Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Nasz
Święty Rodak, Papież Jan Paweł II w Adhortacji Apostolskiej Ecclesia
in Europa napisał:
„Wielu
współczesnych Europejczyków sądzi, że wie, co to jest chrześcijaństwo, ale
w rzeczywistości go nie zna. Często nawet podstawy i najbardziej
zasadnicze pojęcia chrześcijaństwa nie są już znane. Wielu ochrzczonych żyje
tak, jakby Chrystus nie istniał; powtarza się gesty i znaki związane
z wiarą, zwłaszcza w praktykach religijnych, ale nie odpowiada im
rzeczywista akceptacja treści wiary i przylgnięcie do Osoby Jezusa”.
W dalszej części Ojciec Święty nawiązuje do pytania
Chrystusa zawartego na kartach Ewangelii:
„Czy Syn Człowieczy, gdy przyjdzie, znajdzie
wiarę na ziemi? (Łk 18,8). Czy znajdzie ją na ziemiach naszej Europy
o dawnej tradycji chrześcijańskiej? Jest to pytanie otwarte, które jasno
wskazuje na głębię i dramatyzm jednego z najpoważniejszych wyzwań,
które nasze Kościoły muszą podjąć. Można powiedzieć, że wyzwanie to polega
często nie tyle na tym, by ochrzcić nowo nawróconych, ile na tym, by
doprowadzić ochrzczonych do nawrócenia do Chrystusa i do Jego Ewangelii”.
Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
W
tym roku obchodzimy 1050. rocznicę Chrztu Polski. O tym wydarzeniu przypomina
pięknie chrzcielnica w Oborskim kościele, umieszczona w bocznej kaplicy
Opatrzności Bożej. Z przodu, na drzwiczkach chrzcielnicy widać księcia Polan
Mieszka i Czeszką księżniczkę Dobrawę (Dąbrówkę), która została jego żoną.
Chrzcielnica ta bowiem została wykonana 50 lat temu z okazji Millenium Chrztu
Polski.
Nasz
Święty Rodak, papież Jan Paweł II w homilii wygłoszonej na Wzgórzu Lecha w
Gnieźnie w dniu 3 czerwca 1979 roku, powiedział:
„Kiedy
pierwszy historyczny władca Polski zamierzył wprowadzić do Polski
chrześcijaństwo i związać się ze Stolicą św. Piotra, zwrócił się przede
wszystkim do pobratymców. Wziął za żonę Dąbrówkę, córkę księcia czeskiego
Bolesława, która sama już będąc chrześcijanką, stała się matką chrzestną swego
małżonka i wszystkich jego poddanych”.
Drodzy
bracia i siostry! Warto, abyśmy w tym roku jubileuszowym sięgnęli także
pamięcią do naszego własnego chrztu, przypomnieli sobie jego dokładną datę i
wszystkie okoliczności oraz zachowane pamiątki tego wydarzenia, tego wielkiego
daru Bożego miłosierdzia jakim był sakrament chrztu świętego dla każdego z nas.
Bł.
Ks. Michał Sopoćko mówi, że „jest to tak doniosłe zdarzenie w życiu człowieka,
że należałoby uderzyć w dzwony wszystkich kościołów w chwili, gdy dziecko
chrzest otrzymuje. Rodzi się bowiem obywatel niebieski nie z woli ludzi, lecz z
nieskończonego miłosierdzia Bożego. Nie przychodzimy na świat jako
chrześcijanie, lecz stajemy się nimi z miłosierdzia Bożego. Ono nas rodzi
dobrowolnie, czyni w chrzcie świętym dziećmi Bożymi i żywymi członkami
Oblubienicy Chrystusowej – Kościoła”.
I
mówi dalej spowiednik św. s. Faustyny: „Jeżeli zwykliśmy obchodzić uroczyście
dzień swoich urodzin z rodziców, to tym bardziej trzeba obchodzić uroczyście
dzień swoich urodzin z Boga. Należałoby przechowywać szatę otrzymaną na chrzcie
i świecę, podaną wówczas przez kapłana, by one zawsze przypominały nam
obowiązki chrześcijańskie”.
Król
Francji Ludwik IX za najważniejsze miejsce w swoim życiu uważał kościół, w
którym został ochrzczony. Nie katedrę, gdzie został ukoronowany na króla
Francji, ale chrzcielnicę w rodzinnej miejscowości, gdzie otrzymał godność
dziecka Bożego.
Poznaj
swoją godność, chrześcijaninie! –
woła do nas św. Leon Wielki.
Przez
chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc
z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie
w niewolę szatana, bo Twoją ceną jest Krew Chrystusa.
W
dniu naszego chrztu zostaliśmy zanurzeni w zbawcze misterium męki, śmierci i
zmartwychwstania Chrystusa, przyoblekliśmy się w Chrystusa, staliśmy się w Nim
umiłowanymi dziećmi Ojca Niebieskiego.
Bardzo
cenił to sobie pewien śmiertelnie chory starzec z Ugandy. Wezwany do niego
lekarz zapytał go: „Ile pan liczy lat?” A ów starzec odpowiedział: „Dwa, panie
doktorze”. Lekarz zaczął się uśmiechać, zaś chory spokojnie wyjaśnił.
„Faktycznie liczę sobie osiemdziesiąt cztery lata, ale zacząłem dopiero
prawdziwie żyć, gdy przyjąłem sakrament chrztu świętego”.
Jak
powiedział pięknie bł. ks. Sopoćko:
„Chrzest
św. był dla mnie pocałunkiem, przez który Bóg przyjął mnie za przybrane dziecko
swoje i wcielił do Kościoła – do królestwa swojego. Odtąd mam prawo nazywać
Boga Ojcem, a Kościół matką moją, ale zarazem mam obowiązek nosić przykazania
Jego w sercu swoim i stosować się do nich jak najwierniej”.
Drodzy
bracia i siostry!
Prośmy
dzisiaj Maryję, Matkę Bolesną, stojącej wiernie pod krzyżem Syna, aby pomogła
nam dochować wierności przyrzeczeniom złożonym Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu
na chrzcie świętym. Prośmy o to dla każdego z nas i dla wszystkich dzieci
Narodu Polskiego ochrzczonego 1050 lat temu. Prośmy Tę, która została nam dana
jako „przedziwna pomoc i obrona”, aby słowa „Polonia semper Fidelis” – Polska
zawsze wierna, odnosiły się także do naszego pokolenia i tych, którzy przyjdą
po nas. Prośmy o to w pokornej i ufnej modlitwie u Bożego Miłosierdzia za
wstawiennictwem naszej Jasnogórskiej Matki i Królowej Polski.
Drodzy
Moi! W obliczu tego wielkiego Jubileuszu warto zadać sobie pytanie, czy Polska
ochrzczona 1050 lat temu, jest semper
fidelis, zawsze wierna swoim chrzcielnym obietnicom?
Sługa
Boży Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, w kazaniu wygłoszonym
pięćdziesiąt lat temu w Gnieźnie, postawił ważne i wciąż aktualne pytanie: czy jako ludzie ochrzczeni
urzeczywistniliśmy już w pełni ducha chrześcijańskiego w sobie i w naszym
narodzie? I sam wówczas zaraz na nie odpowiedział: na pewno jeszcze nie! Z
nadzieją wskazywał, że Chrystus żyjący w
Kościele wszczepił się co prawda przez ochrzczonych Polaków w życie narodu,
ale dodawał, że zadanie ewangelizacyjne jest wciąż jeszcze przed nami. O to przecież wciąż chodzi –
wyjaśniał wówczas w swym kazaniu Prymas Tysiąclecia – aby jak najbardziej przybliżyć Boga do życia codziennego, aby wielkie
prawdy, które wyznajmy i w które mocno wierzymy, wszczepiły się w nasze
codzienne życie, aby je kształtowały i przemieniały.
Drodzy
Moi! Po pięćdziesięciu latach, wchodząc w rok jubileuszowych obchodów 1050.
rocznicy Chrztu Polski i „my możemy za Prymasem Tysiąclecia jeszcze raz to samo
powtórzyć. Przecież wciąż o to samo nam chodzi, aby Bóg był blisko naszego
codziennego życia, osobistego, rodzinnego, wspólnotowego i społecznego, aby je
przenikał i swoją łaską oraz mocą kształtował, aby nas budził z naszej
obojętności i dopomagał nam ją przezwyciężać, aby czynił nas odważnymi
świadkami Chrystusa w dzisiejszym świecie” (fragment
z homilii Prymasa Polski Abpa Wojciecha Polaka, wygłoszonej 1 stycznia 2016 r.
w Gnieźnie).
Przykłady świętych i błogosławionych naszego Narodu
oraz liczne doświadczenia minionych pokoleń uczą nas, gdzie szukać pomocy, aby
dochować wierności naszemu chrzcielnemu przymierzu z Bogiem.
W encyklice
Redemptoris Mater z 1987 roku papież Jan Paweł II przypomniał nam
postać św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, pisząc, że „zachęca
[on] chrześcijan do poświęcenia się
Chrystusowi przez Maryję, widząc w nim skuteczny sposób wiernego
realizowania w życiu zobowiązań Chrztu świętego (RM 48).
Niezwykle
aktualnie brzmią dzisiaj słowa tego wielkiego apostoła nabożeństwa do Matki
Bożej, żyjącego we Francji w XVIII wieku. Oto co święty Ludwik Grignion de
Montfort pisał już w 1712 roku:
„Najważniejszym
ślubem jest ten, który składamy na Chrzcie świętym. Lecz któż dochowuje tego
uroczystego ślubu? Któż dotrzymuje wiernie obietnic Chrztu św.? Czyż większość
chrześcijan nie sprzeniewierza się wierności obiecanej Chrystusowi na Chrzcie
św.? Skąd pochodzi to ogólne rozprzężenie moralne, jeśli nie stąd, że żyjemy
zapominając o obietnicach i zobowiązaniach Chrztu św. i że
prawie nikt osobiście nie zatwierdza i nie odnawia przymierza
z Bogiem, zawartego na chrzcie świętym”.
I tutaj, drodzy bracia i siostry, Najświętsza Maryja
Panna przychodzi nam z pomocą. W jaki sposób? Otóż, wspomniany święty Ludwik ukazuje całkowite
oddanie się Matce Bożej jako doskonały sposób do odnowienia i wytrwania
w wierności przyrzeczeniom złożonym Bogu na chrzcie świętym. Posłuchajmy
jak przekonująco wyjaśnia to sam Święty w swoim Traktacie o doskonałym
nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny:
„Ponieważ cała nasza doskonałość polega na tym, by
upodobnić się do Jezusa Chrystusa, zjednoczyć się z Nim i Jemu się
poświęcić, dlatego najdoskonalszym nabożeństwem jest bezsprzecznie to, które
najwierniej upodabnia nas do Jezusa, najściślej z Nim jednoczy
i poświęca nas wyłącznie Jemu. A ponieważ ze wszystkich ludzi
Najświętsza Maryja Panna najbardziej podobna jest do Pana Jezusa, stąd wynika,
że spośród wszystkich innych nabożeństw nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny
duszę naszą najbardziej jednoczy z Panem Jezusem i sprawia, że staje się
Jemu najbardziej podobna. Im bardziej dusza poświęcona jest Maryi, tym bliższa
jest Panu Jezusowi.
I dlatego doskonałe poświęcenie się Panu Jezusowi
nie jest niczym innym, jak doskonałym i całkowitym poświęceniem się
Najświętszej Dziewicy. I takie właśnie jest nabożeństwo, które głoszę
i które w istocie swej jest tylko doskonałym odnowieniem ślubów
i przyrzeczeń złożonych na Chrzcie św.”.
Najmilsi
Bracia i Siostry! Opatrzność Boża dała naszemu Narodowi wielkich apostołów
tego serdecznego nabożeństwa do Maryi prowadzącego do odnowienia i umocnienia
naszego chrzcielnego przymierza z Bogiem. Wystarczy wymienić postać świętego
ojca Maksymiliana Kolbe, wielkiego rycerza Niepokalanej, czy też Sługi Bożego
Kardynała Stefana Wyszyńskiego, oddanego Maryi w niewolę miłości, czy wreszcie
naszego umiłowanego papieża świętego Jana Pawła II, mówiącego Jej zawsze,
wszędzie i we wszystkim „totus Tuus”.
Dzielimy
jego troskę o duchowe oblicze jednoczącej się Europy i naszej umiłowanej
Ojczyzny, o jej wierność Chrystusowi, Jego Krzyżowi i Ewangelii.
Razem z nim wznosimy dzisiaj serca do Maryi i mówimy: Totus tuus
– jestem cały Twój Maryjo. Mówimy tak do Matki Bożej Bolesnej, która na
Golgocie obok krzyża Jezusowego wiernie stała. Była zawsze pierwszą i
najdoskonalszą uczennicą swego Syna, towarzyszyła Mu wiernie od Zwiastowania aż
po krzyż na Kalwarii. Ona po macierzyńsku pomoże nam wytrwać w wierze
otrzymanej na chrzcie świętym, wbrew temu co proponuje nam dzisiaj świat. Ona
uczyni nas odważnymi apostołami dzieła nowej ewangelizacji, świadkami wiary
żywej, która oświecać będzie innym drogę do Chrystusa i Jego Najświętszego
Serca.
Trzeba
nam tylko całkowicie zaufać i oddać się Maryi, pozwolić się przez Nią
wychowywać i prowadzić. Do tego zachęca nas święty Jan Paweł II, pisząc:
„Cały
Kościół patrzy na Maryję. Dzięki rozlicznym sanktuariom maryjnym, rozsianym po
wszystkich krajach naszego Kontynentu, kult maryjny jest bardzo żywy
i rozpowszechniony wśród narodów europejskich.
Kościele w Europie, kontempluj zatem dalej Maryję i uznaj, że
jest Ona po macierzyńsku obecna i uczestniczy w licznych
i złożonych sprawach, których pełne jest dzisiaj życie jednostek, rodzin
i narodów i że jest Wspomożycielską ludu chrześcijańskiego
w nieustannej walce dobra ze złem, aby nie upadł, a w razie
upadku, aby powstał (...) Do Niej, Matki nadziei i pocieszenia,
zwracamy się ufnie w naszej modlitwie; zawierzamy Jej przyszłość Kościoła
w Europie oraz wszystkich kobiet i mężczyzn tego kontynentu…”.
Podobnie
Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński uczył:
„Mamy
w ojczyźnie naszej błogosławione doświadczenia dziejowe, które nakazują nam
ufać i we wszystkim zawierzać Matce Chrystusowej, Matce Kościoła i naszego
narodu”.
Naród
Polski od początku, od chrztu Mieszka I w 966 roku, związał się z Maryją. „Bogarodzico,
Dziewico… To ojców naszych śpiew” – przypomina Juliusz Słowacki.
W
naszych ojczystych dziejach jednym z najbardziej wymownych znaków tej wspólnej
drogi z Maryją był zawsze szkaplerz święty – znak czułej i troskliwej opieki
Królowej Karmelu w naszej ziemskiej wędrówce do Niebieskiej Ojczyzny.
W
roku 1396 święta królowa Jadwiga sprowadziła karmelitów z Pragi czeskiej do
Krakowa i ofiarowała im kościół wybudowany na przedmieściu zwanym Garbary,
później noszącym nazwę Piasek. Ona, jako pierwsza, przyjęła z ich rąk brązową
szatę Maryi, a potem jej mąż król Władysław Jagiełło, rycerstwo i lud.
Przypominają o tym dwa portrety królewskiej pary okrytej szkaplerzem,
umieszczone na klasztornych krużgankach u Ojców Karmelitów w Krakowie.
Józef
Makłowicz w książce zatytułowanej „Przykłady ojczyste” podaje opis
następującego zdarzenia: Król Władysław Jagiełło w czasie drogi był świadkiem
gwałtownej burzy. Przerażony truchlał za każdym ukazaniem się błyskawicy.
Chwytał wtedy za swój szkaplerz i błagał Maryję o ratunek. W pewnej chwili
piorun uderzył w powóz królewski. Woźnica padł nieżywy, a król ogłuszony
również się przewrócił. Podbiegli ludzie z jego dworu, którzy jechali w
dalszych powozach. Zobaczyli króla nieprzytomnego, kurczowo trzymającego się za
swój szkaplerz. W ten sposób Matka Boża ocaliła życie swego wiernego czciciela.
Obecni tam ludzie byli szczerze przekonani, że była to niezwykła łaska Boża za
przyczyną Maryi.
Z
tym szkaplerzem Maryi na piersiach szedł potem Władysław Jagiełło do
zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem w dniu 15 lipca 1410 roku, w wigilię święta
Matki Bożej z Góry Karmel, zwanego tez potocznie świętem Matki Bożej
Szkaplerznej.
Spośród
wiernych Szkaplerzowi władców polskich wsławił się także Jan III Sobieski,
który w 1683 roku spieszył z odsieczą do Wiednia, aby ocalić chrześcijańską
Europę i potwierdzić z mocą, że Polska jest semper fidelis łasce Chrztu
przyjętego przez Mieszka w 966 roku.
Brązową szatę Maryi nosili szlachcice, mieszczanie i
chłopi; rycerze, powstańcy i żołnierze. Z czasem nabożeństwo do Matki Bożej
Szkaplerznej stało się tak powszechne, że powstało nawet przysłowie: „Szkaplerz
noś, na różańcu proś”.
Jan Matejko malując obraz pt. „Rejtan”, zawiesił
szkaplerz na szyi posła sprzeciwiającego się rozbiorom, gdyż inaczej nie mógł
sobie wyobrazić prawdziwego Polaka i obrońcy Ojczyzny.
Szkaplerz nosił także Kazimierz Pułaski, nosiło go
wielu wielkich Polaków, wielu świętych i błogosławionych naszego Narodu.
Mało
kto pamięta, że szkaplerz nosił święty Brat Albert. Wspomina o tym Maria
Winowska w biograficznej książce o Adamie Chmielowskim pt. Znieważone
oblicze, opowiadając o jego udziale w powstaniu styczniowym.
„Zagrożeni
okrążeniem, towarzysze Adama musieli go porzucić. Miał szczęście wpaść w ręce
strzelców fińskich, będących na żołdzie moskiewskim. Kapitan rozpoznał w jeńcu
tego, którego nieraz jego żołnierze brali pod obstrzał. Widywał, jak u boku
swego dowódcy, z najzimniejszą krwią wytrzymywał na odsłoniętych terenach istny
grad pocisków. Nic dziwnego, że zarówno swoi, jak i przeciwnicy zaczynali
wierzyć w szczęśliwą gwiazdę obydwóch; jeden z nich w końcu zginął, drugi
został ciężko ranny.
-
Mieliście przy sobie jakąś maskotkę, a może obroniły was uroki? – zapytał
podejrzliwie kapitan.
-
Mieliśmy szkaplerz Najświętszej Panny na piersiach – odparł dumnie Chmielowski,
patrząc mu prosto w oczy, dobrze wiedząc, że ma do czynienia z protestantami.
Kapitan
zrobił, co tylko było w jego mocy, aby ocalić tak wybitnego przeciwnika”.
Do
dzisiaj w muzeum u sióstr Albertynek w Krakowie można oglądać szkaplerz noszony
przez brata Alberta, który wyjęto z jego trumny podczas kanonicznego otwarcia przed
beatyfikacją.
Podobnie
święty Jan Paweł II pozostając od dziecka wierny temu nabożeństwu, uczył nas
całkowitego zawierzenia macierzyńskiej opiece Maryi. Przypomniał o tym
kardynał Stanisław Dziwisz, mówiąc: „Sługa Boży Jan Paweł II, mając 10 lat,
zapisał się do szkaplerza, który stale nosił i z którym poszedł do Domu
Ojca”.
Ks.
Biskup Kazimierz Górny zwracając się do Czcicieli Matki Bożej Szkaplerznej
powiedział:
„Pod
płaszczem Maryi możemy bez lęku podążać za Chrystusem. Tu także odkrywamy
korzenie naszej chrześcijańskiej i polskiej tożsamości. Polska żyje, bo siłą
przetrwania i odzyskania niepodległości była wiara, była modlitwa, było
nabożeństwo do Najświętszej Panny oraz świadomość potężnej i niezwykłej mocy
ideału: BÓG – HONOR – OJCZYZNA. Dziękujemy Matce Najświętszej za opiekę, za
wspaniałych świadków miłości Boga i Ojczyzny, duchownych i świeckich, których
rzesza jest niezliczona”.
Wspomnijmy
w tym miejscu 55 polskich kapłanów i zakonników więzionych przez hitlerowców w
murach Oborskiego Klasztoru za swoją heroiczną wierność Bogu, Chrystusowemu
Kapłaństwu i Ojczyźnie. Bolesna Matka stojąca z pełnym miłości oddaniem i
odwagą pod krzyżem Syna na Kalwarii pomagała im wytrwać do końca przy ołtarzu
Chrystusowej Ofiary.
O
tym wielkim dziedzictwie wiary i miłości Ojczyzny, pragniemy sobie przypomnieć
przy Oborskiej Stacji Jubileuszu 1050 – lecia Chrztu Polski.
To
dziedzictwo jest podejmowane tutaj wraz ze szkaplerzem Matki Bożej przez
kolejne pokolenia Polaków. Od czterech wieków pobożni pątnicy z różnych stron
Polski przybywają do stóp Oborskiej Matki Bolesnej i przyjmują Jej święty
szkaplerz. Przybywają dzieci komunijne w swoich śnieżnobiałych szatach, które
ozdobione zostają brązowym szkaplerzem opieki Królowej Karmelu. Przybywa
młodzież maturalna, prosząc by Maryja Szkaplerzna prowadziła ich w dorosłe
życie. Przybywają chorzy, którzy u Maryi Bolesnej znajdują pociechę, nadzieję i
umocnienie do dźwigania słodkiego jarzma krzyża Chrystusowego. Przybywają
starsi, przeżywający jesień życia prosząc, by Maryja była im Matką Miłosierdzia
w ich ostatniej godzinie i gwiazdą przewodnią pewnie prowadzącą do portu
zbawienia wiecznego.
Ktoś
powiedział: „Mój stary sukienny Szkaplerz jest mi herbem, szatą i zbroją.
Całując go, całuję ręce niebieskiej Matki”.
Święty
Arcybiskup Józef Bilczewski, Metropolita Lwowski, w liście pasterskim o czci
Najświętszej Maryi Panny stwierdza: „Śmiało wyznać możemy, iż wszystko cośmy
mieli dobrego, wielkiego, sławnego, Bóg nam dał przez ręce Maryi. Piersi narodu
Pan Bóg okrył szkaplerzem Maryi, a do ręki podał różaniec. "Nauczył
wargi nasze śpiewać Pannę świętą", i razem "opowiadać cześć
Jej niepojętą".
O
tym wszystkim pragniemy sobie przypomnieć w Oborach obchodząc w dniu 16 lipca
2016 roku Jubileusz 1050 – rocznicy Chrztu Polski, a zarazem 40 – rocznicę
koronacji Cudownej Figury Matki Bożej Bolesnej dokonanej przez Prymasa
Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego 18 lipca 1976 roku.
Tak
jak nasi przodkowie pragniemy stanąć razem z Matką Bolesną pod krzyżem
Chrystusa, aby wyznać ustami i potwierdzić naszym życiem, że Polonia semper
fidelis est. Pociągnięci świadectwem pokoleń, umocnieni przykładem wiernych
synów Kościoła i Ojczyzny, oddajmy się całkowicie pod płaszcz macierzyńskiej
opieki Królowej Polski. Niech nam o tym nieustannie przypomina brązowy
szkaplerz karmelitański spoczywający na naszych piersiach. Bądźmy apostołami tego
maryjnego znaku w naszych rodzinach, parafiach i całej Ojczyźnie. Obudźmy w
sobie to szlachetne i miłe Bogu pragnienie: „Polska pod płaszczem Maryi”. Z Jej
macierzyńską pomocą zachowamy wierność naszemu chrzcielnemu przymierzu z Bogiem
i przekażemy dziedzictwo wiary następnym pokoleniom.
Drodzy
bracia i siostry! Mówiąc „Polska pod płaszczem Maryi” myślimy o tej wielkiej
Rodzinie Rodzin, jaka jest Naród Polski, myślimy o wszystkich naszych Rodakach
żyjących w kraju i na emigracji.
Aylesford
i Obory, to dwa sanktuaria Maryjne, które od początku swego istnienia związane są
z zakonem karmelitów i z propagowanym przez braci nabożeństwem szkaplerznym. To
pierwsze sanktuarium znajduje się w Anglii, niedaleko Londynu, a to drugie na
naszej ojczystej ziemi, ok. 50
km od Torunia (w diecezji płockiej). Corocznie w
pierwszą niedzielę września do Aylesford pielgrzymuje Polonia z różnych stron
Wysp Brytyjskich. Od 63 lat to miejsce łączy wszystkich Polaków żyjących w
Anglii i Walii, łączy różne pokolenia polskich emigrantów, łączy pod macierzyńskim płaszczem Maryi. Przy
relikwiach św. Szymona Stock umieszczono obraz Czarnej Madonny z Jasnej Góry,
który jeszcze bardziej jednoczy serca wszystkich Polaków, gromadzących się w
murach starodawnego klasztoru ojców karmelitow. Ta Narodowa Pielgrzymka Polaków
do Aylesford stała się inspiracją do zorganizowania
takich spotkań na ojczystej ziemi w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach.
Opatrzność Boża posłużyła się pewna osobą, która spotkałem podczas pielgrzymki
do Medjugorie. Usłyszałem od niej: „Ojcze, może warto, aby takie spotkania jak
w Aylesford zorganizować także w Oborach”. I tak w roku 2000 zrodziły się Ogólnopolskie Spotkania Rodziny Karmelitańskiej,
znane także jako Ogólnopolskie Wieczerniki Królowej Pokoju. Wierzę, że te
spotkania Rodaków i te dwa karmelitańskie sanktuaria kultu Matki Bożej
Szkaplerznej w szczególny sposób łączą serca wszystkich Polaków żyjących w
kraju i na emigracji. Te święte miejsca łączy także ich urokliwe i ustronne położenie,
sprzyjające wyciszeniu
i spotkaniu z miłującym i miłosiernym Bogiem na osobistej modlitwie. To
miejsca, gdzie możemy wspólnie pod opiekuńczym płaszczem Królowej Karmelu
umacniać naszą chrześcijańską i narodową tożsamość, naszą wierność łasce „nowego życia w Chrystusie” otrzymanej w
sakramencie chrztu świętego, odnajdywać prawdziwą radość dzielenia się z innymi
skarbem żywej wiary i światłem Chrystusowej Ewangelii.
Prymas
Polski Abp Wojciech Polak w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. stanowiącej
centralny punkt 63. Pielgrzymki Polaków mieszkających w Anglii do karmelitańskiego
sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Aylesford, w dniu 6 września 2015 roku,
powiedział:
„Wdzięcznym
sercem, staję razem z Wami, Siostry i Bracia, w tym świętym maryjnym
miejscu. Niewątpliwie jest to szczególne miejsce, w którym Maryja, poprzez
objawienie angielskiemu karmelicie Szymonowi Stockowi, którego relikwie tu się
znajdują, potwierdziła swoją wyjątkową obecność pośród tego ludu. Widzialnym
znakiem Jej opieki jest karmelitański szkaplerz. Nam, Polakom, ta Jej obecność
tutaj pozwala myślą i sercem zwracać się ku Tej, którą Bóg dał narodowi
polskiemu jako przedziwną pomoc i obronę”.
Najmilsi
bracia i siostry!
Zbliżający
się Jubileusz to wspaniała okazja, aby praktykowane przez wielu z nas
nabożeństwo szkaplerzne jeszcze bardziej związać z łaską „nowego życia w
Chrystusie” otrzymaną na chrzcie świętym i zobowiązaniami przyjętymi w tym
sakramencie.
Trzeba
abyśmy na nowo postawili sobie pytanie: Co to znaczy nosić szkaplerz Maryi na
piersiach, o czym ma nam przypominać ta brązowa karmelitańska szata?
Pewna
młoda Rosjanka z okolic Irkucka, kilka lat temu nawiedziła Oborskie Sanktuarium
i przyjęła szkaplerz Matki Bożej. Całując ze wzruszeniem brązową szatę Maryi
powiedziała: „Jestem taka szczęśliwa, jak w dniu, kiedy przyjęłam Chrzest
Święty”.
Drodzy
Moi! Te słowa młodej neofitki z dalekiej Syberii są bardzo wymowne. Matka Boża okrywa nas swoim szkaplerzem, by nieustannie
przypominał nam tę duchowa szatę, szatę łaski uświęcającej otrzymaną na
chrzcie, naszą godność przybranych dzieci Bożych. Ten znak noszony na piersiach
ma nam ciągle przypominać, że „umarliśmy dla grzechu, żyjemy zaś dla Boga
w Chrystusie Jezusie” (por. Rz 6,11). To właśnie dokonało się w dniu
naszego chrztu i stało się zadaniem na całe życie. W istocie szkaplerz Maryi
spoczywający na naszych piersiach ma nam nieustannie przypominać słowa, które
wypowiada kapłan do nowo ochrzczonych: „Wy wszyscy, którzy przyjęliście chrzest
przyoblekliście się w Chrystusa”.
To jest
największe pragnienie Maryi – abyśmy się przyoblekli w Chrystusa, aby On żył w
nas, coraz pełniej, coraz doskonalej przez miłość Jego w nas, przez naszą
wierność Jego Ewangelii.
Brązowa
szata Maryi na naszej piersi ma nam przypominać szatę łaski uświęcającej
otrzymaną na chrzcie świętym. Pięknie wyjaśnia to św. Jan Paweł II w improwizowanym przemówieniu do
młodzieży podczas wizytacji parafii p.w. Matki Bożej Szkaplerznej w Mostacciano
pod Rzymem 15 stycznia 1989 r. Wychodząc od faktu, że szata szkaplerzna jest
darem Matki Jezusa dla nas, i stwierdzając, że Maryja, Dziewica Karmelu,
troszczy się - podobnie jak każda ziemska matka - także o odzienie swoich
dzieci, Papież pytał: "A może dzieci potrzebują jakiejś szczególnej szaty,
czegoś więcej niż zwykłe odzienie?". I równocześnie odpowiadał: "Tak,
oczywiście! I właśnie Ona, Dziewica Karmelu, Matka szkaplerza świętego, mówi
nam o swej macierzyńskiej trosce, o swym zatroskaniu o nasze odzienie; o nasze
odzienie w sensie duchowym, którego szkaplerz jest symbolem, o odzianiu nas
łaską Bożą i o wspomaganiu nas, aby zawsze była białą ta szata, którą - jak
wiemy - otrzymaliśmy podczas chrztu świętego. Ta biała szata jest symbolem owej
duchowej szaty, w którą została przyobleczona nasza dusza - szaty łaski
uświęcającej". Namiestnik Chrystusa zachęcał młodzież do zatroskania o to,
"aby ta szata duchowa była coraz piękniejsza, aby nie została nigdy
splamiona i nie musiała być naprawiana". "Współpracujcie - mówił Jan
Paweł II - z tą dobrą Matką, Matką szkaplerza świętego, która dba bardzo o
wasze szaty, a szczególnie o tę szatę, którą jest łaska uświęcająca w duszach
Jej dzieci".
Jeden z młodych pielgrzymów
nawiedzających oborskie sanktuarium napisał: „Drogi Ojcze, piszę bo chce się
podzielić moją radością. Niedawno w moim życiu stały się dwa cuda - odnowienie
wiary i wyrwanie się z nałogu. To dzięki Maryi powstałem z upadku. Ona
podniosła mnie, wzięła pod rękę i zaprowadziła do swojego Syna. Jak potężną mamy
Pośredniczkę w Niebie! Chwała Panu za to, że dał nam Maryję za Matkę! Maryjo,
Ty nas nigdy nie opuszczasz, dziękuję Ci za Twój Szkaplerz, który przyjąłem w Oborach. W nałogu trwałem
2,5 roku. Postanowiłem pójść do spowiedzi. Modliłem się do Ducha Świętego,
żeby mi pomógł wszystko szczerze wyznać. Rozpocząłem walkę z nałogiem. Szkaplerz
dodawał mi otuchy. Częsta spowiedź i Eucharystia dawały mi moc. Maryja pomagała mi
pokonać szatana. (…) Teraz trwam w czystości już drugi miesiąc. Często jeszcze dopadają
mnie pokusy, momenty zwątpienia. Wtedy całuję szkaplerz i mówię: ,,Maryjo pomóż
mi stać, na straży mojej czystości”. (…) Jakie to szczęście, że mamy Maryję! W moim
życiu panuje światłość, którą jest Bóg. Mam 16 lat i chcę związać swoje życie z Panem. Chcę
służyć Jezusowi i jego Matce”.
O.
dr Albert Urbański, karmelita, urodzony niedaleko Obór, w jednej z katechez
przygotowujących do koronacji Cudownej Figury Matki Bożej Bolesnej w 1976 roku,
uczył:
„Cały
zbawczy trud Chrystusa zmierzał do wybawienia nas od śmierci, jaką jest trwanie
w grzechu i brak łaski uświęcającej. Maryja najpełniej uczestniczyła w zbawczym
trudzie Syna i najściślej była z Nim zjednoczona przez Miłość i pełnię Łaski.
Stąd też prawdziwy kult Maryi ma u swych podstaw tę samą troskę, jaka Ona miała
w odniesieniu do nas, troskę o życie łaski w naszych duszach, o to, by Jej Syn
miał należne miejsce w sercach naszych. Nie kocha bowiem Maryi prawdziwie ten,
kto drzwi swego serca zamyka przed Jej Synem i Jego łaską. Dążenie do życia w
stanie łaski uświęcającej, do coraz ściślejszego zjednoczenia z Jezusem przez
miłość – to podstawa prawdziwego kultu Maryjnego. Bowiem tylko ten, dla kogo
Jezus staje się Wszystkim umie kochać i umie być wdzięcznym Tej, Która nam Go
dała, dzięki Której On stał się człowiekiem „podobnym nam we wszystkim prócz
grzechu”. Jeśli zaś komuś, tak właśnie głęboko i autentycznie pojmującemu kult
Maryi, zdarzy się nieszczęście utraty łaski przez grzech ciężki – można ufać,
że Matka Boża uprosi mu dar prawdziwej skruchy i jak najszybszego pojednania
się z Bogiem.
A
więc, drodzy bracia i siostry, oddawajmy cześć Maryi. Gromadźmy się wokół Jej
ołtarza również u stóp Matki Bożej Bolesnej w Oborach. Czcijmy Ją kwiatami i
pieśnią, ale nade wszystko prośmy, byśmy przez Nią doszli do Jej Syna, by nam
ukazała drogę, by jak dobra Matka prowadziła nas i broniła przed nieszczęściem
utraty łaski i wypraszała nam dar wielkiej miłości Boga i ludzi”.
Szkaplerz
jest znakiem macierzyńskiej opieki i pomocy Maryi na drodze naszego zbawienia,
ale zakłada naszą aktywną współpracę z Bogiem, walkę z grzechem i tym wszystkim
co oddala nas od Chrystusa i Jego Ewangelii. Szkaplerz to szata nowego
człowieka, który dąży wytrwale do świętości, do doskonałej miłości Boga i ludzi.
Maryja Szkaplerzna wzywa nas do budowania domu naszego życia na skale, którą
jest Chrystus; przypomina, że prawdziwe chrześcijaństwo to nie jest jedynie
dodatek do życia, ale jego pełnia.
Prośmy Maryję stojącą pod krzyżem, aby stała na straży naszej wierności
przyrzeczeniom złożonym Bogu na chrzcie świętym, strzegła chrzcielnej szaty
łaski uświęcającej w naszych duszach i umacniała do odważnego świadectwa wiary
w Syna Bożego. Niech Jej święty szkaplerz zdobiący dniem i nocą nasze piersi
nieustannie nam przypomina: Jestem chrześcijaninem, uczniem Chrystusa i
dzieckiem Maryi.
Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni na Oborskiej Kalwarii! Razem z Matką Bolesną
stańmy dzisiaj pod krzyżem Chrystusa mówiąc Mu: „Totus tuus ego sum, et omnia
mea tua sunt, mi dulcissime Jesu, per Mariam, Matrem tuam sanctam” – Jestem
cały Twój i wszystko, co moje, do Ciebie należy, mój najsłodszy Jezu, przez
Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
|