11.06.2014
Niech Pan wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego


„Niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego”.

Umiłowani w Chrystusie Panu, bracia i siostry!

Te słowa niosące pociechę i nadzieję wypowiada kapłan pochylając się nad chorym, aby namaścić jego czoło i dłonie poświęconym olejem.

Pełny tekst tej sakramentalnej formułę brzmi: „Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Amen. Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie. Amen.”.

Pierwszą łaską sakramentu namaszczenia chorych jest łaska umocnienia, pokoju i odwagi, by przezwyciężyć trudności związane ze stanem ciężkiej choroby lub niedołęstwem starości. Ta łaska jest darem Ducha Świętego, który odnawia ufność i wiarę w Boga oraz umacnia przeciw pokusom złego ducha, przeciw pokusie zniechęcenia i trwogi przed śmiercią. Wsparcie Pana przez moc Jego Ducha ma prowadzić chorego do uzdrowienia duszy, a także do uzdrowienia ciała, jeśli taka jest wola Boża. Ponadto, "jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone" (Jk 5,15).

Kochani chorzy nie lękajcie się prosić waszych drogich kapłanów o to sakramentalne namaszczenie, w którym Duch Święty przynosi pokrzepienie dla waszej duszy i ciała.

Od chwili chrztu staliśmy się świątynią Bożą i Duch Święty mieszka w nas. To Duch Prawdy daje świadectwo naszemu duchowi, że jesteśmy dziećmi Bożymi i możemy zwracać się do Boga czułym słowem: „Abba, Ojcze!”.

Ojciec Niebieski przez Syna objawił nam swoją miłość i w Duchu Świętym rozlewa ją w naszych sercach. Przez Chrystusa w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca. Duch Święty, Trzecia Osoba Trójcy Świętej, słodka miłości Ojca i Syna, daje nam udział w Boskiej naturze, w wewnętrznym życiu Trójcy Świętej.

„Duch Święty jest Miłością Serca Boga” – powie pięknie o. Jan Chrzciciel Bashobora z Ugandy.

„Duch Święty daje ludzkiemu sercu moc, aby mogło stawić czoło trudnościom i przezwyciężyć je” – uczy św. Jan Paweł II.

To dzięki mocy Ducha Świętego otrzymywanej na modlitwie i w sakramentach Kościoła możemy być świadkami Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego (Dz 1,8), pozostać nieugięci i wierni w godzinie prześladowań znoszonych dla Imienia Jezusa (Łk 12,11-12); z miłością łączyć swoje cierpienia z męką Zbawiciela; z cierpliwością, pokojem i pogodną nadzieją przeżywać czas choroby.

To Duch Pocieszyciel sprawia, że jak jesteśmy uczestnikami cierpień Chrystusowych, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy; że jarzmo Jego krzyża staje się dla nas słodkie, a brzemię lekkie. To Duch Święty sprawia, że chorzy przykuci do wózka inwalidzkiego i łoża boleści promienieją na otoczenie pokojem i nadzieją sięgającą Nieba. To tajemnica niezrozumiała i zakryta dla świata, którą objawia wewnętrznie Duch Święty tym, którzy choć nadal pozostają naznaczeni niemocą ciała, to jednak na twarzach promienieją radością i głębokim pokojem złączeni w miłości z Sercem Najsłodszego Odkupiciela.

Ojciec James Manjackal, znany i ceniony ewangelizator z Indii, który przez 30 lat niestrudzenie głosił Dobrą Nowinę o Chrystusie w ponad stu krajach świata, przez ostatnie miesiące przebywał w szpitalu. Dotknięty paraliżem, będąc przykuty do łóżka powiedział: „Naszym powołaniem jest upodobnienie się do Jezusa. Takie jest właśnie powołanie każdego chrześcijanina: upodobnić się do Jezusa! Jak możemy stać się podobnymi do Jezusa? Czy potrafimy kochać jak Jezus? Czy potrafimy być cierpliwi, łagodni jak Jezus? Tak, możemy być tacy mocą Ducha Świętego. […] Chrześcijanin powinien błyszczeć w świecie jak najjaśniejsza gwiazda! Musimy stać się jasnymi pochodniami promieniującymi na wszystkich światłem Chrystusa - przez nasze słowa, czyny oraz działanie! Pan powołuje każdego chrześcijanina do bycia świadkiem mocą Ducha Świętego. […] To obowiązek chrześcijanina. Zatem moc Ducha Świętego zstępuje na nas po to, abyśmy upodobnili się do Jezusa i byśmy stali się pełnymi mocy świadkami Chrystusa.

Tego właśnie doświadczyli Apostołowie [w Dzień Pięćdziesiątnicy]. [Zostali napełnieni Duchem Świętym] i wyszli, by głosić Ewangelię z mocą. Już nie obawiali się Żydów. Co więcej, byli teraz gotowi oddać życie za Jezusa. […] W dzisiejszych czasach wielu chrześcijan boi się cierpieć z Jezusem – zauważa o. James. Wszyscy chcą otrzymać Ducha Świętego, wysławiać Pana, cieszyć się pokojem, radością, uzdrowieniem, wszelkimi łaskami. Tylko bardzo nieliczni chcą mieć udział w cierpieniach Chrystusa!

Moi drodzy Bracia i Siostry! Jeżeli prawdziwie miłujecie Jezusa, jeśli chcecie Go naśladować, miejcie świadomość, iż On niekiedy powoła was do współcierpienia z Nim”. Tak mówił ze szpitalnego lóżka ten chory kapłan napełniony Duchem Świętym, pełen wewnętrznego pokoju i radości, pomimo swojej fizycznej niemocy i bezradności.

Drodzy bracia i siostry! W naszym życiu szukamy mocy z wysoka, gdy czujemy się bezsilni, bezradni i zagubieni. Prosimy o nią zwłaszcza w obliczu najbardziej niezrozumiałego daru — choroby i cierpienia. Duch Święty Pocieszyciel przychodzi z pomocą naszej słabości. Napełnia nas pokojem, odwagą i nadzieją. Więcej – jedynie On – Duch Święty potrafi radykalnie przemienić ludzkie życie w dar z siebie Bogu i ludziom składany. Ojciec Święty Jan Paweł II napisał, że w Duchu Świętym Bóg bytuje na sposób daru (por. DV 10) i w Duchu Świętym również człowiek potrafi żyć na sposób daru.

Pięknie ukazuje to świadectwo pani Marianny Popiełuszko, matki błogosławionego kapłana - męczennika: „Ja to wiedziałam, że jego życie nie na darmo idzie. Ja wam powiem jedną sprawę. Ojciec mój, przed śmiercią, ostatni rok leżał nie przewracając się na łóżku. (…) Ojciec, czyli dziadek ks. Jerzego mówi tak: - ja całe łoże ofiarowuję w intencji tego wnuka, swoje łoże, swoje bóle. Wszystko ofiarowali mój Ojciec za tego mego syna kapłana”.

Drodzy bracia i siostry!

Słuchając tego świadectwa lepiej rozumiemy, gdzie młody ks. Jerzy czerpał siły do mężnego wyznawania wiary i uczył się tej ofiarnej miłości do Boga, Kościoła i Ojczyzny.

Jak uczy św. Jan Paweł II Duch Święty przychodzi do naszych serc w następstwie i za cenę Chrystusowego odejścia przez krzyż. Także przez krzyż cierpienia i bólu tych, którzy przez wiarę i miłość łączą się z Męką Zbawiciela.

Ojciec Święty podczas spotkania z chorymi w kościele Ojców Franciszkanów w Krakowie w 1979 roku, powiedział: „Nawrócenie grzeszników idzie poprzez Wasze cierpienie. Jestem o tym najgłębiej przekonany. Tak jak zbawienie świata, odkupienie świata idzie poprzez Krzyż Chrystusa, tak ciągłe nawracanie grzeszników w świecie idzie poprzez Wasz Krzyż, poprzez Wasze cierpienie”.

Umiłowani w Chrystusie, bracia i siostry!

Jak wielkim skarbem w budowaniu Królestwa Bożego są osoby chore, które z wiarą i miłością łączą swoje ludzkie cierpienia z Męką Chrystusa. To Duch Święty umacnia i uzdalnia ich do takiej pięknej postawy serca, do takiego daru z siebie dla dobra najbliższych i ewangelizacji świata.

Święty Paweł Apostoł pisze, że „miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany” (por. Rz 5, 5), oraz podkreśla, że ona ze wszystkich darów duchowych jest największa (por. 1 Kor 13, 13), ona ożywia i łączy wszystkie charyzmaty, nadaje im wartość i prawdziwy sens. Ona sprawia, że nasze życie i posługa w Kościele staje się hymnem chwały dla Pana. Bez tej miłości nie można się zbawić, ani uświęcić, nie można osiągnąć wieczystej komunii z Bogiem, bo jak mówi św. Jan Ewangelista: „Bóg jest miłością”.  Dlatego Apostoł Paweł mówiąc o różnych darach duchowych pomocnych w ewangelizacji i budowaniu Mistycznego Ciała Chrystusa wzywa, aby przede wszystkim starać się posiąść miłość (por. 1 Kor 14, 1).

Posiąść tę miłość, bracia i siostry, to pozwolić się pochwycić i prowadzić przez Ducha Świętego.

Papież Benedykt XVI uczy: „Życie chrześcijańskie to nieustanne wchodzenie na górę spotkania z Bogiem, aby później zejść, niosąc miłość i siłę, które z niego się rodzą, aby służyć naszym braciom i siostrom z taką samą miłością jak Bóg”.

Jak pisze jeden z karmelitów: „Życie chrześcijańskie polega na sprawianiu, aby Chrystus w nas zamieszkał i z nas docierał do naszych braci, którzy najbardziej potrzebują Jego miłości, Jego pomocy, Jego uzdrowienia. (…)

W świecie, w którym wszystko, nawet opieka nad chorymi, zostaje skomercjalizowane, potrzeba serc odnowionych przez Ducha Świętego, serc takich jak Serce Maryi, zdolnych chwytać i przekazywać nieskończenie potężną miłość naszego Boga. Wtedy ujrzymy uzdrowienia o wiele liczniejsze i bardziej zadziwiające ku chwale Pana. A świat znów uwierzy, że Ojciec posłał swego Syna, napełnionego Duchem Świętym, „aby głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, (…) aby pocieszać wszystkich zasmuconych, (…) aby im dać wieniec zamiast popiołu, (…) pieśń chwały zamiast zgnębienia na duchu” (Iz 61,1-3)” (o. Marcelino Iragui OCD).

Drodzy bracia i siostry!

Tego uczy nas tutaj Maryja Bolesna, która z miłością pochyla się nas Ciałem Ukrzyżowanego Syna i nad każdym ze swoich dzieci, szczególnie tych zranionych na duszy i ciele. 

Spoglądając dyskretnie na wota zdobiące ściany wokół Cudownej Figury i przeglądając ze wzruszeniem karty Księgi Łask i Cudów Matki Boskiej Bolesnej lepiej rozumiemy, że jest Ona wierną i płodną Oblubienicą Tego, którego nazywamy Pocieszycielem.

Święty Jan Paweł II mówi:

„Wpatrując się w Nią - Uzdrowienie chorych - wielu chrześcijan w kolejnych stuleciach nauczyło się opiekować chorymi z prawdziwie macierzyńską czułością”.

Przykładem może być dla nas postać, wielkiego czciciela Maryi Oborskiej, świątobliwego karmelity, charyzmatycznego kapłana, o. Wincentego Kruszewskiego, którego grób znajduje się w krypcie pod kościołem.

Kiedyś został zapytany przez pewnego kapłana, jak on to robi, że leczy, że pomaga ludziom niepokojonym przez szatana? Odpowiedział pełen prostoty:

„Odprawiam Mszę świętą o Duchu Świętym w intencji nieszczęśliwego człowieka, a następnie modlę się do Matki Boskiej Bolesnej – słynącej tu cudami”.

Tak mówił ten cichy i pokorny kapłan, ceniony spowiednik przenikający w Duchu Świętym ludzkie sumienia, przypominający zapomniane grzechy; egzorcysta, który palcem Bożym – czyli mocą Ducha Świętego – wyrzucał złego ducha z opętanych, przywożonych do klasztoru w Oborach.

Wierzę, że ojciec Wincenty jest cichym opiekunem i stróżem tego sanktuarium, wiernym przyjacielem wszystkich chorych, ubogich i trapionych przez złego ducha, którzy proszą go o wstawiennictwo u Boga.

„Mój ból pozostał przy grobie ojca Wincentego” – napisała Gabrysia z Gniewu, uzdrowiona z raka kości.

Drodzy Bracia i Siostry!

Świadectwo tego pokornego karmelity, męża modlitwy zaprawionego w pokucie i napełnionego Duchem Świętym świadka Bożej miłości jest dla nas wszystkich bardzo cenne i pouczające.

Widziano go zawsze z różańcem w dłoniach, klęczącego często przed Tabernakulum u stóp Cudownej Figury Matki Bolesnej. Z tego Ukrytego Źródła czerpał miłość Bożą, którą rozlewał na wszystkich z którymi się spotykał. 

My także, schodząc z tego oborskiego wzgórza od Matki Bolesnej, powracając do naszych domów, chcemy zabrać w naczyniach naszych serc miłość Bożą, rozlaną w nas przez Ducha Świętego.

Pragniemy zanieść tę uzdrawiającą miłość Bożą do naszych rodzin, do naszej codzienności, do tych wszystkich, którzy się źle mają, a szczególnie do tych, którzy nie wierzą w Chrystusa. By i oni poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ogarnia wszystkie swoje dzieci.

Drodzy bracia i siostry, tego uczy nas tutaj, w tej oborskiej „Sali na górze”, Maryja Bolesna, okrywając nas swoim płaszczem – szkaplerzem świętym.

Jako Jej wierne dzieci bądźmy apostołami szkaplerza karmelitańskiego, dzielmy się tym darem z innymi, szczególnie z naszymi drogimi chorymi i cierpiącymi. Potrzeba nam do tego mądrości, odwagi i przede wszystkim miłości, którą Duch Święty, Pocieszyciel, rozlewa w naszych sercach. Potrzeba nam wierności i uległości Jego delikatnym natchnieniom, otrzymywanym na modlitwie. Pozwólmy się prowadzić Duchowi Świętemu. Jak Maryja, która napełniona Duchem Świętym udała się z posługą miłości do swej krewnej Elżbiety w Ain Karem, tak i my biegnijmy do chorych z darem Bożej miłości. Pozwólmy, by Duch Święty Pocieszyciel przemawiał i działał także przez nas.

Dlatego odnawiajmy codziennie nasze oddanie się Maryi, Jej miłość w naszych sercach, Jej spojrzenie w naszych oczach, Jej uśmiech na naszych twarzach, Jej pokój w naszym głosie, Jej miłosierdzie w naszych wyciągniętych dłoniach. Pozwólmy, by nas prowadziła i używała według swojej woli, kiedy i jak chce, bądźmy posłuszni Jej cichym wezwaniom, by mogła przez nas kontynuować swoje macierzyńskie nawiedzenie i opatrywać rany swoich dzieci. Wtedy będziemy godni nosić Jej imię: Pieta - Wspólnota miłości Matki Bolesnej w służbie chorym i cierpiącym.

Idźmy ze szkaplerzem Maryi do wszystkich chorych i starszych przebywających w domach, szpitalach, hospicjach, Domach Pomocy Społecznej. Wprowadzajmy ich pod płaszcz czułej opieki Maryi, oni tego ciepła szaty Jej macierzyńskiej miłości najbardziej potrzebują. W ten prosty sposób Maryja Bolesna przypomina im o swej cichej obecności u ich boku, podobnie jak była u boku Syna na kalwaryjskiej drodze, i pod Jego krzyżem na Golgocie. Ileż pociechy, otuchy i nadziei niesie ta pokorna brązowa szata Niebieskiej Matki okrywająca czule ich chore ciała i zbolałe serca w drodze na szczyt Bożej Chwały.

To będzie nasza odpowiedź – w duchu Maryi - na Chrystusowe wezwanie: „Byłem chory, a odwiedziliście Mnie” (Mt 25, 36). Niech Pan do tej pięknej samarytańskiej posługi wspomoże nas łaską Ducha Świętego.

Zgromadzeni dzisiaj w Oborskiej „Sali na Górze” razem z Maryją, Matką Jezusa i naszą, wołajmy:

„Veni Sancte Spiritus - Przybądź Duchu Święty, napełnij nasze serca i zapal w nich ogień Twojej miłości”. Napełnij nas Twoją mocą, pokojem i radością, abyśmy przez nasze życie, nasze słowa i czyny, mogli stać się wobec wszystkich ludzi wiernymi świadkami miłości zmartwychwstałego Chrystusa.

Matko Bolesna z Oborskiego Wieczernika, razem umiłowanym Janem Pawłem II ku Tobie z ufnością zawracamy nasze oczy i serca:

„Twojej matczynej dobroci powierzamy łzy, westchnienia i nadzieje chorych. Niech uleczy ich rany dobroczynny balsam pocieszenia i nadziei. Ich cierpienie, zjednoczone z cierpieniem Jezusa, niech się stanie narzędziem odkupienia.

Twój przykład niech nas prowadzi, abyśmy umieli uczynić z naszego życia nieustanny hymn uwielbienia miłości Bożej. Rozbudź w nas wrażliwość na potrzeby innych i gorliwość w niesieniu pomocy cierpiącym, daj nam zdolność towarzyszenia samotnym i budowania nadziei tam, gdzie rozgrywają się ludzkie dramaty. Na każdym etapie naszego życia, radosnym czy smutnym, z macierzyńską miłością ukazuj nam Twego Syna Jezusa, o łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo. Amen.

                 o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio