Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Droga
Rodzino Matki Bolesnej!
1. Przygotowując się na radosne świętowanie pierwszego
przyjścia Chrystusa, jako Dzieciątka zrodzonego z niepokalanej dziewicy Maryi w
betlejemskiej grocie, przygotowujemy się jednocześnie na Jego powtórne
przyjście, gdy jako Pan i Król wszechświata, zasiądzie na swoim tronie, aby
sądzić wszystkich ludzi.
Nie
wiemy kiedy nastąpi Paruzja, czyli drugie przyjście Chrystusa i dokona się Sąd
Ostateczny. Nie znamy także dnia, ani godziny naszej śmierci, gdy dokona się
sąd szczegółowy naszej nieśmiertelnej duszy.
Dlatego
Chrystus w swojej Ewangelii kieruje do nas wezwanie: „Czuwajcie więc, bo nie
wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu
kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących.
Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!» (Mk 13, 35-37).
Dlatego,
drodzy bracia i siostry, zawsze powinniśmy czuwać i być przygotowani na
przyjście Pana, żyjąc w stanie łaski uświęcającej, w przyjaźni z Bogiem, jako
Jego umiłowane dzieci.
Bł.
Siostra Marta Wiecka, młoda szarytka pracująca w szpitalu, w swoim dzienniku
duchowym napisała: „Niech naszą jedyną
tęsknotą stanie się niebo, troska o taki stan duszy, by w każdej chwili być
gotową stanąć przed Bogiem”. Bardzo często młoda szarytka wyrywana ze snu,
biegła na salę szpitalną, by ulżyć ludzkiemu cierpieniu. Opatrując rany
chorego, pytała: „jak tam dusza?”
Dlatego też na jej oddziale nikt nie umierał bez pojednania się z Bogiem.
Drodzy
bracia i siostry! Potrzeba, aby ta troska o wieczne zbawienie wypełniała też
nasze serca, abyśmy byli zawsze przygotowani, gdy Pan nadejdzie i zapuka do
naszych drzwi. Abyśmy pomagali naszym bliskim w tym przygotowaniu na spotkanie
z Panem.
„Nasza
troska wobec chorych powinna koncentrować się na uczynieniu wszystkiego, co w
naszej mocy, aby ci, których życie jest zagrożone pojednali się z Bogiem i
bliźnimi, aby żyli w stanie łaski uświęcającej. Dla tych, którzy zostali
ochrzczeni i wierzą w Jezusa, oprócz zapewnienia leczenia, troska o zbawienie
duszy jest najważniejszą potrzebą” (Bp
Kazimierz Gurda).
Przykładem
może być dla nas bł. Hanna Chrzanowska, pielęgniarka z Krakowa, prekursorka
hospicjum domowego w Polsce. W opracowanym przez nią „Rachunku sumienia
pielęgniarki” znalazło się pytanie: „Jak traktowałam sprawy religijne chorych?
Czy o nie dbałam? Czy zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, aby ciężko chory
przyjął Sakramenty święte?”.
Myślę,
że te pytania powinny zadać sobie także wszystkie rodziny katolickie opiekujące
się chorymi i starszymi w domu.
Drodzy
bracia i siostry!
Czy
nasz tegoroczny Adwent zakończy się szczęśliwie? Czy doprowadzi nas nie tylko do
spotkania i zjednoczenia z Bogiem podczas świąt Bożego Narodzenia, ale przede
wszystkim w godzinie naszej śmierci i podczas paruzji? To zależy tylko od nas,
ponieważ Bóg jest zawsze blisko, nawet gdy oddalamy się od Niego.
„Najmilsi,
warto abyśmy zadali dziś sobie pytanie, w jaki sposób możemy przygotować serce
na przyjęcie Pana” – mówił Papież Franciszek w niedzielnym Rozważaniu na Anioł
Pański 3 grudnia br. „Możemy to uczynić przystępując do Jego Przebaczenia (spowiedź),
Jego Słowa (Ewangelia), Jego Stołu (Eucharystia), znajdując
miejsce na modlitwę, przyjmując Go w tych, którzy są w potrzebie. Pielęgnujmy
Jego oczekiwanie, nie rozpraszając się wieloma rzeczami bezużytecznymi i nie
narzekając nieustannie, ale zachowując nasze serca czujne, to znaczy pragnące
Go, przebudzone i ochotne, chętne na spotkanie z Nim.
Niech
Dziewica Maryja, niewiasta oczekiwania, pomoże nam przyjąć Jej Syna, który
przychodzi”.
2. Droga Rodzino Matki Bolesnej!
„Z
pełnym miłości oczekiwaniem chcemy przygotować się na przyjęcie Jezusa: na Boże
Narodzenie, które będziemy obchodzić za kilka tygodni; na końcu czasów, kiedy
powróci w chwale; każdego dnia, kiedy przychodzi, aby spotkać się z nami w
Eucharystii, w swoim Słowie, w naszych braciach i siostrach, zwłaszcza tych
najbardziej potrzebujących” – mówił Papież Franciszek w Rozważaniu na Anioł
Pański w I Niedzielę Adwentu 3 grudnia 2023 r.
Ojciec
Święty kontynuując swoje Rozważanie mówił: „Oto piękny program na Adwent:
spotkać Jezusa, który przychodzi w każdym bracie i siostrze, którzy nas
potrzebują i podzielić się z nimi tym, co możemy: wysłuchaniem, czasem, pomocą”.
Następca
Świętego Piotra przemawiając do Polaków podczas ostatniej środowej Audiencji
Generalnej powiedział: „Rozpoczniemy kolejny w naszym życiu Adwent. Niech ten
mocny duchowo okres będzie dla Was i dla Waszych rodzin okazją do owocnego
przygotowania serca na narodzenie Zbawiciela. Otwórzcie się na Chrystusa
ukrytego pod osłoną człowieka smutnego, samotnego i głodnego. Pozwólcie
potrzebującym spotkać w waszych domach miłującego Boga”.
Wzorem
może być dla nas rodzina Św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Dzięki świętym
rodzicom Zelii i Ludwikowi ich rodzina stała się „domowym Kościołem”.
Małżonkowie wspólnie się modlili, uczestniczyli we Mszach św., a także uczyli
swe dzieci współczuć oraz pomagać biednym. Chociaż byli liczną rodziną, to
jednak zawsze wspierali potrzebujących. Córka Celina wspomina:
„Chociaż
w naszej rodzinie panowało prawo oszczędzania, to jednak w stosunku do biednych
kierowaliśmy się hojnością. Szukaliśmy biednych, zapraszaliśmy ich do domu, po
nakarmieniu i ubraniu rodzice zachęcali ich do czynienia dobrze. Do dziś mam
obraz zatroskania mojej mamy o pewnego biednego starszego człowieka. Miałam
wtedy siedem lat. Szłyśmy razem z mamą i spotkałyśmy go na ulicy. Mama poprosiła
Tereskę, aby dała mu trochę pieniędzy. Nawiązała się z nim rozmowa, po której
mama zaprosiła go do domu. Poczęstowała go obfitym obiadem, dała mu buty i
ubranie, a na pożegnanie powiedziała, że może zawsze do nas przyjść, gdy będzie
potrzebował pomocy. Mój tato postarał się znaleźć mu pracę, a jak zachorował,
miejsce w szpitalu. W każdy poniedziałek biedni przychodzili do naszego domu z
prośbą o jałmużnę. Dawaliśmy im pieniądze i jedzenie. To Tereska najczęściej
wypełniała to zadanie. Pewnego dnia, wychodząc z domu, spotkaliśmy bezdomnego.
Nasz ojciec zaprosił go do domu, nakarmił i dał mu to, czego potrzebował, a na
koniec poprosił, aby udzielił nam swojego błogosławieństwa. Tato, Tereska i ja
uklękliśmy, a on nas pobłogosławił i wyszedł”.
Drodzy
bracia i siostry! Nasze dzieci śledzą każdy nasz ruch – i ten dobry, i ten zły.
Ludwik i Zelia robili co mogli, by dawać przykład swoim dzieciom, jak
traktować innych. Jak widzieć w potrzebującym samego Chrystusa.
Drodzy
Bracia i Siostry! Warto pamiętać jak jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni, jak
ważne jest nasze świadectwo wiary przeżywanej w codzienności. Warto, abyśmy
zadali sobie pytanie: czy jako rodzice jesteśmy lampą jaśniejącą przykładem
chrześcijańskiego życia dla naszych dzieci? Czy oświetlamy im drogę do Boga, do
Jego Ojcowskiego Serca? Czy
uczymy nasze dzieci jak miłosierdziem oświecać tę drogę wszystkim ubogim i
cierpiącym?
„Biedni przede wszystkim potrzebują Boga, Jego miłości - uczy
Papież Franciszek. Oczywiście, biedni zbliżają się do nas, ponieważ
rozdajemy im jedzenie, ale to, czego naprawdę potrzebują, wykracza poza
ciepły posiłek czy kanapkę, którą im ofiarujemy. Biedni potrzebują naszych
rąk, aby mogli się podnieść, naszych serc, aby czuć na nowo ciepło uczuć,
naszej obecności, aby przezwyciężyć samotność. Potrzebują po prostu
miłości.
Czasami wystarczy niewiele, aby przywrócić nadzieję: wystarczy
zatrzymać się, uśmiechnąć, posłuchać. Biedni to nie są numery, dzięki
którym możemy pochwalić się działaniami i projektami. Biedni
to osoby, którym należy wyjść na spotkanie. To samotni
młodzi i starsi ludzie, których trzeba zaprosić do domu, aby
podzielić się posiłkiem. To kobiety, mężczyźni i dzieci,
którzy czekają na przyjacielskie słowo. Biedni (…) pozwalają nam spotkać
oblicze Chrystusa”.
„Trzeba się martwić, kiedy sumienie jest znieczulone i nie
przejmuje się bratem, który cierpi w pobliżu. (…) Kiedy zainteresowanie
koncentruje się na rzeczach, które trzeba wytworzyć, a nie na osobach, które
należy miłować" (Pap. Franciszek).
Dlatego,
drodzy bracia i siostry, „Kościół zaprasza nas do głębokiego przeżywania
Adwentu, poszukiwania Boga, osobistego nawrócenia i kierowania się ku drugiemu
człowiekowi, szczególnie choremu, samotnemu, ubogiemu i każdemu, który
potrzebuje wsparcia” (Ks. prof. M.
Kalinowski z KUL).
Do
tego zaprasza nas Bł. Hanna Chrzanowska, pielęgniarka z Krakowa, prekursorka
hospicjum domowego w Polsce.
Często
zjawiała się w mieszkaniach, o których wszyscy zapomnieli. A tam, zamiast
potłuczonych butelek, brudnych szmat czy pcheł widziała po prostu cierpiącego
człowieka. Wiecznie uśmiechnięta, w białym wykrochmalonym uniformie.
Świadkowie
zeznają, że Hanna przyjmowała postawę matki w stosunku do chorych oraz swoich
współpracowników, którzy bardzo często nazywali ją „naszą matką”. Była
szczególnie wspaniałomyślna w leczeniu i opiece nad ciężko chorymi. Odwiedzała
ich i troszczyła się o ich potrzeby. Czyniła to z prostotą i serdecznością
traktując chorego jako najwyższe dobro, jak swojego brata czy siostrę.
Nie
zwracała uwagi na zmęczenie czy na swoje zdrowie. Hojnie ofiarowała innym
własny czas, swoją inteligencję, kulturę, współpracując aktywnie z wszystkimi,
którzy troszczyli się o to, aby ulżyć chorym lub polepszyć ich warunki życia.
Potrafiła sprzedać własną biżuterię, aby kupić lekarstwa dla potrzebujących.
Gorliwie interweniowała, by pomóc bliźniemu, nie czekając na podziękowania czy
uznanie.
Jedna
ze świadków opowiada, że pewnego dnia Hanna dowiedziała się o ciężkiej sytuacji
dwóch starszych pań, potrzebujących natychmiastowej pomocy. Kobiety żyły w
złych warunkach higienicznych, w brudzie, narażone na chłód i głód. Zaraz więc
nasza Błogosławiona wzięła sanki i poszła pukać do drzwi różnych klasztorów,
prosząc o trochę węgla, aby rozpalić w ich piecu. «Kiedy piec się rozgrzał –
tak kontynuuje świadek w swoim zeznaniu – nalałyśmy wody do miski, zagrzałyśmy
ją na piecu i umyłyśmy staruszki. Następnie uprałyśmy trochę bielizny.
Służebnica Boża nie wstydziła się żadnej posługi w stosunku do chorych,
zakasywała rękawy i pracowała razem ze mną. Była to dla mnie najlepsza szkoła
służby chorym».
Wpatrując
się w postać Hanny, pochylonej nad chorymi, również i my uczmy się pochylać nad
ubogimi, troszczyć się o tych, którzy potrzebują pocieszenia, wsparcia,
zachęty, pomocy.
Drodzy
bracia i siostry!
„Czas
Adwentu i przygotowanie do Świąt Narodzenia Pańskiego daje nam wiele
możliwości, aby okazać naszym bliźnim kochające serce, pomocną dłoń,
zrozumienie ich trudnej sytuacji, pośpieszenie z dobrym słowem i konkretną
pomocą. W ten sposób możemy lepiej przygotować się na spotkanie z Bogiem, który
z miłości do nas stał się Człowiekiem i narodził się w Betlejem” (Abp Stanisław Budzik) i który powróci
pełen chwały w dniu ostatecznym, aby zasiąść na swoim tronie jako Sędzia żywych
i umarłych.
Panie, otwórz nasze oczy, abyśmy w naszych braciach i siostrach
Ciebie rozpoznali – modliła się Święta Teresa z Kalkuty.
Panie, otwórz nasze uszy, abyśmy płacz i wołanie głodnych,
zmarzniętych, przerażonych i zgnębionych usłyszeli.
Panie, otwórz nasze serca, abyśmy potrafili kochać siebie
nawzajem, tak jak Ty nas kochasz.
Bł.
Stefan Wyszyński, Koronator Oborskiej Piety, często powtarzał: „Całe nasze życie tyle jest warte, ile jest w
nim miłości”. A św. Jan od Krzyża, wielki hiszpański karmelita, przypomina:
„pod wieczór życia będziemy sądzeni z
miłości”.
Dlatego,
drodzy bracia i siostry, czuwajmy i bądźmy gotowi! Nie wolno nam marnować czasu
ofiarowanego przez Opatrzność. Prostujmy ścieżki naszego życia i pamiętajmy o
celu naszej ziemskiej pielgrzymki, wypełniając pracowicie każdy dzień miłością
do Boga i ludzi.
Do
tego zachęca nas Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, gdy w swojej poezji mówi:
„Me
życie jest cieniem, me życie jest chwilką,
Co ciągle ucieka i ginie.
By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko,
Ten dzień dzisiejszy jedynie!…
Przy
Sercu Twym blisko nie smucę się znojem,
Ni walką, ni trudem — to minie;
Ach, weź mnie, o Jezu, i w Sercu skryj Twoim
Na dzień ten dzisiejszy jedynie.
Ach,
skończy się wkrótce, to moje wygnanie,
Wiecznego blask zalśni mi słońca,
I śpiewać Ci będę na wieki, o Panie,
To ,,dzisiaj” bez kresu i końca”.
3. Umiłowani w Panu, bracia i siostry!
Rozpoczynając
Adwent wchodzimy też w nowy rok pracy duszpasterskiej, który chcemy przeżywać w
myśl hasła: „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła”. „To uczestniczenie jest darem
i zobowiązaniem. Pamiętajmy, że nie można uczestniczenia we wspólnocie Kościoła
zamknąć tylko do przychodzenia na nabożeństwa i czynnego w nich udziału.
Kościół stanowi wspólnotę także wtedy, gdy jego wierni idą do świata, gdy
podejmują swoje codzienne działania. Życie po chrześcijańsku w świecie tworzy i
objawia wspólnotę Kościoła. Tu od każdego z nas wierzących zależy jaka to jest
wspólnota.
Jak
ja uczestniczę we wspólnocie Kościoła, jak ją buduję? Czy w Kościele nie jestem
tylko z deklaracji? Czy nie ograniczam się do bycia biorcą przekazywanej przez
Kościół nauki i łaski? Czy wypełniam w świecie, w którym żyję na co dzień, moje
własne zadanie dawania świadectwa chrześcijańskiego życia?” (Arcybiskup
Józef Górzyński Metropolita Warmiński).
„W
obecnych czasach bardzo potrzebujemy świadków. W szkole uczniów Jezusa, jaką
jest dla nas Kościół Chrystusowy, bardziej niż kiedykolwiek, potrzeba tych,
którzy nie tylko będą Go znać i o Nim opowiadać, ale będą przede
wszystkim głosić Jezusa własnym przykładem.
Wśród
duszpasterzy krąży opowiadanie o pewnym zrozpaczonym proboszczu, który pomimo
kapłańskiego zaangażowania nie widział owoców swojej posługi. Niska frekwencja
podczas liturgii, mało wiernych korzystających z sakramentów, szerzące się
pijaństwo i rozwiązłość to były tylko niektóre z bolączek jego
pasterskiego serca. Coraz to nowe pomysły i akcje duszpasterskie zdawały się
być zupełnie nieskuteczne. Zdesperowany proboszcz postanowił użyć podstępu.
Wydrukował klepsydrę, na której wypisał dzień i godzinę „pogrzebu Kościoła”. O
oznaczonej porze, kilku ciekawskich przyszło do kościoła, gdzie zobaczyli
ustawioną przed ołtarzem trumnę. Licząc na sensację i ubaw, zaczęli biegać po
miejscowości i z kpiną zapraszać wszystkich napotkanych na nabożeństwo „śmierci
Kościoła”. Po kwadransie świątynia wypełniła się parafianami. Po obrzędach
wprowadzenia, pomysłowy duszpasterz poprosił, aby każdy podszedł, spojrzał do
wieka trumny i zobaczył, jak wygląda „śmierć Kościoła”. Pierwsi śmiałkowie z
uśmiechem na ustach zaczęli podchodzić. Kiedy jednak pochylali się nad wiekiem
trumny, ich oblicza pochmurniały. Sytuacja ta powtarzała się niemal z każdym
człowiekiem mijającym trumnę. Okazało się, że znajdowało się w niej lustro, w
którym każdy widział swoje własne oblicze. To doświadczenie dało im do
zrozumienia, że Kościół to nie inni, nie proboszcz. Kościół to Jezus i ty!
Kościół to Chrystusowe dzieło, w którym jesteś potrzebny dla jego żywotności i
misji!
Drodzy
Bracia i Siostry!
Nie
sposób zdystansować się i uciec od ważnego, osobistego pytania: Co ja właściwie
wnoszę w budowanie wspólnoty Kościoła na szczeblu rodzinnym i parafialnym? Nie
możemy naszego uczestnictwa w życiu Kościoła ograniczać wyłącznie do oceniania
i krytyki innych. Święty Franciszek z Asyżu, patrząc na otaczający go świat,
także na grzechy istniejące w ówczesnym Kościele, uświadomił sobie, że
najlepszą reformą i naprawą Kościoła będzie jego osobiste nawrócenie oraz
szerzenie wokół siebie Bożego pokoju i dobra” (Bp Adam Szal z Przemyśla).
„Każdy
ochrzczony stanowi część Kościoła i ponosi odpowiedzialność za jego duchową
kondycję. Moje grzechy są grzechami Kościoła, a moje zwycięstwa są zwycięstwami
Kościoła!” (ks. Dawid Pietras).
„Wobec
tego pierwszą rzeczą służącą odnowie Kościoła będzie zawsze nasze osobiste
nawrócenie” (Bp Andrzej Czaja).
„Droga
nawrócenia jest drogą wszystkich należących do Kościoła, nikt nie jest z niej
zwolniony” (Bp Kazimierz Gurda z Siedlec).
Dlatego
rozpoczynając nowy Adwent w naszym życiu pomyślmy o spowiedzi i gorliwym
udziale w rekolekcjach adwentowych oraz maryjnych Roratach, o gestach
wzajemnego przebaczenia i pojednania w naszych rodzinach i wspólnocie
narodowej, oraz tych, którzy potrzebują naszej pomocy i spotkania we wspólnocie
Kościoła, który jest naszym Domem. „Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie”.
Amen. o. Piotr Męczyński OCarm.
|