19.04.2022
O. Wincenty Józef Kruszewski OCarm. (1843 - 1922) z Oborskiego Karmelu Matki Bożej Bolesnej


Klasztor w Oborach i Polska Prowincja Karmelitów obchodzić będzie w tym roku 100-lecie śmierci o. Wincentego Józefa Kruszewskiego, karmelity, który zmarł w opinii świętości 6 października 1922 roku. Główne uroczystości poświęcone 100. rocznicy śmierci O. Wincentego odbędą się w niedzielę 2 października br. w Oborach.
Zachęcamy do zapoznania się z jego sylwetką poprzez utworzone przez nas hasło w Wikipedii - https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Wincenty_Kruszewski

Zapraszamy do nawiedzania krypty grobowej o. Wincentego Kruszewskiego, znajdującej się w podziemiach oborskiej świątyni.

Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Kolebką naszego zakonu jest Góra Karmel w Ziemi Świętej, gdzie w niewielkiej kaplicy dedykowanej Matce Bożej gromadzili się codziennie pierwsi eremici na wspólnej modlitwie i Eucharystii. W jakiś sposób tego pierwotnego ducha Karmelu odnajdujemy na Wzgórzu Matki Bożej Bolesnej w Oborach!

Jak uczy Papież Benedykt XVI: „Życie chrześcijańskie to nieustanne wchodzenie na górę spotkania z Bogiem, aby później zejść, niosąc miłość i siłę, które z niego się rodzą, aby służyć naszym braciom i siostrom z taką samą miłością jak Bóg”.
Jak pisze jeden z karmelitów: „Życie chrześcijańskie polega na sprawianiu, aby Chrystus w nas zamieszkał i z nas docierał do naszych braci, którzy najbardziej potrzebują Jego miłości, Jego pomocy, Jego uzdrowienia (o. Marcelino Iragui OCD).
Przykładem może być dla nas postać o. Wincentego Józefa Kruszewskiego (1843-1922), zmarłego w opinii świętości karmelity i kapłana według Bożego Serca oraz wielkiego czciciela Maryi Bolesnej, którego grób znajduje się w krypcie pod kościołem w Oborach.
Całe jego życie kapłańskie i zakonne było związane z tym klasztorem i sanktuarium Matki Bolesnej. Tutaj, jak ewangeliczny samarytanin, nieustannie pochylał się nad chorymi na duszy i ciele, jako prawdziwy więzień konfesjonału, ceniony kierownik duchowy i poszukiwany egzorcysta. Nie rozstawał się z różańcem, wszystkim mówił o miłości i mocy wstawiennictwa Matki Bolesnej, której był całkowicie oddany.
„Kiedyś został zapytany przez pewnego kapłana, jak on to robi, że leczy, że pomaga ludziom niepokojonym przez szatana? Odpowiedział pełen prostoty:
Odprawiam Mszę świętą o Duchu Świętym w intencji nieszczęśliwego człowieka, a następnie modlę się do Matki Boskiej Bolesnej – słynącej tu cudami” (o. Albert Urbański OCarm.).
Podobne słowa – jak czytamy na kartach Ewangelii – padły z ust samego Chrystusa: Ja mocą Ducha Bożego wyrzucam złe duchy (Mt 12,28). O. Wincenty był świadomy mocy Ducha Świętego, jaką otrzymał w sakramencie kapłaństwa. Zaś w Maryi Niepokalanej widział Niewiastę, która swoją stopą miażdży głowę pradawnego węża i ratuje swe biedne dzieci od zguby wiecznej.
Pamiętam, gdy w pierwszy piątek lipca 1998 r. udając się z posługą do chorych w naszej parafii, zabrałem ze sobą małe obrazki przedstawiające o. Kruszewskiego na tle oborskiego kościoła. Dałem jeden taki obrazek podeszłej wiekiem pani Jadwidze w Oborach.
A ona się uśmiecha i mówi:
- Poznaję, to o. Wincenty. On mnie uzdrowił.
Pytam więc: – Jak Panią uzdrowił? Proszę opowiedzieć.
Byłam – opowiada – małą, może 6-letnią dziewczynką, nie chodziłam jeszcze wtedy do szkoły. Zachorowałam bardzo ciężko na żołądek. Leżałam i byłam tak osłabiona, że nie mogłam chodzić o własnych siłach. O. Wincenty znał moją mamę, która bardzo strapiona zwróciła się do niego z prośbą o pomoc. Wtedy o. Wincenty, będący już wówczas staruszkiem, przyszedł i przyniósł w małej buteleczce poświęcone wino. Dał mi to wino do wypicia. Było tego może dwie duże łyżki. Jednocześnie modlił się za mnie i udzielił kapłańskiego błogosławieństwa. Po przyjęciu tego „lekarstwa” byłam coraz silniejsza i szybko powróciłam do zdrowia.
To proste świadectwo jednego z ostatnich świadków świętego życia o. Kruszewskiego jest niezwykle piękne i wymowne. O. Wincenty, napełniony i rozpalony Duchem Świętym, aż do ostatnich chwil swego życia, niestrudzenie roznosił wszystkim, w naczyniu swego kapłańskiego serca, miłość Bożą, uzdrawiającą ludzkie dusze i ciała.
Taki był i taki pozostał do dzisiaj, jak świadczą ci, którzy proszą go o wstawiennictwo u Boga.
„Mój ból pozostał przy grobie ojca Wincentego” – napisała Gabrysia z Gniewu, uzdrowiona z raka kości.
13 – letni Dawid z Gdańska od dziecka zmagał się z atakami bólu lewego oka i głowy. Po trzech latach napisał: „Za każdym razem miałem wrażenie jakby ktoś ściskał moje oko od wewnątrz. Czasami jakby ktoś przekuwał je cienką igłą. Niekiedy doprowadzało mnie to do wymiotów. Naprawdę tego nie można było znieść. Po Mszy udałem się wraz z mamą do krypty ojca Kruszewskiego. W środku znajduje się grób o. Wincentego i jego wizerunek na ścianie obok. Podczas, gdy inni ludzie zwiedzali kryptę, moja mama przybliżyła się do obrazu, pomodliła się w duchu i dwoma palcami dotknęła jego oczu, a następnie swoich i kazała zrobić mi tak samo. Podszedłem… Od tamtej pory oczy ani trochę mnie nie bolały”. Mając 19 lat przyjechał do Obór po raz trzeci. Zapytałem: „Co słychać u Ciebie?” A on odpowiedział szczęśliwy: „Ojcze, właśnie zdałem maturę i złożyłem dokumenty do Wyższego Seminarium Duchownego w Gdańsku – Oliwie”. Powiedziałem: „Pewnie O. Wincenty wyprosił Ci także tę łaskę. Nie tylko uzdrowienie chorych oczu, ale także powołanie kapłańskie”. Po sześciu latach Dawid nadesłał do klasztoru zaproszenie na Prymicje, a potem jako młody wikary zorganizował pielgrzymkę autokarową do Matki Bożej Bolesnej.
Drodzy Bracia i Siostry!
Wierzę, że ojciec Wincenty jest cichym opiekunem i stróżem tego sanktuarium, troskliwym ojcem i wiernym przyjacielem wszystkich chorych, strapionych i ubogich, zniewolonych nałogami i dręczonych przez złego ducha, wspomożycielem spowiedników i egzorcystów, wzorem dla kapłanów i osób konsekrowanych, potężnym orędownikiem i pełnym współczucia bratem dla wszystkich proszących go o wstawiennictwo u Boga.
Świadectwo tego pokornego karmelity, męża modlitwy zaprawionego w pokucie i napełnionego Duchem Świętym apostoła Bożej miłości, jest dla nas wszystkich bardzo cenne i pouczające.
Widziano go zawsze z różańcem w dłoniach, klęczącego często przed Tabernakulum u stóp Matki Bolesnej. Z tego Ukrytego Źródła – z Serca Jezusa obecnego w Eucharystii – czerpał tę miłość Bożą, którą rozlewał na wszystkich z którymi się spotykał.
My także, schodząc z tego oborskiego wzgórza od Matki Bolesnej, powracając do naszych domów, chcemy zabrać w naczyniach naszych serc miłość Bożą, rozlaną w nas przez Ducha Świętego.
Pragniemy zanieść tę uzdrawiającą miłość Bożą do naszych rodzin, do naszej codzienności, a szczególnie do tych wszystkich, którzy się źle mają, którzy czują się zranieni i opuszczeni, którzy potrzebują światła nadziei oraz ciepła bliskości i miłości naszego Pana.
„Duch Święty jest Miłością Serca Boga” – powie pięknie o. Jan Chrzciciel Bashobora.
W codziennej modlitwie otwierajmy się na Ducha Świętego i pozwólmy Mu działać w nas i przez nas. Pozwólmy prowadzić się Duchowi Świętemu w naszej codziennej modlitwie wstawienniczej i w naszej samarytańskiej posłudze cierpiącym. Przykładem niech będzie nam o. Wincenty.
Także i my poczujmy się zaproszeni przez Chrystusa i dołączmy do grona wiernych naśladowców Boskiego Samarytanina, powtarzając za świętą Faustyną:

„O Panie, pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie. Niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich". Amen.

 

Drodzy bracia i siostry!

Myślę, że O. Wincenty może być szczególnym Patronem naszej wolności. On sam doczekał wolnej i niepodległej Polski w Oborach. Przez długie lata posługi kapłańskiej i zakonnej w Oborskim Karmelu, cudem ocalonego od kasaty przez rosyjskiego zaborcę, pomagał Rodakom w zachowaniu narodowej i chrześcijańskiej tożsamości.   Pracował nad wolnością w wymiarze najgłębszym i najistotniejszym - w sercach i sumieniach Polaków, tam gdzie żaden zaborca nie ma dostępu. 

My musimy Ojczyźnie zapewnić zwycięstwo, a będzie ono zależało od wzrostu świętości naszego życia – uczył Prymas Tysiąclecia. Dziś potrzeba nam wierności: zarówno naszemu duchowi narodowemu, jak i Ewangelii Chrystusowej”.

„Naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha, naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza” – uczył św. Jan Paweł II.

Podobnie bł. ks. Jerzy Popiełuszko przypominał, że „tylko naród, który ma zdrowego ducha i czułe sumienie może tworzyć śmiałą przyszłość”.

Kościół kształtuje człowieka wewnętrznie wolnego i stąd wnosi tak wielki wkład w budowanie wolności narodowej” – mówił w 2018 roku  Abp Józef Górzyński, metropolita warmiński. Podkreślał jednocześnie, że w kontekście świętowania stulecia odzyskania przez Polskę Niepodległości potrzebny jest „indywidualny rachunek sumienia z tego, jak wykorzystujemy wolność dziś”.

Dlatego, drodzy bracia i siostry, przychodzimy dzisiaj do Maryi, „danej naszemu narodowi jako przedziwna pomoc i obrona”. Ona z macierzyńską miłością ciągle pomaga i uczy nas stać na straży naszej wolności. Tej zewnętrznej – odzyskanej przez Polaków w 1918 roku, jak i tej wewnętrznej – otrzymanej przez nas w darze na chrzcie świętym – wolności przybranych dzieci Bożych ku której wyswobodził nas Chrystus za cenę swojej Krwi przelanej na krzyżu.

Dzisiaj pełni wdzięczności przychodzimy na Oborską Kalwarię, by stanąć z wiarą pod krzyżem Chrystusa u boku Matki Bolesnej. Maryja Niepokalana, Królowa Męczenników, zjednoczona z Ofiarą Miłości swego Syna, wolna od rozpaczy i nienawiści wobec Jego oprawców, uczy nas być prawdziwie wolnymi, nawet w sytuacji największego zewnętrznego zniewolenia.

Ona, jako Ucieczka Grzeszników i Matka Miłosierdzia, nieustannie wskazuje nam otwarte na krzyżu Serce Zbawiciela i pomaga w zachowaniu i odzyskaniu tej wewnętrznej wolności i godności przybranych dzieci Bożych otrzymanej w sakramencie chrztu świętego.  

Drodzy Moi! „Apostoł Paweł w Liście do Galatów stwierdza, że «ku wolności wyswobodził nas Chrystus» (Ga 5, 1). Ta wolność ma bardzo wysoką cenę: jest nią życie, krew Odkupiciela. Tak! Krew Chrystusa jest ceną, którą Bóg zapłacił, aby wyzwolić ludzkość z niewoli grzechu i śmierci” – uczy św. Jan Paweł II.

Tak wielki dar domaga się więc z naszej strony wielkiej troski i odpowiedzialności. Jako chrześcijanie, każdego dnia musimy odważnie podejmować trud walki duchowej o naszą godność i wolność przybranych dzieci Bożych. To zadanie, którego podjęliśmy się na chrzcie świętym.

Do tej wolności ducha, którą za cenę swojej Krwi przynosi nam miłosierny Chrystus, wzywał w Oborach świątobliwy karmelita o. Wincenty Kruszewski, gdy służył wiernym z ogromnym oddaniem w sakramencie pojednania, a posiadając dar czytania w ludzkich sercach pomagał w dobrej i szczerej spowiedzi doświadczyć radości otrzymanego przebaczenia i rozpocząć drogę autentycznego nawrócenia; gdy także jako egzorcysta wyzwalał utrapionych ludzi z niewoli szatana i mówił wszystkim o miłości Matki Bolesnej. O. Wincenty po blisko 50 latach swojej cichej i gorliwej posługi kapłańskiej doczekał odzyskania przez Polskę Niepodległości. Zmarł 6 października 1922 roku. Stał się dla wszystkich szczególnym świadkiem tej wolności ducha, którą przynosi i ofiaruje nam zmartwychwstały Chrystus za cenę swojej Krwi przelanej na krzyżu. Niestrudzenie przypominał Rodakom, że do wolności zewnętrznej – do Niepodległej Polski – idzie się przede wszystkim przez odzyskanie i nieustanne umacnianie wolności wewnętrznej każdego Polaka, że tracąc wolność wewnętrzną przez trwanie w grzechach śmiertelnych, w nienawiści oraz w podziałach i wadach narodowych łatwo można utracić także wolność zewnętrzną. Dzisiaj przy grobie O. Wincentego, znajdującym się w podziemiach oborskiej świątyni, modli się wielu potrzebujących, chorych i strapionych, zrozpaczonych i skrępowanych kajdanami nałogów, prosząc go o pomoc i wstawiennictwo u miłosiernego Boga.

Tego właśnie głębokiego rozumienia i pięknego przeżywania wolności, uczy nas tutaj nieustannie Matka Najświętsza, gdy niestrudzenie nam powtarza: „Zróbcie wszystko, cokolwiek Mój Syn wam powie”. Tylko przez Niego i w zjednoczeniu z Nim możemy być prawdziwie wolnymi, jako dzieci Kościoła i Ojczyzny.

Maryja pragnie stać na straży naszej godności i wolności przybranych dzieci Bożych. Okrywa nas swoim brązowym szkaplerzem, by nieustannie przypominał nam chrzcielną szatę łaski uświęcającej.

Przekazana nam przez Chrystusa w testamencie jako Matka, okrywa nas swoim opiekuńczym płaszczem i prowadzi przez ojczyznę ziemską do ojczyzny niebieskiej.

Z Jej macierzyńską pomocą zachowamy wierność naszemu chrzcielnemu przymierzu z Bogiem i przekażemy dziedzictwo wiary następnym pokoleniom Niepodległej Polski. Tego właśnie uczył świątobliwy o. Wincenty Kruszewski przyjmując serdecznie wszystkich pielgrzymów w Domu Matki Bożej Bolesnej.

o. Piotr Męczyński OCarm.

Zachęcamy do dzielenia się osobistym wspomnieniem i świadectwem o łaskach otrzymanych od Boga za przyczynę o. Wincentego Józefa Kruszewskiego OCarm.

Kontakt:

o. Piotr Męczyński OCarm.

Klasztor OO. Karmelitów

Obory 38

87-645 Zbójno k. Rypina

lub adres E - mail: opiotr@obory.com.pl

lub tel. 606 989 710



« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio