Droga
Rodzino Matki Bożej Bolesnej!
11
lutego br. „we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes, której
sanktuarium u stóp Pirenejów stało się swoistą świątynią ludzkiego cierpienia”
obchodzić będziemy XXV Światowy Dzień Chorego.
1. Papież Franciszek w swoim Orędziu podkreślił, że „ludzie chorzy,
podobnie jak osoby niepełnosprawne, nawet bardzo poważnie, posiadają swoją
niezbywalną godność i swoją misję w życiu”.
O
tej misji osób chorych przypominała Piękna Pani w Lourdes ukazując się ubogiej,
niepiśmiennej i chorej dziewczynce, obejmując ją swoim miłującym spojrzeniem i
prosząc o modlitwę oraz pokutę za grzeszników. Chora na astmę Bernadeta często całowała
krucyfiks i powtarzała: „O Jezu, daj mi swój krzyż... Skoro nie mogę przelać
swojej krwi za grzeszników, chciałabym cierpieć dla ich zbawienia”
O
tej wielkiej godności i misji osób chorych mówiła Matka Boża sto lat temu ukazując
się trojgu małym dzieciom w portugalskiej Fatimie. 13 maja br. obchodzić
będziemy 100. rocznicę Jej pierwszego objawienia. Słoneczna Pani z Doliny
Pokoju wzywała do modlitwy różańcowej i osobistego nawrócenia, do całkowitego
oddania i poświęcenia się Jej Niepokalanemu Sercu w duchu wynagrodzenia za
ciernie grzechów, wszelkie bluźnierstwa i wzgardę, obojętność i niewdzięczność,
które ciągle boleśnie ranią Najświętsze Serce Jezusa i Jej Macierzyńskie Serce,
a przede wszystkim do ponownego umieszczenie sakramentu Miłości – Najświętszej
Eucharystii w centrum naszego chrześcijańskiego życia.
„Wezwanie Maryi nie jest jednorazowe – przypominał w Fatimie
święty Jan Paweł II. Jej apel musi być podejmowany z pokolenia na pokolenie,
zgodnie z coraz nowymi znakami czasu. Trzeba do niego nieustannie powracać.
Trzeba go podejmować wciąż na nowo”.
W
roku 1917 proste wiejskie dzieci stały się wybranymi przez Boga świadkami
objawień i orędzia Matki Bożej.
19
sierpnia Łucja, najstarsza z trojga widzących, zwróciła się do Matki Bożej:
–
Chciałam prosić o uleczenie kilku chorych.
–
Tak, niektórych uleczę w ciągu roku – odpowiedziała Matka Boża
i przybierając wyraz smutniejszy powiedziała:
– Módlcie,
módlcie się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie na
wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował
i modlił.
Drodzy
bracia i siostry!
Słuszna
troska o zdrowie chorych na ciele, wyrażona słowami pokornej prośby
przedstawionej Matce Bożej przez Łucję, została jakby rozszerzona przez Maryję
o wezwanie do troski o chorych na duszy – o grzeszników. Fatima, jak i wiele
innych sanktuariów maryjnych całego świata, jest miejscem, w którym dokonują
się liczne uzdrowienia, zarówno fizyczne, jak i duchowe. Troska Chrystusa o
chorych, liczne uzdrowienia dokonywane przez Niego szły zawsze w parze z
wezwaniem do nawrócenia. Chrystus uzdrawiał trędowatych, ślepych, głuchych,
niemych i chromych, ale przede wszystkim uwalniał człowieka od grzechu,
wzywając do nawrócenia każdego, kto chciał być Jego uczniem.
Maryja
prowadzi pod krzyż. Ona chce uzdrowić chorą ludzkość – ludzkość cierpiącą na
brak miłości, ludzkość odrzucająca Jej Syna, Chrystusa. I dlatego prowadzi nas
pod Jego Krzyż, bo z niego płynie źródło uzdrowienia dla wszystkich, którzy
cierpią.
Przynosząc do Matki Bożej nasze prośby w intencji tych, którzy
cierpią na ciele, nie zapominajmy i o tych – tak drogich Maryi – którzy przez
grzech oddalili się od Chrystusa. Z prośbą o ich nawrócenie ofiarujmy
Chrystusowi wszystkie nasze cierpienia.
Przykładem
mogą być dla nas mali wizjonerzy fatimscy. Jesienią 1918 roku dwoje
z trojga małych pastuszków: 10 – letnia Hiacynta i 11 – letni
Franciszek Marto zachorowali na zapalenie płuc. Siostra Łucja wspomina:
„Któregoś
dnia zapytałam ją: – Czujesz się lepiej? – Wiesz dobrze, że nie – odpowiedziała
Hiacynta i dodała: – Mam takie bóle w piersiach, ale nic nie mówię,
cierpię za nawrócenie grzeszników.
Gdy
polepszyło się jej trochę, spędzała całe dni siedząc przy łóżku braciszka.
Któregoś dnia wezwała mnie, abym szybko przyszła. Przybiegłam. A ona
mówi: „Matka Boska nas odwiedziła i powiedziała, że przyjdzie wkrótce
zabrać Franciszka do nieba. A mnie zapytała, czy chciałabym
jeszcze więcej grzeszników nawrócić. Odpowiedziałam Jej, że tak. Wtedy
powiedziała mi, że dostanę się do szpitala i będę tam bardzo cierpiała za
nawrócenie grzeszników i jako zadośćuczynienie za zniewagi wyrządzone
Niepokalanemu Sercu Maryi i z miłości do Pana Jezusa”.
Nadszedł
wreszcie dzień, w którym musiała pójść do szpitala, gdzie istotnie musiała
wiele cierpieć... Czasem całowała krzyż i ściskając go mówiła: «O
mój Jezu, ja Cię kocham i chcę cierpieć z miłości ku Tobie». Ileż
razy mówiła: «O Jezu, teraz możesz nawrócić wielu grzeszników, bo ta ofiara
jest bardzo wielka».
Św.
Jan Paweł II w specjalnym orędziu na Światowy Dzień Chorego w 1997
roku obchodzony uroczyście w Fatimie, napisał:
„Drodzy
przyjaciele, obarczeni ciężarem cierpienia, wy stoicie
w pierwszym szeregu tych, których Bóg miłuje. Tak jak na wszystkich ludzi
napotykanych na drogach Palestyny, tak i na was Jezus kieruje
spojrzenie pełne dobroci; nigdy nie zabraknie wam Jego miłości.
Starajcie się być wielkodusznymi świadkami tej szczególnie cennej miłości,
składając dar ze swojego cierpienia, które tak bardzo może się przyczynić do
zbawienia ludzkości”.
Te
słowa następcy Świętego Piotra jasno wskazują, że właśnie ludzie chorzy, którzy
z wiarą i miłością łączą swoje ludzkie cierpienia z męką Chrystusa, są
szczególnie cennymi współpracownikami Bożymi w dziele zbawienia dusz. Oni
właśnie, jak te małe dzieci fatimskie, są największym skarbem Matki
Najświętszej, drogocenną perłą i pociechą Jej Serca.
Dlatego
nasz Święty Rodak z Wadowic w jednym z orędzi napisał: „Być blisko człowieka
cierpiącego, aby umiał dobrze wykorzystać swoje cierpienie, także dzięki
postawie tych, którzy zapewniają mu leczenie i opiekę - oto powinność, którą
przypomina nam Dzień Chorego”.
Dlatego
też razem papieżem Franciszkiem prośmy Maryję „o łaskę, byśmy umieli zawsze
odnosić się do chorego jak do osoby, która z pewnością potrzebuje pomocy,
czasami nawet w rzeczach najbardziej elementarnych, ale która nosi w sobie swój
dar, którym powinna dzielić się z innymi”.
Jakże
wielu misjonarzy prosi chorych o duchowe wsparcie i traktuje ich jako swoich
największych dobrodziejów w wielkim dziele ewangelizacji świata. Jakże wielu ludzi
otwiera serce i doświadcza mocy Bożego Miłosierdzia, otrzymuje siłę do zerwania
ze zgubnym nałogiem, łaskę pojednania z Bogiem w sakramentalnej spowiedzi i z
bliźnimi, odnajduje sens i cel swego ziemskiego pielgrzymowania, odkrywa
życiowe powołanie, właśnie dzięki spotkaniu z osobą chorą, która z
cierpliwością, pokojem i pogodną nadzieją dźwiga swój krzyż, modli się nieustannie,
ofiaruje i łączy z miłością swoje cierpienia z męką Zbawiciela dla dobra innych
ludzi.
2. Droga Rodzino Matki Bolesnej!
W
naszej codziennej posłudze i towarzyszeniu osobom chorym i cierpiącym nie
możemy nigdy utracić i zagubić tego co najważniejsze – współczującego i
miłosiernego serca.
Kilka
miesięcy temu Ojciec Święty przybył z wizytą do szpitala dziecięcego w Krakowie
– Prokocimiu. Powiedział wtedy:
„Ewangelia
wielokrotnie ukazuje nam Pana Jezusa, który spotyka się z chorymi, przyjmuje
ich, a także chętnie wychodzi, by ich znaleźć. Zawsze ich dostrzega, patrzy na
nich, tak jak matka patrzy na syna, który jest chory, i odczuwa budzące się w
niej współczucie.
Jakże
bardzo chciałbym, abyśmy jako chrześcijanie byli zdolni do stawania u boku
chorych tak, jak Jezus, z milczeniem, przytuleniem, z modlitwą”.
„Współczucie
to poniekąd dusza medycyny” – stwierdził Papież podczas spotkania z lekarzami w
Rzymie tuż przed Pielgrzymką do Polski. Ojciec święty wskazał, że „tożsamość i
zaangażowanie lekarza opiera się nie tylko na wiedzy i kompetencji technicznej,
ale głównie na jego współczującym i miłosiernym podejściu do cierpiących na
ciele i na duszy”.
„Lubię
błogosławić ręce lekarzy na znak uznania dla tego współczucia, które staje się
czułą troską o zdrowie” – powiedział Papież.
„Współczucie,
to cierpienie razem, jest właściwą odpowiedzią na ogromną wartość chorego. Jest
odpowiedzią pełną szacunku, zrozumienia i czułości, ponieważ święta wartość
życia osoby chorej nigdy nie zanika ani nie ulega zaćmieniu, ale jaśnieje
większym blaskiem właśnie w jej cierpieniu i opuszczeniu. Słabość, ból i
choroba są ciężką próbą dla wszystkich, także dla personelu medycznego; są
wezwaniem do cierpliwości, do cierpienia razem. (…) Wchodzi tu w grę godność
ludzkiego życia, godność lekarskiego powołania. I chociaż w medycynie z
technicznego punktu widzenia konieczna jest aseptyka, wyjaławianie, to jednak w
samej istocie powołania lekarskiego jałowość jest sprzeczna ze współczuciem.
Aseptyka jest tylko koniecznym środkiem technicznym, ale nie może w niczym
naruszać istoty tego współczującego serca” – powiedział papież Franciszek.
Jednocześnie
Ojciec Święty ostrzegał przed tym, co „podsuwa czasem rodzaj fałszywego
współczucia, które uważa za pomoc umożliwienie kobiecie aborcji, za akt
godności dokonanie eutanazji, za osiągnięcie «wyprodukowanie» dziecka, które
zamiast jako dar, traktuje się jako prawo”.
Drodzy
bracia i siostry!
Myślę,
że te słowa następcy św. Piotra są ważne także dla nas, dla wszystkich członków
Wspólnoty „Pieta” oddanych codziennej posłudze miłości wobec osób cierpiących
na duszy i ciele.
„Za
przykładem Jezusa winniśmy pochylać się niczym "dobrzy samarytanie"
nad człowiekiem cierpiącym. Trzeba umieć ze współczuciem patrzeć na cierpienie
braci, nie "przechodzić obok", ale stawać się "bliźnim",
zatrzymując się przy nich, służyć im i okazywać miłość przez konkretne gesty,
troszcząc się o zdrowie całej ludzkiej osoby. O poziomie społeczeństwa decyduje
to, jak patrzy ono na ludzi cierpiących i jaką przyjmuje wobec nich postawę” – mówił
św. Jan Paweł II.
Przykładem
może być dla nas młodziutka widząca z Lourdes. Bernadeta zwierzając się ze
swych życiowych planów powiedziała: Lubię bardzo biedaków, lubię opiekować się
chorymi, zostanę u sióstr z Nevers. Mając 22 lata przywdziała habit zakonny oraz
imię s. Maria Bernarda.
Lekarz
domu macierzystego Zgromadzenie Sióstr Miłości i Wychowania Chrześcijańskiego w
taki sposób wyrażał o niej swoje uznanie: Infirmerka (czyli siostra
opiekująca się chorymi) doskonale wypełniająca obowiązki. Mała, wątła, z
wyglądu ma 27 lat. Charakter spokojny i łagodny. Wykazuje wiele inteligencji
przy pielęgnowaniu chorych i nie zaniedbuje niczego z zaleceń lekarskich;
dlatego cieszy się dużym autorytetem, a z mojej strony pełnym zaufaniem.
Jedna
z nowych sióstr została skierowana do infirmerii, by u boku Bernadety uczyć się
pielęgnowania chorych. Zapamiętała
rady, jakie dała jej Bernadeta: – Nie
zapominaj o tym, by w każdym biedaku widzieć Naszego Pana (...). Im bardziej
odrażający jest chory, tym bardziej trzeba go miłować.
Bernadeta
należy do grona świętych, którzy w przykładny sposób wypełniali dzieło miłości
chrześcijańskiej. Jak uczy papież Benedykt XVI: było to możliwe dzięki temu, że
ona sama piła wciąż na nowo z tego pierwszego, oryginalnego źródła, które
wskazała Jej Niepokalana w Lourdes, a którym jest Jezus Chrystus, z którego
przebitego Serca wypływa miłość samego Boga (por. J 19,34) (por. Deus
caritas est, 7).
Tak,
Bernadeta stała wierną i pokorną szafarką „Bożej Miłości”. Jej piękne serce
stało się naczyniem w którym podawała „cudowną wodę” na spalone wargi swoich
drogich chorych.
Papież
Franciszek w katechezie wygłoszonej 3 września 2016 r. powiedział:
„Kalwaria
(…) Ten szczyt współczucia, z którego wypływa miłość samego Boga wobec ludzkiej
niedoli przemawia nadal do naszych czasów i pobudza, by dawać stale nowe znaki
miłosierdzia. Będę niestrudzenie mówił, że Boże miłosierdzie nie jest piękną
ideą, ale konkretnym działaniem: nie ma miłosierdzia bez konkretnego działania.
Miłosierdzie nie jest tylko jakimś ogólnikowym, chwilowym czynieniem dobra.
Jest zaangażowaniem się tam, gdzie istnieje zło, gdzie jest choroba, głód,
gdzie jest tak wiele wyzysku człowieka. Również ludzkie miłosierdzie nie staje
się takim, to znaczy ludzkim, dopóki nie osiągnie swej konkretności w
codziennym działaniu. Stale ważne jest napomnienie św. Jana apostoła: „Dzieci,
nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1 J 3,18). Prawda
miłosierdzia ma w istocie miejsce w naszych codziennych czynach, które
sprawiają, że działanie Boga pośród nas jest widzialne”.
Droga
Rodzino Matki Bolesnej!
Te
słowa Następcy Św. Piotra są dla każdego z nas ważnym wskazaniem i
przypomnieniem, abyśmy naszą codzienną modlitwę koronką do siedmiu boleści
Maryi za chorych łączyli zawsze ze świadectwem uczynków współczucia i
miłosierdzia świadczonego konkretnej osobie dotkniętej cierpieniem. A wtedy
możemy mieć pokorną nadzieję, że i do nas odnoszą się słowa wypowiedziane przez
Ojca Świętego:
„Bracia
i siostry, (…) wśród najcenniejszych realiów Kościoła jesteście właśnie wy,
którzy każdego dnia, często w ciszy i ukryciu nadajcie kształt miłosierdziu i
je ukazujecie. Jesteście pracownikami miłosierdzia: pracujecie waszymi rękoma,
waszymi oczyma, słuchając, będąc blisko, waszą czułością… Wyrażacie jedno z
najpiękniejszych pragnień serca ludzkiego: aby osoba cierpiąca odczuła, że jest
kochana. W różnych sytuacjach potrzeby i niedostatku wielu osób wasza obecność
jest wyciągniętą ręką Chrystusa, która dociera do wszystkich. (…)
Zawsze
bądźcie zadowoleni i pełni radości z powodu waszej posługi, ale nigdy nie
czyńcie z niej motywu do zarozumiałości prowadzącej, by czuć się lepszymi od
innych. Niech natomiast wasze dzieło miłosierdzia będzie pokorną i wymowną
kontynuacją dzieła Jezusa Chrystusa, który nadal pochyla się i troszczy o tych,
którzy cierpią”.
Ojciec
Święty nawiedzając 30 lipca 2016 r. Sanktuarium Św. Jana Pawła II w Krakowie
powiedział:
„Można
powiedzieć, że Ewangelia, żywa księga Bożego miłosierdzia, którą trzeba nieustannie
czytać i odczytywać na nowo, ma wciąż na końcu białe karty: pozostaje księgą
otwartą, do której pisania jesteśmy powołani – tym samym stylem, to znaczy
wypełniając dzieła miłosierdzia. Pytam was: jak wyglądają karty księgi każdego
z was? Czy są codziennie zapisywane? Czy są trochę zapisywane, a trochę nie?
Czy może są puste? Niech nam w tym pomoże Matka Boża: Ona, która w pełni
przyjęła Słowo Boże w życiu (por. Łk 8, 20-21), niech da nam łaskę bycia żyjącymi
pisarzami Ewangelii; niech nasza Matka Miłosierdzia uczy nas troszczyć się
konkretnie o rany Jezusa w naszych potrzebujących braciach i siostrach, zarówno
bliskich jak i dalekich, chorego i migranta, ponieważ służąc cierpiącym
oddajemy cześć ciału Chrystusa”.
Drodzy
bracia i siostry! Wszyscy jesteśmy zaproszeni przez Maryję Niepokalaną, aby z
ufnością zbliżyć się do otwartego na krzyżu Serca Zbawiciela, aby czerpać z
tego źródła Bożej miłości i - podobnie jak święta Bernadeta - stać się
świadkami uśmiechu Pięknej Pani i czułości Jej macierzyńskiego serca wobec
chorych i ubogich.
Papież
Franciszek napisał:
„Maryja
dała Bernadecie powołanie służenia chorym i wezwała ją do tego, by stała się
siostrą miłosierdzia, do misji którą wyraża Ona [Niepokalana Dziewica] w
stopniu tak wzniosłym, by stać się wzorem, do którego może się odnieść każdy
pracownik służby zdrowia”. I dodajmy – każdy członek Wspólnoty Miłości Matki
Bożej Bolesnej.
A
zatem, Drodzy Moi, za przykładem św. Bernadety, odnawiajmy codziennie nasze
oddanie się Niepokalanej, Jej miłość w naszych sercach, Jej spojrzenie w
naszych oczach, Jej uśmiech na naszych twarzach, Jej pokój w naszym głosie, Jej
miłosierdzie w naszych wyciągniętych dłoniach. Pozwólmy, by nas prowadziła i
używała według swojej woli, kiedy i jak chce, bądźmy posłuszni Jej cichym
wezwaniom, by mogła przez nas kontynuować swoje macierzyńskie nawiedzenie i
opatrywać rany swoich dzieci. Nieśmy wszystkim Jej uśmiech i bądźmy - wraz z
Nią – świadkami współczucia i miłosierdzia Jezusa, Syna Bożego, który przez
swoje Wcielenie i Ofiarę Krzyża oraz chwalebne Zmartwychwstanie uwolnił nas z
niewoli szatana, grzechu i śmierci, i otworzył nam bramę Nieba. W Nim cała
nadzieja zbawienia. On jest Lekarzem naszym, On jest Przebłaganiem naszym, On
jest życiem i zmartwychwstaniem naszym. Jemu wszelka cześć i chwała na wieki
wieków.
Wszystkich
Was, Najmilsi Bracia i Siostry, a szczególnie naszych Drogich Chorych, obejmuję
serdeczną modlitwą, składam pod płaszczem opieki naszej Oborskiej Matki i zawierzam
Jej Niepokalanemu Sercu.
Z miłością
i darem Chrystusowego Błogosławieństwa – wasz o. Piotr O. Carm.
|