Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry, zgromadzeni pod płaszczem opieki Matki i
Królowej Karmelu w Oborskim Sanktuarium!
W
obliczu wojny na Ukrainie pragniemy modlitwą i świadectwem życia
chrześcijańskiego odpowiedzieć na Boże wezwanie: "Szukaj pokoju i dąż do
niego" (Ps 34, 15). Te słowa psalmisty wyznaczają temat dzisiejszego spotkania
naszej Rodziny Karmelitańskiej.
Papież
Franciszek w tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Pokoju przypomina:
„W
każdej epoce pokój jest zarówno darem Bożym, jak i owocem wspólnego
zaangażowania. Wszyscy mogą współdziałać w budowaniu bardziej pokojowego
świata: począwszy od własnego serca, poprzez relacje w rodzinie, społeczeństwie
i środowisku, aż po relacje między narodami i między państwami”.
Jak
uczy papież Benedykt XVI:
„Człowiek
jest stworzony do pokoju, który jest darem Boga. Trzeba o niego się modlić jako
o Boży dar, a jednocześnie go budować, angażując się z całych sił”.
„Wartość, jaką dla świata ma dar pokoju
Chrystusa, uwydatniła się z całą mocą w ostatnich wydarzeniach za naszą
wschodnią granicą. Porusza nas ogrom zniszczeń wojennych i cierpienie
niewinnych ludzi. (…) Jednocześnie pośrodku dramatycznych okoliczności
zobaczyliśmy wielkie serca Polaków i Polek, którzy inspirowani miłością
Chrystusa otworzyli na oścież swoje ramiona dla uciekających przed pożogą
wojenną” (z listu biskupów polskich do kapłanów na Wielki Czwartek 2022 roku).
Dwa dni temu Ks. Biskup Jan Sobiło z
Zaporoża we wschodniej Ukrainie napisał:
„Serdecznie pozdrawiam Ojca i Rodzinę
Karmelitańską, która w Dzień Matki Bożej Szkaplerznej gromadzi się w Oborach na
XXIII Ogólnopolskim Wieczerniku Królowej Pokoju.
Tak bardzo potrzebujemy pokoju. Tak bardzo
Ukraina jest uciemiężona wojną. Tyle pomocy płynie z Polski, tylu naszych ludzi
znalazło schronienie w Waszych rodzinach. Dziękujemy!!!
Niech Wasza modlitwa dojdzie do Tronu
Bożego. Niech promienie łask z Waszego Świętego Spotkania dotrą do wszystkich
zranionych i otrą łzy zrozpaczonych.
Niech Bóg Ojciec przez pośrednictwo Matki
Bożej Szkaplerznej błogosławi Wam na czas modlitewnego spotkania.
Płaszcz naszej Mamy niech okryje nas
wszystkich i niech nas broni od wszelkich niebezpieczeństw duszy i ciała.
Z błogosławieństwem + + +
bp Jan Sobiło
Wasz brat i pielgrzym Medugorski”.
Drodzy bracia i siostry! Te pełne miłości
słowa i pasterskie błogosławieństwo płynące z Ukrainy są dla nas wielkim
umocnieniem, a zarazem zobowiązującym darem.
„Prośmy,
aby Bóg obdarzał nasze serca pokojem, (…) byśmy przyjmując Chrystusowy pokój,
potrafili go zanosić innym, szczególnie tym, którzy cierpiąc, wołają o naszą
solidarność i konkretną braterską pomoc” (Abp Wojciech Polak).
„Niech
będzie coraz więcej ludzi, którzy bez hałasu, pokornie i wytrwale, dzień po
dniu stają się budowniczymi pokoju” – zachęca papież Franciszek.
Do tego
zachęca nas także nowy Święty Karmelu – O. Tytus Brandsma, kanonizowany przez
Ojca Świętego 15 maja br.
Karmelita z
Holandii w jednym ze swoich najsłynniejszych wykładów z 1931 roku podkreślał z
mocą, że praca na rzecz pokoju nie jest jedynie zadaniem rządzących i
polityków. Uwydatniał fakt, że wszyscy jesteśmy współodpowiedzialni i możemy
robić więcej na rzecz pokoju.
W historii
ludzkości – podkreśla o. Brandsma – nie brak było „heroldów”, którzy głosili
pokój i pracowali dla pokoju.
„Pokój
światowy zaczyna się od pokoju naszego serca” – przypomina bł. Kardynał Stefan
Wyszyński.
Prymas
Tysiąclecia uczy: „Pokój buduje się przez zachowanie Ewangelii Chrystusowej.
Pokój nie jest tylko ozdobnym kwiatem, który rośnie na drzewie, czy sztucznym
kwiatem z bibułki i celofanu. Pokój wyrasta z serca człowieka, z tego, co jest
w jego duszy. A serce dopiero wtedy rodzi owoce pokoju, gdy żyje
Ewangelią Chrystusową”.
Bracia i
Siostry!
„Nikt
nie może nam dać takiego pokoju, jaki daje Chrystus. Bo jest to pokój płynący z
uporządkowanego serca. Uporządkowanego przez Niego w sakramencie pokuty i
pojednania, oczyszczonego ze zła, które burzy pokój, które niepokoi i drażni.
Człowiek wewnętrznie nieuporządkowany, rozdrażniony, nigdy nie będzie nosicielem
prawdziwego pokoju. Raczej będzie niepokoił, niszczył pokój i dobro, czy to w
rodzinie, czy w społeczeństwie. Tak bardzo potrzeba nam dzisiaj pokoju w
naszych sercach, w naszych rodzinach i w naszej Ojczyźnie” (Biskup Siedlecki
Kazimierz Gurda).
Nasz
wielki Rodak Św. Jan Paweł II w homilii o pokoju, wygłoszonej w Toruniu w 1999
r., mówił: „Chrystus jest naszym pokojem, jest naszym pojednaniem. To On
zburzył wrogość, jaka powstała po grzechu człowieka i pojednał z Ojcem
wszystkich ludzi przez śmierć na krzyżu. (…) Podczas gdy ludzie rozumieli pokój
na płaszczyźnie doczesności, Chrystus mówi, że wypływa on z dóbr
nadprzyrodzonych, że jest wynikiem zjednoczenia z Bogiem w miłości”.
W
szczególny sposób doświadczamy tego pokoju mającego swe źródło w miłosiernym
Sercu Zbawiciela, gdy pojednani z Bogiem i Kościołem wstajemy od kratek
konfesjonału.
Bł. Ks. Michał Sopoćko, spowiednik św.
Faustyny i wielki apostoł Bożego Miłosierdzia, uczy: „Tylko Chrystus przynosi
pokój trwały, bo wewnętrzny, prawdziwy, który polega na usunięciu głównej
przyczyny niepokoju, jakim jest grzech. (…) Pokój, jaki Sakrament Pokuty
wprowadza do duszy przez pogodzenie jej z Bogiem i z sumieniem własnym, jest
koniecznym warunkiem pokoju z bliźnim. (…)
Dlatego można z
całą pewnością twierdzić, że ludzkość nie zazna pokoju, dopóki się nie zwróci z
ufnością do miłosierdzia Bożego”.
Dlatego,
tak ważne jest, abyśmy strzegli się grzechu ciężkiego i dbali o zachowanie
największego skarbu: przyjaźni z Jezusem i życia w stanie łaski uświęcającej.
„Pokój
wam wszystkim, którzy trwacie w Chrystusie” (1P 5, 14) – napisze św. Piotr Apostoł.
Matka
Boża z Medjugorie niestrudzenie powtarza: „Jezus jest Królem Pokoju i tylko On
może udzielić wam pokoju, którego szukacie”.
„Wzywam
was, abyście stali się przyjaciółmi Jezusa. Módlcie się o pokój w waszych
sercach i pracujcie nad osobistym nawróceniem. (…) Niech spowiedź święta będzie
pierwszym aktem nawrócenia (…) Kochane dzieci, tylko w ten sposób, możecie się
stać świadkami pokoju i miłości Jezusa w świecie”.
„Drodzy Bracia i Siostry, bez wewnętrznej odnowy i bez pokonania zła i
grzechu w sercu, a zwłaszcza bez miłości człowiek nie zdobędzie wewnętrznego
pokoju – uczy nas św. Jan Paweł II. Pokój może przetrwać tylko wówczas, gdy
jest zakorzeniony w wyższych wartościach, oparty na normach moralnych i otwarty
na Boga. Rodzi się on w sercu ludzkim i w życiu społeczeństwa z ładu moralnego,
porządku etycznego, zachowania Bożych przykazań”.
Drodzy Moi!
Bądźmy zawsze tymi, którzy modlitwą i osobistym nawróceniem, a przede wszystkim
wzajemną miłością burzą mury uprzedzeń i nienawiści, a wznoszą mosty pokoju i
pojednania.
Niech nasze
serca zjednoczone z Sercem Jezusa staną się dla wszystkich oazą pokoju i domem
prawdziwego braterstwa.
W
jednym z Orędzi na Światowy Dzień Pokoju (2014 r.) papież Franciszek napisał:
„Człowiek
pojednany widzi w Bogu Ojca wszystkich, a tym samym jest wewnętrznie
mobilizowany do życia braterstwem otwartym na wszystkich. W Chrystusie drugi
człowiek jest przyjmowany i miłowany jako Boży syn czy córka, jako brat lub
siostra, a nie jako obcy, ani tym bardziej jako rywal czy nawet wróg. W Bożej
rodzinie, w której wszyscy są dziećmi tego samego Ojca i – ponieważ wszczepieni
są w Chrystusa – są synami w Synu, nie ma „życia do odrzucenia". Wszyscy
cieszą się równą i nienaruszalną godnością. Wszyscy są miłowani przez Boga,
wszyscy zostali odkupieni krwią Chrystusa, który umarł na krzyżu i
zmartwychwstał za każdego. To jest powód, dla którego nie można pozostać
obojętnym na los braci. To, co powiedzieliśmy, pomaga zrozumieć, że braterstwo
jest podstawą i drogą do pokoju. (…)
Umowy
międzynarodowe i ustawy krajowe, mimo że są bardzo pożądane i konieczne, nie
wystarczają same w sobie, by doprowadzić ludzkość do uniknięcia ryzyka
konfliktu zbrojnego. Potrzebne jest nawrócenie serc, które pozwoli każdemu
uznać w drugim swego brata, o którego trzeba się troszczyć, wspólnie pracować,
by wszyscy żyli pełnią życia”.
Bracia i
Siostry! „Otrzymując przebaczenie w Sakramencie, który znajduje się w samym
centrum naszego procesu nawrócenia, stajemy się z kolei krzewicielami
przebaczenia: otrzymawszy je sami, możemy je ofiarować innym poprzez zdolność
do prowadzenia troskliwego dialogu i przyjmowania postawy, która daje pociechę
poranionym”.
Będziemy
narzędziami pokoju Pana na tyle, na ile przebaczymy tym, którzy wobec nas
zawinili. Pokój – owoc przebaczenia – zaczyna się w nas samych.
O. Slavko
Barbarić, chorwacki franciszkanin z Medjugorie, w konferencji do pielgrzymów
mówił:
„Prawdziwy
pokój może przyjść jedynie z serca, które jest pojednane z Bogiem, które
wybacza, kocha, staje się miłosierne i delikatne, które jest gotowe chronić
dobro i walczyć z tym, co złe i niszczące. Dopóki gotowi jesteśmy oddawać oko
za oko, ranę za ranę, grób za grób, nie może nadejść ten upragniony pokój, za
którym tęsknimy. Jest wiele przyczyn, z powodu których twierdzimy, że nie
możemy przebaczyć, bo rany są głębokie, a wróg jest niegodny naszego
przebaczenia i miłości, ale nie możemy mieć pokoju bez wewnętrznego uzdrowienia
przez przebaczenie”.
Wspaniałym
przykładem może być dla nas bł. Stefan Wyszyński. Ks. Prymas trzy lata więziony
i dręczony przez komunistów w swoich „Zapiskach Więziennych" zanotował:
„Nie czuję
uczuć nieprzyjaznych do nikogo z tych ludzi. Nie umiałbym zrobić im
najmniejszej nawet przykrości. Wydaje mi się, że jestem w pełnej prawdzie, że
nadal jestem w miłości, że jestem chrześcijaninem i dzieckiem mojego Kościoła,
który nauczył mnie miłować ludzi, i nawet tych, którzy chcą uważać mnie za
swego nieprzyjaciela".
Prymas Wyszyński
wiele się w tym czasie modlił, prosząc, by Bóg uchronił go od nienawiści do
krzywdzicieli i prześladowców. W wigilię Bożego Narodzenia poszedł z opłatkiem
do strażników.
"Przykazanie
miłości bliźniego musimy odnieść do wszystkich - mówił. Mniejsza z tym, czy
wierzą czy nie wierzą, czy nas kochają czy nie. Wszyscy mają prawo do naszej
miłości".
Ktoś bardzo trafnie
powiedział: „On właściwie nie walczył z żadnym ustrojem, ale w każdym ustroju
walczył o człowieka”.
Uczył, że każdy człowiek ma
wartość. Budził nadzieję, mówił: „Drogi kamień nie przestaje być sobą nawet
wtedy, jeśli wpadnie w błoto. Błoto można oczyścić, a drogi kamień pozostanie
sobą”.
Uczył,
że „odnowa świata, o której tak dużo dzisiaj się mówi i pisze, polega na tym,
abyśmy uwierzyli, że Bóg jest Miłością, i abyśmy z tej miłości, którą Bóg
włożył w nasze istnienie i życie, czerpali dla braci”.
Ks. Prymas ostrzegał, że „świat nie staje się lepszy (…), bo
zrezygnował z serca. Dlatego świat nie daje pokoju, a ludzie schną z lęku
w przewidywaniu czegoś najgorszego”.
Bł. Ks.
Sopoćko pisze: „Jakie są powody niezgody między ludźmi? Jest ich dużo, a
wszystkie mają źródło w naruszeniu przykazania: "Będziesz miłował
bliźniego twego, jak siebie samego". Kto go przestrzega, ten usuwa ze
swego życia wszystko, co sprowadza niepokój z bliźnimi. Taki człowiek
wszystkich kocha, nikim nie gardzi, nikomu nie zazdrości, cudzego nie weźmie,
strzeże się obmowy i sądów, urazy przebacza, za zło oddaje dobrem, każdemu się
chętnie udziela, nawet wrogom swoim oddaje chlebem za kamień wyświadczając im
przysługi i modląc się za nich. Tak postępując zyskuje u wszystkich miłość i
poważanie, życzliwość i szacunek, których mu odmówić nie mogą nawet ludzie
przewrotni”.
Do tego wzywa nas Bł. Stefan Wyszyński mówiąc, że „świat współczesny
coraz bardziej potrzebuje żywych przykładów miłości, zwycięzców Bożych, którzy
będą szli przez ziemię w milczeniu i poszanowaniu innych, nie złorzecząc, nie
wygrażając, nie bijąc i nie stosując przemocy, ale służąc i miłując”.
Prymas Tysiąclecia słowem i przykładem uczył, że „światu potrzeba ludzi
nie tyle silnych pięścią, ile mocnych sercem, nie tyle potężnych, ile
miłujących, nie tyle głośnych, ile uspokajających, którzy by umieli znieść
zniewagę i cierpieć w nadziei, że ich cierpliwość i spokój więcej owocu
przyniesie. Dziś potrzeba światu: przebaczania i ludzi umiejących przebaczać.
Jakże trzeba być spokojnym, przytomnym i wyrozumiałym dla ludzi, dla ich
chwilowych popędów, porywów i namiętności. Jakże musimy niejednego nie dosłyszeć,
niejedno przebaczyć, by utrzymać pokój w sercu, w rodzinie, w mieście, w
narodzie, w państwie, w Kościele, w całym świecie. Właśnie o takich ludziach
Chrystus mówił i do takich się przyznaje: „Błogosławieni pokój czyniący,
albowiem będą oni nazwani synami Bożymi”.
I
mówił nam jeszcze Ks. Prymas:
„Do
jakiego domu wejdziecie, gdziekolwiek i w jakiejkolwiek znajdziecie się
sytuacji, z kimkolwiek się spotkacie, niezależnie od tego, jakie ten ktoś
będzie miał usposobienie – życzliwe i bliskie, obojętne i dalekie – czy to
będzie przyjaciel, czy wróg, mówcie naprzód: „Pokój temu domowi”. Pokażcie
swoje usposobienie wewnętrzne, które bierze się ze zjednoczenia z Chrystusem.
Jak Chrystus przez Krew swoją wszystko uspokoił, tak też i wy, którzy idziecie
w imię Jego, macie wszystko uspokajać”.
Zmartwychwstały
Panie, daj nam ten pokój prawdziwy, który płynie z Twego otwartego Serca.
Udziel go każdemu ludzkiemu sercu, daj Twe światło wszystkim pogrążonym w
mroku, ciepiącym z powodu wojny w Ukrainie, skłóconym w rodzinach, poranionym i
tracącym wiarę, chorym i umierającym, grzesznikom największym i nam samym – daj
Twój pokój i miłosierdzie!
Drodzy bracia i siostry!
„Jeśli chcemy, aby świat się zmienił, to musi się zmienić przede
wszystkim nasze serce – mówi papież Franciszek. Aby tak się stało, pozwólmy się
dziś wziąć za rękę Matce Bożej”.
„Ona jest Nauczycielką Pokoju i należy do
„błogosławionych, którzy wprowadzają pokój” (Mt 5,9), bo – naśladując swego
Syna – nauczyła nas szczególnego szacunku dla bezcennej wartości wewnętrznego
pokoju, bez którego każdy inny, zewnętrzny pokój będzie nietrwały, złudny i
niewystarczający (por. Jan Paweł II, Novo Millenio)” (Abp Stanisław
Gądecki).
Przedstawiając się dzieciom w Medjugorie powiedziała:
„Ja sam Kraljica Mira” – Jestem Królową Pokoju. „Drogie dzieci, kocham was i
wszystkich pragnę poprowadzić ku pokojowi, który daje tylko Bóg i ubogaca nim
każde serce”.
Matka Najświętsza uczy nas być prawdziwymi apostołami i
budowniczymi pokoju, mówiąc:
„Prawdziwy pokój będzie miał jedynie ten, kto w swoim
bliźnim dostrzega i kocha mojego Syna”. „Droga do mego Syna, który jest
prawdziwym pokojem i miłością, prowadzi poprzez miłość do bliźnich”.
Bł. Stefan Wyszyński uczył, że „każdy, kto chce dobrze
naśladować Maryję, musi mieć coś z Jej czułego serca”.
O
tym przypomina nam dzisiaj także Święty Karmelita z Niderlandów. W
swoich notatkach z rekolekcji zapisał:
„Tak jak apostołowie chcemy
trwać jednomyślnie na modlitwie z Maryją, Matką Jezusa, ufając, że przez jej
wstawiennictwo, duch odnowy zstąpi na nas rozpalając nasze zimne serca… Maryja
będzie naszą przewodniczką! (…) Pomagając nam być wiarygodnymi świadkami
Ewangelii odpowiadającymi na zło i niesprawiedliwość mocą przebaczenia, prawdy
i miłości”.
O. Tytus Brandsma był znany
ze swojej otwartości wobec wszystkich, a szczególnie wobec ubogich. Wprowadzał
w czyn przykazanie Jezusa: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest
miłosierny” (Łk 6,36). Mamy relacje naocznych świadków, którzy widzieli, jak
oddawał pieniądze, swój płaszcz, a nawet pościel ze swojego łóżka. Widziano go
także, jak pomagał pewnemu staruszkowi pchać wózek z rupieciami pod górę między
Uniwersytetem a Karmelem kładąc swoją profesorską teczkę na wierzchu zawartości
wózka na czas tej pomocy.
Holenderski karmelita
przypominał swoim braciom: „Lepiej być nieukiem pełnym wiary niż człowiekiem
mądrym bez serca… Tym, co czyni pięknym nasze wspólne życie, są nie tyle
obowiązki i prawa, ale pomoc i miłosierdzie”.
Odnajdujemy w nim, w tych
dniach wstrząsanych widmem wojny, proroka nadziei i świadka pokoju.
O.
Tytus czynił pokój, ale jednocześnie rozumiał, że aby czynić pokój, potrzebna
jest odwaga i że są takie czasy, w których praca na rzecz prawdziwego, trwałego
i sprawiedliwego pokoju prowadzi nieuchronnie do konfliktu ze światem: „kto
chce zdobyć świat dla Chrystusa, musi mieć odwagę zderzyć się z nim” to jego
słynne stwierdzenie.
W
maju 1940 roku Niemcy zajęli Niderlandy. Żołnierze Wermachtu wkroczyli do
Holandii. Działalność Kościoła stała się niewygodna. W 1941 roku władza
niemiecka nakazała wszystkim gazetom publicznym i prywatnym publikować
faszystowskie ogłoszenia.
O.
Tytus, duchowy opiekun dziennikarzy katolickich, przedstawił gazetom stanowisko
Kościoła: zachować swój katolicki etos, nie ulegać naciskom władz okupacyjnych.
Napisał również artykuł w obronie prześladowanych Żydów. Jak nietrudno było
przewidzieć, działalność zakonnika została przez nazistów potraktowana jako
sabotaż. Karmelita został uznany za niebezpiecznego mnicha. Gestapo aresztowało
go 19 stycznia 1942 roku. Wytoczono mu sprawę sądową, został uznany za winnego
i skazany na więzienie.
Papież
św. Jan Paweł II powie o nim: „Dzielny dziennikarz, internowany i zabity w
obozie zagłady za niezłomną obronę prasy katolickiej, należy do grona
męczenników wolności słowa przeciwko tyranii dyktatury…”.
W
niemieckim obozie zagłady w Dachau o. Tytus zachęcał nieustannie swoich
towarzyszy niedoli: „Nie dajcie się ponieść nienawiści. Bądźcie cierpliwi.
Jesteśmy w ciemnym tunelu, ale musimy iść naprzód. Wieczne światło rozbłyśnie
dla nas po tym wszystkim”.
Dla
profesora Brandsmy przebaczenie nie było oznaką słabości, ale heroicznym aktem
osób wielkiego ducha, a Tytus jaśniał jako prawdziwy sługa pojednania.
Prawdziwe przebaczenie – twierdzi – jest decyzją nadprzyrodzoną mającą swe
korzenie w Bogu, a nie w ludzkich siłach.
W
Dachau panowały bardzo trudne warunki życia: ciężka praca w polu, bicie,
głodowe porcje jedzenia. Dla o. Tytusa, który miał słabe zdrowie, było to nie
do wytrzymania. Mimo wszystko jego duch pozostał ten sam: radosny, odważny, nie
narzekał, pomagał komu mógł, wypowiadając słowa pociechy.
18
lipca 1942 roku został przyprowadzony z pola do obozu przez dwóch polskich
karmelitów, o. Alberta Urbańskiego i o. Hilarego Januszewskiego. Nie był w
stanie przyjść sam. Jego stan zdrowia wciąż się pogarszał, przeniesiono go do
infirmerii. Był poddawany eksperymentom medycznym. O.
Tytus był świadom, że nienawiść nie jest siłą twórczą: tylko miłość nią jest. Pielęgniarce, która wierzyła w faszyzm i ostatecznie
uśmierciła go zastrzykiem kwasu karbolowego, okazał współczucie i serdeczność. Zanim
wykonała śmiertelny zastrzyk podał jej swój różaniec.
Ten gest i współczujące
spojrzenie (por. Iz 53,7) sprawiły, że odczuła miłosierdzie Boga i narodziła
się na nowo. Później, ta kobieta
przypisywała swój powrót do wiary wstawiennictwu ojca Tytusa.
Papież
Franciszek w homilii kanonizacyjnej wskazał nam źródło mocy naszego
chrześcijańskiego świadectwa mówiąc:
„Miłość,
którą otrzymujemy od Pana jest siłą, która przemienia nasze życie: poszerza
nasze serca i uzdalnia nas do miłości. Możemy dokonywać wyborów i spełniać
gesty miłości w każdej sytuacji i wobec każdego brata i siostry, których
spotykamy, ponieważ jesteśmy miłowani i mamy siłę, by kochać.”.
Drodzy Bracia i Siostry!
Pełni radości gromadzimy się dzisiaj u stóp naszej Niebieskiej
Matki i prosimy:
„Weź nas za rękę, Maryjo. (…) Ty, która przemierzałaś nasze
drogi, prowadź nas drogami pokoju”, „zgromadź nas razem pod
swym płaszczem, w czułości prawdziwej miłości, w której tworzy się na nowo
rodzina ludzka”.
Matka
Boża z macierzyńską miłością towarzyszy nam w trudach ziemskiej pielgrzymki
prowadzącej do niebieskiej ojczyzny. Wymownym znakiem Jej nieustannej opieki i
czułej bliskości są Jej liczne objawienia w ciągu dwudziestu wieków historii
Kościoła. Do tych miejsc wybranych i uświęconych łaską nawiedzenia NMP należy
Medjugorie.
Od
początku objawień Królowa Pokoju zachęcała ludzi do modlitwy, mówiąc: „Drogie
dzieci! Bez modlitwy nie ma pokoju” (6.09.1984). „Dlatego módlcie się,
gdyż modlitwa stanowi fundament waszego pokoju. Otwórzcie swoje serca i dajcie
czas Bogu, by stał się On waszym przyjacielem. Gdy zawrzecie przyjaźń z Bogiem,
żadna burza jej nie zniszczy” (25.06.1997).
„Odmawiajcie
co wieczór różaniec” – wzywa Pani z
Nieba. „Zapraszajcie wszystkich do modlitwy różańcowej”.
Drodzy
bracia i siostry!
„Matka Boża w swych objawieniach często
wzywała ludzi do odmawiania Różańca, zwłaszcza w obliczu zagrożeń dla świata
– przypomniał niedawno papież Franciszek zapraszając wszystkich do wspólnej
modlitwy różańcowej o pokój w Ukrainie i na całym świecie.
„To pokorne, a tak skuteczne lekarstwo
na dni nawet najgroźniejsze – przekonywał bł. Stefan Wyszyński.
Prymas
Tysiąclecia wszystko postawił na Maryję. Jej zawierzył siebie i swoje
pasterzowanie Kościołowi na polskiej ziemi w trudnym czasie panowania
stalinowskiego reżimu.
Dzisiaj
zwraca się do nas z serdecznym wezwaniem: „Pomóżcie mi wszystko w Polsce
oddać Matce Najświętszej. Ona pomoże nam uratować Kościół i Ojczyznę
naszą”.
„Potrzebujemy
Jej. I nie wstydzimy się tego – mówił nasz Błogosławiony. Potrzebujemy Jej, jak
płuca potrzebują powietrza, serce – krwi i miłości, stopy – oparcia, oczy –
światła, usta – pokarmu. Jak dziecko w łonie matki potrzebuje matki i nie może
istnieć i żyć bez niej i poza nią”.
„Nie
bójmy się, że Maryja przesłoni nam Chrystusa. Ona jest po to, aby do Niego
prowadzić”. „Nie ma innej drogi do Boga, jak tylko przez ręce Maryi. Bóg sam
nie chce inaczej udzielać się światu, jak tylko z ramion Maryi”.
Podążając
za tym wskazaniem Bł. Kardynała Wyszyńskiego, chwytamy za różaniec, by opiece i
orędownictwu Maryi u Serca Syna polecać sprawę pokoju w Ukrainie i na całym
świecie, Kościół w Polsce i naszą umiłowaną Ojczyznę, a także sprawy nasze
osobiste i rodzinne.
W
testamencie Ks. Prymasa znalazły się słowa: „Źródłem mojego spokoju
wewnętrznego w walce z mocami ciemności była zawsze gorąca miłość i uległość
wobec Matki Chrystusowej, Pani Jasnogórskiej, której uważam się za niewolnika
miłości”.
A
po jego śmierci biskupi polscy w liście pasterskim do narodu napisali:
"Będziemy wierni maryjnemu dziedzictwu Prymasa".
„Soli
Deo per Mariam!” – to było motto całego życia bł. Stefana Wyszyńskiego –
„służyć samemu Bogu przez Maryję”.
Drodzy
Moi! Te słowa są dla nas drogowskazem i zadaniem dla wszystkich dzieci Kościoła
i naszej umiłowanej Ojczyzny – oddać się i wiernie służyć samemu Bogu przez
Maryję.
Niech
brązowy szkaplerz Matki Bożej spoczywający na naszej piersi i paciorki różańca
przesuwane codziennie w naszych dłoniach będą także naszym radosnym wyznaniem:
„Wszystko postawiłem na Maryję!”. Amen.
|