07.01.2014
08.01.2014 - ostatnia aktualizacja
Pamiętajcie o moich kajdanach! (por. Kol 4, 18)


Jak mówi znany ewangelizator o. James Manjackal z Indii: „największym darem Boga dla ludzkości jest Jego Jednorodzony Syn Jezus Chrystus, a najwyższym wyrazem Jego miłości jest Jego haniebna śmierć ofiarna na Krzyżu w celu odkupienia i odpokutowania win za grzechy ludzkości oraz przywrócenia jej nieskazitelnej chwały i piękna utraconego przez grzech, a tym samym przyprowadzenia wszystkich z powrotem do Raju, który został utracony. „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5,8) – pisze św. Paweł. To nie człowiek umiłował Boga pierwszy, lecz to On – Bóg, pierwszy umiłował człowieka (por. 1J 4,10)”.

Każdy z nas, najmilsi, wznosząc oczy na Ukrzyżowanego, może powtórzyć za świętym Pawłem: „Syn Boży umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2,20).

„Musimy popatrzeć na Jezusa na krzyżu, żeby ponownie zrozumieć, czym jest Serce Boga” – powie pięknie o. Jan Chrzciciel Bashobora.

Bł. Matka Teresa z Kalkuty zwraca się z serdeczna zachętą: „Spójrz na Krzyż, a zobaczysz głowę Jezusa pochyloną, aby cię pocałować, Jego ramiona rozwarte, aby cię objąć, Jego serce otwarte, by cię przyjąć, by zamknąć cię w swojej miłości”.

Pięknie przypomina o tym obraz z kaplicy klasztornej ojców karmelitów w Gdańsku. Przedstawia on św. Bernarda z Clairvaux (1091–1153), który w mistycznej wizji ujrzał Chrystusa wiszącego na krzyżu, jak uwalnia swoje ręce, by go objąć i ucałować.

Pięknie przypomina o tym także historia uzdrowienia św. Peregryna, patrona chorych na raka. Należał do Zakonu Serwitów czyli Sług Maryi, którego celem szczególnym było rozważanie boleści Maryi i naśladowanie jej cnót. Miał już 60 lat, gdy na jego nodze pojawiła się dziwna rana. Nie pomagały na nią żadne lekarstwa ani zabiegi. Lekarze byli bezradni. Rak powiększał się atakując coraz mocniej, uszkadzając kości. W końcu pozostało tylko jedno wyjście – amputacja. Wieczorem, w przeddzień amputacji, ojciec Peregryn dowlókł się do klasztornej kaplicy. W żarliwej modlitwie przed wizerunkiem Ukrzyżowanego prosił o uzdrowienie. I nie zawiódł się. W nocy, we śnie, objawił mu się Pan Jezus, który zszedł z Krzyża i dotknięciem wyleczył mu nogę. Gdy rano do chorego przyszedł lekarz by go przygotować do operacji stwierdził, że noga jest całkowicie zdrowa i sprawna. Po ranie nie pozostał nawet ślad”.

Drodzy Moi! To uzdrowienie fizyczne, którego dokonał Ukrzyżowany Jezus, jest tylko znakiem o wiele ważniejszego uzdrowienia – uzdrowienia duchowego, z tego największego raka, jakim jest grzech raniący śmiertelnie nasze dusze. Tylko Jezus może uzdrowić nas z tego raka, jakim jest grzech. Tylko Jezus może rozerwać krepujące nas kajdany grzechu. Tylko Jezus może przywrócić chrzcielną biel naszej duszy i oczy dziecka naszemu sercu.   

Błogosławiona Maria Karłowska pisze: „O Jezu! Podaj mi rękę z krzyża i spraw, abym się z tego ziemskiego padołu wzbiła w niebo, bo ja, marny robak ziemi i marnotrawicielka Twoich świętych darów, pragnę kiedyś oglądać Boga w niebie! Przez krzyż Twój święty przebacz mi wszystkie grzechy moje i daj łaskę prawdziwego nawrócenia.

Pytajcie łotra na krzyżu, dlaczego się nawrócił – radzi Matka Maria – pytajcie Marii Magdaleny, pytajcie tylu innych pokutników, dlaczego się nawrócili – a wszyscy, milcząc, wskażą wam wśród łez na miłosiernego Jezusa na krzyżu: «To On!».

„By zostać uleczonymi z grzechów, patrzmy na Chrystusa ukrzyżowanego!” – mówi św. Augustyn.

W ten sposób, najmilsi bracia i siostry, zaczynamy lepiej rozumieć, co to znaczy uznać Jezusa jako swojego osobistego Zbawiciela.

Jak uczy bł. Jan Paweł II właśnie Krzyż jest tym "uprzywilejowanym miejscem", na którym ukazała się nam miłość Boża. Na krzyżu spotyka się ludzka nędza i miłosierdzie Boga. (…) Krzyż wyrasta z ziemi, jakby zapuszcza korzenie w ludzkiej złości. Ale jest wzniesiony w górę, ku niebu, jakby palcem wskazywał na dobroć Bożą”.

Podobnie papież Benedykt XVI „zachęca nas, byśmy skierowali wzrok na Chrystusa ukrzyżowanego, konającego na Kalwarii: "Będą patrzeć na Tego, którego przebili" (J 19,37). Tylko kierując wzrok na Jezusa umierającego za nas na krzyżu, możemy poznać i kontemplować tę podstawową prawdę, że "Bóg jest miłością" (1 J 4 ,8.16). Kontemplując oczyma wiary Ukrzyżowanego możemy do głębi zrozumieć czym jest grzech, jak tragiczny jest jego ciężar, a zarazem jak niezmierzona jest moc przebaczenia i miłosierdzia Pańskiego. Do iluż nawróceń doszło w ciągu wieków właśnie dzięki wymownemu orędziu miłości, jakie otrzymuje ten, kto kieruje wzrok na Jezusa ukrzyżowanego!”.

Drogi Bracie! Droga Siostro! Dzisiaj Jezus Miłosierny delikatnie puka do drzwi twego serca, chce wejść do niego ze swoją miłością i być z tobą, by cię obdarzyć pełnią życia, wolności i radości dziecka Bożego. Nie może jednak tego zrobić bez ciebie. Nie bój się Tego, który Cię kocha, który z krzyża wyciąga do ciebie swoje ramiona, by cię objąć i przygarnąć do Serca. On czeka na ciebie w konfesjonale, aby swoją Najdroższą Krwią oczyścić cię z wszelkiego grzechu i obdarzyć radością udziału w swoim Boskim życiu. Z ufnością zbliż się zatem do Niego, taki jaki jesteś i pozwól, by objął cię swoją czułą miłością i uleczył rany twojej duszy. Oddaj się całkowicie w ramiona Jego miłosierdzia. Tylko Jezus, Twój Zbawiciel ma moc rozerwać wszelkie kajdany, uleczyć z każdej słabości, podnieść z każdego upadku, On przemienia zimne i ciemne więzienie w ciepły i jasny Dom Ojca, On przemienia przestraszonego i smutnego niewolnika w pełne radości i ufności dziecko spoczywającego w objęciach Ojca. On jest jedyną drogą, prawdą i życiem, i nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przez Niego.

Jezus Chrystus, jedyny Pan i Zbawiciel, obdarza nas mocą Ducha Świętego i uzdalnia do radosnego dzielenia się skarbem wiary, nadziei i miłości ze wszystkim ludźmi, których spotykamy na drodze naszego życia. W mocy Ducha Pocieszyciela stajemy się świadkami prawdziwej wolności, wolności umiłowanych dzieci Bożych, ku której wyswobodził nas Chrystus przez Ofiarę swego Ciała przybitego na Krzyżu Golgoty. Jezus Ukrzyżowany, tylko On jeden, czyni nas prawdziwie wolnymi, pomimo kajdan i krat, które mogą nas spotkać z powodu Jego Imienia.   

Dzieje Apostolskie opowiadają nam o tym, jak Apostołowie odważnie głosili Dobrą Nowinę o Jezusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym dla naszego zbawienia, mimo, że spotykały ich z tego powodu prześladowania. Zabraniano im nauczać w imię Jezusa, byli z powodu Jego imienia biczowani i wtrącani do więzienia. Oni jednak cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa. Także dzisiaj odważni chrześcijanie cierpią prześladowanie ze względu na swoją wiarę w Chrystusa.

Wielu naszych braci i sióstr przebywa dziś w więzieniach nie dlatego, że są przestępcami, ale tylko dlatego, że chcą być wierni Chrystusowi i w pokoju składać o nim świadectwo. Pobyt w więzieniu oznacza dla nich oddzielenie od bliskich i innych chrześcijan, utratę zdrowia, złe traktowanie ze strony strażników a często i współwięźniów.

Wspomnijmy 45 – letnią katoliczkę Asię Bibi z Pakistanu, matkę pięciorga dzieci. W jej wiosce Ittanwali żyje ok. 1500 rodzin, z czego tylko 3 są chrześcijańskie.

Asia zawsze szanowała muzułmanów i ich tradycje - podczas Ramadanu razem z rodziną ukrywała się jedząc lub pijąc w ciągu dnia, by nie denerwować wyznawców islamu. Muzułmanki z wioski wielokrotnie naciskały na Asię, aby przeszła na  islam.

14 czerwca 2009 roku Asia Bibi pracowała w polu ze swoimi muzułmańskimi koleżankami przy zbiorach falsy. Ze względu na panujący tego dnia upał kobieta napiła się wody ze znajdującej się na polu studni. Zanurzyła kubek jeszcze kilka razy by podać napój innym kobietom zmęczonym pracą w 40-stopniowym upale. Niektóre z jej muzułmańskich koleżanek uznały wówczas że woda ze studni stała się "nieczysta", ponieważ napiła się z niej chrześcijanka. Dodały, że aby mogły się napić wody ze studni, chrześcijanka musi przejść na islam. Kobiety zaczęły prowokować Asię rzucając jej pytania, czy nie chce przejść na islam. W odpowiedzi Asia Bibi wypowiedziała m.in. słowa: „Jezus Chrystus umarł na krzyżu za moje grzechy i za grzechy świata. Tego Mahomet nie uczynił dla was”. Natychmiast po wypowiedzeniu tych słów Asia Bibi została poturbowana i uciekła z miejsca zdarzenia. 19 czerwca Asia Bibi wraz ze swoją chrześcijańską koleżanką Józefiną ponownie przybyły na pole w celu kontynuacji przerwanej pięć dni wcześniej pracy. W niedługim czasie zostały otoczone przez grupę agresywnie zachowujących się mężczyzn i kobiet, którzy ciężko pobili Asię. Tłum zabrał kobietę do wioski do domu miejscowego imama domagając się jej ukarania. Miejscowi chrześcijanie poinformowali o całym zajściu policję, która interweniowała i przewiozła kobietę na posterunek policji dla jej własnego bezpieczeństwa. Jednak pod wpływem presji tłumu oraz lokalnych duchownych Asia została aresztowana pod zarzutem bluźnierstwa zgodnie z prawem zawartym w rozdziale 295 C Pakistańskiego Kodeksu Karnego. Pomimo próśb chrześcijan o rezygnację z oskarżenia, urzędnicy podtrzymali swą decyzję, tłumacząc się naciskami ze strony lokalnych przywódców islamskich. Asia Bibi trafiła przed sąd i 7 listopada 2010 roku, po trwającym ponad 16 miesięcy procesie, została jako pierwsza kobieta w Pakistanie skazana na karę śmierci przez powieszenie „za bluźnierstwo przeciw Mahometowi” Na kobietę nałożono również grzywnę w wysokości odpowiadającej dwu i półrocznym zarobkom robotnika w Pakistanie.

Asia z celi śmieci napisała list do rodziny:

"Mój ukochany Ashiq, moje ukochane dzieci, nawet w chwili, gdy wróciłam do celi z informacją, że mam umrzeć, wszystkie moje myśli zwróciły się do Ciebie, mój ukochany Ashiq i do Was, moje ukochane dzieci. Nic nie boli mnie bardziej niż pozostawienie Was samych w całkowitej rozpaczy.

Imran, mój najstarszy, 18-letni synu, mam nadzieję, że znajdziesz dobrą żonę, która uczynisz tak szczęśliwą, jak szczęśliwą uczynił mnie twój ojciec.

Nasima, moja pierworodna, 22-letnia córko, masz już męża, którego rodzina tak mocno Cię przygarnęła. Daj swemu ojcu małe wnuczęta, które wychowasz w miłości chrześcijańskiej tak, jak my wychowaliśmy Ciebie.

Moja słodka Isha, masz 15 lat i wciąż jesteś małym rozbójnikiem. Twój ojciec i ja zawsze uważaliśmy Cię za dar od Boga. Jesteś taka dobra i wielkoduszna... Nie staraj się zrozumieć, dlaczego Twojej matki nie ma już przy Tobie, bo wciąż jesteś w moim sercu. Masz tam maleńkie miejsce zarezerwowane tylko dla Ciebie...

Sidra, masz tylko 13 lat, ale wiem, że gdy byłam w więzieniu, zajęłaś się domem i opiekowałaś się starszą siostrą Ishą, która potrzebuje tak wiele wsparcia. Tak mi przykro, że sprawiłam, iż musiałaś dorosnąć, podczas gdy powinnaś jeszcze bawić się swoimi lalkami.

Mój mały Isham, masz zaledwie 9 lat i stracisz matkę. Mój Boże, jakie życie może być niesprawiedliwe! Ale ponieważ nadal będziesz chodzić do szkoły, będziesz dobrze przygotowany do obrony przed ludzką niesprawiedliwością.

Moje dzieci, nie traćcie odwagi czy wiary w Jezusa Chrystusa. Lepsze dni rozpromienią się nad Wami, gdy ja będę w ramionach Pana. Będę się Wami nadal opiekować. Ale proszę Waszą piątkę: bądźcie ostrożni, proszę: nie róbcie niczego, co mogłoby obrazić muzułmanów lub prawa tego kraju.

Moje córki, mam nadzieję, że uda Wam się znaleźć takich mężów, jak Wasz ojciec.

Ashiq, pokochałam Cię od pierwszego wejrzenia, a 22 lat, które spędziliśmy razem, są tego dowodem. Nigdy nie przestałam dziękować niebu za to, że Cię znalazłam, za małżeństwo, które było oparte na miłości, a nie zaaranżowane, tak jak to zwykle bywa w naszym regionie. Nasze osobowości były świetnie dopasowane... Oszczercy zagrodzili nam drogę. Zostajesz sam z owocami naszej miłości: strzeż męstwa i dumy w naszej rodzinie.

Moje dzieci ... Największym pragnieniem Waszego ojca i mnie było, abyśmy byli szczęśliwi i czynili Was szczęśliwymi, choć życie na co dzień nie jest łatwe. Jesteśmy chrześcijanami i ubogimi, ale nasza rodzina jest światłem. Chciałabym patrzeć, jak rośniecie, wychowywać Was na uczciwych ludzi... I takimi właśnie będziecie! ...

Wciąż nie wiem, kiedy mnie powieszą, ale pozostańcie w pokoju, moi kochani; pójdę z podniesioną głową, bez lęku, bo będzie ze mną nasz Pan i Dziewica Maryja, którzy wezmą mnie w Swoje ramiona.

Mój dobry mężu, wychowuj nasze dzieci tak, jak chciałabym to robić wraz z Tobą. Ashiq, moje ukochane dzieci, opuszczę Was na zawsze, ale będę Was kochać przez całą wieczność. Mama".

Pierwsze miesiące Asia Bibi spędziła w straszliwych warunkach panujących w celi śmierci, oczekując na rozpatrzenie jej ewentualnej apelacji przez pakistański Sąd Najwyższy.

- Asia nigdy nie zachwiała się w swojej wierze. Modli się cały dzień, bo to pozwala jej nie poddawać się – mówi francuska dziennikarka Anne-Isabelle Tollet, korespondentka francuskiej telewizji w Islamabadzie. Warunki, w jakich Asia Bibi czeka na wykonanie kary śmierci (bądź ułaskawienie pod naciskiem światowej opinii publicznej) są dramatyczne. Cela jest ciasna o szerokości wyciągniętych ramion. To izolatka bez okien, zlewu i WC. Budzi się nie przy świetle słonecznym, bo go nie widuje, ale wtedy, gdy przynoszą jej wodę, czyli o szóstej rano. Nie ma wentylacji, więc cierpi z powodu zaduchu i komarów. Spędza dzień, modląc się na łóżku. Myśli o swoich dzieciach. I czeka na wtorek, gdy może zobaczyć swojego męża. Wprawdzie odosobnienie i brak okna to dodatkowe ciężary. Jest to zarazem rodzaj ochrony, ponieważ środowiska islamistyczne groziły, że pozbawią Asię życia. Tollet opowiada też o rodzinie więźniarki. – Znoszą to wszystko z wielkim trudem – mówi, dodając, że cały ciężar prowadzenia domu, wychowania i wykarmienia dzieci spoczywa na mężu Asii, który ma na imię Ashiq. Jest to sytuacja bardzo rzadka, niezwykła dla mężczyzny w tamtej kulturze. Kiedy odwiedza żonę, niezależnie od tego czy dzieci są smutne, czy chore, musi jej mówić, że w domu wszystko jest w porządku, żeby jej nie stresować. Bierze wszystko na siebie, nie może dać sobie upustu, musi zachować pozory stabilności i spokoju - relacjonuje francuska dziennikarka. Potwierdza przy tym, że Asia jest kobietą o silnym charakterze, upartą. Jest też bardzo zakochana w swoim mężu. Tak samo, jak on w niej. Traktują się z miłością, ze słodyczą. A nie jest to regułą w kraju, w którym małżeństwa są raczej aranżowane, niż wynikają z głębokiego uczucia. Najmłodsza córeczka Asii i Ashiqa ma 9 lat. – Jest urocza. To, co się dzieje, ma na nią wielki wpływ. Płacze kilka razy dziennie, bo tęskni za mamą. A jednocześnie wykazuje wielką siłę i dojrzałość. Jest w stanie analizować sytuację matki, Pakistanu, ustawy o bluźnierstwo itd. To niesamowite w tak młodym wieku – dziwi się dziennikarka.

Asia mówi, że ma nadzieję, iż zostanie zwolniona, jednak islamscy duchowni wyznaczyli nagrodę w wysokości około 8000 dolarów dla każdego, kto ją zabije. Dwóch pakistańskich polityków, którzy zabiegali o uwolnienie Asii Bibi, przypłaciło to życiem.

 „Nie wiem, jak długo to wytrzymam. Żyję jedynie dzięki mocy waszych modlitw” – napisała. Jej cela jest zimna, a drzwi nieszczelne. Krewni żyją za daleko, by móc jej pomóc.

Od czerwca po 27 miesiącach izolacji w celi bez okien Asia została przewieziona do normalnego więzienia dla kobiet w Multanie. Przebywa w izolatce. Posiłki spożywa w więziennej stołówce, choć wciąż istnieje poważne niebezpieczeństwo, że zostanie zaatakowana bądź otruta przez którąś z więźniarek.

Bóg był zawsze z nią w tych trudnych chwilach, dawał znaki swej bliskości, pocieszał i umacniał. Jednej z osób, które odwiedziły ją w więzieniu opowiedziała następującą historię.

„Co dzień w mojej celi wydarza się coś pięknego. Każdego ranka między 330 a 400 brązowy ptak z długim dziobem siada na więziennym murze. Ptak ten przychodzi także co wieczór około 17. Siedzi w tym miejscu przez 10 minut rano i 10 minut wieczorem. Ten ptak stał się moim przyjacielem. Rozmawiam z nim, a on też mówi do mnie. Gdy tak każdego dnia patrzę na tego ptaka, staram się zrozumieć, dlaczego przychodzi tu dzień po dniu. Myślę, że to posłaniec od Boga, który przekazuje mi od Niego wiadomość. W obecności tego ptaka czuję się zachęcona i spokojna. Po jego wizycie jestem pocieszona. Myślę, że to bardzo ważny znak od Boga”.

Drodzy bracia i siostry! Ze wzruszeniem wsłuchujemy się w tą relacje pakistańskiej chrześcijanki cierpiącej prześladowanie za odważne wyznawanie imienia Jezusa. Domyślamy się, że po miesiącach spędzonych w celi bez okna było to dla niej szczególne doświadczenie czułości i troski Pana, łaska uśmiechu Świętego Oblicza spoczywającego na niej nieustannie.

Pan zapewniał ją delikatnie o swojej wiernej miłości i bliskości. Ta piękna historia opowiedziana przez Asię przypomina nam biblijną opowieść o proroku Eliaszu, wiernym obrońcy wiary w prawdziwego Boga Izraela. On też przez pewien czas przebywał w miejscu odosobnienia. „Kruki zaś przynosiły mu chleb i mięso rano, oraz chleb i mięso wieczorem ...” (1 Krl 17,6). Pan był ze swoim wiernym sługą i umacniał go.

Asia mówi również, że spędza dużo czasu na modlitwie, w tym modlitwie za osoby na całym świecie, które modlą się za nią i opowiadają się za jej uwolnieniem. Jako chrześcijańska żona i matka skazana na śmierć za rzekome bluźnierstwo przeciw islamowi, mówi, że przebaczyła tym, którzy ją prześladują. Niedawno powiedziała pakistańskiemu dziennikarzowi, który przeprowadził z nią wywiad, że spędza czas na modlitwie i poście w intencji swojej rodziny i innych prześladowanych chrześcijan.

Nie mogła też być obecna na ślubie swojego syna Ashiqa. Jej syn wraz ze swoją nowo poślubioną żoną odwiedzili ją jednak w więzieniu i Asia mogła pomodlić się o błogosławieństwo dla nich.

Niedawno w bożonarodzeniowym liście do papieża Franciszka napisała:

„Wiem, że Ojciec Święty modli się za mnie z całego serca. I to daje mi ufność, że pewnego dnia moje uwolnienie będzie możliwe”.

Wyznaje, że i ona mogła w tym roku świętować Boże Narodzenie w swoim więzieniu, w obecności męża i dzieci, którzy mogli ją odwiedzić. Jej wielkim pragnieniem było móc uczestniczyć w pasterce w Bazylice św. Piotra w Watykanie. „Mam jednak zaufanie do planów Boga względem mnie i być może w przyszłym roku zechce spełnić me pragnienie. (...) W tym momencie chcę się zawierzyć miłosierdziu Boga, który może wszystko. Tylko On może mnie uwolnić” – pisze pakistańska katoliczka.

Drodzy Moi! To świadectwo jest dla nas zobowiązującym darem. Nie wolno nam nigdy zapominać o tych licznych świadkach wiary, naszych bracia i siostrach na całym świecie, którzy tak jak Asia Bibi z Pakistanu, cierpią prześladowanie z powodu swojej wierności i miłości do Pana Jezusa. „Niech trwa braterska miłość – pisze autor Listu do Hebrajczyków. Pamiętajcie o uwięzionych, jakbyście sami byli uwięzieni, i o tych, co cierpią, bo i sami jesteście w ciele” (Hbr 13, 1.3).

Bracia i siostry! Pamiętajmy o nich w ufnej modlitwie potwierdzanej gestami solidarności i wszelkim możliwym wsparciem.

Uwięzienie Asi Bibi oraz wyrok śmierci w jej sprawie poruszyły i zbulwersowały opinię międzynarodową. Od chwili uwięzienia Pakistanki, na świecie podejmowano wiele zabiegów dyplomatycznych, jak również rozpoczęto różnorodne akcje zbierania podpisów pod petycjami zmierzającymi do jej uwolnienia. W sprawę zaangażowały się również organizacje broniące praw człowieka. W jej obronie wypowiadali się papieże Benedykt XVI i Franciszek.

Świadectwo wiary Asii Bibi, podobnie jak innych odważnych chrześcijan, budzi nas z uśpienia, skłania do poważnego rachunku sumienia o kondycję naszej osobistej wiary. Warto nam tutaj zastanowić się nad słowami św. Alfonsa Marii Liguori: „Jeśli ktoś nie pokocha Jezusa ukrzyżowanego, nie pokocha Go nigdy”. To wstrząsające słowa, bo widzimy jak dzisiaj traktuje się ten znak Największej Miłości, jak ta Miłość jest opluwana, znieważana i deptana. „Jeśli ktoś nie pokocha Jezusa ukrzyżowanego, nie pokocha Go nigdy”. To wstrząsające słowa, bo poświadczone męczeństwem tych, którzy dla tej Ukrzyżowanej Miłości oddali i ciągle są gotowi oddać swoje życie. Oni uczą nas jak mamy naszym życiem wyznawać i wielbić imię Jezusa. Oni uczą nas, jak mamy w naszej codzienności, w naszych małych i wielkich wyborach życiowych czynić wszystko w imię Jezusa, w świetle Jego Ewangelii. Ich świadectwo dodaje nam odwagi i budzi zapał do radosnego dzielenia się wiarą, pomimo spotykanych trudności, do głoszenia Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie wszystkim ludziom. Tylko takie autentyczne świadectwo wiary i miłości do Pana staje się promieniem światła spływającego z Oblicza Zmartwychwstałego Jezusa i pociąga innych do Jego Najświętszego Serca. Amen.

                 o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio