16.12.2022
List do Wspólnoty PIETA na Boże Narodzenie A. D. 2022 – część I


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Droga Rodzino Matki Bożej Bolesnej!

I

W mojej posłudze kapłana – egzorcysty spotykam się często z osobami, które doświadczyły jakiegoś głębokiego i bolesnego zranienia w okresie dzieciństwa, aktu przemocy i odrzucenia przez najbliższych, szczególnie ze strony ojca i matki, które wykorzystuje szatan, ojciec kłamstwa, aby zaciemnić, zatrzeć, zniekształcić i zniszczyć w człowieku prawdę o Bogu jako kochającym, czułym i troskliwym Ojcu, który uczynił nas w Chrystusie swoimi umiłowanymi dziećmi. Diabeł robi wszystko, aby utrudnić nam odkrycie i przyjęcie tej radosnej prawdy o Bogu, kochającym Ojcu, pozbawić wiary, zaufania i pewności wobec Jego uprzedzającej, darmowej i wiernej miłości, aby wzbudzić w nas lęk, wprowadzić na drogę grzechu i ostatecznie wyrwać nas z Jego ojcowskich ramion. Najlepszym lekarstwem na te zranienia z dzieciństwa i to kłamstwo starodawnego węża będzie zawsze ukazywanie prawdy o miłości Ojca Niebieskiego, bogatego w miłosierdzie i „droga dziecięctwa duchowego”, wynikająca wprost z daru i tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, z tajemnicy Boskiego Dzieciątka spoczywającego ufnie w ramionach Maryi i Józefa z Nazaretu oraz naszej godności dzieci Bożych otrzymanej za cenę Krwi Chrystusa w sakramencie chrztu świętego. Na tę „małą drogę dziecięctwa duchowego” zaprasza nas św. Teresa od Dzieciątka Jezus z Karmelu w Lisieux, której 150 – rocznicę urodzin obchodzić będziemy 2 stycznia 2023 roku.

W liście do siostry Marii od Najświętszego Serca Teresa ukazuje jej istotę: Jezus upodobał sobie wskazać mi jedyną drogę, która prowadzi do Boskiego żaru, tą drogą jest zdanie się małego dziecka, które zasypia bez obaw w ramionach swego Ojca. „Mała droga” to całkowite zdanie się na Boga Ojca, zaufanie Jemu i odpowiedź miłości na Jego miłość.  

Święta odkryła prawdę o tym, że Bóg jest Ojcem patrząc na postępowanie swego ojca. Jego miłość pokazała jej niezgłębioną miłość Boga. Teresa ukazuje wartość rodziny chrześcijańskiej jako pierwszego i najważniejszego środowiska wychowawczego i miejsca prawidłowego i naturalnego rozwoju pojęć religijnych i wiary.

II

Drodzy bracia i siostry! Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy (1 J 3,1) – pisze św. Jan Ewangelista.

Było to możliwe tylko dlatego, że odwieczne Słowo Ojca stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (1 J 1,14). Święta i nienaruszona Dziewica zrodziła nam Boga jako małe Dzieciątko. Wszystkim tym, którzy Je [z wiarą] przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi (1 J 1,12).

Świętując radosną tajemnicę Narodzenia naszego Pana i Zbawiciela powinniśmy także głębiej uświadomić sobie naszą godność dziecka Bożego otrzymaną na chrzcie świętym.

Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! – woła do nas św. Leon Wielki. Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc wyrodne obyczaje dawnego upodlenia i już do nich nie powracaj. Pomnij, jakiej to Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem. Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła i królestwa Bożego. Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo Twoją ceną jest Krew Chrystusa.

Trzeba nam wszystkim zachować godność dziecka Bożego otrzymaną na chrzcie świętym, uszanować ją i bronić jej w nas samych i w drugim człowieku, gdy jest deptana.

Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel! On prawdziwie jest Emanuelem – Bogiem z nami. Nie zostawił nas sierotami, ale pełen miłości przyszedł do nas jako Dzieciątko, aby uczynić nas dziećmi Bożymi.

O tym przypomina nam Święta Teresa z Lisieux, która miała poczucie godności każdego człowieka, widząc w nim dziecko Boże, odkupione przez Chrystusa. Swoim cierpieniem przyjmowanym z radością osłaniała innych; tych którzy niedomagali, odeszli od Kościoła lub do niego nie należeli. Była jedną z tych osób, które sobą i swoim życiem pragnęły osłaniać Kościół i leczyć rany jego członków.

Przez całe swe klasztorne życie modliła się i ofiarowywała swe cierpienia w intencji sprowadzenia na właściwą drogę błądzących. Już jako 14 – latka w sposób szczególny ofiarowała modlitwy w intencji nawrócenia Enrico Pranzininiego:  Słyszałam kiedyś, jak rozmawiano o wielkim zbrodniarzu, który miał być skazany na śmierć za straszne morderstwo; wszystko wskazywało na to, że umrze nie okazując żalu. Chciałam za wszelką cenę nie dopuścić do tego, by poszedł do piekła, i wykorzystałam w tym celu wszystkie dostępne mi środki. Mając świadomość, że sama z siebie nic nie mogę, ofiarowałam Dobremu Bogu wszystkie nieskończone zasługi Naszego Pana, skarby Kościoła Świętego, wreszcie poprosiłam Celinę, by zamówiła Mszę świętą w moich intencjach, sama bowiem nie śmiałam tego uczynić w obawie, aby nie być zmuszoną do przyznania się, że to za Pranziniego, wielkiego zbrodniarza.... Nazajutrz po jego egzekucji wpadł mi w ręce dziennik: ,,La Croix”. Otworzyłam go pośpiesznie i co zobaczyłam?... Ach! łzy zdradziły moje wzruszenie i byłam zmuszona pójść się ukryć. Pranzini bez spowiedzi wstąpił na szafot i gotował się do włożenia głowy w ponury otwór, gdy nagle, poruszony niespodziewanym natchnieniem, obrócił się, chwycił Krucyfiks podany mu przez kapłana i trzykroć ucałował jego święte rany!

Nawrócenie skazańca ożywiło jeszcze bardziej serce Teresy pragnieniem ofiary i modlitwy za grzeszników. Wszystko pragnęła ofiarować dla zbawienia dusz. Nigdy nic nie zostawiała dla siebie. Zapytana przez Matkę Agnieszkę o to, czy chce zbierać zasługi, odpowiedziała: Tak, lecz nie dla siebie... dla dusz, dla potrzeb całego Kościoła, wreszcie, aby rzucać róże wszystkim, sprawiedliwym i grzesznikom. 

W liście do swojej siostry Celiny pisze: Jedną tylko, jedną rzecz czynić należy podczas nocy życia obecnego, tej jednej nocy, która nastaje raz tylko, a to miłować, miłować Jezusa ze wszystkich sił naszego serca i ratować dla Niego jak najwięcej dusz, aby był miłowany.... Och! czynić wszystko co możliwe, by Jezus był miłowany.

Teresa żyła nadprzyrodzoną cnotą miłości przyczyniając się do dobra wielu dusz, pomagając im odnaleźć i zachować chrzcielną szatę łaski umiłowanych dzieci Bożych.

Pragnienie zbawienia dusz poczuła szczególnie w pamiętną noc Bożego Narodzenia 1886 roku, kiedy to otrzymała łaskę dojrzałości wewnętrznej czyli całkowitego nawrócenia. Tak wspomina: On uczynił ze mnie rybaka dusz; uczułam wielkie pragnienie, by pracować nad nawróceniem grzeszników, pragnienie tak żywe, jak nigdy dotąd.... Jednym słowem, w serce moje wstąpiła miłość połączona z pragnieniem zapomnienia o sobie, by innym sprawić przyjemność, i od tej chwili poczułam się szczęśliwa!

III

Wejdźmy zatem do szkoły Dzieciątka Jezus i słuchajmy Jego zbawczych pouczeń. Uniżmy się przed Panem, stańmy się jako dzieci, gdyż do takich tylko należy królestwo Boże.

Droga dziecięctwa duchowego jest właściwa małym i pokornym. Aby należeć do Jezusa, trzeba być małym, małym jak kropelka rosy – pisze Teresa. „Windą, która mnie uniesie aż do nieba, są Twoje ramiona, o Jezu. A do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam stać się małą, stawać się coraz mniejszą”.

„Św. Teresa uczy realizmu, który w ascetyce nazywa się pokorą, uczy więc wierności prawdzie o nas: jesteśmy słabi, mali, nieporadni. Należy więc zaufać miłosierdziu Boga. Bóg zresztą wzywa nas, byśmy poczuli się wobec Niego dziećmi. Św. Teresa powołuje się tu na Księgę Mądrości 6,6. Według tej Księgi „mali otrzymają miłosierdzie” (Mieczysław Gogacz).

Sługa Boży O. Anzelm Gądek powiedział:

„Ta mała święta, królewna, jak ją nazywał jej ojciec, prowadzi za sobą cały zastęp dusz na drodze dziecięctwa, czyli uczy praktyki, by z Ojcem w niebie i z Matką Najświętszą obcować jak małe dzieci, wykluczając z dziecięctwa wszystko, co jest niedoskonałe, kapryśne, dziecinne.

Uczy porywać się nie na wielkie rzeczy, ale małe, codzienne, powszednie, i doskonale w sposób nadprzyrodzony je wykonywać. Więc najpierw z pokorą, potem z poczuciem własnej niemocy, czyli ubóstwa duchowego, potem z ufnością, opierając się na łasce, potem z miłością jak dziecko, z oddaniem się Miłości Miłosiernej, wreszcie z tą prostotą i szczerością dziecka, bez zakłamania, udawania”.

W głębszym zrozumieniu „małej drogi dziecięctwa duchowego” pomoże nam także święta siostra Faustyna Kowalska, która od dziecka miała nabożeństwo do Świętej Karmelitanki z Lisieux.

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus przekazała Kościołowi wielki skarb duchowy – ideę dziecięctwa duchowego, wyrażającego prawdę o możliwości nawiązania bliskiej relacji z Bogiem w oparciu o postawę całkowitego zaufania Jemu – dobremu Ojcu, jak małe dziecko ufa bezgranicznie swojemu ojcu. Św. Faustyna przekazała światu nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia, którego istotą jest również postawa całkowitego zaufania Bogu. Prawdę tę wyraziła w wezwaniu “Jezu, ufam Tobie”.

W swoim Dzienniczku św. Siostra Faustyna Kowalska opowiada o śnie, w którym rozmawiała ze św. Teresą z Lisieux. Apostołka Bożego Miłosierdzia, jako młoda zakonnica pragnąca życia doskonałego, wpatrywała się w postać św. Teresy z Lisieux, która na początku XX wieku była wzorem dla wielu chrześcijan szukających bliskiej relacji z Chrystusem. W czasie pobytu w nowicjacie w Krakowie pytała św. Teresę, czy będzie świętą, i otrzymała od niej zadziwiającą odpowiedź.

Wydarzenie to miało charakter przeżycia głęboko wewnętrznego. Siostra Faustyna przeżywała trudności związane z rozpoznaniem powołania. Rozpoczęła modlitwę o rozwiązanie trudnej sprawy przez pośrednictwo św. Teresy z Lisieux: “Pragnę zapisać jeden sen, który miałam o św. Teresie od Dzieciątka Jezus. Jeszcze byłam nowicjuszką i miałam pewne trudności, w których nie mogłam sobie poradzić. Trudności te były wewnętrzne i połączone z trudnościami zewnętrznymi. Wiele nowenn odprawiłam do różnych świętych, jednak sytuacja stawała się coraz cięższa. Cierpienia moje z tego powodu były tak wielkie, że już nie wiedziałam, jak dalej żyć; ale nagle przyszła mi myśl, żebym się modliła do św. Teresy od Dz. Jezus”. Modlitwa przez pośrednictwo św. Teresy z Lisieux wynikała z dużego przywiązania św. Faustyny do Świętej z Lisieux, którą – jak sama wyznała w Dzienniczku – znała od dawna.

Wewnętrzne spotkanie ze św. Teresą od Dzieciątka Jezus miało miejsce w piątym dniu nowenny odprawianej przez św. Faustynę. W czasie modlitwy Święta z Lisieux zapewniła najpierw Siostrę Faustynę, że ona również musiała wiele cierpieć w swoim życiu, zanim osiągnęła świętość. Pocieszała ją również, że po trzech dniach jej trudności wewnętrzne wyjaśnią się. W czasie wewnętrznego dialogu Siostra Faustyna zorientowała się, że rozmawia ze św. Teresą, która jest już w niebie. Zdobyła się na niezwykłą odwagę, by zapytać, czy ona też może osiągnąć świętość w niebie: “W tej chwili duszę moją napełniła radość i mówię do niej: Tyś jest święta. – A ona mi powiada, że: Tak, jestem święta i ufaj, że sprawę tę załatwisz na trzeci dzień. – I powiedziałam do niej: Tereniu święta, powiedz mi, czy będę w niebie? – Odpowiedziała mi, że: Będzie siostra w niebie. – A czy będę święta? – Odpowiedziała mi, że: Będzie siostra święta. – Ale, Tereniu, czy ja będę tak święta, jak Ty, na ołtarzach? – A ona mi odpowiedziała: Tak, będziesz święta jak i ja, ale musisz ufać Panu Jezusowi”. W tym wyznaniu uderza niezwykła prostota Siostry Faustyny. Mówi o wielkim pragnieniu świętości, które towarzyszyło jej od pierwszych lat życia. Z drugiej strony widać wyraźnie, że św. Teresa z Lisieux była dla niej wielkim autorytetem w sprawach duchowych, jako wzór i ideał, do którego zmierzała.

Chociaż spotkanie ze św. Teresą z Lisieux miało miejsce w czasie snu, a Siostra Faustyna była bardzo krytyczna wobec wszelkich przeżyć nadzwyczajnych, snów i przesądów, nie zlekceważyła jednak tego doświadczenia wewnętrznego, lecz potraktowała je jako zadanie w dążeniu do świętości.

W czasach jansenistycznego podkreślania prawdy o Bożej sprawiedliwości i rygoryzmu moralnego, jaki zapanował w chrześcijaństwie XIX wieku, św. Teresa z Lisieux przekazała ludziom swoich czasów tajemnicę “małej drogi”, u podstaw której znajduje się prawda o Bogu doświadczanym jako Miłość Miłosierna. Prawda ta wyrasta z osobistego przeżycia bliskości Boga w “nocy ciemnej”. W chwilach doświadczania strasznych prób wiary, św. Teresa doznała niezwykłego światła ufności w miłosierną i ojcowską miłość Boga. Doświadczenie to stało się podstawą całkowitego zaufania Bogu i powierzenia Jemu swojego życia. „Dziś jedyną moją busolą jest zawierzenie Bogu” – pisze Teresa.

Zrozumiała, że odpowiedzią na nieskończoną miłość Boga, która wyraża się w Miłosierdziu, jest postawa zaufania, polegająca na oddaniu siebie do dyspozycji Jezusowi i pozwolenie, by to On działał: “O! nigdy jeszcze słowa czulsze, o bardziej melodyjnym brzmieniu nie rozweseliły mej duszy; windą, która mnie uniesie aż do Nieba, są Twoje ramiona, o Jezu! A do tego nie potrzebuję wzrastać, przeciwnie, powinnam zostać małą, stawać się coraz mniejszą. O mój Boże, przewyższyłeś wszelkie moje oczekiwanie, toteż pragnę wyśpiewywać Twoje miłosierdzie”. Ufność stała się dla św. Teresy “małą drogą” i “szybkim środkiem” dojścia do doskonałości i zjednoczenia z Umiłowanym.

Odpowiedzią na nieskończoną miłość Boga, na Jego miłosierdzie stała się postawa bezgranicznego zaufania Bogu i przyjęcie od Niego każdego doświadczenia.

Bóg zapragnął wprowadzić na tę drogę duchowego dziecięctwa i jeszcze lepiej ją oświetlić poprzez św. Faustynę. Apostołka Miłosierdzia Bożego w swoim Dzienniczku pisze:

Wigilia Bożego Narodzenia. Dziś łączyłam się ściśle z Matką Bożą, przeżywałam Jej chwile wewnętrzne W czasie pasterki ujrzałam małe Dzieciątko Jezus w Hostii, duch mój pogrążył się w Nim. Choć mała Dziecina, jednak Majestat Jego przenikał moją duszę. Głęboko przeniknęła mnie ta tajemnica, to wielkie uniżenie się Boga, to niepojęte wyniszczenie Jego. Całe święta żywo mi to było w duszy. O, my nigdy nie pojmiemy tego wielkiego uniżenia się Boga (Dz 182).

Jezu, Ty jesteś takim malutkim, a ja wiem, że Ty jesteś mój Stwórca i Pan. A Jezus mi odpowiedział: jestem, a dlatego obcuję z tobą jako Dziecię, aby cię nauczyć pokory i prostoty (Dz 184).

[Jezus] mówi mi jak bardzo się podoba Bogu prostota duszy. Chociaż niepojęta jest wielkość Moja, lecz obcuję tylko z maluczkimi żądam od ciebie dziecięctwa ducha (Dz 332).

W innym miejscu swego Dzienniczka święta Mistyczka z Krakowa tak pisze na ten temat:

Dziś w czasie Mszy św. ujrzałam przy swym klęczniku Dziecię Jezus, jakoby rok mające, które mnie prosiło, abym Je wzięła na ręce. Kiedy Je wzięłam na ręce, przytuliło się do mojego serca i powiedziało: – Dobrze Mi przy sercu twoim. – Choć żeś taki mały, jednak ja wiem, żeś jest Bóg. Dlaczego bierzesz postać takiego malutkiego, aby obcować ze mną? Bo chcę cię nauczyć dziecięctwa duchowego. Chcę abyś była bardzo mała, bo kiedy jesteś maleńka, noszę cię przy Sercu Swoim, tak jako ty Mnie w tej chwili trzymasz przy sercu swoim (Dz 1481).

Drogi dziecięctwa duchowego miała się uczyć Faustyna z pomocą swego spowiednika:

Kiedy weszłam do kaplicy, usłyszałam w duszy te słowa: – Pragnę, żebyś była wobec zastępcy Mojego tak szczera i prosta, jak dziecko, i tak, jako jesteś względem Mnie (Dz 494).

Przez spowiednika Pan Jezus udzielił Faustynie następującego wskazania:

W praktyce niech się to dziecięctwo tak objawia: dziecko nie zajmuje się przeszłością ani przyszłością, ale korzysta z chwili obecnej (Dz 333).

Sama tak o tym mówi:

Żyję z godziny na godzinę, inaczej postępować nie jestem w stanie. Chwilę obecną pragnę wykorzystać jak najlepiej, spełniając wiernie wszystko, co ona mi daje. We wszystkim zdaję się na Boga w niezachwianej ufności (Dz 1400).

Prawdziwa wielkość duszy jest w miłowaniu Boga i w pokorze (Dz 427).

Matka Najświętsza mówiła mi, abym wszystkie żądania Boże przyjmowała jak dziecko małe, bez żadnych dociekań, inaczej nie podoba się to Bogu I rzekłam do Pana: czyń ze mną co się Tobie podoba, na wszystko jestem gotowa, ale Ty o Panie, nie odstępuj ode mnie ani na moment (Dz 529).

Siostra Faustyna przeżywała bliskość Ojca podtrzymującego ją w trudnych chwilach duchowych oczyszczeń i w chorobie. Bóg prowadził ją jak ojciec prowadzi za rękę swoje dziecko. W ciemności opuszczenia i w samotności pustyni Apostołka Bożego Miłosierdzia odkryła prawdę o tym, że jest dzieckiem w ręku Boga, który pochyła się nad bezbronnym stworzeniem obdarzając poczuciem bezpieczeństwa i pokoju.

9 grudnia 1936 roku chora Faustyna wyjeżdżała na trzymiesięczną kurację do szpitala na Prądniku w Krakowie. W swoim Dzienniczku zapisała:

Przyjęłam tę łaskę kuracji, ale jestem zupełnie zdana na wolę Bożą, niechaj Bóg zrobi ze mną co Mu się podoba. Nie pragnę niczego, prócz spełnienia Jego świętej woli. Łączę się z Matką Bożą i opuszczam Nazaret, a idę do Betlejem, tam będę spędzać święta Bożego Narodzenia wśród obcych, ale z Jezusem, Maryją i Józefem, bo taka jest wola Boża. Staram się, aby we wszystkim spełnić wolę Bożą, nie pragnę więcej wyzdrowienia niż śmierci, jestem zupełnie zdana na Jego nieskończone miłosierdzie i jak dziecię małe żyję w największym spokoju, staram się tylko o to, aby miłość moja ku Niemu, była coraz głębsza i czystsza, by być rozkoszą dla Jego Boskiego spojrzenia (Dz 795).

Nagle ujrzałam Pana Jezusa, który mi powiedział: Bądź spokojna, dziecię Moje, widzisz, że nie jesteś sama. Serce Moje czuwa nad tobą (Dz 799).

W chwilach trudności kierownik duchowy podpowiedział jej, by zaufała Bogu jak małe dziecko:

Niech siostra idzie przez życie jak dziecko, zawsze ufna, zawsze pełna prostoty i pokory, ze wszystkiego zadowolona, ze wszystkiego szczęśliwa, tam gdzie inne dusze się trwożą, niech siostra przechodzi spokojnie, dzięki prostocie i pokorze (Dz 55).

Nie rozumiejąc do końca, czym jest całkowite oddanie się Bogu, Siostra Faustyna postanowiła trwać przy Nim, mimo cierpienia, prób i doświadczeń, wypełniając wiernie Jego wolę. W tej próbie zaufała Bogu całkowicie. Odkryła, iż mimo swoich słabości może trwać przy Jezusie, wypełniając dokładnie regułę zakonną i polecenia przełożonej. Nie dyskutując, jak małe dziecko przyjmowała każdy rozkaz, czekając cierpliwie, dokąd Jezus ją poprowadzi. Wierność w rzeczach małych, w modlitwie i w obowiązkach zakonnych stały się pierwszym krokiem w uczeniu się dziecięcego zaufania. Już w tych pierwszych chwilach prób, przeżywanych na początku drogi życia zakonnego, Bóg dawał jej odczuć, iż jest dobrym Ojcem:

W sposób odczuwalny czułam się zalana światłem Bożym. Od tej chwili dusza moja obcuje z Bogiem, jak dziecię ze swym ukochanym Ojcem (Dz 27).

Bóg dając się poznać przez zasłonę wiary, wzywał swoją córkę do całkowitego zaufania i powierzenia swojego losu.

Ważną rolę w przyjęciu daru dziecięctwa duchowego odegrały w życiu Siostry Faustyny wizje Jezusa Miłosiernego, który nazywając ją swoim dzieckiem i córką zachęcał do zaufania Bogu.

Pokazywał jej, jak Bóg, dobry Ojciec, jest przy niej, gdy cierpi samotność i gdy wydaje się jej, że wszyscy ją opuścili:

I rzekł do mnie: córko Moja, nie bój się niczego, Ja zawsze jestem z tobą, chociaż ci się zdaje, jakoby Mnie nie było, a uniżenie twoje ściąga Mnie z wysokiego tronu i łączę się ściśle z tobą (Dz 1109).

Dziecięctwo duchowe stawało się w ten sposób drogą dojrzewania w miłości przez prostotę i pokorę. Zwracanie się do Boga w chwilach bezradności i niepewności pomagało Siostrze Faustynie odkrywać, że Bóg jest Bogiem mocnym, który swoją łaską obdarza słabego człowieka. Odkrywając swoją słabość w chorobie, powierzała swoje życie Bogu, ufając, iż On poprowadzi ją przez życie:

O Boże, jak bardzo pragnę być małą dzieciną. Tyś Ojcem moim, Ty wiesz jak jestem maleńką i słabą, przeto Cię błagam, utrzymuj mnie przy sobie we wszystkich chwilach życia mojego, a szczególnie w godzinę śmierci (Dz 242).

Z przeżycia relacji do Boga jako Ojca rodziło się w sercu Siostry Faustyny poczucie bezpieczeństwa i pokoju wewnętrznego. W duchu dziecięctwa duchowego Siostra Faustyna zwracała się do Boga z prostotą i miłością, z wiarą i ufnością. Dzieliła się z Nim swoimi radościami i cierpieniami. W Jego obecności czuła się bezpiecznie i wiedziała, że dzięki Jego mocy może przechodzić nad przepaściami:

Przy Twym Sercu nie lękam się niczego. W tych chwilach niebezpiecznych postępuję jak dziecko, które jest niesione na rękach matki; gdy ujrzy coś grożącego, chwyta się silniej szyi matki i czuje się bezpiecznie (Dz 1726).

W przeżywaniu dziecięctwa Bożego Siostra Faustyna jest więc bardzo bliska św. Teresie od Dzieciątka Jezus, od której uczyła się, jak całkowicie zaufać Bogu i rzucić się w Jego ramiona.

Święta z Lisieux w jednym ze swoich listów pisze:

Rozumiem tak dobrze, że tylko miłość może uczynić nas miłymi Dobremu Bogu, i że ta miłość jest jedynym dobrem, o które się ubiegam. Jezus upodobał sobie wskazać mi jedyną drogę, która prowadzi do Boskiego żaru, tą drogą jest zdanie się małego dziecka, które zasypia bez obaw w ramionach swego Ojca… Jezus nie wymaga wielkich dzieł, lecz jedynie zdania się i wdzięczności… On wcale nie potrzebuje naszych dzieł, lecz tylko naszej miłości…

A pośród swoich uczniów znajduje, niestety, mało serc, które oddają się Mu bez reszty, które pojmują całą czułość Jego nieskończonej Miłości.

Siostra infirmierka odwiedzając chorą Teresę zapytała ją:
„Co czynisz, najmilsza siostro, może byś próbowała zasnąć?
– Nie mogę, cierpię bardzo, więc modlę się.
– A co mówisz Panu Jezusowi?
– Nic Mu nie mówię; KOCHAM GO!”

Pamiętam jak kiedyś zapytałem się mojego Tatę Kazimierza leżącego w szpitalu po operacji czy się modli, a on odpowiedział, że w tym stanie jeszcze trudno mu się modlić. „Ja tylko patrzę na ten krzyż tutaj na ścianie. Jezus patrzy na mnie, a ja na Niego. Jestem z Nim, a On ze Mną. To cała moja modlitwa”.

Drodzy Bracia i Siostry!

Tylko miłość nadaje znaczenie temu, co spełniamy. Miłość ma tylko znaczenie, ona podnosi najdrobniejsze czyny nasze w nieskończoność (Dz 502).

Święta Faustyna tak pisze o tym w swoim Dzienniczku:

I dał mi Bóg poznać jedną jedyną rzecz, która ma w oczach Jego nieskończoną wartość, a ta jest miłość Boża, miłość, miłość i jeszcze raz miłość i z jednym aktem czystej miłości Bożej, nie może iść nic w porównanie. O, jakimi niepojętymi względami Bóg darzy duszę, która Go szczerze miłuje. O, szczęśliwa dusza, która się cieszy już tu na ziemi Jego szczególnymi względami, a nimi są dusze małe i pokorne. Cieszę się, że jestem taka maleńka, bo dlatego, że jestem mała nosi mnie na ręku Swym i trzyma mnie przy Sercu Swoim (Dz 778-779).

Kochać jak małe dzieci, bez obliczania, w oddaniu całego swego bytu. W pewności, że On nigdy nie zostawi nas w godzinie niebezpieczeństwa.

Koniec I części Listu.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio