Tradycyjnie, jak co roku, w drugą sobotę lipca odbyło się w Oborach Ogólnopolskie Spotkanie Rodziny Karmelitańskiej. Do Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej przybyło blisko 4 tys. pielgrzymów z całej Polski (w tym ponad 60 grup autokarowych). Uroczystej koncelebrowanej Mszy św. ku czci Matki Bożej z Góry Karmel przewodniczył i homilię wygłosił o. Piotr Męczyński O. Carm., opiekun pielgrzymów, a słowo powitania do przybyłych pątników – czcicieli Matki Bożej Szkaplerznej skierował kustosz sanktuarium i przeor klasztoru o. Włodzimierz Durbas. Konferencję poświęconą św. Teresie z Avila z okazji 500 – lecia jej urodzin wygłosił o. dr. Jerzy Skawroń, karmelita z Lublina. Kapłani (w tym księża seniorzy – emeryci z Płocka) przez wiele godzin słuchali spowiedzi. Spotkanie poświęcone było życiu konsekrowanemu. Piękno i radość tego życia poświęconego całkowicie Boskiemu Oblubieńcowi ukazały świadectwa 5 sióstr zakonnych (karmelitanki, pasterka, nazaretanka) oraz o. Mariusza Płuciennika, Asystenta Prowincjalnego i Promotora Powołań, karmelity z Krakowa. Hasłem były słowa: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię" (Mk 1, 15), a piękną ilustracją był specjalnie namalowany obraz p. Ilony Koll – Korwel z Hanoweru, nawiązujący do ewangelicznej sceny rozmowy Jezusa z Samarytanką przy studni w Sychar (por. J 4, 1-42). Podczas uroczystej ceremonii wielka liczba pielgrzymów przyjęła brązowy szkaplerz Królowej Karmelu. Oprawę muzyczną przygotowały zespoły Echo Maryi i Flos Carmeli. Spotkanie, jak zawsze zakończyła godzinna adoracja Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie z błogosławieństwem lourdzkim na Placu. Wszystkim Drogim Pielgrzymom i Parafianom dziękujemy serdecznie za radość braterskiego spotkania i wspólnej modlitwy w Oborskim Domu Maryi, za piękne świadectwo waszej wiary i miłości do Boga, Kościoła i Ojczyzny. Poniżej umieszczona została HOMILIA (Daj Mi pić) i ŚWIADECTWO (Pan to sprawił). KONFERENCJA o św. Teresie z Avila znajduje się w zakładce Rozważania. Poniżej można zobaczyć filmy ze zdjęciami, artykuły i zamówić wierną relację filmową na płytach DVD. Film ze zdjęciami: obejrzyj część I i część II.
"Przy studni łask" - relacja ze spotkania w "Gościu Niedzielnym". Zobacz
W oborskim "gołębniku" Matki Bożej - relacja na facebook karmelitów. Zobacz
Filmową relację na płytach
DVD (zapis całego spotkania na dwóch płytach: część pierwsza - 180 min. i część druga - 200 min.) można zamawiać na adres:
Józef Gołębiewski
Oś. Armii Krajowej
2/19
87 - 600 LIPNO
Tel. kom. 0-603 881
089 Słowa z Ewangelii według św.
Jana
Jezus przybył do miasteczka
samarytańskiego, zwanego Sychar, w pobliżu pola, które /niegdyś/ dał Jakub
synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział
sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z
Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! Jego uczniowie
bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do
Niego Samarytanka: Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci
dała się napić? Żydzi bowiem z Samarytanami unikają się nawzajem. Jezus
odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten,
kto ci mówi: Daj Mi się napić - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej.
Powiedziała do Niego kobieta: Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka.
Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba,
który dał nam tę studnię, z której pił i on sam, i jego synowie i jego bydło? W
odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie
pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki,
lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku
życiu wiecznemu. Rzekła do Niego kobieta: Daj mi tej wody, abym już nie
pragnęła i nie przychodziła tu czerpać. A On jej odpowiedział: Idź, zawołaj
swego męża i wróć tutaj. A kobieta odrzekła Mu na to: Nie mam męża. Rzekł do
niej Jezus: Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a
ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z
prawdą. Rzekła do Niego kobieta: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie
nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest
miejsce, gdzie należy czcić Boga. Odpowiedział jej Jezus: Wierz Mi, kobieto, że
nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie
czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ
zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest,
kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a
takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem; potrzeba więc, by
czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie. Rzekła do Niego kobieta:
Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam
wszystko. Powiedział do niej Jezus: Jestem Nim Ja, który z tobą mówię. Na to
przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Jednakże żaden
nie powiedział: Czego od niej chcesz? - lub: - Czemu z nią rozmawiasz? Kobieta
zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: Pójdźcie,
zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie
jest Mesjaszem? Wyszli z miasta i szli do Niego. (…) Wielu Samarytan z owego
miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: Powiedział mi
wszystko, co uczyniłam. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go,
aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło
na Jego słowo, a do tej kobiety mówili: Wierzymy już nie dzięki twemu
opowiadaniu, na własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On
prawdziwie jest Zbawicielem świata.
Homilia
Drodzy
w Chrystusie Panu, bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Karmelu!
Na
ulicach naszych miast spotykamy osoby ubrane w zakonne habity, które różnią się
kolorem i krojem. To ci, którzy idąc za głosem powołania całkowicie ofiarowali
się Bogu składając śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, bądź do nich się
przygotowują.
O
pięknie i wartości życia poświęconego Bogu przez profesję rad ewangelicznych,
przypomina nam obchodzony Rok Życia Konsekrowanego.
Jak
mówi Biskup Płocki Piotr Libera: „Pierwszym celem tego roku jest spojrzenie z
wdzięcznością na to, co w życie całego Kościoła i każdego człowieka, wnosiły i
wnoszą zgromadzenia zakonne”.
Biskupi
Polscy w jednym z listów pasterskich napisali: „Życie konsekrowane bierze swój
początek ze spotkania. To sam Bóg w Chrystusie wychodzi na spotkanie tych,
których wzywa do szczególnej komunii z Nim i pozwala im doświadczać
Jego bliskości”.
Przypomina
o tym obraz umieszczony dzisiaj na ołtarzu, który nawiązuje do ewangelicznej
sceny spotkania Jezusa z Samarytanką przy studni Jakuba w Sychar. Tą
Samarytanką na obrazie jest siostra karmelitanka.
„Daj
Mi pić!” – mówi spragniony Jezus do kobiety z Ewangelii. Zwróćmy uwagę jak Pan
Jezus sam cudownie przygotował to spotkanie. Gdy ona przyszła do studni, aby
czerpać wody, On już czekał na nią z całą miłością swego Serca. Przyszła do
studni z wiadrem i ze swoimi pragnieniami, a On pierwszy wyciągnął do niej
swoją dłoń i powiedział: „Daj Mi pić!”. Te słowa przypominają nam, że „Bóg
pragnie nas, naszych serc, naszej miłości i to pragnienie umieścił w sercu
Jezusa”
(papież Franciszek).
Chrystus
rozmawiał z nią jak najlepszy przyjaciel, który pragnie jej dobra i szczęścia,
który wie o niej wszystko i każdą najtrudniejszą prawdę potrafi łączyć zawsze z
miłością, a miłość z prawdą.
Z
łagodnością i delikatnością przenikał i dotykał jej serca swoim Boskim Słowem.
Całą swoją postawą budził ufność w Miłosierdzie Boże, przywracał jej prawdziwe
piękno i godność, prowadził do wejścia na drogę nawrócenia i wiary w Niego,
jako obiecanego i oczekiwanego Mesjasza, jedynego Zbawiciela świata. Pan Jezus
obiecał jej prawdziwą „wodę życia” – Dar Ducha Świętego. „Tylko Jego Duch jest
wodą, dającą prawdziwe i wieczne życie”. Duch Święty, Trzecia Osoba Trójcy
Świętej, jest miłością wzajemną Ojca i Syna. Ta „miłość Boża rozlana jest w
sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” – uczy św. Paweł.
Dlatego podobnie jak Samarytanka, jak św. Teresa z Avila, powinniśmy prosić
Jezusa: „Panie, daj mi tej wody”, Twojego Ducha, Twojej Miłości.
Bracia
i Siostry! Także i my zbliżmy się z wiarą do źródła, którym jest Chrystus, aby
przyjąć „wodę życia” – dar Ducha Świętego i ugasić pragnienie serca.
Chrystus
dzisiaj pragnie spotkać się z nami, Boże Serce z naszym sercem. On sam z czułą
i troskliwą miłością przygotował to spotkanie przy „oborskim źródle”. Wszyscy,
podobnie jak ewangeliczna Samarytanka, jesteśmy zaproszeni do tego spotkania i
do takiej serdecznej rozmowy z Panem. Tej rozmowy, czyli modlitwy serca uczymy
się właśnie w Karmelu, o czym przypomniał nam wcześniej ojciec Jerzy w swojej
konferencji.
Taką
nową Samarytanką jest dla nas św. Teresa z Avila, Reformatorka Karmelu, która
mówiła:
„Modlitwa (...) jest to, zdaniem moim, poufne
i przyjacielskie obcowanie z Bogiem i wylana, po wiele razy
powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje”.
„O
ileż to razy wspominam, tę wodę żywą, o której Pan mówił Samarytance! I dlatego
tak bliska jest mi ta scena Ewangelii, a z cała pewnością była mi ona taką od
wczesnego dzieciństwa, gdy nie rozumiejąc tego dobra tak jak obecnie, często
błagałam Pana, aby dał mi tej wody. I zawsze tam, gdzie przebywałam, miałam
obraz z tą sceną, gdy Pan dotarł do studni”
„Daj Mi pić!” – ta prośba miłosiernego
Zbawiciela, wyrażona na początku spotkania z Samarytanką, napełnia nas
wzruszeniem i uzmysławia prawdę o pokorze Boga, który w Chrystusie
pierwszy wychodzi na spotkanie grzesznika z darem swojej miłości i
miłosierdzia.
Drodzy
bracia i siostry!
Jezus
Żywy obecny w pokorze Świętej Hostii pragnie dzisiaj spotkać się z nami przy
ołtarzu, jak z Samarytanką przy studni. Przez usta kapłana kieruje do nas swoje
Słowo, dotyka naszego serca, obdarza miłosierdziem w sakramentalnej spowiedzi,
przywraca godność dziecka Bożego, daje siebie samego w sakramencie Ciała i
Krwi, całe swoje Serce i całą swoją miłość. Wreszcie przez pokorną posługę
kapłana obdarza błogosławieństwem, przez jego namaszczone dłonie podaje nam
„wodę życia”, napełnia Duchem Świętym, Jego ożywczą mocą, pokojem i radością.
Ta
pokorna miłość Boga objawiona w Chrystusie nieustannie pociąga rzesze
mężczyzn i kobiet do dawania Mu radykalnej odpowiedzi. Nie może być ona
niczym innym jak tylko miłością, obejmującą całego człowieka. Na tym właśnie
polega radykalizm życia konsekrowanego, że cały człowiek oddaje się do dyspozycji
Temu, który ukochał go aż do końca.
„Daj
Mi pić” – mówi Boski Oblubieniec siedząc przy studni, w miejscu gdzie biblijny
Jakub spotkał swoją przyszłą żonę Rachelę, która była pasterką owiec (por. Rdz
29,1-14). Te prośba Jezusa stała się dla wielu serc zaproszeniem do całkowitego
oddania Bogu w darze oblubieńczej miłości. Ta wzajemna miłość zaowocowała
różnorodnymi formami życia konsekrowanego, które Duch Święty wzbudził
w Kościele. Często właśnie osoby konsekrowane, nie tyle poprzez
działalność zewnętrzną, ile przez głęboką komunię z Bogiem, wskazują
źródło wody żywej – otwarte Serce Zbawiciela, pokazują światu skąd czerpać siłę
i nadzieję na przyszłość oraz jak budować wzajemne relacje w oparciu
o przebaczenie i miłość.
Św.
Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, mistyczka i stygmatyczka, nazywana Małą Arabką,
przyjęła habit karmelitanek bosych mając 20 lat. Na progu swego życia zakonnego
napisała: „Nie potrafię wypowiedzieć jak jestem szczęśliwa, będąc w Karmelu.
Pomiędzy siostrami zawsze i wszędzie miłość. Jest nas tutaj dwadzieścia sześć,
ale jesteśmy jak jedna dusza”.
Niezwykła
jest historia jej powołania zakonnego.
Miriam
urodziła się w rodzinie arabskich katolików. Niedługo śmierć zabrała oboje
rodziców – najpierw ojca, a po kilku dniach matkę. Zgodnie ze zwyczajem
osierocone dzieci zostały zabrane przez rodzinę. Miriam – zaadoptował bogaty
stryj, który po kilku latach przeniósł się z Palestyny do Aleksandrii
w Egipcie.
Gdy
Miriam miała prawie 13 lat, opiekunowie, wierni tradycji, bez wiedzy
i zgody dziewczyny obiecali jej rękę mieszkającemu w Kairze
młodzieńcowi. Poinformowano ją o tym dopiero wtedy, gdy nadszedł czas
zawarcia małżeństwa. Narzeczony przyniósł kosztowną biżuterię, przygotowano
haftowane suknie. Wbrew woli starszych Miriam podjęła jednak decyzję, że nie
wyjdzie za mąż, poświęcając swe życie Chrystusowi. Rodzina początkowo myślała,
że to tylko dziewczęcy kaprys, poproszono więc proboszcza i miejscowego
biskupa, aby przekonali Miriam, że powinna być posłuszna swoim przybranym
rodzicom. Ona jednak nie zmieniła swej decyzji, odczuwając w sercu siłę
Bożego wezwania. Aby potwierdzić swe postanowienie, obcięła warkocze... Rodzina
nie zaakceptowała zamiarów Miriam. Rozgniewany wuj traktował ją odtąd jak obcą,
przeznaczył do pracy w kuchni, zrównując z niewolnicami. Zlecano jej
najcięższe posługi.
Po
kilku miesiącach upokorzeń Miriam zapragnęła nawiązać kontakt ze swym jedynym
bratem, przebywającym w Galilei. W ukryciu podyktowała list,
w którym prosiła Pawła, aby ją odwiedził. Zaproszenie to miał dostarczyć
służący muzułmanin, wybierający się właśnie w podróż do Nazaretu. Podczas
odwiedzin w jego domu Miriam opowiedziała o swym trudnym losie.
Gospodarz wyraził wielkie współczucie, był oburzony sposobem potraktowania jej
przez wuja – chrześcijanina. Zaproponował porzucenie chrześcijaństwa, przejście
na islam. Stanowcza odmowa doprowadziła go do furii.
Rozwścieczony
przestał panować nad sobą, przewrócił dziewczynę na ziemię i podciął jej
gardło. Przerażeni domownicy w obawie przed konsekwencjami wynieśli zakrwawione
ciało na pustą uliczkę. Wydarzyło się to 7 września 1858 r., w wigilie
święta Narodzenia Matki Najświętszej. Krewni Miriam byli zupełnie nieświadomi
tragedii. Sądzili, że uciekła z domu, gdyż nie chciała dłużej znosić złego
traktowania, i dlatego jej nie szukali.
Wspominając
po latach tę dramatyczną sytuacje, Miriam zapewniała, że przeżyła prawdziwą
śmierć, a następnie wizję nieba. Usłyszała sąd: Twoja księga jeszcze nie jest zapisana. Gdy
zniknęła wizja, Miriam spostrzegła, że znalazła się w nieznanej grocie,
w towarzystwie ubranej w błękitną suknie młodej kobiety. Dzięki
staraniom opiekunki udało się zaszyć przecięte gardło.
Siedemnaście
lat po tym wydarzeniu znany lekarz z Marsylii, ateista, badając bliznę
gardła u Miriam, stwierdził brak kilku pierścieni tchawicy. Badania
podsumował wyznaniem: Musi istnieć Pan Bóg, gdyż
nikt na świecie bez cudu nie mógłby przeżyć po takim zranieniu.
Powoli
dziewczyna odzyskiwała zdrowie. Przed rozstaniem opiekunka zarysowała przed
rekonwalescentką jej przyszłość: nie zobaczysz
już swej rodziny; wyjedziesz do Francji, gdzie wstąpisz do zakonu. (...)
Przyjmiesz habit karmelitański w jednym domu zakonnym, śluby złożysz
w drugim, a umrzesz w trzecim, w Betlejem.
Następnie zaprowadziła Miriam do kościoła franciszkanów, przywołała zakonnika
i odeszła. Wszystko w jej życiu wypełniło się tak jak zapowiedziała
tajemnicza opiekunka. Wiele lat później Miriam uświadomiła sobie, kim była
troszcząca się o nią Piękna Pani z groty – z całym przekonaniem
twierdziła, że ocalenie zawdzięcza Matce Bożej.
Wspominając
Panią w błękitnej sukni z płomienną miłością śpiewała:
U stóp Maryi,
mej kochanej Matki, odzyskałam życie.
O, wy wszyscy, którzy cierpicie,
Przyjdźcie do Maryi,
Wasze zbawienie i wasze życie
Są u stóp Maryi. [...]
Bracia
i siostry, święta Mistyczka z Betlejem mówi dzisiaj do nas:
Wy, którzy mówicie, że jestem sierotą, popatrzcie: Mam Matkę na
wysokościach, w niebie.
Szczęśliwe dziecko takiej Matki!...
Drodzy
bracia i siostry! Powróćmy jeszcze do spotkania Jezusa z Samarytanką przy
studni w Sychar. Pan powiedział do niej: „Daj Mi pić”. Te słowa Boskiego
Oblubieńca mocno wyryły się w jej sercu. Rozważała je i zrozumiała, że „Bóg
pragnie zbawienia wszystkich ludzi”, pragnie, aby przyprowadziła do Niego także
inne dusze. Ewangeliczna niewiasta pobiegła zatem, aby tą radością spotkania z
Jezusem podzielić się ze swoimi Rodakami. A oni poruszeni jej świadectwem,
widząc jej duchową przemianę, przyszli do Niego. Spotkali Go osobiście. Potem
powiedzieli do Samarytanki: „Wierzymy już nie dzięki Twemu opowiadaniu, na
własne bowiem uszy usłyszeliśmy i jesteśmy przekonani, że On prawdziwie jest
Zbawicielem świata” (J 4, 42).
Drodzy
bracia i siostry, historia spotkania Jezusa z Samarytanką pomaga nam zrozumieć,
czym jest w swej istocie nowa ewangelizacja, do której wezwani są wszyscy
ochrzczeni, a więc każdy z nas.
Mamy
tutaj piękny przykład jak ważne dla głoszenia innym ludziom dobrej nowiny o
Chrystusie jest świadectwo naszego osobistego spotkania z Panem.
Myślę,
że każdy z nas zetknął się w swoim życiu z takim świadectwem, może była to
siostra zakonna na katechezie lub w zakrystii, na sali szpitalnej lub przy
furcie klasztornej, promieniująca – jak ewangeliczna Samarytanka – radością
swego spotkania z Chrystusem, niosąca w naczyniu swego serca Jego wielką miłość
do każdego człowieka.
„Daj
Mi pić” – mówi Jezus. Drodzy Moi! Trzeba nam uważnie wsłuchać się w te słowa
Pana wypowiedziane przy studni Jakuba, a potem w Jego „Pragnę” – wypowiedziane na krzyżu. Te słowa, umęczony
i spragniony Chrystus nieustannie wypowiada do nas poprzez usta ubogich i
chorych spotykanych na drodze naszego życia, poprzez samotnych i opuszczonych
starców, poprzez ludzi zagubionych na drogach grzechu i rozmaitych uzależnień.
„Zaprawdę powiadam wam: wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
najmniejszych, Mnieście uczynili – mówi Jezus. Bo byłem spragniony, a daliście
Mi pić”. Dobrze zrozumiała te słowa siostra Maria od Jezusa Ukrzyżowanego.
„Miej dużo ofiarnej miłości! – mówiła. Jeśli jesteś spragniony i dają ci wody,
podaj tę szklankę bliźniemu, który również pragnie, chociaż tobie bardziej chce
się pić niż jemu… ale masz pewność, że Pan da ci pić ze swej ręki”. Oczami
wiary rozpoznawała w bliźnim umęczone Oblicze Boskiego Oblubieńca i miłością swego
serca gasiła Jego pragnienie. Pewnego dnia s. Maria niosła dzbany z wodą dla
robotników pracujących przy budowie klasztoru karmelitanek w Betlejem. Upadła
wtedy tak nieszczęśliwie, że złamała lewą rękę w kilku miejscach. Pomimo
troskliwej opieki rozwijała się u niej gangrena. Zmarła po kilku dniach w wieku
33 lat, zjednoczona w doskonałej miłości ze swym Boskim Oblubieńcem. Wyszła Mu
na spotkanie, pragnąc ugasić Jego pragnienie. W jednym z ostatnich listów
pisze:
„Znalazłam
radość mego serca, odnajdując mego Stwórcę! Ten, który jest Wszystkim,
wystarczy, już niczego więcej nie potrzeba mi na ziemi, moje serce jest
napełnione, całe wypełnione. (…)
Mam
tylko jedno pragnienie, które mnie spala, jedno jedyne: iść do Jezusa! (…)
Jezus!
Na to imię moje serce tańczy z radości”.
Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni pod macierzyńskim płaszczem Królowej Karmelu!
Zawierzając
dzisiaj wszystkie osoby konsekrowane Matce Bożej, prośmy niech otoczy opieką
działalność charytatywną, duszpasterską i misyjną osób konsekrowanych. Niech
otoczy swoją matczyną opieką wszystkie mniszki żyjące w ukryciu klauzury,
oddane modlitwie i pokucie, wypraszające łaski dla całego Kościoła. Wyrażając
wdzięczność za ich modlitwę i pracę w winnicy Pańskiej, prośmy Boga, aby
wszystkich chronił i darzył pomyślnością, aby powiększał liczbę tych, którzy
radosnym sercem podejmą drogę życia konsekrowanego.
Drodzy
Pielgrzymi, kochani bracia i siostry, patrzę na was i widzę obecnych na tym
Placu wielu młodych. Myślę o tym z jaką miłością Pan Jezus spojrzał na
Samarytankę, gdy przyszła czerpać wodę ze studni. I myślę o tej wielkiej
miłości z jaką teraz patrzy na was, drogie dziewczęta i chłopcy. Pragnę
powiedzieć każdemu z was:
„Drogi
Młody Przyjacielu! Jeśli słyszysz głos Mistrza, który Cię wzywa – odpowiedz
hojnie i wielkodusznie, z radością i entuzjazmem. Życie
konsekrowane jest piękną przygodą, której bohaterem jest On sam, Jezus
Chrystus, Twój Zbawiciel. Tylko z Nim życie może być naprawdę spełnione.
Jeśli Pan Cię wzywa, nie ociągaj się, zaufaj Mu i wyrusz w drogę! To droga
miłości do jej wiecznego źródła, którym jest Bóg. Jezus zabierze Cię ze sobą i
poprowadzi za rękę, jako swoją oblubienicę. On, który pragnie twego serca ugasi
twoje pragnienia wodą swojej czułej Miłości. Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
Świadectwo s. Agnieszki,
karmelitanki bosej z Ełku
Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Rozpoczynamy
Godzinę Świadectw.
Przez
wiele lat w Oborskim Sanktuarium posługiwała Agnieszka z Radziejowa, grająca
pięknie na skrzypcach. Należała do zespołu muzycznego Flos Carmeli – Kwiat
Karmelu. Cztery lata temu zdecydowała, że swoim dalszym życiem będzie śpiewać
Panu jako karmelitanka bosa.
Jako
mniszka, żyjąca w ukryciu karmelitańskiej klauzury, nie może być tutaj obecna
fizycznie, ale jest obecna duchowo i razem ze swoim siostrami obejmuje nas
serdeczną modlitwą wstawienniczą. Kilka dni temu s. Agnieszka napisała:
„Ukochani
Bracia i Siostry w Chrystusie, wszyscy którym Najdroższy Bóg pobłogosławił dziś
obecnością w oborskim Domu Matki. Z serca pozdrawiam Was z Klasztoru Sióstr
karmelitanek bosych w Ełku.
Rozpocznę
słowami papieża Franciszka, które streszczają w sobie wszystko, co chciałabym
dzisiaj powiedzieć.
„Ten,
kto spotkał Chrystusa, jak Samarytanka przy studni, nie może zachować dla
siebie tego doświadczenia, ale odczuwa pragnienie by się nim dzielić, aby
prowadzić innych do Jezusa. Wszyscy powinniśmy się zastanowić, czy ludzie,
którzy nas spotykają, dostrzegają w naszym życiu ciepło wiary, czy widzą na
naszych twarzach radość z tego, że spotkaliśmy Chrystusa!” (Watykan 14 października 2013 r.).
Podobnie
jak Samarytanka z Ewangelii, także i ja spotkałam Pana.
Kilka
lat temu koleżanka z pracy, przywiozła mnie do tego świętego miejsca, do Obór. Byłam
wtedy ciężko chora.
I
Pan to sprawił, że pewnego dnia po prostu wstałam i poszłam, czy raczej
pobiegłam, bo ze zdrowiem ciała otrzymałam coś jeszcze, niezwykły, wewnętrzny
napęd do świadczenia o Jezusie i Jego miłości. Zaczęłam pisać piosenki; „Nic
nie zdoła mnie powstrzymać, życiem pragnę Ciebie wyznać, strach samotność czy
cierpienie nie zatrzyma mnie. A Ty Panie, tak mnie przemień abyś we mnie został
tylko Ty. Chcę być z Tobą, cierniem dłonie zranić, chcę swym życiem otrzeć z
twarzy łzy.”
Najlepszy
Bóg dał mi miłość do Kościoła, pragnienie a właściwie determinację do poznania
Go, zaczęłam studiować dokumenty Magisterium Kościoła, moje zauroczenie
Kościołem rośnie z każdą chwilą.
Ta
jedna chwila spotkania z Jezusem, zaowocowała też miłością do człowieka. Bóg
otworzył moje serce na każdego spotkanego i niespotkanego Brata. Nie myślałam
dokąd mnie doprowadzi ta przemiana, modliłam się, pracowałam, wszystko
składałam w ręce Boga.
W
marcu 2011 roku pojechałam do Izraela.
Oddałam Bogu cały czas pielgrzymowania w Ziemi Świętej, jednak miałam
jedno pragnienie: słyszałam wcześniej, że Siostry Karmelitanki w Betlejem
przechowują płaszcz Małej Arabki, świętej Marii od Jezusa Ukrzyżowanego, miałam
potężne pragnienie dotknięcia tej relikwii. Niestety, przewodnik zapytany
odpowiedział, że nic nie wie o płaszczu, poza tym wizyty w Karmelu w Betlejem
nie ma w programie. Wtedy pojawił się Ojciec Jan Kanty karmelita bosy, który
miał nam towarzyszyć. Jego radość, siła, młodość ducha, a miał wtedy 78 lat,
sprawiły, że zaczęłam myśleć „ja tak chcę żyć, tak chcę wyglądać w wieku 78
lat.” Odważyłam się zapytać Ojca o płaszcz św. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego…
Uśmiechnął się tylko, a następnego poranka pielgrzymi dowiedzieli się o zmianie
programu dnia. I tak w Uroczystość św. Józefa stanęliśmy w przed relikwiami
Małej Arabki w Karmelu w Betlejem. Nie umiem powiedzieć co czułam. Po Mszy
Świętej, Ojciec poprosił żebym pomodliła się przed ołtarzem. Po chwili wrócił i
okrył mnie płaszczem, płaszczem świętej karmelitanki. To było prawdziwe
spotkanie, czułam się otulona Jej świętością, napełniała mnie coraz
potężniejsza radość i świadomość jedności. Jakby w tej chwili dobry Bóg uczynił
mi dar i dał poznać, że jesteśmy jednym Kościołem, że święci bracia wspierają
nas pielgrzymujących, że silni zawsze wspierają słabych. Że naszym powołaniem
jest trwanie w komunii, Komunii z Bogiem i każdym człowiekiem, że nikt z nas
nie jest sam. Wiedziałam, że św. Mariam już zawsze będzie ze mną. Kilka tygodni
później Siostry ofiarowały mi relikwie krwi tej świętej.
Pielgrzymka
zakończyła się, a ja po przyjeździe do Polski podjęłam decyzję o powrocie do
Ziemi Świętej, wylot zaplanowany był na 2 maja.
1
maja 2011 r. razem z Ojcem Janem Kantym odwiedziliśmy Siostry karmelitanki bose
w Klasztorze w Ełku. Spędziliśmy z Siostrami popołudnie, przy pożegnaniu Matka
Jadwiga przeorysza klasztoru zapytała: „Agnieszko czy nie myślałaś o życiu w
Karmelu…?”
Wtedy
nie myślałam, ale Pan to sprawił…
Wróciłam
do Izraela. Pracowałam jako wolontariuszka w pustelni Getsemani na Górze
Oliwnej, a Pan prowadził mnie ścieżkami Karmelu. Pojechałam do Haify, dzięki
dobroci i miłości ojców karmelitów bosych kilka tygodni mieszkałam w Klasztorze
Stella Maris na Górze Karmel. Dniami rozmawiałam z ukochanymi Ojcami, modliłam
się w klasztornym dzikim ogrodzie, ze ścieżek Drogi Krzyżowej na stokach
Karmelu patrzyłam na porty Haify, na morze, odwiedzałam kochane siostry
karmelitanki bose. Noce spędzałam przy figurze Królowej Karmelu. Wiem, że
Maryja uczyła mnie żyć. Wiem, że moje
serce zrozumiało Jej naukę. Stamtąd właśnie, z Klasztoru Stella Maris na Górze
Karmel, zadzwoniłam do Klasztoru w Ełku. Siostry zgodziły się, żebym po
powrocie wstąpiła do ich wspólnoty.
Pan
był dla mnie cudownie łaskawy. Wielokrotnie odwiedziłam kolebkę Karmelu –
Dolinę Męczenników z ruinami pierwszego karmelitańskiego kościoła, piłam wodę
ze Źródła Eliasza, poznałam wszystkie siostry i braci karmelitów bosych w
Izraelu. Doświadczyłam potęgi wspólnoty miłości, potęgi jaka płynie z jedności
karmelitańskiej rodziny. Poznałam też życie palestyńskich wspólnot katolickich.
Wielokrotnie wracałam do Betlejem, do św. Mariam. Siadałam przed relikwiami
świętej żeby trwać, bez słów, bez myśli, po prostu, być razem przed Panem. To
były moje pierwsze wspólnotowe karmelitańskie modlitwy.
5
września 2011 roku rozpoczęłam w Ełku swoje zakonne życie. Od pierwszego dnia w
Karmelu czuję się jak w domu.
Może
się wydawać zadziwiające, że człowiek powołany do tego, by biec głosząc Jezusa
i Jego Miłość, odnajduje swoje miejsce w ukryciu klauzury. Ja wiem, że to
miejsce najlepsze. Często patrząc na klauzurową kratę myślę: przyjaciółko,
dzięki Tobie idę na cały świat, duchowo staję przy każdym człowieku, idę tam
dokąd nie pójdzie nikt.
Papież Franciszek, przypomina nam mniszkom klauzurowym: „Wasze
powołanie (…) jest pukaniem do Serca Pana. Jesteście jak Mojżesz, który wznosił
ręce ku górze, modląc się, podczas gdy naród walczył” (16.05.2015).
Doświadczam
ogromnie, że klauzura nie zamyka, nie oddziela, wręcz przeciwnie, otwiera
przestrzeń najczystszej miłości, miłości, która jest darem Boga, miłości dla
każdego.
Nasz
klasztor dla wielu ludzi [świeckich] stał się oazą miłości i nadziei.
Przychodzą szukać tutaj pomocy, pokoju, pocieszenia.
Staramy
się być blisko naszych sióstr i braci, tak przez modlitwę – korzystając z
przywileju jaki nam daje nasze powołanie, jak i poprzez pracę. Pracujemy dużo,
niejednokrotnie ciężko, a ponieważ budujemy klasztor, urządzamy ogród, zajęć
nam nie brakuje. Ale każdy trud, każdy wysiłek jest darem, który przyjmujemy
jako nasz udział w życiu każdego zabiegającego o godny byt człowieka. Ta
tajemnicza wymiana wypływa z naszego głębokiego poczucia jedności i komunii z
każdym człowiekiem.
Wiele
lat temu Ojciec Karmelita z Obór przesłał mi wiadomość o treści: „Agnieszka w
Sercu Jezusa mieszka”. Ten wierszyk stał się i jest do dzisiaj hymnem mojego
serca. Wtedy moja sytuacja nie była łatwa, [ciężko chorowałam], brak
mieszkania, stabilizacji finansowej, nie miałam nawet swojego instrumentu i
ciągle grałam na pożyczonych skrzypcach. Uchwyciłam się tej myśli. Uwierzyłam,
że mam swój dom w Sercu Boga.
Dzisiaj
tam właśnie, w Sercu Jezusa spotykam każdego człowieka. Klęcząc przed Panem w
Jego oczach widzę was wszystkich. Pan poprowadził mnie i sprawił, że w Jego
mistycznym ciele, w Jego Sercu kocham każdego człowieka.
Kończąc
pragnę zwrócić się do każdego i każdej z Was. Przyjmijcie dar jakim jest nasze
ukryte życie [w Karmelu]. Zanim rano wstaniecie do pracy, siostry klauzurowe,
na kolanach przed Panem przygotowują przez modlitwę i miłość świat na przyjęcie
nowego dnia, na przyjęcie każdego z Was. W gorącej modlitwie prosimy o pokój,
pełnię łask dla wszystkich ludzi, o miłość i nadzieję. I wierzymy, że Pan
wysłuchuje nasze pokorne modlitwy.
Dziękuję
Ukochanemu Bogu za dar mojej dzisiejszej obecności wśród Was. Papież Franciszek
zachęca nas mniszki do wychodzenia z ukrycia bez wychodzenia z klauzury, czuję,
że właśnie zrealizowaliśmy tę zachętę.
Sercem
patrzę na Was. Na początku sierpnia 2011 roku wraz z przyjaciółmi, z którymi
kilka lat posługiwałam muzycznie na Oborskich Wieczernikach, przyjechałam
zagrać „ten ostatni raz” – tak wtedy myślałam. Kiedy po południu wyszliśmy na
ołtarz polowy zagrać w czasie błogosławieństwa chorych, po raz pierwszy
doświadczyłam czym jest powołanie karmelitanki bosej. W jednej chwili
zrozumiałam, że nie jest to pożegnanie, że od teraz duchowo zawsze będę stać w
tym miejscu w modlitwie, kochając.
I
tak jest do dzisiaj. Wdzięcznym sercem dziękuję Panu, który przy Sercu Matki,
Maryi Oborskiej, dał mi pić ze studni Wody Życia. Który za to niewiele co
mogłam ofiarować, dał Siebie i tysiące braci i sióstr. Dziękuję za miłość i
przyjaźń Oborskiej Rodziny, za każdego i każdą z Was. Spełnijmy razem marzenie
Boga o jedności Jego dzieci, uwierzmy w cudowną komunię dusz możliwą przez
modlitwę i miłość.
Wasza
kochająca siostra Maria Agnieszka od Najświętszego Człowieczeństwa
Chrystusa, karmelitanka bosa, wdzięczne dziecko Oborskiej Matki”.
Drodzy
Moi! Dziękujemy za to piękne świadectwo s. Agnieszki i za wszystkie siostry
żyjące w ukryciu klauzury Karmelu. Dziękujemy za szkaplerze, które dla nas
uszyły. Jakże piękne i wymowne są słowa jednej z sióstr: „Ojcze, kiedy szyjemy
te szkaplerze modlimy się za tych, którzy będą je nosili”.
Wszystkie
te drogie siostry zawierzamy dzisiaj czułej opiece Niepokalanej Dziewicy Maryi,
Matce i Królowej Karmelu. Piosenka "Evangelii Gaudium" (Spotkałam Pana). Posłuchaj.
|