20.11.2020
Miłość ma wyciągniętą rękę


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

IV Światowy Dzień Ubogich zachęca, aby „szerzej otworzyć nasze oczy i serca na potrzeby ubogich, samotnych, chorych, bezdomnych i nieszczęśliwych”.

„Biedni (…) pozwalają nam spotkać oblicze Chrystusa” – mówi papież Franciszek.

Święta siostra Faustyna Kowalska w swoim dzienniczku duchowym zapisała: „Jezus w postaci ubogiego młodzieńca dziś przyszedł do furty [klasztornej]. Wynędzniały młodzieniec, w strasznie podartym ubraniu, boso i z odkrytą głową, bardzo był zmarznięty, bo dzień był dżdżysty i chłodny. Prosił o coś gorącego zjeść. Gdy poszłam do kuchni, nic nie zastałam dla ubogich, jednak po chwili szukania znalazło się trochę zupy, którą zagrzałam i wdrobiłam trochę chleba i podałam ubogiemu, który zjadł. W chwili, gdy odbierałam od niego kubek, dał mi poznać, że jest Pan nieba i ziemi. Gdym Go ujrzała, jako jest, znikł mi z oczu. Kiedy weszłam do mieszkania i zastanawiałam się nad tym, co zaszło przy furcie, usłyszałam te słowa w duszy: – Córko Moja, doszły uszu Moich, błogosławieństwa ubogich, którzy oddalając się od furty błogosławią Mi i podobało Mi się to miłosierdzie twoje i dlatego zszedłem z tronu, aby skosztować owocu miłosierdzia twego”. (Dz 1312-1313).

Papież Franciszek uczy: „W ubogim Jezus puka do naszego serca i spragniony prosi nas o miłość. Kiedy pokonujemy obojętność i w imieniu Jezusa poświęcamy się Jego braciom najmniejszym, to jesteśmy Jego przyjaciółmi dobrymi i wiernymi, z którymi lubi On przebywać”.

Jedna z wychowanek Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia zostawiła takie świadectwo:

Jednego razu pomagałam w kuchni siostrze Annie przy obieraniu jarzyn, Siostra Faustyna kilka razy przychodziła od furty klasztornej po posiłek dla biednych. Gdy za piątym razem siostra Anna zwróciła się do niej zdenerwowana: – Dokąd tak siostra będzie chodzić i przeszkadzać mi?, siostra Faustyna odpowiedziała spokojnie: – Dokąd nie nakarmię Pana Jezusa.

Drodzy bracia i siostry! Chrystus przychodzi do nas w przebraniu ubogiego i chorego brata. Staje jako nagi Łazarz u drzwi naszego serca i kołacze.

„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” – mówi Jezus.

To wiara pozwala rozpoznać Chrystusa, a Jego miłość pobudza do tego, aby spieszyć Mu z pomocą za każdym razem, kiedy w bliźnim staje na drodze naszego życia – uczy papież Benedykt XVI. (Porta Fidei, 14).

Papież Franciszek w jednym z orędzi na Światowy Dzień Ubogich napisał:

„Błogosławione ręce, które otwierają się, by przyjąć biednych i pomóc im: to są ręce, które dają nadzieję. Błogosławione ręce, które pokonują bariery (…), wylewając oliwę pocieszenia na rany ludzkości. Błogosławione ręce, które się otwierają, nie prosząc nic w zamian, bez „jeśli”, bez „ale” i bez „być może”: to są ręce, które sprawiają, że na braci spływa Boże błogosławieństwo”.

Święta Faustyna w swoim Dzienniczku pisze:

„Kiedy przychodzą do furty [klasztornej] drugi raz ci sami ubodzy, obchodzę się z nimi z wielką łagodnością i nie daję im poznać, że już raz byli, aby ich nie krępować, a oni mi wtenczas śmiało mówią o swych dolegliwościach i potrzebach”. (Dz 1282). „Chociaż Siostra N. mówi mi, że tak się nie postępuje z dziadami i zatrzaśnie mi przed nosem drzwi, ale jak jej nie ma, obchodzę się z nimi tak, jakby postąpił z nimi mój Mistrz. Czasami więcej się daje nie dając nic, aniżeli dając wiele, ale w sposób szorstki”. (Dz 1282). „Dziś nieostrożnie zapytałam się ubogich dwóch dzieci, czy naprawdę nie mają co w domu jeść? Dzieci te nic mi nie odpowiadając, odeszły od furty. Zrozumiałam, jak im trudno mówić o swej nędzy, więc spiesznie poszłam za nimi i wróciłam ich, dając im co mogłam i na co miałam pozwolenie”. (Dz 1297).

„Chciałem ofiarować Kościołowi Światowy Dzień Ubogich – mówi papież Franciszek, aby wspólnoty chrześcijańskie na całym świecie stawały się coraz wyraźniejszym i konkretnym znakiem miłości Chrystusa do tych ostatnich i najbardziej potrzebujących. (…)

To są nasi bracia i nasze siostry, stworzeni i kochani przez tego samego Ojca Niebieskiego (…)

Jeśli w naszej okolicy żyją biedni, którzy potrzebują pomocy i opieki, zbliżmy się do nich: niech to będzie odpowiednia chwila na spotkanie Boga, którego szukamy. Jak uczy nas Pismo Święte (por. Rdz 18, 3-5; Hbr 13, 2), przyjmijmy ich jako uprzywilejowanych gości przy naszym stole (…)”.

„Każda osoba – naprawdę każda – jest ważna w oczach Boga” – podkreśla papież Franciszek. ”Gdziekolwiek są chrześcijanie, każdy powinien odnaleźć oazę miłosierdzia”.

Pewna siostra zakonna tak opowiadała o świętej Faustynie:

Jedna z naszych wychowanek, Antośka, powiedziała mi, że podczas pobytu w Wilnie była niedobrą dziewczyną, upartą i oporną. Nie chciała przystępować do sakramentów świętych. Siostra Faustyna szczególnie nią się zajęła. Starała się do niej podejść i sprawić jej przyjemność, aby z czasem pozyskać ją dla Boga. Gdy przyszły święta Bożego Narodzenia i do dziewcząt przychodzili krewni z podarunkami, Antośka nic nie otrzymała, bo była sierotą i nie miała nikogo bliskiego. Siostra Faustyna poprosiła przełożoną, by pozwoliła jej przygotować paczkę dla Antosi. Poprosiła ją potem do rozmównicy, wręczyła prezent i złożyła życzenia świąteczne. Dziewczyna była tak poruszona życzliwością, że poszła potem do spowiedzi i zmieniła tryb życia (M. Tarnawska, Siostra Faustyna Kowalska, Londyn 1987).

Panie, otwórz nasze oczy, abyśmy w naszych braciach i siostrach Ciebie rozpoznali – modliła się Święta Matka Teresa z Kalkuty.

Panie, otwórz nasze uszy, abyśmy płacz i wołanie głodnych, zmarzniętych, przerażonych i zgnębionych usłyszeli.

Panie, otwórz nasze serca, abyśmy potrafili kochać siebie nawzajem, tak jak Ty nas kochasz.

Papież Franciszek powiedział:

„Trzeba się martwić, kiedy sumienie jest znieczulone i nie przejmuje się bratem, który cierpi w pobliżu. (…)

Kiedy zainteresowanie koncentruje się na rzeczach, które trzeba wytworzyć, a nie na osobach, które należy miłować".

Drodzy bracia i siostry!

Światowy Dzień Ubogich „jest czasem sprzyjającym otwarciu drzwi każdemu potrzebującemu i rozpoznaniu w nim, czy też w niej, oblicza Chrystusa. Każdy z nas spotyka ich na swojej drodze. Każde życie, które napotykamy, jest darem i zasługuje na akceptację, szacunek, miłość”.

Pięknym przykładem może być dla nas Święty Brat Albert Adam Chmielowski, Założyciel Zgromadzenia Braci i Sióstr Posługujących Ubogim.

Tam, gdzie dla wielu trudno było dostrzec nawet człowieczeństwo, przykryte brudem nędzy i moralnego zaniedbania, św. Brat Albert dostrzegał oblicze Chrystusa cierpiącego – Ecce Homo.

Braciom i siostrom założonego przez siebie Zgromadzenia wpajał to przekonanie, że służąc ubogim - służy się samemu Panu Jezusowi. "Im więcej kto opuszczony - mawiał - z tym większą miłością służyć mu trzeba, bo samego Pana Jezusa w osobie tegoż zbolałego się ratuje".

Prośmy Boga, o taką wiarę i taką wrażliwość, abyśmy mieli niewzruszone przekonanie, że to samemu Jezusowi służymy: karmiąc głodnych, dając dach nad głową bezdomnym, odziewając nagich, opatrując chorych, wyciągając rękę do spętanych nałogami, pocieszając strapionych, dobrze radząc wątpiącym, sprowadzając na właściwą drogę błądzących.

Brat Albert zakładane przez siebie domy dla bezdomnych nazwał przytuliskami. Cechą ich było, że będący w potrzebie, każdy i o każdej porze znajdował w nich dach nad głową, odzież, pożywienie. Bracia czy też siostry mieszkali w przytuliskach pod jednym dachem z ubogimi, stanowiąc z nimi wspólnotę rodzinną.

Krakowski jałmużnik, z całą mocą przypominał, że „nędzarza nie ratuje się wyłącznie chlebem. Ratuje się go dając mu chleb okraszony miłością”.

Ten pokorny brat w szarym habicie i zarazem troskliwy ojciec ubogich, przypomina nam, że niewyczerpanym źródłem miłości i siły do naszej codziennej samarytańskiej posługi bliźniemu jest Eucharystia:

„Patrzę na Jezusa w Jego Eucharystii. Czy Jego miłość obmyśliła coś jeszcze piękniejszego? Skoro jest chlebem i my bądźmy chlebem... Dawajmy siebie samych” – wołał Brat Albert.

Drodzy w Sercu Jezusa bracia i siostry!

Papież Franciszek przypomina nam, że „miłosierdzie Syna Bożego nie zna granic i dociera do wszystkich, nikogo nie wykluczając”.

Abp Stanisław Gądecki, Przewodniczący Episkopatu Polski, podkreśla:

„Służba potrzebującym jest wyrazem tej miłości, której nauczył nas Jezus. On nie tylko współczuł biednym, ale też w konkretny sposób dawał dowód osobistego zainteresowania ich potrzebami. (…) Pamiętajmy więc, że autentyczni naśladowcy Chrystusa wyróżniają się rzetelną troską o potrzebujących. Otoczmy ich miłością, modlitwą i wsparciem materialnym”.

Biskup Piotr Libera w homilii wygłoszonej 5 października br. w płockim sanktuarium Miłosierdzia Bożego powiedział:

„Popatrzmy na dom Sióstr przy Starym Rynku. W niszy – Anioł Stróż. Swoisty Patron tego miejsca. To Zakład Anioła Stróża, staraniem ks. Antoniego Juliana Nowowiejskiego, został powierzony 120 lat temu Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, aby dać schronienie, wykształcenie i pracę zagrożonym biedą i pogubieniem sercom młodych dziewcząt. W dotkniętym ubóstwem i wstrząsanym wówczas protestami robotników Płocku taki Dom był niezwykle potrzebny.

Zakonne kroniki nie zanotowały dokładnie dnia, w którym na furcie Domu Zgromadzenia na Starym Rynku pojawiła się młoda, 25-letnia wówczas siostra Faustyna. Wiemy tylko, że był to maj lub czerwiec 1930 r. I tak 90 lat temu Zakład Anioła Stróża stał się domem siostry Faustyny.

Siostra Faustyna była w Zgromadzeniu częścią sióstr „ drugiego chóru” – siostrą od najpokorniejszych, fizycznych prac. Piekarnia, kuchnia, sklep – to były jej obowiązki pod skrzydłami Anioła Stróża. To było jej sanktuarium miłosierdzia. Ciężka, fizyczna praca. (…)

I to właśnie tu przyszedł ten dzień, w którym wieczorem ujrzała boskiego Oblubieńca w szacie białej, z ręką wzniesioną jak do błogosławieństwa, a z uchylenia szaty wychodziły dwa promienie: jeden czerwony a drugi blady. I usłyszała tu: „ wymaluj obraz według tego, co widzisz, z podpisem Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby obraz ten był czczony w kaplicy waszej i na całym świecie. To naczynie miłosierdzia mego…”.

Jesteśmy tu dziś – Umiłowani - po to, aby zachwycić się tym, jak Bóg w sercu, które do końca mu się zawierzy, wyciska swój własny obraz i podobieństwo. Patrzymy na życie prostej, pokornej dziewczyny z maleńkiej wioski pod Łodzią i widzimy, jak przez jej życie, rok po roku, coraz bardziej przebijało podobieństwo do Boskiego Oblubieńca. Kazał jej malować obraz „ według tego, co widzi”, a jednocześnie sam malował w niej swój własny obraz. Stawała się jak On – cicha i pokornego serca. I pragnęła tego, co On – zbawienia dusz ludzkich”.

Kiedy uważnie przyjrzymy się Ikonie Bożego Miłosierdzia to stwierdzimy, że Pan Jezus na obrazie nie jest ukazany w postawie stojącej, ale robi krok w naszą stronę, wychodzi nam na spotkanie z darem swego miłosierdzia.

I tego samego oczekuje od nas, czcicieli Jego Miłosierdzia, abyśmy Go naśladowali, abyśmy wychodzili do bliźnich i świadczyli o Bogu bogatym w miłosierdzie poprzez nasze słowa i czyny. Papież Franciszek zachęca, „byśmy wychodzili na spotkanie każdej osoby, niosąc dobroć i czułość Boga!”.

Dlatego Siostra Faustyna spełniając prośbę Pana Jezusa nie tylko zatroszczyła się o namalowanie obrazu Miłosiernego Zbawiciela, ale sama stała się dla bliźnich Jego żywą ikoną. W swoim Dzienniczku zapisała:

Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie, o Panie; niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie Jego, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich”.

Jego miłosierdzia. (…) nie można trzymać w ukryciu albo zatrzymywać jedynie dla samych siebie – podkreśla papież Franciszek. To coś, co rozpala serce i pobudza je do miłowania, rozpoznając oblicze Jezusa Chrystusa zwłaszcza w tych, którzy są najdalej, w słabych, samotnych, zdezorientowanych i usuniętych na margines. Miłosierdzie potrafi spojrzeć w oczy każdej osobie; każda z nich jest dla niego cenna, bo każda z nich jest wyjątkowa”.

Pamiętajmy, że „miłosierdzie jest dla człowieka pierwszym i najprawdziwszym lekarstwem – mówi Ojciec Święty. Ileż uzdrowień sprawia miłosierna czułość! To lekarstwo, którego każdy pilnie potrzebuje. Ono wypływa nieustannie i przeobficie od Boga, ale powinniśmy też dawać je sobie wzajemnie, tak aby każdy mógł żyć pełnią swojego człowieczeństwa".

„Prośmy dziś, za przyczyną św. siostry Faustyny, aby w sercach naszych było to samo pragnienie, które prowadziło jej serce, a które wypisała w jednym z najpiękniejszych fragmentów „ Dzienniczka”. Prośmy dziś, abyśmy zapragnęli cali zamienić się w miłosierdzie. Aby nasze oczy, ręce, nogi, serce – były miłosierne. Aby nasz język był miłosierny. Byśmy nie potępiali, nie osądzali, nie mówili źle o innych, ale abyśmy pragnęli dobra i ocalenia każdego ludzkiego serca.” (Bp Piotr Libera).

Drodzy Moi! Warto dzisiaj zapytać: czego najbardziej potrzebuje nasza Ojczyzna, czego potrzebują nasze rodziny i wszyscy Polacy?

Nasz wielki Rodak Św. Jan Paweł II przypominał, że „nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości, tej miłości, która przebacza, jest wrażliwa na niedolę innych, nie szuka swego, ale pragnie dobra dla drugich; miłości, która służy, zapomina o sobie i gotowa jest do wspaniałomyślnego dawania”.

Podobnie Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński mówił:

„Odnowa świata, o której tak dużo dzisiaj się mówi i pisze, polega na tym, abyśmy uwierzyli, że Bóg jest Miłością, i abyśmy z tej miłości, którą Bóg włożył w nasze istnienie i życie, czerpali dla braci”.

„Przykazanie miłości bliźniego musimy odnieść do wszystkich. Mniejsza z tym, czy wierzą czy nie wierzą, czy nas kochają czy nie. Wszyscy mają prawo do naszej miłości”.

Ktoś pięknie powiedział: „Miłość ma wyciągniętą rękę, bo chce ciągle dawać, bo chce przebaczać i błogosławić, bo chce leczyć i czynić dobro, obejmować, podnosić i ochraniać”.

“Wyciągnij rękę do ubogiego” (Syr 7, 32) – ta zachęta biblijnego Syracydesa stanowi myśl przewodnią orędzia papieża Franciszka na tegoroczny Światowy Dzień Ubogich.

„Wyciągnięcie ręki jest znakiem: to znak, który natychmiast przywołuje do bliskości, solidarności i miłości” – mówi Ojciec Święty.

„W ostatnich miesiącach, w których cały świat był jakby przytłoczony przez wirusa przynoszącego ból i śmierć, zniechęcenie oraz zagubienie, ileż wyciągniętych rąk mogliśmy widzieć! – zauważa papież Franciszek. Wyciągnięta ręka lekarza, który przejmuje się każdym pacjentem, starając się znaleźć właściwe lekarstwo. Wyciągnięta ręka pielęgniarki i pielęgniarza, którzy nie patrząc na godziny pracy, zostają, aby troszczyć się o chorych. Wyciągnięta ręka tych, którzy pracują w administracji i organizują środki, aby ocalić jak najwięcej ludzkich istnień. Wyciągnięta ręka aptekarza, realizującego tak wiele próśb, wystawiając się jednocześnie na ryzykowny kontakt z ludźmi. Wyciągnięta ręka kapłana, który błogosławi ze ściśniętym sercem. Wyciągnięta ręka wolontariusza, który pomaga tym, którzy żyją na ulicy, ale też i tym, którzy mają dach nad głową, ale nie mają co jeść. Wyciągnięta ręka kobiet i mężczyzn, którzy pracują, aby zapewnić konieczne usługi i bezpieczeństwo. I jeszcze wiele innych wyciągniętych rąk, które moglibyśmy tu wyliczać, aż do skomponowania litanii dobrych dzieł. Wszystkie te ręce rzuciły wyzwanie zarazie oraz strachowi, aby dać wsparcie i pociechę.

Ta pandemia nadeszła nagle i zastała nas nieprzygotowanych, pozostawiając wielkie poczucie dezorientacji i niemocy. Wyciągnięta ręka w stronę ubogiego nie pojawiła się jednak znikąd i niespodziewanie. Ten gest zaświadcza raczej o tym, iż przygotowujemy się do rozpoznania ubogiego i do wsparcia go wtedy, gdy zacznie potrzebować pomocy. Nie improwizuje się narzędzi miłosierdzia. Konieczny jest codzienny trening, który rozpoczyna się od świadomości tego, jak bardzo my sami, jako pierwsi, potrzebujemy wyciągniętej ręki w naszą stronę.

“Wyciągnij rękę do ubogiego” jest zatem zaproszeniem do odpowiedzialności będącej bezpośrednim zaangażowaniem tych, którzy czują, że dzielą ten sam los. To jest wezwanie do wzięcia na siebie ciężarów osób najsłabszych, jak przypomina św. Paweł: „Miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. […] Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 5, 13-14; 6, 2). Apostoł Paweł naucza, że wolność, która została nam dana przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, jest dla każdego z nas odpowiedzialnością, by zaangażować się w służbie innym, przede wszystkim najsłabszym”.

 „Bóg pochyla się nad nami (por. Oz 11,4), abyśmy i my mogli naśladować Go, pochylając się nad braćmi” – mówi papież Franciszek.

Do tego zachęca nas Ojciec Święty, gdy mówi: „W ubogich objawia się obecność Jezusa, (…) to oni otwierają nam drogę do nieba, są naszym „paszportem do raju”. (…) Przydałoby się nam wszystkim zbliżenie do uboższych od nas, poruszy to nasze życie. Przypomni nam, co liczy się naprawdę: kochać Boga i bliźniego. Tylko to trwa wiecznie, wszystko inne przemija. Zatem to, co inwestujemy w miłość – pozostaje, reszta zanika. Dziś możemy zadać sobie pytanie: „Co liczy się dla mnie w życiu, gdzie inwestuję?”. W bogactwa, które mijają, których świat nigdy nie jest syty, czy też w bogactwo Boga, które daje życie wieczne? Ten wybór stoi przed nami: żyć, aby mieć na ziemi lub dawać, aby pozyskać niebo. Dla nieba nie liczy się bowiem to, co posiadamy, ale to co dajemy, a „kto skarby gromadzi dla siebie, nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12,21). Nie szukajmy zatem dla siebie tego co nadmierne, ale dobra dla innych, a niczego cennego nam nie zabraknie. Niech Pan, który współczuje naszemu ubóstwu i obdarza nas swoimi talentami, daje nam mądrość, byśmy szukali tego, co się liczy i odwagę, aby kochać, nie słowami, lecz czynem”. Amen.

                               o. Piotr Męczyński O. Carm.

« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio