24.06.2006
27.12.2006 - ostatnia aktualizacja
Ikona Ewangelii cierpienia


Papież Jan Paweł II nazywa Maryję żywą ikoną Ewangelii cierpienia.

Żywa ikona oznacza żywy obraz albo inaczej uosobienie. Maryja jest właśnie takim żywym obrazem, czyli uosobieniem cierpienia. Przez przywilej niepokalanego poczęcia została zachowana od grzechu, ale nie od cierpienia. Cierpienie towarzyszyło Jej przez całe życie. Składało się na nie: upokarzające rodzenie Jezusa w betlejemskiej stajni, niebezpieczeństwa i trudy ucieczki do Egiptu, cierpienie z cierpiącym Synem podczas Jego działalności, męki i śmierci. Cierpienie to na Golgocie sięgnęło szczytu.

Umiłowani Bracia i Siostry! Zgromadzeni u stóp Matki Bożej Bolesnej!
Maryja jest jednak żywą ikoną, żywym obrazem, uosobieniem nie samego cierpienia, ale Ewangelii cierpienia. Ewangelia to inaczej Dobra Nowina. Jaką to dobrą nowinę może zawierać w sobie cierpienie? Przecież cierpienie jest zawsze złą nowiną, często najgorszą z nowin. Dobra nowina o cierpieniu polega na tym, że wskazuje, jak cierpienie można zmienić w dobro, a Maryja jest tego ikoną obrazem przykładem. Przez co? Przez złączenie cierpienia własnego z cierpieniami Jezusa.

Cierpienie Jezusa jest tajemnicą Jego miłości do Boga i człowieka. Miłość ta, objawiająca się przez dobrowolne przyjęcie cierpienia, dokonała zbawienia świata. Przez to zaś samo cierpienie, jako wyraz miłości, nabrało zbawczego znaczenia. Maryja, włączając dobrowolnie swoje cierpienie w tę właśnie tajemnicę Jezusowej miłości do Boga i człowieka, nadawała mu zbawczego znaczenia. Przez to współdziałała ze swym Synem w dokonującym się dziele zbawienia.

Nie trzeba dodawać, że Maryja ma być dla nas żywą ikoną Ewangelii cierpienia. Cierpienie jest w większym czy mniejszym stopniu udziałem każdego człowieka. Nie omija ono i nas.
Niewątpliwie wiele już w życiu przeszliśmy, ale możemy przypuszczać, że największe cierpienie jest jeszcze przed nami. Myślimy o tym z obawą, bo wiemy z własnego doświadczenia, jak trudno w cierpieniu należycie się zachować, a co dopiero godnie je przeżyć, należycie wykorzystać. Matka Teresa z Kalkuty opowiada:

Pewna kobieta przyniosła kiedyś do mnie swoje dziesięciomiesięczne dziecko z zespołem Downa. Łzy spływały jej po policzku, kiedy błagała mnie o modlitwę w intencji dziecka, które miało przejść operację serca. Powiedziałam jej: – Bóg dał ci ten wielki dar życia. Jeśli jednak zechce, abyś go oddała, proszę, zrób to z miłością.

Drodzy Bracia i Siostry zgromadzeni u stóp Oborskiej Matki Bolesnej! W tych trudnych chwilach Maryja jest dla nas żywą ikoną Dobrej Nowiny cierpienia. Przez przykład swego życia poucza nas, jak w cierpieniu ustrzec się rozterki, załamania, a nawet rozpaczy. Wzywa nas, abyśmy przez chrzest święty zjednoczeni już z Chrystusem nasze cierpienia włączali w Jego tajemnicę miłości do Boga i człowieka, i nadawali im przez to zbawczą wartość: dla nas, dla innych, dla świata.
Mamy to uczynić przez modlitwę, która wyrażać będzie nasze poddanie się woli Bożej oraz zjednoczenie się z cierpiącym Chrystusem.

Szczególną do tego okazją jest Eucharystia, podczas której Jezus Chrystus łączy nasze cierpienia ze swoimi i składa w ofierze Bogu Ojcu. W ten sposób chwile nieuniknionego cierpienia nie będą puste, zmarnowane nabiorą sensu i wartości. Papież Jan Paweł II w tegorocznym orędziu na XIII Światowy Dzień Chorego, obchodzony 11 lutego, napisał:

Kościół przylgnąwszy do Chrystusa Odkupiciela, rozpoznaje Jego oblicze w rysach każdej cierpiącej osoby. Tak wiec wiara przynagla Kościół, by nie szczędząc sił opiekował się chorymi Każdemu z nich powtarza: odwagi, Bóg nie zapomniał o tobie, Chrystus cierpi razem z tobą. Ty zaś, ofiarując swe cierpienia, możesz z Nim współpracować w odkupieniu świata.

Posłuchajmy, co mówi na ten temat bł. Matka Teresa z Kalkuty:

Cierpienie włączone w mękę Chrystusa jest wielką łaską. To jest najpiękniejszy dar, jaki otrzymał człowiek, że może dzielić mękę Chrystusa. Tak, to jest dar i znak Jego miłości, w ten sposób bowiem Bóg dowiódł swojej miłości do świata dał swego Syna, by umarł za nas.

Pewnego dnia Matka Teresa odwiedzając śmiertelnie chorą na raka kobietę, powiedziała do niej, że:

[Cierpienie] to nic innego, jak pocałunek Jezusa, znak, że jesteś tak blisko Niego na krzyżu, że może cię pocałować. Usłyszawszy to umierająca kobieta złączyła swoje dłonie jak do modlitwy i odparła: Matko, proś Jezusa, by nie przestawał mnie całować.
W Minneapolis kobieta na wózku inwalidzkim, cierpiąca na porażenie mózgowe, zapytała mnie, co ludzie tacy jak ona mogą zrobić dla innych. Powiedziałam jej: Ty możesz zrobić najwięcej. Twoje cierpienie złączone z cierpieniem Chrystusa na Krzyżu przynosi siłę nam wszystkim. Ogromna moc płynąca z nieustannego dzielenia się, wspólnej modlitwy, wspólnego cierpienia i wspólnej pracy napełnia świat.

Papież Jan Paweł II mówi:

Zjednoczone z cierpieniem Chrystusa ludzkie cierpienie staje się środkiem zbawienia. Oto dlaczego człowiek wierzący może powiedzieć za św. Pawłem: Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1,24).

Jakże głęboko i przejmująco mówi o tym błogosławiona założyciela Misjonarek Miłości:

Są ludzie chorzy i sparaliżowani – mówi Matka Teresa – którzy nie są w stanie uczestniczyć w naszej pracy. Adoptują więc oni siostrę lub brata, którzy włączają tych chorych we wszystko, co robią. I tak tych dwoje staje się jakby jedną osobą, a o sobie nawzajem mówią: moje drugie ja. Moje drugie ja mieszka w Belgii. Kiedy ostatni raz byłam tam, powiedziała mi: Wiem, że będzie ci teraz bardzo ciężko chodzić, pracować i mówić. Odczytuję to z narastającego bólu kręgosłupa. Było to bezpośrednio przed jej siedemnastą operacją. Za każdym razem, kiedy mam coś wyjątkowego do zrobienia, jej obecność dodaje mi siły i odwagi do działania.

W 1989 roku Matka Teresa sama trafiła do szpitala w Kalkucie. Doszło do niewydolności serca. Cały świat obawiał się o jej życie. Papież przesłał jej z Rzymu telegram ze słowem pokrzepienia i darem specjalnego apostolskiego błogosławieństwa. Złożona chorobą, Matka Teresa, odpowiedziała natychmiast: Wszystko to ofiaruję w Twojej intencji, Ojcze Święty.

Drodzy Bracia i Siostry! Kiedy i my dostąpimy łaski cierpienia spójrzmy na Maryję żywą ikonę Ewangelii cierpienia. U stóp krzyża cierpi w milczeniu, włączona w szczególny sposób w cierpienia Syna, ustanowiona Matką ludzkości, gotowa orędować za każdym człowiekiem, aby mógł dostąpić zbawienia (Jan Paweł II).

Oborskie sanktuarium Matki Bożej Bolesnej to przede wszystkim sanktuarium wszystkich cierpiących na duszy i ciele. Tutaj wszyscy chorzy doświadczają szczególnej bliskości i pomocy Tej, która stała obok krzyża Jezusowego na Kalwarii.
Gdzież zresztą mogliby oni znaleźć lepsze przyjęcie, jeśli nie w domu Tej, którą Litania loretańska przyzywa jako Uzdrowienie chorych i Pocieszycielkę strapionych?
W dniu 9 marca 2002 r. Anna z Mławy, niosąca z wiarą i miłością swój krzyż choroby nowotworowej powiedziała mi:

Moje życie po dwudziestu latach małżeństwa uległo zmianie. Zaczęłam inaczej myśleć, a więc nieustannie zbliżać się do Boga. Dzięki całkowitemu zaufaniu, nawet gehenna krzyża, jaką muszę znosić, nie jest dla mnie cierpieniem, ale Miłością i Światłem. To droga powrotu stworzenia w ramiona Boga...
Mimo bólu cierpienia przyjęłam ten nowy krzyż z poddaniem się woli Bożej, ufając, że to nowe wezwanie jest dla mnie trudnym dobrem.
Jednocześnie zaufałam całkowicie Matce Bożej Bolesnej w Oborach.
W tej chwili już od sierpnia 2001 roku, co tydzień jeżdżę na chemioterapię do Warszawy, a jednocześnie raz albo dwa razy w tygodniu do Matki Bożej Bolesnej do Obór...
Codziennie modlimy się z całą rodziną wieczorem... – kontynuuje Anna. Małą figurkę Matki Bożej Bolesnej, przywiezioną z Obór, zawsze zabieram ze sobą do szpitala. Matuchna czuwa nade mną i daje mi wiele łask... Ufam całkowicie Matce Bolesnej i Jezusowi Miłosiernemu.
Pragnę więc z całego serca podziękować Maryi za te wszystkie łaski, które od Niej otrzymałam – mówi na zakończenie.

Jesienią jej stan zdrowia uległ pogorszeniu. Nie mogła już przyjechać do Obór, za którymi bardzo tęskniła. Po wcześniejszym uzgodnieniu z ks. Proboszczem, odwiedziłem ją w Mławie, udzielając sakramentów świętych. Była jak zawsze spokojna i pogodna. Cicha, jak Maryja pod krzyżem. Zjednoczona z Jego męką, współcierpiąca. Młodszy syn klęczał przy matce, trzymał ją za rękę. Zgromadziła się cała rodzina. Razem odmówiliśmy Różaniec. Na stoliku obok łóżka stała mała figurka Matki Bożej Bolesnej z Obór. Na piersiach chorej brązowy szkaplerz karmelitański. Kilka dni później otrzymałem wiadomość, że Anna na zawsze zasnęła w Panu. Przygotowana przez Matkę Bolesną, Patronkę dobrej śmierci. Wspólne pielgrzymowanie do Obór sprawiło, że przygotowana była także jej rodzina.

Papież Jan Paweł II w tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Chorego mówi, że:

[Właśnie] w czasie choroby pilniejsza jawi się potrzeba udzielenia właściwych odpowiedzi na ostateczne pytania dotyczące życia człowieka: pytania o sens bólu, cierpienia i śmierci, pojmowanej nie tylko jako zagadka, którą trudno jest rozwiązać, ale jako tajemnica, w której Chrystus przyjmuje do siebie nasze życie, otwierając je na nowe i ostateczne narodziny do życia, które już nigdy nie będzie miało kresu.
W Chrystusie jest nadzieja prawdziwego i pełnego zdrowia. Zbawienie, które On przynosi, jest prawdziwą odpowiedzią na ostateczne pytania człowieka. Nie ma sprzeczności między zdrowiem ziemskim i zbawieniem wiecznym, skoro Pan umarł za pełne zbawienie człowieka i wszystkich ludzi…
We fragmencie Ewangelii mówiącym o Błogosławieństwach Pan głosi: Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni (Mt 5,4). Antynomia, jaką wydają się tworzyć cierpienie i radość, zostaje zniesiona dzięki przynoszącemu pociechę działaniu Ducha Świętego. Przysposabiając nas do tajemnicy Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, już teraz Duch otwiera nas na radość, która osiągnie swą pełnię podczas uszczęśliwiającego spotkania z Odkupicielem. W rzeczywistości istota ludzka nie pragnie jedynie dobrego samopoczucia fizycznego lub duchowego, lecz zbawienia, które wyraża się w pełnej harmonii z Bogiem, z samym sobą oraz z ludzkością. Do tego celu dochodzi się jedynie przez tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
Wymowną antycypację tej eschatologicznej rzeczywistości ukazuje nam Najświętsza Maryja Panna, zwłaszcza przez tajemnicę swego niepokalanego poczęcia i wniebowzięcia. Ona to, poczęta bez zmazy grzechu, jest całkowicie poddana woli Bożej i zarazem oddana służbie ludziom, dlatego pełna jest w Niej owa harmonia, z której rodzi się radość.
Słusznie zatem, gdy zwracamy się do Niej, przyzywamy Ją jako Przyczynę naszej radości. Dziewica ofiaruj nam radość, która nie ustaje również podczas trudnych doświadczeń.

Moi Drodzy! Tę właśnie radość pokój ofiarowany przez Maryję widziałem zawsze na twarzy Anny, gdy przyjeżdżała do Obór. Wracała do domu pocieszona i umocniona. Na koniec módlmy się razem z Janem Pawłem II:

Maryjo, Niepokalana Dziewico,
Niewiasto cierpienia i nadziei,
bądź łaskawa dla każdego cierpiącego człowieka,
wyjednaj każdemu pełnię życia.
Przygarnij wszystkich do swego matczynego Serca.
Amen.

o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio