Z
radością i wdzięcznością wspominam ubiegłoroczną pielgrzymkę do Medjugorie,
gdzie Królowa Pokoju od ponad 26 lat wzywa ludzkość do nawrócenia. Mała górska
wioska Medjugorie, zamieszkana w większości przez Chorwatów, leży na terenie
dzisiejszej Bośni-Hercegowiny. Większość naszych pielgrzymów była tam po raz
pierwszy.
Macierzyńskie
nawiedzenie naszej Pani na tej błogosławionej ziemi rozpoczęło się 24 czerwca
1981 roku, gdy Maryja z Dzieciątkiem w ramionach po raz pierwszy
ukazała się na wzgórzu. Najstarsza z sześciorga widzących, 17 – letnia wówczas
Vicka Ivanković, opowiada:
„Była to sylwetka cudnej młodej
dziewczyny. Trzymała w ramionach Dzieciątko. Była nim zajęta. Przykrywała je,
później odkrywała... Dawała nam ręką znaki, pokazując Dzieciątko. Pani nic nie
mówiła, tylko znakiem ręki prosiła, byśmy się zbliżyli”.
Następnego
dnia Pani nawiązała rozmowę z dziećmi. „Miałem
wówczas tylko dziesięć lat – mówi najmłodszy z widzących, Jakov Colo. Ten dzień pozostanie zawsze żywy w mojej
pamięci. Będzie to zawsze dla mnie data specjalna, szczególna, ponieważ w tym
dniu spotkałem Maryję. Tego dnia zobaczyliśmy na górze niewiastę, która ręką
zapraszała nas, abyśmy się zbliżyli. W pierwszym momencie odczuwałem bardzo
wielki strach, ale oprócz tego strachu w moim dziecięcym sercu powstało
pragnienie, aby wyjść na górę i spotkać tę osobę. I kiedy przybliżyłem się do
Niej, już nic wtedy nie wiedziałem, nic wtedy dla mnie na świecie nie istniało,
nie mogliśmy w ogóle mówić. Odczuwaliśmy tylko wielką radość i wielki pokój. I
później z tej wielkiej radości zaczęliśmy płakać... W ten sposób rozpoczęły się
dla mnie objawienia. Zaczęliśmy chodzić na to wzgórze”.
Bracia
i siostry, z pewnością także do nas Maryja wypowiada dzisiaj słowa, które
usłyszeli widzący: „Drogie dzieci,
gdybyście wiedzieli, jak bardzo was kocham, płakalibyście z radości’.
Trzeciego
dnia, w piątek 26 czerwca 1981 roku, Marija Pavlović, jedna
z sześciorga widzących, schodząc ze wzgórza szybciej niż inni, ponownie
ujrzała Gospę, czyli Panią. Najświętsza Maryja Panna ukazała się jej mając za
sobą wielki, ciemny, drewniany krzyż. Pani płakała, a łzy spływały po
chmurce, na której stała. Matka Boża przekazała jej wtedy swoje pierwsze
orędzie dla świata. Powiedziała:
– „Pokój, pokój, pokój, pojednajcie się!
Tylko pokój! Zawrzyjcie pokój z Bogiem i między sobą nawzajem.
W tym celu musicie wierzyć, modlić się, pościć i przystępować do
spowiedzi”.
„Drogie
dzieci, kocham was i wszystkich pragnę poprowadzić ku pokojowi, który daje
tylko Bóg i ubogaca nim każde serce” (25.07.1990).
Nawrócenie
„Matka Boża na miejsce swoich objawień
wybrała wzgórze Podbrdo – znaczące miejsce, gdzie pełno jest ciernistych
krzaków i kamieni. Na tym miejscu dokonuje się duchowa transformacja – mówi ojciec Jozo Zovko. Matka Boża zabiera nasze serce z kamienia i składa go na Podbrdo, a
daje nam nowe serce, serce z ciała. Wyrywa chwasty, ciernie, zło z naszego
serca, i sadzi cnoty, tak więc z Podbrdo schodzi nowy człowiek”.
Z
pewnością jest to głębokie pragnienie Jej Niepokalanego Serca i cel Jej
macierzyńskiego nawiedzenia.
Tam
właśnie Matka Boża zaprosiła nas w sierpniu ubiegłego roku. Była to wielka
łaska Jej macierzyńskiego Serca. Tydzień pobytu w tej Oazie Bożego Pokoju, jaką
jest Medjugorie, był dla nas czasem szczególnych rekolekcji i umocnienia wiary.
Po tygodniu wracaliśmy do Polski, by kontynuować to, co rozpoczęła w nas i z
nami niebieska Matka.
„W
Hercegowinie to jest jedynie początek” – mówi o.Svetozar,
franciszkanin z Medjugorie. „Nawrócenie
jest postępującym dożywotnim procesem, w którym stopniowo Bóg nas kształtuje –
z naszą współpracą – zawsze bardziej na obraz i podobieństwo Swojego Syna”.
Sługa
Boży Jan Paweł II w Liście Apostolskim poświęconym pielgrzymowaniu, napisał:
„Wszyscy
musimy podjąć ową podróż wewnętrzną, której celem jest oderwanie nas od tego
wszystkiego - w nas i wokół nas - co jest sprzeczne z prawem Bożym, abyśmy byli
w stanie spotkać się w pełni z Chrystusem, wyznając naszą wiarę w Niego i
otrzymując obfitość Jego miłosierdzia”.
Świadomi
są tego także sami widzący z Medjugorie.
„Kilka
lat temu, jakiś katolicki kapłan z Ameryki był wstrząśnięty, kiedy Marija
mająca codzienne objawienia Matki Bożej, prosiła go prywatnie, aby modlił się o
jej nawrócenie. Pragnęła modlitw tego księdza, przeniknięta światłem Bożym,
które objawiło jej jak wiele jeszcze w jej duszy potrzeba, aby była uświęcona.
I ona wiedziała, że nie może tego zrobić sama. Potrzebowała pomocy i modlitwy
innych. I tak samo potrzebujemy tego ty i ja. Aby żyć orędziami Matki Bożej,
potrzebujemy towarzystwa i pomocy innych, którzy są na tej samej ścieżce”
(Svetozar Kraljević OFM).
Przypominam
sobie pewne zdarzenie z mojej pielgrzymki do Medjugorie. Było to w czwartek, 22
listopada 2001 roku. Razem z ojcem Tomaszem, redemptorystą i siostrą Albertą,
albertynką, zostalismy zaproszeni przez Mariję Pavlović na modlitwę i
objawienie Matki Bożej do domu rekolekcyjnego św. Józefa w pobliżu góry
Podbrdo. Kilka minut przed 17.00 weszliśmy do dużej kaplicy, by uczestniczyć w
modlitwie różańcowej. Właśnie kończyły się Nieszpory, odmawiane po włosku przez
zgromadzonych tam kapłanów i siostry zakonne. Przy ołtarzu wyróżniała się
postać starszego kapłana na wózku inwalidzkim. Był to 93 – letni kardynał
Corrado Ursi, emerytowany arcybiskup Neapolu. W 2001 roku przeżywał właśnie
niezwykły jubileusz 70 – lecia święceń kapłańskich. Widząca Marija przyklękła
przy nim i poprosiła kardynała o błogosławieństwo. Kardynał był bardzo
poruszony i w pokorny sposób wyraził swoją radość z obecności w tym miejscu: „Co za ogromna łaska być tutaj!” –
powiedział, i wyjaśnił powód swojego przyjazdu: „Jestem tutaj, żeby się modlić i prosić dla siebie o łaskę całkowitego
nawrócenia”. Podczas objawienia znajdował się obok widzącej. Siedząc na
swoim wózku obserwował jej twarz przemienioną podczas ekstazy, zatopioną w
serdecznej rozmowie z niebieską Matką. Po objawieniu powiedział: „Jestem pewien, że modlitwa Matki Bożej
sprawiła, że otrzymałem przebaczenie moich grzechów”. Był bardzo
szczęśliwy. Najmilsi! Jakże piękne jest świadectwo tego pokornego biskupa,
niosącego krzyż choroby i podeszłego wieku. Niech jego przykład i jego słowa
poruszą nasze serca ku nawróceniu i całkowitemu zawierzeniu niepokalanej Matce
Zbawiciela.
Jednym
z sześciorga widzących jest Ivan Dragicević, który tak opisuje Gospę czyli
Panią: ubrana w szarą suknię i biały welon, ma czarne włosy, zaróżowione
policzki, niebieskie oczy. Unosi się na małej chmurce, a nad głową ma koronę z
gwiazd. W wielkie uroczystości przychodzi ubrana w złotej szacie, czasami w
asyście aniołów. Ivan powiedział, że nie znajduje słów, by wypowiedzieć duchowe
piękno i miłość niebieskiej Matki. Mówi, że gdybyśmy chociaż przez chwilę
widzieli to Boże piękno promieniujące z oblicza Maryi, nasze życie nie mogłoby
już pozostać takie same, ale musiałoby się radykalnie zmienić. Pewnego dnia
zapytał Maryję: „Pani dlaczego jesteś taka piękna?” A Ona uśmiechnęła
się i odpowiedziała: ”Drogie dzieci, jestem piękna, ponieważ kocham. Wy też
kochajcie, wtedy wy też będziecie piękni”. Inna z widzących tak mówi o
pięknie Matki Bożej: „Maryja jest
piękna, ponieważ zawsze mówi Bogu „tak”, ponieważ Jej wola jest zawsze
doskonale zjednoczona z wolą Boga”.
Ona
jest ludzkim zwierciadłem Boga, w którym Bóg przegląda się z radością,
rozpoznając w nim nieskażony obraz i podobieństwo swoje. Niepokalana, Matka
najpiękniejszego z synów ludzkich, Matka naszego Pana i Odkupiciela,
przychodzi, aby przywrócić w nas to Boże piękno, istot ludzkich stworzonych na
obraz i podobieństwo Boże, stworzonych z miłości i do miłości.
Drodzy
bracia i siostry! Tym, co odbiera prawdziwe piękno serca i duszy w każdym z
nas, jest grzech. Grzech pojawia się wtedy, gdy człowiek mówi Bogu: „Nie”, gdy
sprzeciwia się woli miłującego Ojca i Jego przykazaniom. Maryja swoim posłuszeństwem
naprawiła nieposłuszeństwo Ewy. Zgodę wyrażoną podczas Zwiastowania, zachowała
wiernie u stóp krzyża na Golgocie. Maryja jest bez grzechu, prawdziwie czysta i
piękna, zjednoczona z Bogiem w doskonałej miłości. Ilekroć odrzucamy grzech,
przywiązanie do grzechu, stajemy się do Niej podobni, stajemy się piękni, jak
Ona, Niepokalana. Wzrastając w miłości Bożej i naśladując cnoty Maryi stajemy
się Jej obrazem, Jej żywą ikoną. Maryja ciągle spieszy nam z pomocą, jako Matka
naszej duchowej odnowy i uczy nas mówić zawsze „tak” wobec Bożej woli, wobec
Bożych przykazań i wymagań Ewangelii Chrystusowej.
Wezwanie
do nawrócenia jest centralnym punktem orędzi Maryi z Medjugorie. Najpewniejszym
środkiem (wielekroć przez Nią wskazywanym), aby utrzymać się na drodze
nawrócenia jest sakrament pojednania. Wymownie przypomina o tym wydarzenie,
które miało miejsce w niedzielę 2 sierpnia 1981 roku. Był to okres, gdy milicja
komunistycznego reżimu nie pozwalała gromadzić się ludziom na wzgórzu objawień.
Tego dnia widząca Marija Pavlović ujrzała Matkę Bożą w swoim domu. Pani prosiła
ją i czterdzieści innych osób: „Idźcie wszyscy na łąkę pod Gumno. Rozegra się
tam wielka walka. Walka między moim Synem, a szatanem. Jej stawką są ludzkie
dusze”. Zgromadzili się wszyscy na tych polach. Matka Boża ukazała się widzącym
i przemówiła: „Drogie dzieci, możecie powiedzieć ludziom, że dzisiaj mogą Mnie
dotknąć”. Widzący odpowiedzieli, że to niemożliwe: „My możemy Cię dotykać, bo
Cię widzimy. Ale oni Ciebie nie widzą, jak więc będą mogli Cię dotknąć?”
Odpowiedziała im: „”Będziecie brali ludzi za rękę i kładli ją na Mnie, w ten
sposób Mnie dotkną”. Tak też widzący zrobili. Każdy z nich prowadził ludzi do
tego miejsca, gdzie stała Matka Boża. Ludzie mogli Ją dotykać, Jej ręki, Jej
sukni, welonu... Dotykając Jej każdy przeżywał jakieś doświadczenie – jedni
odczuli ciepło, inni coś podobnego do łagodnego wstrząsu elektrycznego, itd.
Ludzie się zmieniali. Pomału widzący zaczęli dostrzegać, że na sukni Matki
Bożej pojawiły się plamy, że plamy te się powiększały, że welon stawał się
coraz ciemniejszy, a w końcu cała suknia Matki Najświętszej była brudna.
Zaczęli płakać i pytać Ją, dlaczego tak się stało? Odpowiedziała im: „To
grzechy tych, którzy Mnie dotykają”. Widzący zaczęli wołać, żeby ludzie przestali
dotykać Matkę Boską: „Brudzicie suknię!” i wszyscy przestali. Wtedy Matka Boża
płacząc pouczyła ich o spowiedzi i o tym, by nie zachowywać grzechów w sercu,
lecz wyznawać je kapłanowi, że jest to konieczne. Zaraz następnego dnia cały
tłum pobiegł do kościoła, aby się spowiadać. Ojcowie Franciszkanie, którzy tam
byli, musieli wezwać do pomocy innych księży. Od tego dnia jest w Medjugorie
tyle spowiedzi, że aż zostało ono nazwane „konfesjonałem świata”. Do
konfesjonałów umieszczonych obok kościoła św. Jakuba ustawiają się codziennie
długie kolejki pielgrzymów mówiących wszystkimi językami świata.
Maryja
mówi: „Drogie dzieci, proszę was,
oddajcie Panu całą waszą przeszłość, całe zło, które jest w waszych sercach.
Pragnę, aby każdy z was był szczęśliwy, ale z grzechem nikt nie może być
szczęśliwy” (25 luty 1987). „Pan
pragnie oczyścić was z wszystkich grzechów przeszłości. Drogie dzieci, nie
możecie uczynić tego same, dlatego jestem tu, aby wam pomóc. Módlcie się,
drogie dzieci. Tylko w ten sposób będziecie mogli poznać zło, które jest w was
i powierzyć je Panu, aby Pan mógł całkowicie oczyścić wasze serca” ( 4
grudnia 1986).
Bracia
i Siostry! Jak bardzo Matce Bożej zależy na tym byśmy wszyscy zrozumieli
jak ważny i konieczny jest ten sakrament dla naszego chrześcijańskiego
życia. Jak bardzo Matce Bożej zależy na tym, byśmy z tego wielkiego daru
miłosierdzia Bożego – jakim jest sakrament pojednania – gorliwie
i regularnie korzystali.
Pani
z Medjugorie zaleca comiesięczną spowiedź, mówiąc: „Drogie dzieci! Wzywam was do otwarcia drzwi waszych serc na
Jezusa, tak jak kwiat otwiera się na słońce. Jezus pragnie napełnić wasze serca
radością i pokojem. Nie możecie, drogie dzieci, przeżywać pokoju, jeśli
nie jesteście w pokoju z Jezusem. Dlatego wzywam was do spowiedzi,
aby Jezus stał się waszą prawdą i pokojem” (25.01.1995).
Widząca
z Medjugorie, Marija Pavlović opowiada:
„Podczas
modlitwy miałam trzykrotną wizję kwiatu. Za pierwszym razem był przepiękny,
świeży, o intensywnej barwie. Cieszyłam się nim. Następne widziałam jak
ten kwiat zamyka się, więdnie i traci urodę. Było mi smutno. Wtedy
zobaczyłam kroplę wody padającą na uwiędły kwiat, który ponownie ożył.
Zobaczyłam go znowu w jego pierwotnej świeżości i urodzie. Próbowałam
zrozumieć, co ta wizja miała dla mnie znaczyć, ale nie potrafiłam. Postanowiłam
o to zapytać Matkę Bożą podczas objawienia. Powiedziałam: – «Matko Boża,
co oznacza to, co widziałam podczas modlitwy? Co oznacza ten kwiat?» Matka Boża
uśmiechnęła się i powiedziała: – «Wasze serce jest jak kwiat. Każde serce
jest wspaniałe i piękne. Ale gdy przychodzi grzech, kwiat więdnie,
a piękno znika. Ta kropla padająca na kwiat i ożywiająca go to znak
spowiedzi. Kiedy jesteście w stanie grzechu, nie możecie sami sobie pomóc,
ta pomoc musi przyjść z zewnątrz poprzez kapłanów w sakramencie
pojednania».
Matka Boża mówi: –
«Drogie dzieci! Pokój w waszych sercach jest drogocennym darem od Boga.
Pielęgnujcie go jak kwiat, który potrzebuje wody, delikatności i światła».
Drodzy
Bracia i Siostry! W ten tak prosty macierzyński sposób Maryja, Matka
Miłosierdzia, przemawia do naszych serc i wzywa do regularnej
comiesięcznej spowiedzi. „Niech spowiedź
święta będzie pierwszym aktem nawrócenia” – mówi. „Niech wasze nawrócenie i decyzja na świętość zaczną się dzisiaj,
nie jutro. Ja kochane dzieci, wzywam was wszystkich na drogę zbawienia
i pragnę wskazać wam drogę do raju” (25.11.1998). Tylko na tej drodze
możemy znaleźć prawdziwy pokój.
Sługa
Boży papież Jan Paweł II podczas swej wizyty w Toruniu w dniu 7
czerwca 1999 roku, powiedział: „Kościół
nieustannie żyje Ewangelią pokoju. Głosi ją wszystkim ludom i narodom.
Niestrudzenie ukazuje drogi pokoju i pojednania. Wprowadza pokój, burząc
mury uprzedzeń i wrogości między ludźmi. Czyni to przede wszystkim przez
Sakrament Pokuty i Pojednania, niosąc łaskę Bożego miłosierdzia
i przebaczenia, dociera do samych korzeni ludzkich niepokojów, leczy
zranione grzechem sumienia, tak, że człowiek doznaje wewnętrznego ukojenia
i staje się nosicielem pokoju.
Drodzy
Bracia i Siostry, bez wewnętrznej odnowy i bez pokonania zła
i grzechu w sercu, a zwłaszcza bez miłości człowiek nie
zdobędzie wewnętrznego pokoju. Pokój może przetrwać tylko wówczas, gdy jest
zakorzeniony w wyższych wartościach, oparty na normach moralnych
i otwarty na Boga. Rodzi się on w sercu ludzkim i w życiu
społeczeństwa z ładu moralnego, porządku etycznego, zachowania Bożych
przykazań”.
Pani
z Medjugorie mówi: „Drogie dzieci! Dziś
wzywam was do nawrócenia. To jest najważniejsze orędzie, które wam tutaj dałam”(25.02.1996).
Nie możecie mówić, że jesteście
nawróceni, bowiem wasze życie musi stać się nieustannym nawracaniem się”
(25.02.1993). „Wzywam was, abyście
stali się przyjaciółmi Jezusa. Módlcie się o pokój w waszych sercach
i pracujcie nad osobistym nawróceniem. Kochane dzieci, tylko w ten
sposób, możecie się stać świadkami pokoju i miłości Jezusa w świecie”
(25.02.2002).
Nad
Medjugoriem widoczne jest z daleka jeszcze jedno charakterystyczne wzgórze
zwane Kriżevac, tzn. Góra Krzyża. Na szczyt wchodzi się stromą, kamienistą
ścieżką, wzdłuż której rozmieszczone są kolejne stacje drogi krzyżowej. Na
samym szczycie widnieje ośmiometrowy betonowy krzyż umieszczony tam przez
parafian w 1934 roku z okazji 1900. rocznicy męki i śmierci Jezusa
Chrystusa, Odkupiciela świata. Choć prowadzi do niego stroma i trudna droga,
wszyscy pielgrzymi, przybywający do Medjugoria, którym pozwalają siły fizyczne,
wspinają się na Kriżevac. Częsty jest też widok osób chorych,
niepełnosprawnych, otoczonych szczególną troską i miłością, wnoszonych przez
współpielgrzymów do stóp białego krzyża na szczycie. Można też spotkać tych,
którzy odprawiają swoją pokutną drogę krzyżową, wchodząc boso po ostrych
kamieniach. Ileż ludzkich serc zostało tam przemienionych i uzdrowionych
miłością Boskiego Odkupiciela. Ileż serc odkryło tam źródło prawdziwego pokoju.
Ojciec
Jozo Zovko, dawny proboszcz parafii św. Jakuba w Medjugorie, opowiada:
„Przypominam
sobie jak na początku, w drugim tygodniu objawień, na górze Kriżevac,
w piękny słoneczny dzień, nie widać było umieszczonego tam krzyża, ale
tylko światłość. I z tej światłości pojawiła się Maryja. Była wtedy
niedziela, 8.30 rano, właśnie miała rozpocząć się Msza święta. Tysiące ludzi
klęczących przed kościołem, wyszło, żeby to zobaczyć. Widzą, płaczą i modlą
się. I ponownie pojawił się krzyż. Z lewej strony krzyża pojawiło się
orędzie, słowo: «Mir» (po chorwacku: «pokój»). I to słowo jakby płynęło po
niebie w naszym kierunku. Zobaczcie z krzyża pochodzi słowo «Pokój».
Tak, to jest Źródło pokoju”.
„Matka
Boża mówi: Drogie dzieci! Niech krzyż będzie dla was drogowskazem miłości
i jedności, przez który przychodzi prawdziwy pokój” (25.11.1999).
Przypominał
o tym Jan Paweł II w Toruniu, mówiąc:
„Historia
i współczesność pokazują, że świat nie może dać pokoju. Świat jest
bezradny. Dlatego trzeba mu wskazywać Jezusa Chrystusa, który przez śmierć na
krzyżu zostawił ludziom swój pokój... Tak, Jezus jest pokojem, jest naszym
pojednaniem. To On zburzył wrogość, jaka powstała po grzechu człowieka
i pojednał z Ojcem wszystkich ludzi przez śmierć na Krzyżu. Podczas
gdy ludzie rozumieli pokój przede wszystkim na płaszczyźnie doczesnej
i zewnętrznej, Chrystus mówi, że wypływa on z dóbr nadprzyrodzonych,
że jest wynikiem zjednoczenia z Bogiem w miłości”.
Pani z Medjugorie powiedziała
także do widzących, że często jest na górze Kriżevac przy krzyżu i prosi swego
Syna o przebaczenie naszych grzechów. Wiele razy powiedziała dzieciom, że
Kriżevac jest Jej ulubionym miejscem. „Drogie dzieci! Módlcie się szczególnie pod krzyżem, z którego płyną
wielkie łaski”.
O.Slavko
Barbarić, franciszkanin z Medjugorie, mówi: „Dla
Jezusa i dla Maryi krzyż na Kalwarii był ostatnim egzaminem. Wiemy, w jaki
sposób cierpiał Jezus. Jezus jest Księciem Pokoju (Iz 9,5), a objawiło się to w
najpiękniejszy sposób, kiedy przebaczył nam nasze grzechy wisząc na krzyżu,
czyli w chwili największego cierpienia, w chwili, kiedy nikt z nas tego nie
oczekiwał. Z Jego ust popłynęła modlitwa za nieprzyjaciół, za tych, którzy Go
przybili do drzewa. Jezus to uczynił.
Maryja cierpi razem z Jezusem i jestem
pewien, że Jego słowa: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”, znalazły
natychmiastową akceptację w Sercu Maryi. Jestem przekonany, że Maryja od razu
zaakceptowała prośbę Syna o przebaczenie dla grzeszników, a także, że modliła
się za nich. Maryja musiała tak postąpić, aby stać się Królowa Pokoju. W tym
wspólnym cierpieniu narodziło się nowe zjednoczenie. Dopiero wtedy Jezus
powiedział do Jana: oto twoja Matka, a do Maryi: oto Twój syn (J 19,26). Ta
niesamowita komunia rodzi się w największym cierpieniu. Maryja doświadczyła
krzyża i wie jak bardzo jest ważny. Dlatego w Medjugoriu, uczyniła podobnie:
każdy pielgrzym, który tutaj przybywa, musi spotkać się z Jezusem cierpiącym.
Pamiętam dobrze, że w pierwszych latach objawień Maryja bardzo często
zapraszała widzących, aby przychodzili na górę Kriżevac i tam się im objawiała.
Objawienia miały miejsce pomiędzy 22.00 a 3.00 nad ranem. Nie rozumiałem,
dlaczego Maryja zaprasza ich na górę, a muszę dodać, że robiła to przeważnie
wtedy, kiedy było zimno lub kiedy padał deszcz. Ludzie hartowali się, nie
zwracali uwagi na warunki atmosferyczne, ale szli na górę. Później, kiedy do
Medjugoria zaczynały przybywać liczne pielgrzymki, stało się rzeczą normalną,
że pielgrzymi wchodzili na Kriżevac. Wiedzcie, że był to pomysł Maryi. Wiele
osób wychodząc na Kriżevac odkryło miłość Jezusa i cierpienie, które jest
powodowane grzechem. Wiele osób zapragnęło wyspowiadać się”.
Wiara
Ojciec
Święty spotykając się z wiernymi w Pelplinie w dniu 6 czerwca 1999 roku,
wyraził nadzieję, że Ewangelia „nadal
będzie Księgą Życia każdego wierzącego, każdej rodziny i całych społeczeństw.
Dziś z tą samą nadzieją – mówił papież –
proszę was: wchodźcie w nowe tysiąclecie z księgą Ewangelii! Niech nie
zabraknie jej w żadnym polskim domu! Czytajcie i medytujcie! Pozwólcie, by
Chrystus mówił! Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego (Ps 95,7-8)”.
Pani
z Medjugorie w jednym ze swych macierzyńskich wezwań powiedziała: „Drogie dzieci, żyjcie radośnie przesłaniami
Ewangelii, które powtarzam wam od czasu, kiedy jestem z wami”(25 grudnia
1996). „Wzywam was, byście w swoich
domach każdego dnia czytali Biblię i niechaj będzie ona na widocznym miejscu,
tak by was zawsze pobudzała do jej czytania i do modlitwy” (18 października
1984). „Umieśćcie Pismo święte na
widocznym miejscu dla swojej rodziny, czytajcie je, rozmyślajcie i uczcie się
jak Bóg miłuje swój lud” (25 stycznia 1999). „Każda rodzina powinna się wspólnie modlić i czytać Biblię” (14
luty 1985).
O
znaczeniu Słowa Bożego dla ciągłego umacniania naszej wiary przypomina
wskazówka Matki Bożej udzielona Jelenie: „Chcę
odkryć duchowy sekret przed tobą. Jeśli chcesz być silniejsza niż zło, uczyń
sobie plan osobistej modlitwy, poświęć rano czas na czytanie fragmentu z
Biblii, zasadź Słowo Boże w swym sercu i staraj się mocno żyć nim w ciągu dnia,
szczególnie w czasie prób; tak będziesz silniejsza niż zło”.
Ojciec
Jozo Zovko, franciszkanin w Sirokim Brijegu, zwracając się do medjugorskich
pielgrzymów mówi: Matka Boża trzy razy płakała z powodu Biblii. „Jestem smutna – powiedziała i
przerwała; potem zaczęła – weźcie Biblię!
Czytajcie Biblię każdego dnia! Odszukajcie Biblię i połóżcie ją w widocznym
miejscu!”. O odmawianiu różańca oraz czytaniu Biblii powiedziała: „czyńcie tak każdego dnia”.
Ojciec
Jozo na spotkaniu z Polakami mówił: „Kiedy
wrócisz do domu, wtedy zetrzyj kurz zapomnienia z twojej Biblii i pojednaj się
ze Słowem Jezusa, pojednaj się ze Słowem Bożym. Poproś, aby tobie przebaczył,
że ty o nim zapomniałeś. I zacznij z miłością i ogniem czytać Biblię, tak jak
tego pragnie Matka Boża. Ona pragnie, abyś umieścił Biblię na szczególnym
miejscu. Abyś codziennie otworzył Biblię i udzielił głosu Jezusowi. A kiedy
skończysz czytać, zawsze ją pocałuj. A kiedy twój synek zapyta: Tato, dlaczego
pocałowałeś Biblie? Ty odpowiedz, że ten
pocałunek jest dla Jezusa. My pragniemy dzisiaj powiedzieć: Panie Jezu, my
kochamy Twoje Słowo. Będziemy go nosić w swoim sercu. Dziękujemy, że do nas
mówisz. Postaw Biblię na swym ołtarzyku rodzinnym”.
O.Jozo
opowiada pewne ważne zdarzenie z pierwszych dni objawień, które ukazuje nam
ogromne znaczenie czytania i rozważania Słowa Bożego w codziennym trudzie
odczytywania i wypełniania woli Bożej, otwarcia się na Boże działanie i
prowadzenie, a także odważne świadczenie o wierze.
Na
początku medjugorskich wydarzeń o.Jozo był nastawiony bardzo sceptycznie do
samych objawień, był niezadowolony, że parafianie chodzą na wzgórze, gdzie jak
mówią Matka Boża ukazuje się sześciorgu dzieciom. On nigdy tam nie poszedł. A
gdy inny franciszkanin dwukrotnie prosił go, jako gwardiana, o zgodę na pójście
w to miejsce, o.Jozo odpowiedział mu: „Idź!
Ale proszę cię nie idź w habicie”. O.Jozo był bardzo ostrożny i sceptyczny,
dziwił się łatwowierności swoich parafian. Tamtego dnia pozostał sam w pustym
kościele, wszyscy poszli na wzgórze.
„Było to dla mnie wielkim problemem, a
nikt nie mógł mi pomóc – mówi o.Jozo. Od zawsze szukałem siły w Biblii. Bardzo
kocham Biblię. Otworzyłem ją i spojrzenie padło na fragment jak Bóg poprzez
Mojżesza daje znaki, czyni cuda. Bóg daje pokarm, Bóg daje wodę, Bóg otwiera
morze itd. I ja teraz zareagowałem z bólem i smutkiem: „Panie, Ty wiesz, że
Ciebie kocham, ale łatwo było Mojżeszowi. Cały lud wiedział, że Ty kochasz swój
lud, że Ty prowadzisz ich do celu, a tutaj nikt nic nie wie!”
I wtedy w głębi swego serca usłyszałem:
„Wyjdź na zewnątrz i chroń dzieci!” W tamtej chwili pozostawiłem Biblię na
ławce, uklęknąłem przed Jezusem i wyszedłem główną nawą.
Słyszałem ten głos sercem i uszami. Jestem
przekonany, że był to na tyle akustyczny głos, że być może mógłby go usłyszeć
każdy, gdyby w tamtej chwili był ze mną. Takie było moje wrażenie. Kiedy
usłyszałem głos, otworzyłem główne drzwi, dzieci biegły z lewej strony i
krzyczały: „Ratuj nas, prześladuje nas policja!”
Wiedziałem, że to, co mówiły mi dzieci,
to trzeba uczynić. Pobiegłem do kancelarii parafialnej, otworzyłem drzwi
kancelarii, potem weszliśmy do mojego pokoju i tu ich zostawiłem, mówiąc: „Tu
zostańcie, tylko nie rozmawiajcie”. Ponownie zamknąłem drzwi na klucz i
zszedłem na podwórko.
I tak stałem na podwórku i patrzyłem na
wzgórze, wzgórze pełne ludzi. Kiedy dobiegli policjanci, każdy w ręku trzymał
pałkę i biegli jeden za drugim. Jeden z nich się zatrzymał i zapytał mnie: „Czy
widział ojciec dzieci?” Powiedziałem: „Tak, widziałem!” A oni pobiegli w
kierunku wioski, myśląc, że im uciekły, że przebiegły obok mnie i pobiegły
dalej. Dzieci zostały w domu, w spokoju i miały objawienie, a policja pobiegła
do wioski. Przyszedłem do nich kiedy objawienie się skończyło, a oni
powiedzieli: „Matka Boża będzie objawiała się w kościele”. „Jak to w kościele,
skoro powiedzieliście, że objawia się na wzgórzu?! Jak to się będzie działo? W
jaki sposób?” – zapytałem. „Boże!” – powiedział Jakov – „Dlaczego nas ojciec
pyta o coś czego nie wiemy? Ojciec chce wiedzieć, to, czego my nie wiemy. Ona
tak powiedziała, skąd mamy wiedzieć jak się to stanie?” Dziecko biedne,
niewinne, patrzy na mnie i nie rozumie, dlaczego go pytam o coś, czego ono nie
wie. I doprawdy Matka Boża będzie się objawiała w kościele, w czasie modlitw
wieczornych. Wtedy powiedziałem wszystkim ludziom: „Ludzie, nie wiedziałem, ale
teraz mogę powiedzieć. Pytaliście mnie, ale teraz mogę wam odpowiedzieć: Matka
Boża jest tu!” Od tego czasu codziennie zaczęliśmy się modlić, od tej niedzieli
5 lipca 1981 roku, rozpoczęły się słynne już „modlitwy wieczorne” w Medjugorie.
Władze polityczne komunistycznego reżimu
bały się i próbowały powstrzymać dzieci, ale im się nie udało. Dręczono również
rodziców i mieszkańców wsi, ale to też im się nie udawało. Zatrzymywali
pielgrzymów, co dziesięć metrów na kontrole, non stop kontrole. Ale ludzie
nadal szli. Ludzie przychodzili i ryzykowali. A w tym czasie przyjechanie do
Medjugoria oznaczać mogło utratę państwowego mieszkania, utratę miejsca pracy w
fabryce... ale ludzie okazali się mocni. Byli to wielcy i odważni świadkowie”.
W
poniedziałek rano, 7 sierpnia 1981 roku, o.Jozo został aresztowany i skazany na
3,5 roku więzienia przez sąd w Mostarze. W Belgradzie kara została zmniejszona
do 1,5 roku. W czasie tego półtora roku więzienia o.Jozo nie mógł sprawować
Mszy świętej. „Kiedy poprosiłem o Biblię,
powiedzieli mi: „Prosisz o Biblię, a z jej powodu jesteś w więzieniu, skąd ta
logika i ta odwaga. Po co o nią prosisz?”.
|