Akt oddania się w opiekę św. Józefowi
Święty
Józefie, wybrany przez Boga na Opiekuna Pana naszego Jezusa Chrystusa i
na Oblubieńca Przeczystej Bogarodzicy, racz przyjąć ofiary serc naszych
i miłościwie wysłuchaj prośby, które Tobie w pokorze niesiemy.
Kościół
święty i Ojczyzna nasza stają obecnie w obliczu nowych i niezwykle
trudnych zadań dziejowych. Zdając sobie z tego sprawę i ufając możnemu
orędownictwu Twojemu, do Ciebie się uciekamy. Twojej opiece się oddajemy
i poświęcamy, my, Twoi czciciele, których jedna wiara, jedna miłość i
jedna mowa ojczysta złączyła, a teraz wspólne koleje losu jeszcze
ściślej jednoczą.
Patronie
Kościoła świętego i naszej Prowincji, Opiekunie Ojczyzny naszej,
Umocnienie rodzin, Mężu Sprawiedliwy, który niegdyś troskliwe strzegłeś i
prowadziłeś Dziecię Jezus, prosimy Ciebie, utwierdź nas i cały nasz
Naród w niezachwianej wierności zasadom Kościoła Bożego, zachowaj nas w
sprawiedliwości i miłości społecznej, a w grożących niebezpieczeństwach
broń nas i całą naszą rodzinę karmelitańską oraz spraw, byśmy dla
Kościoła św. i ukochanej Ojczyzny naszej z oddaniem pracowali.
Ufni w Twoje orędownictwo, uroczyście przyrzekamy:
-
W głębokim zrozumieniu Twego Dostojeństwa żywić cześć dla Ciebie nie
tylko w sercach własnych, ale równocześnie szerzyć ją wśród naszych
rodaków.
-
Roznieść cześć Twego Imienia wraz z usiłowaniem utwierdzenia zasad
sprawiedliwości i miłości społecznej w polskich rodzinach w myśl Stolicy
Apostolskiej, by każda z nich tworzyła życiodajną komórkę drogiej
Ojczyzny.
Święty
Józefie, oręduj za nami przed tronem Najwyższego Boga, ażeby te porywy
serc naszych przyczyniły się do naszego dobra, do pomyślności Ojczyzny,
do rozwoju Kościoła i naszego świętego Zakonu Karmelitańskiego oraz
większej chwały Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.
Akt
oddania się w opiekę Św. Józefowi
Św.
Józefie, opiekunie Kościoła świętego i patronie naszej Prowincji! W tej
bolesnej chwili dla ludzkości stajemy przed Tobą prosząc: rozciągnij nad nami
jak ojciec nad dziećmi - swą opiekę. Ochraniaj nas z taką samą troskliwością, z
jaką ochraniałeś swego przybranego Syna.
Św.
Józefie, twoja władza nad Sercem Jezusa sprawia, że najtrudniejsze sprawy Tobie
powierzone stają się łatwymi do rozwiązania. Błagamy Cię więc, wejrzyj na nasze
obecne potrzeby, przybądź nam z pomocą, pociesz w naszych smutkach, obawach,
troskach i bólach. Oddal od nas, ukochany Ojcze, niebezpieczeństwa nam grożące,
oraz wszelką zarazę błędów i zepsucia.
Potężny
nas Wybawco, przyjdź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami
ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które
groziło Jego życiu, tak teraz broń naszej Rodziny Zakonnej poświęconej
całkowicie Twojej Przeczystej Oblubienicy od wrogich zasadzek i od wszelkiej
przeciwności.
Patronie
Kościoła i naszej Prowincji weź pod swą opiekę nasze życie, nasze domy i
wszystkich wiernych trosce naszej powierzonych.
Przeczysty oblubieńcze Najświętszej Dziewicy!
Tobie Bóg powierzył opiekę nad Jej Niepokalaną Osobą. Tobie też pozwolił poznać
tajemnicę Jej dziewiczego poczęcia. Polecamy się twemu wstawiennictwu w
modlitwie o dogłębne zrozumienie daru czystości i dostrzeżenie jego znaczenia w
budowaniu Królestwa Bożego. Gorąco prosimy Cię o pomoc w staraniach o
zachowanie tego daru. Niech nasze serca, ogarnięte miłością ku Bogu i ku
ludziom, nie stygną wśród naporu codziennych przeciwności.
Święty
Józefie, przykładzie życia ubogiego! Ubóstwo towarzyszyło Ci stale, a Ty je
przyjąłeś jako dar z ręki Boga. Uproś nam tę łaskę, abyśmy doceniali wartości,
które tkwią w wezwaniu Chrystusa: "Sprzedaj wszystko, co masz i rozdaj
ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź za mną " (Łk
19,22) i abyśmy to wezwanie gorliwie wypełniali w naszym życiu.
Święty
Józefie, wzorze posłuszeństwa w wypełnianiu nakazów Boga! Wesprzyj swym
wstawiennictwem nasze modlitwy o poznanie woli Bożej i o zdolność jej
wypełniania. Pragniemy najpierw odczytać ją wiernie z Ewangelii, naszej Reguły
Zakonnej, w natchnieniach Ducha Świętego, a następnie, poprzez ochocze dla niej
posłuszeństwo, współdziałać z Chrystusem w dziele zbawienia świata.
Święty
Józefie, podporo rodzin! Prosimy Cię o pomoc: podobnie jak w domu
nazaretańskim, niech i w naszej społeczności zakonnej zapanuje duch miłości.
Niech każdy z nas obdarza drugich zaufaniem poszanowaniem, życzliwością i
ofiarną troską, i sam doświadcza tego od innych. Powstała w ten sposób jedność
i harmonia, niech nas wszystkich umacnia i niech będzie świadectwem miłości,
której Bóg od nas żąda. Uproś nam głęboką miłość, niewzruszoną wierność i wytrwałe
posłuszeństwo naszej Matce Zakonowi.
Święty
Józefie! Jako opiekun i żywiciel Syna Bożego, utrzymywałeś z Nim na co dzień
ścisłą więź - uproś nam tę łaskę, abyśmy zawsze trwali w serdecznej więzi z
Chrystusem. Pragniemy stać się mężami modlitwy, którzy coraz doskonalej należą
do Zbawiciela świata i starają się wypełnić w życiu osobistym i społecznym Jego
nakazy i życzenia.
Święty
Józefie, wzorze pracujących! Własnymi rękami, w trudzie i znoju, zarabiałeś na
chleb dla powierzonego przez Boga Twej opiece Jezusa i Jego Matki. Natchnij nas
duchem wytrwałej i rzetelnej pracy, abyśmy powierzone sobie zadania spełniali
gorliwie, sumiennie i radośnie dla dobra naszej rodziny zakonnej i wszystkich
ludzi.
Daj
nam mieć w duszy zawsze jasne i świetlane nasze powołanie i spraw byśmy
przykładem naszego życia sprzyjali nowym powołaniom do Naszego Zakonu.
Józefie
milczący, zasłuchany w Boga, pomagaj młodym w klimacie głębokiej modlitwy serca
rozeznawać i odważnie odpowiadać na Boże wezwanie.
Czuwaj
nad formacją i wychowaniem młodego pokolenia karmelitów, tak jak czuwałeś nad
dzieciństwem i młodością Jezusa. Niech nasze domy formacyjne staną się drugim
Nazaretem.
Święty
Józefie, pociecho cierpiących i umierających! Otrzymałeś dar przebywania na
ziemi aż do końca swoich dni w towarzystwie Jezusa i Jego Matki. Prosimy Cię,
niech Twoje wstawiennictwo wyjedna każdemu z nas łaskę dobrej śmierci. W ciągu
życia ziemskiego bądź dla nas wzorem i pomocą, abyśmy ze świadomością dobrze
wypełnionego powołania, z czystym sercem i z radością, szli w godzinę śmierci
na spotkanie z Ojcem. Niech nasi czcigodni seniorzy i chorzy braci odnajdą w
Tobie swojego szczególnego patrona, przyjaciela i troskliwego opiekuna w drodze
do Domu Ojca.
Przełożonym
pomagaj w codziennej pokornej służbie wspólnocie i wypraszaj światło Bożej
mądrości w podejmowaniu najlepszych decyzji dla dobra współbraci.
Okaż
nam św. Józefie jak jesteś dobry dla tych, którzy pragną pozostać na zawsze
twymi wiernymi sługami.
W
tym roku liturgicznym poświęconym wielkiej tajemnicy wiary, jaką jest
Eucharystia – będąca źródłem i szczytem całego naszego życia chrześcijańskiego
– zwracamy się do Ciebie słowami pieśni:
O Józefie ukochany! Pod opieką Twoją rósł
Chleb żywota z nieba dany, Tyś Go na swym ręku niósł.
Tyś Go w ziarnie pielęgnował, by nakarmić ludzki głód,
Tyś nam ustrzegł i zachował tej miłości Bożej cud.
Tego, który w
Nazarecie Tobie powierzony był,
My strzeżemy na tym świecie, gdzie Majestat Boży skrył,
Twą miłością, sercem Twoim, ucz Jezusa wielbić tu,
Jak Ty pracą, łzami, znojem, całym życiem służyć Mu.
Niech z Ołtarza Tajemnicy ponad całym światem już
Zakróluje Syn Dziewicy, Bóg Zbawiciel, Życie dusz!
W Sakramencie ukrytemu, niech cześć odda cały świat,
Każde serce niech ku Niemu swej miłości niesie kwiat!
Dla Niego żyć, z Tobą
Go czcić
Gdzie chwały swej On tai blask,
By wszystkim nam był Jezus sam,
Ach, uproś tę najdroższą z łask.
Św.
Józefie, niech za Twoją przyczyną spłynie na nasze domy obfite błogosławieństwo
Syna Bożego, abyśmy mogli Go wraz z Tobą i Niepokalaną Dziewicą nieustannie
adorować, słuchać i w pokoju pracować dla chwały Bożej, dobra bliźnich i
własnego uświęcenia.
Otaczaj
każdego z nas nieustanna opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą
wsparci, mogli żyć świętobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną
szczęśliwość w niebie. Amen.
19 marca A. D. 2020, w
Uroczystość Św. Józefa, Oblubieńca NMP.
Wprowadzenie
do Aktu oddania
się w opiekę Św. Józefowi
Drodzy
Bracia w Karmelu!
„Ite ad Joseph!” – te łacińskie słowa można niekiedy przeczytać pod
obrazem przeczystego oblubieńca Najświętszej Maryi Panny i przybranego ojca
Pana Jezusa.
I
Należy
podkreślić, że kult i nabożeństwo do Św. Józefa było zawsze żywe w Karmelu.
O.
Szczepan Praśkiewicz OCD pisze: „Jedna z pierwszych legend karmelitańskich opowiada
o odwiedzinach Józefa i Maryi z Nazaretu z Dzieciątkiem Jezus u eremitów karmelitańskich
na górze Karmel. Kto miał okazję nawiedzić bazylikę „Stella Maris” na wspomnianej
górze w Hajfie, nie mógł zostać nieurzeczony jednym z fresków namalowanych na
suficie jej kopuły. Autorem fresku jest karmelitański malarz Luigi Poggi, rodem
z Malty. Dzieło, wykonane w latach 1926-1928, ukazuje właśnie te odwiedziny.
Maryja z Józefem, trzymając za ręce małego Jezusa, opuszczają karmelitańską
wspólnotę. Odprowadza ich dwóch pustelników odzianych w habity karmelitańskie.
W swych rękach niosą prowiant na dalszą drogę odchodzących gości. W głębi, u
wejścia do groty, widać grupę pozostałych, wyraźnie poruszonych pustelników. W
rękach trzymają zwoje ksiąg Starego Testamentu, co pozwala ustalić przyczynę
ich poruszenia: na własne oczy widzą wypełnienie się starotestamentowych
proroctw; widzą Mesjasza, którego przyjście zwiastowali prorocy. Fresk – jak
zauważa słusznie jeden z autorów – nie nawiązuje do historycznego wydarzenia. Od
czasów, gdy Święta Rodzina żyła w Nazarecie (niewykluczone, że mogła, chociażby
w drodze do Jerozolimy, zatrzymać się na Karmelu), do przełomu XII i XIII
wieku, kiedy pojawią się tam pierwsi karmelici stanowiący historyczny początek
Zakonu, przeminie wiele pokoleń. Fresk jest jednak artystyczną interpretacją
legendy powstałej na szczerym przekonaniu pierwszych karmelitów. W
przeciwieństwie do innych zakonów karmelici nie mają bowiem swojego
założyciela. Dlatego w dobrej wierze stworzyli legendę, że wywodzą się w
prostej linii od proroka Eliasza i jego uczniów, którzy mieli trwać na górze
Karmel od czasów proroka w sposób nieprzerwany, i że w okresie dzieciństwa
Mesjasza byli świadkami odwiedzin Jezusa z Matką i przybranym Ojcem.
Legenda
pragnie podkreślić, że spotkanie pustelników ze świętą rodziną ma wyjątkowy
charakter. To nie jakaś
przypadkowa, uczyniona mimochodem wizyta, która nie rodzi żadnych
głębszych, duchowych czy
psychologicznych więzi. Spotkanie rodziny pustelników z rodziną
nazaretańską ma – podkreśla
ten sam autor – charakter głęboko ludzki, intymny, rodzinny właśnie, niezmiernie
ubogacający i rodzący duchowe pokrewieństwo. W takiej atmosferze i we wzniosłym
nastroju karmelici chcą spotykać się zawsze z Jezusem, Jego Matką i św.
Józefem. Pustelnicy obdarowują gości ciepłym przywitaniem, rodzinną atmosferą i
troszczą się, by nie zabrakło im pożywienia. Sami jednak otrzymują dar o wiele
cenniejszy: mogą poznać Jezusa, zanim publicznie ukaże się On ludowi i powie o
swym posłannictwie.
Legenda
mówi, że w dziejach Karmelu (właściwie od ich zarania) ważną postacią, obok Jezusa
i Maryi, jest św. Józef, troskliwy obrońca Chrystusa i oblubieniec Najświętszej
Dziewicy. Karmelici widzą w nim, jak napisze w 1479 r. Arnold Bostiusz, męża
dziewiczego i nienaruszonego, zastępcę odwiecznego Boga, żywiciela i
najtroskliwszego ekonoma i mniemanego ojca Jezusa, umiłowanego oblubieńca Maryi. Wszystko to zaś od niepamiętnych
czasów, czyli od początków istnienia
Zakonu.
Pobyt
karmelitów na górze Karmel został jednak drastycznie przerwany inwazją
Saracenów. W drugiej połowie XIII w. karmelici byli zmuszeni do wyemigrowania
do Europy, gdzie przywieźli ze sobą także kult św. Józefa. Podkreślają to znawcy
zagadnienia, jak chociażby Daniel Papebrock z Towarzystwa Bollandystów.
Któż
bardziej
– pyta Papebrock – mógł przyczynić się do czci św. Józefa na Zachodzie, jeśli nie ci, którzy już w
Palestynie oddawali mu cześć?
Przekonanie to potwierdził Prosper Lambertini, późniejszy papież Benedykt XIV,
twierdząc, że według zgodnego
zdania
uczonych Zakon Karmelitański przyniósł ze Wschodu na Zachód chwalebny obyczaj oddawania czci św. Józefowi jak najuroczystszym nabożeństwem. Nabożeństwo to potwierdzają skądinąd najstarsze
karmelitańskie księgi liturgiczne i
inne świadectwa, jak chociażby to z 1360 r., mówiące, że wspomnienie św. Józefa
celebrowano w Karmelu od niepamiętnych czasów.
W
brewiarzu karmelitańskim wydanym w Brukseli w 1480 r. św. Józef posiadał całe
własne
oficjum z hymnami, antyfonami
i czytaniami. Kult św. Józefa wyrażał się następnie w fakcie, że we wszystkich
klasztorach karmelitańskich znajdował się ołtarz z jego obrazem lub figurą. O
kulcie świadczy nadto bogata karmelitańska ikonografia, która przedstawia św.
Józefa w kompozycjach inspirujących się przekazem Nowego Testamentu, tj.: w
scenerii Bożego Narodzenia, przy pokłonie pasterzy, przy pokłonie mędrców ze Wschodu,
w związku z ofiarowaniem Jezusa w świątyni, podczas ucieczki do Egiptu i w
scenie odnalezienia Jezusa w Jerozolimie. Ikonografia ta przedstawia nadto
zaślubiny Józefa z Maryją i warsztat cieśli
z Nazaretu, wspomaganego w
pracy przez Syna Bożego. Nie można nie zauważyć, że wspomnianą
ikonografię omawia obszernie
(mając też na uwadze pracownię iluminatorską i scriptorium
krakowskiego klasztoru
karmelitańskiego „na Piasku”) znany historyk sztuki Benignus Wanat.
Jego uwadze nie mógł umknąć
fakt, że właśnie w karmelitańskim klasztorze „na Piasku” powstał
w 1644 r. graduał ozdobiony
licznymi miniaturami, z których dwie przedstawiają św. Józefa”.
II
Nabożeństwo
do św. Józefa w rodzinie Karmelu pogłębiła i ożywiła św. Teresa od Jezusa (1515-1582),
reformatorka Zakonu i doktor Kościoła. Jej duchowa zażyłość ze Świętym Józefem
rozpoczęła się już w zaraniu zakonnego życia. Teresa w rok po złożeniu ślubów
zakonnych ciężko zachorowała i była bliska śmierci. Miała wtedy zaledwie 18
lat. Po czterech latach odzyskała zdrowie za pośrednictwem św. Józefa.
W
swej autobiografii napisała: „Widząc się zniedołężniałą w tak młodym wieku,
opuszczoną przez ziemskich lekarzy, postanowiłam uciec się do lekarzy
niebieskich, aby oni mnie uzdrowili, bo gorąco pragnęłam zdrowia. (...) Obrałam
sobie za orędownika i patrona chwalebnego św. Józefa, usilnie polecając się
Jemu. I poznałam jasno, że jak w tej potrzebie, tak i w innych pilniejszych
jeszcze, w których chodziło o [dobro] duszy, Ojciec ten mój i Patron wybawił
mnie i więcej mi dobrego uczynił, niż sama prosić umiałam. On w swej łaskawości
to sprawił, że podniosłam się z łoża boleści i znowu chodzić mogłam”.
Od
tego czasu cześć, ufność i miłość Teresy do św. Józefa wzrastały. Święty nigdy
nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Wraz z rozwojem życia wewnętrznego i
dążeniem do świętości duchowy związek Teresy ze św. Patriarchą zacieśniał się.
Teresa starała się odwdzięczyć swemu Opiekunowi. Jego święta liturgiczne
obchodziła z największym pietyzmem.
Nazywała
go swoim Panem, Opiekunem, Patronem, Orędownikiem. Pewnego dnia po Komunii św.
Teresa miała objawienie, w którym Chrystus zobowiązał ją do rychłego założenia
reformowanego klasztoru karmelitanek, „który ma być pod wezwaniem św. Józefa”.
Teresa,
ufna w pomoc i opiekę św. Patriarchy, przeprowadziła dzieło reformy zakonu
karmelitańskiego. Spośród 17 klasztorów przez siebie założonych, 11 domów
poświęciła czci św. Józefa. Na wszystkie fundacje woziła ze sobą figurę św.
Józefa, przechowywaną dotąd w Avila. We wszystkich klasztorach zaprowadziła
szczególny kult św. Patriarchy. W każdym z nich musiał się znajdować Jego
ołtarz.
Przy
głównych bramach klasztoru ustawiała figury św. Józefa i Matki Bożej. Mieli oni
bronić głównych wejść do klasztoru. W liście pisanym 5 lutego 1571 roku do
Alfonsa Ramireza Święta przynaglała, aby Jakub Ortiz „nie ociągał się tak długo
z postawieniem figury Pana mojego św. Józefa nad bramą kościoła” w Toledo.
Teresa zobowiązuje swoje siostry: „Miejcie nabożeństwo do św. Józefa, bo on
wiele może”.
Wszystkich
zaś zachęca i przekonuje: „Nie pamiętam, bym kiedykolwiek aż do tej chwili
prosiła go o jaką rzecz, której by mi nie wyświadczył. Jest to rzecz
zdumiewająca, jak wielkie rzeczy Bóg mi uczynił za przyczyną tego chwalebnego
Świętego, z ilu niebezpieczeństw na ciele i na duszy mnie wybawił. Innym
świętym, rzec można, dał Bóg łaskę wspomagania nas w tej lub owej potrzebie,
temu zaś chwalebnemu Świętemu, jak o tym wiem z własnego doświadczenia, dał
władzę wspomagania nas we wszystkim (...). Przekonali się o tym i inni, którym
poradziłam, aby się jemu polecili i coraz więcej jest już takich, którzy go
czczą i wzywają, doznając na sobie tej prawdy. (...) Pragnęłabym wszystkich
pociągnąć do pobożnej czci tego chwalebnego Świętego”.
„Dzisiaj,
po dogłębnych studiach na ten temat, nikt nie kwestionuje stwierdzenia, że za
przyczyną św. Teresy kult św. Józefa rozpowszechnił się w całym Kościele –
pisze o. Szczepan Praśkiewicz OCD. Za mniszkami, podejmując nauczanie św. Teresy,
poszli również karmelici.
III
Szczególnym
ośrodkiem kultu św. Józefa w Polsce był klasztor Karmelitów Bosych w Krakowie. Oddziaływanie
kultu na społeczność dawnej stolicy Polski było tak wielkie, że w 1714 r.
uchwałą rady miejskiej obrano św. Józefa patronem Krakowa, co 23 marca 1715 r.
potwierdził papież Klemens XI.
Warto
wspomnieć o szczególnych okolicznościach tej decyzji. „Czasy, w których obrano
św. Józefa Patronem Krakowa, nie były łatwe dla Polski – pisze o. Bartłomiej
Kucharski, karmelita bosy. Oprócz działań wojennych Polska nękana była przez
kataklizmy naturalne i zarazy. Potężny huragan 16 grudnia 1703 roku dokonał
wielkich spustoszeń w Krakowie. Kolejnym powodem do żałoby była zaraza, która
wybuchła w 1707 roku. Epidemia Dżumy – „czarna śmierć” pochłonęła blisko 20 000
ofiar w samym Krakowie. Szacuje się, że w latach 1702–1710 Polska straciła
jedną trzecią ludności. Sam zaś Kraków doświadczony został utratą dwóch
trzecich swoich mieszkańców. Wobec tak licznych nieszczęść szukano pomocy
nadprzyrodzonej, by odwrócić od kraju ten ciąg katastrof. Szczególną
aktywnością w tym względzie odznaczali się radni miasta Krakowa, spośród
których pewna część należała do Arcybractwa św. Józefa. Idąc za sugestią
karmelitów bosych, postanowili oni w myśl intuicji biblijnej udać się po
ratunek do św. Józefa.
Oczy
Krakowa, a zwłaszcza jego rajców, skierowały się ku obrazowi św. Józefa w
kościele karmelitańskim. Stał się on widomym znakiem oddania się mieszkańców
miasta pod opiekę Patriarchy z Nazaretu.
Rada
Miasta skierowała 27 stycznia 1714 roku pismo do papieża Klemensa XI o zgodę na
patronat tego Świętego nad królewskim miastem Krakowem:
„Ojcze
Święty! Dla nas pozostałych jeszcze przy życiu po okropnym cieniu śmiertelnej
zarazy i srożących się wojnach, z których z dnia na dzień pochodzą niewyrażalne
zła i uciski jako kary za grzechy, prowadzą nas nie gdzie indziej, jak tylko do
starannego i świadomego szukania opieki i pomocy z nieba”.
Uwagę
zwracają kolejne słowa zawarte w liście do Papieża, które przypominają o
koniecznej postawie wewnętrznej – szczerego żalu za grzechy i prawdziwego nawrócenia,
serca oczyszczonego w sakramentalnej spowiedzi – dla wszystkich proszących
Miłosiernego Boga o pomoc i opiekę za przyczyną św. Józefa. Otóż piszą oni w
swym liście:
„Szukamy
poważnie w pokorze serca i czystości sumienia, uświadamiając sobie wspaniały
przymiot Boga, przechodzący wszelki podziw, że On ciągle przebacza i lituje
się”.
Warto, abyśmy także i my
pamiętali o tej wewnętrznej postawie nawrócenia, gdy prosimy miłosiernego Boga o
zdrowie dla chorych i oddalenie od nas epidemii koronawirusa.
Święta
Kongregacja Obrzędów po przebadaniu w sposób wnikliwy sprawy, z którą zwrócili
się do niej przedstawiciele władz miasta Krakowa oraz jego duchowieństwo,
wydała dekret 23 marca 1715 roku zatwierdzający wybór św. Józefa na głównego
patrona grodu krakowskiego. Z pewnością też Opiekun i troskliwy Obrońca
Chrystusa, przyzywany w litanii jako nadzieja chorych i pociecha nieszczęśliwych
przyszedł mieszkańcom Krakowa ze skuteczną pomocą.
Drodzy
Bracia!
Poprzednie
pokolenia pociągają nas przykładem żywej wiary i przypominają biblijną zachętę:
„Idźcie do Józefa!”.
IV
W
Litanii do św. Józefa znajdujemy także wezwanie: „Patronie umierających, módl
się za nami” (Patróne moriéntium, ora pro nobis). Do tego tytułu nawiązał sto
lat temu (25 lipca 1920 r.) Ojciec Święty Benedykt XV wydając dokument „Bonum
sane”, w którym apeluje, aby biskupi swoją powagą poparli stowarzyszenia
pobożne, które pod opieką św. Józefa poświęcają się modlitwom za konających”.
Były
to czasy po pierwszej wojnie światowej (1914 – 1918), miliony ludzi zginęło, dodatkowo
niektóre kraje były dotknięte epidemią „hiszpanki”, zarazami i kolejnymi
walkami. W tych trudnych czasach w św. Józefie upatrywano przede wszystkim
patrona umierających, wspomożyciela w przejściu granicy życia i śmierci, gdyż
myśl o śmierci była człowiekowi szczególnie bliska.
Wprawdzie
nie mającą potwierdzenia w Biblii, ale bez wątpienia dobrą była śmierć św.
Józefa. Nie znamy daty Jego śmierci. Egzegeci są zdania, że umarł, zanim Jezus
rozpoczął publiczną działalność. Nie widzimy Go na weselu w Kanie Galilejskiej,
a na tę ucztę zaproszono Maryję i Jezusa wraz z Jego uczniami. Trudno
przypuszczać, żeby nie zaproszono Józefa. Nie widzimy Go też pod krzyżem Jezusa
na Golgocie. Dlatego Jan Apostoł otrzymał polecenie, aby zaopiekował się
Maryją. Ponieważ nie wiemy nic pewnego na temat śmierci Józefa, możemy się
domyślać, że umarł w Nazarecie, w swoim domu, w otoczeniu Jezusa i Maryi.
Powstały też obrazy przedstawiające śmierć tego wyjątkowego człowieka. Józef
leży w łóżku, a po jego lewej stronie stoi Maryja z rękami złożonymi do
modlitwy. Po prawej stronie stoi Jezus, w prawej ręce trzyma spracowaną dłoń
swojego Opiekuna, a lewą wskazuje na niebo, gdzie ukazała się twarz Boga Ojca,
który ma ręce rozwarte w geście powitania. W pokoju Józefa jest pełno
śpiewających aniołów, jeden z nich gra na skrzypcach. Przybyli, aby zabrać Jego
duszę do nieba. Twarz Józefa jest spokojna i pogodna, pełna ufności, jakby
szeptał słowa: „Ojcze, w ręce Twoje powierzam mojego ducha”. Miał
najpiękniejszą śmierć i pogrzeb, jaki sobie można na ziemi wyobrazić, gdyż byli
przy św. Józefie w ostatnich chwilach jego życia: Jezus i Maryja. Oni też
urządzili mu pogrzeb. Może dlatego tradycja nazwała go patronem dobrej śmierci.
Na
temat śmierci św. Józefa powstało też wiele pięknych myśli i wypowiedzi.
Podobno sąsiedzi na wiadomość o Jego zgonie powtarzali: „umarł człowiek
sprawiedliwy”. Św. Franciszek Salezy był przekonany, że Józef nie umarł na
żadną chorobę, tylko z miłości ku Bogu. Inni byli przekonani o jego
bezgrzeszności.
Te
obrazy i liczne wypowiedzi są dla nas zaproszeniem do refleksji nad dobrą
śmiercią i przygotowania się do niej. Człowiek wierzący wie, że dobrej śmierci
w Bogu nie można zaimprowizować na 5 minut przed skonaniem. Do chrześcijańskiej
śmierci trzeba się przygotowywać przez całe życie.
Wierzymy,
że śmierć nie jest ostatecznym końcem naszego życia, ale początkiem zupełnie
nowego etapu życia w wieczności. Dla tych, którzy umierają pojednani z Bogiem i
ludźmi, zachowując chrzcielną szatę łaski umiłowanych dzieci Bożych, rysuje się
cudowna perspektywa wiecznej szczęśliwości w Niebie. Dla tych zaś, którzy żyjąc
uporczywie w grzechu śmiertelnym odwrócili się od Boga i Jego przykazań,
odrzucili Jego zbawczą miłość i do końca pozostali głusi na Jego wezwanie do
nawrócenia, czeka kara wiecznego potępienia.
Dlatego „Kościół zachęca nas do tego przygotowania
(…), do proszenia Matki Bożej, by wstawiała się za nami «w godzinę śmierci
naszej», oraz do powierzenia się świętemu Józefowi, patronowi dobrej śmierci: „Tak powinieneś
zachować się w każdym czynie i w każdej myśli, jak gdybyś dziś miał umrzeć” –
poucza nas autor o naśladowaniu Chrystusa. „Jeśli miałbyś czyste sumienie, nie
bałbyś się bardzo śmierci. Lepiej jest unikać grzechu, niż uciekać przed
śmiercią. Jeśli dziś nie jesteś gotowy, czy będziesz gotowy jutro?”.
Dlatego
„nie musimy koniecznie znać godziny
naszej śmierci, aby dojść do raju; musimy jednak się do tego przygotować – uczy
św. Jan Bosko. Dla tego, kto ma spokojne sumienie, śmierć jest pocieszeniem,
radością, przejściem prowadzącym do wiecznego szczęścia”.
Najważniejsze
zatem byśmy zawsze byli przygotowani. Pomocą będzie tutaj praktyka regularnej
spowiedzi i częsta komunia święta.
„Warunkiem bycia gotowymi na spotkanie z
Panem jest nie tylko wiara, ale i chrześcijańskie życie pełne miłości dla
bliźniego – podkreśla papież Franciszek.
Myślę,
że takie właśnie było całe życie św. Józefa w ukryciu nazaretańskiego domku – w
obecności Jezusa i Maryi, wypełnione pracowicie ofiarną miłością Boga i ludzi,
przede wszystkim wobec tych, którzy byli jego największym skarbem i radością. W
ten sposób przygotował się do swego przejścia do wieczności i stał się dla
wszystkich konających patronem dobrej i szczęśliwej śmierci.
Dlatego
za papieżem Leonem XIII prosimy: „Św. Józefie otaczaj każdego z nas nieustanną
opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć
świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie”.
V
Rozwój
wspomnianego wyżej kultu św. Józefa zahamowały rozbiory Polski i kasata
klasztorów karmelitańskich. Do odnowy życia karmelitańskiego i kultu św. Józefa
na ziemiach polskich w szczególny sposób przyczynił się św. Rafał Kalinowski
(1835-1907), wcześniej powstaniec styczniowy i katorżnik Sybiru. Do Karmelu w
wieku 42 lat wstąpił w 1877 r. w Austrii. Kalinowski cieszył się wielkim
szacunkiem biskupa krakowskiego Albina Dunajewskiego, swoich współbraci i
licznych penitentów i stał się filarem odnowy życia karmelitańskiego w Polsce,
m.in. dzięki założeniu nowego klasztoru, jako miejsca formacji zgłaszających
się powołań. Klasztor ten powstał w 1892 r. w Wadowicach i jego pierwszym
przełożonym został o. Rafał. Znamienne, że udając się na fundację tegoż
klasztoru, jego założyciel, za przykładem św. Teresy od Jezusa, wiózł ze sobą
figurkę św. Józefa, a w ołtarzu głównym prowizorycznej kaplicy, jaką urządzono
przed wybudowaniem obecnego kościoła pw. św. Józefa, umieścił obraz Oblubieńca
Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem, dar sióstr karmelitanek bosych z
Krakowa-Wesołej, pochodzący ze skasowanego po powstaniu styczniowym klasztoru
wileńskiego, co dla o. Rafała, wilnianina z urodzenia, nie było bez znaczenia.
Potem obraz ten odbierał cześć w głównym ołtarzu kaplicy istniejącego przy
klasztorze Niższego Seminarium – od 2005 r. kaplicy Domu Rekolekcyjnego.
Już
w 1895 r. o. Rafał urządził w Wadowicach wielką, dziewięciośrodową nowennę
przed uroczystością św. Józefa, która od tego czasu odprawiana jest każdego
roku, ciesząc się dużą frekwencją wiernych z Wadowic i okolic. Następnie, gdy w
latach 1897-1899 został wybudowany nowy kościół klasztorny, w retabulum
głównego ołtarza centralne miejsce zajął obraz św. Józefa w całej postaci z
Dzieciątkiem na lewej ręce i z lilią w prawej, o wymiarach 1,30 na 2,75 m. Namalował go na
zamówienie o. Rafała malarz Franciszek Bergman z Czech. Konsekracja kościoła odbyła
się 27 sierpnia 1899 r. przez posługę ówczesnego biskupa krakowskiego,
późniejszego kardynała Jana Puzyny. Dla o. Rafała całe dzieło budowy klasztoru
i kościoła były oczywistym dowodem opieki „Józefa świętego, pod
przemożną osłoną którego ten Karmel, to miejsce święte zostaje” Na odpusty świętojózefowe do Wadowic o. Rafał zawsze
zapraszał przednich kaznodziejów, jego opiece zawierzał swoich współbraci, penitentów i
często powtarzał, że ufność w potężnym Ojcu i Żywicielu Jezusa, świętym
naszym Ojcu Józefie, [- -] ożywiana
przykładem św. Matki naszej Teresy, wznosi ducha do pobożności i daje balsam słodkiej
nadziei wiernym będącym w potrzebie. Nadto swym siostrom w powołaniu, mniszkom
karmelitankom bosym zwykł mawiać: Działajcie przez modlitwy do
naszego świętego Ojca Józefa40 lub: Niech
Matka Boża i Nasz Ojciec św. Józef radzić raczą w naszych potrzebach; ufać
musimy, że nie zechcą być dłużnymi. Osobiście św. Rafał Kalinowski nigdy nie zawiódł się
na opiece św. Józefa. Dlatego też podjął kwerendy mające na celu poznanie jego kultu w
dawnych polskich klasztorach karmelitańskich
skasowanych przez zaborców, aby na przykładzie świętojózefowej pobożności poprzednich pokoleń braci i sióstr Zakonu budować jego
teraźniejszość i przyszłość w ojczyźnie. Był bowiem przekonany, że zarówno
siostry, jak i współbracia w Karmelu chcąc być prawdziwymi, duchowymi córkami i
synami św. Teresy od Jezusa, powinni być na wskroś maryjnymi i józefowymi.
Dodajmy,
że św. Jan Paweł II, który urodził się w Wadowicach zaledwie 13 lat po śmierci
św. Rafała i wyniósł go na ołtarze, nosił jako swoje drugie imię chrzcielne
właśnie imię Józef i od dziecka – co sam często wspominał – uczęszczał do
karmelitańskiego kościoła na Górce, by modlić się do swego Patrona. W 25-lecie
swego pontyfikatu Ojciec Święty zechciał ofiarować mu swój papieski pierścień,
a w okolicznościowej bulli napisał: W moim rodzinnym mieście św.
Józef, drugi Patron
mojego Chrztu, roztacza swą opiekę nad Ludem Bożym z kościoła Karmelitów Bosych
na Górce. Wdzięczny przybranemu
Ojcu Jezusa Chrystusa za jego opiekę, ofiaruję mój pierścień papieski dla przyozdobienia obrazu Żywiciela Syna Bożego
w wadowickim kościele karmelitańskim.
[- -] A Karmelici Bosi, wierni stróże
wadowickiego kościoła, przyjmując moją wdzięczność za to wszystko, co od najmłodszych
lat otrzymałem od karmelitańskiej szkoły duchowości, niechaj za przykładem swej
św. Matki Teresy od Jezusa kontemplują w św. Józefie doskonały wzór zażyłości z
Jezusem i z Maryją, Patrona modlitwy wewnętrznej i niestrudzonej służby braciom.
Biorąc
pod uwagę ustawicznie wzrastający kult św. Józefa w kościele Karmelitów Bosych w
Wadowicach i jego oddziaływanie na całą okolicę, kard. Franciszek Macharski,
arcybiskup metropolita krakowski, dekretem z dnia 19 marca 2005 r. podniósł
tenże kościół do rangi sanktuarium św. Józefa w archidiecezji krakowskiej.
Decyzję tę ogłosił osobiście na zakończenie Eucharystii, której w otoczeniu
kilku biskupów przewodniczył u wadowickich karmelitów bosych z okazji
przyozdobienia obrazu św. Józefa papieskim pierścieniem św. Jana Pawła II.
Należy
podkreślić, że zewnętrzne oznaki czci św. Józefa w Karmelu, takie jak:
uroczyste celebrowanie jego świąt, dedykowanie mu kaplic i kościołów,
wykonywanie rzeźb i malowanie obrazów, propagowanie jego kultu wśród wiernych i
zakładanie bractw oraz stowarzyszeń, wypływały z kontemplowania w osobie św.
Józefa – zawsze za przykładem św. Teresy – wzoru doskonałej zażyłości z Jezusem
i z Maryją oraz przykładu modlitwy wewnętrznej. Karmelici widzieli nadto w
przybranym ojcu Jezusa Chrystusa potężnego orędownika także w sprawach
doczesnych, materialnych, w przekonaniu, że ten, który troszczył się o codzienny
chleb dla Jezusa i Maryi, nie pozostawi bez środków do życia tych, którzy – w
jego szkole – starają się żyć w zażyłości z Chrystusem i Jego Matką. O tym, że
św. Józef zajmował kluczowe miejsce w duchowości karmelitańskiej, jako umieszczony
przez św. Teresę od Jezusa w centrum jej charyzmatu wraz z Jezusem i Maryją, świadczy
także nabożeństwo, jakie żywili do niego późniejsi święci Zakonu, jak chociażby
Teresa z Lisieux czy Rafał Kalinowski.
O.
Rafał Kalinowski był szczęśliwy, że nosił imię św. Józefa i, co więcej, kiedy w
dniu obłóczyn żegnał się ze swym imieniem chrzcielnym, zechciał przyjąć
świętojózefowy zakonny predykat. Św. Józef był zatem podwójnym jego patronem:
za sprawą chrztu i w dokumentach cywilnych nazywał się do śmierci „Józef
Kalinowski”, a w Karmelu był „Rafałem od św. Józefa”; innymi słowy w życiu
świeckim „Józef ” było jego imieniem, w życiu zakonnym zaś imię to stało się
jego „nazwiskiem”. Zarówno jako człowiek świecki, jak i potem, jako zakonnik,
żywił zawsze i propagował cześć do przybranego ojca Jezusa Chrystusa i
troskliwego opiekuna zakonu karmelitańskiego. Za przykładem św. Teresy, która –
jak to było wcześniej powiedziane – św. Józefowi zawierzyła dzieło reformy
Karmelu i jemu dedykowała pierwszy klasztor tejże reformy w Avila, św. Rafał
zawierzył mu dzieło odnowy życia zakonnego w Polsce i jego wezwanie nadał też
założonemu przez siebie klasztorowi w Wadowicach.
Tak
więc kult św. Józefa pielęgnowany przez karmelitów w Polsce stanowi jedno z
ogniw długiego łańcucha kultu, który zakon karmelitański praktykuje i propaguje
od swego powstania do czasów współczesnych. Kult ten, wpisany w duchowość
karmelitańską, został szczególnie ożywiony i rozszerzony na cały Kościół przez
św. Teresę od Jezusa. Nadto wielki czciciel św. Józefa, o. Rafał Kalinowski,
który ze chrztu nosił jego imię, a w zakonie nazywał się Rafałem od św. Józefa,
zawierzył swemu patronowi dzieło odnowy życia karmelitańskiego po kasatach
spowodowanych przez zaborców. Św. Józefowi dedykował założony przez siebie
klasztor w Wadowicach, dzięki któremu zostały pozyskane liczne powołania
zakonne, umożliwiające wskrzeszenie struktur zakonnych na ziemiach polskich.
Dalsze badania będą z pewnością mogły ukazać wiele nowych aspektów tego
zagadnienia” – pisze o. Szczepan Praśkiewicz OCD. C.d. w II części Wprowadzenia.
|