Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
W
roku 2017 obchodzić będziemy 100 – lecie objawień Słonecznej Pani w fatimskiej
Dolinie Pokoju. To szczególna okazja, aby na nowo wsłuchać się w pełne
matczynej troski orędzie Maryi i przypomnieć Jej obietnicę: „Na koniec Moje
Niepokalane Serce zatryumfuje”. To w Fatimie Maryja zapowiedziała: „Rosja się
nawróci”. Pod koniec XX wieku, szczególnie w okresie pontyfikatu naszego
umiłowanego papieża św. Jana Pawła II, mogliśmy być świadkami, jak ta Maryjna obietnica
się wypełnia, jak kolejne kraje i narody Europy środkowo – wschodniej wyzwalają
się z jarzma bezbożnego komunizmu i otwierają drzwi Chrystusowi. Dlatego słowa
Maryi: „Na koniec Moje Niepokalane Serce zatryumfuje”, budzą w nas wdzięczność
i pomagają z ufnością podążać ku przyszłości. Te słowa Pani Fatimskiej ciągle napełniają
nas pokojem, dodają odwagi i podtrzymują nadzieję. Warto o nich pamiętać, gdy ufni
w pomoc Maryi podejmujemy wysiłek przemiany naszego życia, a szczególnie
podczas naszej codziennej walki duchowej z nieprzyjacielem naszego zbawienia, w
godzinie życiowej próby i cierpienia. Podobnie jak warto pamiętać o słowach Maryi
skierowanych do Łucji: „Moje Niepokalane Serce będzie twoim schronieniem i
drogą, która cię zaprowadzi do Boga”. Matka Boża zaprasza każdego z nas do ufnego
oddania się w Jej ręce i zawierzenia Jej Sercu. Ona poprowadzi nas do
zwycięstwa – śladami swego Syna, drogą Jego miłości, „przez krzyż do Nieba”. Maryja
Niepokalana, „Pełna Łaski” jest „Oazą Bożego Pokoju” do której szatan nie miał
nigdy dostępu. To Niewiasta, która depcze głowę starodawnego węża (por. Rdz 3,
15), zwycięża ognistego Smoka (por. Ap 12). Maria semper vincit! Maryja zawsze
zwycięża! Ona nieustannie, z macierzyńską miłością, ukazuje nam królewską drogę
krzyża, wzywa do udziału w zwycięstwie swego zmartwychwstałego Syna, naszego
Pana i Odkupiciela.
Dlatego,
najmilsi bracia i siostry, odnówmy nasze całkowite ofiarowanie się Jej
Niepokalanemu Sercu i odpowiedzmy na Jej fatimskie wezwanie do pokuty i
osobistego nawrócenia, do comiesięcznej spowiedzi, do ponownego umieszczenia
Eucharystii w centrum naszego chrześcijańskiego życia, do codziennej modlitwy
różańcowej i prawdziwej miłości do Kościoła i Jego Pasterzy, do przeżywania
naszych ludzkich cierpień w jedności z Chrystusem Ukrzyżowanym za zbawienie
wszystkich ludzi, do podejmowania z miłością aktów wynagrodzenia za wszelkie
zniewagi i obojętność ludzi, które ciągle na nowo boleśnie ranią Serca Jezusa i
Maryi. W ten sposób w nas i z nami Maryja będzie zwyciężać i spełniać się
będzie Jej fatimska zapowiedź: „Moje Niepokalane Serce zatryumfuje”.
Św.
Ludwik Maria Grignion de Montfort w swoim "Traktacie o prawdziwym
nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny" z roku 1712 mówi m. in. o roli Maryi przy
drugim przyjściu Chrystusa: „Przez Maryję rozpoczęło się zbawienie świata i
przez Maryję musi się ono dopełnić. (…) W owych czasach ostatnich Maryja musi
stać się groźna jak zbrojne zastępy (Pnp 6, 10), straszna jak wojsko gotowe do
boju przeciw szatanowi i jego wspólnikom (…), gdyż szatan wiedząc dobrze, że
mało, o wiele mniej niż kiedykolwiek pozostaje czasu (zob. Ap 12, 12), by gubić
dusze, będzie podwajać codziennie swe wysiłki i zakusy. Niebawem wznieci
okrutne prześladowanie i pocznie zastawiać straszne zasadzki na wierne sługi i
na prawdziwe dzieci Maryi, które o wiele trudniej pokonać mu niż innych.
Do tych właśnie ostatnich i
okrutnych prześladowań szatana, które wzmagać się będą z dnia na dzień aż do
przyjścia Antychrysta, odnosi się głównie owa pierwsza i sławna przepowiednia i
owo przekleństwo, które Bóg rzucił na węża w raju ziemskim.
„Wprowadzam nieprzyjaźń między
ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo Jej. Ona zmiażdży ci
głowę, a ty czyhać będziesz na Jej piętę (Rdz 3, 15. Tłumaczenie wg. Wulgaty).
Tylko jeden raz położył Bóg
nieprzyjaźń, ale nieprzyjaźń nieprzejednaną, która trwać będzie do końca świata
i wzmagać się nieustannie: to nieprzyjaźń między Maryją, czcigodną Matką Bożą,
a szatanem, między dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i
wspólnikami Lucyfera. Maryja, Najświętsza Matka Boża, jest największą
nieprzyjaciółką, jaką Bóg przeciwstawił szatanowi. (…)
Bóg dał Maryi tak wielka władzę
nad szatanami, że jak często sami zmuszeni byli wyznać przez usta opętanych,
więcej boją się jednego Jej westchnienia za jakąś duszą niż modlitw wszystkich
świętych; więcej boją się jednej jej groźby niż wszelkich innych mąk.
Pokorna Maryja zawsze odnosić
będzie nad pysznym szatanem zwycięstwa i tak świetne tryumfy, że zetrze jego
głowę, siedlisko pychy. Po wszystkie czasy Maryja odsłoni jego wężową
złośliwość, odkryje piekielne jego zamysły, unicestwi jego diabelskie zamiary,
a osłaniać będzie do końca wieków swe wierne sługi przed jego okrutnymi
pazurami.
Ale moc Maryi nad wszystkimi
szatanami zabłyśnie przede wszystkim w czasach ostatecznych, kiedy to szatan
czyhać będzie na Jej piętę, to znaczy na wierne Jej dzieci i pokorne Jej sługi,
które Ona do walki z nim wzbudzi (…)
Bóg tak potężnie podtrzymywać ich
będzie swoją mocą, że wraz z Maryją głęboką swą pokorą miażdżyć będą głowę
diabła i staną się sprawcami triumfu Jezusa Chrystusa”.
Warto tutaj wspomnieć krótko o
losach cytowanego dzieła św. Ludwika. Autor Traktatu sam przepowiedział, że
szatan, obawiając się zbawiennego wpływu tej książeczki, starać się będzie ze
wszystkich sił, aby ją ukryć przed światem i pogrążyć w zapomnieniu. Istotnie
przepowiednia Świętego spełniła się dokładnie. Dzieło „O doskonałym
nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” nie wydane przez autora leżało w
zapomnieniu 130 lat, aż je w 1842 r. odkryto przypadkiem w starym kufrze
pomiędzy innymi rękopisami w domu zakonnym Saint Laurent – sur – Sevres.
W
2008 roku obchodziliśmy 150 – rocznicę objawienia się Matki Bożej w Lourdes
(1858 r.). Zdaniem ks. kard. Ivana Diasa wydarzenia w Grocie
Massabielskiej podkreślają
decydujące wejście Dziewicy w starcie z diabłem, tak jak to zostało napisane w
Księdze Rodzaju i w Apokalipsie.
Ta
walka jest jeszcze bardziej zaciekła, niż za czasów Bernadety - mówił
kardynał. Jest to prawdziwa batalia - kontynuował purpurat - która,
powoduje niezliczone ofiary w naszych rodzinach i pośród naszej młodzieży. W konsekwencji
tej wojny prowadzonej przez szatana i jego popleczników świat jest
straszliwie wciągany w wir otchłani laicyzmu, który pragnie tworzyć świat bez
Boga.
Legat
papieski przypomniał też mało znane słowa Kard. Karola Wojtyły, wypowiedziane
na kilka miesięcy przed pamiętnym Konklawe 16 X 1978 r. Kard. Wojtyła mówił
wtedy: „Stoimy dzisiaj przed największą bitwą jaką ludzkość musiała
kiedykolwiek stoczyć. Myślę, że wspólnota chrześcijańska jeszcze nie zrozumiała
tego w pełni. Stoimy dzisiaj przed ostateczną walką pomiędzy Kościołem i
anty-kościołem, pomiędzy Ewangelią i anty-ewangelią.”(9 listopada 1976).
Kar.
Dias powiedział następnie między innymi: i dlatego „z Nieba zstąpiła Matka –
zatroskana o swoje dzieci żyjące w grzechu, daleko od Chrystusa.”
„Tutaj
w Lourdes, podobnie jak i na całym świecie Maryja przygotowuje swoje córki i
swoich synów duchowych, aby rzucić silną kontrofensywę przeciwko siłom zła i
przygotować ostateczne zwycięstwo swojego Boskiego Syna, Jezusa Chrystusa.”
A
zatem, także dzisiaj wzywa nas Ona do „wstąpienia w szeregi Jej Legionów.” W
tej walce należy użyć następującej broni: „nawrócenie serca, kult Eucharystii,
codzienny Różaniec, przyjęcie cierpienia za zbawienie świata.”
„Zwycięstwo
końcowe należy do Boga – konkluduje kardynał – a Maryja będzie walczyła na
czele wojska złożonego ze swoich synów i córek przeciwko wrogim siłom szatana,
miażdżąc jego głowę”.
Doniosłość
tego przesłania wysłannika Papieża podczas uroczystości jubileuszowych w
Lourdes (7 grudnia 2007 r.) podkreśla fakt, że niemal identyczne słowa tenże
Prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, wypowiedział zaledwie 10 dni
wcześniej w Kibeho, gdzie w imieniu Ojca Świętego Benedykta XVI przewodniczył
uroczystości związanej z 25 – rocznicą objawień Matki Słowa na Czarnym Lądzie.
Kardynał
Dias mówił tam:
„Drodzy
Bracia i Siostry, co chciała nam powiedzieć Dziewica Maryja, Najświętsza Matka
Boża, przychodząc w to błogosławione miejsce? (…)
Dziewica
martwiła się z powodu moralnej kondycji świata: „Świat ma się bardzo źle” –
powiedziała. „Świat działa na własną zgubę, wpadnie w otchłań to znaczy pogrąży
się w niezliczonych i nieustających nieszczęściach”. „Świat buntuje się
przeciwko Bogu, popełnia się bardzo dużo grzechów; nie ma miłości ani pokoju”.
„Jeśli nie okażecie skruchy i nie nawrócicie serc, wpadniecie w otchłań”.
15
sierpnia 1982 r. Dziewica płakała, ponieważ była bardzo zmartwiona brakiem
wiary i skruchy u ludzi. Skarżyła się na nasze złe prowadzenie się,
charakteryzujące się rozwiązłością obyczajów, upodobaniem do zła, ciągłym
brakiem posłuchu dla Przykazań Bożych”.
Jakie
znaczenie może mieć dla nas dzisiaj orędzie Najświętszej Matki Bożej?
Objawienia w Kibeho pojawiają się w kontekście ciągłej walki między siłami
dobra i zła, która zaczęła się wraz z początkiem historii ludzkości. W
rzeczywistości stanowią one część długiego łańcucha niedawnych objawień
Dziewicy w innych miejscach na świecie, gdzie Matka Boża ruszyła do walki z
przeciwnikiem Boga i ludzkości.
Rzeczywiście,
w 1830 r. Matka Boża stanowczo wkroczyła w sam środek wrogich działań, jakie
zawsze istniały między nią a diabłem i wciąż będą istnieć po kres czasów. 27
listopada 1830 r. Dziewica Maryja ukazała się Katarzynie Labouré, wówczas
nowicjuszce w zakonie szarytek w Paryżu, przy ulicy du Bac, i poleciła jej
wygrawerować medalik z jej wizerunkiem, z wyciągniętymi ku ziemi ramionami, skąd
rozchodzą się promienie światła, symbol łask, jakich Dziewica udziela całemu
światu. Stopy Dziewicy spoczywają na ziemi i miażdżą głowę węża, diabła,
wskazując na jej zwycięstwo nad złym duchem i siłami zła.
Kardynał
Dias wspomina następnie kolejne objawienia maryjne w La Salette, Lourdes, Fatimie
i Kibeho.
Stwierdza,
że „Dziewica Maryja, od około dwustu lat przygotowuje na całym świecie legion
przeciwko siłom zła. Objawienia w Kibeho stanowią część tej sieci, jaką Ona
tka, żeby przypuścić ostateczną ofensywę przeciwko siłom Szatana, uwięzić go i
przygotować w ten sposób drogę do końcowego zwycięstwa jej Bożego Syna Jezusa
Chrystusa.
Jako
znak naszego aktywnego uczestnictwa w jej ofensywie przeciwko Szatanowi,
Dziewica poprosiła tutaj w Kibeho o bardzo konkretne działania: przemianę serc,
codzienne odmawianie różańca, nieustanną i szczerą modlitwę, akceptację
cierpienia dla zbawienia świata. Wydaje się, że to drobnostki, ale potężne w
rękach Boga, dla którego nic nie jest niemożliwe. Jak młody Dawid z pomocą
małego kamienia i procy pokonał olbrzymiego Goliata uzbrojonego w miecz, dzidę
i zakrzywiony nóż (por. 1Sm 17,4-51), tak my, z pomocą paciorków różańca,
moglibyśmy zniszczyć przeszkody, stawić czoło atakom Szatana i cierpliwie nieść
krzyż na każdy dzień”.
Kard.
Dias w konkluzji stwierdza: „Jedno jest pewne: końcowe zwycięstwo należy do
Boga i potwierdzi się dzięki Niewieście z Księgi Rodzaju i Apokalipsy św. Jana,
która zmiażdży głowę węża. Dziewica Maryja, Matka Słowa, będzie walczyć na
czele swojej armii przeciwko wrogim siłom Szatana i je pokona. Zjednoczy
wszystkich swoich synów i córki w miłości, ponieważ Królestwo Boże nie zna
podziałów międzyludzkich ani etnicznych. Jedynym językiem w Niebie jest
miłość”.
W
Fatimie w roku 1917 Maryja zapowiedziała: „Na koniec Moje Niepokalane Serce
zatryumfuje”. Pamiętajmy jednak, że Nasza Pani pragnie odnieść to zwycięstwo z
nami, po macierzyńsku wzywa nas do współpracy. Przykładem mogą być dla nas
błogosławione dzieci fatimskie Franciszek i Hiacynta Marto oraz ich starsza
siostra Łucja, dzisiaj także kandydatka na ołtarze.
W
roku 2000 na polecenie Papieża Jana Pawła II z okazji jego pielgrzymki do
Fatimy i beatyfikacji dwojga małych pastuszków z Cova da Iria została ogłoszona
treść trzeciej części tajemnicy fatimskiej. Siostra Łucja pisze:
«J.M.J.
Trzecia
część tajemnicy objawionej 13 lipca 1917 w Cova da Iria-Fatima.
Piszę
w duchu posłuszeństwa Tobie, mój Boże, który mi to nakazujesz poprzez Jego
Ekscelencję Czcigodnego Biskupa Leirii i Twoją i moją Najświętszą Matkę.
Po
dwóch częściach, które już przedstawiłam, zobaczyliśmy po lewej stronie Naszej
Pani nieco wyżej Anioła trzymającego w lewej ręce ognisty miecz; iskrząc się
wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat; ale gasły one w
zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Naszej Pani w jego
kierunku; Anioł wskazując prawą ręką ziemię, powiedział mocnym głosem: Pokuta,
Pokuta, Pokuta! I zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg: 'coś
podobnego do tego, jak widzi się osoby w zwierciadle, kiedy przechodzą przed
nim' Biskupa odzianego w Biel 'mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty'.
Wielu innych Biskupów, Kapłanów, zakonników i zakonnic wchodzących na stromą
górę, na której szczycie znajdował się wielki Krzyż zbity z nieociosanych belek
jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego korą; Ojciec Święty, zanim tam dotarł,
przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane i na poły drżący, chwiejnym
krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł modląc się za dusze martwych
ludzi, których ciała napotykał na swojej drodze; doszedłszy do szczytu góry,
klęcząc u stóp wielkiego Krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy
kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku i w ten sam
sposób zginęli jeden po drugim inni Biskupi, Kapłani, zakonnicy i zakonnice
oraz wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet różnych klas i pozycji. Pod dwoma
ramionami Krzyża były dwa Anioły, każdy trzymający w ręce konewkę z kryształu,
do których zbierali krew Męczenników i nią skrapiali dusze zbliżające się do
Boga. Tuy-3-1-1944».
Wsłuchując
się w treść trzeciej części tajemnicy fatimskiej widzimy także jak prorocze
były słowa św. Ludwika wypowiedziane na początku XVIII wieku, a odnoszące się
do czasów ostatecznych. Przypomnijmy je tutaj raz jeszcze: „Szatan wiedząc dobrze, że
mało, o wiele mniej niż kiedykolwiek pozostaje czasu (zob. Ap 12, 12), by gubić
dusze, będzie podwajać codziennie swe wysiłki i zakusy. Niebawem wznieci
okrutne prześladowanie i pocznie zastawiać straszne zasadzki na wierne sługi i
na prawdziwe dzieci Maryi, które o wiele trudniej pokonać mu niż innych”.
Kard.
Angelo Sodano mówi, że trzecia część tajemnicy fatimskiej „dotyczy przede
wszystkim walki systemów ateistycznych przeciw Kościołowi i chrześcijanom oraz
opisuje niezmierne cierpienia świadków wiary w stuleciu zamykającym drugie
millennium. Jest to niekończąca się Droga Krzyżowa, której przewodniczą papieże
dwudziestego wieku” (por. Oświadczenie na
zakończenie Mszy świętej po przewodnictwem Ojca Świętego Jana Pawła II, Fatima
13 maja 2000 r.).
Kard.
Joseph Ratzinger, obecny papież Benedykt XVI, jeszcze jako Prefekt Kongregacji
Nauki Wiary, w komentarzu teologicznym do tekstu trzeciej części tajemnicy
fatimskiej pisał: „Droga Kościoła zostaje tu (…) opisana jako Droga Krzyżowa,
jako wędrówka przez czas przemocy i zniszczenia. W tym obrazie można dostrzec
historię całego minionego stulecia. Podobnie jak różne miejsca na ziemi są
syntetycznie ukazane w dwóch obrazach – góry i miasta - i zwrócone ku krzyżowi,
tak też różne chwile dziejowe są przedstawione skrótowo: w widzeniu możemy
rozpoznać minione stulecie jako wiek męczenników, jako wiek cierpień i
prześladowań Kościoła, jako wiek wojen światowych i licznych wojen lokalnych,
które miały miejsce w jego drugiej połowie i sprawiły, że ludzkość zaznała
nowych form okrucieństwa. W „zwierciadle” tej wizji widzimy przechodzących
świadków wiary kolejnych dziesięcioleci. (…) W wizji również papież zostaje
zabity na drodze męczenników. Czyż Ojciec Święty [Jan Paweł II], kiedy po
zamachu z 13 maja 1981 r. polecił przynieść sobie tekst trzeciej „tajemnicy”,
mógł nie rozpoznać w nim własnego przeznaczenia? Tamtego dnia znalazł się
bardzo blisko granicy śmierci i sam tak wyjaśniał swoje ocalenie: „macierzyńska
dłoń kierowała biegiem tej kuli i Papież (…) w agonii (…) zatrzymał się na
progu śmierci” (13 maja 1994 r.). Fakt, iż „macierzyńska dłoń” zmieniła bieg
śmiercionośnego pocisku, jest tylko jeszcze jednym dowodem na to, że nie
istnieje nieodwołalne przeznaczenie, że wiara i modlitwa to potężne siły, które
mogą oddziaływać na historię, i że ostatecznie modlitwa okazuje się
potężniejsza od pocisków, a wiara od dywizji”.
W
kontekście tego wszystkiego co zostało wcześniej powiedziane należy wspomnieć o
objawieniach Królowej Pokoju w Medjugorie. Takich objawień Matki Bożej nie
notowano jeszcze nigdy w historii Kościoła. Po blisko 35 latach Kościół nie
wypowiedział się jeszcze definitywnie wobec nadprzyrodzonego charakteru tych
wydarzeń. Specjalna Komisja Watykańska pod przewodnictwem kard. Camillo Ruini
dyskretnie prowadziła swoje badania, przesłuchała widzących i innych świadków.
Kongregacja Nauki Wiary już wiele lat temu wyraziła zgodę na organizowanie
przez wiernych prywatnych pielgrzymek do Medjugorie, jako miejsca modlitwy i
pokuty, wskazując jednocześnie na potrzebę zapewnienia pielgrzymom odpowiedniej
opieki duszpasterskiej przez kapłanów. Niedługo Kongregacja wyda nowy komunikat
w tej sprawie, ale ostateczna ocena ze strony Kościoła zapadnie zapewne dopiero
po zakończeniu objawień.
Matka
Boża (po chorwacku „Gospa” – czyli Pani) sama wyjaśniła w jednym z objawień, że
przyszła do Medjugorie, aby kontynuować to co rozpoczęła w Fatimie i w pewnym
sensie przypieczętować tryumf swego Niepokalanego Serca. Widzimy też jak poprzez
swoje objawienia w ciągu ostatnich dwustu lat, a szczególnie poprzez Medjugorie
Maryja gromadzi swoje wierne dzieci z całego świata, jak tworzy i prowadzi swój
wielki Legion do ostatecznego zwycięstwa, tak jak to zostało zapowiedziane w
XII rozdziale Apokalipsy św. Jana. Objawienia wcześniejsze i te z Medjugorie
zdają się wskazywać, że weszliśmy już w decydującą fazę tej duchowej batalii,
której zapowiedź usłyszał papież Leon XIII.
13
października 1884 r. Papież Leon XIII doświadczył szczególnego przeżycia
mistycznego. Zdarzenie opisane została w krótkich słowach przez przegląd
Ephemerides Liturgicae z 1955 r. (str. 58-59). O. Domenico Pechenino
pisze: „Pewnego poranka (13 października 1884 r.) wielki papież Leon XIII
zakończył Mszę św. i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to
zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł
głowę, a następnie utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana
odprawiającego Mszę św.
Wpatrywał
się niewzruszenie, bez mrugnięcia okiem, ale z uczuciem przerażenia i
zdziwienia, mieniąc się na twarzy. Coś dziwnego, coś nadzwyczajnego działo się
z nim. Wreszcie, jakby przychodząc do siebie, dał lekkim, ale energicznym
uderzeniem dłoni znak, wstał i udał się do swego prywatnego gabinetu. Na
pytanie zadane przyciszonym głosem: «Czy Ojciec święty nie czuje się dobrze?
Może czegoś potrzebuje?» – odpowiedział: «Nic, nic». Po upływie pół godziny
kazał przywołać Sekretarza Kongregacji Rytów, dał zapisany arkusz papieru,
polecił wydrukować go i rozesłać do wszystkich w świecie biskupów, ordynariuszy
diecezji”. (Cytat za Amorth G. Wyznania egzorcysty, Częstochowa 1997,
s. 36).
Tekst
zawierał modlitwę do św. Michała Archanioła.
Gdy
go zapytano, co się zdarzyło w czasie dziękczynienia po Mszy św., Papież
odrzekł, że w chwili, gdy zamierzał zakończyć modlitwę, usłyszał dwa głosy:
jeden łagodny, drugi szorstki i twardy.
I
usłyszał taką oto rozmowę:
Gardłowym
głosem, pełnym złości szatan krzyczał: Mogę zniszczyć Twój Kościół! Łagodnym
głosem Jezus odpowiedział: Potrafisz?
Więc próbuj. Szatan: Ale
do tego potrzeba mi więcej czasu i władzy! Jezus: Ile
czasu i władzy potrzebujesz? Szatan:
Od 75 do 100 lat i większą władzę nad tymi, którzy mi służą. Jezus: Będziesz miał ten czas i władzę. Które stulecie
wybierasz? Szatan: To nadchodzące [XX w.]. Jezus: Więc próbuj, jak potrafisz.
Po
tym przeżyciu Leon XIII udał się pośpiesznie do swego biura i ułożył modlitwę
do św. Michała Archanioła, którą nakazał biskupom i kapłanom odmawiać po Mszy
Świętej. Sam wielokrotnie odmawiał ją w ciągu dnia.
Kardynał Battista Nasalli Rocca wspomina w swoim liście pasterskim
z 1946 roku: “Leon XIII odmawiał tę modlitwę głosem wibrującym i potężnym:
słyszeliśmy ją wiele razy w bazylice watykańskiej" (Corrado Balducci. El
diablo. Bogota l991 s. 248).
„Archanioł
Michał (hebr. Mi-ca-el), którego imię znaczy „Któż jak Bóg!", w tradycji
biblijnej jest uznany za szczególnego obrońcę ludu izraelskiego (por. Dn 12,1)
oraz przywódcę zastępów anielskich w walce z Szatanem (por. Ap 12,7)” (Abp
Stanisław Gądecki).
Kościół zwraca się do św. Michała Archanioła jako do swego
Opiekuna i Patrona. “On jest księciem i wodzem zastępów niebieskich którego
Kościół zawsze wzywał i winien na nowo przyzywać, aby wspomagał wiernych
przeciwstawić się demonowi, który “jak lew ryczący krąży szukając kogo
pożreć" (l P 5,8) (P. Juan Cavalcoli. La buena batalia. Bolonia 1986 s.
100).
„W
Godzinkach ku czci św. Michała śpiewamy: Walka, która na niebie kiedyś się
odbyła, dotąd się jeszcze w świecie Bożym nie skończyła; ciemność walczy z
światłością, zło się ciągle sroży i chce świat opanować, znieść porządek Boży.
Owa walka przenosi się także na teren ludzkiego serca. Każdy ma swoje pokusy,
swoje walki i swoje Westerplatte, którego trzeba bronić. To w sercu łaska
walczy z grzechem, dobro ze złem, świętość z przeciwnością, gorliwość z
oziębłością. Święty Michał Archanioł wzywa nas do bezkrwawego boju o Królestwo
Boże w sobie i w innych, w Kościele i świecie. Bóg ma zajmować w moim życiu
najważniejsze miejsce, ma być gospodarzem mojego serca, a nie – ledwie
tolerowanym lokatorem, który nie powinien wtrącać się w moje sprawy osobiste” (
Ks. Andrzej Papież).
„Hebrajskie Mika-el znaczy: „Któż jak Bóg?” I to jest ta
pierwsza sprawa – czy my naprawdę wierzymy, że Bóg jest najważniejszy na
świecie? „Któż jak Bóg?” Czy ty wierzysz, że nawet pieniądze nie są tak
ważne jak Pan Bóg?” Czy ty wierzysz, że lepiej być starą panną, która jest
blisko Boga, niż taką, co Boga zapomni byleby męża znaleźć? Czy Ty wierzysz, że
lepiej być uczciwym bezrobotnym niż takim, co Boga zapomni byleby innych
oszukać? Czy ty wierzysz, że bez Boga ani do proga a z Bogiem nawet na krzyż?”
(ks. Wojciech Węgrzyniak).
Kilka
lat przed wstąpieniem Papieża Leona XIII na Stolicę Apostolską żyła w San
Colombo na terenie Hiszpanii klaryska, siostra Filomena. Ta zakonnica, która potem zmarła w opinii
świętości (1868 r.), w gorących modlitwach zapytywała Boga, co należy czynić,
aby zapewnić Tryumf Kościoła. Objawił się jej wtedy Św. Michał Archanioł i
rzekł trzy razy: „Rozgłaszaj moją wielkość.”
I dlatego Papież Leon XIII, natchniony przez Ducha
Świętego, rozbudził nabożeństwo do Św. Michała Archanioła, aby ludzie zwrócili
swe myśli i serca ku temu Wodzowi Wojsk Niebieskich, aby pokonać moce piekła w
ostatecznym boju.
14
kwietnia 1982 roku Królowa Pokoju z Medjugorie (nawiązując do wizji papieża Leona XIII) powiedziała do Mirjany, jednej
z sześciorga widzących: „Musicie wiedzieć, że szatan istnieje. Kiedyś stawił
się przed tronem Boga i prosił o pozwolenie na kuszenie Kościoła przez pewien
okres czasu, z zamiarem zniszczenia go. Bóg pozwolił szatanowi na wystawienie
Kościoła na próbę przez jeden wiek, ale dodał: „Nie zniszczysz go!”. Ten wiek,
w którym żyjecie, jest we władzy szatana, lecz kiedy urzeczywistnią się
tajemnice, jakie wam powierzyłam, jego moc zostanie zniszczona. Już teraz
zaczyna tracić swoją władzę i dlatego stał się bardziej agresywny: niszczy
małżeństwa, wznieca waśnie, także między osobami konsekrowanymi, doprowadza do
opętania, prowokuje morderstwa (…)”.
Mirjana,
zapytana dlaczego objawienia trwają tak długo (od 24 czerwca 1981 r.),
odpowiada:
„Matka
Boża, dzięki wielkiej miłości Boga, naszego Ojca, przygotowuje nas na to
wszystko, co ma się wydarzyć. Powiedziała dosłownie: to co rozpoczęłam w
Fatimie, zamierzam zakończyć w Medziugorju, na końcu moje Serce zwycięży!
Królowa Pokoju przygotowuje nas do zwycięstwa...”.
Znany
egzorcysta watykańskim Ojciec Gabriel Amorth w jednej ze swoich audycji
radiowych przytacza ciekawe wydarzenie, które miało miejsce podczas egzorcyzmu
wykonywanego przez jego przyjaciela ks. Sciutto.
W
czasie jednej z pielgrzymek do Medziugorja, wspomniany egzorcysta, tak jak to
robi wielu pielgrzymów, podniósł jeden kamyk z góry Objawień, skrupulatnie
owinął go w kawałek materiału i włożył do kieszeni. Podczas jednego z kolejnych
egzorcyzmów, przy którym był obecny także ojciec Amorth, postanowił on położyć
zawinięty szczelnie kamyk na klatce piersiowej opętanej osoby. Trzeba
zaznaczyć, że nikt z obecnych nie znał zawartości zawiniątka, a tym bardziej
pochodzenia tego małego kamyka. Zaledwie to zrobił, wszyscy obecni usłyszeli
przeraźliwy ryk demona posługującego się ustami opętanej osoby:
- Zabierz go natychmiast,
boli mnie, pali mnie…
Sprytny egzorcysta odpowiedział:
- Dobrze, zabiorę to, ale pod warunkiem, że powiesz mi co jest w tym
zawiniątku.
I
tutaj znowu dał się słyszeć przeraźliwy krzyk demona, jeszcze głośniejszy od
poprzedniego, a wraz z nim jedno, jedyne słowo: GOSPA!!!
(co w języku chorwackim znaczy PANI, czyli Matka Boża).
Tego
właśnie słowa w odniesieniu do Maryi używają widzący i wszyscy mieszkający w
Medjugorie Chorwaci oraz pielgrzymi całego świata nawiedzający sanktuarium
Królowej Pokoju.
„Ja
zawsze rozumiałem Medziugorje jako kontynuację Fatimy” – mówi o. Amorth.
Bracia
i siostry! Pamiętajmy, że zwycięstwo należy już do Chrystusa i Jego
Niepokalanej Matki. Jej Serce zatryumfuje. Tylko od nas, od naszej odpowiedzi
na orędzia Maryi zależy czy będziemy mieć udział w tym zwycięstwie naszego Pana
i Zbawiciela. Nasza Niebieska Matka i Królowa Pokoju ciągle pokłada w nas
nadzieję, dodaje odwagi i zachęca do współpracy, gdy w zakończeniu każdego
orędzia do świata, powtarza z matczyną miłością: „Drogie dzieci, dziękuję, że
odpowiedzieliście na Moje wezwanie”.
Drodzy
Moi! Wszyscy jesteśmy wezwani, aby stać się Jej oddanymi dziećmi i członkami Jej
zwycięskiego Legionu. Idźmy z odwagą i radością za naszą Królową, i pamiętajmy:
Maria semper vincit! – Maryja zawsze zwycięża! Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
|