Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Domu Maryi!
Zgodnie
z zapowiedzią zawartą w ostatnim liście pasterskim Episkopatu Polski w
dzisiejszą niedzielę – 14 października 2018 roku – obchodzimy XVIII Dzień
Papieski, pod hasłem „Promieniowanie ojcostwa”.
Pragniemy
dzisiaj dziękować Dobremu Bogu za wybór i długoletnią posługę na Stolicy
Piotrowej naszego wielkiego rodaka św. Jana Pawła II.
Żywym
pomnikiem naszej wdzięczności jest „już od osiemnastu lat Fundacja „Dzieło
Nowego Tysiąclecia”. Stypendia wypłacane blisko dwóm tysiącom uczniów i studentów
pochodzącym z ubogich rodzin z całej Polski pozwalają im rozwijać swoje dary i
talenty. W dzisiejszą niedzielę, podczas kwesty przy kościołach i w miejscach publicznych,
będziemy mogli wesprzeć materialnie ten wyjątkowy, konsekwentnie budowany przez
nas wszystkich pomnik wdzięczności św. Janowi Pawłowi II. „Wierzymy, że
stypendyści będą w przyszłości świadkami wartości duchowych, rodzinnych i
patriotycznych w duchu nauczania Papieża Polaka” – napisali w swoim liście
biskupi polscy.
Wyrazem
tej troski o młodzież jest także trwający obecnie w Rzymie Synod Biskupów
całego świata pod przewodnictwem papieża Franciszka.
Z
daru Opatrzności Bożej to wszystko wspaniale współbrzmi z fragmentem Ewangelii
odczytywanym dzisiaj w Kościele mówiącym o spotkaniu Jezusa z pewnym bogatym
młodzieńcem.
Ojciec
Święty Jan Paweł II podczas spotkania z młodzieżą we Lwowie w roku 2001
powiedział: „Drodzy przyjaciele! Pewnego dnia bardzo bogaty młodzieniec zapytał
Jezusa: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?” (Mt
19,16). A Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj
Przykazania” (Mt 19,17). Chrystus nie przyszedł obalić Pierwszego Przymierza,
lecz je dopełnić. Dziesięć Przykazań ma wieczną wartość, ponieważ to one
stanowią podstawowe prawo ludzkości, wypisane w sumieniu każdego człowieka.
Stanowią pierwszy krok ku wolności i życiu wiecznemu, ponieważ człowiek,
przestrzegając ich, nawiązuje właściwy kontakt z Bogiem i bliźnim. One
„wyjaśniają odpowiedź miłości, do której udzielenia wobec Boga jest powołany
człowiek”. To słowo wypisane jest naturalnie w sercu każdej istoty ludzkiej i
należy go wiernie słuchać i przestrzegać. Winno ono być normą naszej codziennej
egzystencji. W dzisiejszym świecie dokonują się głębokie i nagłe przemiany
społeczne i ulegają osłabieniu liczne punkty odniesienia moralnego, rzucając
ludzi w chaos, a nieraz w rozpacz. Dekalog jest jak kompas na burzliwym morzu,
który umożliwia nam trzymanie kursu i dopłynięcie do lądu. Dlatego dzisiaj, (…)
pragnę na nowo przedstawić wam Dziesięć Przykazań (…), ażeby one były waszym
„kompasem”, solidnym punktem odniesienia w budowaniu waszej teraźniejszości i
przyszłości”.
Te
słowa Ojca Świętego są jasnym wezwaniem do młodych, aby budowali swoje życie na
mocnym fundamencie Dekalogu i Ewangelii, aby zaufali Jezusowi i poszli za Nim z
odwagą, nie ulegając pokusie fałszywej wolności oderwanej od wiary i moralności.
Ewangelia
mówi, że gdy bogaty młodzieniec przybiegł do Jezusa, upadł przed Nim na kolana
i zapytał: „Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. „Wtedy Jezus spojrzał
z miłością na niego” i udzielił swego pouczenia.
Dla
każdego młodego człowieka ogromnie ważne jest osobiste spotkanie z Jezusem i
doświadczenie Jego bliskości, troski i miłości. Z tego doświadczenia rodzi się
wyznanie: „Jezu, ufam Tobie” i gotowość przyjęcia Jego pouczenia oraz
pragnienie, aby pójść za Nim i odpowiedzieć na Jego miłość. W tej odpowiedzi
kryje się tajemnica prawdziwej wolności i radości.
Drodzy
bracia i siostry! Droga Młodzieży!
Także
i my pragniemy odnaleźć się dzisiaj w zasięgu tego spojrzenia Boskiego
Nauczyciela i słuchać uważnie Jego nauki.
Papież
Benedykt XVI w orędziu do młodych z roku 2010 napisał: „W spojrzeniu Pana
znajduje się serce tego szczególnego spotkania i całego chrześcijańskiego
doświadczenia. Istotnie bowiem chrześcijaństwo nie jest w pierwszej mierze
moralnością, lecz doświadczeniem Jezusa Chrystusa, który miłuje nas osobiście,
młodych i starszych, ubogich i bogatych; miłuje nas nawet jeśli odwracamy się
do Niego plecami.
Komentując
tę scenę, święty papież Jan Paweł II dodawał, zwracając się do was młodych:
„Życzę, abyście doznali takiego spojrzenia! Życzę, abyście doświadczyli tej
prawdy, że On, Chrystus, patrzy na was z miłością!” (List do młodych, 7).
(…)
W tej miłości znajduje się źródło całego życia chrześcijańskiego i zasadnicza
racja ewangelizacji: jeśli naprawdę spotkaliśmy Jezusa, nie możemy nie
świadczyć o Nim wobec tych, którzy jeszcze nie doświadczyli Jego spojrzenia!”
Podobnie
papież Franciszek kieruje uwagę młodzieży na oblicze Miłosiernego Zbawiciela:
„Nie
bójcie się spojrzeć Mu w oczy pełne nieskończonej miłości i pozwólcie, aby On
ogarnął was swoim miłosiernym spojrzeniem gotowym przebaczyć każdy wasz grzech.
Spojrzeniem, które może przemienić wasze życie i uleczyć rany waszych dusz.
Spojrzeniem, które zaspokaja najgłębsze pragnienia waszych młodych serc:
pragnienie miłości, pokoju, radości i prawdziwego szczęścia. Przyjdźcie do
Niego i nie bójcie się! Przyjdźcie, by powiedzieć Mu z głębi waszych serc:
„Jezu ufam Tobie!”. Pozwólcie, by dotknęło was Jego bezgraniczne Miłosierdzie,
abyście wy z kolei, poprzez uczynki, słowa i modlitwę, stali się apostołami
miłosierdzia (…)”.
Drodzy
Moi! Pełni ufności zbliżmy się do Jezusa, pozwólmy ogarnąć się Jego miłującemu
spojrzeniu, odkryjmy na nowo skarb Jego Ewangelii i prośmy Go pokornie: „Nasyć
nas, Panie, Twoim miłosierdziem, bądź litościwy dla sług Twoich. Naucz nas
liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca i otrzymali życie wieczne”.
Jezus,
uczy przeżywać naszą codzienność z prawdziwą „mądrością serca”, przypominając,
że pod wieczór życia sądzeni będziemy tylko z miłości. „Wszystko złoto wobec
niej jest garścią piasku, a srebro przy niej ma wartość błota”.
Chrystus
przychodzi do nas w przebraniu ubogiego brata potrzebującego duchowego i
materialnego wsparcia i mówi, że bez tej miłości nie można wejść do królestwa
niebieskiego.
Papież
Franciszek w swoim orędziu do młodzieży pisze: „Słowo Boże uczy nas, że „więcej
szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20,35). Właśnie z tego powodu
piąte błogosławieństwo nazywa szczęśliwymi tych, którzy są miłosierni. Wiemy,
że Pan umiłował nas jako pierwszy. Ale jesteśmy prawdziwie błogosławieni,
szczęśliwi, jeśli wejdziemy w tę logikę Boskiego daru, logikę miłości darmowej,
jeśli odkryjemy, że Bóg nieskończenie nas pokochał po to, aby uczynić nas
zdolnymi do kochania jak On: bez miary.
Papież
w swoim orędziu do młodych ukazuje przykład bł. Pier Giorgia Frassatiego. Jego
rodzice byli ludźmi bardzo zamożnymi - ojciec Alfredo Frassati był założycielem
i właścicielem dziennika "La
Stampa", Matka Adelaide była malarką. Jej obrazy
prezentowane były na wielu wystawach. Rodzice młodego Piotra Jerzego byli
daleko od Boga i pokładali nadzieję w dobrach tego świata, liczyli, że ich syn
zrobi karierę, odziedziczy ich fortunę i stanie się jeszcze bogatszy.
Dlatego
postawa syna była dla nich niezrozumiała. Pier Georgio, podobnie jak bohater z
dzisiejszej Ewangelii, spotkał Jezusa, który z miłością spojrzał na niego i
wskazał prawdziwy sens życia.
Całym
sercem odpowiedział na zaproszenie
Boskiego Nauczyciela. Dlatego nie odszedł zasmucony, ale odnalazł prawdziwą
radość życia.
Jeden
z kolegów mówi: „Miałem zawsze wrażenie, że Pier Giorgio żył
na marginesie swojej rodziny, swoich możnych przyjaciół
i że swoją rodzinę stworzył wśród biednych i nieszczęśliwych.
W tej rezygnacji z dobrobytu było coś heroicznego. Syn wybitnego
człowieka, mający przed sobą piękną przyszłość, odsuwa się i staje
się opiekunem tych, co nie mają nic. W tym leży jego wielkość.
Przypomina trochę wielkość świętego Franciszka, który opuścił dom ojca!”.
Komuś
innemu, kto go zapytał: „Jak ci się udaje pohamować obrzydzenie w tych
slumsach śmierdzących zgnilizną?”, odpowiedział: „Dom może być brudny, idziemy
jednak ku Chrystusowi. Czyż On nie powiedział: »Co czynicie dla biednych,
mnie to czynicie«? Wokół chorych, wokół nieszczęśliwych widzę szczególne
światło, którego nie mają ani bogaci, ani zdrowi”.
Oddawał
biedakom swoje oszczędności, zatrzymywał ich, by dać im coś do jedzenia. Jako
mały chłopiec potrafił kobiecie z bosym dzieckiem na ręku dać swoje buciki.
Jako młodzieniec, co tydzień obładowany paczkami z żywnością i lekarstwami
wędrował do najbiedniejszych dzielnic Turynu, by ich mieszkańcom nieść pomoc.
Jednak dawał nie tylko najpotrzebniejsze produkty, lecz także swój uśmiech,
radę, zainteresowanie.
W
"La Stampie"
ukazywały się ogłoszenia z prośbą o zatrudnienie, które podsyłał pracownikom
gazety do druku Pier Giorgio w imieniu swoich ubogich przyjaciół. Wiele osób
dziwiło się, że ten przystojny chłopiec z bogatej rodziny zajmuje się taką
działalnością, on zaś odpowiadał im: „Jezus odwiedza mnie w Komunii świętej
każdego ranka, a ja Mu się za to odwdzięczam w skromniejszy, dostępny mi sposób:
odwiedzam Jego biedaków”.
Wychowany
w dostatku, a jednak bez reszty poświęcił się potrzebującym. Kiedyś, wracając
do domu pociągiem przy dwunastu stopniach mrozu oddał płaszcz osobie, która nie
miała okrycia. Ktoś powie: „szaleniec”. Tak! BOŻY szaleniec!
Pier
Giorgio był młodzieńcem, który zrozumiał, co znaczy mieć serce miłosierne,
wrażliwe na najbardziej potrzebujących. Ofiarowywał im o wiele więcej niż dary
materialne, dawał samego siebie, poświęcał czas, słowa, zdolność słuchania”.
Był
przekonany o tym, że Pan Bóg chce, aby najbardziej był bliski potrzebującym i
poniżonym ludziom. Często widywano go niosącego jakieś paczki z lekarstwami,
odzieżą, żywnością, a także książkami i zabawkami.
Przez
to, że jego miłość do drugiego człowieka była tak wielka, nie bał się przebywać
z ludźmi chorymi na zaraźliwe i śmiertelne choroby, Sam podawał im lekarstwa,
robił im zastrzyki i obmywał ich. W całym Turynie nie było takiego człowieka,
którego on pozostawiłby bez pomocy. A jeżeli nie był w stanie pomóc komuś od
razu, zapisywał jego adres i powracał tam.
Mówił:
„Co za niezmiernie cenną rzeczą jest zdrowie, którym się cieszymy. Powinniśmy
je oddać w służbie tym, którzy go nie mają, gdyż w przeciwnym razie
zdradzilibyśmy ten wielki dar Boży”.
Papież
Franciszek powiedział o nim: „Piotr Jerzy służył ubogim z wielką dyskrecją,
nigdy się z tym nie obnosząc. Prawdziwie żył Ewangelią, która mówi: „Kiedy zaś
ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja
jałmużna pozostała w ukryciu” (Mt 6,3-4).
Pier
Giorgio zmarł 4 lipca 1925 roku po sześciu dniach ciężkiej choroby. Miał
zaledwie 24 lata. Zaraził się chorobą Heinego-Medina od któregoś ze swoich
ubogich podopiecznych. W przeddzień swojej śmierci, ciężko schorowany, udzielał
wskazówek dotyczących sposobu pomagania jego pokrzywdzonym przyjaciołom. Na
wpół sparaliżowaną ręką, z ogromnym wysiłkiem kreślił do kolegi prośbę o
odebranie zastrzyków dla chorego. W czasie pogrzebu, jego rodzina i przyjaciele
byli zdumieni obecnością tak wielu nieznajomych ubogich, których prowadził i
którym pomagał za życia młody Pier Giorgio.
Jak
widzicie, miłosierdzie nie jest „postawą na pokaz”, nie jest też zwykłym
sentymentalizmem – mówi papież Franciszek. Jest sprawdzianem autentyczności
naszej postawy jako uczniów Jezusa, naszej wiarygodności jako chrześcijan we
współczesnym świecie”.
Także
papież Benedykt XVI odwołując się do osoby Frassatiego zachęcał młodych:
„Drodzy młodzi, miejcie odwagę wybierać to, co jest istotne w życiu! «Żyć, a
nie wegetować» – zwykł mawiać bł. Piotr Jerzy. Odkryjcie, tak jak on, że warto
angażować się dla Boga i z Bogiem, odpowiadać na Jego wezwanie, dokonując
wyborów zasadniczych, jak i codziennych, nawet gdy to kosztuje! Duchowy szlak
bł. Piotra Jerzego Frassatiego przypomina, że na drodze uczniów Chrystusa
potrzebna jest odwaga, by przekroczyć samych siebie i pójść drogą Ewangelii” (Benedykt XVI, Spotkanie z młodzieżą, Turyn –
2.05.2010).
„To
wiara w Jego miłość, czyniąc was mocnymi i wspaniałomyślnymi, da wam odwagę, by
ze spokojem stawić czoła drodze życia i podjąć zadania rodzinne i zawodowe. (…)
Chrystus
wzywa każdego z was do związania się z Nim i podjęcia własnych
odpowiedzialności w budowaniu cywilizacji miłości. Jeżeli będziecie słuchać
Jego słowa, również wasza droga zostanie oświetlona i poprowadzi was do
wysokich celów, które dadzą radość i pełny sens życiu”.
Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Wieczerniku!
Jezus
obecny w śnieżnobiałej Hostii patrzy na nas z miłością, wie o wszystkim, co
kryje się w naszym sercu. „Nie ma stworzenia, które by dla Niego było
niewidzialne; przeciwnie, wszystko odkryte jest i odsłonięte przed oczami Tego,
któremu musimy zdać rachunek” – mówi nam dzisiaj autor Listu do Hebrajczyków.
Jezus wie wszystko i kocha nas. Zwraca ku nam swoje Oblicze i zaprasza – jak
młodzieńca z Ewangelii. Nie chce, abyśmy odeszli od Niego smutni, ale w
wolności przyjęli Jego dar i zaproszenie do kroczenia wraz z Nim drogą
doskonałej miłości, tak jak uczynił to bł. Piotr Jerzy. Boski Nauczyciel także
nas zaprosił na chrzcie do grona swoich uczniów, abyśmy zdobyli „mądrość serca”
i osiągnęli życie wieczne. Drodzy Moi! Dla każdego z nas Bóg ma niesamowite
plany. Nie będzie ich jednak realizował bez naszej zgody, gdyż nie chce nas do
niczego zmuszać. Dlatego kiedy ogarnia nas zniechęcenie, lęk i obawy
przypomnimy sobie tego fascynującego młodego człowieka.
Pier
Giorgio Frassati pozostanie dla nas jako wzór młodego człowieka, który swoje
zjednoczenie z Bogiem realizował w pełnym zaangażowaniu na rzecz bliźniego, z
młodzieńczym entuzjazmem szafując sobą bez reszty. Święty Jan Paweł II będąc
jeszcze kardynałem, powiedział o nim: "Popatrzcie jak wyglądał człowiek
Ośmiu Błogosławieństw, który nosił w sobie na co dzień tę radość Ewangelii,
Dobrej Nowiny, radość zbawienia ofiarowanego nam przez Chrystusa" (Kraków 1977 r.).
Skąd
nasz młody bohater czerpał siłę do codziennej odpowiedzi miłości jaką swoim
życiem dawał Jezusowi? Bł. Piotr Jerzy mówił swoim rówieśnikom: „Całą duszą
zachęcam was byście możliwie najczęściej przystępowali do Stołu Pańskiego. Jezus
Chrystus obiecał tym, którzy się karmią świętą Eucharystią, życie wieczne i
łaski niezbędne do jego zdobycia”.
Pewnego razu dwie młode dziewczyny
wybierając się na wycieczkę w góry postanowiły uczestniczyć we Mszy św. o godz.
5:15. Po przyjściu do kościoła zostały poinformowane, że będzie opóźnienie.
Postanowiły wyjść przed zakończeniem Mszy. Krótko przed rozpoczęciem Mszy usiadł
koło nich młody człowiek. Zwracał ich uwagę już wcześniej. Wyróżniał się żarliwością
podczas modlitwy – rzadko
spotykaną wśród jego rówieśników. W momencie podniesienia, spostrzegły na
zegarku, że muszą już biec na pociąg. W momencie, kiedy poderwały się z miejsc,
poczuły, że są przytrzymywane za ramię. Młody chłopak poprosiłby nie wychodziły
przed końcem Mszy. Gdy wytłumaczyły, że spieszą się na pociąg, z dziwną i łagodną
siłą zostały przekonane, aby pozostać. Po zakończonej Mszy św. Pier Giorgio
natychmiast wstał i wyszedł z dziewczynami, i odwiózł je samochodem na pociąg. Pier
Giorgio Frassati zarówno słowem jak i czynami wskazywał na wielki dar Eucharystii.
Podczas przemówienia do młodzieży w Pollone mówił: „Spożywajcie ten
Chleb anielski, a znajdziecie w nim siłę do staczania walk wewnętrznych, walk z
namiętnościami i wszelkiego rodzaju przeciwnościami, gdyż Jezus Chrystus przyrzekł
tym, którzy karmią się Najświętszą Eucharystią, Żywot Wieczny i Łaskę niezbędną
do jego dostąpienia. A kiedy ów płomień eucharystyczny zupełnie was pochłonie,
będziecie mogli z całą świadomością podziękować Bogu, który powołał was, abyście
Mu służyli, i radować się będziecie spokojem, jakiego nigdy nie zaznali ci, którzy
są szczęśliwi w oczach świata, gdyż prawdziwej szczęśliwości nie stanowią rozrywki
światowe ani rzeczy ziemskie, ale pokój sumienia, dany nam tylko wtedy, jeśli
czyste są nasze serca i umysły”.
Przedłużeniem radości Mszy i Komunii
jest adoracja. Pier Giorgio nie szczędził czasu, aby modlić się i wpatrywać w
Najświętszy Sakrament. W świadectwach osób, które znały osobiście Błogosławionego
bardzo często pojawiają się wzmianki dotyczące całonocnych adoracji. Wielu także
wspomina jak bardzo niezwykły był moment, w którym Pier Giorgio przyjmował
Komunię św. „Trzeba było
go widzieć, kiedy przystępował do Komunii św. Jego twarz wyrażała w całej pełni,
ale bez patosu, uczucia, jakich w tej chwili doznawał. Nie było w nim nic z
bigota, był żołnierzem Chrystusa świadomym swojej misji i gotowym do jej wypełnienia”
– wspomina Teresa Vigna. Modlitwę Frassatiego charakteryzowało głębokie
skupienie. Istniał wtedy tylko Bóg i On. Wpatrzony w tabernakulum nie drgnął słysząc
hałas, nie reagował na rozmowy wokół. Wydawał się być bliżej Boga niż wszyscy.
Jego relację z Bogiem cechowała naturalność. „Widziałem często, jak po odmówieniu
modlitwy ruchem ręki żegnał się z tabernakulum”. Siłą, którą czerpał z modlitwy i
Komunii św. obdarowywał napotkanego człowieka. Całe swoje życie poświęcał dla
drugiego.
Trzeba
też podkreślić „jego szczególne umiłowanie Różańca. Nie tylko odmawiał go
codziennie, ale gdy tylko się dało, wciągał do modlitwy innych. Zachęcał,
inspirował, służył przykładem. Ksiądz Rinaldo Ruffini, salezjanin, mówił o Pier
Giorgio: "Ileż to razy w hotelach czy górskich schroniskach uciszał nagle
hałas, który często sam przedtem rozpętał, a co najmniej się do niego
przyczynił, intonując swoim potężnym, choć niezbyt melodyjnym głosem różaniec,
tak że siłą rzeczy przyłączali swoje głosy także i inni obecni nie należący do
jego towarzystwa". – Ilu z nas zdecydowałoby się na taki krok wobec
nieznanych sobie ludzi ? Zazwyczaj dopadają nas wtedy obawy, lęk przed
wyśmianiem... Ale Pier Giorgio najwyraźniej nie miał takich hamulców... Moim
testamentem – mówił – jest różaniec”.
„Z
kolei ksiądz Aleksander Roccati wspominając go, powiedział: "Jednego dnia,
po Komunii świętej, którą przyjmował codziennie, a potem jako dziękczynienie
odmawiał różaniec, śpiesząc się wyszedł z kościoła jeszcze z różańcem w ręku.
Gdy schodził po schodach, jeden z jego towarzyszy widząc go zagadnął:
"Pier Giorgio, stajesz się bigotem" "Nie - odpowiedział mu -
jestem chrześcijaninem”.
Papież
Jan Paweł II dokonując jego beatyfikacji 20 maja 1990 roku wskazał go jako
patrona młodzieży i studentów. Jest także opiekunem tych wszystkich,
którzy kochają góry, odnajdując w nich ślady piękna Boga i ciszę, która jest
zaproszeniem do modlitwy.
Pociągnięci
przykładem tego młodego apostoła miłosierdzia z Turynu, prosimy:
„Boże,
nasz Ojcze, Ty obdarzyłeś młodego Piotra Jerzego Frassatiego radością spotkania
z Chrystusem i życiem zgodnym z wyznawaną, przez niego wiarą w służbie ubogim i
chorym; za jego wstawiennictwem udziel także nam łaski wspinania się jak on
szlakiem ewangelicznych błogosławieństw i naśladowania go w zapale szerzenia w
społeczeństwie ducha Ewangelii. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen”.
o. Piotr Męczyński O. Carm
|