Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni pod opiekuńczym płaszczem Królowej Karmelu!
Podczas
niedawnej Pielgrzymki Apostolskiej do Meksyku (12 – 17 lutego 2016 r.) papież
Franciszek nawiedził bazylikę Matki Bożej w Guadalupe (13 lutego). To
największe sanktuarium maryjne świata odwiedza rocznie ok. 12 mln wiernych. Po
zakończonej liturgii Mszy Świętej Papież udał się do „Camarin” – malutkiego
pomieszczenia, gdzie przechowywany jest oryginalny obraz Matki Bożej z
Guadalupe. Tam przez dłuższą chwilę Ojciec Święty modlił się w ciszy przed
wsławionym łaskami wizerunkiem Maryi powstałym w cudowny sposób blisko 500 lat
temu. Obraz ten nie jest uczyniony ręką ludzką (z greckiego „Acheiropoietos”).
Powstał na wyraźną interwencję Matki Bożej jako dowód prawdziwości Jej
objawień.
Wczesnym
rankiem 9 grudnia 1531 r. Matka Boża objawiła się po
raz pierwszy Indianinowi Juanowi Diego na wzgórzu Tepeyac. Była cudownie piękna
i wyglądała, jakby miała 16 lat. Zapytała z niezwykłą czułością i miłością: Dokąd idziesz, Juanie, najmniejszy
i najdroższy z moich dzieci? Juan odpowiedział: Spieszę się, by zdążyć na Mszę
świętą i wysłuchać kazania. Wtedy usłyszał: Kocham cię, mój drogi synku. Jestem
Maryją, Niepokalaną Dziewicą, Matką prawdziwego Boga, który daje życie i je
zachowuje. On jest Stwórcą wszystkiego, Panem nieba i ziemi. On jest wszechobecny.
Chcę, aby w tym miejscu wybudowano świątynię, gdyż chcę tutaj okazywać miłość i
współczucie twemu ludowi i wszystkim ludziom, którzy szczerze proszą mnie o
pomoc. Tutaj będę
ocierać im łzy, uspokajać i pocieszać. Biegnij teraz do biskupa i powiedz mu,
co tu widziałeś i
słyszałeś. Po tych słowach Juan upadł do stóp Maryi i
powiedział: Szlachetna Pani, idę spełnić
Twoje życzenie. Kiedy Juan Diego dotarł do domu biskupa, szybko przekonał
się, że wypełnienie misji, jaką Maryja mu powierzyła, jest ponad jego możliwości.
Biskup Zumarraga
wprawdzie był bardzo miły i cierpliwie wysłuchał opowiadania o objawieniu Matki
Bożej, ale myśl o budowie kościoła na prawdziwym pustkowiu
odrzucił jako nierealną. Juan zmęczony i zawiedziony nieudaną misją
wrócił na miejsce objawienia. Kiedy dotarł na wzgórze, Niepokalana Dziewica już czekała na
niego. W wielkiej pokorze powiedział Jej: Niestety, biskup mi nie uwierzył. Wybacz mi,
że mam odwagę dawać Ci rady. Nie jestem godny, byś powierzyła mi tak ważną misję.
Wyślij, proszę, kogoś bardziej odpowiedniego, bo ja jestem nikim. Matka
Boża odpowiedziała:
Mój kochany syneczku, mogłam
posłać innych, ale ja ciebie wybrałam. Nie zniechęcaj się, jutro rano idź do biskupa i powiedz mu, że posyła cię Maryja Dziewica i że bardzo pragnę, by w tym
miejscu wybudowano kościół. Umocniony tym spotkaniem, Juan Diego z nowym
entuzjazmem zabrał się do spełnienia powierzonej mu misji. Następnego dnia
musiał okazać wielki upór, by skłonić służbę, żeby pozwoliła mu spotkać się
ponownie z biskupem. Biskup cierpliwie wysłuchał jego relacji ze spotkania z
Matką Bożą i na koniec powiedział, że dopiero wtedy podejmie konkretne
działania w sprawie budowy kościoła, gdy Maryja da mu jakiś widzialny znak. Po
tej rozmowie Juan Diego poszedł znowu na wzgórze Tepeyac, aby opowiedzieć o
wszystkim Maryi. Klęknął u Jej stóp i powiedział, że biskup prosi o jakiś znak.
Odpowiedziała: Miałeś przeze mnie wiele
kłopotów, idź więc w pokoju, aby odpocząć. Przyjdź tu jutro o świcie i wtedy
dam ci znak, abyś przekazał go biskupowi. Umocniony spotkaniem z
Niepokalaną Juan Diego poszedł odwiedzić swojego ukochanego wujka Bernardino.
Zmartwił się bardzo, kiedy zobaczył go w łóżku, dotkniętego ciężką chorobą. Nie
mógł go zostawić samego, został więc z nim przez całą noc i cały następny
dzień, aby przygotowywać mu posiłki i ziołowe lekarstwa. To był główny powód,
dla którego w poniedziałek rano nie mógł stawić się na umówione spotkanie z
Matką Bożą. Juan Bernardino czuł się coraz gorzej i poprosił siostrzeńca, aby
przyprowadził mu księdza, gdyż chciał jeszcze przed śmiercią wyspowiadać się i
przyjąć Komunię św. Juan Diego wczesnym rankiem 12 grudnia pobiegł po księdza
do kościoła parafialnego. Droga prowadziła przez wzgórze Tepeyac. W swojej
naiwności sądził, że nie spotka Maryi, biegnąc wschodnią stroną wzgórza. Kiedy
tam się znalazł, nagle, ku jego wielkiemu zaskoczeniu, pojawiła się przed nim
postać Matki Bożej. Niepokalana postawiła mu pytanie: Co się stało, moje kochane dziecko? Indianin, pragnąc ukryć
zakłopotanie, odpowiedział: Moja Pani,
dlaczego wstałaś tak wcześnie? Nic Ci nie jest? Wybacz mi, że nie przyszedłem
wczoraj rano, by zanieść biskupowi znak, który zamierzałaś mu posłać. Nie
zlekceważyłem obietnicy, ale mój wujek jest umierający i pragnie, bym
sprowadził mu przed śmiercią księdza. Nie bój się, mój synu - odpowiedziała
Maryja - czyż nie jestem twoją Matką,
która się tobą opiekuje? Twój wujek odzyska zdrowie. A teraz posyłam cię z moją
misją. Wejdź na szczyt wzgórza i nazbieraj kwiatów, które tam rosną i przynieś
je tutaj. Kiedy Juan wszedł na szczyt, zobaczył przepiękne kastylijskie
róże, które przecież nie mogły same urosnąć w środku zimy na kamienistej,
zmrożonej i pokrytej szronem ziemi. Szybko napełnił kwiatami swój indiański
płaszcz (tilmę), opuszczony z przodu jak peleryna i podwiązany na plecach.
Kiedy przybiegł z kwiatami, Maryja własnymi rękami je poukładała i zawiązała mu
dolne końce tilmy na szyi, by mógł bezpiecznie donieść kwiaty biskupowi.
Powiedziała: To jest obiecany znak, który
przesyłam biskupowi. Kiedy go otrzyma, powinien zgodnie z moim pragnieniem,
wybudować w tym miejscu świątynię. Nie pokazuj nikomu kwiatów i nie opuszczaj
końców tilmy, dopóki nie znajdziesz się przed biskupem. Tym razem bądź pewny,
że biskup uwierzy we wszystko, co mu powiesz. Kiedy wpuszczono Juana Diego
do domu biskupa, wszystkich zdumiał cudowny zapach, który otaczał ubogiego
Indianina. Niektórzy próbowali uchylić jego tilmę i zobaczyć, co tam kryje.
Wszelkimi sposobami bronił dostępu, jednak niektórym udało się zobaczyć ukryte
róże. Próbowali więc brać kwiaty w ręce, ale gdy ktoś tylko dotknął róży,
zamieniała się ona w rodzaj haftu na płaszczu Juan Diego. Kiedy wreszcie stanął
przed biskupem Zumarraga, podniósł obie ręce i rozwiązał rogi swojego
zgrzebnego płaszcza. Zaskoczony biskup zobaczył całe naręcze cudownych
kastylijskich róż, które po pewnym czasie znikły, a na tilmie ukazało się
przepiękne odbicie postaci Matki Boskiej. Obraz przedstawia scenę
z Apokalipsy św. Jana opisaną w rozdziale 12 (Ap 12, 1–2):
„Potem wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce,
i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd
dwunastu. A jest brzemienna”. Biskup zerwał się z fotela i razem z
domownikami ukląkł u stóp Indianina i przed długi czas adorował cudowny obraz.
Po długim czasie gorącej modlitwy, biskup wstał, delikatnie zdjął tilmę z
ramion Juan Diego i przeniósł ją do głównego ołtarza swojej kaplicy. Wieść o
cudzie rozeszła się po mieście lotem błyskawicy. Następnego dnia w procesji
przeniesiono cudowny obraz do katedry. Wydarzeniu towarzyszył radosny śpiew
ogromnej rzeszy ludzi.
12
grudnia rano Matka Boża objawiła się również umierającemu Juanowi Bernardino,
wujkowi Juana Diego. Przywróciła mu pełne zdrowie i powiedziała, żeby się nie
martwił o swego siostrzeńca, gdyż posłała go do biskupa z cudownie odbitym
obrazem na jego płaszczu. Powiedziała również pod jakim tytułem chciałaby, aby
Ją czczono w przyszłości. Tłumacz, który przekazał biskupowi relację Juana
Bernardino, przełożył tytuł jako „Zawsze
Dziewica, Święta Maryja z Guadalupe”.
Słowo
„Guadalupe” Hiszpanie skojarzyli natychmiast ze znanym sanktuarium Matki Bożej
w dalekiej Hiszpanii. Natomiast tubylcy rozumieli to imię jako „de
Guatlashupe”, co znaczy „Zdeptany Kamienny Wąż”. W ten sposób Matka Boża
ogłosiła, że pokonała straszliwego boga Quetzalcoatla, czczonego w postaci
upierzonego węża oraz innych bogów, za którymi kryje się sam szatan, a którym
Aztekowie składali w ofierze niezliczoną ilość ludzi. Wśród Indian szybko
rozniosła się wieść o imieniu, który obrała sobie Piękna Pani, objawiając się
Juanowi Bernardino i Juanowi Diego.
Jej
cudowny wizerunek, w którym zawarte są wszystkie symbole: chmury, gwiazdy,
słońce, półksiężyc i mały czarny krzyż na złotej broszce, potwierdził prawdę,
że zdeptała głowę krwiożerczego węża i pokonała go, ponieważ jest Matką Boga
Jezusa Chrystusa. Postawa stojąca i ugięte kolano odczytywane są jako znak
nieustannej gotowości do niesienia pomocy człowiekowi, podobnie jak gest
złożenia rąk zapewnia o Jej nieustannym wstawiennictwie u Boga. Broszka
zrobiona z różańca świadczy o umiłowaniu przez Nią tej modlitwy. Na cudownym
wizerunku dwie poły płaszcza są związane czarną wstążką w kształcie kokardy
(Dla Azteków był to znak, że kobieta jest w ciąży). Poniżej jest kwiat z
czterema płatkami, który jest symbolem boskości. Znaczy to, że dziecko w łonie
Maryi jest Bogiem. Pasek zawiązany w talii nawiązuje do szarf noszonych
przez młode, niezamężne panny i oznacza dziewictwo. Połączenie kolorów
czerwieni i błękitu to znak dziewiczego macierzyństwa. Różowa barwa tuniki
wskazuje na miłość i męczeństwo Maryi, a otaczające Ją chmury są
znakiem Jej doskonałego zjednoczenia z Bogiem. Ośmioramienne gwiazdy
widoczne na Jej płaszczu są symbolami łask, które Bóg udziela światu za Jej
pośrednictwem. Są one także potwierdzeniem królewskiej władzy Maryi
w niebie. O królewskiej godności Maryi zapewnia złote obramowanie
płaszcza, a mandorla, otaczająca Jej postać i wzbogacona
o świetliste promienie jest znakiem Jej świętości. Usługujący Maryi anioł
potwierdza Jej wysoką godność królewską ponad wszystkimi mieszkańcami nieba. Badania
astronomów w 1981 r. potwierdziły, że istnieje zgodność układu gwiazd na
płaszczu Matki Bożej z układem gwiazd w czasie objawień, w 1531 r. Dla Azteków
był to niezwykle mocny znak wzywający ich do porzucenia pogaństwa i zwrócenia
się do religii chrześcijańskiej, bo słońce, księżyc i gwiazdy nie są żadnymi
bogami, lecz zostały stworzone przez Boga, Stwórcę nieba i ziemi. Patrząc na
cudowny obraz, każdy Indianin mógł bez trudności odczytać z niezwykle bogatej
symboliki, że kobieta jest w ciąży, a dziecko, które się z niej narodzi, jest
Bogiem.
Objawienia
Matki Bożej na wzgórzu Tepeyac były momentem zwrotnym w ewangelizacji Ameryki.
Dały początek masowym nawróceniom Indian. Do momentu objawień misjonarze
chrzcili najczęściej niemowlęta i umierających. Natomiast po objawieniach
każdego dnia tysiące Indian zgłaszało się do placówek misyjnych z prośbą o
chrzest. Niektórzy księża musieli udzielać sakramentu chrztu nawet 6 tysiącom
osób dziennie. Misjonarz Torbio de Benavento pisze, że w konwencie Quecholac w
ciągu pięciu dni ochrzcił 14200 Indian. Flamandzki franciszkanin o. Peter Ghent
zaświadcza, że w czasie jego misji w Meksyku, sam ochrzcił około miliona
Indian. W ciągu zaledwie kilku lat, od 1532 do 1538 r., dokonała się
chrystianizacja całego Meksyku, około 9 milionów ludzi przyjęło dobrowolnie
chrzest i inne sakramenty. Jest to fakt bez precedensu w historii. Wszyscy
mieszkańcy, którzy przed objawieniami w większości byli bardzo niechętni i
często wrogo nastawieni do chrześcijaństwa, nawrócili się w sposób zupełnie spontaniczny.
Przez Reformację w Europie 5 milionów ludzi opuściło Kościół katolicki, a w tym
samym czasie, po objawieniach w Guadalupe, 9 milionów Azteków włączyło się we
wspólnotę Kościoła katolickiego. Liczni misjonarze, którzy przyjechali z
Europy, zaczęli budować w całym Meksyku szkoły, szpitale, warsztaty pracy,
kościoły i klasztory. W 1552 r. dekretem papieża i króla został powołany do
istnienia pierwszy Uniwersytet Meksyku i otrzymał podobną rangę, jak hiszpański
Uniwersytet w Salamance.
Zaraz
po objawieniach rozpoczęto budowę pierwszej kaplicy na wzgórzu Tepeyac.
Zakończono ją w ciągu 13 dni, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. 26 grudnia
1531 r. biskup Zumarraga przeniósł cudowny obraz w uroczystej procesji z
katedry do kaplicy w Tepeyac. Wzięli w niej udział wszyscy mieszkańcy miasta.
Indianie z wielkiej radości śpiewali, tańczyli, dla wiwatu strzelali strzałami
w powietrze. Niestety, jedna ze strzał zupełnie przypadkowo ugodziła pewnego
mężczyznę w szyję. Zabitego położono pod obrazem Matki Bożej i wszyscy ludzie z
dziecięcą wiarą zaczęli modlić się o cud. Po pewnym czasie Indianin otworzył
oczy, popatrzył na obraz Niepokalanej i wstał o własnych siłach. Został
całkowicie uzdrowiony. Na widok cudownie przywróconego do życia Indianina
zgromadzeni z jeszcze większą gorliwością zaczęli śpiewać Bogu azteckie hymny
dziękczynienia.
Biskup
Zumarraga ustanowił Juana Diego odpowiedzialnym za nową kaplicę z cudownym
obrazem Matki Bożej. Na mocy specjalnego pozwolenia przyjmował Jezusa w Komunii
św. trzy razy w tygodniu. Do nowego sanktuarium każdego dnia przybywały rzesze
pielgrzymów. Matka Boża zgodnie ze swoją obietnicą pocieszała strapionych,
przywracała radość życia oraz zdrowie dusz i ciał. Juan Diego nieustannie
opowiadał przychodzącym Indianom historię objawień w ich ojczystym języku. Wyjaśniał
prawdy chrześcijańskiej wiary i w ten sposób przygotowywał Indian do przyjęcia
chrztu, później odsyłał ich do misjonarzy, aby przez udzielenie sakramentów
dopełnili dzieła ewangelizacji. Juan Diego zmarł 30 maja 1548 r. i został
pochowany na wzgórzu Tepeyac. Jego beatyfikacji (1990), a następnie kanonizacji
(2002) dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II w Guadalupe.
Matka
Boża wybrała Juana Diego jako swojego posłańca. Posłużyła się tym pokornym i
ubogim Indianinem, podobnie jak posłużyła się jego prostym i ubogim płaszczem. Wizerunek
Matki Bożej powstał na tilmie Juana Diego. Odzienie azteckie, stało się
podłożem dla cudownego obrazu przekazanego przez Maryję. Tilma jest to rodzaj
opończy wykonanej z włókien agawy, która jest materiałem bardzo
nietrwałym. Opończe takie, popularne wśród ubogich Indian, ulegały rozpadowi po
kilkunastu latach. Tymczasem tilma z cudownym obrazem ma już blisko
500 lat i nadal jest w doskonałym stanie.
Indianie
od początku przywiązywali dużą wagę do tego, że Maryja objawiła się na tilmie.
W kulturze azteckiej dziecko po narodzeniu było poświęcane bóstwu. Rodzice
nieśli je do świątyni na poświęcenie właśnie w tilmie. Maryja odbijając
swój wizerunek na prostej i ubogiej tilmie noszonej przez Juana Diego, jednej z
tych, które nosiło wielu jego rodaków, zapewnia, że jest ich czułą i troskliwą Matką
i pragnie, aby oni wszyscy z Jej macierzyńska pomocą przyjęli prawdziwą wiarę i
poświęcili się Bogu przez sakrament chrztu świętego udzielany w Kościele.
Ważne
jest również i to, że podczas zaślubin azteckich związywano ze sobą żeńską
koszulę huipilli oraz męską tilmę. Był to zewnętrzny znak połączenia
małżonków w jednym związku. Skoro zatem Maryja przekazała Indianom swój
wizerunek na męskim wierzchnim odzieniu, Indianie natychmiast zrozumieli, że
jest to symbol zaślubin Maryi z ludem. Indianie doświadczając inicjatywy Maryi
czuli się zobowiązani związać z Nią w nierozerwalnym węźle, zawrzeć nowe
przymierze z Bogiem przez sakrament chrztu świętego, odrzucając wcześniejsze
wierzenia. Maryja Brzemienna w wizerunku odbitym cudownie na tilmie przypomina
o swoim Bożym macierzyństwie i wieczystym dziewictwie. Wskazuje na Chrystusa,
Boga – Człowieka, którego nosi w swoim dziewiczym łonie. Jego z miłością kontempluje,
na obrazie przymyka lekko swoje oczy, wnika wiarą w cudowną tajemnicę, która
nosi pod sercem. Delikatny uśmiech wyraża radość ze zjednoczenia z Bogiem.
Jego przynosi, do Niego prowadzi i z Nim jednoczy. Ona jest Matką i
jednocześnie najdoskonalszym wizerunkiem Kościoła, Oblubienicy Chrystusa. A
zatem wszystkich Indian noszących tilmę, Maryja pragnie, podobnie jak św. Paweł
Apostoł Narodów, poślubić Chrystusowi (por. 2Kor 11.2).
Poza
tym tilma służyła Indianom jako ochrona przed zimnem i promieniami słońca.
Kiedy wprawnie zawinęli ją wokół szyi - stanowiła swoisty worek do przenoszenia
żywności. Jeśli więc Matka Boża objawiła się Indianom właśnie na takim płótnie,
ci natychmiast zrozumieli, że Maryja jak tilma, przynosi obronę w trudnościach
i przeciwnościach, jest też nosicielką życiodajnego pokarmu, czyli Jezusa
Chrystusa (por. J 6, 51).
Bogaci
i szlachetnie urodzeni Aztecy nosili tilmy długie do kostek i farbowane
różnokolorowo. Juan Diego ubierał tilmę dla biedaków: białą i sięgającą jedynie
do kolan, Zszytą niezbyt starannie z dwóch kawałków płótna. Dziś już takiego
materiału nie wykonuje się ze względu na niską opłacalność. Długo trwa
wykonanie, a krótko używanie odzienia z takiego materiału. Jak na odzienie dla
biedaka - zupełnie niespotykana i niepowtarzalna jest trwałość płótna tilmy Juana.
Materiał tilmy został utkany z włókien agawy. Był nietrwały, szybko niszczał.
Do naszych czasów nie zachowała się żadna tkanina z agawy oprócz cudownego
wizerunku na płaszczu – szalu Juana Diego. Wszystkie rozpadły się ze starości.
Badania konserwatorów sztuki potwierdziły, że płótno, na którym pozostawiła
wizerunek Matka Boża nie wykazuje żadnych braków, ani oznak niszczenia. Tkanina
przez ponad sto lat wisiała rozpięta bez szkła zabezpieczającego. Wisiała w
niekorzystnych warunkach wystawiona na działanie dymu ze świec i kadzideł,
wilgoci, soli ze słonego jeziora znajdującego się nieopodal. Dotykały ją setki
tysięcy pielgrzymów pocierając, całując, wtulając weń swe twarze. Tkanina
będąca podłożem dla cudownego obrazu z Gwadelupy nigdy nie była konserwowana.
Pod koniec XVIII w. przeprowadzono ciekawy eksperyment. Zlecono ośmiu malarzom,
by na ośmiu tilmach namalować osiem kopii obrazu Matki Bożej z Gwadelupy i
przechowywać je w pobliżu Cudownego Obrazu. Wszystkie kopie po kilku latach się
rozpadły. Najtrwalsza zachowała się przez zaledwie 8 lat. W roku 1791 polerowano
18 – kilogramowe ramy obrazu. Przy tych pracach obraz został w górnej części
oblany kwasem azotowym. Sprawca próbował zetrzeć kwas z powierzchni obrazu.
Żrąca substancja powinna natychmiast wypalić dziurę w płótnie. Jednakże nic
takiego się nie stało.
Drodzy
bracia i siostry!
Wsłuchując
się w historię objawienia Matki Bożej z Guadalupe i Jej Świętego Wizerunku
odbitego cudownie na indiańskim płaszczu możemy lepiej zrozumieć wielki dar
Maryi, jakim jest dla nas Szkaplerz Karmelitański. Pomiędzy szkaplerzem a tilmą
Juana Diego można bowiem dostrzec wiele podobieństw.
Szkaplerz
wywodzi się z fartucha używanego przez zakonnika w czasie pracy w celu ochrony
habitu przed pobrudzeniem. Był zakładany przez głowę. Jego jeden płat opadał na
piersi, a drugi na plecy. Słowo "scapulae" w języku łacińskim oznacza
barki, ramiona, plecy. Maryja
wybrała więc jako znak swojej opieki i troski zwyczajną szatę, pełniącą w życiu
codziennym zakonnika funkcję służebną i ochronną. W ten sposób to, co w
porządku doczesnym było czymś drugorzędnym i mało istotnym, zostało przez
Maryję podniesione w porządku nadprzyrodzonym do rangi symbolu Jej obecności.
Nasuwa się w tym momencie pewna analogia wizji szkaplerznej z objawieniami
Maryi w Meksyku z 12 grudnia 1531 r. Wiążą się one również z symboliką szaty i
mogą nam pomóc w zrozumieniu sensu gestu przyobleczenia Szkaplerzem. Maryja objawiając
się Indianinowi Juanowi Diego zapewniała go o swojej wielkiej miłości do ludu
azteckiego podbitego przez Hiszpanów i traktowanego przez nich w sposób
arogancki, czasami bestialski. Podobnie jak w objawieniu szkaplerznym z 16
lipca 1251 roku Maryja znowu staje po stronie uciśnionych i prześladowanych. Chcąc
uwiarygodnić swoje zjawienie się Juanowi Diego, wskazuje na jego płaszcz i
prosi go, by zaniósł w nim biskupowi Meksyku róże kastylijskie w cudowny sposób
wyrosłe zimą na wzgórzu Tepeyac. Gdy posłuszny nakazowi Maryi Indianin wysypuje
je na podłogę w rezydencji biskupiej, na jego płaszczu - tilmie - pojawia się
cudowny, pełen piękna, wdzięku i majestatu wizerunek Naszej Pani z Guadalupe.
Do
dnia dzisiejszego naukowcy nie są w stanie ustalić sposobu w jaki powstał ten
niezwykły portret i dlaczego przez tyle wieków bez żadnej konserwacji i
specjalnej ochrony nie uległ on zniszczeniu. Maryja na "miejsce"
objawienia Swojego oblicza wybrała zwyczajną szatę azteckiego wieśniaka.
Chciała więc Boża Rodzicielka oznajmić w ten sposób, że tak jak w płaszczu
Juana Diego, tak również i na płaszczach jego współplemieńców odciska swój Wizerunek.
Oznacza to, iż pragnie Ona każdego otoczyć swoją macierzyńską miłością, okryć
płaszczem swej opieki i w pewnym sensie przyoblec w siebie, uczynić swoim żywym
obrazem. Tak jak na tilmie Juana Diego pragnie Ona odbić swój obraz w ich
sercach i w ich życiu. Zwyczajny płaszcz - aztecka tilma - stała się od momentu
objawień na Tepeyac symbolem opieki Maryi, tak jak Szkaplerz - zwyczajna część
ubrania zakonnego - od wizji w Aylesford (k. Londynu w Anglii) stał się znakiem
protekcji Niebieskiej Panienki.
Maryja
w pokornym znaku brązowego szkaplerza przyobleka swoich czcicieli płaszczem
swojej macierzyńskiej miłości i troskliwej opieki; ofiaruje im szatę swoich
cnót, w które mają się przyodziać przez gorliwe naśladowanie i Jej matczyną pomoc;
towarzyszy im w ziemskiej wędrówce do Niebieskiej Ojczyzny i pomaga w wiernym
podążaniu śladami Chrystusa na szczyt Bożej Chwały; nieustannie wspiera swoim
wstawiennictwem i macierzyńskim błogosławieństwem na drodze zbawienia.
Drodzy
bracia i siostry! Powróćmy jeszcze na chwilę do cudownego wizerunku Matki Bożej
odbitego na tilmie św. Juana Diego.
W 1928 roku
Manuel Ramos fotografując Wizerunek po raz pierwszy wykonał zdjęcie dobrej
jakości. Rok później, w 1929 roku pewien okulista oglądał zdjęcie pod
lupą i po dokładnym przyjrzeniu się powiększonym źrenicom, zobaczył
w oczach Maryi odbicie postaci człowieka z brodą. Odkrycie to
potwierdził w 1951 roku fotograf Jose Carlos Salinas Chavez. Wtedy
też arcybiskup Meksyku Luis Maria Martinez powołał specjalną komisję naukowców.
Jej celem było zbadanie tego zjawiska. W 1955 roku komisja
opublikowała dokument stwierdzający, że oczy Maryi są żywe. W źrenicach
oczu Matki Bożej można zauważyć postać mężczyzny, którym jest
najprawdopodobniej Indianin Juan Diego, gdyż jego twarz na portrecie
z czasów objawień jest bardzo podobna do twarzy odbitej w oczach
Maryi.
Na
wszystkich noszących szkaplerz spoczywa pełne czułej miłości słodkie spojrzenie
Maryi. Do wszystkich okrytych Jej brązową szatą Maryja zdaje się mówić: „Jak w
Moich oczach utrwalony jest portret małego Juana Diego, któremu się ukazałam,
tak samo i wy jesteście wyryci w Moich oczach i w sercu waszej Niebieskiej
Mamy”.
Umiłowani
w Chrystusie, bracia i siostry!
Będąc
okryci szkaplerzem, jesteśmy wezwani, podobnie jak Juan Diego okryty tilmą z
cudownie odbitym wizerunkiem Maryi, aby poprzez nasze życie stać się Jej żywym
obrazem i przedłużeniem Jej matczynych ramion. Maryja zdaje się do nas mówić: „Jestem
waszą Matką łagodną i miłosierną. Przed wielu laty odbiłam Mój obraz na
płaszczu małego Juana Diego, któremu się ukazałam. Dziś pragnę odbić Mój Obraz
w sercu i w życiu każdego z was”. Ona przez nas pragnie być blisko swoich
dzieci w ich codziennych troskach, bólach i cierpieniach. Pragnie okryć ich
swoim opiekuńczym płaszczem. Dlatego posyła nas ze swoim szkaplerzem i mówi jak
do Juana Diego: „Bądź moim posłańcem, by towarzyszyć życiu licznych ludzi i
osuszać wiele łez. Wystarczy ci pójść na drogi w swym sąsiedztwie, swej
wspólnocie, swej parafii jako mój wysłannik, moja wysłanniczka. Bądź moim
posłańcem – mówi nam Ona – dając jeść głodnemu, pić spragnionemu; daj miejsce
potrzebującemu, przyodziej nagiego i odwiedź chorego. Wspomóż tego, kto jest
uwięziony, nie zostawiaj go samym, przebacz temu, kto cię zranił, pociesz
zasmuconego, bądź cierpliwy wobec innych i przede wszystkim proś i módl się do
naszego Boga. Idź, pomóż mi podźwignąć życie moich dzieci, którzy są twymi
braćmi” (papież Franciszek w homilii wygłoszonej
u stóp Matki Bożej w Guadalupe 13.02.2016).
Droga
Rodzino Matki Bożej Szkaplerznej!
Prośmy
Maryję z Guadalupe, aby odbiła swój obraz w naszych sercach i w naszym życiu,
aby uczyniła nas radosnymi posłańcami swojej miłości i swojej karmelitańskiej
szaty. Idźmy z Maryją, Matką Miłosierdzia, idźmy z darem Jej szkaplerza, do
chorych i ubogich; do kobiet dręczonych szatańską pokusą zabicia swego
nienarodzonego dziecka; do dzieci pozbawionych ciepła rodzinnego domu i opuszczonych
starców; do młodzieży szukającej prawdziwej przyjaźni i mądrości; do zranionych
słabościami i zniewolonych nałogami; do tych, którzy stracili wszelką nadzieję
i zagubili się w ciemnościach życia bez Boga. Poprzez nasze dobre słowa i
uczynki ukażmy im miłosierne oblicze Ojca Niebieskiego, zanieśmy im światło
wiary, nadziei i pokoju; zanieśmy im szkaplerz Maryi i Jej macierzyńskie zapewnienie:
„Jestem z wami i noszę was w Moim Sercu. Jesteście
źrenicą Moich oczu, ponieważ jesteście Moimi dziećmi”. Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
|