Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Na
fasadzie dawnego kościoła karmelitów w Bołszowcach na Ukrainie do dziś
pozostały resztki liter hasła: „Kołchoz – jedyna droga do zamożnego życia”. Po
drugiej wojnie światowej stacjonował tam garnizon NKWD. Dla utrzymania
wojskowych władza radziecka zdecydowała w 1949 r., aby rozmieścić w kościele
hodowlę świń. W 1955 r. pomieszczenie kościoła wykorzystywano jako spichlerz na
ziarno, potem magazyn nawozów sztucznych. Ten stan profanacji kościoła
utrzymywał się przez 50 lat. Jeszcze pod koniec XX wieku świątynia Bołszowiecka
reprezentowała sobą symbol totalnego spustoszenia. Dzisiaj jest to piękne
sanktuarium maryjne, prowadzone przez ojców franciszkanów, do którego w
uroczystość szkaplerzną 16 lipca przybywają piesze pielgrzymki młodzieży z
okolicznych miejscowości, m.in. ze Lwowa, Stanisławowa, Kołomyi, Stryja.
Podobnie jest w klasztorze w Sąsiadowicach znajdujących się w Archidiecezji
Lwowskiej, gdzie ojcowie karmelici powrócili po 65 latach w sierpniu 2011 roku.
Drodzy
bracia i siostry!
30
lat temu rozpadło się sowieckie imperium. Cieszymy się przemianami, które po
1989 roku dokonały się w Polsce i innych krajach Europy środkowo - wschodniej,
ale nie powinniśmy zapominać przestrogi danej nam przez św. Jana Pawła II,
który wskazywał, że dzisiaj "istnieje niebezpieczeństwo zastąpienia
marksizmu inną formą ateizmu, który wychwalając wolność, zmierza do zniszczenia
korzeni moralności ludzkiej i chrześcijańskiej".
Z
troską patrzymy dzisiaj na polskie dzieci i młodzież, zagrożone propagandą i
manipulacją ze strony lewicowo – liberalnych aktywistów i deprawatorów spod
znaku tęczowej flagi. Jakże aktualne staje się dzisiaj wezwanie Świętego Jana
Pawła II: „Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko
na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego
życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala,
a właściwie go zniewala i znieprawia”.
Odniósł
się do tego zjawiska papież Benedykt XVI mówiąc: „Tworzy się swoista dyktatura
relatywizmu, który niczego nie uznaje za ostateczne i jako jedyną miarę rzeczy
pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki”.
Przed
rokiem Biskup Bronisław Bernacki, Przewodniczący Konferencji Episkopatu
Ukrainy, w liście (z dnia 16 sierpnia 2019 r.) skierowanym do Arcybiskupa Marka
Jędraszewskiego pisał:
„My,
Pasterze ukraińskiej ziemi, przez wiele lat doświadczaliśmy i do dziś
doświadczamy niszczących skutków ideologii komunistycznej, która doprowadziła
wiele ludzkich istnień do duchowego zniszczenia, a która podobnie jak ideologia
gender przybierała maskę walki o równość. Z bólem serca patrzymy, jak ta nowa
ideologia zbiera dzisiaj swoje niszczące żniwo, godząc w instytucję małżeństwa
i rodziny. Przypomina to początki reżimu w ZSRR, którego jedną z pierwszych
decyzji było zezwolenie na szybki rozwód oraz aborcję. Nic dziwnego, że
zwolennicy ideologii gender podejmują działania w duchu, który z pewnością nie
jest od Boga! Stare przysłowie słowiańskie mówi: „Jabłko od jabłoni niedaleko
pada” – obie ideologie wyrosły z ateizmu, z zaprzeczenia Boga Stwórcy, który
jest Źródłem prawdziwego życia i Życiem samym”.
Ks.
kard. Stanisław Dziwisz w homilii wygłoszonej na Jasnej Górze 4 czerwca 2019 r.
pytał: „Czy wszyscy potrafimy korzystać z daru wolności? Czy spora część
naszych braci i sióstr nie ulega coraz bardziej pokusie fałszywej
samowystarczalności, czyli urządzania sobie życia bez Boga, tak jakby On był
zbędny, niepotrzebny?”.
Dlatego
nie dziwmy się, że Kościół strzegący depozytu wiary oraz głoszący niezmienne
przykazania Dekalogu i zasady chrześcijańskiej moralności stał się znakiem
sprzeciwu dla wielu współczesnych architektów i budowniczych Europy w której
nie ma miejsca dla Chrystusa.
Dlatego
też w Polsce i wielu krajach Starego Kontynentu obserwuje się rosnącą
nietolerancję dla chrześcijańskiej wizji małżeństwa i rodziny, wychowania
dzieci i młodzieży, dla tego wszystkiego czym żyły przez wieki całe pokolenia
naszych rodaków i mieszkańców Europy.
Można
wręcz mówić o szeroko rozpowszechnionej „chrystianofobii”, czyli niechęci i
agresji wobec wszystkiego, co w przestrzeni publicznej symbolizuje
chrześcijaństwo.
–
Gdy włoski filozof Rocco Butilione miał być komisarzem w Unii Europejskiej i
zapytano go – wiedząc, jakie są jego poglądy – jaki jest jego stosunek
do związków tej samej płci, które niektórzy próbują nazywać małżeństwami.
Powiedział, że jest krytycznie do tego nastawiony, gdyż jest to sprzeczne
z naturą i nie można tego zaakceptować. Wtedy już nie kwalifikował się do
objęcia urzędu. Nie sprzedał swoich poglądów za stanowisko. Następuje
ośmieszanie, wyśmiewanie ludzi wierzących, pewnych wartości.
Drodzy
bracia i siostry! Z pewnością wielu z was osobiście spotkało się z tym
zjawiskiem, doświadczając niechęci i sprzeciwu z powodu wierności Bogu i Jego
przykazaniom oraz wymaganiom chrześcijańskiej moralności.
Nie
wolno się tym jednak zniechęcać, nie wolno się poddawać duchowi tego świata,
ale trzeba prosić o światło i moc Ducha Świętego, aby wiernie trwać przy Panu,
jak Maryja pod krzyżem Syna na Kalwarii. Nie dziwmy się gdy przyjdą
prześladowania. Pan Jezus mówił wyraźnie do apostołów i do każdego ze swoich
uczniów: „Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Ja zwyciężyłem świat”. „Pokój
mój daję wam!”.
Nie
można więc mówić: „Następuje chrystianofobia, jakieś formy prześladowania
Kościoła, w związku z tym powinniśmy zamknąć się w jakiejś niszy,
zabarykadować, zamknąć w twierdzy, okopać przed światem i nie wychodzić, bo nas
nie akceptują”. Nie. Mamy być tak, jak Jezus – iść do świata z
odwagą i być obecnymi w świecie realnym, ale także wirtualnym, jeśli chodzi o
media społecznościowe i Internet, radio i telewizję.
Przykładem
może być dla nas młody 15 – letni Carlo Acutis z Włoch, patron Internetu, beatyfikowany
10 października 2020 r., który mówił: "Być zawsze zjednoczonym z Jezusem -
oto mój plan na życie". Nastolatek naszych czasów, jak wielu innych,
aktywny w szkole, posiadający grono przyjaciół, wielki ekspert (jak na swój
wiek) w dziedzinie komputerów. Pierwszy święty z kontem na Facebooku, którego
zresztą używał, by dawać świadectwo swej wierze. Pisał: „Eucharystia jest moją
autostradą do nieba”. A przez wszystko, co robił przenikało jego osobiste
spotkanie z Jezusem Chrystusem.
Podczas
wizyty w jednym z muzeów Carlo trafił na wystawę mówiącą o cudach
eucharystycznych. Było to dla niego odkrycie, bo nie zdawał sobie wcześniej
sprawy, że takie cuda istnieją. A skoro on, wierzący chłopak wychowany z
Internetem, nie wiedział o tym, to ile więcej takich osób jest na świecie.
Szybko zaczął zgłębiać tajniki tworzenia stron internetowych, żeby założyć
portal o cudach eucharystycznych uznanych przez Kościół. I trafił w dziesiątkę.
Strona cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem również poza Włochami. Jego
osobistym odkryciem było również to, że Internet może służyć ewangelizacji.
Nastolatek
jednak nie ograniczał swojej działalności do sfery wirtualnej. Poza
uczestniczeniem w życiu Kościoła, szerzeniem wiary w internecie, pisaniem
programów komputerowych i grą w piłkę nożną, Carlo
Acutis każdą wolną chwilę starał się przeznaczać na pomoc potrzebującym. Błogosławiony
w dżinsach pracował jako wolontariusz w przytułku dla bezdomnych, gdzie
serwował im jedzenie. Często jednak pomagał im też na własną rękę. Według
opowieści jego mamy, Carlo Acutis przeznaczał swoje oszczędności na śpiwory i jedzenie,
które później wręczał bezdomnym na ulicach Mediolanu. W
2006 roku zdiagnozowano u niego białaczkę. Carlo Acutis zmarł 12 października
2006 roku. Miał wtedy 15 lat. "Ofiaruję swoje cierpienie Bogu, papieżowi
oraz Kościołowi", powiedział w trakcie jednej z mszy.
Drodzy
bracia i siostry!
Takich
odważnych świadków wiary w Chrystusa, jak młody Carlo, potrzebuje dzisiaj
Europa i nasza Ojczyzna. Człowiek wierzący to człowiek odwagi,
bo ma Jezusa Chrystusa w swoim sercu i może pójść do świata podobnie jak On,
niosąc wszystkim pokój i miłość Zmartwychwstałego.
Módlmy
się z ufnością, aby bł. Carlo Acutis pociągnął za sobą wielu młodych, także w Polsce,
którzy z radością i entuzjazmem zaangażują się w dzieło nowej ewangelizacji
jednoczącej się Europy.
Św.
Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w Gnieźnie przestrzegał i przypominał
wszystkim Polakom i mieszkańcom Starego Kontynentu:
„Nie
będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy
fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało
chrześcijaństwo ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w
rozwój dziejów ludów i narodów. Zrąb tożsamości europejskiej jest zbudowany na
chrześcijaństwie. A obecny brak jej duchowej jedności wynika głównie z kryzysu
tej właśnie chrześcijańskiej samoświadomości.
Bez
Chrystusa nie można budować trwałej jedności. Nie można tego robić odcinając
się od tych korzeni, z których wyrosły narody i kultury Europy, i od wielkiego
bogactwa minionych wieków. Jakże można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu»
dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu
Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej będącej owocem
miłości Boga?”.
Biskup
Płocki Piotr Libera w jednej z homilii powiedział:
„Nie
chcemy pamiętać, że to wielcy katolicy: Schuman, De Gasperi, Adenauer tworzyli
Unię Europejską po to, aby obywatelom Europy było łatwiej żyć, a nie po to,
żeby nakazywać zdejmowanie krzyży w miejscach publicznych, propagować aborcję,
ideologię gender, wspierać małżeństwa gejowskie, zastępować lekcje religii
bezbarwną etyką, uważać chrześcijaństwo za przebrzmiałe, a ateizm, bezbożność
za coś nowoczesnego! To nie były, nie są i – mam nadzieję - nie będą nasze,
„polskie drogi” – mówił Biskup Libera. To właśnie najbardziej się nie podoba.
To spotyka się z zarzutem, że Polska „się izoluje”. A jeden z naszych
współczesnych filozofów (Dariusz Karłowicz) pyta: kiedy my, Polacy, byliśmy
najsilniejsi? I odpowiada: kiedy w Polsce Jagiellonów nie musieliśmy się
oglądać ani na Wschód, ani na Zachód, ale dzięki szukaniu inspiracji w wierze,
w Rzymie, w kulturze łacińskiej byliśmy po prostu sobą i mogliśmy być z tego
dumni”.
Drodzy
bracia i siostry! Jako uczniowie Chrystusa i dzieci Jasnogórskiej Królowej
Polski, dzieci Ojczyzny i Kościoła, powinniśmy odważnie stać na straży naszej
narodowej i chrześcijańskiej tożsamości potwierdzonej świadectwem wielu pokoleń
naszych Rodaków.
„Polska
woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia!” – mówił święty Jan Paweł II w
Skoczowie 22 maja 1995 roku. „Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma
trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, także politycznymi. Trzeba je
rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem
pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego
człowieka i każdego społeczeństwa. (…)
Pod
hasłami tolerancji, w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy
się nieraz wielka, może coraz większa nietolerancja. Odczuwają to boleśnie
ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich na margines życia
społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą
świętość. Te formy powracającej dyskryminacji budzą niepokój i muszą dawać
wiele do myślenia.
Bracia
i Siostry! Czas próby polskich sumień trwa! Musicie być mocni w wierze!
Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego,
pamiętajcie, iż zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek - jakie
będzie jego sumienie”.
To
wezwanie naszego wielkiego rodaka św. Jana Pawła II, pozostaje dla nas ciągle
aktualnym zadaniem. Musimy wiernie trwać razem z Maryją pod krzyżem Chrystusa i
słuchać głosu sumienia, aby nie dać się zwieść przez tych, którzy głoszą
zmierzch chrześcijaństwa, wolność bez moralności, którzy znieważają nasze
największe świętości i chcą żyć tak jakby Boga nie było.
Dyktatura
relatywizmu i fałszywie rozumianej wolności, wyraża się dzisiaj przede
wszystkim atakiem wymierzonym w godność, nienaruszalność i świętość ludzkiego
życia od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci, w małżeństwo rozumiane jako
ustanowiony przez Boga sakramentalny związek mężczyzny i kobiety, w rodzinę
katolicką, która jest Domowym Kościołem i odblaskiem Świętej Rodziny z Nazaretu
oraz w chrześcijańskie wychowanie dzieci i młodzieży.
Dlatego
dzisiaj musimy być szczególnie uważni i czujni wobec agresywnej kampanii nowej
lewicy spod znaku tęczowej flagi i zdecydowanie przeciwstawiać się próbie
niszczenia wiary i moralności chrześcijańskiej w sercach dzieci i młodzieży, a
przez to niszczenia polskich rodzin i całego narodu.
Drodzy
bracia i siostry! „Trzeba iść po śladach tego, czym — a raczej
kim — na przestrzeni pokoleń był Chrystus dla synów i córek
tej ziemi” – powtarzał nam niestrudzenie św. Jan Paweł II.
Ks.
Piotr Skarga w jednym ze swoich kazań sejmowych tak mówił o Polsce: „Ten stary
dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jego jest
Chrystus”.
Papież
Franciszek w adhortacji „Christus vivat” – „Chrystus żyje”, skierowanej do
młodych i całego ludu Bożego, napisał:
„Czasami
widziałem młode, piękne drzewa, wznoszące swe gałęzie ku niebu, stale dążąc
wyżej, i zdawały się być pieśnią nadziei. Później, po burzy opadły bez życia.
Nie miały bowiem silnych korzeni, rozpościerały swe gałęzie, nie zapuszczając w
glebie głębokich korzeni, i tak uległy atakom przyrody. Dlatego bardzo mnie
boli, że niektórzy proponują młodym ludziom budowanie przyszłości bez korzeni
(…) Nie jest to kwestia drugorzędna (…). Jej zrozumienie pozwala nam odróżnić
radość młodości od jej fałszywego kultu, którego niektórzy używają do uwodzenia
ludzi młodych i wykorzystywania ich do swoich celów.
Pomyślcie
o tym: jeśli jakaś osoba składa wam propozycję i mówi, byście pomijali historię,
czy nie doceniali doświadczenia osób starszych, pogardzali wszystkim, co
minione, a patrzyli jedynie w przyszłość, którą ona wam oferuje, czyż nie jest
to łatwy sposób pozyskania was dla jej propozycji, abyście robili tylko to, co
ona wam mówi? Ta osoba potrzebuje, byście byli puści, wykorzenieni, nieufni
wobec wszystkiego, abyście ufali jedynie jej obietnicom i podporządkowali się
jej planom. Tak działają ideologie różnych kolorów, które niszczą (lub
dekonstruują) wszystko, co inne, i w ten sposób mogą panować bez oporów.
Potrzebują do tego ludzi młodych, którzy gardzą historią, odrzucają bogactwo
duchowe i ludzkie, przekazywane przez pokolenia, którzy pomijają wszystko, co
ich poprzedziło.
Jednocześnie
manipulatorzy używają innego atutu: adorowania młodości, tak jakby wszystko, co
nie jest młode, stawało się obrzydliwe i przestarzałe. Symbolem tego nowego
kultu staje się młode ciało, a następnie wszystko, co ma związek z tym ciałem,
jest ubóstwione i pożądane bez ograniczeń, zaś to, co nie jest młode,
traktowane jest z pogardą. Ale ta broń w pierwszej kolejności doprowadza do
poniżania ludzi młodych, ogołacając ich z prawdziwych wartości, wykorzystując
ich dla zyskania korzyści osobistych, ekonomicznych lub politycznych.
Drodzy
młodzi, nie pozwalajcie, żeby wykorzystywano waszą młodość do promowania
płytkiego życia, które myli piękno z pozorami. Natomiast umiejcie dostrzec, że
istnieje piękno w człowieku pracującym, który wraca do domu brudny i w
nieładzie, ale z radością, że zapracował na chleb dla swoich dzieci. Istnieje
niezwykłe piękno w jedności rodziny zgromadzonej przy stole i przy chlebie
hojnie dzielonym, nawet jeśli ten stół jest bardzo ubogi. Istnieje piękno w
rozczochranej i już niemłodej żonie, która stale ponad siły i zdrowie troszczy
się o chorego męża. Istnieje piękno w wierności małżonków, którzy, chociaż
dawno już minął miodowy miesiąc, kochają się nawzajem w jesieni życia, w tych
staruszkach, którzy idą, trzymając się za rękę. Niezależnie od wszelkich
aspektów zewnętrznych czy aktualnych mód istnieje piękno w każdym mężczyźnie i
kobiecie, którzy z miłością żyją swoim powołaniem osobistym, bezinteresownie
służąc wspólnocie, swej ojczyźnie, wielkodusznie pracując na rzecz szczęścia
rodziny, angażując się w żmudne, anonimowe i bezinteresowne dzieło przywracania
przyjaźni społecznej. Odkrywać, ukazywać i podkreślać to piękno, które
przypomina Chrystusa na krzyżu, znaczy kłaść fundamenty prawdziwej solidarności
społecznej i kultury spotkania”.
Papież
Franciszek podczas Audiencji Generalnej w dniu 11 listopada 2020 r. pozdrowił wszystkich
Polaków i powiedział:
„Dziś
w Polsce przypada Narodowe Święto Niepodległości. Gdy dziękujemy Panu historii
za dar wolności, przychodzi na myśl to, czego św. Jan Paweł II uczył młodych:
być wolnym, „to znaczy: umieć używać swej wolności w prawdzie (…). Być
prawdziwie wolnym to nie znaczy czynić wszystko, co mi się podoba, na co mam
ochotę. Być wolnym to znaczy być człowiekiem prawego sumienia i czynić to, co
jest prawdziwym dobrem, to być «człowiekiem dla drugich»” (List do młodych,
13). Niech Pan udzieli wszystkim Polakom błogosławieństwa pokoju i pomyślności!”.
Umiłowani
w Chrystusie, bracia i siostry! Trwajmy mocni wiarą – przy Panu i Jego Kościele
oraz we wzajemnej miłości dzieci Bożych i dzieci Maryi Królowej Polski, dzieci
Kościoła i Ojczyzny. Amen.
o.
Piotr Męczyński O.Carm.
|