Gdyś pod krzyżem Syna stała, tyleś Matko wycierpiała. Przez Twego Syna konanie, uproś sercom zmartwychwstanie. W ojców wierze daj wytrwanie, Maryjo!
Drodzy Bracia i Siostry! Stajemy w duchu na Golgocie razem z Maryją sercem przybitą do krzyża, zjednoczoną ze zbawczą męką swego Syna. Była z Nim w Jego konaniu i śmiertelnym opuszczeniu. Słyszała Jego siedem słów, widziała jak włócznia żołnierza przebiła Jego bok. Współcierpiąca Matka, Matka Bolesna. Była z Nim do końca...
Najmilsi! Jakże wymownie o tej niezwykłej więzi miłości i tej wiernej obecności Matki przypomina nam Oborska Pięta i historia tego sanktuarium. Posłuchajmy. Było to we wrześniu 1939 roku. Od pierwszych dni okupacji hitlerowskiej klasztor w Oborach był sukcesywnie grabiony i celowo mszczony przez Niemców. Okupanci przez cały okres okupacji poszukiwali zabytkowej figury Matki Boskiej Bolesnej, cennego przedmiotu kultu i zabytku sztuki gotyckiej. Gdy Niemcy zajęli klasztor, zaistniała obawa, że dopuszczą się znieważenia Cudownej Figury. By temu zapobiec, br. Anastazy Szablewski po kryjomu wyniósł ją z kościoła i ukrył tymczasowo u mieszkającej w pobliżu Julii Putkiewicz. Kilka dni później przeniesiono ją na Kalwarię (czyli na wzniesienie, gdzie dzisiaj znajduje się stary cmentarz) i zamurowano w jednej z katakumb. Był to piętrowy grobowiec z kwaterami, tzn. wnękami na trumny ze zmarłymi. W jednej z wnęk owej katakumby wsunięto drewnianą skrzynię z figurą Matki Bolesnej i zamurowano. Lecz i tu nie pozostała długo. Po trzech miesiącach została przeniesiona do Stalmierza, wsi położonej cztery kilometry od Obór. Tam została zakopana w ziemi, pod żłobem w oborze, u jednego z gospodarzy. Odkopano ją dopiero po trzech latach. Wróciła znów do kościoła klasztornego, lecz nie na ołtarz. Była ukrywana do końca wojny przez brata Alojzego Misińca.
Gdy z początkiem 1945 r. ziemie polskie zostały uwolnione z pod okupacji niemieckiej, nie było potrzeby dalszego ukrywania Cudownej Figury. Mogła powrócić znów na swe dawne miejsce.
Niestety. Przechowywanie, poniewierka, wilgoć i susza wpłynęły na nią. Uległa pewnemu uszkodzeniu i stało się koniecznym jej odnowienie. Zatroszczyli się o to Ojcowie Karmelici, którzy wczesną wiosną 1945 roku ponownie objęli swój klasztor. Figura została przewieziona do Krakowa i powierzona artyście rzeźbiarzowi w celu odnowienia. Podczas tej konserwacji Figury w maju 1945 r. okazało się, że poważne zniszczenia w czasie niewłaściwego przechowywania podczas okupacji, spowodowały, iż rzeźba musiała być sklejana z kilkunastu kawałków. Dokumentują to archiwalne zdjęcia. Gdy patrzymy dzisiaj na piękną Madonnę Oborską, aż trudno uwierzyć, że ta rzeźba Maryi Bolesnej, musiała być sklejana ponownie z tak wielu drobnych i nadpalonych kawałków. Moi Drodzy! Jakże często coś podobnego dzieje się z naszym życiem gdy wszystko wydaje się bezpowrotnie stracone, zniszczone, rozsypane w drobne kawałki, ale wystarczy, że z wiarą oddamy nasze życie w ręce Maryi, naszej Matki, a Ona sprawi, że wszystko zostanie szczęśliwie ocalone i odnowione, scalone w jedność, przez moc Bożej łaski.
Wróćmy do historii Piety. Po dwóch tygodniach odnowiona figura wracała do Obór. Ale cóż to był za powrót! Tak o tym pisze o. Jerzy Rutkowski, ówczesny przeor oborski: W roku 1945 wiosną jechało nas trzech członków zakonu OO. Karmelitów z Krakowa do Obór. Bylem ja o. Jerzy Rutkowski,o. Bronisław Kącki i br. Anastazy Szablewski. Wieźliśmy ze sobą dziewięć bagażów do formującego się dopiero na nowo po wojnie Klasztoru Oborskiego. Jeden bagaż był najcenniejszy. Była to drewniana paczka, a w niej starannie zapakowana Cudowna Figura Matki Bolesnej z Obór. Wieźliśmy ją po odnowieniu z Krakowa. Na stacji Toruń-Mokre pociąg transportowy, którym jechaliśmy stanął w nocy daleko od stacji. Nim zdążyliśmy pozdejmować swe bagaże, stali już przy nich dwaj żołnierze sowieccy, trudniący się, jak to często miało wtedy miejsce, kradzieżą. Zaczęli rozbijać bagaże i szukać w nich stosownych dla siebie rzeczy. Przykro było nam na to patrzeć. Najstraszniejsza jednak była jedna myśl: Co stanie się z Cudowną Figurą Matki Bożej Bolesnej? Czy Jej nie znieważą? Czy nie zechcą zrywać ozdobnych sukienek? Wszystkie bagaże porozbijano i porozstrząsano, paczki jednak z Cudowną Figurą nie tknięto! Będąc głęboko przekonanym, że to sama Maryja obroniła się przed zniewagą, opisuję to zdarzenie.
Cudowna Pieta wróciła znów do Obór już odnowiona i została umieszczona w wielkim ołtarzu. Nastał dzień odpustu Matki Bożej Bożej Szkaplerznej 1945 roku. Wszyscy wiedzieli, że w tym dniu nastąpi pierwsze odsłonięcie Cudownej Figury. Miało się ono odbyć o godzinie 9.00 przed uroczystą wotywą. Na długo przed oznaczoną godziną kościół był przepełniony. Wszyscy z niecierpliwością czekali na oznaczony czas. Wreszcie wyszedł z wotywą Najprzewielebniejszy Ojciec Prowincjał Jan Konoba. Gdy klęknął wolno zaczęła się podnosić zasłona i oczom zebranych ukazała się Cudowna Figura. Taką była sama, jak dawniej przed wojną. Lud padł na kolana. Wszyscy wpatrzyli się w bolesne oblicze Maryi. Tak bardzo od wielu lat pragnęli je ujrzeć! Tyle mieli Jej do powiedzenia o swoich bólach, o prześladowaniach w czasie wojny, o stracie swych najbliższych! Tyle mieli do Niej próśb, a Jej nie było!
Prześladowana była na równi z nimi! Teraz spotkali Ją znów. Witali Ją w ciszy długim rzewnym płaczem. W przejęciu tym nie zauważono początkowo braku dwóch łez na twarzy Maryi, które się zatarły, a artysta nie wiedząc o tym, ich nie odnowił. Drodzy Bracia i Siostry! Spójrzmy sercem na oblicze Maryi. Te łzy, o których mówi kronikarz klasztorny, zostały otarte, a nie zatarte. Otarła je wierna miłość ludu Bożego tej Ziemi. Pamięć o tamtych bolesnych wydarzeniach jest ciągle żywa w sercach wiernych, przynosząc pokrzepienie i umocnienie w trudnych chwilach. Ta która wiernie stała obok krzyża Jezusowego na Golgocie, nigdy nas nie opuści. Tak jak nie opuściła swego ludu, dzieląc jego łzy i boleści. Tak oto Matka Boża została pocieszona, wróciła do swego Domu na oborskie wzgórze. Odtąd znów spieszą wszyscy ze swymi trudnościami do Matki Bożej Bolesnej i zostają pocieszeni. A Ona dzisiaj patrzy na nas z miłością i zdaje się mówić: Nie bójcie się, jestem z wami. Pamiętajcie, że smutek wasz przemieni się w radość, pamiętajcie, że po Wielkim Piątku przychodzi zawsze radość Zmartwychwstania, po bólu Golgoty nadchodzi radość Wniebowzięcia.
I oto nadszedł pamiętny dzień 18 lipca 1976 roku. Dzień uroczystej koronacji Cudownej Figury Matki Bożej Bolesnej papieskimi koronami. Na uroczystość zgromadziło się blisko 20 tys. wiernych. O godzinie 11.00 uroczysta procesja wyruszyła fausse sacoche de luxe z kościoła, wyniesiono uroczyście figurę Matki Bożej Oborskiej do ołtarza polowego. Nad figurą widniał napis: Oto Matka twoja i drugi napis: Maryja króluje, uzdrawia, pociesza. Uroczystego aktu koronacji Piety Oborskiej dokonał Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński, przy współudziale biskupów płockich Bogdana Sikorskiego i jego sufragana Jana Wosińskiego. Ukoronowaną statuę umieszczono następnie na wysokim tronie i uczczono odśpiewaniem pieśni Cześć Maryi. W swojej homilii Sługa Boży kardynał Stefan Wyszyński mówił:
Umiłowane Dzieci Boże! Jesteśmy zaszczyceni, że zostaliśmy zaproszeni do udziału w tej uroczystości koronacyjnej. Ma ona miejsce w ziemi, która najbardziej nadaje się do tego, ażeby być siedzibą Matki Bolesnej. Jest to ziemia, która mieści w sobie, boleści dziejowe Wszystko wreszcie, na szczęście, zostało mocą Bożą złamane, a ostała się tutaj błogosławiona Judyt wojująca, Maryja, Pani Bolesna. W ziemi, która przeszła przez takie boleści, pożyteczną jest rzeczą, gdy lud swój krzepi Ta, która stała pod krzyżem Syna i patrzyła na Jego mękę spokojnie, pamiętając o tym, co Chrystus powiedział: Smutek wasz w radość się obróci Oto ustał smutek, przeszły burze dziejowe, a świątynia, która nieraz płonęła, stoi odbudowana wytrwale i cierpliwie przez (…) stróżów Sanktuarium, Ojców Karmelitów. Wszystkie męki minęły, a w Sanktuarium Oborzańskim trwa nadal spokojnie Maryja... Gdybyście zapytali tych, co przed wami przychodzili na to wzgórze, ażeby szukać pociechy u Maryi, na pewno by odpowiedzieli: Prawdziwie smutek nasz, który tutaj przynieśliśmy, w radość się obróci!
W zakończeniu swojej homilii Prymas Tysiąclecia, mówił: Gdy więc dzisiaj, oddawszy hołd czczonej tutaj od czterech wieków Matce Bożej Bolesnej, mamy odejść do domów, biorąc owoc wspólnej modlitwy, pamiętajmy, że uczciliśmy Matkę Chrystusa, która stała pod krzyżem pełna boleści, ale Jej boleść zamieniła się w radość, jaką ma przy boku swojego Syna w niebie.
Najmilsi Bracia i Siostry zgromadzeni dzisiaj na oborskim wzgórzu! Spójrzmy z ufnością w słodkie oblicze Maryi, pochylone nad Jezusem i nad każdym z nas. Oto Matka twoja mówi do nas Chrystus z krzyża, przekazując w testamencie, swój najbardziej osobisty dar. Oto Matka twoja, Matka Bolesna stojąca wiernie pod krzyżem Syna na Golgocie i przyjmująca Jego martwe ciało na ramiona. Drodzy Bracia i Siostry! Ofiarujmy się całkowicie Matce Bożej, w Jej macierzyńskie dłonie oddajmy nasze życie i nasze serca, nasze troski i boleści, naszą umiłowaną ojczyznę i nasze rodziny.
Ona pomoże nam dochować wierności Chrystusowi w każdej sytuacji życia. Ona ocali naszą nadzieję i ufność w miłosierdzie Boże, choćby po ludzku wszystko wydawało się już stracone i przegrane. Ona szczęśliwie przeprowadzi nas przez wszystkie burze do portu zbawienia wiecznego. Ona przemieni nasze gorzkie łzy w błyszczące krople rosy wielkanocnego poranka. Ona mocą swego macierzyńskiego wstawiennictwa u Jezusa, przemieni nasz smutek w radość.
Ukochani! Poznaliśmy dzisiaj niezwykłą historię Cudownej Figury Matki Bolesnej. Jak bardzo dramatyczne losy Oborskiej Piety, przypominają nam udział Najświętszej Maryi Panny w tajemnicy Chrystusa, w panerai replica tajemnicy jego uniżenia przez śmierć na krzyżu i wywyższenia na prawicę Ojca. Matka Jezusa stojąca obok krzyża na Golgocie została wyniesiona z duszą i ciałem do niebieskiej chwały, aby bardziej upodobnić się do Syna Swego, Pana panujących, oraz zwycięzcy grzechu i śmierci. Spójrzmy z ufnością w miłosierne oczy Maryi i wołajmy do Niej razem z tymi, którzy przed nami przychodzili na to wzgórze: O, Ty, któraś współcierpiała. Matko Bolesna, przyczyń się za nami! Amen.
o. Piotr Męczyński O. Carm.
|