05.11.2018
Jezus spojrzał na niego z miłością (Mk 10, 21)


Drodzy bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Domu Maryi!

Zgodnie z zapowiedzią zawartą w ostatnim liście pasterskim Episkopatu Polski w dzisiejszą niedzielę – 14 października 2018 roku – obchodzimy XVIII Dzień Papieski, pod hasłem „Promieniowanie ojcostwa”.

Pragniemy dzisiaj dziękować Dobremu Bogu za wybór i długoletnią posługę na Stolicy Piotrowej naszego wielkiego rodaka św. Jana Pawła II.

Żywym pomnikiem naszej wdzięczności jest „już od osiemnastu lat Fundacja „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Stypendia wypłacane blisko dwóm tysiącom uczniów i studentów pochodzącym z ubogich rodzin z całej Polski pozwalają im rozwijać swoje dary i talenty. W dzisiejszą niedzielę, podczas kwesty przy kościołach i w miejscach publicznych, będziemy mogli wesprzeć materialnie ten wyjątkowy, konsekwentnie budowany przez nas wszystkich pomnik wdzięczności św. Janowi Pawłowi II. „Wierzymy, że stypendyści będą w przyszłości świadkami wartości duchowych, rodzinnych i patriotycznych w duchu nauczania Papieża Polaka” – napisali w swoim liście biskupi polscy.

Wyrazem tej troski o młodzież jest także trwający obecnie w Rzymie Synod Biskupów całego świata pod przewodnictwem papieża Franciszka.

Z daru Opatrzności Bożej to wszystko wspaniale współbrzmi z fragmentem Ewangelii odczytywanym dzisiaj w Kościele mówiącym o spotkaniu Jezusa z pewnym bogatym młodzieńcem.

Ojciec Święty Jan Paweł II podczas spotkania z młodzieżą we Lwowie w roku 2001 powiedział: „Drodzy przyjaciele! Pewnego dnia bardzo bogaty młodzieniec zapytał Jezusa: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?” (Mt 19,16). A Jezus mu odpowiedział: „Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj Przykazania” (Mt 19,17). Chrystus nie przyszedł obalić Pierwszego Przymierza, lecz je dopełnić. Dziesięć Przykazań ma wieczną wartość, ponieważ to one stanowią podstawowe prawo ludzkości, wypisane w sumieniu każdego człowieka. Stanowią pierwszy krok ku wolności i życiu wiecznemu, ponieważ człowiek, przestrzegając ich, nawiązuje właściwy kontakt z Bogiem i bliźnim. One „wyjaśniają odpowiedź miłości, do której udzielenia wobec Boga jest powołany człowiek”. To słowo wypisane jest naturalnie w sercu każdej istoty ludzkiej i należy go wiernie słuchać i przestrzegać. Winno ono być normą naszej codziennej egzystencji. W dzisiejszym świecie dokonują się głębokie i nagłe przemiany społeczne i ulegają osłabieniu liczne punkty odniesienia moralnego, rzucając ludzi w chaos, a nieraz w rozpacz. Dekalog jest jak kompas na burzliwym morzu, który umożliwia nam trzymanie kursu i dopłynięcie do lądu. Dlatego dzisiaj, (…) pragnę na nowo przedstawić wam Dziesięć Przykazań (…), ażeby one były waszym „kompasem”, solidnym punktem odniesienia w budowaniu waszej teraźniejszości i przyszłości”.

Te słowa Ojca Świętego są jasnym wezwaniem do młodych, aby budowali swoje życie na mocnym fundamencie Dekalogu i Ewangelii, aby zaufali Jezusowi i poszli za Nim z odwagą, nie ulegając pokusie fałszywej wolności oderwanej od wiary i moralności.

Ewangelia mówi, że gdy bogaty młodzieniec przybiegł do Jezusa, upadł przed Nim na kolana i zapytał: „Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. „Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego” i udzielił swego pouczenia.

Dla każdego młodego człowieka ogromnie ważne jest osobiste spotkanie z Jezusem i doświadczenie Jego bliskości, troski i miłości. Z tego doświadczenia rodzi się wyznanie: „Jezu, ufam Tobie” i gotowość przyjęcia Jego pouczenia oraz pragnienie, aby pójść za Nim i odpowiedzieć na Jego miłość. W tej odpowiedzi kryje się tajemnica prawdziwej wolności i radości.

Drodzy bracia i siostry! Droga Młodzieży!

Także i my pragniemy odnaleźć się dzisiaj w zasięgu tego spojrzenia Boskiego Nauczyciela i słuchać uważnie Jego nauki.

Papież Benedykt XVI w orędziu do młodych z roku 2010 napisał: „W spojrzeniu Pana znajduje się serce tego szczególnego spotkania i całego chrześcijańskiego doświadczenia. Istotnie bowiem chrześcijaństwo nie jest w pierwszej mierze moralnością, lecz doświadczeniem Jezusa Chrystusa, który miłuje nas osobiście, młodych i starszych, ubogich i bogatych; miłuje nas nawet jeśli odwracamy się do Niego plecami.

Komentując tę scenę, święty papież Jan Paweł II dodawał, zwracając się do was młodych: „Życzę, abyście doznali takiego spojrzenia! Życzę, abyście doświadczyli tej prawdy, że On, Chrystus, patrzy na was z miłością!” (List do młodych, 7).

(…) W tej miłości znajduje się źródło całego życia chrześcijańskiego i zasadnicza racja ewangelizacji: jeśli naprawdę spotkaliśmy Jezusa, nie możemy nie świadczyć o Nim wobec tych, którzy jeszcze nie doświadczyli Jego spojrzenia!”

Podobnie papież Franciszek kieruje uwagę młodzieży na oblicze Miłosiernego Zbawiciela:

„Nie bójcie się spojrzeć Mu w oczy pełne nieskończonej miłości i pozwólcie, aby On ogarnął was swoim miłosiernym spojrzeniem gotowym przebaczyć każdy wasz grzech. Spojrzeniem, które może przemienić wasze życie i uleczyć rany waszych dusz. Spojrzeniem, które zaspokaja najgłębsze pragnienia waszych młodych serc: pragnienie miłości, pokoju, radości i prawdziwego szczęścia. Przyjdźcie do Niego i nie bójcie się! Przyjdźcie, by powiedzieć Mu z głębi waszych serc: „Jezu ufam Tobie!”. Pozwólcie, by dotknęło was Jego bezgraniczne Miłosierdzie, abyście wy z kolei, poprzez uczynki, słowa i modlitwę, stali się apostołami miłosierdzia (…)”.

Drodzy Moi! Pełni ufności zbliżmy się do Jezusa, pozwólmy ogarnąć się Jego miłującemu spojrzeniu, odkryjmy na nowo skarb Jego Ewangelii i prośmy Go pokornie: „Nasyć nas, Panie, Twoim miłosierdziem, bądź litościwy dla sług Twoich. Naucz nas liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca i otrzymali życie wieczne”.

Jezus, uczy przeżywać naszą codzienność z prawdziwą „mądrością serca”, przypominając, że pod wieczór życia sądzeni będziemy tylko z miłości. „Wszystko złoto wobec niej jest garścią piasku, a srebro przy niej ma wartość błota”.

Chrystus przychodzi do nas w przebraniu ubogiego brata potrzebującego duchowego i materialnego wsparcia i mówi, że bez tej miłości nie można wejść do królestwa niebieskiego.

Papież Franciszek w swoim orędziu do młodzieży pisze: „Słowo Boże uczy nas, że „więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu” (Dz 20,35). Właśnie z tego powodu piąte błogosławieństwo nazywa szczęśliwymi tych, którzy są miłosierni. Wiemy, że Pan umiłował nas jako pierwszy. Ale jesteśmy prawdziwie błogosławieni, szczęśliwi, jeśli wejdziemy w tę logikę Boskiego daru, logikę miłości darmowej, jeśli odkryjemy, że Bóg nieskończenie nas pokochał po to, aby uczynić nas zdolnymi do kochania jak On: bez miary.

Papież w swoim orędziu do młodych ukazuje przykład bł. Pier Giorgia Frassatiego. Jego rodzice byli ludźmi bardzo zamożnymi - ojciec Alfredo Frassati był założycielem i właścicielem dziennika "La Stampa", Matka Adelaide była malarką. Jej obrazy prezentowane były na wielu wystawach. Rodzice młodego Piotra Jerzego byli daleko od Boga i pokładali nadzieję w dobrach tego świata, liczyli, że ich syn zrobi karierę, odziedziczy ich fortunę i stanie się jeszcze bogatszy.

Dlatego postawa syna była dla nich niezrozumiała. Pier Georgio, podobnie jak bohater z dzisiejszej Ewangelii, spotkał Jezusa, który z miłością spojrzał na niego i wskazał prawdziwy sens życia. 

Całym sercem odpowiedział  na zaproszenie Boskiego Nauczyciela. Dlatego nie odszedł zasmucony, ale odnalazł prawdziwą radość życia.

Jeden z kolegów mówi: „Miałem zawsze wrażenie, że Pier Giorgio żył na marginesie swojej rodziny, swoich możnych przyjaciół i że swoją rodzinę stworzył wśród biednych i nieszczęśliwych. W tej rezygnacji z dobrobytu było coś heroicznego. Syn wybitnego człowieka, mający przed sobą piękną przyszłość, odsuwa się i staje się opiekunem tych, co nie mają nic. W tym leży jego wielkość. Przypomina trochę wielkość świętego Franciszka, który opuścił dom ojca!”.

Komuś innemu, kto go zapytał: „Jak ci się udaje pohamować obrzydzenie w tych slumsach śmierdzących zgnilizną?”, odpowiedział: „Dom może być brudny, idziemy jednak ku Chrystusowi. Czyż On nie powiedział: »Co czynicie dla biednych, mnie to czynicie«? Wokół chorych, wokół nieszczęśliwych widzę szczególne światło, którego nie mają ani bogaci, ani zdrowi”.

Oddawał biedakom swoje oszczędności, zatrzymywał ich, by dać im coś do jedzenia. Jako mały chłopiec potrafił kobiecie z bosym dzieckiem na ręku dać swoje buciki. Jako młodzieniec, co tydzień obładowany paczkami z żywnością i lekarstwami wędrował do najbiedniejszych dzielnic Turynu, by ich mieszkańcom nieść pomoc. Jednak dawał nie tylko najpotrzebniejsze produkty, lecz także swój uśmiech, radę, zainteresowanie.

W "La Stampie" ukazywały się ogłoszenia z prośbą o zatrudnienie, które podsyłał pracownikom gazety do druku Pier Giorgio w imieniu swoich ubogich przyjaciół. Wiele osób dziwiło się, że ten przystojny chłopiec z bogatej rodziny zajmuje się taką działalnością, on zaś odpowiadał im: „Jezus odwiedza mnie w Komunii świętej każdego ranka, a ja Mu się za to odwdzięczam w skromniejszy, dostępny mi sposób: odwiedzam Jego biedaków”.

Wychowany w dostatku, a jednak bez reszty poświęcił się potrzebującym. Kiedyś, wracając do domu pociągiem przy dwunastu stopniach mrozu oddał płaszcz osobie, która nie miała okrycia. Ktoś powie: „szaleniec”. Tak! BOŻY szaleniec!

Pier Giorgio był młodzieńcem, który zrozumiał, co znaczy mieć serce miłosierne, wrażliwe na najbardziej potrzebujących. Ofiarowywał im o wiele więcej niż dary materialne, dawał samego siebie, poświęcał czas, słowa, zdolność słuchania”.

Był przekonany o tym, że Pan Bóg chce, aby najbardziej był bliski potrzebującym i poniżonym ludziom. Często widywano go niosącego jakieś paczki z lekarstwami, odzieżą, żywnością, a także książkami i zabawkami.

Przez to, że jego miłość do drugiego człowieka była tak wielka, nie bał się przebywać z ludźmi chorymi na zaraźliwe i śmiertelne choroby, Sam podawał im lekarstwa, robił im zastrzyki i obmywał ich. W całym Turynie nie było takiego człowieka, którego on pozostawiłby bez pomocy. A jeżeli nie był w stanie pomóc komuś od razu, zapisywał jego adres i powracał tam.

Mówił: „Co za niezmiernie cenną rzeczą jest zdrowie, którym się cieszymy. Powinniśmy je oddać w służbie tym, którzy go nie mają, gdyż w przeciwnym razie zdradzilibyśmy ten wielki dar Boży”.

Papież Franciszek powiedział o nim: „Piotr Jerzy służył ubogim z wielką dyskrecją, nigdy się z tym nie obnosząc. Prawdziwie żył Ewangelią, która mówi: „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu” (Mt 6,3-4).

Pier Giorgio zmarł 4 lipca 1925 roku po sześciu dniach ciężkiej choroby. Miał zaledwie 24 lata. Zaraził się chorobą Heinego-Medina od któregoś ze swoich ubogich podopiecznych. W przeddzień swojej śmierci, ciężko schorowany, udzielał wskazówek dotyczących sposobu pomagania jego pokrzywdzonym przyjaciołom. Na wpół sparaliżowaną ręką, z ogromnym wysiłkiem kreślił do kolegi prośbę o odebranie zastrzyków dla chorego. W czasie pogrzebu, jego rodzina i przyjaciele byli zdumieni obecnością tak wielu nieznajomych ubogich, których prowadził i którym pomagał za życia młody Pier Giorgio.

Jak widzicie, miłosierdzie nie jest „postawą na pokaz”, nie jest też zwykłym sentymentalizmem – mówi papież Franciszek. Jest sprawdzianem autentyczności naszej postawy jako uczniów Jezusa, naszej wiarygodności jako chrześcijan we współczesnym świecie”.

Także papież Benedykt XVI odwołując się do osoby Frassatiego zachęcał młodych: „Drodzy młodzi, miejcie odwagę wybierać to, co jest istotne w życiu! «Żyć, a nie wegetować» – zwykł mawiać bł. Piotr Jerzy. Odkryjcie, tak jak on, że warto angażować się dla Boga i z Bogiem, odpowiadać na Jego wezwanie, dokonując wyborów zasadniczych, jak i codziennych, nawet gdy to kosztuje! Duchowy szlak bł. Piotra Jerzego Frassatiego przypomina, że na drodze uczniów Chrystusa potrzebna jest odwaga, by przekroczyć samych siebie i pójść drogą Ewangelii” (Benedykt XVI, Spotkanie z młodzieżą, Turyn – 2.05.2010).

„To wiara w Jego miłość, czyniąc was mocnymi i wspaniałomyślnymi, da wam odwagę, by ze spokojem stawić czoła drodze życia i podjąć zadania rodzinne i zawodowe. (…)

Chrystus wzywa każdego z was do związania się z Nim i podjęcia własnych odpowiedzialności w budowaniu cywilizacji miłości. Jeżeli będziecie słuchać Jego słowa, również wasza droga zostanie oświetlona i poprowadzi was do wysokich celów, które dadzą radość i pełny sens życiu”.

Drodzy bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Wieczerniku!

Jezus obecny w śnieżnobiałej Hostii patrzy na nas z miłością, wie o wszystkim, co kryje się w naszym sercu. „Nie ma stworzenia, które by dla Niego było niewidzialne; przeciwnie, wszystko odkryte jest i odsłonięte przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek” – mówi nam dzisiaj autor Listu do Hebrajczyków. Jezus wie wszystko i kocha nas. Zwraca ku nam swoje Oblicze i zaprasza – jak młodzieńca z Ewangelii. Nie chce, abyśmy odeszli od Niego smutni, ale w wolności przyjęli Jego dar i zaproszenie do kroczenia wraz z Nim drogą doskonałej miłości, tak jak uczynił to bł. Piotr Jerzy. Boski Nauczyciel także nas zaprosił na chrzcie do grona swoich uczniów, abyśmy zdobyli „mądrość serca” i osiągnęli życie wieczne. Drodzy Moi! Dla każdego z nas Bóg ma niesamowite plany. Nie będzie ich jednak realizował bez naszej zgody, gdyż nie chce nas do niczego zmuszać. Dlatego kiedy ogarnia nas zniechęcenie, lęk i obawy przypomnimy sobie tego fascynującego młodego człowieka.

Pier Giorgio Frassati pozostanie dla nas jako wzór młodego człowieka, który swoje zjednoczenie z Bogiem realizował w pełnym zaangażowaniu na rzecz bliźniego, z młodzieńczym entuzjazmem szafując sobą bez reszty. Święty Jan Paweł II będąc jeszcze kardynałem, powiedział o nim: "Popatrzcie jak wyglądał człowiek Ośmiu Błogosławieństw, który nosił w sobie na co dzień tę radość Ewangelii, Dobrej Nowiny, radość zbawienia ofiarowanego nam przez Chrystusa" (Kraków 1977 r.).

Skąd nasz młody bohater czerpał siłę do codziennej odpowiedzi miłości jaką swoim życiem dawał Jezusowi? Bł. Piotr Jerzy mówił swoim rówieśnikom: „Całą duszą zachęcam was byście możliwie najczęściej przystępowali do Stołu Pańskiego. Jezus Chrystus obiecał tym, którzy się karmią świętą Eucharystią, życie wieczne i łaski niezbędne do jego zdobycia”.

Pewnego razu dwie młode dziewczyny wybierając się na wycieczkę w góry postanowiły uczestniczyć we Mszy św. o godz. 5:15. Po przyjściu do kościoła zostały poinformowane, że będzie opóźnienie. Postanowiły wyjść przed zakończeniem Mszy. Krótko przed rozpoczęciem Mszy usiadł koło nich młody człowiek. Zwracał ich uwagę już wcześniej. Wyróżniał się żarliwością podczas modlitwy – rzadko spotykaną wśród jego rówieśników. W momencie podniesienia, spostrzegły na zegarku, że muszą już biec na pociąg. W momencie, kiedy poderwały się z miejsc, poczuły, że są przytrzymywane za ramię. Młody chłopak poprosiłby nie wychodziły przed końcem Mszy. Gdy wytłumaczyły, że spieszą się na pociąg, z dziwną i łagodną siłą zostały przekonane, aby pozostać. Po zakończonej Mszy św. Pier Giorgio natychmiast wstał i wyszedł z dziewczynami, i odwiózł je samochodem na pociąg. Pier Giorgio Frassati zarówno słowem jak i czynami wskazywał na wielki dar Eucharystii. Podczas przemówienia do młodzieży w Pollone mówił: „Spożywajcie ten Chleb anielski, a znajdziecie w nim siłę do staczania walk wewnętrznych, walk z namiętnościami i wszelkiego rodzaju przeciwnościami, gdyż Jezus Chrystus przyrzekł tym, którzy karmią się Najświętszą Eucharystią, Żywot Wieczny i Łaskę niezbędną do jego dostąpienia. A kiedy ów płomień eucharystyczny zupełnie was pochłonie, będziecie mogli z całą świadomością podziękować Bogu, który powołał was, abyście Mu służyli, i radować się będziecie spokojem, jakiego nigdy nie zaznali ci, którzy są szczęśliwi w oczach świata, gdyż prawdziwej szczęśliwości nie stanowią rozrywki światowe ani rzeczy ziemskie, ale pokój sumienia, dany nam tylko wtedy, jeśli czyste są nasze serca i umysły”.

Przedłużeniem radości Mszy i Komunii jest adoracja. Pier Giorgio nie szczędził czasu, aby modlić się i wpatrywać w Najświętszy Sakrament. W świadectwach osób, które znały osobiście Błogosławionego bardzo często pojawiają się wzmianki dotyczące całonocnych adoracji. Wielu także wspomina jak bardzo niezwykły był moment, w którym Pier Giorgio przyjmował Komunię św. „Trzeba było go widzieć, kiedy przystępował do Komunii św. Jego twarz wyrażała w całej pełni, ale bez patosu, uczucia, jakich w tej chwili doznawał. Nie było w nim nic z bigota, był żołnierzem Chrystusa świadomym swojej misji i gotowym do jej wypełnienia” – wspomina Teresa Vigna. Modlitwę Frassatiego charakteryzowało głębokie skupienie. Istniał wtedy tylko Bóg i On. Wpatrzony w tabernakulum nie drgnął słysząc hałas, nie reagował na rozmowy wokół. Wydawał się być bliżej Boga niż wszyscy. Jego relację z Bogiem cechowała naturalność. „Widziałem często, jak po odmówieniu modlitwy ruchem ręki żegnał się z tabernakulum”. Siłą, którą czerpał z modlitwy i Komunii św. obdarowywał napotkanego człowieka. Całe swoje życie poświęcał dla drugiego.

Trzeba też podkreślić „jego szczególne umiłowanie Różańca. Nie tylko odmawiał go codziennie, ale gdy tylko się dało, wciągał do modlitwy innych. Zachęcał, inspirował, służył przykładem. Ksiądz Rinaldo Ruffini, salezjanin, mówił o Pier Giorgio: "Ileż to razy w hotelach czy górskich schroniskach uciszał nagle hałas, który często sam przedtem rozpętał, a co najmniej się do niego przyczynił, intonując swoim potężnym, choć niezbyt melodyjnym głosem różaniec, tak że siłą rzeczy przyłączali swoje głosy także i inni obecni nie należący do jego towarzystwa". – Ilu z nas zdecydowałoby się na taki krok wobec nieznanych sobie ludzi ? Zazwyczaj dopadają nas wtedy obawy, lęk przed wyśmianiem... Ale Pier Giorgio najwyraźniej nie miał takich hamulców... Moim testamentem – mówił – jest różaniec”.

„Z kolei ksiądz Aleksander Roccati wspominając go, powiedział: "Jednego dnia, po Komunii świętej, którą przyjmował codziennie, a potem jako dziękczynienie odmawiał różaniec, śpiesząc się wyszedł z kościoła jeszcze z różańcem w ręku. Gdy schodził po schodach, jeden z jego towarzyszy widząc go zagadnął: "Pier Giorgio, stajesz się bigotem" "Nie - odpowiedział mu - jestem chrześcijaninem”.

Papież Jan Paweł II dokonując jego beatyfikacji 20 maja 1990 roku wskazał go jako patrona młodzieży i studentów. Jest także opiekunem tych wszystkich, którzy kochają góry, odnajdując w nich ślady piękna Boga i ciszę, która jest zaproszeniem do modlitwy.

Pociągnięci przykładem tego młodego apostoła miłosierdzia z Turynu, prosimy:

„Boże, nasz Ojcze, Ty obdarzyłeś młodego Piotra Jerzego Frassatiego radością spotkania z Chrystusem i życiem zgodnym z wyznawaną, przez niego wiarą w służbie ubogim i chorym; za jego wstawiennictwem udziel także nam łaski wspinania się jak on szlakiem ewangelicznych błogosławieństw i naśladowania go w zapale szerzenia w społeczeństwie ducha Ewangelii. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen”.

                              o. Piotr Męczyński O. Carm

« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio