Drodzy
Pielgrzymi, zgromadzeni w Oborskim Sanktuarium!
Droga
Wspólnoto Miłości Matki Bolesnej poświęcona służbie chorym i cierpiącym!
Czego
najbardziej potrzebujemy w naszej samarytańskiej posłudze bliźniemu?
Papież
Franciszek w Orędziu na zbliżający się XXIII Światowy Dzień Chorego obchodzony
tradycyjnie 11 lutego, w liturgiczne wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, pisze o
potrzebie zdobywania mądrości serca (sapientia cordis).
Najpierw
papież wskazuje, że „jest ona postawą wlaną przez Ducha Świętego w
umysły i serca tych, którzy potrafią otworzyć się na cierpienia braci i
dostrzec w nich obraz Boga”.
Pewnego
dnia do Lourdes przyjechał włoski lekarz Agostino Gemelli (czytaj: Agostino
Dżemelli). Interesowały go uzdrowienia, o których nawet gazety pisały. Nie
wierzył, że nie można ich naukowo wyjaśnić. Kiedy podszedł do groty, by
przyjrzeć się chorym, poczuł, że musi natychmiast pójść do spowiedzi.
A
potem... wyjechał z Lourdes i wstąpił do franciszkanów. Swój majątek
przeznaczył na budowę kliniki w Rzymie. Tej samej, w której kilka razy leczono
Ojca Świętego Jana Pawła II, zwanej dzisiaj kliniką Gemellego.
Dalej
papież Franciszek w swoim Orędziu mówi nam, że „Mądrością serca jest służba
bliźniemu”, której piękny przykład daje nam biblijny Hiob mówiący: “Niewidomemu
byłem oczami, chromemu służyłem za nogi”.
Papież
mówi o tym, że „wielu chrześcijan także dziś świadczy, że są “oczami
niewidomego” i “stopami chromego”! To osoby, będące blisko chorych, którzy
potrzebują stałej opieki, pomocy w umyciu się, ubraniu czy spożywaniu posiłków”.
W
Lourdes Niepokalana Dziewica objawiła czułość Boga wobec chorych, oczekując
zarazem, że staniemy się przedłużeniem Jej macierzyńskich dłoni. Tak jak ci
uśmiechnięci młodzi wolontariusze lourdzkiego sanktuarium, towarzyszący chorym
na wózkach, pomagający im wjechać do groty objawień na chwilę serdecznej
modlitwy, a potem napić wody ze źródła, czy nawet zanurzyć z wiarą w specjalnym
basenie.
„Mądrość
serca to trwanie przy bliźnim – mówi papież Franciszek. Czas spędzony obok
chorego jest czasem świętym. To uwielbienie Boga, który kształtuje nas na obraz
swego Syna, który “nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje
życie na okup za wielu” (Mt 20, 28). Jezus sam powiedział: “Ja jestem
pośród was jako ten, który służy” (Łk 22, 27).
Prośmy
z żywą wiarą Ducha Świętego, aby dał nam łaskę zrozumienia wartości
towarzyszenia, często w sposób cichy, tym naszym siostrom i braciom, którzy,
dzięki naszej bliskości i naszej życzliwości, poczują się bardziej kochani i
umocnieni.
Mądrość
serca to wyjście poza siebie ku bliźniemu. Świat, w którym żyjemy zapomina
niekiedy o szczególnej wartości, jaką ma czas spędzony przy łóżku chorego, gdyż
jest się pochłoniętym przez pośpiech, nawał obowiązków, rzeczy do wykonania i w
ten sposób łatwo zapomina się o wartości bezinteresownej opieki nad bliźnim. U
źródeł takiej postawy jest często letnia wiara, która zapomniała o słowach
Pana: “Wszystko to Mnieście uczynili” (Mt 25, 40)”.
Bernadeta
z Lourdes, po zakończeniu objawień wstąpiła do klasztoru sióstr szarytek w
Nevers, gdzie w infirmerii opiekowała się chorymi.
Jedna
z sióstr zapamiętała rady, jakie dała
jej Bernadeta: „Nie zapominaj o tym, by
w każdym biedaku widzieć Naszego Pana (...). Im bardziej odrażający jest chory,
tym bardziej trzeba go miłować”.
Papież
Franciszek uczy, że „Mądrość serca oznacza być solidarnym z bliźnim bez
osądzania go. Miłość potrzebuje czasu. Czasu, aby leczyć chorych i czasu
na ich odwiedzanie. Czasu, aby zatrzymać się przy nich, jak przyjaciele Hioba:
“Siedzieli z nim na ziemi siedem dni i siedem nocy, nikt nie wyrzekł słowa, bo
widzieli ogrom jego bólu”(Hi 2,13). Przyjaciele Hioba jednakże ukrywali w
sobie negatywny osąd o nim: myśleli, że jego nieszczęście było karą Bożą za
popełnioną winę. Natomiast prawdziwa miłość jest dzieleniem się bez osądzania,
bez usiłowania nawracania drugiego; jest wolna od fałszywej pokory, która w
gruncie rzeczy szuka uznania i chełpi się z dokonanego czynu.
Doświadczenie
Hioba znajduje swoją autentyczną odpowiedź tylko w Krzyżu Jezusa, najwyższym
akcie solidarności Boga z nami, zupełnie darmowym, bezgranicznie miłosiernym”.
Tej
właśnie „mądrości serca” uczył nas swoim przykładem Święty z Wadowic. Pan Józef
Mucha, który przez 16 lat był osobistym kierowcą kardynała Karola Wojtyły w
Krakowie, wspomina:
„Pamiętam,
że stałym punktem programu wizytacji parafialnych były odwiedziny chorych. Jak
nie dało się do jakiegoś domu samochodem dojechać, to na piechotę szedł. […]
Bardzo przeżywał te wizyty u chorych. Długo rozmawiał z nimi, spowiadał,
namaszczał, pocieszał. Sam widziałem, jak ich przytulał, jak serdecznie
rozmawiał. […] Wojtyła szedł do każdego, nawet najbardziej zniszczonego czy
zaniedbanego domu. Był dla wszystkich i każdemu chciał pomóc. […] Za wszystkich
się modlił, nieprzerwanie, nigdy nie wypuszczał z rąk różańca. […] Pamiętam,
jak kiedyś pojechaliśmy w Krakowie do domu emerytów. Ja czekałem w samochodzie,
a Kardynał siedział tam przynajmniej godzinę. Ale kiedy wrócił, wydał mi się
jakiś inny, […] czułem, że coś musiało się wydarzyć. Minęło dwa, może trzy dni,
woła mnie do siebie, daje mi jakąś kopertę i mówi:
- Panie Józefie, pamięta pan,
gdzie byliśmy dwa
dni temu?
- Pamiętam.
- To proszę zawieźć ten list
do tej pani, wie pan której, prawda?
- Wiem.
I zawiozłem ten list. Okazało
się, że w tym domu mieszkał taki człowiek, który powiedział, że jeśli sam
Kardynał osobiści do niego przyjedzie, to on się może wtedy wyspowiada. No i
faktycznie pojechał, spowiedź się odbyła właśnie wtedy, kiedy tam byliśmy. I
zaraz potem ten człowiek zmarł. A list, który wiozłem, to były jakieś wyrazy
współczucia. To też coś mówi, prawda?” – dodaje Pan Józef.
Takim
był Kardynał Karol Wojtyła w Krakowie i takim pozostał jako Papież Jan Paweł II
na Watykanie.
Drodzy
bracia i siostry! Prośmy Boga o taką „mądrość serca” i „wyobraźnię miłosierdzia”
dla każdego z nas, gdy zbliżać się będziemy do łóżka chorego w naszym domu, w
szpitalu i hospicjum.
Przede
wszystkim pamiętajmy, aby powiedzieć o nim Panu Jezusowi w naszej ufnej
modlitwie, tak jak Szymon Piotr powiedział o swojej chorej teściowej, która
leżała w gorączce: „Zaraz powiedzieli Mu o niej. On
zbliżył się do niej i ująwszy ją za rękę podniósł. Gorączka ją opuściła” (Mk 1,
30 – 31).
Dzisiaj
właśnie pragniemy powiedzieć Mu o naszych drogich chorych braciach i siostrach,
którzy zgromadzili się w Oborskim Domu Maryi i tych, którzy pozostali w naszych
domach przykuci do łoża boleści, ale przez wiarę i modlitwę łączą się z nami
duchowo przy ołtarzu Chrystusa.
Z
wiarą powierzmy ich Sercu Jezusa, Niebieskiego lekarza obecnego w Najświętszej
Eucharystii, prosząc, aby ich nawiedził i pokrzepił swoim miłosiernym błogosławieństwem.
Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
|