17.10.2015
01.12.2015 - ostatnia aktualizacja
Maryjne Nawiedzenie


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Drodzy Czciciele Matki Bożej Bolesnej, zgromadzeni w ciszy Oborskiego Karmelu!

W zwieńczeniu ołtarza głównego oborskiej świątyni znajduje się okrągły obraz (tzw. tondo) przedstawiający ewangeliczną scenę Nawiedzenia w Ain Karem (por. Łk 1, 36 – 56). Na progu domu Elżbieta wita swoją młodziutka krewną z Nazaretu. Nadchodząca Maryja będąca brzemienną jest ubrana w różową suknię i błękitny płaszcz, a na Jej głowie biały welon. Elżbieta ukazana jest jako kobieta starsza, w zielonej sukni i ciemnoniebieskim płaszczu. Z tyłu za Elżbietą stoi jej mąż Zachariasz. Natomiast za Maryją widzimy idącego pielgrzyma, mężczyznę z ciemną brodą, w niebieskiej szacie i brązowym płaszczu, z kapeluszem na głowie i kosturem, czyli laską pielgrzymią w ręku, oraz workiem przerzuconym przez plecy.

Ten okrągły obraz znajdujący się nad Cudowną Figurą przypomina o początku fundacji i tytule nadanym oborskiej świątyni. W roku 1605 Łukasz i Anna Rudzowscy, starsi i bezdzietni małżonkowie, właściciele Obór, zaprosili i umówili się z karmelitami z Bydgoszczy, i tuż po święcie Nawiedzenia NMP, podpisali w Rypinie akt erekcyjny kościoła i klasztoru. Karmelici bydgoscy obejmując nową fundację przynieśli ze sobą Pietę – wsławioną już łaskami figurę Matki Bożej Bolesnej. Ich przybycie do Obór oznaczało przybycie Maryi, ponieważ „Carmelus totus Marianus est” (Karmel jest cały Maryjny). I tak w Oborach rozpoczęło się to niezwykłe Maryjne Nawiedzenie, które trwa do dzisiaj. Jak mówi pobożna legenda, zapisana przez klasztornego kronikarza, Figura Matki Bożej Bolesnej dwukrotnie była z powrotem zabierana przez karmelitów do Bydgoszczy, ale sama w jakiś cudowny i nadprzyrodzony sposób z powrotem przenosiła się do Obór. W ten sposób Matka Bolesna dała znać, że sama wybrała sobie i ukochała to ciche i ustronne miejsce, i tutaj pragnie spotykać się ze swoimi dziećmi. Od tego dnia do Oborskiego Karmelu przybywają pokolenia rozmodlonych pielgrzymów, aby w ciszy spotkać się z Maryją, doświadczyć łaski Jej macierzyńskiego nawiedzenia i wyśpiewać Bogu radosne „Magnificat”.

Także i my pełni ufności przybywamy dzisiaj na oborskie wzgórze i za poetą wołamy:

„Matko Bolesna, Oborska Pani,

Serca Ci swoje niesiemy w dani –

Do stóp Twych świętych kornie padamy,

Czulszej od Ciebie Matki nie znamy …

Matko Bolesna Twa Pieta sławna,

Cudami słynie od dawien dawna –

Ty naszych dziadów, ojców, leczyłaś

I nas darz zdrowiem o Matko miła …” (Jan Jagodziński z Golubia – Dobrzynia).

Drodzy Moi! Tutaj doświadczamy tego o czym Papież Franciszek tak pięknie napisał: „Mamy Matkę, której oczy są czujne i dobre jak oczy Syna; Jej macierzyńskie serce jest pełne miłosierdzia, jak On; Jej ręce chcą pomagać, jak ręce Jezusa, które łamały chleb dla łaknących, które dotykały chorych i ich uzdrawiały. Napełnia nas to ufnością i otwiera na łaskę i miłosierdzie Chrystusa. Maryja jest Matką pocieszenia, która pociesza swoje dzieci”.

O tym przypominają nam liczne wota dziękczynne zdobiące ściany prezbiterium i świadectwa zapisane w Oborskiej Księdze Łask i Cudów Matki Bożej Bolesnej.

Maria z Warszawy napisała:

„Na moje pierwsze spotkanie z Matka Bożą Bolesną w Oborach, przyjechałam autokarem z grupą pielgrzymkowa z Warszawy - Białołęki. Było to 13 października 2012 roku. Tego dnia przyjęłam Szkaplerz Matki Bożej.

Koleżanki widząc jak płaczę podpowiedziały mi abym przed błogosławieństwem, powiedziała kapłanowi o tym co mnie gnębi. Wtedy ze łzami w oczach powiedziałam o swoim żalu i rozpaczy która mnie męczyła od ponad 20 lat.

Kiedyś miałam dwoje dzieci. Miałam, bo po 9 latach leczenia na białaczkę, Pan Bóg zabrał mi synka. Miał 12 lat. Mógł żyć, bo miał całe życie przed sobą. Gdy odszedł, chodziłam jak w amoku, moje serce napełniło się czarą goryczy. Wtedy zwątpiłam. Moje serce skamieniało bo nie potrafiłam nawet przytulić młodszej córki, która wtedy bardzo potrzebowała ciepła i miłości. Byłam tak zrozpaczona, że nie widziałam tego co ona przeżywa po odejściu brata. Kiedyś powiedziała mi, że też chciałaby być taka chora jak jej brat, to może wtedy bym ją przytulia do siebie. Wówczas nie zdawałam sobie z tego sprawy jaką ogromną krzywdę nieświadomie jej wyrządziłam. Żal do Pana Boga trochę ustąpił jak zostałam babcią. Mam dwie wspaniałe wnusie. A mimo to, jak zbliżał się dzień odejścia synka, wszystko wracało jak bumerang. Żal, rozpacz, zwątpienie i pytanie "dlaczego"  na które nie ma odpowiedzi. Pielgrzymując do Sanktuarium w Oborach, prosiłam Matkę Bolesną o uwolnienie mnie z więzów rozpaczy.

Podczas modlitwy o uzdrowienie podeszłam do kapłana. Stojąc przede mną ojciec karmelita poprosił mnie abym z ufnością podała mu swoje dłonie i powtarzała za nim słowa modlitwy, której nie pamiętam, a która zaczynała się słowami "Jezu, ufam Tobie". Zasnęłam w Duchu Świętym. Od tego momentu czułam się lekką, jakby ktoś zdjął mi ciężar z pleców.

11 kwietnia tego roku minęło 25 lat od odejścia mojego synka. Pierwszy raz od 25 lat nie płakałam. Teraz wiem i wierzę w to że to Matka Bolesna w Oborach wysłuchała mojej modlitwy i zdjęła ze mnie kajdany rozpaczy”.

Drodzy bracia i siostry! Nawiedzenie Maryi - to dla nas wielki dar i jednocześnie zadanie. W istocie, Maryja pragnie kontynuować swoje nawiedzenie razem z nami i przez nas, pragnie, byśmy stali się przedłużeniem Jej matczynych ramion.

Jak uczy św. Jan Paweł II „Maryja (…) uznając się za służebnicę Pana, oddaje się zarazem na służbę Jego miłości do ludzi. (…) Znamienne jest, że przyjąwszy wielkodusznie zwiastowanie anielskie, udaje się pospiesznie do Elżbiety, aby jej pomóc. (…) Wpatrując się w Nią - Uzdrowienie chorych - wielu chrześcijan w kolejnych stuleciach nauczyło się opiekować chorymi z prawdziwie macierzyńską czułością”.

Dlatego Ojciec Święty Franciszek zwracając się do chorych i tych, którzy otaczają ich troskliwą opieką, powiedział:

„W trosce Maryi odzwierciedla się czułość Boga. Ta czułość uobecnia się w życiu licznych osób, które są blisko chorych i potrafią zrozumieć ich potrzeby, nawet najbardziej niedostrzegalne, ponieważ patrzą oczami pełnymi miłości. (…) Wszystkim, którzy służą chorym i cierpiącym, życzę, by ożywiał ich duch Maryi, Matki Miłosierdzia”.

Drodzy Moi! Od Maryi spieszącej z pomocą do krewnej Elżbiety w Ain Karem, od  Maryi Bolesnej stojącej pod krzyżem Syna uczmy się nawiedzać i czuwać przy łóżku chorego, trwać przy nim z miłością i oddaniem, i oczami wiary widzieć w nim umęczone Oblicze samego Chrystusa.

Ona, swoim przykładem i wstawiennictwem, pragnie wspomagać nas w tej posłudze miłości wobec chorych i cierpiących. Pozwólmy Jej działać w nas i przez nas, kiedy i jak chce. Dlatego codziennie odnawiajmy nasze oddanie się Maryi, Jej miłość w naszych sercach, Jej spojrzenie w naszych oczach, Jej uśmiech na naszych twarzach, Jej pokój w naszym głosie, Jej miłosierdzie w naszych wyciągniętych dłoniach.

 Razem z Maryją odwiedzajmy chorych niosąc im nadzieję, czułość i miłość Boga, i pamiętajmy o słowach Chrystusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (por. Mt 25, 36.40).

Drodzy bracia i siostry!

Wiosną tego roku odnowiona została Cudowna Figura Matki Bożej Bolesnej, a obecnie trwa gruntowna renowacja ołtarza głównego poświęconego Pani Oborskiej. Także i my, jako parafianie i wierni czciciele Matki Bolesnej, jesteśmy wezwani do głębokiej duchowej odnowy. Zróbmy wszystko, aby Maryja jeszcze bardziej tronowała i jaśniała w naszych sercach, w naszym życiu i w naszej posłudze drugiemu człowiekowi.

W takim maryjnym duchu starajmy się przeżywać tegoroczny Adwent, który rozpocznie się już jutro.

Do tego wzywa nas papież Franciszek, który bullą Misericordiae Vultus ogłosił Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia.

Rok Święty Miłosierdzia rozpocznie się 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

„Słodycz Jej spojrzenia niech nam towarzyszy w tym Roku Świętym, abyśmy wszyscy potrafili odkryć radość z czułości Boga” – pisze papież Franciszek.

Ojciec Święty w swojej bulli wspomniał także o „sanktuariach, nawiedzanych przez wielu pielgrzymów, którzy właśnie tam bardzo często doświadczają w sercu łaski i znajdują drogę do nawrócenia”.

Biskup Płocki Piotr Libera dekretem z dnia 24 listopada 2015 r. ustanowił Sanktuarium w Oborach świątynią jubileuszową - miejscem świętym, w którym wierni będą mogli uzyskać łaskę odpustu zupełnego przez cały okres trwania Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia.

Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

„Żyjmy intensywnie Jubileuszem, prosząc Ojca o przebaczenie grzechów i o udzielenie swojego miłosiernego odpustu. Bądźmy miłosierni dla innych, tak jak Ojciec jest miłosierny dla nas”. Naśladujemy Maryją w Jej radosnej posłudze miłości wobec brzemiennej Elżbiety.

Matka Pana spiesząca z Nazaretu do Ain Karem przekazuje nam na koniec jeszcze jedną ważną naukę – pewien cudowny sekret swego Serca. Maryja w scenie Nawiedzenia wskazuje nam, że źródłem tej czynnej i ofiarnej miłości bliźniego jest Serce Jezusa, nasze zjednoczenie z Nim poprzez modlitwę i częstą Komunię świętą. On, choć jeszcze ukryty w Jej dziewiczym łonie, rozpala Jej Serce i Ona Go niesie z radością do Elżbiety. Pięknie wyjaśnia to św. Jan Paweł II mówiąc, że Maryja w pewnym sensie jest „tabernakulum” – pierwszym „tabernakulum” w historii, w którym Syn Boży (jeszcze niewidoczny dla ludzkich oczu) pozwala się adorować Elżbiecie, niejako „promieniując” swoim światłem poprzez oczy i głos Maryi.

Najmilsi Bracia i Siostry!

Trzeba, aby Jezus tak promieniował poprzez każdego z nas, gdy przyjmujemy Go do serca w Komunii świętej i idziemy z Nim do naszych rodzin, pochylamy się nad dziećmi, odwiedzamy chorych, ofiarujemy nasz czas samotnym, odwiedzamy osoby starsze – przeżywające jesień życia, gdy idziemy codziennie do naszego Ain Karem – z pokorną posługą miłości.

Bez Niego taka czynna i wytrwała miłość bliźniego byłaby wręcz niemożliwa. Mówi o tym święta Faustyna w swoim Dzienniczku, gdy wyznaje: O Jezu (…)  gdybyś sam nie zapalał w duszy mojej tej miłości, nie umiałabym w niej wytrwać. Sprawia to Twoja miłość Eucharystyczna, która mnie codziennie zapala (Dz 1769).

Przypomina o tym także Służebnica Boża Wanda Malczewska, żyjąca w XIX wieku polska mistyczka, troskliwie opiekująca się chorymi i ubogimi. W jednej z wizji mistycznych z ust Matki Bożej usłyszała słowa: „Córko Moja! Czyżbyś ty dotąd żyła i wśród różnych bied pokój duszy zachowała, gdybyś Najświętszego Sakramentu co­dziennie nie przyjmowała! Któż cię uleczył z ciężkiej, obłożnej cho­roby... Kto ci daje siły obchodzić chorych, jeżeli nie Najświętszy Sakrament?".

Przykładem może być także święty Józef Moscati, lekarz z Neapolu, z wielkim poświęceniem oddany posłudze swoim pacjentom. Temu, kto pytał go, jak jest w stanie to wszystko wytrzymać, odpowiadał w prosty sposób: "Kto przyjmuje Komunię Świętą każdego ranka, ma ze sobą ładunek energii, który nie ulega wyczerpaniu".

Podobnie Błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty wskazuje nam Jezusa obecnego w tabernakulum ołtarza i mówi: „Tutaj jest źródło mojego życia, mojego powołania i poświęcenia się ludziom cierpiącym. On jest moim życiem, moją miłością, moim wszystkim”.

Pięknym przykładem w tym względzie może być dla nas świadectwo Anny Marii, które nadesłała z Jerozolimy.

„Matka Najświętsza zaprosiła mnie tutaj do Ziemi Świętej, abym tu mogła doznać jeszcze większej bliskości i miłości Jej Syna.

I rzeczywiście, spotykam Go na codzień w swoich podopiecznych, tj. chorych, niepełnosprawnych i cierpiących dzieciach, którym posługuję jako wolontariuszka w ośrodku Saint Vincent ( Świętego Wincentego) w Ain Karem. Jest to dom prowadzony przez siostry Szarytki, w którym znalazło miejsce 70 dzieci różnych wyznań, w wieku 2-24 lat. Są wśród nich dzieci żydowskie, muzułmańskie, a także chrześcijańskie, ale przede wszystkim – wszystkie są Dziećmi Bożymi.

Dzieci w przeważającej części są upośledzone fizycznie i umysłowo. Mało które dziecko chodzi o własnych siłach. Często leżą na łóżkach lub siedzą – w dostosowanych do ich zniekształceń postawy – wózkach inwalidzkich. Mają duże zniekształcenia kręgosłupów oraz kończyn górnych i dolnych. Nie przyjmują bezpośrednio pokarmów, lecz są karmione za pomocą kroplówek bądź strzykawek – poprzez wypuszczoną sondę – bezpośrednio do żołądka. Często dzieci są niewidzące, bądź niesłyszące. Potrzeby fizjologiczne oddają samoczynnie do pampersów. Dzieci te nie dożywają wieku dorosłego człowieka, ze względu na poważne schorzenia wewnętrzne organizmu. Opieka nad dziećmi (tak jak w szpitalu) jest całodobowa. Sprawują ją wolontariusze z całego świata, w tym najwięcej z Europy. Wśród nich są także osoby z Polski. Praca wolontariusza polega na zapewnieniu pełnej obsługi choremu dziecku, tj. kąpaniu, ubieraniu, karmieniu, podawaniu leków, wykonywaniu niezbędnych czynności i ćwiczeń rehabilitacyjnych, dzięki którym niektóre dzieci zaczynają chodzić, a inne tylko siadać w wózkach.

Ja pracuję 7 godzin dziennie, samodzielnie z czwórką dzieci w wieku od 8-18 lat. Wszystkie dzieci są bardzo wesołe, śmieją się głośno, gdy rozpoznają mój głos lub dotyk. Nie ukrywam, że praca jest bardzo ciężka, tak pod względem fizycznym jak i psychicznym, ale rekompensuje to wielka miłość do tych „Aniołów”, w których czuję obecność Pana Jezusa.

Kierując się ludzkim rozumem nie brałam nigdy pod uwagę, że mogę kiedyś podjąć pracę wymagającą tak dużej odporności psychicznej, odpowiedniej kondycji fizycznej i przygotowania zawodowego – bo tych mi brakowało.

Tymczasem w planie Bożym wszystko jest możliwe. Pan stawiając przede mną takie zadanie o wszystko się zatroszczył, uzdrawiając moje chore ciało i duszę, przystosował je do możliwości wykonywania tej posługi, którą pełnię już ponad dwa lata.

Drugą, a właściwie pierwszą, moją wielką miłością, z której czerpię siły i moc do posługi chorym i niepełnosprawnym dzieciom – jest Adoracja Najświętszego Sakramentu. Prawie codziennie, przez wszystkie dni wolne od pracy, a także wolne godziny – przychodzę, aby spotkać się z żywym Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie. I tutaj odnajduję moją miłość, radość i szczęście. To tutaj Pan Jezus obdarza mnie tak licznymi łaskami. To tutaj czerpię moc, siłę, pokój i mądrość do życia oraz do tej posługi cierpiącym istotom. To stąd wychodzę umocniona i wzbogacona o te dary, które mogę zanieść swoim podopiecznym. A tu radość moja nie zna granic, gdy widzę uśmiech na twarzy dziecka – to sam Jezus do mnie się uśmiech, to sam Jezus okazuje swoją nieskończoną miłość”.

Drodzy bracia i siostry! Jednocząc się z Chrystusem poprzez częstą adorację i komunię świętą, módlmy się razem z Błogosławioną Misjonarką Miłości:

Panie, oto moje ręce: weź je, aby niosły pomoc ubogim i cierpiącym. Oto moje stopy, aby mogły pójść i nawiedzić tych, którzy są samotni. Oto mój głos dla tych, którzy potrzebują słów pełnych miłości. Oto moje serce: niechaj służy jedynie dla miłości. Weź moje serce i wszystko, co posiadam. Amen.

Przypominam także wcześniejsze rozważanie p.t. „Maryjne Nawiedzenie – dar i zadanie”.

                 o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio