24.11.2022
List do Wspólnoty PIETA na Adwent A. D. 2022


Droga Rodzino Matki Bożej Bolesnej!

Umiłowani w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

W I Niedzielę Adwentu 27 listopada 2022 r. rozpoczyna się w Kościele nowy rok duszpasterski pod hasłem „Wierzę w Kościół Chrystusowy”.

Tematem przewodnim tego roku jest refleksja nad Kościołem, jego misją oraz umocnienie wiary w Kościół jako wspólnotę wierzących kroczących razem do domu Ojca.

I

Benedykt XVI powiedział, że "Kościołowi nie tyle szkodzą jego wrogowie, którzy z nim walczą, ale ci chrześcijanie, którzy są obojętni, powierzchowni, którzy nie słuchają słowa Bożego, którzy zagubili osobistą i wspólnotową modlitwę, którzy nie żyją na co dzień usłyszanym słowem Bożym". Ażeby się temu procesowi przeciwstawić, potrzebne jest odnowienie naszej wiary i naszej miłości do Chrystusa i Jego Kościoła, oraz naszego chrześcijańskiego świadectwa.

„Kościół jest święty, bo w nim jest Bóg, ale i słaby przez grzechy ludzkie. Kościół ma oblicze każdego z nas. Każdy ochrzczony stanowi część Kościoła i ponosi odpowiedzialność za jego duchową kondycję. Moje grzechy są grzechami Kościoła, a moje zwycięstwa są zwycięstwami Kościoła!” (ks. Dawid Pietras).

„Wobec tego pierwszą rzeczą służącą odnowie Kościoła będzie zawsze nasze osobiste nawrócenie. I tu dochodzimy do tego, co jest największym zagrożeniem dla zdrowia i żywotności Kościoła. Fakt, że wielu jego członków nie korzysta regularnie z sakramentu pokuty i pojednania, a trwając w grzechu, żyje bez stanu łaski uświęcającej. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest między innymi słabość Kościoła. Moc Kościoła jest z Chrystusa, a kiedy rozluźniamy więzi z Chrystusem, to wszystko zaczyna się psuć i walić” (Bp Andrzej Czaja).

Ks. prof. Marek Chmielewski podkreśla:

„Kościół jest nie tyle instytucją charytatywno - edukacyjną czy kulturalną, lecz przede wszystkim rzeczywistością teologalną – mistycznym Ciałem Chrystusa. Jego szczególną cechą jest świętość, dlatego ilekroć mówi się o Kościele, należałoby zawsze dodawać przymiotnik święty. Wydaje się to kłócić z faktem grzeszności poszczególnych jego członków, a nawet poważnych nadużyć i wykroczeń, popełnianych także ze strony duchowieństwa. Jest w tym pewien paradoks, że choć Kościół jest wspólnotą grzeszników, to jednak jako lud Boży i mistyczne Ciało Chrystusa jest święty. Jest to świętość samego Chrystusa, który jest jego Głową, i Ducha Świętego, będącego jakby jego duszą (por. LG 7)”.

„Kościół, mimo iż ze swej natury jest święty, dzięki świętości Boga, jest również Kościołem grzeszników, którzy są wezwanie do nieustannego nawrócenia i są uświęcani w Kościele. Świętość jest zatem fundamentem odnowy Kościoła, ponieważ jest ona dana i zadana Jego członkom. Świętość, w której uczestniczymy i którą otrzymaliśmy wraz z chrztem jest darem i jednocześnie staje się dla każdego człowieka zadaniem, czyli powołaniem, które trzeba realizować w życiu.” (Ks. Piotr Wróblewski).

Ks. dr hab. Edward Staniek z Krakowa pisze:

„Najtrudniej uwierzyć w to, że Kościół jest święty. Tak wiele zarzutów na przestrzeni wieków wysunięto pod adresem ludzi reprezentujących Kościół, i tak wiele zastrzeżeń można dziś postawić ludziom w sutannach i habitach, że wiara w świętość Kościoła wydaje się nieporozumieniem. Fakty świadczą często raczej o grzeszności Kościoła, a nie jego świętości.

Nieporozumienie jednak wynika z niewłaściwie rozumianej świętości Kościoła. Nie chodzi w niej bynajmniej o to, by w Kościele nie było grzeszników. Wręcz przeciwnie, Kościół tworzą grzesznicy. Świętość Kościoła polega właśnie na tym, że grzesznik może w nim oczyścić się ze swego grzechu i osiągnąć pełnię doskonałości zarówno moralnej, jak i religijnej. Kościół jest święty, ponieważ dysponuje potężną siłą uświęcającą. Jest nią obecność samego Boga. Kościół jest święty nie dlatego, że nie ma w nim grzeszników, lecz dlatego, że w nim grzesznicy osiągają świętość. (…)

Ani grzechy duchowieństwa, ani grzechy wiernych nie przekreślają świętości Kościoła, do którego należą i który tworzą. Zarówno jedni, jak i drudzy gdyby prawdziwie chcieli, mogliby w tym Kościele zostać świętymi. Mają bowiem w zasięgu ręki wszystkie możliwości własnego uświęcenia. Mogą skorzystać z łaski oczyszczenia w sakramencie pokuty, mogą brać udział w Eucharystycznej uczcie, mogą wędrować krok w krok za Chrystusem, śledząc Jego dzieje z Ewangelią w ręku”.

II

W innym miejscu ks. Staniek pisze: „Z czym można porównać świętość? Świętość trzeba porównać ze zdrowiem. Święty to człowiek duchowo zdrowy. Jeśli chcemy mówić o Kościele świętym, to jedno podobieństwo może nam pomóc w zrozumieniu jego tajemnicy - chodzi o szpital, o całą organizację służby zdrowia. Otóż cała służba zdrowia jest nastawiona na ratowanie zdrowia ludzi. W szpitalu chodzi o zdrowie. Kościół jest takim wielkim szpitalem, w którym chodzi o zdrowie ducha. O ile w szpitalu, z punktu widzenia możliwości medycyny, istnieją pewne ograniczenia, nie ma odpowiednich środków albo wiedza medyczna jest jeszcze za mała i nie może w konkretnej sytuacji zaradzić, o tyle w szpitalu, jakim jest Kościół, ze strony jego wyposażenia nie ma żadnych ograniczeń. Kościół dysponuje wszystkimi środkami, którymi może w pełni przywrócić człowiekowi zdrowie ducha.

Istnieją natomiast ograniczenia ze strony pacjentów. Jeśli pacjent nie stosuje się do wskazań lekarza, to ten może być idealnym lekarzem i może mieć wszystkie środki do dyspozycji, a pacjent będzie ciągle chory. Jesteśmy takimi pacjentami, którzy niezbyt pilnie stosują się do zaleceń głównego Ordynatora tego wielkiego szpitala, jakim jest Kościół. Chodzi o Jezusa Chrystusa. Jego zalecenia są konkretne, natomiast my traktujemy je tak, jak wiele zaleceń lekarzy. Lekarz mówi: uważaj na jedzenie, rzuć palenie, uważaj, aby nie pić wódki, a my lekceważymy te polecenia i dlatego wciąż chorujemy. Tak jest i z naszą świętością. Jeżeli popatrzymy na nią od tej strony, okaże się, że każdy z nas chciałby być w pełni duchowo zdrowy. W każdym z nas jest coś ze świętości, tego Bożego duchowego życia, jest przynajmniej pragnienie uczestniczenia w tym życiu w pełni.

Jeśli posuniemy to podobieństwo jeszcze o krok dalej, na personel, to zrozumiemy, że prawie cały personel w Kościele jest chory. Pracuje i równocześnie się leczy. Tak bywa i w wielu szpitalach. Lekarz sam może długie miesiące chorować na raka i w tym czasie może pomagać wielu ludziom w powrocie do zdrowia. Kapłan może być daleki od świętości, od pełnego zdrowia duchowego, a może równocześnie pomagać wielu wiernym w osiągnięciu świętości. Często bywa tak, że wierni osiągają wyższy poziom zdrowia duchowego aniżeli ci, którzy ich leczyli. Jak w szpitalu istnieje ciągle napięcie między chorobą a zdrowiem, między śmiercią a życiem, bo ciągle o to szpital walczy, tak samo w Kościele od początku istnieje napięcie między świętością a grzechem. Św. Paweł pisze listy i zwraca się do różnych Kościołów jako do "świętych" i w tym samym liście robi im rachunek sumienia, i to z grzechów poważnych. Pisze do ludzi, którzy tęsknią za duchowym zdrowiem, ale równocześnie zdaje sobie sprawę, że ma do czynienia z ludźmi grzesznymi. W Kościele świętość zmaga się ustawicznie z grzechem, ciągle ten grzech przezwycięża, podobnie jak w szpitalu zdrowie odnosi zwycięstwo nad chorobą. W tym znaczeniu Kościół jest, był i będzie święty.

Najpełniej tajemnicę świętości Kościoła objawiają święci kanonizowani. Oni są tymi, którzy w tym szpitalu osiągają pełnię zdrowia duchowego. Kanonizacje przypominają nam prawdę, że w każdym pokoleniu są ludzie cieszący się pełnią zdrowia ducha, pełnią świętości. Ci właśnie święci najpełniej objawiają tajemnicę świętości Kościoła.

Mówiąc o świętym Kościele zwykliśmy widzieć grupę alpinistów, fantastycznie zdrowych i silnych ludzi, dla których nie ma żadnej trudności, wszystko potrafią pokonać. Taka tendencja do tworzenia Kościoła tylko z ludzi świętych, Kościoła, w którym nie ma miejsca na grzesznika, istnieje w każdym pokoleniu od samego początku. Jest to tendencja typowo faryzejska. Właśnie faryzeusze uważali, że świętość, a z nią zbawienie, jest dostępne wyłącznie dla ludzi doskonałych. Ciągle ludzie chcą widzieć w Kościele zawodników, którzy zawsze wygrywają. Jest to olbrzymia pokusa, z którą Kościół walczy dwa tysiące lat i nie może jej pokonać. Ciągle się krytykuje Kościół, że nie jest ekipą olimpijską. Kto widzi Kościół jako szpital, ten go nie krytykuje za to, że gromadzi ludzi chorych. W Kościele jest miejsce dla największego grzesznika. Może być zupełnie połamany, zdruzgotany i nikt go nie zostawi za progiem, bo jeśli w nim tętni życie, jest dla niego miejsce w naszym Kościele. Tą odrobiną życia jest owa świętość. Cały szpital staje na nogi, aby tego człowieka ratować.

Trzeba pamiętać, że faryzeusze mieli do Chrystusa pretensje, gdy się zbliżał do grzeszników. On wówczas odpowiedział: Zdrowi nie potrzebują lekarza, ale źle się mający. Wystąpił w roli lekarza i tak ustawił cały Kościół. Jeśli chcemy spojrzeć właściwie na świętość Kościoła, trzeba to uczynić od tej strony. W tak świętym Kościele każdy z nas się odnajdzie, każdy może usłużyć innym, jak to bywa na sali, kiedy ci przed operacją usługują tym po operacji, bo wiedzą, że ta wzajemna pomoc w słabości jest potrzebna.

Odkrycie świętości Kościoła, tej w wymiarach ewangelicznych, daje człowiekowi wiele pokoju, a równocześnie zmusza do ostrożnego wypowiadania każdej krytycznej uwagi pod adresem Kościoła”.

Bracia i Siostry! Myślę, że warto w tym miejscu przywołać słowa papieża Franciszka z początku jego pontyfikatu: „Powiedziałem już kilka razy, że Kościół wydaje się być szpitalem polowym. Tak wielu jest ludzi zranionych, którzy proszą nas o bliskość. Proszą o to samo, o co prosili Jezusa”. Ojciec święty zachęca, aby Kościół nie tylko był szpitalem do którego mogą przyjść wszyscy chorzy duchowo, ale by z większą odwagą wyszedł na peryferia ludzkiej egzystencji i stał się „szpitalem polowym”, który będzie ich szukał i pomagał spotkać Jezusa Boskiego Lekarza, aby chorzy grzesznicy mogli odnaleźć zdrowie – czyli świętość, do której wszyscy przez chrzest zostaliśmy powołani w Chrystusie. Papież przypomina, że „Kościół jest jak szpital, w którym leczą chorzy lekarze”. Wszyscy bowiem jesteśmy grzesznikami dążącymi do świętości, którzy nieustannie potrzebują miłosierdzia i pomocy Niebieskiego Lekarza, Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Przypomniał o tym Abp Stanisław Gądecki w liście pasterskim na Adwent 2020 roku pisząc: „W tych niełatwych czasach odkrywajmy Kościół, który – jak naucza papież Franciszek – jest „szpitalem polowym”, gdzie Bóg przez swoje Słowo i sakramenty opatruje i leczy nasze rany duchowe”.

Przypomina nam o tym 24  - letnia św. Teresa od Dzieciątka Jezus, której 150 – rocznicę urodzin obchodzić będziemy 2 stycznia 2023 roku. Teresa całe swoje młode życie spędziła w ukryciu karmelitańskiego klasztoru w Lisieux.

Zapytana po co przyszła do Karmelu, odpowiedziała: "Przyszłam zbawiać dusze, a przede wszystkim modlić się za kapłanów".

Wspierała ich modlitwą, pokutą i ofiarą swego cierpienia przeżywanego z wiarą i miłością w zjednoczeniu z Chrystusem Ukrzyżowanym.

Będąc ciężko chora na gruźlicę pisze do swojej siostry: Jak słodko pomagać Jezusowi, naszymi drobnymi ofiarami, pomagać Mu w zbawianiu dusz, które odkupił za cenę Swojej Krwi i które oczekują na naszą pomoc, ażeby nie pogrążyć się w otchłani.

Teresa do końca walczyła o duszę kapłana apostaty o. Jacka Loysona. Ten wybitny mówca, kapłan ceniony przez ówczesnego papieża, z obrońcy wiary i Kościoła stał się wojującym ateistą. Przez czterdzieści lat, do końca swego życia będzie walczył z Kościołem, przemierzając całą ówczesną Francję. Teresa przez ostatnie dziesięć lat swego życia ofiarowuje niemalże wszystko, by wyprosić jego nawrócenie. Umierając idzie do nieba z niezachwianą wiarą i nadzieją, że jej modlitwy zostaną wysłuchane. Wiara świętej Teresy jest heroiczna. Ostatnią Komunię świętą w swoim życiu przyjmie w jego intencji.

Bracia i siostry! Straszliwa to tajemnica, że zbawienie jednych ludzi zależy od modlitw i ofiar innych ludzi...

Teresa schodzi z tego świata nie doczekawszy się tutaj na ziemi znaku jego nawrócenia. Zbłąkany kapłan umiera piętnaście lat po śmierci Teresy. Umiera bez spowiedzi, bez obecności kapłana, a jednak świadkowie jego śmierci słyszeli ostatnie słowa tego apostaty: „O mój cichy Jezu!”. A kilkanaście lat później, kiedy w Niemczech przeprowadzano egzorcyzmy – kapłan egzorcysta zapytał się szatana poprzez człowieka opętanego: – „Czy masz duszę ojca Jacka Loysona?”

Szatan ustami człowieka opętanego odpowiedział: – „Nie, wyrwała mi go ta z Lisieux”.

Ks. Michał Kaszowski pisze: „Na wszystkich upadających, „zaniedbanych religijnie” należy patrzeć jako na chorych potrzebujących naszej modlitwy, dobrego przykładu, podniesienia na duchu, a nie - jak na wrogów (por.Łk 5,31).Wszyscy jesteśmy grzesznikami różniącymi się od siebie jedynie rodzajem popełnionych grzechów. Wszyscy potrzebujemy Bożego miłosierdzia i przebaczenia, wszyscy zostaliśmy wezwani do wzajemnego okazywania sobie pomocy w naszej słabości i walce z grzechami, do ciągłego powstawania z martwych do nowego życia dzięki łasce Chrystusa, do życia opartego na bezinteresownej miłości (por. Rz 6,8-14)”.

„Kościół jest szpitalem dla grzeszników a nie muzeum dla doskonałych. I tak jak jest normalne, że w szpitalu jest dużo chorych, tak normalne jest, że w Kościele są grzesznicy". (ks. Wojciech Węgrzyniak).

"Kapłani Kościoła muszą być miłosierni, brać odpowiedzialność za osoby, towarzyszyć im jak dobry Samarytanin, który obmywa, czyści i podnosi z ziemi bliźniego. To jest czysta Ewangelia. Bóg jest większy od grzechu"– mówi papież Franciszek.

Kościół, jak dobry lekarz, za wzorem Jezusa Chrystusa, cierpliwie, ale też i wytrwale prowadzi do coraz większej doskonałości swoich członków, którzy w „jakiejkolwiek sytuacji życiowej oraz stanu powołani są przez Pana, każdy na właściwej sobie drodze, do świętości doskonałej, jak i sam Ojciec doskonały jest”. Ponieważ wszyscy członkowie Kościoła muszą uznać się za grzeszników, wspólnie też, wsparci łaską jego świętości, podejmują dzieło nawracania i uświęcania, jak to wyraził św. Paweł VI: „Kościół jest więc święty, chociaż w swoim łonie obejmuje grzeszników, albowiem cieszy się nie innym życiem, jak życiem łaski; jeśli jego członki karmią się nią, uświęcają się, jeśli zaś odwracają się od niej, obciążają się grzechami i winami, które stoją na przeszkodzie w rozszerzaniu się jego promiennej świętości. Dlatego Kościół cierpi i czyni pokutę za te grzechy, mając władzę uwalniania od nich swoich synów przez Krew Chrystusa i dar Ducha Świętego”.

III

Myślę, że pięknie obrazuje i wyjaśnia to sanktuarium Maryi Niepokalanej w Lourdes.

Od dziesięcioleci każdego roku miliony wiernych, zwłaszcza ludzie chorzy i cierpiący, przybywają do miejsca, gdzie Matka Boża ukazała się 14 – letniej Bernadecie.

Ks. Michel Baute, kapelan lourdzkiego sanktuarium, mówi: „Najcięższą chorobą prowadzącą do śmierci nie jest rak, ale grzech ze wszystkimi jego konsekwencjami. W Lourdes, w kaplicy Spowiedzi i Pojednania, mają miejsce największe cuda i uzdrowienia otrzymane dzięki łasce Boga Miłości”.

Pewnego dnia do Lourdes przyjechał włoski lekarz Agostino Gemelli (czytaj: Agostino Dżemelli). Interesowały go uzdrowienia, o których nawet gazety pisały. Nie wierzył, że nie można ich naukowo wyjaśnić. Kiedy podszedł do groty, by przyjrzeć się chorym, poczuł, że  musi natychmiast pójść do spowiedzi.

A potem... wyjechał z Lourdes i wstąpił do franciszkanów. Swój majątek przeznaczył na budowę kliniki w Rzymie. Tej samej, w której kilka razy leczono Ojca Świętego, Jana Pawła II, zwanej dzisiaj kliniką Gemellego.

11 lutego - na pamiątkę pierwszego objawienia w Lourdes - nieprzerwanie od 1993 r. Kościół katolicki obchodzi Światowy Dzień Chorego. Został on ustanowiony przez papieża św. Jana Pawła II.

Co roku sanktuarium w Lourdes odwiedza ok. sześciu milionów pielgrzymów, w tym wielu chorych, dla których zbudowano szpitale i schroniska.

O. Rafał Kalinowski, wielki święty Polskiego Karmelu, pięknie powiedział: „Nie ma takiego nieszczęścia, które by nie mogło być zmniejszone przez Maryję i przez które nie przeszlibyśmy razem z Nią! Ona uwalnia od niego, Ona je łagodzi, Ona posiada tajemnicę pocieszania serc. Możemy śmiało powiedzieć: Najświętsza Panna jest jak szpital, otwarty dla wszelkiego rodzaju nędzy i cierpienia; szpital, w którym jeżeli się nie zawsze jest wyleczonym, to przynajmniej znajdzie się zawsze złagodzenie boleści, pociechę i pokrzepienie w dźwiganiu Krzyża Chrystusowego!”.

Dr Patrick Theillier, pracujący od blisko 20 lat w biurze medycznym przy lourdzkim sanktuarium, mówi: „Każdego roku przybywa tutaj ponad 100 tys. cierpiących osób, którymi opiekują się lekarze i pielęgniarki w specjalnie przygotowanych w tym celu, nowoczesnych ośrodkach. Pacjentom — bo tak należy nazwać tych pielgrzymów — pomagają w przemieszczaniu się do samego sanktuarium przygotowani do tego wolontariusze, zarówno starsi, jak i młodzi. Chorzy pielgrzymi biorą więc udział w nabożeństwach, idą także do groty, czyli do miejsca objawień Matki Bożej. Można powiedzieć, że są oni w Lourdes naszymi ulubieńcami! Nawet jeśli nie doświadczą fizycznego uzdrowienia, to na pewno zyskają spokój ducha, zaznają pocieszenia. Nikt nie wyjeżdża z Lourdes taki sam, jaki był przed przyjazdem do tego miejsca. (…) Oczywiście, nie każdy, kto przyjeżdża do Lourdes, wyjeżdża stąd uzdrowiony. Ale mogę śmiało powiedzieć, że każdy wyjeżdża stąd w jakiś sposób odmieniony. Jeśli nawet nie jest to fizyczne uzdrowienie, to rzadko się zdarza, by nie zostało uzdrowione serce pielgrzyma. Dowodem na to są liczne powroty do Lourdes. Ludzie wracają w to miejsce regularnie, nie licząc na fizyczne uzdrowienia, choć wielu się o to modli. Znajdują tutaj jednak serdeczność, pokój, radość i przede wszystkim siłę przynoszącą ulgę w cierpieniu. Ta ulga jest niezwykła, i naprawdę skuteczna, bo nie daje jej świat, lecz Bóg. W tym błogosławionym miejscu Bóg jest obecny przez Matkę oraz przez wszystkich kapłanów, pracowników i wolontariuszy, którzy poświęcają swój czas i swoją miłość, aby służyć chorym braciom” (Lidia Dutkiewicz, „Lourdes – szpital Boga”, w tygodniku Niedziela 6/2018).

O. Zbigniew Musielak, kamilianin, posługujący w Lourdes, mówi:

„W sanktuarium Matki Bożej pracuję już prawie dziesięć lat. Pobyt w Lourdes sprawia, że czuję się zaszczycony tym, iż mogę pełnić posługę kapłańską w sanktuarium, które jest - można rzec - całkowicie oddane ludziom chorym zarówno duchowo, jak i fizycznie. Sanktuarium jest szczególnym miejscem (…). Spotykam tu na co dzień ludzi potrzebujących wsparcia i umocnienia, szczególnie duchowego. Posługując w Lourdes, człowiek styka się z wszelkimi możliwymi dolegliwościami i cierpieniami, jakie spadają na ludzi, a jednocześnie z wielką siłą duchową podnoszącą z kolan cierpiących tak psychicznie, duchowo, jak i fizycznie”.

Drodzy bracia i siostry!

Niepokalana Dziewica nieustannie wskazuje i prowadzi nas do swego Syna Jezusa, Boskiego Lekarza – źródła życia i świętości Kościoła.

„Ona jest wizerunkiem Kościoła, niepokalanej i jaśniejącej pięknością Oblubienicy Chrystusa. Maryja, najczystsza Dziewica, wydała na świat Syna, który jako Baranek bez skazy zgładził nasze grzechy. Wybrana ze wszystkich wyprasza łaskę ludowi i jest dla niego wzorem świętości”.

«O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy».

IV

Droga Rodzino Matki Bolesnej! Drodzy Przyjaciele Oborskiego Sanktuarium!

Polecam całą naszą wspólnotę, każdego z was i wszystkich chorych, czułej opiece i orędownictwu Maryi, naszej Niebieskiej Matki, i życzę udanego Adwentu, wypełnionego cichą modlitwą, rozważaniem Słowa Bożego i adoracją Najświętszego Sakramentu, udziałem w Roratach i rekolekcjach, bogatego łaską duchowej odnowy w sakramentalnej spowiedzi i uczynkami miłosierdzia. „Niech spoiwo miłości złączy w domu Kościoła wszystkich wierzących: kapłanów, osoby życia konsekrowanego, wiernych świeckich. Niech nas wszystkich pobudza do braterskiej współpracy. Przygarnijmy do domu Kościoła wszystkich wykluczonych, osamotnionych i zapomnianych. Niech ci, którzy są na obrzeżach, znajdą się w centrum naszego zainteresowania i troski” (Bp Stanisław Budzik).

Jakże aktualne stają się właśnie dzisiaj – w obliczu trwającej wojny na Ukrainie – słowa papieża Franciszka nazywającego Kościół „szpitalem polowym po bitwie”, gdzie jesteśmy sobie wszyscy wzajemnie potrzebni, aby opatrywać rany i pocieszać.

Do tego zachęca nas Ojciec Święty mówiąc, że „bogactwem Jezusa jest Jego miłość, która nie zamyka się na nikogo i wszystkim wychodzi na spotkanie, a szczególnie tym, którzy są usunięci na margines i pozbawieni tego, co konieczne”.

W szczególny sposób Pan umacnia i rozpala nas do tej samarytańskiej posługi, gdy gromadzimy się na sprawowaniu niedzielnej Eucharystii, aby słuchać Słowa Bożego i karmić Chlebem Życia.

Przypomina nam o tym „Święty Justyn, który już w II wieku, opisując dla Cesarza Antoniusza Piusa niedzielną celebrację chrześcijan podkreślał, że wspólnota z zebranych ofiar „roztacza opiekę nad sierotami, wdowami, chorymi, albo z innej przyczyny cierpiącymi niedostatek, nad więźniami, obcymi gośćmi, jednym słowem śpieszy z pomocą wszystkim, co są w potrzebie”.

Nasz wielki Rodak Św. Jan Paweł II uczy: „Eucharystia pochodzi z miłości i rodzi miłość. (…) Jezus przemawia do nas wspaniałym językiem daru z siebie i miłości aż do ofiary ze swojego życia”. Eucharystia to wielka szkoła prawdziwej miłości bliźniego.

Pięknie zaświadcza o tym Święty Brat Albert Chmielowski, wielki apostoł miłosierdzia wobec bezdomnych nędzarzy spotkanych na ulicach Krakowa, gdy wyznaje: „Patrzę na Jezusa w Jego Eucharystii. Czy Jego miłość obmyśliła coś jeszcze piękniejszego? Skoro jest chlebem i my bądźmy chlebem... Dawajmy siebie samych”.

Jezus Żywy obecny w Eucharystii jest dla nas wzorem, a zarazem niewyczerpanym źródłem miłości i duchowej mocy do codziennej posługi bliźniemu.

Mówi o tym święta Faustyna w swoim Dzienniczku, gdy wyznaje: O Jezu, gdybyś sam nie zapalał w duszy mojej tej miłości, nie umiałabym w niej wytrwać. Sprawia to Twoja miłość Eucharystyczna, która mnie codziennie zapala.

Drodzy bracia i siostry! Z wiarą i pełnym miłości oddanie łączmy się z Chrystusem w Jego zbawczej Ofierze uobecnianej sakramentalnie na ołtarzu, adorujmy Zmartwychwstałego Pana ukrytego w Świętej Hostii i przyjmujmy Go do serca w częstej komunii świętej.

Pozwólmy, aby Jezus Eucharystyczny żył w nas i promieniował przez nas na innych miłością swego Najświętszego Serca.

Panie, oto moje ręce: weź je, aby niosły pomoc ubogim i cierpiącym. Oto moje stopy, aby mogły pójść i nawiedzić tych, którzy są samotni. Oto mój głos dla tych, którzy potrzebują słów pełnych miłości. Oto moje serce: niechaj służy jedynie dla miłości. Weź moje serce i wszystko, co posiadam.

Z darem Chrystusowego pokoju i błogosławieństwa + od ołtarza Matki Bożej Bolesnej - o. Piotr O.Carm.

 

Obory, dnia 27 listopada 2022 r. – w rocznicę objawienia Cudownego Medalika Niepokalanej (1830 r.) świętej Katarzynie Labouré w kaplicy Sióstr Miłosierdzia przy rue du Bac w Paryżu.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio