22.12.2015
01.02.2016 - ostatnia aktualizacja
Totus tuus Jesu, per Mariam


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Nasz Święty Rodak, Papież Jan Paweł II w Adhortacji Apostolskiej Ecclesia in Europa napisał:

„Wielu współczesnych Europejczyków sądzi, że wie, co to jest chrześcijaństwo, ale w rzeczywistości go nie zna. Często nawet podstawy i najbardziej zasadnicze pojęcia chrześcijaństwa nie są już znane. Wielu ochrzczonych żyje tak, jakby Chrystus nie istniał; powtarza się gesty i znaki związane z wiarą, zwłaszcza w praktykach religijnych, ale nie odpowiada im rzeczywista akceptacja treści wiary i przylgnięcie do Osoby Jezusa”.

W dalszej części Ojciec Święty nawiązuje do pytania Chrystusa zawartego na kartach Ewangelii:

Czy Syn Człowieczy, gdy przyjdzie, znajdzie wiarę na ziemi? (Łk 18,8). Czy znajdzie ją na ziemiach naszej Europy o dawnej tradycji chrześcijańskiej? Jest to pytanie otwarte, które jasno wskazuje na głębię i dramatyzm jednego z najpoważniejszych wyzwań, które nasze Kościoły muszą podjąć. Można powiedzieć, że wyzwanie to polega często nie tyle na tym, by ochrzcić nowo nawróconych, ile na tym, by doprowadzić ochrzczonych do nawrócenia do Chrystusa i do Jego Ewangelii”.

Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

W tym roku obchodzimy 1050. rocznicę Chrztu Polski. O tym wydarzeniu przypomina pięknie chrzcielnica w Oborskim kościele, umieszczona w bocznej kaplicy Opatrzności Bożej. Z przodu, na drzwiczkach chrzcielnicy widać księcia Polan Mieszka i Czeszką księżniczkę Dobrawę (Dąbrówkę), która została jego żoną. Chrzcielnica ta bowiem została wykonana 50 lat temu z okazji Millenium Chrztu Polski.

Nasz Święty Rodak, papież Jan Paweł II w homilii wygłoszonej na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie w dniu 3 czerwca 1979 roku, powiedział:

„Kiedy pierwszy historyczny władca Polski zamierzył wprowadzić do Polski chrześcijaństwo i związać się ze Stolicą św. Piotra, zwrócił się przede wszystkim do pobratymców. Wziął za żonę Dąbrówkę, córkę księcia czeskiego Bolesława, która sama już będąc chrześcijanką, stała się matką chrzestną swego małżonka i wszystkich jego poddanych”.

Drodzy bracia i siostry! Warto, abyśmy w tym roku jubileuszowym sięgnęli także pamięcią do naszego własnego chrztu, przypomnieli sobie jego dokładną datę i wszystkie okoliczności oraz zachowane pamiątki tego wydarzenia, tego wielkiego daru Bożego miłosierdzia jakim był sakrament chrztu świętego dla każdego z nas.

Bł. Ks. Michał Sopoćko mówi, że „jest to tak doniosłe zdarzenie w życiu człowieka, że należałoby uderzyć w dzwony wszystkich kościołów w chwili, gdy dziecko chrzest otrzymuje. Rodzi się bowiem obywatel niebieski nie z woli ludzi, lecz z nieskończonego miłosierdzia Bożego. Nie przychodzimy na świat jako chrześcijanie, lecz stajemy się nimi z miłosierdzia Bożego. Ono nas rodzi dobrowolnie, czyni w chrzcie świętym dziećmi Bożymi i żywymi członkami Oblubienicy Chrystusowej – Kościoła”.

I mówi dalej spowiednik św. s. Faustyny: „Jeżeli zwykliśmy obchodzić uroczyście dzień swoich urodzin z rodziców, to tym bardziej trzeba obchodzić uroczyście dzień swoich urodzin z Boga. Należałoby przechowywać szatę otrzymaną na chrzcie i świecę, podaną wówczas przez kapłana, by one zawsze przypominały nam obowiązki chrześcijańskie”.

Król Francji Ludwik IX za najważniejsze miejsce w swoim życiu uważał kościół, w którym został ochrzczony. Nie katedrę, gdzie został ukoronowany na króla Francji, ale chrzcielnicę w rodzinnej miejscowości, gdzie otrzymał godność dziecka Bożego.

Poznaj swoją godność, chrześcijaninie! – woła do nas św. Leon Wielki.

Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego, nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się ponownie w niewolę szatana, bo Twoją ceną jest Krew Chrystusa.

W dniu naszego chrztu zostaliśmy zanurzeni w zbawcze misterium męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, przyoblekliśmy się w Chrystusa, staliśmy się w Nim umiłowanymi dziećmi Ojca Niebieskiego.

Bardzo cenił to sobie pewien śmiertelnie chory starzec z Ugandy. Wezwany do niego lekarz zapytał go: „Ile pan liczy lat?” A ów starzec odpowiedział: „Dwa, panie doktorze”. Lekarz zaczął się uśmiechać, zaś chory spokojnie wyjaśnił. „Faktycznie liczę sobie osiemdziesiąt cztery lata, ale zacząłem dopiero prawdziwie żyć, gdy przyjąłem sakrament chrztu świętego”. 

Jak powiedział pięknie bł. ks. Sopoćko:

„Chrzest św. był dla mnie pocałunkiem, przez który Bóg przyjął mnie za przybrane dziecko swoje i wcielił do Kościoła – do królestwa swojego. Odtąd mam prawo nazywać Boga Ojcem, a Kościół matką moją, ale zarazem mam obowiązek nosić przykazania Jego w sercu swoim i stosować się do nich jak najwierniej”.

Drodzy bracia i siostry!

Prośmy dzisiaj Maryję, Matkę Bolesną, stojącej wiernie pod krzyżem Syna, aby pomogła nam dochować wierności przyrzeczeniom złożonym Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu na chrzcie świętym. Prośmy o to dla każdego z nas i dla wszystkich dzieci Narodu Polskiego ochrzczonego 1050 lat temu. Prośmy Tę, która została nam dana jako „przedziwna pomoc i obrona”, aby słowa „Polonia semper Fidelis” – Polska zawsze wierna, odnosiły się także do naszego pokolenia i tych, którzy przyjdą po nas. Prośmy o to w pokornej i ufnej modlitwie u Bożego Miłosierdzia za wstawiennictwem naszej Jasnogórskiej Matki i Królowej Polski.

Drodzy Moi! W obliczu tego wielkiego Jubileuszu warto zadać sobie pytanie, czy Polska ochrzczona 1050 lat temu, jest semper fidelis, zawsze wierna swoim chrzcielnym obietnicom?

Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, w kazaniu wygłoszonym pięćdziesiąt lat temu w Gnieźnie, postawił ważne i wciąż aktualne pytanie: czy jako ludzie ochrzczeni urzeczywistniliśmy już w pełni ducha chrześcijańskiego w sobie i w naszym narodzie? I sam wówczas zaraz na nie odpowiedział: na pewno jeszcze nie! Z nadzieją wskazywał, że Chrystus żyjący w Kościele wszczepił się co prawda przez ochrzczonych Polaków w życie narodu, ale dodawał, że zadanie ewangelizacyjne jest wciąż jeszcze przed nami. O to przecież wciąż chodzi – wyjaśniał wówczas w swym kazaniu Prymas Tysiąclecia – aby jak najbardziej przybliżyć Boga do życia codziennego, aby wielkie prawdy, które wyznajmy i w które mocno wierzymy, wszczepiły się w nasze codzienne życie, aby je kształtowały i przemieniały.

Drodzy Moi! Po pięćdziesięciu latach, wchodząc w rok jubileuszowych obchodów 1050. rocznicy Chrztu Polski i „my możemy za Prymasem Tysiąclecia jeszcze raz to samo powtórzyć. Przecież wciąż o to samo nam chodzi, aby Bóg był blisko naszego codziennego życia, osobistego, rodzinnego, wspólnotowego i społecznego, aby je przenikał i swoją łaską oraz mocą kształtował, aby nas budził z naszej obojętności i dopomagał nam ją przezwyciężać, aby czynił nas odważnymi świadkami Chrystusa w dzisiejszym świecie” (fragment z homilii Prymasa Polski Abpa Wojciecha Polaka, wygłoszonej 1 stycznia 2016 r. w Gnieźnie).

Przykłady świętych i błogosławionych naszego Narodu oraz liczne doświadczenia minionych pokoleń uczą nas, gdzie szukać pomocy, aby dochować wierności naszemu chrzcielnemu przymierzu z Bogiem.

W encyklice Redemptoris Mater z 1987 roku papież Jan Paweł II przypomniał nam postać św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, pisząc, że „zachęca [on]  chrześcijan do poświęcenia się Chrystusowi przez Maryję, widząc w nim skuteczny sposób wiernego realizowania w życiu zobowiązań Chrztu świętego (RM 48).

Niezwykle aktualnie brzmią dzisiaj słowa tego wielkiego apostoła nabożeństwa do Matki Bożej, żyjącego we Francji w XVIII wieku. Oto co święty Ludwik Grignion de Montfort pisał już w 1712 roku:

„Najważniejszym ślubem jest ten, który składamy na Chrzcie świętym. Lecz któż dochowuje tego uroczystego ślubu? Któż dotrzymuje wiernie obietnic Chrztu św.? Czyż większość chrześcijan nie sprzeniewierza się wierności obiecanej Chrystusowi na Chrzcie św.? Skąd pochodzi to ogólne rozprzężenie moralne, jeśli nie stąd, że żyjemy zapominając o obietnicach i zobowiązaniach Chrztu św. i że prawie nikt osobiście nie zatwierdza i nie odnawia przymierza z Bogiem, zawartego na chrzcie świętym”.

I tutaj, drodzy bracia i siostry, Najświętsza Maryja Panna przychodzi nam z pomocą. W jaki sposób? Otóż, wspomniany święty Ludwik ukazuje całkowite oddanie się Matce Bożej jako doskonały sposób do odnowienia i wytrwania w wierności przyrzeczeniom złożonym Bogu na chrzcie świętym. Posłuchajmy jak przekonująco wyjaśnia to sam Święty w swoim Traktacie o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny:

„Ponieważ cała nasza doskonałość polega na tym, by upodobnić się do Jezusa Chrystusa, zjednoczyć się z Nim i Jemu się poświęcić, dlatego najdoskonalszym nabożeństwem jest bezsprzecznie to, które najwierniej upodabnia nas do Jezusa, najściślej z Nim jednoczy i poświęca nas wyłącznie Jemu. A ponieważ ze wszystkich ludzi Najświętsza Maryja Panna najbardziej podobna jest do Pana Jezusa, stąd wynika, że spośród wszystkich innych nabożeństw nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny duszę naszą najbardziej jednoczy z Panem Jezusem i sprawia, że staje się Jemu najbardziej podobna. Im bardziej dusza poświęcona jest Maryi, tym bliższa jest Panu Jezusowi.

I dlatego doskonałe poświęcenie się Panu Jezusowi nie jest niczym innym, jak doskonałym i całkowitym poświęceniem się Najświętszej Dziewicy. I takie właśnie jest nabożeństwo, które głoszę i które w istocie swej jest tylko doskonałym odnowieniem ślubów i przyrzeczeń złożonych na Chrzcie św.”.

Najmilsi Bracia i Siostry! Opatrzność Boża dała naszemu Narodowi wielkich apostołów tego serdecznego nabożeństwa do Maryi prowadzącego do odnowienia i umocnienia naszego chrzcielnego przymierza z Bogiem. Wystarczy wymienić postać świętego ojca Maksymiliana Kolbe, wielkiego rycerza Niepokalanej, czy też Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, oddanego Maryi w niewolę miłości, czy wreszcie naszego umiłowanego papieża świętego Jana Pawła II, mówiącego Jej zawsze, wszędzie i we wszystkim „totus Tuus”.

Dzielimy jego troskę o duchowe oblicze jednoczącej się Europy i naszej umiłowanej Ojczyzny, o jej wierność Chrystusowi, Jego Krzyżowi i Ewangelii. Razem z nim wznosimy dzisiaj serca do Maryi i mówimy: Totus tuus – jestem cały Twój Maryjo. Mówimy tak do Matki Bożej Bolesnej, która na Golgocie obok krzyża Jezusowego wiernie stała. Była zawsze pierwszą i najdoskonalszą uczennicą swego Syna, towarzyszyła Mu wiernie od Zwiastowania aż po krzyż na Kalwarii. Ona po macierzyńsku pomoże nam wytrwać w wierze otrzymanej na chrzcie świętym, wbrew temu co proponuje nam dzisiaj świat. Ona uczyni nas odważnymi apostołami dzieła nowej ewangelizacji, świadkami wiary żywej, która oświecać będzie innym drogę do Chrystusa i Jego Najświętszego Serca.

Trzeba nam tylko całkowicie zaufać i oddać się Maryi, pozwolić się przez Nią wychowywać i prowadzić. Do tego zachęca nas święty Jan Paweł II, pisząc:

„Cały Kościół patrzy na Maryję. Dzięki rozlicznym sanktuariom maryjnym, rozsianym po wszystkich krajach naszego Kontynentu, kult maryjny jest bardzo żywy i rozpowszechniony wśród narodów europejskich.
Kościele w Europie, kontempluj zatem dalej Maryję i uznaj, że jest Ona po macierzyńsku obecna i uczestniczy w licznych i złożonych sprawach, których pełne jest dzisiaj życie jednostek, rodzin i narodów i że jest Wspomożycielską ludu chrześcijańskiego w nieustannej walce dobra ze złem, aby nie upadł, a w razie upadku, aby powstał (...) Do Niej, Matki nadziei i pocieszenia, zwracamy się ufnie w naszej modlitwie; zawierzamy Jej przyszłość Kościoła w Europie oraz wszystkich kobiet i mężczyzn tego kontynentu…
”.

Podobnie Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński uczył:

„Mamy w ojczyźnie naszej błogosławione doświadczenia dziejowe, które nakazują nam ufać i we wszystkim zawierzać Matce Chrystusowej, Matce Kościoła i naszego narodu”.

Naród Polski od początku, od chrztu Mieszka I w 966 roku, związał się z Maryją. „Bogarodzico, Dziewico… To ojców naszych śpiew” – przypomina Juliusz Słowacki.

W naszych ojczystych dziejach jednym z najbardziej wymownych znaków tej wspólnej drogi z Maryją był zawsze szkaplerz święty – znak czułej i troskliwej opieki Królowej Karmelu w naszej ziemskiej wędrówce do Niebieskiej Ojczyzny.

W roku 1396 święta królowa Jadwiga sprowadziła karmelitów z Pragi czeskiej do Krakowa i ofiarowała im kościół wybudowany na przedmieściu zwanym Garbary, później noszącym nazwę Piasek. Ona, jako pierwsza, przyjęła z ich rąk brązową szatę Maryi, a potem jej mąż król Władysław Jagiełło, rycerstwo i lud. Przypominają o tym dwa portrety królewskiej pary okrytej szkaplerzem, umieszczone na klasztornych krużgankach u Ojców Karmelitów w Krakowie.

Józef Makłowicz w książce zatytu­łowanej „Przykłady ojczyste” podaje opis następującego zdarzenia: Król Władysław Jagiełło w czasie drogi był świadkiem gwał­townej burzy. Przerażony truchlał za każdym ukazaniem się błyskawicy. Chwytał wtedy za swój szkaplerz i błagał Maryję o ratunek. W pewnej chwili piorun uderzył w powóz królewski. Woźnica padł nieżywy, a król ogłuszony również się przewrócił. Podbiegli ludzie z jego dworu, którzy jechali w dalszych powozach. Zobaczyli króla nieprzytomnego, kurczowo trzymającego się za swój szkaplerz. W ten sposób Matka Boża ocaliła życie swego wiernego czciciela. Obecni tam ludzie byli szczerze przekonani, że była to niezwykła łaska Boża za przyczyną Maryi.

Z tym szkaplerzem Maryi na piersiach szedł potem Władysław Jagiełło do zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem w dniu 15 lipca 1410 roku, w wigilię święta Matki Bożej z Góry Karmel, zwanego tez potocznie świętem Matki Bożej Szkaplerznej.

Spośród wiernych Szkaplerzowi władców polskich wsławił się także Jan III Sobieski, który w 1683 roku spieszył z odsieczą do Wiednia, aby ocalić chrześcijańską Europę i potwierdzić z mocą, że Polska jest semper fidelis łasce Chrztu przyjętego przez Mieszka w 966 roku.

Brązową szatę Maryi nosili szlachcice, mieszczanie i chłopi; rycerze, powstańcy i żołnierze. Z czasem nabożeństwo do Matki Bożej Szkaplerznej stało się tak powszechne, że powstało nawet przysłowie: „Szkaplerz noś, na różańcu proś”.

Jan Matejko malując obraz pt. „Rejtan”, zawiesił szkaplerz na szyi posła sprzeciwiającego się rozbiorom, gdyż inaczej nie mógł sobie wyobrazić prawdziwego Polaka i obrońcy Ojczyzny.

Szkaplerz nosił także Kazimierz Pułaski, nosiło go wielu wielkich Polaków, wielu świętych i błogosławionych naszego Narodu.

Mało kto pamięta, że szkaplerz nosił święty Brat Albert. Wspomina o tym Maria Winowska w biograficznej książce o Adamie Chmielowskim pt. Znieważone oblicze, opowiadając o jego udziale w powstaniu styczniowym.

„Zagrożeni okrążeniem, towarzysze Adama musieli go porzucić. Miał szczęście wpaść w ręce strzelców fińskich, będących na żołdzie moskiewskim. Kapitan rozpoznał w jeńcu tego, którego nieraz jego żołnierze brali pod obstrzał. Widywał, jak u boku swego dowódcy, z najzimniejszą krwią wytrzymywał na odsłoniętych terenach istny grad pocisków. Nic dziwnego, że zarówno swoi, jak i przeciwnicy zaczynali wierzyć w szczęśliwą gwiazdę obydwóch; jeden z nich w końcu zginął, drugi został ciężko ranny.

- Mieliście przy sobie jakąś maskotkę, a może obroniły was uroki? – zapytał podejrzliwie kapitan.

- Mieliśmy szkaplerz Najświętszej Panny na piersiach – odparł dumnie Chmielowski, patrząc mu prosto w oczy, dobrze wiedząc, że ma do czynienia z protestantami.

Kapitan zrobił, co tylko było w jego mocy, aby ocalić tak wybitnego przeciwnika”.

Do dzisiaj w muzeum u sióstr Albertynek w Krakowie można oglądać szkaplerz noszony przez brata Alberta, który wyjęto z jego trumny podczas kanonicznego otwarcia przed beatyfikacją. 

Podobnie święty Jan Paweł II pozostając od dziecka wierny temu nabożeństwu, uczył nas całkowitego zawierzenia macierzyńskiej opiece Maryi. Przypomniał o tym kardynał Stanisław Dziwisz, mówiąc: „Sługa Boży Jan Paweł II, mając 10 lat, zapisał się do szkaplerza, który stale nosił i z którym poszedł do Domu Ojca”.

Ks. Biskup Kazimierz Górny zwracając się do Czcicieli Matki Bożej Szkaplerznej powiedział:

„Pod płaszczem Maryi możemy bez lęku podążać za Chrystusem. Tu także odkrywamy korzenie naszej chrześcijańskiej i polskiej tożsamości. Polska żyje, bo siłą przetrwania i odzyskania niepodległości była wiara, była modlitwa, było nabożeństwo do Najświętszej Panny oraz świadomość potężnej i niezwykłej mocy ideału: BÓG – HONOR – OJCZYZNA. Dziękujemy Matce Najświętszej za opiekę, za wspaniałych świadków miłości Boga i Ojczyzny, duchownych i świeckich, których rzesza jest niezliczona”.

Wspomnijmy w tym miejscu 55 polskich kapłanów i zakonników więzionych przez hitlerowców w murach Oborskiego Klasztoru za swoją heroiczną wierność Bogu, Chrystusowemu Kapłaństwu i Ojczyźnie. Bolesna Matka stojąca z pełnym miłości oddaniem i odwagą pod krzyżem Syna na Kalwarii pomagała im wytrwać do końca przy ołtarzu Chrystusowej Ofiary.

O tym wielkim dziedzictwie wiary i miłości Ojczyzny, pragniemy sobie przypomnieć przy Oborskiej Stacji Jubileuszu 1050 – lecia Chrztu Polski.

To dziedzictwo jest podejmowane tutaj wraz ze szkaplerzem Matki Bożej przez kolejne pokolenia Polaków. Od czterech wieków pobożni pątnicy z różnych stron Polski przybywają do stóp Oborskiej Matki Bolesnej i przyjmują Jej święty szkaplerz. Przybywają dzieci komunijne w swoich śnieżnobiałych szatach, które ozdobione zostają brązowym szkaplerzem opieki Królowej Karmelu. Przybywa młodzież maturalna, prosząc by Maryja Szkaplerzna prowadziła ich w dorosłe życie. Przybywają chorzy, którzy u Maryi Bolesnej znajdują pociechę, nadzieję i umocnienie do dźwigania słodkiego jarzma krzyża Chrystusowego. Przybywają starsi, przeżywający jesień życia prosząc, by Maryja była im Matką Miłosierdzia w ich ostatniej godzinie i gwiazdą przewodnią pewnie prowadzącą do portu zbawienia wiecznego.

Ktoś powiedział: „Mój stary sukienny Szkaplerz jest mi herbem, szatą i zbroją. Całując go, całuję ręce niebieskiej Matki”.

Święty Arcybiskup Józef Bilczewski, Metropolita Lwowski, w liście pasterskim o czci Najświętszej Maryi Panny stwierdza: „Śmiało wyznać możemy, iż wszystko cośmy mieli dobrego, wielkiego, sławnego, Bóg nam dał przez ręce Maryi. Piersi narodu Pan Bóg okrył szkaplerzem Maryi, a do ręki podał różaniec. "Nauczył wargi nasze śpiewać Pannę świętą", i razem "opowiadać cześć Jej niepojętą".

O tym wszystkim pragniemy sobie przypomnieć w Oborach obchodząc w dniu 16 lipca 2016 roku Jubileusz 1050 – rocznicy Chrztu Polski, a zarazem 40 – rocznicę koronacji Cudownej Figury Matki Bożej Bolesnej dokonanej przez Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego 18 lipca 1976 roku.

Tak jak nasi przodkowie pragniemy stanąć razem z Matką Bolesną pod krzyżem Chrystusa, aby wyznać ustami i potwierdzić naszym życiem, że Polonia semper fidelis est. Pociągnięci świadectwem pokoleń, umocnieni przykładem wiernych synów Kościoła i Ojczyzny, oddajmy się całkowicie pod płaszcz macierzyńskiej opieki Królowej Polski. Niech nam o tym nieustannie przypomina brązowy szkaplerz karmelitański spoczywający na naszych piersiach. Bądźmy apostołami tego maryjnego znaku w naszych rodzinach, parafiach i całej Ojczyźnie. Obudźmy w sobie to szlachetne i miłe Bogu pragnienie: „Polska pod płaszczem Maryi”. Z Jej macierzyńską pomocą zachowamy wierność naszemu chrzcielnemu przymierzu z Bogiem i przekażemy dziedzictwo wiary następnym pokoleniom.

Drodzy bracia i siostry! Mówiąc „Polska pod płaszczem Maryi” myślimy o tej wielkiej Rodzinie Rodzin, jaka jest Naród Polski, myślimy o wszystkich naszych Rodakach żyjących w kraju i na emigracji.

Aylesford i Obory, to dwa sanktuaria Maryjne, które od początku swego istnienia związane są z zakonem karmelitów i z propagowanym przez braci nabożeństwem szkaplerznym. To pierwsze sanktuarium znajduje się w Anglii, niedaleko Londynu, a to drugie na naszej ojczystej ziemi, ok. 50 km od Torunia (w diecezji płockiej). Corocznie w pierwszą niedzielę września do Aylesford pielgrzymuje Polonia z różnych stron Wysp Brytyjskich. Od 63 lat to miejsce łączy wszystkich Polaków żyjących w Anglii i Walii, łączy różne pokolenia polskich emigrantów, łączy pod macierzyńskim płaszczem Maryi. Przy relikwiach św. Szymona Stock umieszczono obraz Czarnej Madonny z Jasnej Góry, który jeszcze bardziej jednoczy serca wszystkich Polaków, gromadzących się w murach starodawnego klasztoru ojców karmelitow. Ta Narodowa Pielgrzymka Polaków do Aylesford stała się inspiracją do zorganizowania takich spotkań na ojczystej ziemi w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach. Opatrzność Boża posłużyła się pewna osobą, która spotkałem podczas pielgrzymki do Medjugorie. Usłyszałem od niej: „Ojcze, może warto, aby takie spotkania jak w Aylesford zorganizować także w Oborach”. I tak w roku 2000 zrodziły się Ogólnopolskie Spotkania Rodziny Karmelitańskiej, znane także jako Ogólnopolskie Wieczerniki Królowej Pokoju. Wierzę, że te spotkania Rodaków i te dwa karmelitańskie sanktuaria kultu Matki Bożej Szkaplerznej w szczególny sposób łączą serca wszystkich Polaków żyjących w kraju i na emigracji. Te święte miejsca łączy także ich urokliwe i ustronne położenie, sprzyjające wyciszeniu i spotkaniu z miłującym i miłosiernym Bogiem na osobistej modlitwie. To miejsca, gdzie możemy wspólnie pod opiekuńczym płaszczem Królowej Karmelu umacniać naszą chrześcijańską i narodową tożsamość, naszą wierność łasce „nowego życia w Chrystusie” otrzymanej w sakramencie chrztu świętego, odnajdywać prawdziwą radość dzielenia się z innymi skarbem żywej wiary i światłem Chrystusowej Ewangelii.

Prymas Polski Abp Wojciech Polak w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. stanowiącej centralny punkt 63. Pielgrzymki Polaków mieszkających w Anglii do karmelitańskiego sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Aylesford, w dniu 6 września 2015 roku, powiedział:

„Wdzięcznym sercem, staję razem z Wami, Siostry i Bracia, w tym świętym maryjnym miejscu. Niewątpliwie jest to szczególne miejsce, w którym Maryja, poprzez objawienie angielskiemu karmelicie Szymonowi Stockowi, którego relikwie tu się znajdują, potwierdziła swoją wyjątkową obecność pośród tego ludu. Widzialnym znakiem Jej opieki jest karmelitański szkaplerz. Nam, Polakom, ta Jej obecność tutaj pozwala myślą i sercem zwracać się ku Tej, którą Bóg dał narodowi polskiemu jako przedziwną pomoc i obronę”.

Najmilsi bracia i siostry!

Zbliżający się Jubileusz to wspaniała okazja, aby praktykowane przez wielu z nas nabożeństwo szkaplerzne jeszcze bardziej związać z łaską „nowego życia w Chrystusie” otrzymaną na chrzcie świętym i zobowiązaniami przyjętymi w tym sakramencie.

Trzeba abyśmy na nowo postawili sobie pytanie: Co to znaczy nosić szkaplerz Maryi na piersiach, o czym ma nam przypominać ta brązowa karmelitańska szata?

Pewna młoda Rosjanka z okolic Irkucka, kilka lat temu nawiedziła Oborskie Sanktuarium i przyjęła szkaplerz Matki Bożej. Całując ze wzruszeniem brązową szatę Maryi powiedziała: „Jestem taka szczęśliwa, jak w dniu, kiedy przyjęłam Chrzest Święty”.

Drodzy Moi! Te słowa młodej neofitki z dalekiej Syberii są bardzo wymowne. Matka Boża okrywa nas swoim szkaplerzem, by nieustannie przypominał nam tę duchowa szatę, szatę łaski uświęcającej otrzymaną na chrzcie, naszą godność przybranych dzieci Bożych. Ten znak noszony na piersiach ma nam ciągle przypominać, że „umarliśmy dla grzechu, żyjemy zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie” (por. Rz 6,11). To właśnie dokonało się w dniu naszego chrztu i stało się zadaniem na całe życie. W istocie szkaplerz Maryi spoczywający na naszych piersiach ma nam nieustannie przypominać słowa, które wypowiada kapłan do nowo ochrzczonych: „Wy wszyscy, którzy przyjęliście chrzest przyoblekliście się w Chrystusa”.

To jest największe pragnienie Maryi – abyśmy się przyoblekli w Chrystusa, aby On żył w nas, coraz pełniej, coraz doskonalej przez miłość Jego w nas, przez naszą wierność Jego Ewangelii.

Brązowa szata Maryi na naszej piersi ma nam przypominać szatę łaski uświęcającej otrzymaną na chrzcie świętym. Pięknie wyjaśnia to św. Jan Paweł II w improwizowanym przemówieniu do młodzieży podczas wizytacji parafii p.w. Matki Bożej Szkaplerznej w Mostacciano pod Rzymem 15 stycznia 1989 r. Wychodząc od faktu, że szata szkaplerzna jest darem Matki Jezusa dla nas, i stwierdzając, że Maryja, Dziewica Karmelu, troszczy się - podobnie jak każda ziemska matka - także o odzienie swoich dzieci, Papież pytał: "A może dzieci potrzebują jakiejś szczególnej szaty, czegoś więcej niż zwykłe odzienie?". I równocześnie odpowiadał: "Tak, oczywiście! I właśnie Ona, Dziewica Karmelu, Matka szkaplerza świętego, mówi nam o swej macierzyńskiej trosce, o swym zatroskaniu o nasze odzienie; o nasze odzienie w sensie duchowym, którego szkaplerz jest symbolem, o odzianiu nas łaską Bożą i o wspomaganiu nas, aby zawsze była białą ta szata, którą - jak wiemy - otrzymaliśmy podczas chrztu świętego. Ta biała szata jest symbolem owej duchowej szaty, w którą została przyobleczona nasza dusza - szaty łaski uświęcającej". Namiestnik Chrystusa zachęcał młodzież do zatroskania o to, "aby ta szata duchowa była coraz piękniejsza, aby nie została nigdy splamiona i nie musiała być naprawiana". "Współpracujcie - mówił Jan Paweł II - z tą dobrą Matką, Matką szkaplerza świętego, która dba bardzo o wasze szaty, a szczególnie o tę szatę, którą jest łaska uświęcająca w duszach Jej dzieci".

Jeden z młodych pielgrzymów nawiedzających oborskie sanktuarium napisał: „Drogi Ojcze, piszę bo chce się podzielić moją radością. Niedawno w moim życiu stały się dwa cuda - odnowienie wiary i wyrwanie się z nałogu. To dzięki Maryi powstałem z upadku. Ona podniosła mnie, wzięła pod rękę i zaprowadziła do swojego Syna. Jak potężną mamy Pośredniczkę w Niebie! Chwała Panu za to, że dał nam Maryję za Matkę! Maryjo, Ty nas nigdy nie opuszczasz, dziękuję Ci za Twój Szkaplerz, który przyjąłem w Oborach. W nałogu trwałem 2,5 roku. Postanowiłem pójść do spowiedzi. Modliłem się do Ducha Świętego, żeby mi pomógł wszystko szczerze wyznać. Rozpocząłem walkę z nałogiem. Szkaplerz dodawał mi otuchy. Częsta spowiedź i Eucharystia dawały mi moc. Maryja pomagała mi pokonać szatana. (…) Teraz trwam w czystości już drugi miesiąc. Często jeszcze dopadają mnie pokusy, momenty zwątpienia. Wtedy całuję szkaplerz i mówię: ,,Maryjo pomóż mi stać, na straży mojej czystości”. (…) Jakie to szczęście, że mamy Maryję! W moim życiu panuje światłość, którą jest Bóg. Mam 16 lat i chcę związać swoje życie z Panem. Chcę służyć Jezusowi i jego Matce”.

O. dr Albert Urbański, karmelita, urodzony niedaleko Obór, w jednej z katechez przygotowujących do koronacji Cudownej Figury Matki Bożej Bolesnej w 1976 roku, uczył:

„Cały zbawczy trud Chrystusa zmierzał do wybawienia nas od śmierci, jaką jest trwanie w grzechu i brak łaski uświęcającej. Maryja najpełniej uczestniczyła w zbawczym trudzie Syna i najściślej była z Nim zjednoczona przez Miłość i pełnię Łaski. Stąd też prawdziwy kult Maryi ma u swych podstaw tę samą troskę, jaka Ona miała w odniesieniu do nas, troskę o życie łaski w naszych duszach, o to, by Jej Syn miał należne miejsce w sercach naszych. Nie kocha bowiem Maryi prawdziwie ten, kto drzwi swego serca zamyka przed Jej Synem i Jego łaską. Dążenie do życia w stanie łaski uświęcającej, do coraz ściślejszego zjednoczenia z Jezusem przez miłość – to podstawa prawdziwego kultu Maryjnego. Bowiem tylko ten, dla kogo Jezus staje się Wszystkim umie kochać i umie być wdzięcznym Tej, Która nam Go dała, dzięki Której On stał się człowiekiem „podobnym nam we wszystkim prócz grzechu”. Jeśli zaś komuś, tak właśnie głęboko i autentycznie pojmującemu kult Maryi, zdarzy się nieszczęście utraty łaski przez grzech ciężki – można ufać, że Matka Boża uprosi mu dar prawdziwej skruchy i jak najszybszego pojednania się z Bogiem.

A więc, drodzy bracia i siostry, oddawajmy cześć Maryi. Gromadźmy się wokół Jej ołtarza również u stóp Matki Bożej Bolesnej w Oborach. Czcijmy Ją kwiatami i pieśnią, ale nade wszystko prośmy, byśmy przez Nią doszli do Jej Syna, by nam ukazała drogę, by jak dobra Matka prowadziła nas i broniła przed nieszczęściem utraty łaski i wypraszała nam dar wielkiej miłości Boga i ludzi”.

Szkaplerz jest znakiem macierzyńskiej opieki i pomocy Maryi na drodze naszego zbawienia, ale zakłada naszą aktywną współpracę z Bogiem, walkę z grzechem i tym wszystkim co oddala nas od Chrystusa i Jego Ewangelii. Szkaplerz to szata nowego człowieka, który dąży wytrwale do świętości, do doskonałej miłości Boga i ludzi. Maryja Szkaplerzna wzywa nas do budowania domu naszego życia na skale, którą jest Chrystus; przypomina, że prawdziwe chrześcijaństwo to nie jest jedynie dodatek do życia, ale jego pełnia.

Prośmy Maryję stojącą pod krzyżem, aby stała na straży naszej wierności przyrzeczeniom złożonym Bogu na chrzcie świętym, strzegła chrzcielnej szaty łaski uświęcającej w naszych duszach i umacniała do odważnego świadectwa wiary w Syna Bożego. Niech Jej święty szkaplerz zdobiący dniem i nocą nasze piersi nieustannie nam przypomina: Jestem chrześcijaninem, uczniem Chrystusa i dzieckiem Maryi.

Drodzy bracia i siostry, zgromadzeni na Oborskiej Kalwarii! Razem z Matką Bolesną stańmy dzisiaj pod krzyżem Chrystusa mówiąc Mu: „Totus tuus ego sum, et omnia mea tua sunt, mi dulcissime Jesu, per Mariam, Matrem tuam sanctam” – Jestem cały Twój i wszystko, co moje, do Ciebie należy, mój najsłodszy Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen.

                o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio