Maryja pragnie przebywać ze swoimi dziećmi Drodzy Czciciele Matki Bożej Bolesnej zgromadzeni na oborskim wzgórzu! Jako naród stanowimy w pewnym sensie rodzinę. Łączy nas język, historia, kultura, ojczysta ziemia, a może w najwyższym stopniu wiąże nas wiara w Boga i miłość do Najświętszej Maryi Panny. Losy naszego narodu od początku związane są z Matką Bożą. Jakże wymownie mówi o tym także to miejsce, to Sanktuarium.
Kościół i klasztor Ojców Karmelitów w Oborach zbudowany został na wysokim wzniesieniu okolonym z trzech stron jakby zielonym wieńcem starych i wysokich drzew. Cała ta niezwykle malownicza kraina wokół sanktuarium budziła zachwyt. Nazwa Obory powstała z radosnego westchnienia pątników, którzy zdążając wśród upalnego lata do kościoła, z radością witali lasy otaczające kościół, w których cieniu mogli wreszcie odpocząć po długiej i trudnej podróży. Wyrywało się więc z ich ust westchnienie: – O, bory! Takie piękne i radosne wyjaśnienie nazwy miejscowości Obory przekazuje nam ks. Maciej Smoleński pod koniec XIX wieku.
Drodzy Bracia i Siostry! Spójrzmy sercem na Oborską Pietę umieszczoną w głównym ołtarzu. Ona jest największym skarbem i ozdobą tego sanktuarium. Wykonana z drzewa lipowego w ostatnim dziesięcioleciu XIV wieku w bydgoskim środowisku rzeźbiarskim, prawdopodobnie przez biegłego w sztuce karmelitę. Aż dech zapiera myśl, że ta piękna figura Matki Bolesnej z Synem na kolanach wykonana została 600 lat temu.
Nazwa miejscowości Obory w dokumentach archiwalnych pojawia się po raz pierwszy w roku 1502. Wcześniej w tej malowniczej krainie rosły zapewne tylko wielkie lasy bory. A więc nie było jeszcze Obór, nie było tej miejscowości, ale była już Matka Bolesna w swojej cudownej figurze, u Karmelitów w Bydgoszczy. Miłosierny Bóg w swojej słodkiej Opatrzności już wtedy przewidział i przeznaczył dla Niej to miejsce ustronne i ciche (por. Ap 12,6). Tak, Ona jest tutaj pierwsza. To o Niej mówi Księga Syracha: Przed wiekami, na samym początku mnie stworzył i już nigdy istnieć nie przestanę. W świętym przybytku, w Jego obecności zaczęłam pełnić świętą służbę i przez to na Syjonie mocno stanęłam. Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie. Jam matka pięknej miłości i bogomyślności, i poznania, i nadziei świętej. We mnie wszelka łaska drogi i prawdy, we mnie wszystka nadzieja życia i cnoty. Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy mnie pragniecie, nasyćcie się moimi owocami. (Syr 24,9-10.12.19)
To Sanktuarium na górze jest jak Niepokalane Macierzyńskie Serce Maryi, zawsze szeroko otwarte dla wszystkich Jej dzieci. I to Ona nas tutaj dzisiaj zgromadziła, każdego z nas wybrała i wezwała po imieniu. To o Niej mówi Duch Święty: Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: Chodźcie, ustąpmy na Górę Pana do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. (Iz 2,3) Święta Jego góra, wspaniale wzniesienie, radością jest całej ziemi. (Ps 48)
Nasza Pani Bolesna króluje na Świętej Górze Oborskiej już od roku 1605. Ona sama wybrała i ukochała to miejsce, i tych braci w białych płaszczach, których tutaj ze sobą sprowadziła z bydgoskiego Karmelu, aby strzegli Jej Cudownej Figury. Wtedy właśnie czcigodni małżonkowie Łukasz i Anna Rudzowscy, właściciele Obór, działając pod natchnieniem Bożym, postanowili ufundować drewniany kościół i klasztor i obsadzić go zakonnikami. W tym celu umówili się z konwentem karmelitów w Bydgoszczy. Ojcowie dla przyozdobienia nowej fundacji przywieźli ze sobą Pietę.
Cóż za natchnienie mieli ci pobożni małżonkowie! Bezdzietni, podeszli już wiekiem. Nie pozostawili po sobie dzieci, pozostawili tę świątynię dla Matki Bożej Bolesnej, pozostawili to sanktuarium w którym od czterech wieków gromadzą się licznie kolejne pokolenia dzieci Bożych.
Kronika klasztorna z roku 1761 mówi, że gdy klasztor oborski, który przez pewien czas zależał od klasztoru bydgoskiego, otrzymał oddzielnego przełożonego, wówczas Cudowną Figurę Matki Bożej Bolesnej zwrócono kościołowi bydgoskiemu, gdzie od licznie zgromadzonego duchowieństwa i wiernych ze świecami w ręku była uroczyście powitana i do kościoła wśród pieśni nabożnych i bicia dzwonów wprowadzona. Lecz, o cudo! Na oczach tamtejszych Ojców znikła i tejże chwili w kościele oborskim stanęła. Powtórnie zabrali ją zakonnicy bydgoscy do Bydgoszczy i tam z wielką uwagą i nabożeństwem przy licznym świetle od zakonników była pilnowana. Lecz widocznie Matka Boska upodobała sobie miejsce w Oborach, bo powtórnie figurka ta bez ludzkiej pomocy przeniosła się do Obór. Więcej już nie próbowano jej z Obór zabierać. Było to w roku 1617.
Zdaje się, że do tej pięknej legendy nawiązuje malarz K.Górtatowski w swoim obrazie z 1934 r., zawieszonym na klasztornym krużganku, przedstawiającym jaśniejącą Pietę Oborską unoszącą się w chmurach nad kościołem otoczonym zewsząd gęstym i wysokim lasem. Prawdziwie Maryja Bolesna sama wybrała sobie i ukochała to wzgórze, i tutaj pragnie pozostać ze swoim ludem. Tak mówił o tym poeta: Cóż Ci się Boska Matko, u nas podobało? Żeś zsiniałe Synaczka tu złożyła ciało? Toś pewnie być na górze dlatego wolała, Żebyś się za górami być nigdy nie zdała. Dziękujemy ci za respekt; górą ludzie, górą! Spiesz każdy, ojcze z synem, każda matka z córą!
Nasza Pani Oborską zaraz od początku dała wymowny dowód swojej opieki, gdy w 1605 roku przez samo sprowadzenie swojej cudownej statuy uśmierzyła zarazę grasującą w Oborach i okolicy. Mówi o tym kronikarz, powołując się na świadectwo osiemdziesięciu starszych ludzi.
Wreszcie w 1708 roku, gdy w całym kraju grasowało morowe powietrze, zabierając tysiące ofiar, najbardziej przecież szerzyło się i najwięcej ofiar zabierało w pobliskim Toruniu. Cudowna opieka Matki Boskiej Bolesnej sprawiła to, że z mieszkańców oborskich, przez cały czas trwania epidemii, nie tylko nikt nie umarł, ale nawet nie zachorował; pomimo, iż z ludźmi z okolic, tą straszną chorobą dotkniętych, przestawali. (Por. ks. Walenty Załuski, Cudowna Figura Matki Boskiej Bolesnej w Oborach, Płock 1906).
W roku 1746 przybyła do Obór Agnieszka Languszczanka z Grudziądza na podziękowanie Matce Bożej Bolesnej za odzyskane zdrowie. Przez 10 lat cierpiała z powodu wielkiej rany na twarzy oraz łamania w rękach i nogach, tak że tylko o kulach ledwie postąpić mogła. Podczas tego kalectwa widzi przez sen Matkę Oborską w swej Cudownej Figurze, niby w jakimś dworze na stole złożoną i zakonnika w białym płaszczu przed Nią klęczącego. Tej, gdy się serdecznie ofiaruje, słyszy głos: – Nie martw się, będziesz zdrowa. Potem niby się pytała owego zakonnika, gdzie jest kościół Najświętszej Maryi Bolesnej i dowiaduje się, że w Oborach, o których nigdy nie słyszała. Obudziwszy się potem i wotum nawiedzenia uczyniwszy, natychmiast do zdrowia powróciła z podziwem wszystkich i ks. Placera, który ją na śmierć dysponował. Wkrótce porzuciła kule zupełnie uzdrowiona i przybyła na to miejsce do Matki Bożej Bolesnej.
Najmilsi Bracia i Siostry, Drodzy Pielgrzymi! Oto przybyliście do Domu Matki na oborskie wzgórze. To Ona was tutaj zaprosiła, każdego z was zawołała po imieniu jako swoje ukochane dziecko. Dziękuję, żeście odpowiedzieli na Jej macierzyńskie wezwanie. Maryja pragnie być obecna na tym świętym wzgórzu w znaku swej Cudownej Figury, pragnie być obecna tutaj ze swoim umiłowanym ludem, pragnie być obecna tutaj z braćmi swojego drogiego Zakonu Karmelitańskiego, pragnie być obecna tutaj dzisiaj z Wami.
Drodzy Pielgrzymi! Jakże jesteśmy Jej wdzięczni za tę ciągle żywą obecność i macierzyńską miłość. Jakże wiele o tej obecności Matki Bożej mówią nam dziękczynne wota zawieszona na ścianach prezbiterium, w postaci rąk, nóg, oczu, różańców, ślubnych obrączek, ryngrafów, medali i orderów, pięknych maryjnych ornatów, a nade wszystko w postaci serc.
Jakże wiele o tej macierzyńskiej obecności Maryi mówi Księga Łask i Cudów Oborskiego Sanktuarium. Ta Księga jest ciągle otwarta, jak ciągle otwarte jest Serce Matki Bożej Bolesnej dla wszystkich, którzy tak jak Wy, z wiarą i ufnością przybywają, by prosić Ją o pomoc i opiekę. Posłuchajmy świadectwa Alberta, młodego pielgrzyma z Dobrzynia: W roku 1970 uległem wypadkowi w szkole, spadając z pierwszego piętra na parter. Byłem nieprzytomny przez sześć dni i w tych ciężkich chwilach dla mnie, kiedy trwała wielka i nieustanna walka o moje życie, jeden z lekarzy szpitala przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej w Bydgoszczy powiedział do mojego taty: – Tu nic nie pomoże, jak tylko cud i ingerencja Boga. Wtedy tata wraz z mamą udali się do Obór, aby prosić o Mszę św. przed wizerunkiem Bolesnej Matki w Oborach. Kiedy już dorastałem, opowiadano mi to wszystko ze szczegółami i wtedy zrodziła się we mnie myśl, aby udać się pieszo do Matki Bożej.
Drodzy Bracia i Siostry! Niezrównane są zasługi błogosławionej Dziewicy, a Jej nieustanne orędownictwo za nami ma wielką moc w obliczu Pana. Czyż może być inaczej?
Spójrzmy sercem na Oborską Pietę. Oto znak największej miłości i największej boleści. Czyż Jezus może odmówić czegoś takiej Matce? Dlatego bł. Amadeusz, biskup Lozanny słusznie mówi: Maryja w tym miejscu poświęconym Jej czci i pamięci sprawia swoim pośrednictwem, że chromi chodzą, niewidomi wzrok odzyskują, głusi słyszą, pozbawionym mowy jest ona przywrócona i uleczone zostają różne niemoce i słabości. Przychodzą grzesznicy, biją się w piersi, wyznają swoje winy, i otrzymawszy przebaczenie, powracają z radością do swoich domów. Przychodzą także przygnębieni, strapieni i smutni, pogrążeni w rozpaczy, zagubieni, obarczeni długami i nieszczęśnicy okryci hańbą i upodleni. Ale Ona nie odrzuca żadnego nędzarza; pełna miłosierdzia błaga za nimi swojego Syna, i w ten sposób odwraca od nich zło wszelkie.
Drodzy Pielgrzymi zgromadzeni przed obliczem Maryi! Dziękujemy naszej niebieskiej Matce, że zaprosiła nas dzisiaj do swego Domu. Nigdzie nie znajdziemy większego zrozumienia i współczucia, jak w Sercu Matki Bożej Bolesnej. Dlatego pełni nadziei i ufności przychodzimy do Jej stóp i wołamy: One miłosierne oczy Twoje na nas zwróć, O łaskawa, o litościwa, o słodka. Panno Maryjo! (fragment modlitwy odmawianej w Oborach od stu lat)
o. Piotr Męczyński O. Carm.
|