04.06.2019
05.06.2019 - ostatnia aktualizacja
Przyjdź, Światłości sumień!


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Na fasadzie dawnego kościoła karmelitów w Bołszowcach na Ukrainie do dziś pozostały resztki liter hasła: „Kołchoz – jedyna droga do zamożnego życia”.

Po drugiej wojnie światowej stacjonował tam garnizon NKWD. Dla utrzymania wojskowych władza radziecka zdecydowała w 1949 r., aby rozmieścić w kościele hodowlę świń. W 1955 r. pomieszczenie kościoła wykorzystywano jako spichlerz na ziarno, potem magazyn nawozów sztucznych. Ten stan profanacji kościoła utrzymywał się przez 50 lat. Jeszcze pod koniec XX wieku świątynia Bołszowiecka reprezentowała sobą symbol totalnego spustoszenia.

Dzisiaj jest to piękne sanktuarium maryjne, prowadzone przez ojców franciszkanów, do którego w uroczystość szkaplerzną 16 lipca przybywają piesze pielgrzymki młodzieży z okolicznych miejscowości, m.in. ze Lwowa, Stanisławowa, Kołomyi, Stryja.

Podobnie jest w klasztorze w Sąsiadowicach znajdujących się w Archidiecezji Lwowskiej, gdzie ojcowie karmelici powrócili po 65 latach w sierpniu 2011 roku.

Drodzy bracia i siostry!

Blisko 30 lat temu rozpadło się sowieckie imperium. Cieszymy się przemianami, które dokonały się w Polsce i innych krajach Europy środkowo - wschodniej, ale nie powinniśmy zapominać przestrogi danej nam przez św. Jana Pawła II, który wskazywał, że dzisiaj "istnieje niebezpieczeństwo zastąpienia marksizmu inną formą ateizmu, który wychwalając wolność, zmierza do zniszczenia korzeni moralności ludzkiej i chrześcijańskiej".

Dlatego Ojciec Święty podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1991 roku przekonywał rodaków, że odzyskana wolność jest zadaniem i historyczną szansą, której nie można zmarnować. Jak Mojżesz po wyprowadzeniu narodu wybranego z niewoli egipskiej, tak Jan Paweł II, jako Następca Św. Piotra i ojciec duchowy Polskiego Narodu, przyszedł do nas z Dekalogiem. W mocnych słowach, jako Boży Prorok, przestrzegał nas przed tą najstraszliwszą niewolą w jakiej może znaleźć się człowiek, gdy świadomie i dobrowolnie odrzuca Boże przykazania i wchodzi coraz bardziej na drogę grzechu narażając swoją duszę na wieczne potępienie. „Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu” – mówi do nas sam Chrystus, dodając jednocześnie: Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni” (J 8, 34-36).

Dlatego Ojciec Święty, pełen serdecznej troski o każdego Polaka i przyszłość narodu, zachęcał do sięgnięcia do fundamentu wiary, czyli Dekalogu. "Od tych dziesięciu prostych słów zależy przyszłość człowieka i społeczeństw. Przyszłość narodu, państwa, Europy, świata" – podkreślał papież.

Przypominał naukę Apostoła Pawła zawartą w liście do Galatów:

„Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli. Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli”. (Ga 5,1.13-18).

Drodzy bracia i siostry! To mocne słowa... „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”. To, że jesteśmy wolni, czyni nas odpowiedzialnymi za ten dar, jakim jest wolność... więc nie poddawajmy się na nowo w jarzmo niewoli.

To znaczy unikajmy grzechu...nie wikłajmy się w niego na nowo...Oczywiście - wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale mamy zbawienie w Jezusie...i jeżeli będziemy się Go kurczowo trzymać...jeżeli będziemy zdecydowanie iść za Nim...to nie wpadniemy na nowo w sidła grzechu... Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie!

Wolność nie jest pretekstem do tego, by robić "co się chce"...A niektórzy z nas tak myślą... Wolność nie uprawnia mnie do tego, żeby robić wszystko, na co mam ochotę. Do czego zatem uprawnia wolność? Wolność uprawnia nas do służby...Paradoks? Być może...ale tylko człowiek prawdziwie wolny służy z radością i miłością...Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Całe Prawo sprowadza się do miłości...W przykazaniu miłości zawiera się wszystko...

Ojciec Święty Jan Paweł II uczył: „Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia”.

Odniósł się do tego zjawiska występującego dzisiaj szczególnie w krajach zachodnich Starego Kontynentu papież Benedykt XVI mówiąc: „Tworzy się swoista dyktatura relatywizmu, który niczego nie uznaje za ostateczne i jako jedyną miarę rzeczy pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki”.

Ks. kard. Stanisław Dziwisz w homilii wygłoszonej na Jasnej Górze 4 czerwca 2019 r. pytał: „Czy wszyscy potrafimy korzystać z daru wolności? Czy spora część naszych braci i sióstr nie ulega coraz bardziej pokusie fałszywej samowystarczalności, czyli urządzania sobie życia bez Boga, tak jakby On był zbędny, niepotrzebny? Czy można się obejść bez Chrystusa i jego Kościoła, który przecież – pomimo swoich słabości – od dwóch tysięcy lat strzeże Bożego słowa i otwiera przed człowiekiem dostęp do życiodajnych sakramentów?”.

Drodzy bracia i siostry! Człowiek ciągle jest kuszony przez szatana, starodawnego węża, aby postawić siebie w miejscu Boga i samemu decydować o prawdzie i dobru. Aby z wolności lepić sobie złotego cielca. Przypomina to budowanie biblijnej wieży Babel, albo domu na piasku z ewangelicznej przypowieści. Niestety Europa w bardzo wielu miejscach zaczyna coraz bardziej odrywać się od swoich chrześcijańskich korzeni i przypominać taki właśnie dom budowany na piasku. Dlatego Kościół stojący na straży objawionej prawdy o Bogu i człowieku oraz głoszący niezmienne zasady chrześcijańskiej moralności stał się znakiem sprzeciwu dla wielu współczesnych architektów i budowniczych Europy w której nie ma miejsca dla Chrystusa.

Od kilkudziesięciu lat w wielu krajach Starego Kontynentu obserwuje się rosnącą nietolerancję dla chrześcijaństwa, dla tradycyjnych wartości życia opartego na Dekalogu i Ewangelii. Można wręcz mówić o szeroko rozpowszechnionej „chrystianofobii”, czyli niechęci i agresji wobec wszystkiego, co w przestrzeni publicznej symbolizuje chrześcijaństwo.

W dzisiejszej Europie następuje odcięcie od korzeni, człowiek traci pamięć o dziedzictwie chrześcijańskim. Jeżeli traci pamięć, traci jednocześnie tożsamość – nie wie skąd jest i ku czemu zmierza.

Niewątpliwie żyjemy w świecie dyktatury relatywizmu, gdzie chrześcijaństwo próbuje się marginalizować, usuwać z przestrzeni publicznej.

– Gdy włoski filozof Rocco Butilione miał być komisarzem w Unii Europejskiej i zapytano go – wiedząc, jakie są jego poglądy – jaki jest jego stosunek do związków tej samej płci, które niektórzy próbują nazywać małżeństwami. Powiedział, że jest krytycznie do tego nastawiony, gdyż jest to sprzeczne z naturą i nie można tego zaakceptować. Wtedy już nie kwalifikował się do objęcia urzędu. Nie sprzedał swoich poglądów za stanowisko. Następuje ośmieszanie, wyśmiewanie ludzi wierzących, pewnych wartości.

Drodzy bracia i siostry! Być może niektórzy z was osobiście spotkali się z tym zjawiskiem, doświadczając niechęci i sprzeciwu z powodu wierności Chrystusowej Ewangelii oraz zasadom chrześcijańskiej moralności.

Nie wolno się tym jednak zniechęcać, nie wolno się poddawać duchowi tego świata, ale trzeba prosić o światło i moc Ducha Świętego, aby wiernie trwać przy Panu, jak Maryja pod krzyżem Syna na Kalwarii. Nie znaczy to jednak, że mamy się zabarykadować, zamknąć w twierdzy i okopać przed światem. Pan Jezus mówił do apostołów i do każdego z nas: „Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Ja zwyciężyłem świat”.

Nie można więc mówić: „Następuje chrystianofobia, jakieś formy prześladowania Kościoła, w związku z tym powinniśmy zamknąć się w jakiejś niszy i nie wychodzić, bo nas nie akceptują”. Nie. Mamy być tak, jak Jezus – iść do świata z odwagą i być obecnymi w świecie realnym, ale także wirtualnym, jeśli chodzi o media społecznościowe, radio czy telewizję. Człowiek wierzący to człowiek odwagi, bo ma Jezusa Chrystusa w swoim sercu i może pójść do świata podobnie jak On”.

Św. Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w Gnieźnie przestrzegał i z mocą przypominał wszystkim Polakom i mieszkańcom Starego Kontynentu:

„Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało chrześcijaństwo ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwój dziejów ludów i narodów. Zrąb tożsamości europejskiej jest zbudowany na chrześcijaństwie. A obecny brak jej duchowej jedności wynika głównie z kryzysu tej właśnie chrześcijańskiej samoświadomości.

Bez Chrystusa nie można budować trwałej jedności. Nie można tego robić odcinając się od tych korzeni, z których wyrosły narody i kultury Europy, i od wielkiego bogactwa minionych wieków. Jakże można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu» dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej będącej owocem miłości Boga?”.

Dlatego, drodzy bracia i siostry, nie możemy odcinać się od naszych korzeni, od tego czym od tysiąca lat – od chrztu księcia Mieszka I – żyją pokolenia Polaków. Bp Andrzej Czaja głęboko poruszony powiedział niedawno: „Brzmią mi ciągle słowa chrześcijanina z Iraku, wypowiedziane przed trzema laty w katedrze opolskiej. «Chrześcijanie Europy, co wy robicie, gdy my oddajemy życie za wiarę w Jezusa? Co wy robicie? Nikt was nie prześladuje, a zapieracie się Jezusa. Chrześcijanie Europy – obudźcie się! Chcę wam powiedzieć – jeśli nasza ofiara życia ma pomóc przywrócić Europie chrześcijańskie oblicze, to my w Iraku jesteśmy wszyscy gotowi oddać za was życie. Chrześcijanie Europy obudźcie się»”.

Bracia i siostry! To mocne słowa. Nie marnujmy świadectwa chrześcijan ginących na współczesnych arenach. Trzeba nam – jako dzieciom Kościoła i Ojczyzny - dawać mężne świadectwo wierności Chrystusowi i jego Ewangelii, kierując się światłem wiary w codziennych życiowych wyborach i podejmując większy wysiłek ewangelizacyjny w środowisku w którym żyjemy.

Biskup Płocki Piotr Libera w jednej z homilii powiedział:

„Jaką odpowiedź otrzymuje Chrystus w Belgii, Holandii, Francji na swoje pytanie z Ewangelii: „A wy za Kogo mnie uważacie?” Realna odpowiedź tamtego świata brzmi niestety: za nikogo! (…) Nie chcemy pamiętać, że to wielcy katolicy: Schuman, De Gasperi, Adenauer tworzyli Unię Europejską po to, aby obywatelom Europy było łatwiej żyć, a nie po to, żeby nakazywać zdejmowanie krzyży w miejscach publicznych, propagować aborcję, ideologię gender, wspierać małżeństwa gejowskie, zastępować lekcje religii bezbarwną etyką, uważać chrześcijaństwo za przebrzmiałe, a ateizm, bezbożność za coś nowoczesnego!

To nie były, nie są i – mam nadzieję - nie będą nasze, „polskie drogi” – mówił Biskup Libera. To właśnie najbardziej się nie podoba. To spotyka się z zarzutem, że Polska „się izoluje”. A jeden z naszych współczesnych filozofów (Dariusz Karłowicz) pyta: kiedy my, Polacy, byliśmy najsilniejsi? I odpowiada: kiedy w Polsce Jagiellonów nie musieliśmy się oglądać ani na Wschód, ani na Zachód, ale dzięki szukaniu inspiracji w wierze, w Rzymie, w kulturze łacińskiej byliśmy po prostu sobą i mogliśmy być z tego dumni”.

Dlatego ciągle aktualne są słowa naszego Świętego Rodaka Jana Pawła II o tym, że współczesna Europa odrywająca się coraz bardziej od swoich chrześcijańskich korzeni potrzebuje dzisiaj mocnego świadectwa wiary Polaków. Europa potrzebuje od polskich katolików świadectwa życia zgodnego z wiarą i moralnością chrześcijańską. Tak było w minionych wiekach i tak jest także dzisiaj.

Jako uczniowie Chrystusa i dzieci Jasnogórskiej Królowej Polski powinniśmy odważnie stać na straży naszej narodowej i chrześcijańskiej tożsamości potwierdzonej świadectwem wiary wielu pokoleń naszych Rodaków.

„Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia!” – mówił święty Jan Paweł II w Skoczowie 22 maja 1995 roku. „Sobór Watykański II nazywa sumienie "najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka" i wyjaśnia: "W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, a tamtego unikaj" (Gaudium et spes, 16).

Jak widać z powyższego tekstu, sumienie jest dla każdego człowieka sprawą o zasadniczym znaczeniu. Jest ono naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią naszych czynów. Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło - złem. Aby - wedle słów Apostoła - umiały "rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe" (Rz 12,2).

Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!" (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: "Jeden drugiego brzemiona noście" (Ga 6,2). (…)

Wiek XX był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom. W imię totalitarnych ideologii miliony ludzi zmuszano do działań niezgodnych z ich najgłębszymi przekonaniami. Wyjątkowo bolesne doświadczenia ma pod tym względem cała Europa Środkowowschodnia. Pamiętamy ten okres zniewalania sumień, okres pogardy dla godności człowieka, cierpień tylu niewinnych ludzi, którzy własnym przekonaniom postanowili być wierni. Pamiętamy, jak doniosłą rolę odegrał w tamtych trudnych czasach Kościół jako obrońca praw sumienia - i to nie tylko ludzi wierzących! (…)

O tamtych czasach, czasach wielkiej próby sumień trzeba pamiętać, gdyż są one dla nas stale aktualną przestrogą i wezwaniem do czujności: aby sumienia Polaków nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: "Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mk 8,36-37).

Wbrew pozorom, praw sumienia trzeba bronić także dzisiaj. Pod hasłami tolerancji, w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka, może coraz większa nietolerancja. Odczuwają to boleśnie ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą świętość. Te formy powracającej dyskryminacji budzą niepokój i muszą dawać wiele do myślenia.

Bracia i Siostry! Czas próby polskich sumień trwa! Musicie być mocni w wierze! Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego, pamiętajcie, iż zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek - jakie będzie jego sumienie.

Dlatego wołamy:

"Przybądź, Duchu Święty (...).

Przyjdź, Światłości sumień! (...)

Obmyj, co nieświęte,

oschłym wlej zachętę.

Rozgrzej serca twarde,

prowadź zabłąkane (...)".

Przyjdź, Światłości sumień!

Na drogach ludzkich sumień, nieraz tak trudnych i tak bardzo powikłanych, Bóg postawił wielki drogowskaz, który życiu ludzkiemu nadaje kierunek i ostateczny sens. Jest nim krzyż Pana naszego Jezusa Chrystusa. (…)

Na tym wielkim wirażu ojczystej historii, kiedy decyduje się przyszły kształt Rzeczypospolitej, papież - wasz rodak, nie przestaje was prosić, abyście to dziedzictwo Chrystusowego krzyża na nowo z wiarą i miłością przyjęli. Abyście krzyż Chrystusa na nowo, w sposób wolny i dojrzały wybrali (…)

Abyście podjęli odpowiedzialność za obecność krzyża w życiu każdego i każdej z was, w życiu waszych rodzin i w życiu tej wielkiej wspólnoty, jaką jest Polska. Brońcie go! (…) Chrystus czeka na naszą odpowiedź...”.

Drodzy bracia i siostry!

Mając w perspektywie październikowe wybory do Polskiego Parlamentu musimy uważnie słuchać głosu sumienia, trwać wiernie razem z Maryją pod krzyżem Chrystusa i w jego świetle przyglądać się wszystkim kandydatom i środowiskom, które reprezentują, aby nie dać się zwieść przez tych, którzy głoszą zmierzch chrześcijaństwa, wolność bez moralności, którzy znieważają nasze największe świętości i chcą żyć tak jakby Boga nie było.

Dyktatura relatywizmu i fałszywie rozumianej wolności, wyraża się dzisiaj przede wszystkim atakiem wymierzonym w godność, nienaruszalność i świętość ludzkiego życia od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci, w małżeństwo rozumiane jako ustanowiony przez Boga sakramentalny związek mężczyzny i kobiety, w rodzinę katolicką, która jest Domowym Kościołem i odblaskiem Świętej Rodziny z Nazaretu oraz w chrześcijańskie wychowanie dzieci i młodzieży wraz z prawem do katechezy szkolnej.

Nasz wielki Rodak Św. Jan Paweł II niestrudzenie przypominał:

"Człowiekiem jest również nienarodzone dziecko: co więcej, Chrystus w sposób uprzywilejowany utożsamia się z najmniejszymi; jak więc można nie widzieć szczególnej Jego obecności w istocie jeszcze nie narodzonej, spośród wszystkich istot prawdziwie najmniejszej, najsłabszej, pozbawionej jakiegokolwiek środka obrony, nawet głosu, która nie może protestować przeciw ciosom godzącym w jej najbardziej podstawowe prawa".

Ojciec Święty stając odważnie w obronie życia poczętego w swojej encyklice Evangelium vitae napisał: "Życie ludzkie jest święte i nienaruszalne w każdej chwili swego istnienia, także w fazie początkowej, która poprzedza narodziny. Człowiek już w łonie matki należy do Boga, bo Ten, który wszystko przenika i zna, tworzy go i kształtuje swoimi rękoma, widzi go, gdy jest jeszcze małym, bezkształtnym embrionem i potrafi w nim dostrzec dorosłego człowieka, którym stanie się on w przyszłości i którego dni są już policzone, a powołanie już zapisane w księdze żywota" (EV 61).

Św. Jan Paweł II podczas swojej Pielgrzymki Apostolskiej do Ojczyzny w 1997 roku nawiedził także sanktuarium św. Józefa w Kaliszu.

Papież zwracając się do Rodaków powiedział: „Proszę wszystkich, stójcie na straży życia. (…) Niech szeregi obrońców życia stale rosną. (…) Dawajcie świadectwo miłości życia i dzielcie się hojnie tym świadectwem”.

Abp Stanisław Gądecki, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, podkreśla:

„Każde poczęte dziecko ma prawo do narodzin i życia, niezależnie od wrodzonych chorób i wad genetycznych. Rolą państwa jest zapewnienie ochrony każdemu obywatelowi, także w jego pierwszym etapie życia. Do zadań państwa należy także organizacja opieki medycznej dla kobiet w ciąży i matek oraz silnego systemu wsparcia rodziców i rodzin dzieci chorych”.

Drodzy bracia i siostry!

Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński trafnie i pięknie powiedział: "W rodzinie, pod sercem matek, kryje się Naród".

Dlatego dzisiaj musimy być szczególnie uważni i czujni wobec agresywnej kampanii środowiska LGBT czyli ludzi spod znaku tęczowej flagi i zdecydowanie przeciwstawić się próbie przemycania ideologii gender do szkół i demoralizowania naszych dzieci oraz niszczenia polskich rodzin.

Służebnica Boża Wanda Malczewska, wielka polska mistyczka, żyjąca w XIX wieku na terenie zaboru rosyjskiego, wiele wysiłku wkładała w podnoszenie oświaty wśród ludu. Mieszkańców wsi uczyła czytać i zaopatrywała ich w książki. Wyszukiwała zdolną młodzież wiejską i przygotowywała ją do szkoły średniej. Gromadziła wokół siebie dzieci i młodzież.

W jednej z wizji mistycznych Matka Boża powiedziała do niej: „Polska na moją prośbę będzie wskrzeszona i wszystkie jej części się złączą. Ale strzeżcie wiary i nie dopuszczajcie się niedowiarstwa... zdrady, niezgody i lenistwa, bo te wady mogą ją na powrót zgubić i to na zawsze”.

W Wielkim Poście 1872 roku Służebnica Boża widziała Zbawiciela dźwigającego krzyż na Kalwarię. A kiedy wraz z niewiastami jerozolimskimi litowała się Wanda nad Zbawicielem, Pan Jezus tak przemówił do niej:

"Zbliżają się czasy przewrotne. Ojczyzna wasza będzie wolna od ucisków wrogów zewnętrznych, ale ją opanują wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim starać się będą wziąć w swe ręce młodzież szkolną i dowodzić będą, że religia w szkołach niepotrzebna, ze można ją zastąpić innymi naukami. Krzyże i obrazy religijne ze sal szkolnych będą chcieli usunąć. Przez młodzież pozbawioną wiary, zechcą w całym narodzie wprowadzić niedowiarstwo. Jeżeli naród uwierzy temu i pozbędzie się wiary, straci przywróconą ojczyznę. - Niechże tedy ojcowie i matki zwracają uwagę na szkoły. - Nauka bez wiary nie zrodzi Świętych ani bohaterów narodowych. - Zrodzi szkodników - módl się o dobrą chrześcijańską szkołę".

Drodzy Moi! Mogliśmy się przekonać jak te słowa Zbawiciela skierowane do Służebnicy Bożej Wandy Malczewskiej w 1872 roku wypełniły się, szczególnie w okresie represji stalinowskich po II wojnie światowej. Te słowa Chrystusa nie dotyczą jednak tylko przeszłości, ale stanowią także wielką przestrogę dla nas dziś żyjących na polskiej ziemi i dla przyszłych pokoleń naszej Ojczyzny.

Niepodległość odzyskana 100 lat temu (11 listopada 1918 r.) nie jest dana Polskiemu Narodowi raz na zawsze. Wymaga ona od każdego pokolenia Polaków troski o Ojczyznę.

Ks. Piotr Skarga w jednym ze swoich kazań sejmowych mówił: „Ten stary dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jego jest Chrystus”. Trzeba iść po śladach tego, czym — a raczej kim — na przestrzeni pokoleń był Chrystus dla synów i córek tej ziemi” – powtarzał nam niestrudzenie św. Jan Paweł II.

Papież Franciszek w adhortacji Christus Vivit – Chrystus żyje, skierowanej do młodych i całego ludu Bożego, napisał:

„Czasami widziałem młode, piękne drzewa, wznoszące swe gałęzie ku niebu, stale dążąc wyżej, i zdawały się być pieśnią nadziei. Później, po burzy opadły bez życia. Nie miały bowiem silnych korzeni, rozpościerały swe gałęzie, nie zapuszczając w glebie głębokich korzeni, i tak uległy atakom przyrody. Dlatego bardzo mnie boli, że niektórzy proponują młodym ludziom budowanie przyszłości bez korzeni (…) Nie jest to kwestia drugorzędna (…). Jej zrozumienie pozwala nam odróżnić radość młodości od jej fałszywego kultu, którego niektórzy używają do uwodzenia ludzi młodych i wykorzystywania ich do swoich celów.

Pomyślcie o tym: jeśli jakaś osoba składa wam propozycję i mówi, byście pomijali historię, czy nie doceniali doświadczenia osób starszych, pogardzali wszystkim, co minione, a patrzyli jedynie w przyszłość, którą ona wam oferuje, czyż nie jest to łatwy sposób pozyskania was dla jej propozycji, abyście robili tylko to, co ona wam mówi? Ta osoba potrzebuje, byście byli puści, wykorzenieni, nieufni wobec wszystkiego, abyście ufali jedynie jej obietnicom i podporządkowali się jej planom. Tak działają ideologie różnych kolorów, które niszczą (lub dekonstruują) wszystko, co inne, i w ten sposób mogą panować bez oporów. Potrzebują do tego ludzi młodych, którzy gardzą historią, odrzucają bogactwo duchowe i ludzkie, przekazywane przez pokolenia, którzy pomijają wszystko, co ich poprzedziło.

Jednocześnie manipulatorzy używają innego atutu: adorowania młodości, tak jakby wszystko, co nie jest młode, stawało się obrzydliwe i przestarzałe. Symbolem tego nowego kultu staje się młode ciało, a następnie wszystko, co ma związek z tym ciałem, jest ubóstwione i pożądane bez ograniczeń, zaś to, co nie jest młode, traktowane jest z pogardą. Ale ta broń w pierwszej kolejności doprowadza do poniżania ludzi młodych, ogołacając ich z prawdziwych wartości, wykorzystując ich dla zyskania korzyści osobistych, ekonomicznych lub politycznych.

Drodzy młodzi, nie pozwalajcie, żeby wykorzystywano waszą młodość do promowania płytkiego życia, które myli piękno z pozorami. Natomiast umiejcie dostrzec, że istnieje piękno w człowieku pracującym, który wraca do domu brudny i w nieładzie, ale z radością, że zapracował na chleb dla swoich dzieci. Istnieje niezwykłe piękno w jedności rodziny zgromadzonej przy stole i przy chlebie hojnie dzielonym, nawet jeśli ten stół jest bardzo ubogi. Istnieje piękno w rozczochranej i już niemłodej żonie, która stale ponad siły i zdrowie troszczy się o chorego męża. Istnieje piękno w wierności małżonków, którzy, chociaż dawno już minął miodowy miesiąc, kochają się nawzajem w jesieni życia, w tych staruszkach, którzy idą, trzymając się za rękę. Niezależnie od wszelkich aspektów zewnętrznych czy aktualnych mód istnieje piękno w każdym mężczyźnie i kobiecie, którzy z miłością żyją swoim powołaniem osobistym, bezinteresownie służąc wspólnocie, swej ojczyźnie, wielkodusznie pracując na rzecz szczęścia rodziny, angażując się w żmudne, anonimowe i bezinteresowne dzieło przywracania przyjaźni społecznej. Odkrywać, ukazywać i podkreślać to piękno, które przypomina Chrystusa na krzyżu, znaczy kłaść fundamenty prawdziwej solidarności społecznej i kultury spotkania”.

Drodzy bracia i siostry! Trwajmy mocni wiarą przy Panu i we wzajemnej miłości dzieci Bożych, odkupionych Krwią Baranka i prawdziwych uczniów Zmartwychwstałego.

Nasz wielki Rodak Św. Jan Paweł II podczas jednej z Pielgrzymek do Ojczyzny powiedział: „Nie ma wolności bez solidarności, nie ma solidarności bez miłości”. Te słowa pozostają ciągle aktualne. Potrzeba nam spojrzenia miłości, potrzeba nam wyobraźni i codziennych gestów miłosierdzia. Do takiego pięknego ewangelicznego przeżywania wolności, do takiej wzajemnej troski i wzajemnego obdarowywania sobą, nieustannie zachęcał nas własnym przykładem Ojciec Święty. Przypominał, że tylko w zjednoczeniu z Chrystusem, Najświętszym Odkupicielem, który dobrowolnie i z miłości ofiarował się na krzyżu dla naszego zbawienia – stajemy się prawdziwie wolni, jako umiłowane dzieci Boże.

Módlmy się za polskie rodziny i naszą umiłowaną Ojczyznę, aby była zawsze wierna („semper fidelis”) Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz za Europę, aby nie oderwała się od swoich korzeni i na nowo odnalazła swoje chrześcijańskie oblicze. Pamiętajmy też o słowach naszego świętego Rodaka Jana Pawła II: „Europa potrzebuje świadectwa żywej wiary Polaków!”.

Drodzy bracia i siostry! Aby sprostać temu zadaniu najpierw sami potrzebujemy głębokiego odnowienia i umocnienia wiary. Dla aktywnego i owocnego zaangażowania się w dzieło nowej ewangelizacji w Polsce i poza jej granicami potrzebujemy wszyscy mocy Ducha Świętego. Zmartwychwstały Jezus powiedział do swoich uczniów, a więc także do nas ochrzczonych Polaków: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami…aż po krańce ziemi”.

Dlatego, wsparci macierzyńską opieką i orędownictwem Maryi, Królowej Polski, prośmy dzisiaj ufnie i wytrwale o dar nowej Pięćdziesiątnicy dla Kościoła w Polsce, wołajmy żarliwie o nowe wylanie Ducha Świętego dla wszystkich Polaków, abyśmy w Jego mocy doświadczyli głębokiej odnowy naszego chrześcijańskiego życia i stali się odważnymi świadkami zmartwychwstałego Chrystusa, naszego Pana i miłosiernego Zbawiciela wszystkich ludzi.

o. Piotr O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio