Drodzy bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Wieczerniku! Nasz rozważanie pragniemy poświęcić pamięci kapłana, który przestaniem nadziei utorował drogę do wolnej Polski. Staje dzisiaj przed nami Sługa Boży Ks. Jerzy Popiełuszko. Pragniemy od niego uczyć się odpowiedzialności za Polskę i za całe to dziedzictwo chrześcijańskie, które zostało nam przekazane w ciągu stuleci. Ks. Prymas kardynał Józef Glemp powiedział o nim: Kochał Ojczyznę, Kochał ją wielką miłością, taką, jaka została przekazana przez pokolenia, doświadczone rzetelną ofiarą.
Śp. Ks. Prałat Teofil Bogucki w przemówieniu wygłoszonym na pogrzebie Księdza Jerzego, mówił: Ziemia polska otrzymała nowego bohatera narodowego i nowego męczennika. Pewien kapłan wspomina: Miałem szczęście być świadkiem, gdy Ojciec święty przyjechał do parafii św. Stanisława Kostki (w Warszawie) i po modlitwie przed Najświętszym Sakramentem w kościele, podszedł do grobowca księdza Jerzego, ucałował dwukrotnie płytę i pobłogosławił. Przeżyliśmy to jako nadzieję na rychłą beatyfikację księdza Jerzego Popiełuszki.
Jan Paweł II w liście do Prymasa Polski pisał: Ten kapłan-męczennik pozostanie na zawsze w pamięci naszego Narodu jako nieustraszony obrońca prawdy, sprawiedliwości, wolności i godności człowieka. W jednym ze swych kazań powiedział: aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie... Jesteśmy powołani do prawdy, jesteśmy powołani do świadczenia o prawdzie swoim życiem. Przy grobie Księdza Jerzego – pisał papież – uczmy się odpowiedzialności za Polskę i za cale to dziedzictwo chrześcijańskie, które zostało nam przekazane w ciągu stuleci. Módlmy się do Boga Ojca, aby ofiara tego kapłana przynosiła nieustannie owoce w naszej Ojczyźnie. Aby nie zabrakło ludzi, którzy w tym męczeństwie będą odnajdywać natchnienie do własnego uświęcenia oraz zachętę i siłę do autentycznej służby człowiekowi.
Niedawno obchodzona była 25-rocznica porozumień sierpniowych na Wybrzeżu i powstania NSZZ „Solidarność”. Biskupi Polscy w Słowie Pasterskim z Jasnej Góry (26.08.2005) zachęcają do modlitwy dziękczynnej za wszystko dobro, jakie dokonało się w Polsce i w Europie dzięki wydarzeniom sierpniowym roku 1980. Były one owocem wyboru kard. Wojtyły na papieża i jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Ojciec święty Jan Paweł II przy wielu okazjach mówił o „Solidarności” i do „Solidarności”. Podczas swej pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 r. powiedział: Było to przełomowe wydarzenie w historii naszego narodu, a także w dziejach Europy. „Solidarność” otworzyła bramy wolności w krajach zniewolonych systemem totalitarnym, zburzyła mur berliński i przyczyniła się do zjednoczenia Europy podzielonej od czasów II wojny światowej na dwa bloki. Nie wolno nam nigdy tego zatrzeć w pamięci. To wydarzenie należy do naszego dziedzictwa narodowego.
Na obchody rocznicy Sierpnia 1980 r. w Gdańsku Papież Benedykt XVI ustanowił swoim przedstawicielem Metropolitę Krakowskiego. Ks. Arcybiskup Stanisław Dziwisz w homilii pod pomnikiem trzech Krzyży, podkreślał, że „Solidarność” była ruchem na wskroś chrześcijańskim: Msze święte celebrowane przez kapłanów dla uczestników strajków, wieszane na bramach strajkujących zakładów obrazy Matki Bożej Częstochowskiej i portrety Jana Pawła II – stanowią niezbity dowód, iż robotnicy i rolnicy w zdecydowanej większości przyznawali się do wiary w Boga, a w swoim działaniu kierowali się motywami chrześcijańskimi (homilia 31.08.2005, Gdańsk).
Ks. Jerzy Popiełuszko uważany był powszechnie za kapelana „Solidarności”. W czasie strajku okupacyjnego w Hucie Warszawa w sierpniu 1980 r. był kapelanem robotników i przy ustawionym przez nich ołtarzu na placu przed Hutą odprawił pierwszą Mszę św. polową. A w trudnym czasie stanu wojennego nauczał: Aby zło dobrem zwyciężać i zachować godność człowieka, nie wolno walczyć przemocą... „Solidarność” dlatego tak szybko zadziwiła świat, że nie walczyła przemocą, ale na kolanach, z różańcem w ręku, przy polowych ołtarzach, upominała się o godność ludzkiej pracy, o godność i szacunek dla człowieka. O te wartości wołała bardziej niż o chleb powszedni (ostatnie publiczne wystąpienie Księdza Jerzego, kościół Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy, 16.10.1984).
Trzeba podkreślić, że po sierpniu 1980 r. związek zawodowy „Solidarność” objął 10 milionów osób, a to oznacza, że przystąpił do niego niemal cały dorosły naród. Stąd spoglądamy na „Solidarność” jako na zryw narodu, a nie tylko związek zawodowy o tej nazwie. Na jednej z Mszy świętych za Ojczyznę ks. Jerzy mówił: „Solidarność” zrodzona w 1980 r., to nie tylko związek zawodowy o tej nazwie..., ale to dążenie całego Narodu ku prawdzie, sprawiedliwości, wolności. Potwierdzeniem, że to była „Solidarność” Narodu, jest również fakt, że stan wojenny wprowadzono przeciwko całemu Narodowi, a nie tylko przeciwko związkowi zawodowemu (Msza św. za Ojczyznę, sierpień 1984).
Sługa Boży w jednym ze swoich kazań mówił: Zła się nie ulękniemy, bo nie kto inny, ale sam Pan jest z nami. Prawdziwie, ks. Jerzy stał się wielkim świadkiem nadziei, światłem dla Narodu pogrążonego w mrokach nocy stanu wojennego. Zwracając się do Królowej Polski na Jasnej Górze powiedział: Zawierzamy Ci chlubne słowo „Solidarność”, wszystko co dla Polaków z nim się łączy. Od czasu rozwiązania S jako związku zawodowego stała się ona ideą w Narodzie. A walka z ideą Narodu to walka z wiatrakami. Tej idei nikt nie zdoła pokonać, bo ona jest mocno zakorzeniona w sercach milionów. Bo zapłacono za nią wielką cenę – cenę krwi, łez, cenę ukrywania się, poniewierki i więzienia (Homilia z 25.03.1984).
Sługa Boży w swoim osobistym Zeszycie pod datą 13 listopada 1982 roku, zapisał: Jedenaście miesięcy udręki Narodu pod dyktaturą władzy wojskowej. Chwała tym, którzy cierpią dla Ojczyzny, którzy nie załamują się pod naciskiem ubeckich metod... Nie mogą sobie darować nasze władze, oczywiście nie kościelne, tych Mszy świętych za Ojczyznę, które odprawiam zawsze w ostatnią niedzielę. Mówią, że jest to największy wiec w stanie wojennym. U nas zawsze pełna powaga modlitwy, uczuć patriotycznych. Ludzie wychodzą w skupieniu i ciszy. Jak wyglądała moja praca wśród robotników, wie tylko Bóg wszechmogący i ludzie, których przybliżyłem do Boga, w których umocniłem nadzieję i oczyściłem z nienawiści. Liczę się z tym, że mogą mnie internować, mogą aresztować i spreparować skandal, ale nie mogę zaprzestać tej działalności, która jest służbą Kościołowi i Ojczyźnie.
W jednym z kazań podczas stanu wojennego powiedział: Dzisiaj chcemy sobie mocno uświadomić, że takiego gromu cierpienia narodu nie wolno nam zaprzepaścić, ale w pokornej i ufnej modlitwie musimy je składać Bogu w ofierze. Zbyt wielka jest danina krwi, bólu, łez i poniewierki złożona u stóp Chrystusa, by nie powróciła od Boga jako dar prawdziwej wolności, sprawiedliwości i miłości. (...) Może jeszcze do skuteczności ofiarnego kielicha narodu potrzeba więcej naszego osobistego zaangażowania?
W tych słowach ks. Jerzy wyraził swoją kapłańską duszę, swoją głęboką wiarę, żywą nadzieję i ofiarną miłość. Była to miłość polskiego kapłana, silniejsza od śmierci, nie zatopią jej rzeki... Pod datą 2 luty 1983 r. Sługa Boży zanotował: Jak zwykle Msza święta za Ojczyznę. Za temat szczególny wziąłem omówienie sprawy niewinnie więzionych. Za dekorację służył obraz: Chrystus Miłosierny na tle murów więziennych. Z serca biało-czerwone promienie padają na kraty więzienia. Pod obrazem litera V, a na niej biało-czerwony napis: Uwolnij niewinnie więzionych.
Kampania przeciwko Księdzu Jerzemu narastała zarówno w prasie jak i w bezpośredniej jego inwigilacji. Organy bezpieczeństwa pilnowały go dzień i w noc. Przeprowadzono rewizję w jego mieszkaniu przy ul. Chłodnej i znaleziono stosy ulotek i amunicję (sprytnie przez kogoś podrzuconą) i obciążono za nie Księdza Jerzego. Ksiądz Jerzy aresztowany przez milicję zdołał jeszcze napisać kartkę do swego proboszcza, Księdza Boguckiego. Pisał: „Zawsze głosiłem prawdę, poza Mszą św. za Ojczyznę i pracą charytatywną nic innego nie czyniłem. Prowokację przyjmuję jako doświadczenie dane mi przez Boga dla większych owoców mojej pracy patriotyczno-religijnej. Nie chcę, by moja osoba była wykorzystana do wyjścia ludzi na ulicę. Na zeznaniach nic nie powiem, nikogo nie wydam. Proszę o modlitwę, by starczyło mi sił”. Księdza Jerzego zatrzymano i wtrącono do więzienia w Pałacu Mostowskich. Jeden z milicjantów prowadzących Księdza Jerzego powiedział do drugiego: – Wsadź go tam do celi nieopalanej. Drugi milicjant był lepszy, bo nie posłuchał rady i wsadził Księdza Jerzego do celi opalanej, gdzie siedziało już kilku więźniów. Ksiądz Jerzy natychmiast zaprowadził porządek w celi, biorąc się samemu za miotłę; zaprowadził regulamin dnia. Więźniowie choć byli przestępcami kryminalnymi, poczuli respekt do księdza. Jeden z nich skorzystał ze spowiedzi. W zakończeniu jednego ze swoich patriotycznych kazań Sługa Boży powiedział: Prośmy Boga o nadzieję, bo tylko ludzie silni nadzieją są w stanie przetrwać wszelkie trudności... Prośmy o wolność od zemsty i nienawiści, o tę wolność, która jest owocem miłości (26.09.1982).
W rozważaniach modlitwy różańcowej, którą poprowadził 19 października 1984 r. w Bydgoszczy, na kilka godzin, przed uprowadzeniem i męczeńską śmiercią, powiedział: Życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno! Trzeba dzisiaj bardzo dużo mówić o godności człowieka, aby zrozumieć, że człowiek przerasta wszystko, co może istnieć na świecie, prócz Boga. Przerasta mądrość całego świata. Zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło, to pozostać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, pozostać sobą w każdej sytuacji życiowej. Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami. Nasze synostwo Boże niesie w sobie dziedzictwo wolności. Wolność dana jest człowiekowi jako wymiar jego wielkości. Prawdziwa wolność jest pierwszą cechą człowieczeństwa. Ona została ofiarowana przez Boga nie tylko nam, ale i naszym braciom, stąd obowiązek upominania się o nią tam, gdzie jest ona niesłusznie ograniczana. Ale wolność to nie tylko dar Boga, to również i zadanie dla nas na cale życie. Prośmy Chrystusa Pana, byśmy zachowali godność dziecka Bożego na każdy dzień.
31 października 1982 roku mówił: Aby pozostać człowiekiem wolnym duchowo, trzeba żyć w prawdzie. Życie w prawdzie to dawanie świadectwa na zewnątrz, to przyznawanie się do niej i upominanie się o nią w każdej sytuacji. Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą. Na tym polega w zasadzie nasza niewola, że poddajemy się panowaniu kłamstwa, że go nie demaskujemy i nie protestujemy przeciw niemu na co dzień. Nie prostujemy go, milczymy lub udajemy, że w nie wierzymy. Żyjemy wtedy w zakłamaniu. Odważne świadczenie prawdy jest drogą prowadzącą bezpośrednio do wolności. Człowiek, który daje świadectwo prawdzie, jest człowiekiem wolnym nawet w warunkach zewnętrzem go zniewolenia, nawet w obozie czy więzieniu...
Ks. Jerzy tego co głosił, z takim przekonaniem, uczył się już w domu rodzinnym. Pani Marianna Popiełuszko, tak mówi o swoim synu: U nas kłamstwa nie było! Kiedyś nauczycielka wezwała mnie do szkoły, żeby mi zwrócić uwagę, że syn często w kościele na różańcu przesiaduje. Zagroziła, że może być z tego obniżony stopień ze sprawowania. Duch Święty mnie natchnął i odpowiedziałam, że jest przecież wolność wyznania. (...) Ciągnęło go do ludzi, z każdym chciał porozmawiać. Na stole zawsze coś stawiał. Ołtarzyk z obrazków, kwiatki. Od pierwszej klasy powszechniaka aż do ostatniej w liceum za ministranta w kościele służył. Deszcz nie deszcz, mróz nie mróz, on, kiedy trzeba było, te cztery kilometry do kościoła szedł. I nigdy nie narzekał, że jest zmęczony. U babci znalazł wiele numerów Rycerza Niepokalanej. Złożył te numery w stosik i wciąż je przeglądał.
W takim klimacie w jego chłopięcym sercu rodziło się powołanie do kapłaństwa. Drodzy bracia i siostry! Nasz ukochany papież Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 roku mówił do nas: Słyszałem od Was: Nie ma wolności bez solidarności. Dzisiaj wypada powiedzieć. Nie ma solidarności bez miłości! Tego uczył nas swoim przykładem ks. Jerzy. Proboszcz parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, śp. ks. Teofil Bogucki, którego ks. Jerzy darzył wielkim szacunkiem i prawdziwie synowskim uczuciem, tak wspomina swego współpracownika: Ks. Jerzy miał serce dla wszystkich otwarte. Stale otoczony ludźmi, którzy czegoś potrzebowali: jedni pomocy materialnej, drudzy pomocy duchowej. Z daleka przyjeżdżali ludzie, szukając u niego pociechy i pomocy. Umiał to robić, a robił tak, że nikt o tym nie wiedział, dopiero po śmierci dowiadujemy się od wielu ludzi, jaki był miłosierny. Oto jeden z takich jego dyskretnych uczynków. Dnia 6 marca 1986 r. przyszła do parafii niewiasta z prośbą o jakąś pomoc odzieżową. Siostra, która te sprawy załatwiała, nie znając jej prosiła o zaświadczenie od swego proboszcza. Kobieta rozpłakała się, przez łzy powiedziała: – Ja mam lepsze zaświadczenie niż zaświadczenie od proboszcza. Wyjęła spod serca karteczkę i podała siostrze. Była to karteczka napisana przez Księdza Jerzego, w której prosił, aby udzielono pomocy temu, kto tę kartkę pokaże.
Tym człowiekiem był syn owej niewiasty, młody mężczyzna zwolniony z miejsca internowania. Był zmaltretowany i prawie bosy. Ksiądz Jerzy ściągnął z nóg swoje obuwie i oddał pokrzywdzonemu... Ja zaś trzymam tę kartkę na sercu i nigdy się z nią nie rozstaję – mówiła dalej niewiasta. Ks. Jerzy na święta Bożego Narodzenia sam przygotowywał paczki dla rodzin pokrzywdzonych. Hojną ręką wspierał rodziny wielodzietne i matki samotne. Nikomu nie odmawiał pomocy. Nade wszystko rozdawał miłość. Jako mądry i ceniony duszpasterz w jednym ze swoich kazań mówił: ...Bóg, modlitwa i praca w połączeniu ze sobą pomagają dopiero człowiekowi widzieć sens jego życia i trudu. Człowiek pracujący ciężko, bez Boga, bez modlitwy, bez ideałów będzie jak ptak z jednym skrzydłem deptał po ziemi. Nie potrafi wzbić się wysoko i zobaczyć większych możliwości, większego sensu bytowania na ziemi. Będzie jak okaleczony ptak...
Drodzy Bracia i Siostry! Trzeba podkreślić, że mimo upływu lat i zmienionej sytuacji społeczno-politycznej w naszym kraju, jego trafne pouczenia nic nie straciły na aktualności. Stało się tak dlatego, że zawsze był wiernym głosicielem niezmiennych ewangelicznych wartości, stanowiących fundament naszego życia chrześcijańskiego, naszego życia osobistego i społecznego. W jednym ze swoich wystąpień powiedział: Tylko naród, który ma zdrowego ducha i czułe sumienie, może tworzyć śmiałą przyszłość (25.09.1983). Ten kapłan-męczennik ciągle budzi sumienie narodu i wzywa do wierności Krzyżowi i Ewangelii, do wierności tym wartościom, które tworzą nasze chrześcijańskie i narodowe dziedzictwo i naszą tożsamość. Jak mówił do nas Ojciec święty Jan Paweł II: Pielęgnując te wartości, społeczeństwo polskie – które od wieków przynależy do Europy – znajdzie właściwe sobie miejsce w strukturach Wspólnoty Europejskiej i nie tylko nie zatraci własnej tożsamości, ale ubogaci swą tradycją ten kontynent i cały świat. (Kraków – Balice, Przemówienie pożegnalne – 19.08.2002 r.)
Drodzy Bracia i Siostry! W perspektywie zbliżających się wyborów, w poczuciu troski i odpowiedzialności za to wielkie dziedzictwo, któremu na imię Polska, prosimy: Księże Jerzy, Męczenniku naszych czasów, wyproś nam moc ducha, byśmy w dzisiejszych trudnych czasach nie dali się zbałamucić, ale szli właściwymi drogami życia, które Chrystus nam wskazał, o których pouczał Jan Paweł II, o których poucza Kościół (Bp Tadeusz Rybak).
Amen. o. Piotr Męczyński O. Carm.
|