Droga
Rodzino Matki Bożej Bolesnej!
Dziękujemy
Bożej Opatrzności za Jubileusz 1050 – lecia Chrztu Polski zwieńczony aktem intronizacji,
czyli przyjęcia Jezusa za Króla i Pana, dokonanym uroczyście 19 listopada br. w
sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie przez Biskupów Polskich przy udziale
Prezydenta Rzeczypospolitej oraz licznych Rodaków z kraju i emigracji. Ten akt
całkowitego zawierzenia dokonany przed Jezusem Królem Miłości obecnym sakramentalnie
na ołtarzu w konsekrowanej Hostii, przypomina nam, że „tylko u stopni ołtarza
można silnie związać łańcuch jedności narodowej i duchowego braterstwa, który
rozrywa prywata i egoizm. Ci to jedynie wrogowie narodowego bytu są prawdziwie
straszni, bo są ukryci w tajnikach naszego ludzkiego serca”. Tego uczył św.
Brat Albert Chmielowski, ojciec ubogich, i przestrzegał wszystkich nazywających
siebie chrześcijanami, że „Łaska nie może przebywać w sercu człowieka razem z
nieczułością na nędzę bliźnich, z obojętnością na potrzeby ogólne Kościoła i na
potrzeby publiczne”.
Drodzy
Moi! Pamiętajmy: Gdy Chrystus Pan i Król powróci pełen chwały i zasiądzie na
swoim tronie jako sędzia (por. Mt 25, 31 – 46), przychodzi wpierw w przebraniu
ubogiego brata, prosząc o kromkę chleba i kubek wody.
Święta
siostra Faustyna Kowalska w swoim dzienniczku duchowym zapisała: Jezus
w postaci ubogiego młodzieńca dziś przyszedł do furty [klasztornej].
Wynędzniały młodzieniec, w strasznie podartym ubraniu, boso i
z odkrytą głową, bardzo był zmarznięty, bo dzień był dżdżysty
i chłodny. Prosił o coś gorącego zjeść. Gdy poszłam do kuchni, nic
nie zastałam dla ubogich, jednak po chwili szukania znalazło się trochę zupy,
którą zagrzałam i wdrobiłam trochę chleba i podałam ubogiemu, który
zjadł. W chwili, gdy odbierałam od niego kubek, dał mi poznać, że jest Pan
nieba i ziemi. Gdym Go ujrzała, jako jest, znikł mi z oczu. Kiedy
weszłam do mieszkania i zastanawiałam się nad tym, co zaszło przy furcie,
usłyszałam te słowa w duszy: – Córko Moja, doszły uszu Moich,
błogosławieństwa ubogich, którzy oddalając się od furty błogosławią Mi
i podobało Mi się to miłosierdzie twoje i dlatego zszedłem
z tronu, aby skosztować owocu miłosierdzia twego. (Dz 1312-1313).
Jedna
z wychowanek Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia zostawiła takie
świadectwo:
Jednego
razu pomagałam w kuchni siostrze Annie przy obieraniu jarzyn, Siostra
Faustyna kilka razy przychodziła od furty klasztornej po posiłek dla biednych.
Gdy za piątym razem siostra Anna zwróciła się do niej zdenerwowana: – Dokąd tak
siostra będzie chodzić i przeszkadzać mi?, siostra Faustyna odpowiedziała
spokojnie: – Dokąd nie nakarmię Pana Jezusa.
Drodzy
bracia i siostry! Chrystus przychodzi dzisiaj do nas w przebraniu ubogiego i
chorego brata. Staje jako nagi Łazarz u drzwi naszego serca i kołacze.
Przychodzi każdego dnia jak niespodziewany gość w wigilijny wieczór z nadzieją,
że znajdzie miejsce przy naszym stole.
„Wszystko,
co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” –
mówi Jezus.
Św.
Jan Paweł II w homilii wygłoszonej 5 czerwca 1999 roku w Sopocie powiedział:
„Słyszałem
od was: nie ma wolności bez solidarności. Dzisiaj trzeba powiedzieć: nie
ma solidarności bez miłości. Więcej, nie ma szczęścia, nie ma przyszłości
człowieka i narodu bez miłości, tej miłości, która przebacza, choć nie
zapomina, jest wrażliwa na niedolę innych, nie szuka swego, ale pragnie dobra
dla drugich; miłości, która służy, zapomina o sobie i gotowa jest do
wspaniałomyślnego dawania. Jesteśmy zatem wezwani do budowania przyszłości
opartej na miłości Boga i bliźniego. Do budowania cywilizacji miłości.
Dzisiaj potrzeba światu i Polsce ludzi mocnych sercem, którzy w pokorze służą i
miłują, błogosławią, a nie złorzeczą i błogosławieństwem ziemię zdobywają. Przyszłości
nie da się zbudować bez odniesienia do źródła wszelkiej miłości, jakim jest
Bóg, który tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy,
kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16). Jezus
Chrystus jest Tym, który człowiekowi objawia miłość, ukazując mu zarazem
najwyższe jego powołanie”.
Przykładem
niech będzie dla nas św. Brat Albert Chmielowski, troskliwy ojciec i opiekun
ubogich, bezdomnych nędzarzy spotykanych na ulicach Krakowa. „Brat naszego
Boga” rozpoznał w nich oblicze cierpiącego Chrystusa – „Ecce Homo” i poświęcił
Mu całe swoje życie.
Braciom
i siostrom założonego przez siebie Zgromadzenia wpajał to przekonanie, że
służąc ubogim - służy się samemu Panu Jezusowi. "Im więcej kto opuszczony
- mawiał - z tym większą miłością służyć mu trzeba, bo samego Pana Jezusa w
osobie tegoż zbolałego się ratuje".
Prośmy
Boga, o taką wiarę i taką wrażliwość, abyśmy mieli niewzruszone przekonanie, że
to samemu Jezusowi służymy: karmiąc głodnych, dając dach nad głową bezdomnym,
odziewając nagich, opatrując chorych, wyciągając rękę do spętanych nałogami,
pocieszając strapionych, dobrze radząc wątpiącym, sprowadzając na właściwą
drogę błądzących.
Brat
Albert wskazuje nam najwyższy wzór i niewyczerpane źródło miłości i siły do
codziennej samarytańskiej posługi bliźniemu, gdy zapatrzony w śnieżnobiałą
Hostię na ołtarzu mówił: „Patrzę na Jezusa w Jego Eucharystii. Czy Jego miłość
obmyśliła coś jeszcze piękniejszego? Skoro jest chlebem i my bądźmy chlebem. Skąpy
jest ten, kto nie jest jak On. Dawajmy siebie samych”. Powtarzał, że
"powinno się być dobrym jak chleb; (…) który dla wszystkich leży na stole,
z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest
głodny".
Prośmy,
aby "Święty, który dla wszystkich był dobry jak chleb, dopomógł wszystkim
Polakom do odzyskania wzajemnej dobroci i aby stał się żywym kamieniem w
budowaniu (...) cywilizacji miłości na naszej ojczystej ziemi" (pap. Jan
Paweł II).
Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
W
ciszy Betlejemskiej Nocy pełni radości wędrujemy duchowo do miejsca narodzenia
naszego Zbawiciela.
Betlejem
(po hebrajsku Bet – Lehem) znaczy: “Dom Chleba”. Tam właśnie przychodzi na
świat Jezus, który zapowiadając ustanowienie Eucharystii powie o sobie: "Ja
jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb,
będzie żył na wieki" (J 6,51).
On
narodził się w Betlejem, a w czasie każdej Mszy św. staje się obecny na ołtarzu
po to, aby Boże Narodzenie mogło powtórzyć się w nas.
Betlejem
– Dom Chleba – to prawdziwa szkoła miłości bliźniego. W Betlejem wszystko jest
czystym darem.
Dlatego
papież Franciszek mówi:
„Prawdziwa
wiara w Syna Bożego, który przyjął ciało, jest nieodłączna od daru z siebie, od
przynależności do wspólnoty, od służby (…). Syn Boży przez swoje wcielenie
zachęcił nas do rewolucji czułości”.
„Czy
uważamy, że Wcielenie Jezusa jest jedynie faktem z przeszłości, który nas
osobiście nie angażuje? Wierzyć w Jezusa znaczy dać Mu nasze ciało z pokorą i
odwagą Maryi, aby mógł On nadal mieszkać pośród ludzi. Oznacza dać Mu nasze
ręce, żeby okazać czułość maluczkim i ubogim; nasze ręce, by wychodzić na
spotkanie braciom; nasze ramiona, aby wspierać słabych…”.
Drodzy
bracia i siostry, życzę każdemu z was i waszym rodzinom, wszystkim członkom
Wspólnoty „Pieta”, pełnych pokoju i radości Świąt Narodzenia Pańskiego oraz
obfitych łask Boskiego Dzieciątka na każdy dzień Nowego Roku. Niech Maryja
Szkaplerzna nieustannie okrywa was swoim opiekuńczym płaszczem, a Święty Brat
Albert pomaga swoim przykładem i wstawiennictwem „być dobrym jak chleb” dla każdego
potrzebującego w którym sam Jezus przychodzi i puka do naszego serca. „Pragnąc
być chrześcijaninem, należy z dobrocią w sercu wychodzić ludziom na spotkanie
jako ktoś pierwszy” – uczył bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Do tego zachęca na św.
Matka Teresa z Kalkuty gdy mówi: „Zawsze ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez ciebie – zawsze
wtedy jest Boże Narodzenie!”.
Z
radością zapraszam na nasze Spotkanie Opłatkowe w Niedzielę Chorych 8 stycznia
2017 r. Z serdeczną pamięcią w modlitwie przy betlejemskim żłóbku oraz Ofiarą
Mszy Świętej w intencji Wspólnoty, którą odprawię podczas nocnej Pasterki 25
grudnia i darem Chrystusowego błogosławieństwa od ołtarza naszej Matki Bożej
Bolesnej – o. Piotr O. Carm.
|