Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Na
fasadzie dawnego kościoła karmelitów w Bołszowcach na Ukrainie do dziś
pozostały resztki liter hasła: „Kołchoz – jedyna droga do zamożnego życia”.
Po
drugiej wojnie światowej stacjonował tam garnizon NKWD. Dla utrzymania
wojskowych władza radziecka zdecydowała w 1949 r., aby rozmieścić w kościele
hodowlę świń. W 1955 r. pomieszczenie kościoła wykorzystywano jako spichlerz na
ziarno, potem magazyn nawozów sztucznych. Ten stan profanacji kościoła
utrzymywał się przez 50 lat. Jeszcze pod koniec XX wieku świątynia Bołszowiecka
reprezentowała sobą symbol totalnego spustoszenia.
Dzisiaj
jest to piękne sanktuarium maryjne, prowadzone przez ojców franciszkanów, do
którego w uroczystość szkaplerzną 16 lipca przybywają piesze pielgrzymki
młodzieży z okolicznych miejscowości, m.in. ze Lwowa, Stanisławowa, Kołomyi,
Stryja.
Podobnie
jest w klasztorze w Sąsiadowicach znajdujących się w Archidiecezji Lwowskiej,
gdzie ojcowie karmelici powrócili po 65 latach w sierpniu 2011 roku.
Drodzy
bracia i siostry!
Blisko
30 lat temu rozpadło się sowieckie imperium. Cieszymy się przemianami, które
dokonały się w Polsce i innych krajach Europy środkowo - wschodniej, ale nie
powinniśmy zapominać przestrogi danej nam przez św. Jana Pawła II, który
wskazywał, że dzisiaj "istnieje niebezpieczeństwo zastąpienia marksizmu
inną formą ateizmu, który wychwalając wolność, zmierza do zniszczenia korzeni
moralności ludzkiej i chrześcijańskiej".
Dlatego
Ojciec Święty podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1991 roku przekonywał rodaków,
że odzyskana wolność jest zadaniem i historyczną szansą, której nie można
zmarnować. Jak Mojżesz po wyprowadzeniu narodu wybranego z niewoli egipskiej,
tak Jan Paweł II, jako Następca Św. Piotra i ojciec duchowy Polskiego Narodu, przyszedł
do nas z Dekalogiem. W mocnych słowach, jako Boży Prorok, przestrzegał nas przed
tą najstraszliwszą niewolą w jakiej może znaleźć się człowiek, gdy świadomie i
dobrowolnie odrzuca Boże przykazania i wchodzi coraz bardziej na drogę grzechu narażając
swoją duszę na wieczne potępienie. „Każdy, kto popełnia grzech, jest
niewolnikiem grzechu” – mówi do nas sam Chrystus, dodając jednocześnie: „Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas
będziecie rzeczywiście wolni” (J 8, 34-36).
Dlatego
Ojciec Święty, pełen serdecznej troski o każdego Polaka i przyszłość narodu, zachęcał
do sięgnięcia do fundamentu wiary, czyli Dekalogu. "Od tych dziesięciu
prostych słów zależy przyszłość człowieka i społeczeństw. Przyszłość narodu,
państwa, Europy, świata" – podkreślał papież.
Przypominał
naukę Apostoła Pawła zawartą w liście do Galatów:
„Ku
wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie
się na nowo pod jarzmo niewoli. Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności.
Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz
przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! Bo całe Prawo wypełnia
się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. A
jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie
zjedli”. (Ga 5,1.13-18).
Drodzy
bracia i siostry! To mocne słowa... „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”. To,
że jesteśmy wolni, czyni nas odpowiedzialnymi za ten dar, jakim jest wolność...
więc nie poddawajmy się na nowo w jarzmo niewoli.
To
znaczy unikajmy grzechu...nie wikłajmy się w niego na nowo...Oczywiście -
wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale mamy zbawienie w Jezusie...i jeżeli będziemy
się Go kurczowo trzymać...jeżeli będziemy zdecydowanie iść za Nim...to nie
wpadniemy na nowo w sidła grzechu... Tylko nie bierzcie tej wolności
jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie
sobie wzajemnie!
Wolność
nie jest pretekstem do tego, by robić "co się chce"...A niektórzy z
nas tak myślą... Wolność
nie uprawnia mnie do tego, żeby robić wszystko, na co mam ochotę. Do czego
zatem uprawnia wolność? Wolność
uprawnia nas do służby...Paradoks? Być może...ale tylko człowiek prawdziwie
wolny służy z radością i miłością...Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie:
Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Całe Prawo sprowadza
się do miłości...W przykazaniu miłości zawiera się wszystko...
Ojciec
Święty Jan Paweł II uczył: „Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba
dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród,
wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która
rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia”.
Odniósł
się do tego zjawiska występującego dzisiaj szczególnie w krajach zachodnich
Starego Kontynentu papież Benedykt XVI mówiąc: „Tworzy się swoista dyktatura
relatywizmu, który niczego nie uznaje za ostateczne i jako jedyną miarę rzeczy
pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki”.
Ks.
kard. Stanisław Dziwisz w homilii wygłoszonej na Jasnej Górze 4 czerwca 2019 r.
pytał: „Czy wszyscy potrafimy korzystać z daru wolności? Czy spora część
naszych braci i sióstr nie ulega coraz bardziej pokusie fałszywej
samowystarczalności, czyli urządzania sobie życia bez Boga, tak jakby On był
zbędny, niepotrzebny? Czy można się obejść bez Chrystusa i jego Kościoła, który
przecież – pomimo swoich słabości – od dwóch tysięcy lat strzeże Bożego słowa i
otwiera przed człowiekiem dostęp do życiodajnych sakramentów?”.
Drodzy
bracia i siostry! Człowiek ciągle jest kuszony przez szatana, starodawnego węża,
aby postawić siebie w miejscu Boga i samemu decydować o prawdzie i dobru. Aby z
wolności lepić sobie złotego cielca. Przypomina to budowanie biblijnej wieży
Babel, albo domu na piasku z ewangelicznej przypowieści. Niestety Europa w
bardzo wielu miejscach zaczyna coraz bardziej odrywać się od swoich
chrześcijańskich korzeni i przypominać taki właśnie dom budowany na piasku. Dlatego
Kościół stojący na straży objawionej prawdy o Bogu i człowieku oraz głoszący
niezmienne zasady chrześcijańskiej moralności stał się znakiem sprzeciwu dla
wielu współczesnych architektów i budowniczych Europy w której nie ma miejsca
dla Chrystusa.
Od
kilkudziesięciu lat w wielu krajach Starego Kontynentu obserwuje się rosnącą
nietolerancję dla chrześcijaństwa, dla tradycyjnych wartości życia opartego na
Dekalogu i Ewangelii. Można wręcz mówić o szeroko rozpowszechnionej „chrystianofobii”,
czyli niechęci i agresji wobec wszystkiego, co w przestrzeni publicznej
symbolizuje chrześcijaństwo.
W
dzisiejszej Europie następuje odcięcie od korzeni, człowiek traci
pamięć o dziedzictwie chrześcijańskim. Jeżeli traci pamięć, traci jednocześnie
tożsamość – nie wie skąd jest i ku czemu zmierza.
Niewątpliwie
żyjemy w świecie dyktatury relatywizmu, gdzie chrześcijaństwo próbuje się
marginalizować, usuwać z przestrzeni publicznej.
–
Gdy włoski filozof Rocco Butilione miał być komisarzem w Unii Europejskiej i
zapytano go – wiedząc, jakie są jego poglądy – jaki jest jego stosunek
do związków tej samej płci, które niektórzy próbują nazywać małżeństwami.
Powiedział, że jest krytycznie do tego nastawiony, gdyż jest to sprzeczne
z naturą i nie można tego zaakceptować. Wtedy już nie kwalifikował się do
objęcia urzędu. Nie sprzedał swoich poglądów za stanowisko. Następuje ośmieszanie,
wyśmiewanie ludzi wierzących, pewnych wartości.
Drodzy
bracia i siostry! Być może niektórzy z was osobiście spotkali się z tym
zjawiskiem, doświadczając niechęci i sprzeciwu z powodu wierności Chrystusowej
Ewangelii oraz zasadom chrześcijańskiej moralności.
Nie
wolno się tym jednak zniechęcać, nie wolno się poddawać duchowi tego świata,
ale trzeba prosić o światło i moc Ducha Świętego, aby wiernie trwać przy Panu,
jak Maryja pod krzyżem Syna na Kalwarii. Nie znaczy to jednak, że mamy się
zabarykadować, zamknąć w twierdzy i okopać przed światem. Pan Jezus mówił do
apostołów i do każdego z nas: „Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Ja
zwyciężyłem świat”.
Nie
można więc mówić: „Następuje chrystianofobia, jakieś formy prześladowania
Kościoła, w związku z tym powinniśmy zamknąć się w jakiejś niszy i nie
wychodzić, bo nas nie akceptują”. Nie. Mamy być tak, jak Jezus – iść do świata z
odwagą i być obecnymi w świecie realnym, ale także wirtualnym, jeśli chodzi o
media społecznościowe, radio czy telewizję. Człowiek wierzący to człowiek
odwagi, bo ma Jezusa Chrystusa w swoim sercu i może pójść do świata podobnie
jak On”.
Św.
Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w Gnieźnie przestrzegał i z mocą przypominał
wszystkim Polakom i mieszkańcom Starego Kontynentu:
„Nie
będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy
fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało
chrześcijaństwo ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w
rozwój dziejów ludów i narodów. Zrąb tożsamości europejskiej jest zbudowany na
chrześcijaństwie. A obecny brak jej duchowej jedności wynika głównie z kryzysu
tej właśnie chrześcijańskiej samoświadomości.
Bez
Chrystusa nie można budować trwałej jedności. Nie można tego robić odcinając
się od tych korzeni, z których wyrosły narody i kultury Europy, i od wielkiego
bogactwa minionych wieków. Jakże można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu»
dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu
Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej będącej owocem
miłości Boga?”.
Dlatego,
drodzy bracia i siostry, nie możemy odcinać się od naszych korzeni, od tego
czym od tysiąca lat – od chrztu księcia Mieszka I – żyją pokolenia Polaków. Bp
Andrzej Czaja głęboko poruszony powiedział niedawno: „Brzmią mi ciągle słowa
chrześcijanina z Iraku, wypowiedziane przed trzema laty w katedrze opolskiej.
«Chrześcijanie Europy, co wy robicie, gdy my oddajemy życie za wiarę w Jezusa?
Co wy robicie? Nikt was nie prześladuje, a zapieracie się Jezusa. Chrześcijanie
Europy – obudźcie się! Chcę wam powiedzieć – jeśli nasza ofiara życia ma pomóc
przywrócić Europie chrześcijańskie oblicze, to my w Iraku jesteśmy wszyscy
gotowi oddać za was życie. Chrześcijanie Europy obudźcie się»”.
Bracia
i siostry! To mocne słowa. Nie marnujmy świadectwa chrześcijan ginących na
współczesnych arenach. Trzeba nam – jako dzieciom Kościoła i Ojczyzny - dawać
mężne świadectwo wierności Chrystusowi i jego Ewangelii, kierując się światłem
wiary w codziennych życiowych wyborach i podejmując większy wysiłek
ewangelizacyjny w środowisku w którym żyjemy.
Biskup
Płocki Piotr Libera w jednej z homilii powiedział:
„Jaką
odpowiedź otrzymuje Chrystus w Belgii, Holandii, Francji na swoje pytanie z
Ewangelii: „A wy za Kogo mnie uważacie?” Realna odpowiedź tamtego świata brzmi
niestety: za nikogo! (…) Nie chcemy pamiętać, że to wielcy katolicy: Schuman,
De Gasperi, Adenauer tworzyli Unię Europejską po to, aby obywatelom Europy było
łatwiej żyć, a nie po to, żeby nakazywać zdejmowanie krzyży w miejscach
publicznych, propagować aborcję, ideologię gender, wspierać małżeństwa
gejowskie, zastępować lekcje religii bezbarwną etyką, uważać chrześcijaństwo za
przebrzmiałe, a ateizm, bezbożność za coś nowoczesnego!
To
nie były, nie są i – mam nadzieję - nie będą nasze, „polskie drogi” – mówił
Biskup Libera. To właśnie najbardziej się nie podoba. To spotyka się z
zarzutem, że Polska „się izoluje”. A jeden z naszych współczesnych filozofów (Dariusz Karłowicz) pyta: kiedy my, Polacy,
byliśmy najsilniejsi? I odpowiada: kiedy w Polsce Jagiellonów nie musieliśmy
się oglądać ani na Wschód, ani na Zachód, ale dzięki szukaniu inspiracji w
wierze, w Rzymie, w kulturze łacińskiej byliśmy po prostu sobą i mogliśmy być z
tego dumni”.
Dlatego
ciągle aktualne są słowa naszego Świętego Rodaka Jana Pawła II o tym, że
współczesna Europa odrywająca się coraz bardziej od swoich chrześcijańskich
korzeni potrzebuje dzisiaj mocnego świadectwa wiary Polaków. Europa potrzebuje
od polskich katolików świadectwa życia zgodnego z wiarą i moralnością
chrześcijańską. Tak było w minionych wiekach i tak jest także dzisiaj.
Jako
uczniowie Chrystusa i dzieci Jasnogórskiej Królowej Polski powinniśmy odważnie
stać na straży naszej narodowej i chrześcijańskiej tożsamości potwierdzonej
świadectwem wiary wielu pokoleń naszych Rodaków.
„Polska
woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia!” – mówił święty Jan Paweł II w
Skoczowie 22 maja 1995 roku. „Sobór Watykański II nazywa sumienie
"najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka" i wyjaśnia:
"W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada,
lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie
potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu
nakazem: czyń to, a tamtego unikaj" (Gaudium et spes, 16).
Jak
widać z powyższego tekstu, sumienie jest dla każdego człowieka sprawą o
zasadniczym znaczeniu. Jest ono naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest także
sędzią naszych czynów. Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe,
aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło - złem.
Aby - wedle słów Apostoła - umiały "rozpoznać, jaka jest wola Boża: co
jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe" (Rz 12,2).
Nasza
Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi problemami społecznymi,
gospodarczymi, także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale.
Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten
ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego
Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia,
to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego
głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy
angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić
się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale
zło dobrem zwyciężaj!" (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia, to
znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się
nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie
królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju,
w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie;
to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne;
troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w
duchu ewangelicznej solidarności: "Jeden drugiego brzemiona noście" (Ga
6,2). (…)
Wiek
XX był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom. W imię
totalitarnych ideologii miliony ludzi zmuszano do działań niezgodnych z ich
najgłębszymi przekonaniami. Wyjątkowo bolesne doświadczenia ma pod tym względem
cała Europa Środkowowschodnia. Pamiętamy ten okres zniewalania sumień, okres
pogardy dla godności człowieka, cierpień tylu niewinnych ludzi, którzy własnym
przekonaniom postanowili być wierni. Pamiętamy, jak doniosłą rolę odegrał w
tamtych trudnych czasach Kościół jako obrońca praw sumienia - i to nie tylko
ludzi wierzących! (…)
O
tamtych czasach, czasach wielkiej próby sumień trzeba pamiętać, gdyż są one dla
nas stale aktualną przestrogą i wezwaniem do czujności: aby sumienia Polaków
nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu,
aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań,
aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: "Cóż bowiem za
korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż
może dać człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mk 8,36-37).
Wbrew
pozorom, praw sumienia trzeba bronić także dzisiaj. Pod hasłami tolerancji, w
życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka, może
coraz większa nietolerancja. Odczuwają to boleśnie ludzie wierzący. Zauważa się
tendencje do spychania ich na margines życia społecznego, ośmiesza się i
wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą świętość. Te formy powracającej
dyskryminacji budzą niepokój i muszą dawać wiele do myślenia.
Bracia
i Siostry! Czas próby polskich sumień trwa! Musicie być mocni w wierze! Dzisiaj,
kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego,
pamiętajcie, iż zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek -
jakie będzie jego sumienie.
Dlatego
wołamy:
"Przybądź, Duchu
Święty (...).
Przyjdź, Światłości
sumień! (...)
Obmyj, co nieświęte,
oschłym wlej zachętę.
Rozgrzej serca twarde,
prowadź zabłąkane
(...)".
Przyjdź, Światłości
sumień!
Na
drogach ludzkich sumień, nieraz tak trudnych i tak bardzo powikłanych, Bóg
postawił wielki drogowskaz, który życiu ludzkiemu nadaje kierunek i ostateczny
sens. Jest nim krzyż Pana naszego Jezusa Chrystusa. (…)
Na
tym wielkim wirażu ojczystej historii, kiedy decyduje się przyszły kształt
Rzeczypospolitej, papież - wasz rodak, nie przestaje was prosić, abyście to
dziedzictwo Chrystusowego krzyża na nowo z wiarą i miłością przyjęli. Abyście
krzyż Chrystusa na nowo, w sposób wolny i dojrzały wybrali (…)
Abyście
podjęli odpowiedzialność za obecność krzyża w życiu każdego i każdej z was, w
życiu waszych rodzin i w życiu tej wielkiej wspólnoty, jaką jest Polska.
Brońcie go! (…) Chrystus czeka na naszą odpowiedź...”.
Drodzy
bracia i siostry!
Mając
w perspektywie październikowe wybory do Polskiego Parlamentu musimy uważnie
słuchać głosu sumienia, trwać wiernie razem z Maryją pod krzyżem Chrystusa i w
jego świetle przyglądać się wszystkim kandydatom i środowiskom, które reprezentują,
aby nie dać się zwieść przez tych, którzy głoszą zmierzch chrześcijaństwa, wolność
bez moralności, którzy znieważają nasze największe świętości i chcą żyć tak
jakby Boga nie było.
Dyktatura
relatywizmu i fałszywie rozumianej wolności, wyraża się dzisiaj przede
wszystkim atakiem wymierzonym w godność, nienaruszalność i świętość ludzkiego
życia od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci, w małżeństwo rozumiane jako ustanowiony
przez Boga sakramentalny związek mężczyzny i kobiety, w rodzinę katolicką,
która jest Domowym Kościołem i odblaskiem Świętej Rodziny z Nazaretu oraz w
chrześcijańskie wychowanie dzieci i młodzieży wraz z prawem do katechezy
szkolnej.
Nasz
wielki Rodak Św. Jan Paweł II niestrudzenie przypominał:
"Człowiekiem
jest również nienarodzone dziecko: co więcej, Chrystus w sposób uprzywilejowany
utożsamia się z najmniejszymi; jak więc można nie widzieć szczególnej Jego
obecności w istocie jeszcze nie narodzonej, spośród wszystkich istot prawdziwie
najmniejszej, najsłabszej, pozbawionej jakiegokolwiek środka obrony, nawet
głosu, która nie może protestować przeciw ciosom godzącym w jej najbardziej
podstawowe prawa".
Ojciec
Święty stając odważnie w obronie życia poczętego w swojej encyklice Evangelium
vitae napisał: "Życie ludzkie jest święte i nienaruszalne w każdej chwili
swego istnienia, także w fazie początkowej, która poprzedza narodziny. Człowiek
już w łonie matki należy do Boga, bo Ten, który wszystko przenika i zna, tworzy
go i kształtuje swoimi rękoma, widzi go, gdy jest jeszcze małym, bezkształtnym
embrionem i potrafi w nim dostrzec dorosłego człowieka, którym stanie się on w
przyszłości i którego dni są już policzone, a powołanie już zapisane w księdze
żywota" (EV 61).
Św.
Jan Paweł II podczas swojej Pielgrzymki Apostolskiej do Ojczyzny w 1997 roku
nawiedził także sanktuarium św. Józefa w Kaliszu.
Papież
zwracając się do Rodaków powiedział: „Proszę wszystkich, stójcie na straży
życia. (…) Niech szeregi obrońców życia stale rosną. (…) Dawajcie świadectwo
miłości życia i dzielcie się hojnie tym świadectwem”.
Abp
Stanisław Gądecki, Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, podkreśla:
„Każde
poczęte dziecko ma prawo do narodzin i życia, niezależnie od wrodzonych chorób
i wad genetycznych. Rolą państwa jest zapewnienie ochrony każdemu obywatelowi,
także w jego pierwszym etapie życia. Do zadań państwa należy także organizacja
opieki medycznej dla kobiet w ciąży i matek oraz silnego systemu wsparcia
rodziców i rodzin dzieci chorych”.
Drodzy
bracia i siostry!
Prymas
Tysiąclecia, Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński trafnie i pięknie powiedział:
"W rodzinie, pod sercem matek, kryje się Naród".
Dlatego
dzisiaj musimy być szczególnie uważni i czujni wobec agresywnej kampanii
środowiska LGBT czyli ludzi spod znaku tęczowej flagi i zdecydowanie przeciwstawić
się próbie przemycania ideologii gender do szkół i demoralizowania naszych
dzieci oraz niszczenia polskich rodzin.
Służebnica
Boża Wanda Malczewska, wielka polska mistyczka, żyjąca w XIX wieku na terenie
zaboru rosyjskiego, wiele wysiłku wkładała w podnoszenie oświaty wśród ludu.
Mieszkańców wsi uczyła czytać i zaopatrywała ich w książki. Wyszukiwała zdolną
młodzież wiejską i przygotowywała ją do szkoły średniej. Gromadziła wokół
siebie dzieci i młodzież.
W
jednej z wizji mistycznych Matka Boża powiedziała do niej: „Polska na moją
prośbę będzie wskrzeszona i wszystkie jej części się złączą. Ale strzeżcie
wiary i nie dopuszczajcie się niedowiarstwa... zdrady, niezgody i lenistwa, bo
te wady mogą ją na powrót zgubić i to na zawsze”.
W
Wielkim Poście 1872 roku Służebnica Boża widziała Zbawiciela dźwigającego krzyż
na Kalwarię. A kiedy wraz z niewiastami jerozolimskimi litowała się Wanda nad
Zbawicielem, Pan Jezus tak przemówił do niej:
"Zbliżają
się czasy przewrotne. Ojczyzna wasza będzie wolna od ucisków wrogów
zewnętrznych, ale ją opanują wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim starać się będą wziąć w swe
ręce młodzież szkolną i dowodzić będą, że religia w szkołach niepotrzebna, ze
można ją zastąpić innymi naukami. Krzyże i obrazy religijne ze sal szkolnych
będą chcieli usunąć. Przez młodzież
pozbawioną wiary, zechcą w całym narodzie wprowadzić niedowiarstwo. Jeżeli
naród uwierzy temu i pozbędzie się wiary, straci przywróconą ojczyznę. -
Niechże tedy ojcowie i matki zwracają uwagę na szkoły. - Nauka bez wiary nie
zrodzi Świętych ani bohaterów narodowych. - Zrodzi szkodników - módl się o
dobrą chrześcijańską szkołę".
Drodzy
Moi! Mogliśmy się przekonać jak te słowa Zbawiciela skierowane do Służebnicy
Bożej Wandy Malczewskiej w 1872 roku wypełniły się, szczególnie w okresie
represji stalinowskich po II wojnie światowej. Te słowa Chrystusa nie dotyczą
jednak tylko przeszłości, ale stanowią także wielką przestrogę dla nas dziś
żyjących na polskiej ziemi i dla przyszłych pokoleń naszej Ojczyzny.
Niepodległość
odzyskana 100 lat temu (11 listopada 1918 r.) nie jest dana Polskiemu Narodowi
raz na zawsze. Wymaga ona od każdego pokolenia Polaków troski o Ojczyznę.
Ks.
Piotr Skarga w jednym ze swoich kazań sejmowych mówił: „Ten stary dąb
tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jego jest
Chrystus”. Trzeba iść po śladach tego, czym — a raczej kim
— na przestrzeni pokoleń był Chrystus dla synów i córek
tej ziemi” – powtarzał nam niestrudzenie św. Jan Paweł II.
Papież
Franciszek w adhortacji Christus Vivit – Chrystus żyje, skierowanej do młodych
i całego ludu Bożego, napisał:
„Czasami
widziałem młode, piękne drzewa, wznoszące swe gałęzie ku niebu, stale dążąc
wyżej, i zdawały się być pieśnią nadziei. Później, po burzy opadły bez życia.
Nie miały bowiem silnych korzeni, rozpościerały swe gałęzie, nie zapuszczając w
glebie głębokich korzeni, i tak uległy atakom przyrody. Dlatego bardzo mnie
boli, że niektórzy proponują młodym ludziom budowanie przyszłości bez korzeni
(…) Nie jest to kwestia drugorzędna (…). Jej zrozumienie pozwala nam odróżnić
radość młodości od jej fałszywego kultu, którego niektórzy używają do uwodzenia
ludzi młodych i wykorzystywania ich do swoich celów.
Pomyślcie
o tym: jeśli jakaś osoba składa wam propozycję i mówi, byście pomijali
historię, czy nie doceniali doświadczenia osób starszych, pogardzali wszystkim,
co minione, a patrzyli jedynie w przyszłość, którą ona wam oferuje, czyż nie
jest to łatwy sposób pozyskania was dla jej propozycji, abyście robili tylko
to, co ona wam mówi? Ta osoba potrzebuje, byście byli puści, wykorzenieni,
nieufni wobec wszystkiego, abyście ufali jedynie jej obietnicom i
podporządkowali się jej planom. Tak działają ideologie różnych kolorów, które
niszczą (lub dekonstruują) wszystko, co inne, i w ten sposób mogą panować bez
oporów. Potrzebują do tego ludzi młodych, którzy gardzą historią, odrzucają
bogactwo duchowe i ludzkie, przekazywane przez pokolenia, którzy pomijają
wszystko, co ich poprzedziło.
Jednocześnie
manipulatorzy używają innego atutu: adorowania młodości, tak jakby wszystko, co
nie jest młode, stawało się obrzydliwe i przestarzałe. Symbolem tego nowego
kultu staje się młode ciało, a następnie wszystko, co ma związek z tym ciałem,
jest ubóstwione i pożądane bez ograniczeń, zaś to, co nie jest młode, traktowane
jest z pogardą. Ale ta broń w pierwszej kolejności doprowadza do poniżania
ludzi młodych, ogołacając ich z prawdziwych wartości, wykorzystując ich dla
zyskania korzyści osobistych, ekonomicznych lub politycznych.
Drodzy
młodzi, nie pozwalajcie, żeby wykorzystywano waszą młodość do promowania
płytkiego życia, które myli piękno z pozorami. Natomiast umiejcie dostrzec, że
istnieje piękno w człowieku pracującym, który wraca do domu brudny i w
nieładzie, ale z radością, że zapracował na chleb dla swoich dzieci. Istnieje
niezwykłe piękno w jedności rodziny zgromadzonej przy stole i przy chlebie
hojnie dzielonym, nawet jeśli ten stół jest bardzo ubogi. Istnieje piękno w
rozczochranej i już niemłodej żonie, która stale ponad siły i zdrowie troszczy
się o chorego męża. Istnieje piękno w wierności małżonków, którzy, chociaż
dawno już minął miodowy miesiąc, kochają się nawzajem w jesieni życia, w tych
staruszkach, którzy idą, trzymając się za rękę. Niezależnie od wszelkich
aspektów zewnętrznych czy aktualnych mód istnieje piękno w każdym mężczyźnie i
kobiecie, którzy z miłością żyją swoim powołaniem osobistym, bezinteresownie
służąc wspólnocie, swej ojczyźnie, wielkodusznie pracując na rzecz szczęścia
rodziny, angażując się w żmudne, anonimowe i bezinteresowne dzieło przywracania
przyjaźni społecznej. Odkrywać, ukazywać i podkreślać to piękno, które
przypomina Chrystusa na krzyżu, znaczy kłaść fundamenty prawdziwej solidarności
społecznej i kultury spotkania”.
Drodzy
bracia i siostry! Trwajmy mocni wiarą przy Panu i we wzajemnej miłości dzieci
Bożych, odkupionych Krwią Baranka i prawdziwych uczniów Zmartwychwstałego.
Nasz
wielki Rodak Św. Jan Paweł II podczas jednej z Pielgrzymek do Ojczyzny
powiedział: „Nie ma wolności bez solidarności, nie ma solidarności bez miłości”.
Te słowa pozostają ciągle aktualne. Potrzeba nam spojrzenia miłości, potrzeba
nam wyobraźni i codziennych gestów miłosierdzia. Do takiego pięknego
ewangelicznego przeżywania wolności, do takiej wzajemnej troski i wzajemnego
obdarowywania sobą, nieustannie zachęcał nas własnym przykładem Ojciec Święty. Przypominał,
że tylko w zjednoczeniu z Chrystusem, Najświętszym Odkupicielem, który
dobrowolnie i z miłości ofiarował się na krzyżu dla naszego zbawienia – stajemy
się prawdziwie wolni, jako umiłowane dzieci Boże.
Módlmy
się za polskie rodziny i naszą umiłowaną Ojczyznę, aby była zawsze wierna
(„semper fidelis”) Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz za Europę, aby nie oderwała
się od swoich korzeni i na nowo odnalazła swoje chrześcijańskie oblicze. Pamiętajmy
też o słowach naszego świętego Rodaka Jana Pawła II: „Europa potrzebuje świadectwa
żywej wiary Polaków!”.
Drodzy
bracia i siostry! Aby sprostać temu zadaniu najpierw sami potrzebujemy
głębokiego odnowienia i umocnienia wiary. Dla aktywnego i owocnego zaangażowania
się w dzieło nowej ewangelizacji w Polsce i poza jej granicami potrzebujemy
wszyscy mocy Ducha Świętego. Zmartwychwstały Jezus powiedział do swoich
uczniów, a więc także do nas ochrzczonych Polaków: „Gdy Duch Święty zstąpi na
was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami…aż po krańce ziemi”.
Dlatego,
wsparci macierzyńską opieką i orędownictwem Maryi, Królowej Polski, prośmy
dzisiaj ufnie i wytrwale o dar nowej Pięćdziesiątnicy dla Kościoła w Polsce, wołajmy
żarliwie o nowe wylanie Ducha Świętego dla wszystkich Polaków, abyśmy w Jego
mocy doświadczyli głębokiej odnowy naszego chrześcijańskiego życia i stali się odważnymi
świadkami zmartwychwstałego Chrystusa, naszego Pana i miłosiernego Zbawiciela
wszystkich ludzi.
o.
Piotr O. Carm.
|