Drodzy Bracia i Siostry, zgromadzeni w Domu Matki Bożej Bolesnej! Dzisiejsze rozważanie poświęcone jest osobom starszym, wszystkim przeżywającym jesień życia. Papież Jan Paweł II pisze: Chciałbym zachęcić do refleksji nad tym tematem w czasie Wielkiego Postu, w celu pogłębienia świadomości roli, jaką mają odgrywać w społeczeństwie i w Kościele osoby w podeszłym wieku, a tym samym, by usposabiać ducha do serdecznego przyjęcia, jakie zawsze należy im okazywać (Orędzie na Wielki Post 2005 roku, 1).
Warto przypomnieć, że w 1999 r. Ojciec Święty napisał specjalny List do osób w podeszłym wieku. Papież stwierdza w nim m. in.: W przeszłości otaczano ludzi starych głębokim szacunkiem. A dzisiaj? Jeśli spróbujemy przyjrzeć się obecnej sytuacji, przekonamy się, że w niektórych społeczeństwach starość jest ceniona i poważana, w innych zaś cieszy się znacznie mniejszym szacunkiem, ponieważ panująca tam mentalność stawia na pierwszym miejscu doraźną przydatność i wydajność człowieka. Pod wpływem tej postawy tak zwany trzeci lub czwarty wiek jest często lekceważony, a sami ludzie starsi muszą zadawać sobie pytanie, czy ich życie jest jeszcze użyteczne (9).
Dziadkowie i babcie należą do rodziny. Prawda wydawałoby się oczywista. Ale dziś, niestety, często zapominana. Z domem i rodziną zżyły się ich myśli, wyobrażenia i serce. Chcieliby razem z bliskimi w swych ścianach dożyć swych dni. Tymczasem często nie z konieczności opieki lekarskiej, ale dla swej wygody dzieci oddają ich do domów opieki społecznej. Jeszcze gorzej, jeśli zaniedbują ich odwiedzania… Nigdy nie mogę zapomnieć – pisze Matka Teresa z Kalkuty – tego, co ujrzałam odwiedzając dom prowadzony przez instytucję, w której synowie i córki umieszczali swych starych rodziców i prawdopodobnie o nich zapominali. Widziałam, że mieli tam wszystko: dobre jedzenie, wygodne mieszkanie, telewizję ale oni ciągle spoglądali w stronę drzwi. Nie dostrzegłam u nich jakiegoś uśmiechu na twarzy. Zwróciłam się do siostry i pytam: – Jak to możliwe, że ci ludzie, którzy mają tu taki komfort, nawet się nie uśmiechną? Jestem przyzwyczajona do uśmiechniętych twarzy naszych ludzi, nawet gdy umierają. A siostra mi wyjaśnia: – Tak jest niemal każdego dnia. Czekają, mają nadzieję, że syn lub córka przyjdzie ich odwiedzić. Boli ich, że własne dzieci o nich zapomniały.
Innym razem Błogosławiona Misjonarka Miłości powiedziała: Najgorszą chorobą u ludzi nie jest trąd ani gruźlica, lecz uczucie, że nikt nas nie zauważa, że nikt nas nie kocha, że jesteśmy opuszczeni przez wszystkich. A przecież człowiek potrzebuje szacunku, dobroci i miłości nie mniej niż chleba. Łatwiej zniesie nawet trudne warunki materialne niż brak dobroci i uśmiechu od ludzi. Zimno i chłód zwykle dokucza osobom starszym, ale jeszcze bardziej chłód i obojętność otoczenia.
W znanej sztuce teatralnej pt.: Drewniany talerz stary ojciec skazany na pobyt w domu starców pyta syna: – Czy ty mnie kochasz? – Tak, ojcze, kocham cię. – Jeśli mnie kochasz, to dlaczego nie przyjmiesz mnie do siebie, tam gdzie mieszkasz, tylko muszę odejść do domu starców? Jan Paweł II w swoim Liście do osób w podeszłym wieku przypomina o konieczności respektowania czwartego przykazania Dekalogu: Czcij ojca i matkę. Jego pełne i konsekwentne przestrzeganie nie tylko jest źródłem miłości dzieci do rodziców, ale podkreśla też silną więź między pokoleniami. Tam gdzie przykazanie to jest akceptowane i wiernie zachowywane, ludzie starzy nie muszą się obawiać, że zostaną uznani za bezużyteczny i kłopotliwy ciężar (11). Najbardziej naturalnym środowiskiem przeżywania starości pozostaje to, w którym człowiek w podeszłym wieku czuje się u siebie wśród krewnych, znajomych i przyjaciół oraz gdzie może być jeszcze w jakiś sposób użyteczny. W miarę jak wzrastać będzie średnia długość życia, a w konsekwencji także liczba ludzi starych, coraz bardziej konieczne będzie krzewienie kultury, która akceptuje i ceni starość, a nie spycha jej na margines społeczeństwa. Rozwiązaniem idealnym pozostaje obecność człowieka starego w rodzinie (13).
W tym samym Liście papież mówi: Czcić ludzi starych znaczy spełniać trojaką powinność wobec nich: akceptować ich obecność, pomagać im i doceniać ich zalety. W wielu środowiskach jest to naturalny sposób postępowania, zgodny z odwiecznym obyczajem. Gdzie indziej, zwłaszcza w krajach wyżej rozwiniętych gospodarczo, konieczne jest odwrócenie obecnej tendencji, tak aby ludzie w podeszłym wieku mogli starzeć się z godnością, bez obawy, że przestaną się zupełnie liczyć. Trzeba sobie uświadomić, że cechą cywilizacji prawdziwie ludzkiej jest szacunek i miłość do ludzi starych, dzięki którym mogą oni czuć się mimo słabnących sił żywą częścią społeczeństwa. Już Cyceron pisał, że brzemię lat jest lżejsze dla tego, kto czuje się szanowany i kochany przez młodych (12).
Dlatego Ojciec Święty zwraca się do młodych z wezwaniem, aby towarzyszyli starszym swoją obecnością, traktowali ich wielkodusznie i z miłością. W wielu wypadkach wystarczy już samo cierpliwe i przyjazne wysłuchanie starszej osoby. Matka Teresa z Kalkuty rozumiejąc tę potrzebę wpadła, jak pisze, na oryginalny pomysł: W niektórych krajach, między innymi i w Anglii nasi współpracownicy tworzą małe grupy słuchania. Chodzą zwykle do domów starców, odwiedzają ludzi, którzy tam mieszkają, siadają razem z nimi i pozwalają im mówić. Ludzie starsi pragną bardzo mieć kogoś, kto by ich słuchał, nawet wtedy, gdy chcą opowiedzieć historię sprzed trzydziestu lat. Słuchać wtedy, gdy nikt nie chce słuchać, jest rzeczą bardzo piękną.
Zachęta Matki Teresy odnosi się nie tylko do domów starców, ale i do każdej rodziny, w której żyje dziadek, babcia, starszy stryjek, ciotka czy krewny. Brakiem miłosierdzia byłoby ostre przypominanie: – Już parę razy słuchałam o tym. Proszę mnie nie nudzić. Miłość każe, o ile tylko czas pozwala, wysłuchać tego samego i dziesięć, a nawet więcej razy. Można to zrobić kosztem telewizji czy innej rozrywki. Ksiądz Alesandro Pronzato wspomina, że zaniósł staruszce na Boże Narodzenie paczkę, chcąc spełnić dobry uczynek, i po paru minutach wyszedł. Ale potem zorientował się, że stara kobieta wolałaby zamiast paczki pół godziny rozmowy z nim. Jakże wymowne w tym względzie może być także wspomnienie Matki Teresy: Kiedy pewnego razu szłam ulicą, podszedł do mnie mężczyzna i zapytał: – Czy Ty jesteś Matką Teresą? Tak, to ja – odpowiedziałam. – Czy mogłabyś przysłać jedną ze swoich sióstr do mojego domu? Jestem na wpół niewidomy, a moja żona jest psychicznie chora i tęsknimy za ludzkim głosem. Kiedy wysłałam tam siostry, okazało się, że to prawda. Posiadali oni wszystko oprócz swoich najbliższych. Ich synowie i córki mieszkali bardzo daleko od nich. Ludzie ci byli teraz niechciani, bezużyteczni, można powiedzieć niedochodowi, i umierali ze zwykłej samotności.
Ktoś mądrze powiedział: Nigdy nie trać z oczu faktu, że starsi potrzebują niewiele, ale tego niewiele potrzebują bardzo (M. Willour). Matka Teresa z Kalkuty mówi: Powinniśmy odwiedzać takich, którzy nikogo nie mają, takich którzy cierpią na najgorszą z możliwych chorób: odrzucenie, bycie niekochanym, opuszczonym Ktoś cierpiący może być w waszej rodzinie lub otoczeniu. Próbujcie odnaleźć tych, którzy was potrzebują, nawiążcie z nimi osobiste kontakty. Wyświadczajcie im drobne przysługi, takie na które nikt nigdy nie ma czasu… Posłać uśmiech, odwiedzić kogoś, rozpalić mu ogień w kominku, trochę poczytać to mało, bardzo mało, ale to jest właśnie wasza miłość wyrażona uczynkiem… Dlatego jeśli masz w domu chorą lub samotną osobę, bądź przy niej. Może tylko po to, by trzymać ją za rękę, uśmiechnąć się do niej. Jest to największa, najpiękniejsza posługa.
Ojciec Święty Jan Paweł II dobrze rozumie i głęboko przeżywa dramatyczną sytuację w jakiej znajduje się dzisiaj wiele osób w podeszłym wieku. Dlatego w swoim Liście kilkakrotnie wyraża swoją bliskość mówiąc m. in.: Sam posunięty w latach, odczuwam potrzebę nawiązania dialogu z wami, pragnę dać wyraz mej duchowej więzi z wami, jestem całym sercem z wami. Ojciec Święty przypominając o obecności i roli osób starszych w rodzinie chrześcijańskiej mówi m.in.: W jakże wielu rodzinach wnuki poznają podstawy wiary dzięki dziadkom! (...) Wiele osób znajduje zrozumienie i wsparcie u ludzi starych, samotnych lub chorych, ale umiejących dodać otuchy przez życzliwą radę, milczącą modlitwę, świadectwo cierpienia znoszonego z wytrwałą ufnością. Właśnie wówczas, gdy słabną ich siły i zdolność działania, nasi sędziwi bracia i siostry stają się szczególnie cennymi narzędziami tajemnych zamysłów Opatrzności (13).
Zwracając się do młodych papież mówi: Starsi potrafią dać wam znacznie więcej, niż możecie sobie wyobrazić.
Drodzy Bracia i Siostry! Jakże prawdziwe są te słowa, gdy myślimy o Ojcu Świętym, jak wielkim darem jest Jan Paweł II dla każdego z nas! Blisko 85-letni Papież, naznaczony stygmatem cierpienia, przemawia dzisiaj do nas nie tylko słowami Listu, ale przede wszystkim swoją osobistą postawą. Swoim przykładem uczy nas pięknie przeżywać jesień życia. Kończąc swój List pisze: Mimo ograniczeń mego wieku bardzo wysoko cenię sobie życie i umiem się nim cieszyć. Dziękuję za to Bogu! Pięknie jest służyć aż do końca sprawie Królestwa Bożego. Zarazem jednak głębokim pokojem napełnia mnie myśl o chwili, w której Bóg wezwie mnie do siebie z życia do życia! (17).
Drodzy Czciciele Matki Bożej Bolesnej! Naszą miłością i serdeczną modlitwą ogarniamy dziś wszystkie osoby starsze, w szczególności nasze drogie babcie i dziadków, pragniemy wyrazić im nasz szacunek i wdzięczność. Zjednoczeni z nimi składajmy Bogu dziękczynienie i błagajmy Go o pomoc dla nich, z miłością wspierajmy ich każdego dnia, aby z mocną nadzieją mogli patrzeć w swoją przyszłość. Zachęca nas do tego Ojciec Święty Jan Paweł II w tegorocznym Orędziu na Wielki Post: Osoba w podeszłym wieku potrzebuje zrozumienia i pomocy. Pragnę w tym miejscu wyrazić uznanie wszystkim, którzy dokładają starań, by odpowiedzieć na te potrzeby, i zachęcam również innych ludzi dobrej woli, aby korzystając ze sposobności, jaką stwarza okres Wielkiego Postu, zechcieli wnieść także swój osobisty wkład. Pozwoli to bardzo wielu osobom starszym uniknąć poczucia, że są ciężarem dla wspólnoty, a niekiedy nawet dla własnych rodzin, w sytuacji samotności, która wystawia ich na pokusę zamknięcia się i zniechęcenia.
Przykładem może być tutaj dla nas błogosławiona Misjonarka Miłości z Kalkuty: W Melbourne spotkałam starca opowiada Matka Teresa. Był trochę zaniedbany, a nawet brudny. Poprosiłam go: – Proszę się zgodzić, żebym posprzątała pana dom i uprała ubrania. Odparł: – Nie, dziękuję, jakoś sobie radzę. – Ale lepiej się pan poczuje, jeśli upiorę pana rzeczy. W końcu wszystko mu wyprałam. W kącie pokoju zauważyłam piękną lampę, ale bardzo zabrudzoną, więc zapytałam: – Czy zapala pan jeszcze tę lampę? Odpowiedział mi: – Dla kogo? Od lat nikt do mnie nie przyszedł. Znowu go zapytałam: – Czy zapali ją pan, jeśli odwiedzą tu pana moje siostry? Siostry zaczęły odwiedzać go co wieczór i lampa zawsze świeciła Dwa lata później przesłał do mnie wiadomość: – Proszę powiedzieć mojej przyjaciółce, że światło, które zapaliła w moim życiu, jeszcze świeci.
Najmilsi Bracia i Siostry! Rozpoczynamy drogę wielkopostnej odnowy. Dzisiaj, kiedy powrócimy z tej pielgrzymki do naszych domów, do naszych bliskich, pamiętajmy, że i my mamy dla kogo zanieść i zapalić światło Bożej miłości, światło Chrystusa. Przekazujmy je z serca do serca, przekazujmy je wszystkim osobom starszym, by świeciło coraz większym blaskiem w ich szczęśliwych oczach i zwiastowało radość wielkanocnego poranka. Amen. o. Piotr Męczyński O. Carm.
|