Święta s. Faustyna w swoim
Dzienniczku pisze: „W jasności wielkiej ujrzałam Matkę Bożą w białej sukni,
przepasaną złotym pasem, a drobne gwiazdki także złote były po całej szacie i
rękawy na trójkąt wyłożone złotem. Płaszcz miała szafirowy lekko zarzucony, na
głowie miała lekko zarzucony przeźroczysty welon, włosy rozpuszczone, ślicznie
ułożone i korona ze złota, która miała w zakończeniach krzyżyki. Na lewym ręku
trzymała Dziecię Jezus. Takiej Matki Bożej jeszcze nie widziałam. Wtem
spojrzała na mnie łaskawie i rzekła: jestem Matka Boską Kapłańską. Wtem Jezusa
spuściła z ręki na ziemię, a prawą rękę podniosła w niebo i rzekła: Boże,
błogosław Polsce, błogosław kapłanom. I znów rzekła do mnie: - Powiedz to coś
widziała kapłanom” (Dz. 1585). Bezpośrednio po tych słowach s. Faustyna
wspomina o swoim spowiedniku i kierowniku duchowym: „O Jezu mój, Ty widzisz,
jak wielką mam wdzięczność dla ks. Sopoćko, który tak daleko posunął dzieło
Twoje. Ta dusza tak pokorna, umiała wytrzymać wszystkie burze i nie zniechęciła
się przeciwnościami, ale wiernie odpowiedziała wezwaniu Bożemu” (Dz. 1586).
Błogosławiony ks. Michał Sopoćko
naucza: „Kapłaństwo jest wielkim miłosierdziem Bożym dla wszystkich ludzi, a
przede wszystkim dla samych kapłanów. (…) Kapłaństwo chrześcijańskie nie jest
niczym innym, jeno ponowieniem i dalszym ciągiem kapłaństwa Chrystusa, który
jako Bóg – człowiek składa siebie Bogu w ofierze. Ono więc czyni obecnym w
Kościele Chrystusa Pana, odradza Go w sercach ludzkich przez sakramenty święte
i łaski z nich wypływające oraz prowadzi dusze ludzkie do doskonałości. (…)
Przez kapłaństwo Chrystus Pan jest nadal wśród nas fizycznie obecny i obdarza
nas miłosierdziem, jak za swego życia ziemskiego. (…) Promieniowaniem władzy
kapłańskiej jest nauczanie i władza błogosławienia. Błogosławić to znaczy wyjednywać
łaski boskie dla ciała i duszy wiernych, dla ich doczesnego i wiecznego dobra.
Błogosławić może tylko ten, kto jest zastępca i przedstawicielem Boga. Kapłan
jest takim właśnie takim zastępcą i dlatego błogosławi w takiej rozciągłości,
że wierni cisną się do niego, by otrzymać te błogosławieństwa dla siebie i
swoich. Jest to wielkie miłosierdzie Boże, o którym Kościół wspomina w
modlitwach liturgicznych, odmawianych podczas tych czynności, np. modlitwy nad
ciężko chorymi. Czym byłby nasz Kościół bez sakramentu kapłaństwa? (…) Boże
miłosierny, daj Kościołowi swemu wielu gorliwych i świętych kapłanów!”
Najmilsi bracia i siostry,
obchodząc Rok Kapłański polecajmy macierzyńskiej opiece i wstawiennictwu Maryi
wszystkich pasterzy Kościoła i prośmy przez Jej Niepokalane Serce o nowych
heroldów Ewangelii i gorliwych szafarzy sakramentów świętych.
Sługa Boży Papież Jan Paweł II w
Liście skierowanym do kapłanów na Wielki Czwartek 1986 roku, zachęcał:
„Zawierzmy nasze kapłaństwo Maryi Dziewicy, Matce Kapłanów, do której Jan Maria
Vianney uciekał się nieustannie, z głęboką miłością i całkowitą ufnością”.
Papież Benedykt XVI w katechezie wygłoszonej
podczas audiencji ogólnej 12 sierpnia 2009 r. w Castel Gandolfo mówił o „związku między Matką Bożą a kapłaństwem. Jest
to więź głęboko zakorzeniona w tajemnicy Wcielenia. Gdy Bóg podjął decyzję, by
stać się człowiekiem w swoim Synu, potrzebował wolnej zgody jednego ze swych
stworzeń. Bóg nie działa wbrew naszej wolności. I dzieje się coś doprawdy
niezwykłego: Bóg uzależnia siebie od wolności, od "tak" jednego ze
swych stworzeń; czeka na tę zgodę. Św. Bernard z Clairvaux w jednej ze swych
homilii wyjaśniał w sposób dramatyczny ów decydujący moment historii
powszechnej, gdy niebo, ziemia i sam Bóg oczekiwały, co powie to stworzenie.
„Tak” Maryi jest więc bramą, przez którą Bóg mógł wkroczyć w świat,
stać się człowiekiem. W ten sposób Maryja jest rzeczywiście i dogłębnie
wciągnięta w tajemnicę Wcielenia, naszego zbawienia. Wcielenie zaś, to, że Syn
stał się człowiekiem, od samego początku zmierzało do daru z siebie: do dania
siebie z ogromną miłością na Krzyżu, aby stać się chlebem za życie świata. W
ten sposób ofiara, kapłaństwo i Wcielenie idą ramię w ramię, a w centrum tej
tajemnicy stoi Maryja.
Przejdźmy teraz do Krzyża. Jezus przed swą śmiercią widzi pod Krzyżem
Matkę; widzi też umiłowanego ucznia. Ów uczeń umiłowany jest niewątpliwie osobą
bardzo ważną. Ale jest kimś więcej: przykładem, zapowiedzią wszystkich
umiłowanych uczniów, wszystkich osób powołanych przez Pana Boga, by stać się
„uczeniem umiłowanym”, a w konsekwencji, w sposób szczególny również kapłanów.
Jezus mówi do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój” (J 19,26). Jest to rodzaj
testamentu: zawierza swoją Matkę opiece syna, ucznia. Mówi też jednak do
ucznia: „Oto Matka twoja” (J 19,27). Ewangelia mówi nam, że od tej chwili św.
Jan, uczeń umiłowany, wziął Maryję do swego domu. Tak czytamy w przekładzie
współczesnym. Ale tekst grecki jest znacznie głębszy, znacznie bogatszy.
Moglibyśmy go przetłumaczyć: wziął Maryję do głębi swego życia, swego
istnienia, „eis tà ìdia”, w głębię swego bytu.
Wziąć Maryję z sobą oznacza wprowadzić Ją w dynamizm całego swego
istnienia – nie jest to coś zewnętrznego – i w to wszystko, co stanowi horyzont
właściwego apostolatu. Wydaje mi się, że można w ten sposób zrozumieć, jak
bardzo ów szczególny macierzyński związek zachodzący między Maryją a kapłanami
stanowi pierwotne źródło, podstawową przyczynę jej umiłowania żywionego wobec
każdego z nich. Maryja ma w nich upodobanie z dwóch powodów: ponieważ są
najbardziej podobni do Jezusa, największej miłości Jej serca oraz ponieważ,
podobnie jak Ona, są oni zaangażowani w misję przepowiadania, świadczenia i
dawania Chrystusa światu. Aby utożsamić się i sakramentalnie upodobnić się do
Jezusa, Syna Bożego i Syna Maryi, każdy kapłan może i powinien czuć się
prawdziwie umiłowanym synem tej najwspanialszej i najpokorniejszej Matki.
Sobór Watykański II zachęca kapłanów, by spoglądali na Maryję jako na
doskonały wzór swego życia, przyzywając Ją jako „Matkę Najwyższego i Wiecznego
Kapłana oraz Królową Apostołów i podporę swego posługiwania”. Prezbiterzy zaś –
stwierdza Sobór - niech "miłują Ją (...) i otaczają synowskim oddaniem i
czcią” (por. Presbyterorum ordinis, 18). Święty Proboszcz z Ars, o którym
szczególnie myślimy w tym roku, lubił powtarzać: „Jezus Chrystus, dawszy nam
wszystko, co mógł nam dać, chce nas jeszcze uczynić dziedzicami tego, co ma
najcenniejszego, to znaczy swojej Najświętszej Matki” (B. Nodet, Il pensiero e
l’anima del Curato d’Ars, Torino 1967, p. 305). Dotyczy to każdego
chrześcijanina, każdego z nas, lecz w sposób szczególny nas, kapłanów.
Drodzy bracia i siostry. Módlmy się, aby Maryja uczyniła wszystkich
kapłanów, we wszelkich problemach współczesnego świata, podobnymi do obrazu
swego Syna Jezusa, szafarzami ogromnego skarbu Jego miłości Dobrego Pasterza.
Maryjo, Matko kapłanów, módl się za nami”.
|