14.05.2021
List do Wspólnoty PIETA z okazji Jubileuszu 100 – lecia Aktu poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa


List do Wspólnoty PIETA

z okazji Jubileuszu 100 – lecia Aktu poświęcenia Polski

Najświętszemu Sercu Pana Jezusa

i jego uroczystego odnowienia w dniu 11 czerwca 2021 r.

Droga Rodzino Matki Bożej Bolesnej!

Drodzy w Chrystusie Zmartwychwstałym, bracia i siostry!

1. Przeżywamy w Kościele w Polsce Rok Jubileuszu 100-lecia poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, który zakończy się w piątek 11 czerwca 2021 roku.

W tym dniu, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, zostanie ponowione poświęcenie Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa przez Przewodniczącego Episkopatu Polski Abpa Stanisława Gądeckiego w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie. W łączności z uroczystościami w Krakowie Akt poświęcenia zostanie złożony także w każdej Parafii w Polsce. Do jego odnowienia są zaproszone także wszystkie rodziny, wspólnoty i każdy osobiście. Pragniemy jak najlepiej przygotować się duchowo do odnowienia tego Aktu poświęcenia Najświętszemu Sercu Pana Jezusa Narodu polskiego, polskich Parafii i nas Polaków.

„Jezus chce, byśmy przyszli do Niego i nasze serca kształtowali na Jego wzór, i tak jak On doświadczali, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi Ojca – mówi Prowincjał Jezuitów o. Jarosław Paszyński. – Chcemy odnowić nasze serca, odnowić duchowo i moralnie nasze życie osobiste, rodzinne, społeczne, życie Kościoła i narodu (…) Chcemy przyjść do Jezusa, stanąć przed Nim w prawdzie i przyjąć Jego miłość. Chcemy również publicznie, ze skruchą, uznać nasze grzechy i za nie przeprosić, za wszystkie te grzechy popełnione przez te lata, w sposób szczególny te, które boleśnie ranią Boga i ludzi. Te grzechy, które są ostatnio ujawniane i są powodem zgorszenia dla wielu. Chcemy przyjść do Jezusa, aby On nas oczyścił, odnowił, pokrzepił, aby On kształtował nasze serca według Serca Bożego (…) Istotą kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa jest poznanie i przyjęcie miłości Bożej, którą najpełniej objawia Jezus, oraz zadośćuczynienie za grzechy przeciwne tej miłości (…) Jezus przekazał św. Małgorzacie Marii Alacoque (1647 – 1690) obietnice dla czcicieli Jego Serca. Stąd m.in. tradycja pierwszych piątków miesiąca i godziny świętej, czyli adoracji Najświętszego Sakramentu w nocy z czwartku na pierwszy piątek miesiąca” (23.00 – 24.00) dla uczczenia konania Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym.

Warto przypomnieć, że 27 lipca 1920 r., w obliczu bolszewickiego zagrożenia, polscy biskupi zebrani na Jasnej Górze pod przewodnictwem prymasa Polski kard. Edmunda Dalbora poświęcili Naród polski i całą Ojczyznę Najświętszemu Sercu Pana Jezusa  oraz ponownie obrali Matkę Bożą Królową Polski. Biskupi prosili wtedy: „W chwili, gdy nad Ojczyzną i Kościołem naszym gromadzą się chmury ciemne, wołamy jak niegdyś uczniowie Twoi zaskoczeni burzą na morzu: Panie, ratuj nas, bo giniemy. I jak niegdyś, wyciągnąwszy prawicę, jednym słowem uspokoiłeś burzę, tak oddal, Panie, teraz od nas grożące nam niebezpieczeństwo”. Episkopat Polski zobowiązał się wówczas, że będzie szerzył wśród wiernych nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa i zachęcał rodziny, aby Mu się poświęcały. Trzy tygodnie później, 15 sierpnia 1920 r., miała miejsce zwycięska bitwa warszawska zwana „cudem nad Wisłą”, dzięki której udało się odeprzeć „nawałę bolszewicką”. Gdy papież Benedykt XV usłyszał o zawierzeniu Polski Bożemu Sercu, napisał do Episkopatu Polski: „Nic stosowniejszego nie mogliście podjąć celem naprawienia zła naszych czasów, jak ulegając zachętom papieskim, Ojczyznę Waszą poświęcić Najświętszemu Sercu Jezusowemu i Jego kult święty w narodzie rozszerzać coraz więcej i więcej. Zaiste, powzięliście zamiar najpożyteczniejszy, jak nigdy: cóż bowiem można wynaleźć zbawienniejszego w tym przewrocie wszechrzeczy, jak wzmożenie miłości Pana Jezusa, który stanowi obronę i mocną podstawę każdej Rzeczypospolitej”.

Idea oddania się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa jest związana z objawieniami św. Małgorzaty Marii Alacoque, wizytki z Paray-le-Monial we Francji. Chrystus ukazał zakonnicy swoje spragnione ludzkiej miłości Serce i zażądał, by Mu się poświęciła.

W 1675 r. klęcząc przed Najświętszym Sakramentem w oktawie Bożego Ciała, "zobaczyła Chrystusa, który - wskazując na swoje Serce - wypowiedział następujące słowa: ´Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że niczego nie szczędziło, by im dać dowody swej miłości. A w zamian od większości ludzi doznaje tylko niewdzięczności przez ich nieuszanowania i świętokradztwa, przez ich oziębłość i pogardę, z jaką się odnoszą do tego Sakramentu Miłości. A o wiele większą boleść sprawia mi to, że nawet serca Mnie poświęcone tak ze Mną postępują. Dlatego żądam od ciebie, żeby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był poświęcony na szczególną uroczystość ku uczczeniu Mojego Serca przez to, że w tym dniu wierni przystępować będą do Komunii św., że będą składać uroczyste wynagrodzenia przez publiczne wyznawanie win, ażeby naprawić zniewagi, jakich to Serce doznało podczas wystawienia na ołtarzach´" (Pamiętnik Duchowy Małgorzaty Marii Alacoque, s. 93).

Święta oraz jej spowiednik św. Klaudiusz la Colombière jako pierwsi ofiarowali się Bożemu Sercu, ułożyli formuły zawierzenia i tym samym zapoczątkowali osobiste poświęcenie się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Z biegiem czasu w Kościele zaczęto praktykować poświęcenie wspólnot, rodzin, narodów i krajów, aż wreszcie ofiarowano Sercu Zbawiciela cały rodzaj ludzki.

Jednym z centrów kultu Bożego Serca jest krakowski klasztor wizytek. To tutaj w 1868 r. powstało Arcybractwo Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa w Polsce i do dziś w konwencie przy Krowoderskiej znajduje się główna siedziba tej wspólnoty dla całej Polski.

Warto też przypomnieć, że dzięki staraniom o. Józefa Andrasza (1891-1963) – jezuity, znanego jako kierownika duchowego i spowiednika św. siostry Faustyny Kowalskiej i bł. Anieli Salawy, a zarazem wielkiego czciciela Serca Bożego, odnowienie Aktu zawierzenia Polski Sercu Jezusa, dokonał w czasach komunistycznych 28 października 1951 r. kard. Stefan Wyszyński, a z nim wszystkie Parafie w Polsce.

2. Nasz wielki rodak św. Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w Zakopanem 6 czerwca 1997 r. powiedział:

„Kościół w Polsce miał duży wkład w starania o wprowadzenie uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa do kalendarza liturgicznego. Był to wyraz głębokiego pragnienia, aby wspaniałe owoce, jakie przynosiła ta pobożność, pomnażały się w życiu wiernych w całym Kościele. I tak też się dzieje. Jakże wdzięczni winniśmy być Bogu za wszystkie łaski, których doznajemy za przyczyną Serca Jego Syna!”

„To miłość jest konkretnym znakiem ukazującym wiarę – uczy papież Franciszek. Wszyscy jesteśmy wezwani, aby świadczyć i głosić przesłanie, że „Bóg jest miłością”, że Bóg nie jest daleki czy obojętny wobec naszych ludzkich spraw. (…) Każdy człowiek jest przedmiotem nieskończonej czułości Pana i zamieszkuje On w jego życiu. Jezus Chrystus przelał swoją cenną krew na krzyżu za tę osobę. Niezależnie od jakichkolwiek pozorów, każdy zasługuje na naszą miłość i nasze poświęcenie”.

Wspaniały przykład daje nam Służebnica Boża Rozalia Celakówna (1901 – 1944), wielka polska mistyczka, pielęgniarka pracująca ofiarnie w krakowskim szpitalu św. Łazarza na oddziale skórno-wenerycznym.

W komentarzu św. Augustyna, biskupa, do Ewangelii św. Jana czytamy: „Miłość Boga jest pierwszą w dziedzinie przykazania, a miłość bliźniego pierwszą w porządku wykonania”. Czytając pisma Rozalii Celakówny, łatwo się przekonać, że to jest najważniejszy rys jej duchowości. Heroiczne umiłowanie Boga musi iść w parze z heroiczną miłością względem bliźnich.

Pracując na oddziale chorób wenerycznych Rozalia musiała zmieniać chorym opatrunki, oczyszczać ich gnijące i cuchnące rany, pełnić nocne dyżury, towarzyszyć umierającym. Mówiła, że gdyby nie nadprzyrodzona miłość bliźniego oraz świadomość, że wypełnia wolę Bożą, to za żadne pieniądze nie podjęłaby się tak wyczerpującej, okropnej pracy. Rozalia w heroiczny sposób przezwyciężała pojawiającą się w niej odrazę na widok i sposób zachowania wenerycznie chorych i z miłością, dobrocią, anielską cierpliwością pełniła swoją posługę wśród nich.

W swoim dzienniku duchowym napisała: „Miłość musi kierować każdym mym krokiem, i być w każdym tchnieniu, by wszystkie me czyny były przepojone miłością. Miłość każe mi zapomnieć o sobie, pracować dokładnie i bezinteresownie, służyć wszystkim, bez względu jak się na mnie zapatrują i jak ze mną postępują”.

Kiedyś przez dwa tygodnie pielęgnowała 12 – letnią dziewczynkę, której już nikt nie chciał obsługiwać z powodu nieznośnego fetoru. Prawie przez rok mieszkała w jednym pokoju z pielęgniarką chorą na gruźlicę skóry i troskliwie ją pielęgnowała, mimo, że w skutek odrażającej woni i chrapania chorej, sama nie sypiała całymi nocami. Mimo wszystko trwała przy niej aż do jej śmierci.

Dla chorych była bardzo delikatna i skromna, a równocześnie stanowcza. Starała się dobrocią i życzliwością zachęcić ich do porzucenia drogi grzechu i otwarcia się na Boże miłosierdzie. Słowem i żarliwą modlitwą dążyła do ich szczerego pojednania się z Bogiem. Często klękała przy łóżkach pacjentów, modląc się o ich nawrócenie. Do końca towarzyszyła umierającym, modląc się, aby przez spowiedź pojednali się z Bogiem.

„Mając dyżur nocny – wspomina jej znajoma – Rozalia miała trudność w nakłonieniu pewnego człowieka w średnim wieku do spowiedzi i Komunii św. przed jego zgonem. Wtedy uklękła przy jego łóżku i zaczęła odmawiać różaniec. Po paru minutach chory zapytał: »Co pani robi?«. »Modlę się« – odrzekła. »Za kogo?«. »Za pana«. »Za mnie? Ja wcale o to nie proszę« – zasnął. Obudziwszy się, ponownie ujrzał ją modlącą się i zapytał: »Czy nadal pani za mnie się modli?«. »Tak!«. Wtedy on się oburzył i powiedział: »Lecz ja sobie tego nie życzę« – i ponownie zapadł w sen. Kiedy po raz trzeci się obudził, znów ujrzał Rozalię klęczącą i zapytał: »Czy dalej pani modli się za mnie, mimo moich przykrych słów?«. Ona na to: »Tak! Bo dobroć Boża jest tak wielka, że ogarnia również pana, choć pan tą dobrocią pogardza.« Wtedy ten człowiek poprosił, by zawołała kapłana. Wyspowiadał się i przyjął wiatyk, namaszczenie olejem świętym i po 2-3 godzinach zmarł nad ranem”.

W pewnym okresie przeciążano ją nadmiernie dyżurami. Miewała nieraz dwa dyżury nocne z rzędu, pracując wówczas 60 godzin bez przerwy. Te i tym podobne krzywdy przyjmowała bez skargi. Obelgi, oszczerstwa i szykany znosiła cicho i przebaczała wszystko. Potrzebującym chętnie dostarczała lekarstwa otrzymane od lekarzy, chorych wspierała radą, a nawet i pieniędzmi.

Rozalia zabiegała przede wszystkim o dobro duchowe swoich pacjentów. Z czystą, anielską duszą – bo tak zaświadczali po jej śmierci spowiednicy – stawała przed ludźmi często bardzo poranionymi przez grzechy i upadłymi moralnie. Zawsze starała się sprowadzić do umierających kapłana i przez 20 lat ofiarnej pracy, nikt w czasie jej dyżurów nie umarł bez pojednania z Bogiem.

Rozalia pisze: „Pan Bóg widocznie ma jakieś zamiary w tym, że mam osobliwe szczęście do umierających. Prawie wszyscy ciężko chorzy znajdujący się na naszym oddziale przy mnie umierają, i to przeważnie w nocy na moim dyżurze – Wola Boża. Oby ci wszyscy poszli do nieba, o co się modle przy Konających. Chcę być z miłości ku Panu Jezusowi pielęgniarką nie tylko ciała, ale przede wszystkim duszy. Proszę Pana Jezusa, aby ani jedna dusza nie poszła do wieczności nie pojednana z Bogiem i na tego rodzaju rzecz bardzo uważam, bym na swym sumieniu nie miała niczyjej duszy”.

Gorąco i stale prosiła Boga o nawrócenie grzeszników, przy czym wielkodusznie w tej intencji ofiarowywała swe cierpienia i życie. Zamawiała msze święte za dusze w czyśćcu cierpiące.

Profesor Akademii Medycznej w Krakowie, Zbigniew Oszast – jej bezpośredni przełożony – tak się o niej wyraził: „Poznałem Rozalię na oddziale chorób skórnych i wenerycznych. Pracowała między innymi na sali zamkniętych prostytutek. Był to przydział ciężki, praca trudna i niewdzięczna, bo przy najlepszym wykonywaniu obowiązków, zawsze jako pielęgniarka była narażona na agresywne zachowanie się chorych i wulgarny ich język. (…) Wobec lekarzy, swoich przełożonych, z którymi pracowała, była zawsze szczera, bezpośrednia i delikatna. Mimo ciężkości swej pracy nigdy się nie skarżyła”.

Obowiązki swe spełniała zawsze sumiennie, angażując wszystkie swoje siły. Do pracy stawiała się punktualnie, a nawet zazwyczaj przychodziła przed czasem.

Przedstawiając postawę Rozalii wobec drugiego człowieka trzeba dopowiedzieć, że była bardzo gościnna i hojna: dawała jałmużnę ubogim, pożyczała pieniądze lub ręczyła za pożyczających, na czym nieraz była bardzo stratna. Wskutek hojności w datkach i pożyczkach musiała się niekiedy w ciągu całego dnia obywać szklanką herbaty i kromką chleba”.(O. Waldemar Sojka, redemptorysta).

W pierwszych dniach września 1944 r., mimo poważnego osłabienia, nie odmówiła postawienia baniek swej znajomej; po tej samarytańskiej posłudze przeziębiła się, od razu położyła do łóżka i po pięciu dniach zmarła. Miała 43 lata. Ofiarność i poświęcanie się Rozalii dla bliźnich nie znało granic.

W sierpniu 1944 roku w swoim ostatnim piśmie przed śmiercią napisała: „Zmiłuj się nade mną, mój Najsłodszy Jezu, i wysłuchaj mnie, o co Cię proszę z całego serca przez Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny. Proszę Cię, mój Jezu, dla siebie o łaskę umiłowania Ciebie miłością podobna do Twej miłości, a więcej – o uwolnienie mego Ojca Drogiego (ks. Kazimierza Dobrzyckiego, spowiednika i kierownika duchowego) z więzienia (hitlerowskiego obozu zagłady), za co Ci ofiaruję swoje życie i zdrowie”.

Bóg przyjął jej ofiarę i wysłuchał jej prośby. Ks. Dobrzycki cudownie ocalał, został uwolniony i wrócił do kraju, a po wojnie z gorliwością kontynuował dzieło Boże przekazane za pośrednictwem Rozalii.

Chrystus zawsze królował w sercu swej wiernej służebnicy i przez nią mógł rozszerzać swoje słodkie panowanie w sercach tych, z którymi się spotykała, którzy umierali na jej rękach pojednani z Bogiem.

Drodzy w Chrystusie Panu, bracia i siostry!

Jak wiele ma nam dzisiaj do powiedzenia Rozalia Celakówna, wierna oblubienica i powiernica Serca Jezusowego, ukryta mistyczka i pokorna pielęgniarka niosąca niestrudzenie samarytańską pomoc chorym na duszy i ciele.

Jako pielęgniarka ukształtowana w szkole Serca Jezusowego, boleśnie odczuwała wszelkie ludzkie działania wymierzone przeciw godności, świętości i nienaruszalności ludzkiego życia. Wiedziała od samego Chrystusa, jak te straszliwe zbrodnie na dzieciach nienarodzonych ranią Jego Najświętsze Serce i sprowadzają sprawiedliwy gniew Boga na naszą Ojczyznę. Rozalia błagała o miłosierdzie Boże dla Polski, pragnęła pocieszać Serce Zbawiciela i swoją ofiarną miłością wynagradzać „tak okropne zniewagi i brak miłości”, „wszystkie zapomnienia, grzechy i zbrodnie, nie tylko popełnione w szpitalu, lecz na całej kuli ziemskiej”.

W swoich notatkach duchowych pisała: „Do końca mego życia ofiaruję Tobie, Panie Jezu, wszystkie moje cierpienia, pogardę, zapomnienie, jakie mnie spotykają w szpitalu i poza, by Tobie w ten sposób sprawić radość, by Cię pocieszyć, by w ten sposób okazać Ci moją szczerą miłość. (…) Im więcej bezbożni będą Ciebie, Panie, znieważać, tym więcej i goręcej będę Ciebie, Jezu, miłować i pocieszać, o Tobie mówić i myśleć, i Twojej czci bronić. Często o tym myślę, mój Panie, że jedno serce kochające Cię do szaleństwa potrafi Cię pocieszyć za tych, co Cię nie chcą znać i kochać. Ty, Panie, jesteś zdolny stworzyć takie serce. Tym sercem, o Jezu mój ukochany, niech będzie moje najbiedniejsze serce, o co błagam i zaklinam Cię na Twoją miłość nieskończoną!”.

Drodzy bracia i siostry!

Służebnica Boża Rozalia Celakówna była przede wszystkim gorliwą apostołką osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Lecz Król Miłości pragnął jednocześnie, aby to poświęcenie i oddanie się pod Jego berło i panowanie Jego prawa miłości miało wymiar społeczny, rodzinny i narodowy. Dlatego nasz Zbawiciel za pośrednictwem swojej służebnicy powiedział:

„Ratunek dla Polski jest tylko w Moim Boskim Sercu (…) jeżeli mnie uzna za swego Króla i Pana (…). To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów i całkowitym zwrotem do Boga. (…) Kształtujcie dusze na modłę Mojego Serca” – wzywał Chrystus.

„Pan Jezus chce być naszym Królem, Panem i zarazem Ojcem bardzo kochającym. Ta sprawa była i jest dla mnie ogromnie droga! – mówiła Służebnica Boża. Od piętnastu lat bardzo o to proszę Pana Jezusa, by rozszerzył na świecie w sercach ludzkich panowanie słodkie Swojej miłości. Spełniając w szpitalu moje obowiązki, nieraz przykre, w tej intencji, by Go ludzie poznali i umiłowali, wierzyłam w to mocno i niezachwianie, że On, Jezus, wysłucha mnie”.

3. Droga Rodzino Matki Bolesnej!

W tym miejscu mojego listu pragnę wspomnieć postać o. Alberta Urbańskiego, świątobliwego karmelity, urodzonego niedaleko Obór, wybitnego polskiego mariologa i józefologa, więźnia hitlerowskich obozów zagłady, prowincjała i wychowawcy kleryków, gorliwego duszpasterza, zmarłego w Krakowie 1 marca 1985 roku.

Miałem zaszczyt poznać o. Alberta na kilka miesięcy przed jego śmiercią, gdy ze względu na stan zdrowia poruszał się już na wózku inwalidzkim. Byłem wtedy młodym zakonnikiem, zaraz po nowicjacie w Oborach. Z daru Opatrzności Bożej od 1985 roku przez pięć lat mieszkałem w celi zakonnej, którą zajmował przede mną świątobliwy o. Albert. To właśnie jego świadectwu życia i nauczaniu zawdzięczam w znacznej mierze moją decyzję o zwróceniu się do Przełożonych Zakonnych z prośbą o wyrażenie zgody na udzielenie mi święceń kapłańskich.

W 1990 roku napisałem pracę magisterską z zakresu teologii dogmatycznej n/t „Kult Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa w życiu, badaniach, nauczaniu i pracy duszpasterskiej o. Alberta Urbańskiego O. Carm. (1911 – 1985).

Pisząc tę pracę, podjąłem poszukiwania w archiwum klasztornym, gdzie w dokumentach pozostałych po o. Albercie, odnalazłem m. in. księgi zawierające przepisane na maszynie notatki duchowe krakowskiej mistyczki Rozalii Celakówny oraz wiele innych cennych materiałów. Na ich podstawie napisałem:

„O. Albert był wielkim czcicielem Najświętszego Serca Jezusowego i położył wielkie zasługi w szerzeniu tego kultu. Po wojnie bardzo mocno związał się z Dziełem Osobistego Poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu, które zostało założone przez Księcia Metropolitę Krakowskiego Adama Sapiehę, pod wpływem księdza mgr Kazimierza Dobrzyckiego i jego penitentki Rozalii Celakówny. Ksiądz Promotor Dzieła Kazimierz Dobrzycki zmarł nagle w nocy z 30 na 31 grudnia 1976 roku. W testamencie wskazał na O. Alberta Urbańskiego, swojego spowiednika i kierownika duchowego, jako kontynuatora Dzieła. Dnia 10 stycznia 1977 roku podczas wspólnego spotkania, Metropolita Krakowski, Kardynał Karol Wojtyła zamianował O. Urbańskiego następcą księdza Dobrzyckiego. Dwa główne cele Dzieła to: 1. szerzyć kult Najświętszego Serca Jezusowego, 2. przeprowadzić najpierw beatyfikację, a następnie kanonizację Rozalii Celakówny. Od tego momentu o. Urbański został oficjalnie Promotorem czyli Moderatorem Dzieła. Ojciec Albert i delegowani członkowie Dzieła zostali dwukrotnie przyjęci przez Papieża Jana Pawła II, we wrześniu 1980 roku: pierwszy raz 1 września, przy kaplicy Matki Bożej z Lourdes w ogrodach watykańskich, drugi raz – na życzenie samego papieża – osobno, dnia 25 września, bezpośrednio po Mszy świętej. Papież powiedział: „Zrobiliście dobrą robotę, róbcie ją dalej”. Wezwanie Najświętszego Serca Jezusowego przekazane za pośrednictwem Służebnicy Bożej Rozalii Celakówny i serdeczna zachęta św. Jana Pawła II nie pozostały bez odpowiedzi, ale zostały podjęte przez wielu pasterzy, szczególnie księży jezuitów oraz wiernych świeckich Kościoła w Polsce.

4. Drodzy w Chrystusie Zmartwychwstałym, bracia i siostry! Najświętsze Serce Boskiego Odkupiciela otwarte dla nas na krzyżu jest źródłem i wzorem miłości Boga i bliźniego oraz królem i zjednoczeniem serc wszystkich ludzi.

Pan Jezus mówi do nas w swojej Ewangelii: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”.

Ofiarując nam swoją przyjaźń, swoją miłość, Jezus pragnie byśmy kochali siebie wzajemnie na Jego wzór. Mamy miłować drugiego człowieka dokładnie tak, jak umiłował nas sam Jezus Chrystus.

W jednym ze szpitali w Gdyni leżał chory marynarz. Był niewierzący. Odwiedzała go dziewczyna, która opiekowała się chorymi na terenie parafii, gdzie ów szpital się znajdował. Po kilku odwiedzinach chory spostrzegł, że jest dobra, miła i pobożna. Pewnego dnia zapytał ją: „Właściwie, co ty masz za to, że tutaj przychodzisz?”. Odpowiedziała, że nic, że robi to bezinteresownie. Postawił jej następne pytanie: „A dla kogo ty to robisz?”. „Dla Chrystusa, który mnie i pana także kocha” – odpowiedziała. Marynarz zmieszał się trochę, zaskoczyła go taka odpowiedź. Dziewczyna odwiedziła go jeszcze kilka razy. Kiedy chory powrócił do zdrowia i opuszczał szpital, kupił jej piękne róże i powiedział, dziękując za opiekę: „Zanieś te róże twojemu Chrystusowi”.

Papież Franciszek uczy:

Wszyscy jesteśmy powołani, by być świętymi, żyjąc z miłością i dając swe świadectwo w codziennych zajęciach, tam, gdzie każdy się znajduje. (…) Jesteś żonaty albo jesteś mężatką? Bądź świętym, kochając i troszcząc się o męża lub żonę, jak Chrystus o Kościół. Jesteś rodzicem, babcią lub dziadkiem? Bądź świętym, cierpliwie ucząc dzieci naśladowania Jezusa.”. (…)

Ta świętość, do której wzywa cię Pan, będzie wzrastała przez małe gesty. Na przykład: pewna kobieta idzie na targ, by zrobić zakupy, spotyka sąsiadkę, zaczyna z nią rozmawiać i dochodzi do krytyki. Wówczas ta kobieta mówi w swoim wnętrzu: „Nie, nie będę o nikim mówić źle”. To jest krok ku świętości. Następnie w domu, jej syn chce z nią porozmawiać o jego marzeniach i chociaż jest zmęczona, siada obok niego i słucha z cierpliwością i miłością. To kolejna ofiara, która uświęca. Kiedy przeżywa chwilę udręki, pamięta o miłości Najświętszej Maryi Panny, bierze różaniec i modli się z wiarą. To jest kolejna ścieżka świętości. Potem, gdy wychodzi na ulicę, spotyka ubogiego i zatrzymuje się, by porozmawiać z nim z miłością. To jest następny krok” (z adhortacji Gaudete et Exultate).

Pewnego dnia przywieziono do szpitala Franciszka, osiemdziesięcioletniego mężczyznę po wylewie krwi do mózgu. Następnego dnia, do tego samego szpitala trafiła jego żona z chorobą serca. Sparaliżowany mężczyzna słyszał wszystko, ale nie mógł mówić. Cały czas był przykuty do łóżka. Żona mogła się poruszać na wózku inwalidzkim. Każdego dnia prosiła pielęgniarkę, aby zawiozła ją do męża. Windą zjeżdżały kilka pięter niżej. Staruszka siedząc na wózku inwalidzkim zatrzymywała się koło męża. Z czułością patrzyła na niego. Mówiła o miłości, wspominała najpiękniejsze chwile wspólnego życia. Gładziła dłonią jego włosy. Twarz Franciszka wypogadzała się, pojawiał się uśmiech, próbował coś mówić. Trzymając się za ręce, trwali tak przy sobie cały dzień. Wzruszona pielęgniarka mówi, że wyglądali na bardzo szczęśliwych.

Drodzy bracia i siostry!

Święta Matka Teresa z Kalkuty powiedziała kiedyś, że „Miłość zaczyna się w domu. […] Najlepszym miejscem nauki miłości i modlitwy jest rodzina – przykład miłości i modlitwy matki i ojca”.

Pewien chłopiec powiedział do swojego młodszego brata: „Powinieneś być grzeczny, bo w przeciwnym razie tata nie będzie cię kochał”. Kiedy ojciec to usłyszał, powiedział: „To nieprawda”. Starszy syn stwierdził: „Ale przecież ty nie będziesz nas kochał, jeżeli nie będziemy starali się dobrze postępować”. Na to tata odparł: „Ja zawsze będę was kochał. Kiedy będziecie dobrzy, miłość do was przyniesie mi wiele szczęścia; kiedy nie będziecie starali się dobrze postępować, miłość do was zrani mnie, ale nigdy nie wygaśnie”.

Podobnie Pan Bóg nie kocha nas za coś, lecz darzy miłością bez względu na wszystko. Kocha nas dlatego, że sam jest miłością.

To nie my wybraliśmy Boga, ale On pierwszy nas umiłował i wybrał, aby nasze życie wydawało piękne i liczne duchowe owoce dobra. To Bóg pierwszy wybiera nas i posyła, byśmy codziennie dawali o Nim świadectwo wobec innych ludzi.

Drodzy Moi!

Miłość potrzebuje ciągłego podtrzymywania, rozwijania, starania, aby nie rozwiała się jak dym, nie skończyła się jak sen, nie odleciała jak przestraszony ptak, nie zwiędła jak niepodlewany kwiat. I trzeba jej się uczyć wytrwale każdego dnia, wpisując we własną duszę naukę Jezusa. To mozolne żłobienie serca, pełne wysiłku, walki, ciągłego poprawiania detali. Miłość ta jest po to, aby radość człowieka była pełna. Jezusowi chodzi bowiem o szczęście człowieka i według Niego nic tak nie uszczęśliwia jak troska o miłowanie Boga. Jeśli człowiek lekceważy Jego naukę, jego wnętrze pozostanie nienasycone i niespokojne. I wówczas na nic nam miliony na koncie, pałace z wykwintnymi ogrodami, ekskluzywne limuzyny zaparkowane przed naszym domem, znajomości z największymi potentatami światowymi, jeśli w naszym życiu nie będzie miłości.

W słowie proroctwa (charyzmat) przekazanym podczas Mszy świętej za chorych w Oborskim Sanktuarium 9 maja br. Pan Jezus powiedział: „Zapraszam was do miłości, tej która pochodzi od Ojca w niebie. Prawdziwa miłość – to odpowiedzialność, to podjęcie trudu, poświęceń, ofiary a nawet cierpienia. To Boża miłość, którą rozlewa w waszych sercach Duch Święty i jednoczy was ze Mną. Abyście wzrastali w tej miłości troszczcie się o jedność ze Mną poprzez wasze nawrócenie i sakramenty święte. Abyście byli pięknymi latoroślami w krzewie winnym bo tylko wtedy będziecie wydawali obfite owoce w waszym życiu kiedy będziecie ze Mną jedno. Podobacie Mi się tylko wtedy kiedy miłujecie się wzajemnie i dajecie świadectwo miłości temu światu bo Ja jestem Miłością i o miłość was proszę – Ja wasz Pan i Bóg, bo tylko przez miłość możecie się ze Mną zjednoczyć i zamieszkać w domu Ojca”. 

Chrystus poprzez swoje słowa i czyny ukazuje nam, jaki kształt przybiera prawdziwa miłość: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Krzyż Chrystusa na Golgocie uwiarygodnił te słowa.

Ksiądz Giuseppe Berardelli pochodził z miejscowości Casnigo, koło Bergamo, które stało się epicentrum epidemii we Włoszech. Był znany ze swojej pomocy wiernym. Duchowny od dłuższego czasu miał problemy zdrowotne, dlatego zakażenie koronawirusem wywołało u niego dodatkowe komplikacje. Wiedział, że jest u kresu życia. Zdawał sobie sprawę także z powagi sytuacji w rejonie w szczególnie dotkniętym pandemią. W szpitalu brakowało respiratorów. Kiedy jego stan był na tyle poważny, że wymagał podłączenia do respiratora, który zorganizowali mu wdzięczni parafianie, ksiądz zrezygnował z urządzenia prosząc, żeby przekazano go młodszemu choremu, leżącemu obok. Osobie, której nie znał. Ks. Giuseppe Berardelli zmarł w szpitalu w Lovere, z powodu choroby COVID-19, pełen miłości do Chrystusa, któremu wiernie służył i naśladował do końca. Niektórzy nazwali księdza Berardelliego patronem tych, którzy cierpią na koronawirusa i tych, którzy ich leczą i opiekują się nimi.

Drodzy Moi! Chciejmy się tej pięknej miłości uczyć od Jezusa, który kocha każdego z nas takimi, jakimi jesteśmy. On pierwszy i do końca nas umiłował, aż do całkowitego daru z siebie na krzyżu i w Eucharystycznym Chlebie. Chciejmy kochać drugiego człowieka, jak On nas kocha. Prośmy, aby każdego dnia przymnażał nam tej prawdziwej, czystej i bezwarunkowej miłości oraz dodawał nam odwagi do życia nią na co dzień.

5. Najmilsi Bracia i Siostry!

Abp Stanisław Gądecki, Przewodniczący Episkopatu Polski, w homilii wygłoszonej w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa 19 czerwca 2020 roku powiedział:

„My chrześcijanie poznajemy niezgłębioną miłość Bożą przede wszystkim wpatrując się w krzyż naszego Odkupiciela; wpatrując się w „Tego, którego przebili” (J 19,37). Rana w boku oraz rany po gwoździach są dla niezliczonych osób znakami miłości, która w sposób coraz głębszy kształtuje ich życie. (…) Doświadczenie miłości, jakie daje kult przebitego boku Odkupiciela, chroni nas przed niebezpieczeństwem zasklepienia się w sobie i zwiększa naszą gotowość, by żyć dla innych.

Dzięki kontemplacji Serca Jezusowego, Serca naszego Zbawiciela, który „przyjął nasze słabości i dźwigał choroby” (Mt 8,17), stajemy się bardziej uważni na cierpienia i potrzeby innych. Dzięki adoracyjnej kontemplacji boku przebitego włócznią stajemy się wrażliwi na zbawczą wolę Boga. Stajemy się zdolni zawierzyć Jego zbawczej i miłosiernej miłości, a jednocześnie umacnia się w nas pragnienie, by uczestniczyć w Jego dziele zbawienia jako Jego narzędzia”.

Najmilsi bracia i siostry!

Całą naszą Wspólnotę „Pieta” i każdego z Was, naszą codzienną pokorną posługę chorym i cierpiącym, oddaję i zawierzam pod słodkie panowanie Najświętszego Serca Zbawiciela.

Poprzez codzienną modlitwę i sakramenty święte trwajmy w Nim „jak latorośl w Winnym Krzewie”, abyśmy mogli dawać o Nim świadectwo przynosząc obfite owoce miłości bliźniego.

Pamiętajmy też o słowach Służebnicy Bożej Rozalii: „modlitwa i złączona z nią ofiara są przepotężnym środkiem, by wszystko wyjednać u Pana Jezusa”. Prośmy Go z ufnością o miłosierdzie dla nas i świata całego, przemianę naszego serca i nawrócenie grzeszników, oddalenie pandemii i powrót do zdrowia dla zarażonych, dar nieba dla zmarłych ofiar epidemii i pocieszenie dla ich bliskich, polecajmy też z wdzięcznością Sercu Niebieskiego Lekarza wszystkich lekarzy, pielęgniarki, ratowników medycznych, diagnostów i laborantów, farmaceutów i aptekarzy, kapelanów szpitalnych i wolontariuszy.

6. Pamiętajmy, aby codziennie o godz. 17.40 (latem o godz. 18.40) jednoczyć się duchowo odmawiając koronkę do siedmiu boleści Maryi za chorych i cierpiących, oraz we Mszy Świętej za chorych odprawianej przy ołtarzu Matki Bożej Bolesnej w Oborach w każdą drugą niedzielę miesiąca o godz. 11.30.

7. Pamiętajmy także o Mszy Świętej sprawowanej 25 – dnia każdego miesiąca w intencji Wspólnoty „Pieta”. Tego dnia do Bezkrwawej Ofiary Chrystusa składanej na ołtarzu w Oborach dołączmy nasze modlitwy i osobiste ofiary w intencji Wspólnoty. 

8. Wiosenny Dzień Skupienia dla naszej Wspólnoty odbędzie się tradycyjnie w Niedzielę Zesłania Ducha Świętego 23 maja 2021 roku. Spotkanie rozpocznie Eucharystia o godz. 11.30. W Dniu Pięćdziesiątnicy pragniemy zgromadzić się w Oborskim Wieczerniku, aby trwać jednomyślnie na modlitwie razem z Maryją, Matką Jezusa i prosić o nowe wylanie Ducha Pocieszyciela i Jego dary dla naszej Wspólnoty i dla każdego z nas. 

9. Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry! Nasza wspólnota „Pieta” wyrosła i rozwija się w klimacie bogatej duchowości Karmelu i sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach. Zapraszam was serdecznie na XXII Ogólnopolski Wieczernik Królowej Pokoju, który odbędzie w sobotę 10 lipca 2021 roku w godz. 10.00 – 19.00. Jak co roku zapraszam was do aktywnego udziału w tym radosnym świętowaniu ku czci Matki Bożej Szkaplerznej. Mam tutaj na myśli m.in. pomoc w przygotowaniu oprawy liturgicznej ołtarza, pomoc w punkcie medycznym przy sanktuarium podczas całego spotkania. Bardzo liczę także na waszą pomoc w zebraniu nowych świadectw i osób chętnych do złożenia świadectwa (chodzi o świadectwa nawrócenia i uzdrowienia związane z pielgrzymowaniem do Oborskiego Sanktuarium i przyjęciem bądź przekazaniem innym szkaplerza karmelitańskiego oraz świadectwa waszej samarytańskiej posługi chorym i cierpiącym, które uprzejmie proszę przesłać mi wcześniej listem poleconym na adres klasztoru w Oborach lub pocztą elektroniczną (mailem) na mój adres: opiotr@obory.com.pl lub przekazać osobiście).

10. Tradycyjnie w dniu 15 września obchodzić będziemy nasze patronalne święto na które najserdeczniej zapraszam wszystkich do Oborskiego Domu Maryi. Uroczysta Msza Święta w intencji naszej Wspólnoty zostanie odprawiona w środę 15 września br. o godz. 12.00. Spotkanie rozpocznie się o godz. 11.00 Adoracją Najświętszego Sakramentu połączoną z modlitwą różańcową, a zakończy popołudniu agapa przy kawie i ciastku w klasztornym barze „Karmelek”.

11. Zachęcam do uważnej lektury Listów do Wspólnoty i Rozważań znajdujących się na stronie internetowej naszego sanktuarium w zakładce Wieczernik i w zakładce Rozważania. To materiały formacyjne dla wszystkich członków Wspólnoty.

Zakończenie.

Wszystkich Was, drodzy bracia i siostry, całą naszą Wspólnotę i naszych drogich chorych, oddaję i zawierzam Sercu Najświętszego Odkupiciela oraz nieustannej opiece i orędownictwu Niepokalanego Serca Maryi i Przeczystego Serca Św. Józefa.

Z serdeczną pamięcią w modlitwie oraz darem pokoju i błogosławieństwa Zmartwychwstałego Pana + wasz o. Piotr O. Carm.

 

Obory, w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego – dnia 16 maja A. D. 2021 

 

Akt osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu

Ja ………..  oddaję i poświęcam Najświętszemu Sercu Pana naszego Jezusa Chrystusa moją osobę i moje życie, moje uczynki, troski i cierpienia, nie chcąc odtąd używać żadnej cząstki mego jestestwa, jeno aby czcić, miłować i wielbić To Serce. Mam niezłomną wolę całkowicie należeć do Niego i czynić wszystko z miłości ku Niemu, wyrzekając się z całego serca tego wszystkiego, co by Mu się mogło nie podobać.

Obieram więc Ciebie, o Najświętsze Serce, za jedyny przedmiot mojej miłości, za Opiekuna mego życia, za rękojmię mego zbawienia, za lekarstwo na moja ułomność i niestałość, za naprawienie wszystkich  błędów mojego życia i za pewne schronienie  w godzinę mej śmierci.

Bądź więc, o Serce pełne dobroci, moim przebłaganiem wobec Boga Ojca i odwróć ode mnie strzały Jego sprawiedliwego gniewu. O Serce pełne miłości, w Tobie pokładam całą mą ufność, gdyż wszystkiego się obawiam po mojej słabości i złości, natomiast spodziewam się wszystkiego po Twojej dobroci.

Zniszcz więc we mnie wszystko, cokolwiek może Ci się nie podobać albo sprzeciwiać. Niech boska Twa miłość tak głęboko wniknie w me serce, bym nigdy nie mógł(a) zapomnieć o Tobie, ani się od Ciebie odłączyć. Błagam Cię przez nieskończoną Twą dobroć, niech imię moje będzie zapisane w Tobie, gdyż pragnę, by całym mym szczęściem i najwyższą mą chwałą  było żyć i umierać jako Twój wierny sługa (jako wierna Twa służebnica). Amen.

 

OFIAROWANIE SWEGO SERCA ŚW. JÓZEFOWI

PO KOMUNII ŚWIĘTEJ

Święty Józefie, najmilszy Bożemu Sercu, Ty złożyłeś Bogu najdoskonalszą ofiarę z samego siebie i najgoręcej pragniesz pozyskać wszystkie serca dla Chrystusa. Z głęboką pokorą przynoszę do Ciebie moje nędzne i grzeszne serce i składam je w Twoje błogosławione ręce, w objęciu których tak miłośnie biło Boskie Serce Dzieciątka Jezus.

O święty Józefie, najukochańszy mój Ojcze, weź moje biedne serce, uproś mu całkowite oczyszczenie z grzechów i doskonałe oderwanie się od wszystkich marności tej ziemi. Niech za Twą przyczyną rozpali je ogień miłości Bożej, przemieni i ukształtuje na wzór Twego serca, aby znalazło w nim upodobanie Boskie Serce Jezusa. Złóż je na ofiarę Najsłodszemu Zbawicielowi i Jego Niepokalanej Matce, aby będąc ich wyłączną własnością na tej ziemi, w niebie także wielbiło i kochało Jezusa i Maryję i z Tobą, święty Józefie, chwaliło Boga w Trójcy Jedynego na wieki wieków. Amen.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio