List do
Wspólnoty PIETA
na Uroczystość
Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana
4 czerwca A.
D. 2020
Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Droga
Rodzino Matki Bożej Bolesnej!
I
Już
od Adwentu 2019 roku w moich listach do Wspólnoty „PIETA” nawiązuję do osoby
przeczystego oblubieńca Bogarodzicy w związku ze zbliżającą się 150. rocznicą
ogłoszenia Św. Józefa szczególnym Patronem i Opiekunem Kościoła, którą
obchodzić będziemy 8 grudnia 2020 roku.
W 1989 roku papież św. Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej „Redemptoris
Custos” poświęconej Św. Józefowi i jego posłannictwie w życiu Chrystusa i
Kościoła nawiązał do modlitwy papieża Leona XIII:
„Dziś także mamy wiele powodów, aby tak samo się modlić:
„Oddal od nas ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia ... przybądź nam
łaskawie z pomocą niebiańską w walce z mocami ciemności ... a jak niegdyś
uratowałeś Dziecię Jezus od niebezpieczeństwa, które groziło Jego życiu tak
teraz broń Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i wszelkiej przeciwności”.
Można
powiedzieć, że po 30 latach te słowa naszego wielkiego rodaka na Stolicy
Piotrowej stały się jeszcze bardziej naglącym wezwaniem dla wszystkich dzieci
Kościoła.
„Ite
ad Joseph!” (Idźcie do Józefa!) – zdaje się wołać i zachęcać nasz Święty Papież.
W
listopadzie 2017 roku w katolickim tygodniku Gość Niedzielny (GN 45/2017) ukazał się artykuł ks. Tomasza
Jaklewicza zatytułowany Dlaczego Józef?
Autor
pisze: „W czasach kryzysu małżeństwa, promocji genderyzmu, erotyzmu i egoizmu,
Józef ukazuje ideał mocnego mężczyzny wiernego Bogu, Małżonce i ojcostwu. (…)
Postać
św. Józefa z wielu powodów jest dziś aktualna i zasługuje na promocję. Wbrew
słodkawym wizerunkom Józef to bardzo mocny mężczyzna. Mocny nie w gębie, ale w
czynie. Jego świętość rzuca potężne wyzwanie dominującym nurtom współczesnej
kultury. Dlaczego? Bo genderowa i homoseksualna ideologia agresywnie neguje
męskość i kobiecość jako podstawowe powołania. A Józef to mężczyzna z krwi i
kości. Jego życiową karierą było, zgodne z Bożym wezwaniem, stanie u boku
ukochanej kobiety i ojcowanie Jezusowi. Druga rzecz – jesteśmy dziś świadkami
osłabienia rodziny. A św. Józef jest jej strażnikiem. On sam przeżył pokusę
odejścia, ale z Bożą pomocą pokonał ją. Kolejna sprawa – kryzys ojcostwa. A
Józef to wzór ojca. Promieniuje ojcostwem w imieniu samego Boga Ojca. Wyśmiewa
się dziś takie cnoty jak czystość, wierność, pracowitość (zaprzeczenie
karierowiczostwa) czy pokora (zgoda na pozostawanie w cieniu osób
ważniejszych). Józef ze swoją wyjątkową relacją wobec Maryi, ze swoimi
„miękkimi” cnotami, drażni i niepokoi, ale zarazem pociąga i inspiruje. Nie
jest ani typem macho, ani zniewieściałym pantoflarzem. (…).
Patron
walki o czystość. Na kartach Ewangelii widzimy Józefa, który stoi u boku swej
żony, jest z nią i jest ojcem dla Jezusa. Tylko tyle i aż tyle. Bez
fajerwerków, bez rozgłosu, w zwyczajności. Józef nie napisał traktatu o życiu
rodzinnym, encykliki o pracy czy ojcostwie. A przecież jego życie ukryte w
Ewangelii Dzieciństwa Jezusa promieniuje męską miłością, czułą i silną zarazem.
Tradycja
Kościoła zawsze podkreślała, że Józefa i Maryję łączyła autentyczna miłość
małżeńska, ale zarazem pozostawali oni związkiem dziewiczym. Byli dla siebie
małżonkami, a zarazem pozostawali „bezżenni dla królestwa Bożego”. Jak to
pojąć? Maryję i Józefa łączył Jezus, czyli wcielony Bóg. Czy nie jest tak, że
ich dom był przedsmakiem nieba, o którym Pan powie, że „nie będą się tam żenić
ani za mąż wychodzić”? Kto może pojąć, niech pojmuje. A kto nie pojmuje, niech
nie szydzi. Józef jest wezwaniem do panowania nad pożądliwością. Ileż małżeństw
cierpi z powodu braku ładu w sferze seksualnej. Nie zawsze chodzi o zdradę, ale
także o przedmiotowe traktowanie współmałżonka w łóżku. Józef ze swoją
czystością to jeszcze jedno wyzwanie rzucone kulturze naznaczonej pornografią i
erotyką „wyzwoloną” od odpowiedzialności, małżeństwa i płodności. Może być
patronem zniewolonych seksem czy pornografią, patronem walczących o czystą
miłość.
Józef
ukazuje drogę mocnego, Bożego życia głównie mężczyznom, ale przecież nie tylko.
Powiedziałbym, że świętość kobiety i mężczyzny jest jakoś od siebie zależna.
Często obok świętego mężczyzny stoi święta kobieta i oboje wspierają siebie na
drodze wiary. Józef i Maryja to pierwsza z takich świętych par”.
Tego
przykładu i orędownictwa Św. Józefa potrzebują dzisiaj wszyscy mężowie i
ojcowie, wszyscy młodzieńcy pragnący zgodnie z odczytanym powołaniem założyć
szczęśliwą rodzinę katolicką, przeżywający okres narzeczeństwa i przygotowania
do sakramentu małżeństwa.
„Orędzie
o czystości serca dziś staje się bardzo aktualne – mówił Papież Św. Jan Paweł
II do młodzieży w Sandomierzu 12 czerwca 1999 roku. Cywilizacja śmierci chce
zniszczyć czystość serca. Jedną z metod tego działania jest celowe podważanie
wartości tej postawy człowieka, którą określamy cnotą czystości. Jest to
zjawisko szczególnie groźne, gdy celem ataku stają się wrażliwe sumienia dzieci
i młodzieży. Cywilizacja, która w ten sposób rani lub nawet zabija
prawidłową relację człowieka do człowieka, jest cywilizacją śmierci,
bo człowiek nie może żyć bez prawdziwej miłości. […] Głoście światu «dobrą
nowinę» o czystości serca i przekazujcie mu swoim przykładem życia
orędzie cywilizacji miłości. Wiem, jak bardzo jesteście wrażliwi na prawdę
i piękno. Dziś cywilizacja śmierci proponuje wam między innymi tak zwaną «wolną
miłość». Dochodzi w tym wypaczeniu miłości do profanacji jednej z najbardziej
drogich i świętych wartości, bo rozwiązłość nie jest ani miłością, ani
wolnością. […] Nie lękajcie się żyć wbrew obiegowym opiniom i sprzecznym z
Bożym prawem propozycjom. Odwaga wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie
przegrać miłości! Nie dajcie się zniewolić! Nie dajcie się uwieść ułudom
szczęścia, za które musielibyście zapłacić zbyt wielką cenę, cenę
nieuleczalnych często zranień lub nawet złamanego życia!”.
Tego
przykładu i wstawiennictwa św. Józefa potrzebują także wszyscy pasterze
Kościoła – biskupi i kapłani, siostry i bracia zakonni, katecheci i profesorowie
uczelni katolickich, rektorzy, wychowawcy i ojcowie duchowni w seminariach, wszyscy
diakoni i klerycy w seminariach diecezjalnych i zakonnych oraz młodzi
przeżywający swoją formację początkową (aspirantura, postulat, nowicjat,
juniorat) we wszystkich zgromadzeniach męskich i żeńskich. Potrzeba, aby nasze
seminaria i klasztory wyznaczone na domy formacyjne młodego pokolenia stały się
drugim Nazaretem. Potrzeba, aby św.
Józef czuwał nad nimi jak czuwał nad dorastającym Jezusem, któremu był
prawdziwym ojcem i wychowawcą, obrońcą i żywicielem. Potrzeba wszystkim opieki
i wzoru przeczystego Serca Józefa oddanego całkowicie Jezusowi i Maryi.
„Św. Józef, nie tylko sam jaśnieje czystością
dziewiczą, ale nade wszystko jest szczególnym patronem wszystkich pragnących
żyć w czystości. Kościół nazywa go stróżem dziewic. Jemu oddaje w opiekę tę
najpiękniejszą cnotę. On też najwierniej tej cnoty pilnuje, szczególnie u osób
młodych i konsekrowanych. Właśnie ci ostatni poprzez swoją konsekrację zakonną
wybrali to bezpośrednie duchowe zjednoczenie z Bogiem, który jest dla nich
Miłością najwyższą, jedyną i absolutną, a św. Józefa – jako wzór czystości
doskonałej – obrali za swojego szczególnego patrona”. (o. Piotr Recki SP).
MODLITWA.
Stróżu
i ojcze dziewic, święty Józefie, którego wiernej straży sama niewinność, Jezus
Chrystus i Panna nad pannami Maryja, była powierzona, proszę Cię i błagam przez
ten podwójny skarb - Jezusa i Maryję - spraw, abym od wszelkiej nieczystości
zachowany, nieskalanym umysłem, niewinnym sercem i czystym ciałem zawsze służył
Jezusowi i Maryi w wielkiej czystości. Amen.
II
Prawdą
jest, że duch nieczystości przeniknął do życia niektórych przedstawicieli
duchowieństwa w Kościele Katolickim. W ostatnich kilku latach opinia publiczna
w Polsce i na świecie została wstrząśnięta informacjami o przemocy i
wykorzystaniu seksualnym dzieci i nieletnich, której dopuścili się ludzie
Kościoła.
Dlatego
dobrze się stało, że to właśnie Św. Józef, troskliwy obrońca Chrystusa i
opiekun Kościoła, został wybrany patronem fundacji, która została powołana
przez biskupów na odbywającym się w dniach 8-9 października 2019 r. w Warszawie
384. zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski. Jej celem jest
wspomaganie istniejących inicjatyw i podejmowanie nowych działań na rzecz
różnorakiej pomocy osobom skrzywdzonym przez osoby duchowne. Założenia fundacji
szerzej wyjaśnia Prymas Polski Abp Wojciech Polak: „Powołanie fundacji Św.
Józefa to wyraz solidarności Kościoła w Polsce z pokrzywdzonymi. Wierni,
jak i całe społeczeństwo, oczekują jednoznacznego zaangażowania i konkretnego
działania ze strony Kościoła w walce z dramatem wykorzystania seksualnego.
Konieczne jest kontynuowanie istniejących oraz podejmowanie nowych
systematycznych działań na rzecz osób zranionych we wspólnocie Kościoła,
zarówno przez niektóre osoby duchowne, jak też innych sprawców związanych z
działalnością edukacyjną i duszpasterską Kościoła”. Delegat KEP ds. ochrony
dzieci i młodzieży wyjaśnia: "Działalność fundacji ma mieć charakter
ogólnopolski. Fundacja Św. Józefa będzie świadczyć wieloraką pomoc
pokrzywdzonym we współpracy z konkretną diecezją i z istniejącymi dziełami oraz
inicjatywami, jak Centrum Ochrony Dziecka czy „Zranieni w Kościele”. Na
wsparcie mogą liczyć osoby skrzywdzone w dzieciństwie lub młodości, w stanie
niepełnosprawności lub bezradności, gdy sprawcami wykorzystania seksualnego byli
duchowni lub inne osoby zaangażowane w aktywność wychowawczą, edukacyjną oraz
duszpasterską Kościoła. Celem fundacji nie jest spełnienie roszczeń finansowych
niektórych skrzywdzonych, ani nie jest ona w żadnym wymiarze funduszem
odszkodowawczym. Jest natomiast dziełem, które ma na różne sposoby i we
współpracy z istniejącymi inicjatywami oferować zorganizowaną pomoc i prawdziwą
solidarność, której osoby pokrzywdzone bardzo potrzebują" - dodaje Abp
Polak.
Biskup
Mirosław Milewski, wikariusz generalny diecezji płockiej, udzielając święceń
diakonatu w dniu 23 maja br. powiedział m.in.:
„Jeszcze
jedną sprawę chciałbym dziś poruszyć i mówię to z bólem, i smutkiem. Mam na
myśli wciąż powracające doniesienia medialne o różnych problemach duchownych,
księży i biskupów. Mają one różny ciężar gatunkowy, niektóre są po prostu
straszne, jednak od żadnych nie możemy uciekać, nie możemy milczeć, bo byłaby
to ucieczka od rzeczywistości. Niestety, pojawiają się w naszych szeregach
tacy, którzy zamiast być strażnikami światła stali się współpracownikami sił
ciemności. Zamiast pomnażać dobro, budują struktury zła. To przez takich
właśnie dziś wielu ludziom Kościół kojarzy się bardzo źle.
Kiedy
będziemy w stanie odzyskać nadszarpnięty autorytet i wiarygodność? Wtedy, gdy będziemy
jednoznacznie i szybko reagować na zło, gdy nie będzie zaniechań, ukrywania
prawdy a nade wszystko, gdy Kościół stać będzie po stronie ofiar, które nie są
Jego wrogami, ale zranionymi owcami”.
MODLITWA
Panie Jezu,
wysławiamy Cię za to, że
wezwałeś nas do służenia bliźnim.
Prosimy Cię o hojność serca,
abyśmy stali się zdolni zapewnić ochronę dzieciom i młodzieży zagrożonym
przemocą.
Prosimy Cię o dar serca
współczującego, byśmy byli zdolni zbliżyć się do tych, którzy zostali zranieni
przez wykorzystanie seksualne.
Prosimy o odwagę i
zdecydowanie, gdy staramy się zapewnić bezpieczeństwo dzieciom i młodzieży w
naszych wspólnotach.
Oddajemy się temu
posługiwaniu i prosimy, abyś pomógł nam spełnić Twoją wolę w każdym czasie i we
wszystkich miejscach. Amen
III
W
jednym z wywiadów biskup pomocniczy diecezji płockiej podkreślił, że „problemu
pedofilii w Kościele nie można odłączać od problemu homoseksualizmu
w Kościele. To są rzeczywistości w jakimś sensie powiązane”.
Sekretarz
Stanu ksiądz kardynał Tarcisio Bertone, mówi, iż „wielu psychologów i
psychiatrów udowodniło, że nie ma związku między celibatem i pedofilią,
natomiast wielu innych wykazało, że istnieje związek pomiędzy homoseksualizmem
i pedofilią”.
Podobnie
ks. prof. Dariusz Oko, kierownik Katedry Filozofii Poznania Wydziału Filozofii
Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, stwierdza:
„Media
mówią ciągle o pedofilii duchownych, tymczasem najczęściej chodzi tu o
efebofilię, czyli o wynaturzenie polegające na pociągu dojrzałych, homoseksualnych
mężczyzn nie do dzieci, ale do pokwitających i dorastających chłopców. Jest to
typowe zboczenie łączące się z homoseksualizmem. Do podstawowej wiedzy na ten
temat należy prawda, że aż ponad 80 proc. przypadków przemocy seksualnej
duchownych ujawnionych w USA była to efebofilia, a nie pedofilia! Ten fakt jest
skrzętnie ukrywany, przemilczany, bo szczególnie dobrze ujawnia zakłamanie
zarówno światowego, jak i kościelnego homolobby. Trzeba zatem pamiętać, że
skandale przemocy seksualnej, które wstrząsnęły Kościołem światowym, w
zdecydowanej większości były dziełem duchownych homoseksualnych (aktami
pedofilii homoseksualnej – homopedofilii, w tym zwłaszcza efebofilii)”. Benedykt XVI dobrze poznał
ten typ duchownych poprzez długie lata pracy w Watykanie. Wiele razy
podkreślał, jakim szokiem było dla niego poznanie rozmiarów plagi przestępstw
popełnianych przez homoseksualistów w Kościele, wielkości tego podziemia oraz
ogromu szkód wyrządzonych młodzieży i całemu Kościołowi. Wspomina: „Tak, to
jest wielki kryzys, trzeba to przyznać. Był on dla nas wszystkich wstrząsem.
Nagle tak wiele brudu. To było rzeczywiście prawie jak krater wulkanu, z
którego nagle wydobywają się ogromne chmury pyłu, wszystko zaciemniającego i
zabrudzającego. Kapłaństwo stało się miejscem hańby, a każdy ksiądz stał się
podejrzany”. To przede wszystkim o takich duchownych jeszcze jako kardynał
mówił podczas słynnej Drogi Krzyżowej w Colosseum w 2005 roku, tuż przed
śmiercią Jana Pawła II i objęciem przez niego samego Stolicy Piotrowej: „Ile
Chrystus musi wycierpieć w swoim Kościele? (...) Jak często wchodzi On w puste
i niegodziwe serca! Ileż razy czcimy samych siebie, nie biorąc Go nawet pod
uwagę! Ileż razy Jego słowo jest wypaczane i nadużywane! Jak mało wiary jest w
licznych teoriach, ileż pustych słów! Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie
wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż
pychy i samouwielbienia! Nie pozostaje nam nic innego, jak z głębi duszy wołać
do Niego Kyrie, eleison – Panie, ratuj! (por. Mt 8,25)”. Papież stwierdzał
także: „Największe prześladowanie Kościoła nie pochodzi od zewnętrznych wrogów,
ale wyrasta z grzechów w samym Kościele”.
Dlatego już jako papież
zaczął zdecydowanie i szybko działać. Oczyszczenie Kościoła z homoseksualnych
nadużyć oraz niedopuszczenie do nich w przyszłości uczynił jednym z priorytetów
swojego pontyfikatu. Energicznie zaczął usuwać z urzędów skompromitowanych
duchownych. Już w pierwszych miesiącach po wyborze, jeszcze w 2005 roku,
nakazał wydać instrukcję surowo zakazującą święcenia niewyleczonych
homoseksualistów. Instrukcję tę poprzedził list rozesłany przez Stolicę
Apostolską do biskupów na całym świecie nakazujący natychmiastowe odsunięcie z
wszelkich funkcji wychowawczych w seminariach kapłanów o skłonnościach
homoseksualnych. Natomiast pismo Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego z 2008
w ogóle zakazało przyjmowania ich do seminariów. Wyraźnie jest tam napisane, że
mogą oni tam przyjść dopiero po trwałym wyleczeniu. Zasady te potwierdza w roku
2010 Nota Wikariatu Rzymu dla Następcy Świętego Piotra – wzorcowa dla całego
Kościoła. Wzorem postępowania w takich przypadkach jest również list pasterski
papieża do katolików w Irlandii także z roku 2010 Ciężkie grzechy wobec
bezbronnych dzieci. Papież stara się też nie dopuścić do powtórzenia w
przyszłości tego rodzaju katastrofy poprzez zdecydowany zakaz wyświęcania osób
o homoskłonnościach, poprzez usunięcie możliwości odnawiania się tego
środowiska.
Zamiast podziału na
homoseksualizm czynny i bierny Ojciec Święty w oficjalnych dokumentach
wprowadza podział na skłonności homoseksualne przejściowe, zdarzające się w
okresie dojrzewania, oraz skłonności homoseksualne głęboko zakorzenione. Obie
te formy są przeszkodą wykluczającą ze święceń kapłańskich, a nie tylko (zwykle
przejściowa) wolność od homoseksualizmu czynnego.
Homoseksualizm jest nie do
pogodzenia z powołaniem kapłańskim. W konsekwencji nie tylko jest surowo
zabronione wyświęcanie mężczyzn o jakichkolwiek skłonnościach homoseksualnych (także
przejściowych), ale również samo przyjmowanie ich do seminariów.
Przejściowe skłonności
homoseksualne muszą zostać wyleczone jeszcze przed samym przyjęciem na pierwszy
rok studiów albo do nowicjatu.
Seminaria i klasztory,
plebanie i kurie biskupie mają być zupełnie wolne od jakichkolwiek form
homoseksualizmu.
Mężczyźni o skłonnościach
homoseksualnych już wyświęceni na diakonów, księży czy biskupów zachowują
ważność święceń, ale są wezwani do zachowania wszystkich przykazań Bożych oraz
przepisów kościelnych. Tak samo, jak inni księża, mają żyć w czystości i
zaprzestać wszelkiej działalności wymierzonej w dobro człowieka i Kościoła, w
tym szczególnie wszelkiego buntu wobec Ojca Świętego i Stolicy Apostolskiej
oraz wszelkiej działalności o charakterze mafijnym.
Duchownych obciążonych takimi
zaburzeniami usilnie zachęca się do jak najszybszego podjęcia stosownej terapii.
W książce Benedykta XVI z
2010 roku Światło świata jako dopowiedzenia znajdujemy bardzo ważny fragment o
homoseksualizmie i kapłaństwie. Te słowa Ojca Świętego są jakby komentarzem do
wcześniejszych dokumentów Stolicy Apostolskiej. Słowa płyną tu „prosto z głębi
serca” i są całkiem jednoznaczne:
„Homoseksualizm jest nie do
pogodzenia z powołaniem kapłańskim. Wtedy bowiem także celibat traci sens jako
wyrzeczenie. Byłoby wielkim niebezpieczeństwem, gdyby celibat stawał się
powodem wchodzenia w stan kapłański ludzi, którzy i tak nie chcą się ożenić, gdyż
w końcu ich stosunek do mężczyzny i kobiety jest zniekształcony, zakłócony, a w
każdym razie nie odnajdują się w tym kierunku stworzenia, o którym wcześniej
mówiliśmy.
Kongregacja do spraw
Wychowania Katolickiego przed kilkoma laty wydała postanowienie, że
homoseksualni kandydaci nie mogą zostać księżmi, bo ich orientacja płciowa
dystansuje ich od prawdziwego ojcostwa, czyli także od istoty bycia
kapłanem. Dobór kandydatów na księży musi być dlatego bardzo staranny. Musi
panować tu najwyższa uwaga, aby nie doszło do pomyłki i w końcu bezżennność
kapłanów nie była utożsamiana z tendencjami do homoseksualizmu”.
Jak ważne jest to dla papieża
i Stolicy Apostolskiej, uwydatnia fakt, że mimo wielkiego braku księży i nowych
powołań w Europie Zachodniej oraz w Ameryce, Kościół nie chce przyjmować takich
kandydatów do seminarium, ponieważ ciężkie wykroczenia
duchownych-homoseksualistów przyniosły już zbyt wiele zła, zbyt wiele
nieszczęść, zbyt wiele kosztowały. W naszych zmaganiach o
Kościół Jezusa Chrystusa nie wolno dać się zwodzić argumentami typu: „Kościół
to matka, a o matce źle się nie mówi”. Tak mówią często ci, którzy tę matkę
właśnie najbardziej skrzywdzili, doprowadzili ją do ciężkiej choroby, a teraz
nie chcą rozpocząć procesu leczenia. Jeśli najlepsza nawet matka jest chora, to
żeby ją móc skutecznie leczyć, trzeba mieć możliwie najlepsze lekarstwa oraz
możliwie najlepszą, najbardziej dokładną diagnozę. Trzeba zatem o chorobie
wiedzieć i o niej mówić. Jeżeli Kościół w Polsce czekają teraz trudniejsze
czasy, jeżeli musi się gotować na prześladowania, jeśli musi stawiać opór i
walczyć, to jego organizm tym bardziej powinien być zdrowy i silny, możliwie
oczyszczony z gangreny.
Każda prawda, także ta
najtrudniejsza, powinna nas prowadzić do tworzenia dobra, do zmagań o
pomyślność człowieka i Kościoła. Mimo wszelkich grzechów i słabości, najlepsze,
najpiękniejsze, co mamy, to właśnie Kościół. (...) W tym
Kościele pośród ponad miliarda jego członków są tysiące ludzi dopuszczających
się niegodziwości, ale są też setki milionów katoliczek i katolików
przyzwoitych i świętych. Więcej niż połowa z nich to kobiety – osoby
szczególnie wrażliwe na dobro człowieka, na los dzieci i młodzieży, na czystą
miłość. Na świecie żyją setki milionów ludzi podejmujący codziennie wielki trud
pracy, małżeństwa, rodziny, rodzenia i wychowania dzieci. Są tysiące misjonarek
i misjonarzy (z samej Polski ponad dwa tysiące) poświęcających całe swoje życie
w najtrudniejszych warunkach, w największym ubóstwie. Jest około 700 tysięcy
sióstr zakonnych starających się żyć jak najbardziej ofiarnie i ewangelicznie.
Jest Matka Teresa i kilka tysięcy jej sióstr. Powiedzieć, że „występuję z
Kościoła, bo ten Kościół jest dla mnie zbyt zły i zbyt dotknięty grzechem”, to
powiedzieć, że widocznie „ja jestem zbyt dobry dla niego”, to powiedzieć
niejako, że „ja jestem lepszym, bardziej wartościowym człowiekiem, niż Matka
Teresa, czy nawet Matka Boża i sam Pan Jezus”, bo przecież dla nich ten Kościół
jest mimo wszystko wystarczająco dobry, by w nim pozostać, by go kochać i
chronić. Ponieważ właśnie ten Kościół ma najwięcej z Boga, ma też tym samym
najwięcej z prawdy, dobra i piękna. To dlatego właśnie w nim trwając i
rozwijając się, można osiągnąć najwyższe szczyty chrześcijaństwa oraz
człowieczeństwa – jak św. Matka Teresa z Kalkuty, jak św. Jan Paweł Wielki, jak
Benedykt XVI – najpiękniejsi ludzie naszych czasów.
Wszyscy jesteśmy zaproszeni
do stawania się świętymi w Kościele Jezusa Chrystusa dzięki byciu w łasce i naszej
pracy – niezależnie od tego, w jakiej fazie rozwoju i w jakim miejscu Kościoła
obecnie się znajdujemy. Trzeba tylko „wstać i iść” (J 14,31)”.
Na
koniec za biskupem płockim bł. Antonim Julianem Nowowiejskim, męczennikiem,
prosimy:
„O,
Maryjo, Królowo duchowieństwa, módl się za nami! Ześlij nam licznych i świętych
kapłanów”; „Ześlij, Panie, swemu Kościołowi świętych kapłanów i gorliwych
zakonników”; „Poślij, Panie, robotników na żniwo swoje”.
o.
Piotr Męczyński OCarm.
|