Droga Rodzino Matki Bolesnej!
Niech
Święta Noc zajaśnieje blaskiem przychodzącego Króla Wieków, a cały Nowy
Rok będzie pełen Jego Pokoju i
Miłosierdzia.
Niech
Boża Dziecina błogosławi, strzeże i otacza ze wszystkich stron! Niech otacza z
prawicy ramieniem kochającego Ojca, a z lewicy tuli opiekuńczą Mamą! Z tyłu
niech towarzyszy Dobrymi Przyjaciółmi, a z przodu uśmiechem spojrzeń Dobrych
Ludzi! Niech będzie oddechem miłości i radości!
1. Najmilsi bracia i
siostry! Z okazji radosnych świąt Narodzenia Pańskiego pragnę spojrzeć w oczy,
uścisnąć dłoń i przełamać się śnieżnobiałym opłatkiem z każdym z was. Nasze spotkanie
opłatkowe odbędzie się w niedzielę 12 stycznia 2014 r. o godz. 16.00 w
klasztornej herbaciarni. Wcześniej o godz. 11.30 comiesięczna Msza święta za
chorych i Adoracja Najświętszego Sakramentu z modlitwą o uzdrowienie duszy i
ciała. Zapraszam wszystkich serdecznie. A tych, którzy nie będą mogli przybyć
do Obór zapraszam do duchowej łączności i zapewniam o serdecznej pamięci w
cichej adoracji i w radosnym uwielbieniu przy betlejemskim żłóbku Bożej
Dzieciny. Zawierzam całą wspólnotę i każdego z was, najmilsi, macierzyńskiej
opiece Maryi i wiernej straży świętego Józefa.
2. Dzień Skupienia dla
członków PIETY w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego 8 czerwca 2014 r.
rozpocznie Msza święta o godz. 11.30, a zakończy Agapa w klasztornej
herbaciarni o godz. 16.00.
3. XV Ogólnopolskie
Spotkanie Rodziny Karmelitańskiej (a więc także z udziałem wspólnoty
PIETA) odbędzie się w sobotę 12 lipca 2014 roku, w godz. 10.00 – 19.00.
4. Rekolekcje dla Wspólnoty
odbędą się w dn. 15 – 18 września 2014 r. w Oborach.
5. Przypominam, że w
okresie zimowym naszą Koronkę do Siedmiu Boleści Maryi za chorych i cierpiących
odmawiamy codziennie o godz. 17.40 (w okresie letnim o godz. 18.40).
6. Pragnę podkreślić ważność intencji, które w formie krótkiego rozważania
podane zostały w tekście naszej koronki przy każdej z siedmiu boleści Maryi. Najpierw
rozmyślajmy przez chwilę nad każdą boleścią Maryi w oparciu o odpowiedni
fragment z Ewangelii, potem ze zrozumieniem odczytajmy intencję podaną przy
każdej z boleści, i na koniec sercem odmówmy Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i
Chwała Ojcu. Pamiętajmy, że ta koronka nie może być pozbawiona ducha,
wewnętrznego żaru, odmówiona tylko mechanicznie, w sposób czysto werbalny, ale coraz
bardziej powinna nabierać charakteru modlitwy kontemplacyjnej w której przez
Serce Maryi jednoczymy się z Najsłodszym Sercem Jezusa. Po koronce odmówmy jeszcze
akt zawierzenia Matce Bolesnej, w którym oddajemy i zawierzamy Jej siebie i
naszych drogich chorych. Przypominam, że codziennie o godz. 17.40 (latem o
18.40) udzielam od ołtarza Matki Bolesnej kapłańskiego błogosławieństwa
wszystkim chorym i cierpiącym polecanym w naszej modlitwie. Drodzy Moi! Bądźcie
wierni i wytrwali w tym codziennym wstawiennictwie do Boga przez Serce Matki
Bolesnej. Nie pozwólcie, aby osłabła wasza gorliwość. Bądźcie przekonani o mocy
i skuteczności tej maryjnej modlitwy odmawianej sercem, z wiarą i ufnością. Jakże
wielkie i różnorodne są jej owoce! Zarówno dla tych, za których się modlimy,
jak i dla nas samych. Przede w wszystkim wyrażamy Maryi naszą dziecięcą miłość
i wdzięczność za to co dla nas wycierpiała jako Matka Boskiego Odkupiciela i
nasza duchowa Matka. Wynagradzamy ostre ciernie ludzkiej niewdzięczności
boleśnie raniące jej Niepokalane Serce. W tej modlitwie, tak drogiej Jej Sercu,
uczymy się od Maryi kochać Jezusa, łączyć nasze ludzkie cierpienia z Jego
zbawczą Męką. Ta modlitwa jest prawdziwą szkołą towarzyszenia chorym w ich
kalwaryjskiej drodze. Od Niej uczymy się kochać i służyć Jezusowi obecnemu w
naszych cierpiących braciach. Pamiętajcie zawsze, że jest to modlitwa całej
wspólnoty, w której każdy z nas codziennie o godz. 17.40 razem z Maryją staje
duchem na Kalwarii u stóp Ukrzyżowanej Miłości. Dlatego, choć fizycznie
pozostajemy wzajemnie od siebie oddaleni, to w Sercu Maryi Bolesnej i w
tajemnicy Kościoła, pozostajemy najściślej zjednoczeni przez Ducha Miłości. Jest
to więc modlitwa całej wspólnoty, a zarazem każdego z osobna. Dlatego też, ta
modlitwa żyje, pulsuje niejako obecnością tych, których twarze odnajdujemy w
każdej z rozważanych boleści Maryi, a są to twarze naszych chorych braci i
sióstr, których spotykamy codziennie na drodze naszego życia, w domu, szpitalu,
hospicjum, i wszędzie tam, gdzie posyła nas miłość Maryi, naszej Matki Bolesnej.
7. Każdego 25 dnia miesiąca odprawiam Mszę Świętą o Duchu Świętym w
intencji całej naszej Wspólnoty. W tym dniu łączmy się duchowo z Ofiarą
Eucharystyczną sprawowaną w Oborskim Wieczerniku i składajmy na ołtarzu Matki
Bolesnej nasze modlitwy i ofiary duchowe za wspólnotę PIETA. Będzie to wyrazem
naszej wzajemnej miłości i jedności w Duchu Świętym. Zachęcam także do odmawiania
naszej koronki do Ducha Świętego przez Bolesne Serce Maryi, której tekst
znajduje się w jednym z wcześniejszych listów.
8. Comiesięczna Msza Święta za chorych odprawiana jest w drugą niedzielę
miesiąca o godz. 11.30. To dzień naszej szczególnej posługi. Pomagajmy chorym w
nawiedzeniu Oborskiego Sanktuarium, służąc im chętnie miejscem w samochodzie,
proponując podwiezienie. Przykładem niech będą dla nas czterej mężczyźni z
Ewangelii, którzy, nie zrażając się trudnościami, przynieśli na noszach chorego
przyjaciela, aby go złożyć u stóp Boskiego Lekarza (Mk 2, 1 – 12; Mt 9, 1 – 8;
Łk 5, 17 – 26). A Jezus widząc ich wiarę uzdrowił paralityka, uleczył jego
chorą duszę i ciało. To piękny przykład wiary, która działa przez miłość. Ofiarujmy
chorym naszą pomoc, uwagę i troskę, nasz uśmiech i otwarte serce w drodze do
Obór i w trakcie samego pobytu na terenie sanktuarium. Do tego zobowiązuje nas
nasze imię: Wspólnota miłości Matki Bolesnej w służbie chorym i cierpiącym. Nieśmy
wszystkim Jej uśmiech, bądźmy przedłużeniem Jej macierzyńskich ramion
obejmujących z czułością każdego chorego. Jakże to piękna i zaszczytna misja! Pamiętajmy
też, najmilsi, aby gorliwie angażować się w duchowe przygotowanie tych comiesięcznych
spotkań dla chorych w Domu Matki Bolesnej poprzez naszą modlitwą wstawienniczą,
post i inne dobrowolne ofiary, umartwienia. Pamiętajmy, że naszą posługą miłości
obejmujemy zawsze całego człowieka, jego duszę i ciało. Chrystus pochylając się
z miłością i współczuciem nad chorym przyniesionym do domu w Kafarnaum,
najpierw uzdrowił duszę tego paralityka, a następnie jego ciało. Pan Jezus
wskazał wyraźnie, że najważniejsze jest uzdrowienie duchowe, którego ciągle dokonuje
odpuszczając grzechy i przywracając przyjaźń z Bogiem poprzez sakramentalną
spowiedź. Pomóżmy chorym grzesznikom z
ufnością zbliżyć się do Jego Serca i doświadczyć uzdrawiającej mocy Jego
miłości. Bądźmy wytrwali na modlitwie, tak jak ci czterej z Ewangelii, i nigdy
nie traćmy wiary w moc Bożego Miłosierdzia, które podnosi z największego
paraliżu i pomaga kroczyć z odwagą śladami Pana! Potrzebne są „nosze”, na
których będziemy mogli przynieść do Chrystusa tych, którzy - zniewoleni
nałogami, podobnie, jak paralityk z Ewangelii sami nie zdołają przyjść do
Niego! Mamy takie „modlitewne nosze” – „nosze Matki Bolesnej” – to nasza
codzienna koronka do siedmiu boleści Maryi za chorych i cierpiących. Oby też
przybywało ciągle chętnych do dźwigania, a tym, którzy już to czynią nigdy nie
zabrakło zapału, żywej wiary i miłości wiernej do końca! Ewangeliczny paralityk
znalazł czterech prawdziwych przyjaciół, którzy uczą nas łączyć „odwagę wiarę”
i „wyobraźnię miłosierdzia”.
9. Drodzy Moi! Posługa
miłości wobec braci najmniejszych, chorych i ubogich, zranionych i zagubionych,
znajduje się w samym sercu Dobrej Nowiny i ewangelizacji. Papież Franciszek w Adhortacji
„ Evangelii gaudium” w piękny sposób ukazuje nam najgłębsze motywacje naszego zaangażowania
w dzieło ewangelizacji: „Gdy zatrzymujemy się przed ukrzyżowanym Jezusem,
poznajemy całą Jego miłość, która nas zaszczyca i podtrzymuje, ale stojąc przed
Nim, jeśli nie jesteśmy ślepi, zaczynamy dostrzegać, że spojrzenie Jezusa się
poszerza, a On, pełen uczucia i żaru, zwraca się w kierunku Jego ludu. W ten
sposób odkrywamy, że On chce się nami posługiwać jako narzędziami, by za każdym
razem jeszcze bardziej się zbliżyć do swojego umiłowanego ludu. Bierze nas z
ludu i posyła nas do ludu (…).
Sam
Jezus jest wzorem tej opcji ewangelizacyjnej, wprowadzającej nas w serce ludu.
Jak dobrze widzieć Go tak blisko wszystkich! Gdy rozmawiał z kimś, patrzył w
jego oczy z wielką, pełną miłości uwagą: «Jezus spojrzał na niego z miłością»
(Mk 10, 21). Widzimy Go, jak jest dostępny, gdy zbliża się do niewidomego przy
drodze (por. Mk 10, 46-52) i gdy je i pije z grzesznikami (por. Mk 2, 16), nie
przejmując się, że Go biorą za żarłoka i pijaka (por. Mt 11, 19). Widzimy Go,
gdy pozwala, aby jawnogrzesznica namaściła Mu stopy (por. Łk 7, 36-5), albo gdy
przyjmuje nocą Nikodema (por. J 3, 1-15). Oddanie się Jezusa na krzyżu nie jest
niczym innym jak szczytowym momentem tego stylu charakteryzującego całą Jego
egzystencję. Zafascynowani takim wzorem, integrujmy się dogłębnie ze
społeczeństwem, dzielmy życie ze wszystkimi, wsłuchujmy się w ich troski,
współpracujmy materialnie i duchowo w ich potrzebach, radujmy się z tymi,
którzy przeżywają radość, płaczmy z tymi, którzy płaczą, i angażujmy się w
budowę nowego świata, ramię w ramię z innymi.
Czasem
doświadczamy pokusy bycia chrześcijanami, zachowując roztropny dystans w
stosunku do ran Pana. Jezus jednak chce, abyśmy dotykali ludzkiej nędzy, abyśmy
dotykali cierpiącego ciała innych. (…) Gdy to czynimy, życie zawsze się nam
komplikuje cudownie i przeżywamy głębokie doświadczenie bycia ludem, doświadczenie
przynależności do ludu”.
Po
jednej ze środowych audiencji papieskich na Placu Świętego Piotra w
doniesieniach agencyjnych można było znaleźć nagłówki: „Franciszek ucałował
trędowatego”, „Człowiek bez twarzy w objęciach papieża”. Świat obiegło zdjęcie
papieża obejmującego mężczyznę o zdeformowanej twarzy.
„Gdy
do nas szedł, myślałam, że poda mi rękę, ale on zamiast tego podszedł prosto do
Vinicio i objął go mocno” – opowiada o spotkaniu z papieżem ciotka chorego mężczyzny,
„Trzymał
go tak mocno, że myślałam, że nie wypuści” – dodaje z uśmiechem.
53
– letni Vinicio Riva, podobnie jak jego ciotka, też był całkowicie zaskoczony
spotkaniem z papieżem. Ponieważ przywykł do przerażonych spojrzeń spotykanych
przypadkowo przechodniów, do sytuacji, gdy pasażerowie w autobusie odsuwają się
od niego ze strachem myśląc, że choroba jest zaraźliwa, brak wahania w postawie
papieża był dla niego szokiem.
–
Nie bał się mojej choroby. Objął mnie bez słowa, bardzo mocno. Poczułem
wielkie ciepło. Czułem jakbym był w raju, czułem jedynie miłość. Kiedy
ucałowałem jego dłoń, wziął ją i położył sobie na sercu –
opowiada Vinicio.
Mężczyzna
cierpi na nerwiakowłókniakowatość. To choroba genetyczna
objawiająca się licznymi guzkami zniekształcającymi wygląd. Wrastają one
w organizm, powodując porażenia, prowokując otwarte rany utrudniające
chodzenie, a nawet leżenie czy siedzenie. Po operacji guzka
wrastającego w krtań Vinicio z trudem mówi. – Ludzie, gdy mnie widzą,
odsuwają się, tak jakby mogli zarazić się moją chorobą przez samo
spojrzenie. Papież nie myślał o tym, że się zarazi. Gdy tylko
mnie dostrzegł, od razu podszedł i objął – wspomina mężczyzna
i dodaje: – Nigdy wcześniej nie poczułem tak wielkiej akceptacji
ze strony obcego człowieka.
–
Ta choroba, choć jest tak przerażająca, nie jest zaraźliwa,
jednak mało kto chce mieć kontakt z moim siostrzeńcem. To bardzo
dobry człowiek, a spotyka go powszechne odrzucenie – mówi
opiekująca się nim na co dzień ciocia Caterina.
Ojciec
Święty swoją postawą wobec Vinicio spowodował, że mieszkańcy jego rodzinnego
Isola Vicentina, spojrzeli na niego inaczej. – Moim największym
pragnieniem jest, aby ludzie się mnie nie bali, nie odsuwali się na mój widok –
mówi. Na tę samą chorobę cierpiała jego matka Rosaria, a obecnie choruje na nią
też jego 46 – letnia siostra. – Za rok zawiozę Moreną do papieża. Chciałbym,
aby także ona poczuła się wreszcie kochana – planuje Vinicio, wyznając, że
spotkanie z Franciszkiem odmieniło jego życie. – Po powrocie do domu miałem
wrażenie jakby ubyło mi 10 lat, jak gdyby ktoś zdjął ze mnie ciężar. Czuję się
silniejszy i
szczęśliwszy. Czuję, że mogę iść przed siebie,
bo Pan mnie chroni.
Papież
Franciszek w adhortacji „Ewangelii Gaudium” pisze: „Aby dzielić życie z ludźmi
i dać siebie ofiarnie, musimy także uznać, że każda osoba jest godna naszego
poświęcenia. Nie ze względu na wygląd fizyczny, na zdolności, na język, na
mentalność albo ze względu na przyjemność, jaką może nam sprawić, ale dlatego,
że jest dziełem Boga, Jego stworzeniem. On ją stworzył na swój obraz i w
jakiejś mierze jest ona odbiciem Jego chwały. Każdy człowiek jest przedmiotem
nieskończonej czułości Pana i zamieszkuje On w jego życiu. Jezus Chrystus
przelał swoją cenną krew na krzyżu za tę osobę. Niezależnie od jakichkolwiek
pozorów, każdy (…) zasługuje na naszą miłość i nasze poświęcenie. Stąd jeśli
uda mi się pomóc żyć lepiej jednej jedynej osobie, to już wystarczy, aby uzasadnić
dar mojego życia. (…) Osiągamy pełnię, gdy łamiemy bariery, a nasze serce napełnia
się twarzami i imionami!”.
W
innym miejscu adhortacji Ojciec Święty pisze: „Ewangelia zachęca nas zawsze, by
podejmować ryzyko spotkania z twarzą drugiego człowieka, z jego fizyczną
obecnością stawiającą pytania, z jego bólem i jego prośbami, stale ramię w
ramię. Prawdziwa wiara w Syna Bożego, który przyjął ciało, jest nieodłączna od
daru z siebie, od przynależności do wspólnoty, od służby (…). Syn Boży przez
swoje wcielenie zachęcił nas do rewolucji czułości”.
Innym
razem papież powiedział: „Czy uważamy, że Wcielenie Jezusa jest jedynie faktem
z przeszłości, który nas osobiście nie angażuje? Wierzyć w Jezusa znaczy dać Mu
nasze ciało z pokorą i odwagą Maryi, aby mógł On nadal mieszkać pośród ludzi.
Oznacza dać Mu nasze ręce, żeby okazać czułość maluczkim i ubogim; nasze ręce,
by wychodzić na spotkanie braciom; nasze ramiona, aby wspierać słabych…”.
Bł.
Matka Teresa napisała kiedyś piękne słowa:
„Zawsze ilekroć się uśmiechasz do
swojego brata i wyciągasz do niego rękę, zawsze wtedy jest Boże Narodzenie.
Zawsze ilekroć milkniesz by innych wysłuchać, zawsze kiedy dajesz odrobinę
nadziei załamanym, zawsze ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez
ciebie – zawsze wtedy jest Boże Narodzenie!”.
Drodzy Moi! Niech te słowa
Misjonarki Miłości z Kalkuty staną się świątecznymi życzeniami i niech się
spełniają każdego dnia naszego życia.
10. Drodzy bracia i siostry! Wzorem i natchnieniem dla naszej posługi chorym
i cierpiącym jest Maryja.
Ojciec
Święty w Orędziu na XXII Światowy Dzień Chorego, który obchodzić będziemy 11
lutego 2014 roku, pisze:
„Naszemu
rozwojowi w czułości, w miłosierdziu naznaczonym szacunkiem i delikatnością,
pomaga wzór chrześcijański, ku któremu pewnie trzeba kierować nasze spojrzenie.
Jest to Matka Jezusa i nasza Matka, bacznie wsłuchująca się w głos Boga oraz
potrzeby i trudności swych dzieci. Maryja, pobudzona Bożym miłosierdziem, które
w niej staje się ciałem, zapomina o sobie i pospiesznie wyrusza w drogę z
Galilei do Judei, aby zobaczyć się z swoją krewną Elżbietą, wstawia się u swego
Syna na weselu w Kanie, gdy widzi, że brakuje wina na godach, niesie w swoim
sercu przez całą swoją pielgrzymkę życiową słowa starca Symeona, który
zapowiedział, że miecz przeniknie Jej duszą i mężnie trwa u stóp Jezusowego
krzyża. Ona wie, jak pokonuje się tę drogę i dlatego jest Matką wszystkich
chorych i cierpiących. Ufnie możemy się do Niej uciekać z synowskim oddaniem,
będąc pewnymi że będzie nam pomagać, wspierać nas i że nas nie opuści. Ona jest
Matką Chrystusa zmartwychwstałego: trwa przy naszych krzyżach i towarzyszy nam
na naszej drodze ku zmartwychwstaniu i życiu w pełni”.
11. Zachęcam do lektury
tekstów umieszczonych na stronie internetowej oborskiego sanktuarium (www.obory.com.pl)
w zakładce „Rozważania” i w zakładce „Wieczernik” (tutaj chodzi o teksty dla
Wspólnoty PIETA). To materiały źródłowe, oficjalne, formacyjne - wyrażające
charyzmat i duchowość Wspólnoty oraz obowiązki i zadania członków PIETY. Do
tych tekstów trzeba nam ciągle wracać i sobie przypominać.
Na
koniec wszystkim wam, najmilsi bracia i siostry, życzę prawdziwej radości
Ewangelii („Ewangelii Gaudium”) przeżywanej w sercu, w pokornej posłudze
bliźniemu i w całym życiu wypełnionym miłością naszego Pana.
Łącząc
się w adoracji Słowa Wcielonego, życzę aby Maryja uczyła nas wierzyć w Jezusa i
kochać Go, „aby dokonało się w nas jakby wcielenie Słowa, abyśmy stawali się
dla Niego jakby nowym człowieczeństwem, w którym mógłby odnawiać swą Tajemnicę”
(bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej).
Z
darem Chrystusowego błogosławieństwa – wasz oddany w Sercu Jezusa i Maryi – o.
Piotr O. Carm.
Boże
Narodzenie A. D. 2013
|