22.07.2021
Kult Św. Józefa w Karmelu - konferencja o. Piotra Męczyńskiego OCarm. - Obory, 10 lipca 2021 r.


Umiłowani w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Od 8 grudnia 2020 roku z inicjatywy papieża Franciszka przeżywamy w całym Kościele Rok Świętego Józefa, który na kartach Ewangelii nie wypowiada ani jednego słowa, a przecież tak mocno przemawia do nas swoim czynami, swoim pełnym miłości oddaniem Jezusowi i Maryi, swoim posłuszeństwem wiary Słowu Bożemu i całkowitym zaufaniem Bogu.

Przełożeni generalni zakonu karmelitów i karmelitów bosych we wspólnym liście zatytułowanym „Opieka Św. Józefa nad Karmelem” napisali: Pandemia „zmusiła nas do zamknięcia w naszych domach. Ale właśnie w tych chwilach jeszcze mocniej poczuliśmy potrzebę zwrócenia się do tego sprawiedliwego i wiernego człowieka, który poznał co to trud, wygnanie, troska o jutro, nie upadając na duchu, wciąż wierząc i mając nadzieję w Bogu, który powierzył mu wyjątkową misję: strzec Jezusa i Maryi, rodziny z Nazaretu, początków nowej rodziny, jaką Bóg dawał światu. (…)

[Dlatego] Dobrze jest nam powrócić do św. Józefa, rozmyślać o tym, którego nasza tradycja uznała za patrona i wzór życia karmelitańskiego”.

„Jedna z pierwszych legend karmelitańskich opowiada o częstych odwiedzinach Józefa i Maryi razem z Dzieciątkiem Jezus u eremitów karmelitańskich przy źródle św. Eliasza na górze Karmel. W drodze powrotnej z Egiptu Święta Rodzina miała spędzić noc w grocie na zboczu Karmelu. O tej pobożnej legendzie podawanej w Ziemi Świętej wszystkim pielgrzymom nawiedzającym bazylikę „Stella Maris” na wspomnianej górze w Hajfie, przypomina jeden z fresków namalowanych na suficie kopuły świątyni. Autorem fresku jest karmelitański malarz Luigi Poggi, rodem z Malty. Dzieło, wykonane w latach 1926-1928, ukazuje właśnie te odwiedziny. Maryja z Józefem, trzymając za ręce małego Jezusa, opuszczają karmelitańską wspólnotę. Odprowadza ich dwóch pustelników odzianych w habity karmelitańskie. W swych rękach niosą prowiant na dalszą drogę odchodzących gości. W głębi, u wejścia do groty, widać grupę pozostałych, wyraźnie poruszonych pustelników. W rękach trzymają zwoje ksiąg Starego Testamentu, co pozwala ustalić przyczynę ich poruszenia: na własne oczy widzą wypełnienie się starotestamentowych proroctw; widzą Mesjasza, którego przyjście zwiastowali prorocy.

Spotkanie pustelników ze świętą rodziną ma wyjątkowy charakter. To nie jakaś przypadkowa, uczyniona mimochodem wizyta, która nie rodzi żadnych głębszych, duchowych czy psychologicznych więzi. Spotkanie rodziny pustelników z rodziną nazaretańską ma charakter głęboko ludzki, intymny, rodzinny właśnie, niezmiernie ubogacający i rodzący duchowe pokrewieństwo. W takiej atmosferze i we wzniosłym nastroju karmelici chcą spotykać się zawsze z Jezusem, Jego Matką i św. Józefem. Pustelnicy obdarowują gości ciepłym przywitaniem, rodzinną atmosferą i troszczą się, by nie zabrakło im pożywienia. Sami jednak otrzymują dar o wiele cenniejszy: mogą poznać Jezusa, zanim publicznie ukaże się On ludowi i powie o swym posłannictwie.

Legenda mówi, że w dziejach Karmelu (właściwie od ich zarania) ważną postacią, obok Jezusa i Maryi, jest św. Józef, troskliwy obrońca Chrystusa i oblubieniec Najświętszej Dziewicy. Karmelici widzą w nim, jak napisze w 1479 r. Arnold Bostiusz, męża dziewiczego i nienaruszonego, zastępcę odwiecznego Boga, żywiciela i najtroskliwszego ekonoma i mniemanego ojca Jezusa, umiłowanego oblubieńca Maryi. Wszystko to zaś od niepamiętnych czasów, czyli od początków istnienia Zakonu.

Pobyt karmelitów na górze Karmel został jednak drastycznie przerwany inwazją Saracenów. W drugiej połowie XIII w. karmelici byli zmuszeni do wyemigrowania do Europy, gdzie przywieźli ze sobą także kult św. Józefa.

Któż bardziej – pyta Daniel Papebrock – mógł przyczynić się do czci św. Józefa na Zachodzie, jeśli nie ci, którzy już w Palestynie oddawali mu cześć? Przekonanie to potwierdził Prosper Lambertini, późniejszy papież Benedykt XIV, twierdząc, że według zgodnego zdania uczonych Zakon Karmelitański przyniósł ze Wschodu na Zachód chwalebny obyczaj oddawania czci św. Józefowi jak najuroczystszym nabożeństwem. Nabożeństwo to potwierdzają najstarsze karmelitańskie księgi liturgiczne i inne świadectwa, mówiące, że wspomnienie św. Józefa celebrowano w Karmelu od niepamiętnych czasów.

Nabożeństwo do św. Józefa w rodzinie Karmelu pogłębiła i ożywiła św. Teresa od Jezusa (1515-1582), żyjąca w XVI wieku reformatorka Zakonu i doktor Kościoła. Jej duchowa zażyłość ze Świętym Józefem rozpoczęła się już w zaraniu zakonnego życia. Teresa w rok po złożeniu ślubów zakonnych ciężko zachorowała, leżała sparaliżowana i była bliska śmierci. Miała wtedy zaledwie 18 lat. Po czterech latach cudownie odzyskała zdrowie za pośrednictwem św. Józefa.

W swej autobiografii napisała: „Widząc się zniedołężniałą w tak młodym wieku, opuszczoną przez ziemskich lekarzy, postanowiłam uciec się do lekarzy niebieskich, aby oni mnie uzdrowili, bo gorąco pragnęłam zdrowia. (...) Obrałam sobie za orędownika i patrona chwalebnego św. Józefa, usilnie polecając się Jemu. I poznałam jasno, że jak w tej potrzebie, tak i w innych pilniejszych jeszcze, w których chodziło o [dobro] duszy, Ojciec ten mój i Patron wybawił mnie i więcej mi dobrego uczynił, niż sama prosić umiałam. On w swej łaskawości to sprawił, że podniosłam się z łoża boleści i znowu chodzić mogłam”.

Od tego czasu cześć, ufność i miłość Teresy do św. Józefa wzrastały. Święty nigdy nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Wraz z rozwojem życia wewnętrznego i dążeniem do świętości duchowy związek Teresy ze św. Patriarchą zacieśniał się. Teresa starała się odwdzięczyć swemu Opiekunowi. Jego święta liturgiczne obchodziła z największym pietyzmem.

Nazywała go swoim Panem, Opiekunem, Patronem, Orędownikiem. Pewnego dnia po Komunii św. Teresa miała objawienie, w którym Chrystus zobowiązał ją do rychłego założenia reformowanego klasztoru karmelitanek, „który ma być pod wezwaniem św. Józefa”.

Teresa, ufna w pomoc i opiekę św. Patriarchy, przeprowadziła dzieło reformy zakonu karmelitańskiego. Spośród 17 klasztorów przez siebie założonych, 11 domów poświęciła czci św. Józefa. Na wszystkie fundacje woziła ze sobą figurę św. Józefa, przechowywaną dotąd w Avila. We wszystkich klasztorach zaprowadziła szczególny kult św. Patriarchy. W każdym z nich musiał się znajdować Jego ołtarz.

Przy głównych bramach klasztoru ustawiała figury św. Józefa i Matki Bożej. Mieli oni bronić głównych wejść do klasztoru. W liście pisanym 5 lutego 1571 roku do Alfonsa Ramireza Święta przynaglała, aby Jakub Ortiz „nie ociągał się tak długo z postawieniem figury Pana mojego św. Józefa nad bramą kościoła” w Toledo. Teresa zobowiązuje swoje siostry: „Miejcie nabożeństwo do św. Józefa, bo on wiele może”.

Wszystkich zaś zachęca i przekonuje: „Nie pamiętam, bym kiedykolwiek aż do tej chwili prosiła go o jaką rzecz, której by mi nie wyświadczył. Jest to rzecz zdumiewająca, jak wielkie rzeczy Bóg mi uczynił za przyczyną tego chwalebnego Świętego, z ilu niebezpieczeństw na ciele i na duszy mnie wybawił. Innym świętym, rzec można, dał Bóg łaskę wspomagania nas w tej lub owej potrzebie, temu zaś chwalebnemu Świętemu, jak o tym wiem z własnego doświadczenia, dał władzę wspomagania nas we wszystkim (...). Przekonali się o tym i inni, którym poradziłam, aby się jemu polecili i coraz więcej jest już takich, którzy go czczą i wzywają, doznając na sobie tej prawdy. (...) Pragnęłabym wszystkich pociągnąć do pobożnej czci tego chwalebnego Świętego”.

100 lat po śmierci św. Teresy z Avila Kapituła generalna karmelitów w 1680 roku jednogłośnie ogłosiła św. Józefa głównym patronem i opiekunem zakonu.

Kult Św. Józefa promieniował z Karmelu na cały Kościół. „Dzisiaj, po dogłębnych studiach na ten temat, nikt nie kwestionuje stwierdzenia, że za przyczyną św. Teresy kult św. Józefa rozpowszechnił się w całym Kościele. (o. Szczepan Praśkiewicz OCD).

Drodzy bracia i siostry!

Nabożeństwo do Św. Józefa ma w naszym zakonie zupełnie wyjątkowe miejsce.

Przede wszystkim widziany jest jako prawdziwy mistrz i opiekun życia duchowego, „jako zwierciadło mistycznego życia karmelitańskiego w Bogu”.

Józef jest nie tylko patronem i troskliwym opiekunem, ale także „nauczycielem tych, którzy praktykują modlitwę (Ż 6, 8), ponieważ nikt nie wie bardziej niż on, jak żyć w intymnej zażyłości z Jezusem i Maryją, spędzając z nimi tyle lat i umożliwiając istnienie rodziny z Nazaretu”.

Pięknie wyjaśnia to św. Teresa z Avila, gdy pisze: „Szczególnie dusze oddane modlitwie wewnętrznej powinny go ustawicznie wzywać z ufnością i miłością. Nie rozumiem, jak można pomyśleć o Królowej Aniołów i o tych latach, które przeżyła z Dzieciątkiem Jezus, a nie dziękować zarazem świętemu Józefowi za poświęcenie, z jakim wówczas ich oboje opieką swoją otaczał. Kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by go nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego chwalebnego Świętego weźmie za mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi”.

Mamy więc w osobie Patriarchy z Nazaretu mistrza modlitwy wewnętrznej, nauczyciela kontemplacji – miłosnego wpatrywania się w Oblicze Pana Jezusa. To, co było udziałem św. Józefa podczas lat spędzonych przy dorastającym Zbawicielu, staje się także i naszym doświadczeniem. Mąż Sprawiedliwy uczy nas mądrości duchowej wynikającej z kontaktu z Chrystusem. Uczy nas przeżywania codzienności w zapatrzeniu się w Boską Obecność Wcielonego Słowa.

 Nasz „umiłowany papież św. Jan Paweł II, który był wielkim czcicielem św. Józefa, pozostawił nam wspaniałe rozważanie o nim w Adhortacji apostolskiej Redemptoris Custos — Opiekun Odkupiciela. Ukazując różne jego cechy, szczególną uwagę poświęca milczeniu św. Józefa. Jest to milczenie wypełnione kontemplacją tajemnicy Boga, w postawie całkowitego posłuszeństwa Jego woli. Innymi słowy, milczenie św. Józefa nie świadczy o pustce wewnętrznej, lecz przeciwnie, o pełni wiary w jego sercu, która kierowała każdą jego myślą i każdym jego czynem. Dzięki temu milczeniu św. Józef razem z Maryją zachowuje Słowo Boże, które poznał za pośrednictwem Świętych Pism, i odnosi je nieustannie do wydarzeń z życia Jezusa; jest to milczenie wypełnione nieustanną modlitwą, w której błogosławi on Pana, wielbi Jego świętą wolę i zawierza się bez reszty Jego Opatrzności. Nie będzie przesadne stwierdzenie, że to właśnie od swego «ojca» Józefa Jezus nauczył się — na ludzki sposób — owego głębokiego życia wewnętrznego (…). Uczmy się milczenia od św. Józefa! Tak bardzo go potrzebujemy w świecie, często zbyt pełnym zgiełku, utrudniającego skupienie i słuchanie głosu Bożego. (…) Starajmy się pogłębiać wewnętrzne skupienie, byśmy mogli przyjąć i zachować Jezusa w naszym życiu” (Benedykt XVI, 18 grudnia 2005).

Do odnowy życia karmelitańskiego i kultu św. Józefa na ziemiach polskich w szczególny sposób przyczynił się św. Rafał Kalinowski (1835-1907), karmelita bosy, wcześniej powstaniec styczniowy i katorżnik Sybiru. Do Karmelu wstąpił w wieku 42 lat w roku 1877 r. O. Rafał cieszył się wielkim szacunkiem biskupa krakowskiego Albina Dunajewskiego, swoich współbraci i licznych penitentów i stał się filarem odnowy życia karmelitańskiego w Polsce, m.in. dzięki założeniu nowego klasztoru w Wadowicach, jako miejsca formacji zgłaszających się powołań. Znamienne, że udając się na fundację tegoż klasztoru, jego założyciel, za przykładem św. Teresy od Jezusa, wiózł ze sobą figurkę św. Józefa, a w ołtarzu głównym prowizorycznej kaplicy umieścił obraz Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny z Dzieciątkiem, pochodzący ze skasowanego po powstaniu styczniowym klasztoru w Wilnie.

Należy podkreślić, że zewnętrzne oznaki czci św. Józefa w Karmelu, takie jak: uroczyste celebrowanie jego świąt, dedykowanie mu kaplic i kościołów, wykonywanie rzeźb i malowanie obrazów, i propagowanie jego kultu wśród wiernych – wypływały z kontemplowania w osobie św. Józefa wzoru doskonałej zażyłości z Jezusem i z Maryją oraz przykładu modlitwy wewnętrznej. Karmelici widzieli nadto w przybranym ojcu Jezusa Chrystusa potężnego orędownika także w sprawach doczesnych, materialnych, w przekonaniu, że ten, który troszczył się o codzienny chleb dla Jezusa i Maryi, nie pozostawi bez środków do życia tych, którzy – w jego szkole – starają się żyć w zażyłości z Chrystusem i Jego Matką.

Św. Józef od wieków patronuje i strzeże polskiej prowincji zakonu karmelitów. Zgodnie z tradycją w dniu jego święta 19 marca bracia składają w Krakowie swoje śluby wieczyste czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.

We wszystkich naszych kościołach, sanktuariach i klasztorach nasz Święty Patron ma swój ołtarz z obrazem czy figurą. Także w naszym oborskim kościele mamy ołtarz poświęcony św. Józefowi, wykonany w połowie XVIII wieku. Na tym ołtarzu po lewej stronie wizerunku św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus na rękach widoczna jest duża figura świętej Teresy z Avila. A 300 lat temu, w roku 1717, przy oborskim kościele erygowano nawet Bractwo św. Józefa.

W tym miejscu pragnę wspomnieć o. Alberta Urbańskiego, karmelitę, wybitnego polskiego józefologa, urodzonego w 1911 roku blisko oborskiego klasztoru w niedalekim Frankowie k. Zbójna. To właśnie tutaj pod czułym spojrzeniem Maryi Bolesnej zrodziło się i dojrzewało jego powołania do kapłaństwa i życia zakonnego w Karmelu.

Na początku drugiej wojny światowej został wywieziony razem z innymi karmelitami do hitlerowskiego obozu zagłady w Dachau.

Tam razem z innymi kapłanami i zakonnikami doświadczył szczególnej opieki i cudownego ocalenia życia za przyczyną św. Józefa, Obrońcy Chrystusa i Opiekuna Kościoła Świętego.

75. rocznicę tego wydarzenia wspominaliśmy 29 kwietnia ubiegłego roku.

W referacie wygłoszonym w Kaliszu 28 kwietnia 1970 roku, O. Albert Urbański powiedział: „W liczbie ocalałych znajdowało się ponad ośmiuset duchownych polskich. Oswobodzenie obozu nastąpiło po odprawieniu przez kapłanów 9 – dniowej nowenny i oddaniu się pod opiekę św. Józefa. Amerykańscy żołnierze wyzwolili i ocalili więźniów obozu na kilka godzin przed planowanym przez władze hitlerowskie zgładzeniem więźniów i spaleniem zamieszkałego przez nich terenu. Można zaryzykować twierdzenie, że fakt ten nosił cechy niezwykłej interwencji Opatrzności Bożej. Świadkowie i uczestnicy tego wydarzenia byli i są najgłębiej przekonani o niezwykłości tego faktu i swoje ocalenie przypisują wstawiennictwu św. Józefa”.

W dalszej części swego referatu o. Urbański mówił:

„My, księża polscy byliśmy i jesteśmy przekonani, że ocalenie uprosił nam św. Józef, do którego ustawicznie zwracaliśmy się z prośbą o ratunek. Wierzyliśmy zawsze, że tak, jak niegdyś uratował Syna Bożego przed siepaczami Heroda, tak i nas, którzy jesteśmy członkami Mistycznego Ciała Chrystusa, uratuje przed oprawcami hitlerowskimi. Bóg nie zawiódł naszej ufności. W przedziwnej mądrości swojej tak pokierował wypadkami i czynami ludzkimi, że ich rezultatem stało się zwycięstwo prawdy i ocalenie skazanych na zagładę”. 

Drodzy Moi! To świadectwo jest dla nas źródłem ogromnego umocnienia i pociechy, szczególnie w sytuacjach które po ludzku wydają się beznadziejne, i zachętą do pielęgnowania głębokiego i pełnego ufności nabożeństwa do św. Józefa, wiernego Stróża i Obrońcy Dzieciątka Jezus, naszych rodzin i całego Kościoła.

„O. Urbański, nosząc w pamięci bolesne doświadczenia wojenne, rozumiał doskonale, że prawdziwe odrodzenie moralne i religijne narodu oraz budowanie prawdziwego pokoju w świecie rozpoczyna się i kształtuje w rodzinach. To od ich zdrowia moralnego i religijnego zależą przede wszystkim przyszłe losy narodu i całego świata. Dlatego, obok Matki Bożej, tak wiele miejsca poświęcił osobie i roli św. Józefa, ukazując Go przede wszystkim jako wzór do naśladowania. W nabożeństwie do św. Józefa widział skuteczną pomoc do zachowania i umacniania prawdziwej wiary oraz czystości obyczajów” (o. Piotr Męczyński OCarm, w 1990 r.).

Przełożeni generalni obu gałęzi rodziny karmelitańskiej w swoim liście poświęconym św. Józefowi napisali: „W świecie, w którym (…) mamy tendencję do ucieczki od więzów stabilnych relacji i zobowiązań oraz do zamykania się w bezpłodnym narcyzmie, Józef wskazuje nam drogę wyrzeczenia się siebie, codziennej odpowiedzialności, cichej pracy, aby rodzina żyła i wzrastała. Ojciec rodziny stara się leczyć rany swego własnego domu. Nasz patron stawia nas przed koniecznością leczenia ran ludzkości i ran w jego własnym Kościele. Nie ma Kościoła, nie ma Karmelu bez ludzi, którzy zapominając o sobie, pracują dzień i noc, aby dać innym bezpieczny fundament, na którym mogliby się oprzeć. Pracują w ciemności, niosąc w sercach swoje troski i zmęczenie, (…) pokładając ufność tylko w Tym, od którego pochodzi i bierze swoje imię ich ojcostwo (por. Ef 3,15). Tacy ludzie zawsze będą mogli znaleźć w św. Józefie swego patrona i wzór”.

To o nich także pięknie pisał papież Franciszek w swoim liście poświęconym świętemu Józefowi, podkreślając, że „nasze życia są tkane i wspierane przez zwykłe osoby – zazwyczaj zapominane – które nie występują w tytułach gazet i magazynów, ani na wielkiej scenie ostatniego show, lecz niewątpliwie dziś zapisują decydujące wydarzenia na kartach naszej historii – którzy zrozumieli, że nikt nie ratuje się sam. [...] Ileż osób codziennie praktykuje cierpliwość i napełnia innych nadzieją […] Ileż osób modli się, ofiarowuje i wstawia w intencji dobra wszystkich”.

„Wszyscy mogą znaleźć w św. Józefie, mężu, który przechodzi niezauważony, człowieku codziennej obecności, dyskretnej i ukrytej, orędownika, pomocnika i przewodnika w chwilach trudnych. Święty Józef przypomina nam, że ci wszyscy, którzy są pozornie ukryci lub na „drugiej linii”, mają wyjątkowy czynny udział w historii zbawienia. Im wszystkim należy się słowo uznania i wdzięczności”.

Drodzy bracia i siostry!

Niech św. Józef będzie nam wspomożycielem i przewodnikiem w codziennym cichym czuwaniu z pełnym miłości oddaniem przy naszych bliskich – przy żonie i dzieciach, przy naszych drogich rodzicach i osobach starszych, przy każdym dziecku poczętym i jego matce, przy łóżku chorego i konającego, przy bezdomnym nędzarzu spotkanym na ulicy, przy młodzieży kuszonej przez Złego iluzją fałszywej wolności i szczęścia bez Boga oraz przy wszystkich, którzy się zagubili w ciemnościach grzechu i niewiary, narażając się na wieczne potępienie. Niech pomaga nam żyć w nieustannym zjednoczeniu z Chrystusem, czuwać razem z Nim na modlitwie i służyć Mu w każdym człowieku, szukającym pocieszenia i nadziei, wsparcia i schronienia – w naszym sercu.

Niech nam pomoże uczynić nasze domy i klasztory – drugim Nazaretem.

Drodzy bracia i siostry! „Ite ad Joseph!” – Idźcie do Józefa! Te słowa serdecznej zachęty umieszczono pod obrazem Świętej Rodziny w Kaliszu z dopiskiem: „A on was zawsze wysłucha”.

Z tą ufnością oddajemy i zawierzamy się dzisiaj jego ojcowskiemu sercu i przyzywamy jego wstawiennictwa dla naszych rodzin i całej Rodziny Karmelitańskiej zgromadzonej pod płaszczem czułej opieki Matki Bożej Szkaplerznej.

Św. Józef podobnie jak Maryja, jego przeczysta oblubienica, był człowiekiem Słowa. Słuchał uważnie Słowa Bożego, zachowywał wiernie w swojej pamięci, rozważał w swoim sercu i pozwalał przez nie prowadzić w swojej codzienności. We wszelkich okolicznościach swojego życia, w momentach próby i duchowej ciemności, powtarzał za psalmistą: „Twoje słowo, Panie, jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119, 105).

„Starożytni kaznodzieje karmelitańscy stwierdzają, że tak jak Dziewica Maryja poczęła Słowo wcielone w łonie poprzez działanie Ducha Świętego, tak święty Józef, za sprawą Ducha Świętego, począł, w kontemplacji, Chrystusa w swojej duszy, stając się ojcem Jezusa na tej ziemi”.

Przełożeni generalni karmelitów w swoim liście pięknie napisali:

„Słowo przyszło do Józefa we śnie, który możemy interpretować jako jego modlitwę, jego wnętrze. Można powiedzieć, że każdy Karmel to miejsce snów: modlitwa jest jak sen, który zawiera w sobie tajemne przesłanie. Wspólnota karmelitańska to grupa ludzi, którzy śnią o tym, by uczynić swój dom nową Jerozolimą, ludzi, którzy podzielają sen proroka o lepszym świecie, ludzi, którzy każdego dnia dają się porwać snom o zbawieniu. Każdego dnia słuchając Słowa zbawienia, upodabniamy się do Chrystusa w Jego posłuszeństwie i woli służenia, tego, który nie przyszedł, aby Mu służono, ale aby służyć, tego który znajdował w małym dziecku przykład tego, jakimi powinniśmy być, jeśli chcemy wejść do królestwa Bożego. Karmelici, podobnie jak św. Józef, znają ten sen i strzegą światła nadziei, która jaśnieje dla tego nowego świata, obiecanego tym, którzy są uważni na Słowo Boże, ponieważ Bóg uczyni wszystko nowym. (…)”.

Niech św. Józef strzeże każdego z nas i, z czułą miłością Boga, rozciąga swoją ojcowską opiekę nad całym Karmelem i Kościołem. Amen.

             o. Piotr Męczyński OCarm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio