny rozwój człowieka. Jest niczym kuźnia cnót
moralnych, ale także tych społecznych i patriotycznych. Gdy nie mieliśmy
państwa, gdy naród był zniewolony, to właśnie w rodzinach, w tych najmniejszych
domowych sanktuariach zachowywano i przekazywano najświętsze wartości”.
„To
w niej Polska trwała, kiedy jej nie było na mapie świata, także wtedy, kiedy
znowu próbowano ją z tej mapy zetrzeć” (Arcybiskup
Sławoj Leszek Głódź).
„Polska
historia jest dowodem na to, że to rodzina jest pierwszą szkołą patriotyzmu i
że to ona decyduje o trwaniu narodu, tradycji i kultury. W rodzinie dziecko
uczy się umiłowania swojej Ojczyzny” (Ks.
Adam Skreczko).
W
rodzinie przychodzą na świat ludzie święci. Przed laty papież Jan Paweł II
powiedział do matki ks. Jerzego Popiełuszki: «Matko, dałaś nam wielkiego syna».
Na co ona odpowiedziała: «Ojcze Święty, nie ja dałam, ale Bóg dał przeze mnie
światu»...
„Dlatego
potrzeba nam dzisiaj rodzin odważnych, pięknych, dzielnie świadczących
o swojej misji. Potrzeba nam rodzin budujących swoje szczęście
na ewangelicznym fundamencie. Rodzin świętych, wiernych Bogu
i przykazaniom. Rodzin, które będą domowymi Kościołami, w których
panować będzie miłość, jedność i wzajemny szacunek. W których
fundamentem życia będzie Eucharystia i wierność Chrystusowi” (Biskup Tadeusz Bronakowski).
Sługa
Boży Kardynał August Hlond powtarzał:
„Trzeba
usunąć z rodziny polskiej niewierność małżeńską, walkę z nie narodzonymi i
rozwody. Niech się pojednają małżonkowie i członkowie rodzin. Niech zostaną
naprawione krzywdy. Tylko te narody obronią się przed zagładą, które w
rodzinach będą żyć Bogiem”.
Drodzy
bracia i siostry!
W
kontekście obchodzonego w tym roku Jubileuszu Fatimskiego warto jeszcze raz przypomnieć
słowa s. Łucji, które 36 lat temu napisała do kard. Carla Caffarry: „Decydująca
konfrontacja między królestwem Bożym a szatanem będzie dotyczyć małżeństwa i
rodziny”.
Dziś
ta zapowiedź zaczęła się spełniać. Szatan rzuca Bogu straszne i ostateczne
wyzwanie – chce powstania anty-stworzenia, które ludzie uznaliby za lepsze od
tego, które wyszło z ręki Boga. Dlatego uderza w fundament stworzenia, jakim
jest życie i rodzina. To dlatego dąży się do uznania aborcji za prawo
człowieka, dąży się do zrównania związków homoseksualnych z małżeństwami.
Abp
Gerhard Ludwig Müller w homilii wygłoszonej w Warszawie 2 czerwca 2013 r.
powiedział: „Dostrzegamy dziś prądy ateistyczne, które promują kulturę śmierci
(…) Polska nie może ulec tym tendencjom i prądom. Aby zachować swą historyczną
tożsamość, musi przeciwstawić się ideologii materialistycznej! (…) W swojej
tysiącletniej historii Polska dochowała wierności chrześcijaństwu. (…) Wdzięczni
za Boską Opatrzność, stójcie z mocą na straży świętości życia rodzinnego! (…) Zawierzamy
Bożej Opatrzności nasze rodziny i prosimy, by były Bogiem silne. (…) Prosimy,
by Chrystus wszedł pod dachy naszych domów. On przynosi prawdziwe szczęście”.
W
zakończeniu swojej homilii Abp Muller powiedział: „Piękne są słowa waszego
hymnu narodowego: «Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy!». Dziś z
wdzięcznością wobec Polski i Polaków powtarzam i dopowiadam tu, w Warszawie:
Jeszcze Polska nie zginęła, jeszcze Europa nie zginęła, póki my wierzymy, ufamy
i kochamy!”.
Drodzy bracia i siostry!
„My musimy Ojczyźnie zapewnić
zwycięstwo, a będzie ono zależało od wzrostu świętości naszego życia” – uczył Prymas Tysiąclecia. „Dziś potrzeba nam wierności: zarówno naszemu duchowi narodowemu, jak
i Ewangelii Chrystusowej”.
III
Droga
Rodzino Matki Bolesnej!
Papież
Franciszek w jednej ze środowych katechez wygłoszonych podczas Audiencji
Ogólnej na Placu Świętego Piotra dotknął aspektu bardzo częstego w życiu
naszych rodzin, jakim jest choroba.
„Można
powiedzieć, że rodzina zawsze była „szpitalem” najbliższym człowieka – mówił
Ojciec Święty. To matka, ojciec, bracia i siostry zapewniają opiekę i pomagają
w wyleczeniu”.
„Chory
w rodzinie przede wszystkim czuje, że nie jest sam – podkreśla Ks. Biskup
Stanisław Napierała z Kalisza. Wszyscy w rodzinie interesują się jego stanem
zdrowia, współczują mu, chcą mu ulżyć. W środowisku normalnej, miłującej się
rodziny, chory prędzej wraca do zdrowia.
Duszpasterze
w swoich parafiach spotykają przypadki wzruszających relacji członków rodziny
do ich chorych. Czasem są to relacje dzieci do schorowanych rodziców, czasem
jest to przepiękna miłość małżonka do małżonki, lub na odwrót. Oboje dźwigają
ciężki krzyż permanentnej choroby, która na stałe unieruchomiła jedno z nich.
Nie oddaliby jednak tego krzyża za nic na świecie. Ich miłość urosła, doznała
oczyszczenia, uzdolniła ich, by jedno czyniło siebie darem dla drugiego i tego
drugiego przyjmowało jako najcenniejszy dar dla siebie. W takim przypadku nie
tyle choroba przykuwa uwagę, ile miłość, która jej towarzyszy. I przypominają
się słowa Apostoła Pawła z pierwszego listu do Koryntian: Prawdziwa miłość
wszystko zniesie, wszystko przetrzyma, nigdy nie ustanie (por. 1 Kor 13, 7-8).
Ks.
Antoni Bartoszek z Hospicjum św. Brata Alberta w Jaworznie mówi:
„Nawet
najlepsza opieka medyczna i pielęgnacyjna – nie zastąpi bliskich z rodziny –
męża, żony, dzieci. Wspominam w tym miejscu chorego w długotrwałej śpiączce,
leżącego w domu. Zobaczyłem wielką miłość żony, która potrafiła profesjonalnie
opiekować się chorym (nauczyła się tego) i która po rodzaju oddechu męża
potrafiła odróżniać jego potrzeby. Trzeba pamiętać, że nawet najlepszy sprzęt
medyczny nie zastąpi człowiekowi choremu drugiego człowieka. Pełna serca
obecność przy drugim ma działanie głęboko terapeutyczne”.
„Duże
znaczenie w relacji członków rodziny do chorego posiada motywacja, jaką się
kierują – mówi Biskup Stanisław Napierała.
Z
radością można stwierdzić, że motywacją dominującą w naszych rodzinach jest
miłość względem chorego. Przejawia się ona w szczerym zatroskaniu o niego,
przebywaniu z nim, jak tylko to możliwe, szukaniu sposobu ulżenia mu w
chorobie, we wspólnym przeżywaniu jego losu.
Lecz
ludzie wierzący kierują się jeszcze inną motywacją. Wyrasta ona z ich wiary w
Boga. Wierzą Chrystusowi, który mówi, że On utożsamia się z człowiekiem chorym.
Pomagając choremu, służą Chrystusowi obecnemu w chorym. W ten sposób w chorym
członku widzą obecnego w ich rodzinie Chrystusa.
Postawa
i zachowanie członków rodziny względem chorego wywiera wielki wpływ na jego
postawę. Można mu pomóc dokonać w sobie duchowej przemiany, nawrócenia,
pogłębić się w człowieczeństwie, zaakceptować chorobę w duchu wiary i miłości do
Chrystusa. Chory napełnia się pokojem, radością wewnętrzną. Czuje wdzięczność,
którą na różne sposoby stara się wyrazić rodzinie, także przez modlitwę i
ofiarowanie za nich swego cierpienia.
Kierując
się motywacją, wyrastającą z miłości oraz z wiary w Boga, cała rodzina chorego
przechodzi powoli duchową przemianę. Staje się coraz bardzie tym, czym jest w
swej istocie: prawdziwą wspólnotą; wspólnotą osób, miłości, życia. Chory w
rodzinie może stać się poniekąd szkołą mądrości i prawdziwego człowieczeństwa”.
Drodzy
bracia i siostry! Pomagając chorym uczymy się mądrości serca – „sapientia
cordis”, uczymy się być człowiekiem, uczymy się miłości.
Dlatego
papież Franciszek podkreśla: „Bardzo ważne jest wychowywanie dzieci od
najmłodszych lat do solidarności z chorymi”. Tego właśnie, jak czytamy na
kartach Ewangelii, młody Rufus i Aleksander uczyli się od swego ojca Szymona z
Cyreny patrząc jak pomaga Chrystusowi nieść ciężki krzyż na Kalwarię (por. Mk
15, 21). Tego uczą się dzieci od swoich rodziców, patrząc na ich pełne miłości
zatroskanie o chorych i starszych członków rodziny.
Drodzy
Moi! Pamiętajmy przede wszystkim o tym, jak ogromną pociechą i umocnieniem dla
osób chorych i starszych jest Komunia święta, spotkanie z Żywym Jezusem obecnym
w sakramencie Miłości.
Dlatego
rodzina powinna czynić wszystko, aby chory mógł spotkać się i porozmawiać z
kapłanem, pojednać się z miłosiernym Bogiem w sakramentalnej spowiedzi,
doświadczyć pokrzepiającej mocy Ducha Pocieszyciela przez namaszczenie świętym
olejem i przyjmować często Chrystusa w Eucharystycznym Chlebie.
IV
Droga
Rodzino Matki Bolesnej!
Zbliża
się jedyny w roku wigilijny wieczór uroczystości Narodzenia Pańskiego.
Wieczerza
wigilijna w rodzinnym domu jest uwieńczeniem oczekiwania i początkiem
przeżywania tajemnicy Wcielenia. Ma ona w sobie coś z charakteru
sakramentalnego, przyczyniającego się do głębokiego przeżywania radości
Betlejemskiej Nocy.
Świąteczne
zwyczaje w wielu polskich rodzinach są troskliwie pielęgnowane i przekazywane z
pokolenia na pokolenie. Powszechnie podtrzymywany jest zwyczaj, że zostawia się
jedno miejsce wolne przy stole dla przygodnego gościa. Zofia Kossak-Szczucka
pisze w Roku Polskim: „Ktokolwiek zajdzie w dom polski w święty wigilijny
wieczór, zajmie to miejsce i będzie przyjęty jak brat. Raz w roku, w ciągu paru
godzin, społeczeństwo uświadamia sobie przez ten zwyczaj, jakim rajem byłby
świat, gdyby prawa wigilijnej wieczerzy rządziły nim stale”.
Głównym
elementem wieczerzy wigilijnej jest biały opłatek, którym dzielą się wszyscy
domownicy i składają sobie życzenia.
Zanim
weźmiemy w ręce opłatek i połamiemy się z bliskimi i z tymi, którzy nam opłatek
przysłali, wypada, abyśmy objęli modlitwą wszystkich, których chcemy w ten
wieczór wspominać i być z nimi w jedności. Możemy się więc pomodlić za Ojca
Świętego, biskupów, kapłanów, którzy trudzą się, by nas prowadzić drogami
zbawienia. W dalszej kolejności warto wspomnieć w swojej modlitwie wszystkich
opuszczonych, samotnych, chorych, biednych i głodnych na całym świecie, by i
oni zostali pocieszeni i umocnieni Dobrą Nowiną tej świętej Nocy. Wreszcie
ogarnijmy naszą modlitwą także bliskich naszemu sercu zmarłych, prosząc o
szczęście wieczne dla nich.
Dopiero
po wspólnej modlitwie ojciec rodziny bierze talerz z opłatkiem i rozdaje go wszystkim
uczestnikom wieczerzy, po czym następuje łamanie się tym liściem chleba i
składanie życzeń.
Kiedy
wieczerza dobiega końca, śpiewajmy kolędy. Nie słuchajmy ich tylko w radiu i
telewizji, ale sami śpiewajmy, dając tym samym wyraz naszej radości z tej
Świętej Nocy. Tym samym miło upłynie nam czas oczekiwania na Pasterkę -
uroczyste spotkanie przy żłóbku Pana całej rodziny parafialnej.
Adorując
z miłością Boskie Dzieciątko i przyjmując do serca w komunii świętej
zawierzajmy Mu nasze rodziny i nasz wspólny Dom, któremu na imię Polska,
wszystkich rodaków żyjących w kraju i na emigracji.
Drodzy
bracia i siostry!
Maryja
wybrała i połączyła nas miłością swego Niepokalanego Serca. Obdarowała drogim
imieniem „Pieta”, przypominającym Jej Oborski Wizerunek. Jako duchowa Rodzina
Matki Bolesnej pragniemy w ten wigilijny wieczór być szczególnie blisko
wszystkich osób należących do naszej Wspólnoty oraz wszystkich chorych, którym pragniemy
przekazać miłość i pełen słodyczy uśmiech Boskiego Dzieciątka.
I
choć fizycznie możemy być od siebie oddaleni, to przecież przez wiarę i
modlitwę, przez naszą miłość w Panu, możemy być duchowo głęboko zjednoczeni.
Pięknie
uczy nas tego św. siostra Faustyna, która w dzień Wigilii miała zwyczaj łamać
się opłatkiem i modlić również za tych bliskich, z którymi nie mogła się
zobaczyć. W notatce z 1935 roku czytamy:
Wieczorem przed wieczerzą weszłam na
chwilę do kaplicy, ażeby u stóp Pana Jezusa podzielić się opłatkiem z tymi,
którzy są z daleka, a których Jezus bardzo kocha, a ja mam im wiele do
zawdzięczenia. Kiedy się w duchu dzieliłam tym opłatkiem z pewną osobą,
usłyszałam w duszy te słowa: "serce jego jest mi niebem na ziemi" (Dz. 574).
Święta
Bożego Narodzenia w roku 1937 były ostatnimi w życiu, bardzo już schorowanej,
Siostry Faustyny. W październiku 1938 r. umarła na gruźlicę. Te ostatnie święta
były dla niej czasem, gdy bardzo głęboko uświadomiła sobie tajemnicze więzi
wzajemnej odpowiedzialności, które łączą ludzkie dusze:
Przed wieczerzą weszłam na chwilę do
kaplicy, aby się podzielić w duchu opłatkiem z osobami kochającymi i drogimi
sercu, a jednak z daleka. Najpierw pogrążyłam się w głębokiej modlitwie i
prosiłam Pana o łaski dla nich, a później dla każdej szczególnie. Jezus dał mi
poznać, jak bardzo mu się to podoba, a duszę moją napełniła jeszcze większa
radość, że Bóg kocha szczególnie tych, których my kochamy. (...) W tym czasie
świątecznym odczułam, że pewne dusze modlą się za mnie. Cieszę się, że już tu
na ziemi istnieje taka łączność i poznanie duchowe. O mój Jezu, za wszystko Ci
cześć (Dz., 1444).
Ja z miłości ku tobie zstąpiłem z nieba,
dla ciebie żyłem, dla ciebie umarłem i dla
ciebie stworzyłem niebiosa –
powiedział Jezus do św. Faustyny i te słowa adresuje do każdego człowieka. To
dobra nowina o zbawieniu w Jezusie Chrystusie, którą powinniśmy dzielić się z
każdym poprzez nasze słowa i uczynki miłosierdzia.
Pewna
siostra zakonna tak opowiadała o świętej Faustynie:
Jedna
z naszych wychowanek, Antośka, powiedziała mi, że podczas pobytu w Wilnie była
niedobrą dziewczyną, upartą i oporną. Nie chciała przystępować do sakramentów
świętych. Siostra Faustyna szczególnie nią się zajęła. Starała się do niej
podejść i sprawić jej przyjemność, aby z czasem pozyskać ją dla Boga. Gdy
przyszły święta Bożego Narodzenia i do dziewcząt przychodzili krewni z
podarunkami, Antośka nic nie otrzymała, bo była sierotą i nie miała nikogo
bliskiego. Siostra Faustyna poprosiła przełożoną, by pozwoliła jej przygotować
paczkę dla Antosi. Poprosiła ją potem do rozmównicy, wręczyła prezent i złożyła
życzenia świąteczne. Dziewczyna była tak poruszona życzliwością, że poszła
potem do spowiedzi i zmieniła tryb życia (M. Tarnawska, Siostra Faustyna Kowalska, Londyn 1987).
"Miłosierdzie
jest dla człowieka pierwszym i najprawdziwszym lekarstwem – stwierdza papież
Franciszek. Ileż uzdrowień sprawia miłosierna czułość! To lekarstwo, którego
każdy pilnie potrzebuje. Ono wypływa nieustannie i przeobficie od Boga, ale
powinniśmy też dawać je sobie wzajemnie, tak aby każdy mógł żyć pełnią swojego
człowieczeństwa".
Biskupi
Polscy w jednym z listów pasterskich pisali: „Dziękujemy wszystkim małżeństwom
i rodzinom, które pomimo trudności trwają przy Chrystusie i z wiarą
pokonują piętrzące się przed nimi problemy. Chcemy zachęcić ich, aby – jak
Święta Rodzina z Nazaretu – budowali swoje życie w oparciu o dar
z siebie i codziennie okazywane miłosierdzie”.
Zakończenie
Droga
Rodzino Matki Bolesnej!
Najmilsi
bracia i siostry! W ten szczególny wigilijny wieczór Narodzenia Pańskiego łączę
się z wami i waszymi rodzinami w geście przełamania białym opłatkiem, w radosnym
śpiewie pięknych polskich kolęd i adoracji przy Żłóbku Bożej Dzieciny. W ufnej
modlitwie zawierzam każdego z was i waszych bliskich, całą naszą wspólnotę
PIETA i chorych, którym służymy, nieustannej opiece Świętej Rodziny. Niech
Nowonarodzony Zbawiciel obejmie wszystkich swoją czułą miłością, obdarzy
obfitością swojej łaski i pokojem betlejemskiej Nocy. Zapraszam najserdeczniej
na nasze Spotkanie Opłatkowe w Niedzielę Chorych 14 stycznia 2018 r. Rozpoczniemy
Eucharystią o godz. 11.30, a zakończymy tradycyjnie uroczystą agapą o godz.
16.00 w klasztornej herbaciarni – barze „Karmelek”.
Z
ojcowską miłością i bukietem serdecznych życzeń świątecznych oraz darem
błogosławieństwa Boskiego Dzieciątka Jezus – wasz o. Piotr O. Carm.
Obory – Karmel Matki Bożej Bolesnej, w
liturgiczne wspomnienie św. Jana od Krzyża, prezbitera i karmelity – 14 grudnia
2017 roku.