19.03.2020
20.03.2020 - ostatnia aktualizacja
Wprowadzenie do Aktu oddania się w opiekę Św. Józefowi (część druga)


Wprowadzenie

do Aktu oddania się w opiekę Św. Józefowi

(część II)

 

VI

Drodzy Bracia! „Ite ad Joseph!” Te słowa serdecznej zachęty umieszczono także pod obrazem Świętej Rodziny w Kaliszu z dopiskiem: „A on was zawsze wysłucha”. To jedno z najstarszych sanktuariów św. Józefa na świecie w którym z wielką czcią przechowywane i przekazywane jest świadectwo martyrologium i wielkiego zawierzenia pozostawione przez polskich kapłanów.

29 kwietnia 2020 r. przypada 75. rocznica wyzwolenia więźniów (w tym bardzo wielu polskich kapłanów) hitlerowskiego obozu zagłady w Dachau. W powszechnym przekonaniu kapłanów więzionych w Dachau wydarzenie to nosi znamiona cudownej Bożej interwencji za przyczyna św. Józefa, którego opiece polecali się kapłani podczas 9 – dniowej nowenny zakończonej „Aktem oddania się w opiekę św. Józefowi” dnia 22 kwietnia 1945 roku. W tym akcie wielkiego zawierzenia zwracali się do niego:

Święty Józefie, wybrany przez Boga na Opiekuna Pana naszego Jezusa Chrystusa i na Oblubieńca Przeczystej Bogarodzicy, racz przyjąć ofiary serc naszych i miłościwie wysłuchaj prośby, które Tobie w pokorze niesiemy.

Kościół święty i Ojczyzna nasza stają obecnie w obliczu nowych i niezwykle trudnych zadań dziejowych. Zdając sobie z tego sprawę i ufając możnemu orędownictwu Twojemu, do Ciebie się uciekamy. Twojej opiece się oddajemy i poświęcamy, my, Twoi czciciele, których jedna wiara, jedna miłość i jedna mowa ojczysta złączyła, a teraz wspólna niewola obozowa jeszcze ściślej jednoczy.

Patronie Kościoła świętego, Opiekunie Ojczyzny naszej, Umocnienie rodzin, Mężu Sprawiedliwy, który niegdyś troskliwe strzegłeś i prowadziłeś Dziecię Jezus, prosimy Ciebie, utwierdź nas i cały nasz Naród w niezachwianej wierności zasadom Kościoła Bożego, zachowaj nas w sprawiedliwości i miłości społecznej, a w grożących niebezpieczeństwach broń nas i rodziny nasze oraz spraw, byśmy rychło i szczęśliwie wrócili do ukochanej Ojczyzny i pracowali tam nad zabezpieczeniem upragnionego pokoju.

Ufni w Twoje orędownictwo, uroczyście przyrzekamy, po szczęśliwym powrocie do wolnej Ojczyzny:

- W głębokim zrozumieniu Twego Dostojeństwa żywić cześć dla Ciebie nie tylko w sercach własnych, ale równocześnie szerzyć ją wśród naszych rodzin.

- Obecnością naszą w rok po powrocie złożyć Ci wspólny hołd wdzięczności przed cudownym obrazem Twoim w Kolegiacie Kaliskiej, stamtąd zaś roznieść cześć Twego Imienia wraz z usiłowaniem utwierdzenia zasad sprawiedliwości i miłości społecznej w naszych rodzinach w myśl Stolicy Apostolskiej, by każda z nich tworzyła życiodajna komórkę  drogiej Ojczyzny. 

- W dowód wdzięczności za nasze ocalenie przyczynić się, wedle możliwości, do powstania Dzieła Miłosierdzia pod Twoim wezwaniem.

Święty Józefie, oręduj za nami przed tronem Najwyższego Boga, ażeby te porywy serc naszych przyczyniły się do naszego dobra, do pomyślności Ojczyzny, do rozwoju Kościoła i większej chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen”.

Warto zwrócić uwagę, że ten Akt oddania się pod opiekę św. Józefa nie był tylko modlitwą błagalną, ale także ślubowaniem – uroczystym przyrzeczeniem złożonym troskliwemu Obrońcy Chrystusa i Patronowi Kościoła do podjęcia konkretnych działań po ocaleniu i uwolnieniu z obozu.

Jednym z więzionych w Dachau kapłanów był o. dr Albert Urbański O. Carm., urodzony we Frankowie k. Zbójna, blisko karmelitańskiego sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach. To właśnie tutaj pod czułym spojrzeniem Maryi Bolesnej zrodziło się i dojrzewało jego powołania do kapłaństwa i życia zakonnego w Karmelu.

O. Urbański (zmarły 1 marca 1985 r.) jest autorem książki – poruszającego świadectwa „Duchowni w Dachau” wydanej w 1945 roku w Krakowie.

W referacie wygłoszonym w Kaliszu 28 kwietnia 1970 roku, O. Urbański powiedział: „W liczbie ocalałych znajdowało się ponad ośmiuset duchownych polskich. Oswobodzenie obozu nastąpiło po odprawieniu przez kapłanów 9 – dniowej nowenny i oddaniu się pod opiekę św. Józefa. Amerykańscy żołnierze wyzwolili i ocalili więźniów obozu na kilka godzin przed planowanym przez władze hitlerowskie zgładzeniem więźniów i spaleniem zamieszkałego przez nich terenu. Można zaryzykować twierdzenie, że fakt ten nosił cechy niezwykłej interwencji Opatrzności Bożej. Świadkowie i uczestnicy tego wydarzenia byli i są najgłębiej przekonani o niezwykłości tego faktu i swoje ocalenie przypisują wstawiennictwu św. Józefa”.

W dalszej części swego referatu o. Urbański mówił: „My, księża polscy byliśmy i jesteśmy przekonani, że ocalenie uprosił nam św. Józef, do którego ustawicznie zwracaliśmy się z prośbą o ratunek. Wierzyliśmy zawsze, że tak, jak niegdyś uratował Syna Bożego przed siepaczami Heroda, tak i nas, którzy jesteśmy członkami Mistycznego Ciała Chrystusa, uratuje przed oprawcami hitlerowskimi. Bóg nie zawiódł naszej ufności. W przedziwnej mądrości swojej tak pokierował wypadkami i czynami ludzkimi, że ich rezultatem stało się zwycięstwo prawdy i ocalenie skazanych na zagładę”. 

Drodzy Bracia! To świadectwo jest dla nas źródłem ogromnego umocnienia wiary i pociechy, szczególnie w sytuacjach największych ciemności,  które po ludzku czasami wydają się beznadziejne, oraz zachętą do odnowienia i pielęgnowania głębokiego nabożeństwa do św. Józefa, wiernego Stróża Niepokalanej Dziewicy i Obrońcy Chrystusa, oraz Patrona Kościoła i naszej Prowincji Zakonnej.

Ite ad Joseph! – zachęca nas słowem i przykładem zmarły w opinii świętości O. Albert Urbański.

W dobie panującej pandemii koronawirusa, o. Albert i jego przeor z Krakowa bł. o. Hilary Paweł Januszewski, mogą nam udzielić wielu cennych podpowiedzi jak odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości naznaczonej cierpieniem duchowym i fizycznym tak wielu naszych sióstr i braci w Polsce i na całym świecie. Nie możemy ulegać „pandemii strachu” i pokusie zamknięcia się w sobie, ale powinniśmy w tym czasie próby wiary być maksymalnie kreatywni i szukać sposobów dotarcia ze światłem Ewangelii i darem sakramentów, przede wszystkim Najświętszej Eucharystii do wszystkich wiernych powierzonych nam przez Bożą Opatrzność.  

Przypomnijmy, że o. Albert razem z bł. o. Hilarym, znajdował się w grupie 32 kapłanów ochotników, którzy udali się dobrowolnie z posługą kapłańską na bloki konających współwięźniów zarażonych tyfusem plamistym.

Ten młody kapłan przeczuwał, że wyzwolenie obozu było już blisko. Widział jednocześnie jak straszliwa epidemia dziesiątkowała codziennie sąsiednie baraki. Dlatego zdecydował się poświęcić dla tych, którzy w poniżeniu i osamotnieniu oczekiwali na śmierć. Miał świadomość, że praca na zarażonych blokach równała się z szybkim zarażeniem chorobą i śmiercią. Pomimo tego decyzja zapadła. O. Albert kierując się posłuszeństwem zakonnym i umiłowaniem woli Bożej poprosił najpierw o zgodę swego przeora o. Hilarego. „Jeśli chcesz to idź…” – usłyszał. Otrzymał błogosławieństwo swego przeora. Spowiadał i rozgrzeszał konających, karmił ich dusze cząstką konsekrowanej Hostii, budził nadzieję Nieba - mówił o Domu Ojca, w którym Chrystus przygotował dla nich wieczne mieszkanie.

W swojej książce Duchowni w Dachau o. Albert wspomina:

„Po udzieleniu ostatniej przysługi konającemu przechodziłem wsparty na kolanach i na dłoniach do następnego. Zatrzymywałem się pięć, dziesięć minut i posuwałem się dalej. Po osiemnastu dniach na owym 30 bloku zapadłem na tyfus plamisty. Było to w końcu lutego 1945 roku. Przetrzymałem przeszło dwa tygodnie gorączki do 40. stopni. Jakiś lekarz Francuz dawał mi w ciągu tych dwóch tygodni pięć razy zastrzyki na wzmocnienie serca. Po przetrzymaniu tyfusu i komplikacji, byłem słaby jak kilkumiesięczne dziecko. Na szczęście Amerykanie dość wcześnie przyszli, by mi gasnące życie na nowo rozbudzić i organizm do sił dawnych przywrócić.

Niczego nie żałowałem. Najważniejsza rzecz, że konającym podałem Chrystusa. Jezus Eucharystyczny docierał do tych konających szkieletów, do cuchnących i opuszczonych teraz tutaj przez cały świat niewolników i czynił ich wolnymi: wolnymi wolnością, której już więcej nigdy żadna wroga przemoc ludzka ni diabelska nie zakłóci. I to wszystko w miejscu wszechwładnego i absolutnego panowania pogańskich hitlerowców.

Jego zbliżanie się do tych ludzi w takich warunkach, budziło w sercu najgłębsze uczucia podziwu dla Jego tak przeogromnej, tak oczywistej, tak skutecznej miłości. Widok ten, jak Chrystus Utajony pod postacią chleba, wyjmowany ręką kapłana z lichego pudełeczka zstępował do duszy zewnętrznie tak bezgranicznie upodlonego i opuszczonego człowieka, utwierdzał przekonanie, że jest On prawdziwie Wszechmocny, że rzeczywiście, umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował, a słowo Jego „pragnę” wypowiedziane na krzyżu, przynagliło tego kapłana, by z niechybnym narażeniem swego życia bez żadnej korzyści doczesnej, niósł Jezusa tym duszom nieśmiertelnym, które On Krwią swoją Przenajświętszą odkupił”.

Drodzy Bracia! Myślę, że wszyscy głęboko poruszeni jesteśmy tym świadectwem naszego współbrata w Karmelu, który stał się przykładem prawdziwego pasterza według Bożego Serca, gotowego oddać życie za owce.

W moim brewiarzu noszę stary obrazek ze srebrnego jubileuszu kapłaństwa o. Alberta. Obrazek przedstawia Jezusa Dobrego Pasterza, który niesie na ręku małą owieczkę, a drugą otwiera bramę i wprowadza do bezpiecznej zagrody stado owiec podążające za Nim.  

„Kilka lat temu papież Franciszek apelował do kapłanów, aby szli na peryferia i przesiąkali „zapachem owiec”. Wezwanie papieża skierowane do kapłanów, aby dali się przeniknąć „zapachem owiec”, nawiązuje do obrazu Dobrego Pasterza z Ewangelii. Jest nim Jezus, Syn Boży, który przyszedł na ziemię, aby żyć wśród owiec i oddać za nie swoje życie. Upodobnił się do nich we wszystkim oprócz grzechu i tak prowadzi stado, aby żadna z nich nie zginęła. Każda z nich jest dla Niego bezcenna. Dlatego, gdy któraś z nich się zagubi, wybiera się na poszukiwanie i idzie za nią, aż w końcu ją odnajduje. Nie brzydzi się zapachu owiec, stąd słabą i poranioną bierze na ramiona i zanosi uradowany do domu.

Jezus do dzisiaj swoim przykładem inspiruje pasterzy Kościoła, aby z oddaniem paśli powierzoną im przez Boga trzodę i schodzili na peryferie poszukując zagubionych owiec, gdyż wolą Ojca w niebie jest ocalić to, co zginęło. „Zapach owiec” roznoszą ci pasterze, którzy jak Jezus potrafią zanurzyć się w życie zwyczajnych ludzi, współczuć im w niedoli i znosić te same utrapienia, z którymi borykają się ubodzy” (o. Ryszard Hajduk, redemptorysta).

Takim wiernym sługą i naśladowcą Jezusa Dobrego Pasterza stał się ojciec Albert Urbański. Używając określenia zaczerpniętego od papieża Franciszka można powiedzieć, że „pachniał owcami”. Pełen miłości i oddania był zawsze blisko tych, których Bóg powierzył jego pasterskiej trosce.

W 1970 roku został wybrany na pierwszego prezesa Polskiego Studium Józefologicznego w Kaliszu. Jak podkreśla ks. dr Wojciech Hanc: „Powołanie ojca Urbańskiego na stanowisko prezesa Studium okazało się bardzo trafne, gdyż z jednej strony był człowiekiem rozmiłowanym w świętym Patriarsze, z drugiej strony dobrym znawcą problematyki mariologicznej i wykładowcą w seminarium duchownym tej dyscypliny teologicznej. Ponadto miał takie osobiste walory, jak: odpowiedzialność, umiejętność zdobywania ludzi dla sprawy, osobiste zaangażowanie, takt i życzliwość. Był jedynym reprezentantem Polski podczas pierwszego Międzynarodowego Sympozjum (Kongresu) Józefologicznego, odbywającego się w Rzymie (1970 r.). Przewodniczył sześciu ogólnopolskim sympozjom józefologicznym w Kaliszu, będąc zarazem ich organizatorem. Dnia 27 kwietnia 1976 r. zrezygnował z funkcji prezesa z powodu choroby. Zachował do końca tytuł honorowego prezesa.

To jemu m.in. zawdzięczamy niezwykle cenny wstęp naukowy do książki ks. Lucjana Strady „Patron doskonały”, informujący o istocie, podstawach teologicznych, przymiotach i formach kultu św. Józefa”.

W mojej pracy magisterskiej z 1990 roku poświęconej O. Albertowi napisałem: „O. Urbański, nosząc w pamięci bolesne doświadczenia wojenne, rozumiał doskonale, że prawdziwe odrodzenie moralne i religijne narodu rozpoczyna się i kształtuje w rodzinach. To od ich zdrowia moralnego i religijnego zależą przede wszystkim przyszłe losy narodu i całego świata. Dlatego, obok Matki Bożej, tak wiele miejsca poświęcił osobie i roli św. Józefa, ukazując Go przede wszystkim jako wzór do naśladowania. W nabożeństwie do św. Józefa widział skuteczną pomoc do zachowania i umacniania prawdziwej wiary oraz czystości obyczajów”.

O. Albert zakończył swoją ziemską pielgrzymkę w opinii świętości dnia 1 marca 1985 r. Stał się świadkiem mocy ojcowskiej opieki i szczególnej misji jaką w naszych trudnych czasach Boża Opatrzność wyznaczyła św. Józefowi.

Ite ad Joseph! – zdaje się wołać do nas swoich współbraci, zachęcając przykładem, dodając odwagi do dalszej drogi oraz pięknej i gorliwej służby Bogu i ludziom.

Od wieków Przeczysty Oblubieniec NMP i Obrońca Chrystusa patronuje i strzeże także polskiej prowincji zakonu karmelitów. Zgodnie z tradycją w dniu jego święta 19 marca bracia składają w Krakowie swoje śluby wieczyste.

We wszystkich naszych kościołach, sanktuariach i klasztorach nasz Święty Patron ma swój ołtarz z obrazem czy figurą. Na wyróżnienie zasługuje drewniany zabytkowy kościółek św. Józefa w Baborowie w diecezji opolskiej.

Trzeba, aby jego obecna renowacja prowadzona z wielką starannością przez konserwatorów pod czujnym i troskliwym okiem obecnego przeora konwentu w Baborowie stała się dla nas wszystkich zaproszeniem do duchowej odnowy naszej Prowincji na wszystkich etapach formacji i umocnienia w wierności naszej zakonnej konsekracji przez ślubowaną Bogu czystość, ubóstwo i posłuszeństwo.

Ojcowie Kościoła dostrzegają pewne podobieństwo między życiem Józefa a życiem osób konsekrowanych. Jeden z nich, ojciec Anzelm pisał o tym w ten sposób: „Poprzez cnoty św. Józefa przewija się pokora, która jest jakby wiązanką ślubów zakonnych: posłuszeństwa, czystości i ubóstwa, tworząc w ten sposób jednolitą całość. W posłuszeństwie jest wiara, w czystości jest miłość, w ubóstwie jest nadzieja, czyli ufność w oparciu się na Bogu. Ale w całości ślubów przede wszystkim objawia się pokora, bo kto jest pokorny, jest i posłuszny; kto jest prawdziwie pokorny, będzie także i czysty; kto jest pokorny, będzie i ubogi. Dlatego pokora jest wiązanką wszystkich cnót zakonnych, bo pokora poznaje swoją niemoc i opiera się na mocy z góry, na łasce”.

W innym miejscu o. Anzelm pisze: „Życie zakonne i kapłańskie jest łaską. I ta łaska przejawia się wszędzie: w modlitwie, w posłuszeństwie, w czystości, w ubóstwie, w każdym akcie. Pokora jest uniżeniem się przed Panem Bogiem, uznaniem swojej niemocy i prawdy o tym, że człowiek żyje nie z własnego wysiłku, tylko z łaski i z wierności łasce. I dlatego też św. Józefa nazywają sługą wiernym. To pokora – a zatem cnota, którą św. Józef zdawał się pielęgnować w sobie najbardziej – czyni ze wszystkich ślubów i ze wszystkich ćwiczeń zakonnych jeden wielki akt, który się nazywa ofiarą z siebie”.

VII

Nabożeństwo do Św. Józefa ma w naszym zakonie zupełnie wyjątkowe miejsce. Przede wszystkim widziany jest jako prawdziwy mistrz i opiekun życia duchowego. Pięknie wyjaśnia to św. Teresa z Avila, gdy pisze:

„Szczególnie dusze oddane modlitwie wewnętrznej powinny go ustawicznie wzywać z ufnością i miłością. Nie rozumiem, jak można pomyśleć o Królowej Aniołów i o tych latach, które przeżyła z Dzieciątkiem Jezus, a nie dziękować zarazem świętemu Józefowi za poświęcenie, z jakim wówczas ich oboje opieką swoją otaczał. Kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by go nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego chwalebnego Świętego weźmie za mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi”.

Mamy więc w osobie Patriarchy z Nazaretu mistrza modlitwy wewnętrznej, nauczyciela kontemplacji – miłosnego wpatrywania się w Oblicze Pana Jezusa. To, co było udziałem św. Józefa podczas lat spędzonych przy dorastającym Zbawicielu, staje się także i naszym doświadczeniem. Mąż Sprawiedliwy uczy nas mądrości duchowej wynikającej z kontaktu z Chrystusem. Uczy nas przeżywania codzienności w zapatrzeniu się w Boską Obecność Wcielonego Słowa.

Papież Benedykt XVI w rozważaniu przed modlitwa „Anioł Pański” w dniu 18 grudnia 2005 r. powiedział: „Umiłowany Papież Jan Paweł II, który był wielkim czcicielem św. Józefa, pozostawił nam wspaniałe rozważanie o nim w Adhortacji apostolskiej Redemptoris Custos — Opiekun Odkupiciela. Ukazując różne jego cechy, szczególną uwagę poświęca milczeniu św. Józefa. Jest to milczenie wypełnione kontemplacją tajemnicy Boga, w postawie całkowitego posłuszeństwa Jego woli. Innymi słowy, milczenie św. Józefa nie świadczy o pustce wewnętrznej, lecz przeciwnie, o pełni wiary w jego sercu, która kierowała każdą jego myślą i każdym jego czynem. Dzięki temu milczeniu św. Józef razem z Maryją zachowuje Słowo Boże, które poznał za pośrednictwem Świętych Pism, i odnosi je nieustannie do wydarzeń z życia Jezusa; jest to milczenie wypełnione nieustanną modlitwą, w której błogosławi on Pana, wielbi Jego świętą wolę i zawierza się bez reszty Jego Opatrzności. Nie będzie przesadne stwierdzenie, że to właśnie od swego «ojca» Józefa Jezus nauczył się — na ludzki sposób — owego głębokiego życia wewnętrznego, które jest podstawą autentycznej sprawiedliwości, owej «większej sprawiedliwości», której pewnego dnia będzie uczył swych uczniów (por. Mt 5, 20). Uczmy się milczenia od św. Józefa! Tak bardzo go potrzebujemy w świecie, często zbyt pełnym zgiełku, utrudniającego skupienie i słuchanie głosu Bożego. (…) Starajmy się pogłębiać wewnętrzne skupienie, byśmy mogli przyjąć i zachować Jezusa w naszym życiu”.

Św. Jan Paweł II w adhortacji „Redemptoris Custos” w rozdziale zatytułowanym „Prymat życia wewnętrznego” pisze: „Ewangelie mówią wyłącznie o tym, co Józef „uczynił”. Jednakże w tych osłoniętych milczeniem „uczynkach” Józefa pozwalają odkryć klimat głębokiej kontemplacji: Józef obcował na co dzień z tajemnicą „od wieków ukrytą w Bogu”, która „zamieszkała” pod dachem jego domu. Można zrozumieć, dlaczego św. Teresa od Jezusa, wielka reformatorka kontemplacyjnego Karmelu, stała się szczególną odnowicielką kultu św. Józefa w zachodnim chrześcijaństwie”.

VIII

Drodzy Bracia!

W tym roku przypada 150. rocznica ogłoszenia św. Józefa Patronem i Opiekunem Kościoła.

Papież Bł. Pius IX (1846-1878) w Dekrecie z 8 grudnia 1870 roku ogłaszającym św. Józefa Patronem Kościoła katolickiego napisał: „W Starym Testamencie Bóg ustanowił Józefa, syna patriarchy Jakuba, rządcą Egiptu, aby przechowywał zboże na pożywienie ludu swego. Gdy zaś wypełniły się czasy miłosierdzia Bożego nad ludźmi, gdy miał zesłać na ziemię Jednorodzonego Syna swego, wybrał innego Józefa, którego pierwszy był tylko obrazem, i uczynił go panem i książęciem swego domu i skarbów swoich. A Józef zaślubił Niepokalaną Najświętszą Pannę, z której za sprawą Ducha Świętego narodził się Pan nasz Jezus Chrystus i był domniemanemu ojcu swemu posłuszny. Tego zatem, którego tylu królów, patriarchów i proroków pragnęło widzieć, św. Józef nie tylko oglądał, ale z Nim rozmawiał i z ojcowską pieczołowitością piastował na rękach swoich, karmił z pracy rąk własnych Przedwieczne Słowo Wcielone, Chleb Anielski, z nieba zesłany dla wszystkich na życie wieczne. Godność tę, jakiej Bóg udzielił najwierniejszemu słudze swemu, Kościół św. zawsze czcił i wychwalał, a po Najświętszej Pannie najgorętszym św. Józefa otaczał uwielbieniem, uciekając się do niego w największych potrzebach i niebezpieczeństwach”.

Papież Leon XIII w roku 1889 wydał List Apostolski ze znaną nam dzisiaj dobrze piękną modlitwą: "Do Ciebie, o święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli…".

Przypomniał o tym św. Jan Paweł II w swojej adhortacji Redemptoris Custos z 1989 roku pisząc:

„Od tego czasu Kościół błaga o opiekę św. Józefa „przez tę miłość, która łączyła Go z Niepokalaną Dziewicą Bogurodzicą”, i poleca mu wszystkie swoje troski i zagrożenia wielkiej ludzkiej rodziny.

Dziś także mamy wiele powodów, aby tak samo się modlić: „Oddal od nas ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia ... przybądź nam łaskawie z pomocą niebiańską w walce z mocami ciemności ... a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus od niebezpieczeństwa, które groziło Jego życiu tak teraz broń Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i wszelkiej przeciwności”. Dziś też mamy nieustanne powody do tego, aby św. Józefowi polecać każdego człowieka” – pisał św. Jan Paweł II.

Te słowa ciągle są dla nas cenną wskazówką i drogowskazem. Dzisiaj bowiem zagraża nam nie tylko pandemia koronawirusa dotykająca ludzkie ciała, ale o wiele straszniejsza zaraza, „morowe powietrze” nowej bezbożnej ideologii depczącej Boże prawo, odrzucającej dar Odkupienia i wymagania chrześcijańskiej moralności, niszczącej godność człowieka i prowadzącej go do zguby wiecznej.

Dlatego szczególnie aktualnie brzmią słowa modlitwy papieża Leona XIII w których prosił św. Józefa: „Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia”.

Drodzy bracia, stając na progu nowych czasów, w poczuciu odpowiedzialności za naszą Rodzinę Zakonną i powierzonych nam wiernych, świadomi wielorakich zagrożeń duchowych i wyzwań przed którymi stajemy, powinniśmy na nowo uroczystym aktem zawierzyć opiece i wstawiennictwu św. Józefa całą naszą Prowincję, nasze wspólnoty i nasze domy. Ufam, że Boża Opatrzność tak wszystkim pokieruje, że O. Prowincjał wraz ze swoją Radą sam najlepiej określi formę i termin dla dokonania tego Aktu. Oczywiście, nie chodzi tutaj tylko o akt jednorazowy, ale raczej o nowy impuls do nieustannej pamięci o naszym Świętym Patronie. Wydaje się, że ogłoszenie Roku Św. Józefa (np. od I Niedzieli Adwentu 29 listopada 2020 r. do 19 marca 2022 r.) pozwoliłoby wpisać się w obchody 150. rocznicy ogłoszenia św. Józefa Patronem Kościoła i na szereg inicjatyw w poszczególnych domach naszej Prowincji, a przede wszystkim na nawiązanie z nim głębokiej osobistej relacji przyjaźni, co potrzebuje czasu. Chodzi bowiem o naśladowanie jego cnót w naszym codziennym życiu zakonnym oraz żarliwe przyzywanie jego pomocy i opieki we wszystkich naszych sprawach duchowych i materialnych. Za przykładem św. Teresy z Avila uczyńmy go mistrzem i strażnikiem naszej modlitwy wewnętrznej i całego życia duchowego. Niech pokorny Cieśla z Nazaretu pomoże nam z nowym zapałem i gorliwością wypełniać nasze codzienne obowiązki i posługi dla dobra naszej rodziny zakonnej i wszystkich ludzi. Niech wyprasza nowe powołania i czuwa nad formacją i wychowaniem młodego pokolenia karmelitów, tak jak czuwał nad dzieciństwem i młodością Jezusa. Niech nasze domy formacyjne staną się drugim Nazaretem. Niech nasi czcigodni seniorzy i chorzy braci odnajdą w nim swojego szczególnego patrona i troskliwego opiekuna w drodze do Domu Ojca. Przełożonym niech pomaga w codziennej pokornej służbie wspólnocie i wyprasza im światło Bożej mądrości w podejmowaniu najlepszych decyzji dla dobra współbraci. Pamiętajmy, aby w każdym naszym klasztorze celebrować w środę Mszę świętą wotywną do św. Józefa i odmawiać litanię.

Kochani Bracia! Napisałem do Was ten długi tekst w posłuszeństwie Ojcu Prowincjałowi, z radością odpowiadając na jego prośbę, albowiem pisałem to też z głębokiej potrzeby serca. W duchu braterskiej miłości zawierzam każdego z Was ojcowskiej opiece naszego Świętego Patrona i zachęcam: Ite ad Joseph! On zaradzi wszystkim naszym niedostatkom i nauczy jak uczynić Eucharystię źródłem i szczytem całego naszego życia.

                               O. Piotr O. Carm.

 

Obory, 17 marca A. D. 2020

 

Artykuł w Gościu Niedzielnym Płockim - tutaj


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio