18.05.2011
Jan Paweł II - przyjaciel i orędownik każdego chorego


Niech nasze spotkanie z Jezusem Zmartwychwstałym przy pustym grobie uczyni nas odważnymi heroldami Jego zwycięstwa odniesionego pod sztandarem Krzyża i oddanymi sługami Jego Miłości wobec wszystkich naznaczonych stygmatem cierpienia na duszy i ciele. Wzorem niech będzie nam Papież Jan Paweł II – przyjaciel i orędownik każdego chorego. Bądźmy i my świadkami niegasnącej nadziei, miłującej obecności Tego, który mówi: „Zmartwychwstałem i zawsze jestem z tobą, Alleluja!”

 

Droga Rodzino Matki Bożej Bolesnej, Najmilsi Bracia i Siostry!

Z radością „przygotowujemy się do beatyfikacji Jana Pawła II (w Święto Miłosierdzia, 1 maja 2011 r.), wielkiego świadka choroby przeżywanej w wierze. Sposób, w jaki ją przeżywał – dla siebie i dla nas – to jeden z głównych powodów, dla których jesteśmy wszyscy przekonani o jego świętości” – podkreśla ks. Federico Lombardi (Dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej), dodając: „Jak Jezus niosący krzyż, on także jest wielkim przyjacielem i orędownikiem każdego chorego”.

Tak było od początku pontyfikatu Jana Pawła II. Ks. kard. Fiorenzo Angelini, pierwszy przewodniczący Papieskiej Rady ds. Służby Zdrowia i Duszpasterstwa Chorych, wspomina:

„Pamiętam dobrze Jego pierwsze wystąpienie po wyborze na Papieża. W tym króciutkim przemówieniu Jan Paweł II poprosił wszystkich chorych o modlitwę w intencji Jego pontyfikatu. Nazajutrz natomiast pojechał do polikliniki Gemelli, żeby odwiedzić chorego - wtedy księdza, a dziś już kardynała Andrzeja Deskura, swego przyjaciela. Kilka dni później odwiedził też szpital św. Jakuba nieopodal Watykanu.

Jan Paweł II zapoczątkował później piękną tradycję nawiedzania rzymskich szpitali we wszystkie niedziele wielkanocne. Przechodząc od sali do sali, zatrzymywał się przy każdym łóżku, przy każdym chorym i błogosławił. Było to pięknym przykładem, dodawało odwagi i sił, także w mojej posłudze”.

W programie jego licznych pielgrzymek apostolskich zawsze było spotkanie z chorymi. Przybywając do Polski w 1979 roku, „w czasie Apelu Jasnogórskiego, Jan Paweł II wyznał: „[chorzy] zawsze są mi bliscy i drodzy. Zawsze i wszędzie”. Dlatego nie mogło w czasie pierwszej papieskiej pielgrzymki do Ojczyzny zabraknąć spotkań z chorymi. Mówił więc do nich: „Drodzy moi Bracia i Siostry! Zawsze spotkanie z wami, gdziekolwiek ono dokonywało się w przeszłości, czy gdziekolwiek dokonuje się teraz, było i jest dla mnie źródłem głębokiego poruszenia ducha. Czułem i czuję, jak niewystarczające jest każde słowo, które mógłbym wypowiedzieć, w którym mógłbym przekazać moje ludzkie współczucie. I tak to odczuwam do dzisiaj, [i] tak odczuwam zawsze”.

Papież spogląda na ludzi chorych całościowo i dogłębnie, i dlatego mówi zarówno o samych chorych, gdziekolwiek się znajdują; jak i o tych, którzy się o nich troszczą – czy to od strony fizycznej: pielęgnując, opatrując rany, karmiąc; czy w sferze duchowej: poprzez modlitwę i posługę sakramentalną.

O. dr Michał Kempys, cysters, nawiązując do osoby i nauczania Jana Pawła II „przedstawia chrześcijańskie spojrzenie na tajemnicę cierpienia. Następnie ukazuje wartość cierpienia w bliskości Krzyża. Wyjaśnia też czym jest cierpienie ofiarowane za innych i w końcu ocenia posługiwanie ludziom cierpiącym.

1. Tajemnica cierpienia

Podczas spotkania z chorymi w bazylice Ojców Franciszkanów w Krakowie, komentując fragment Ewangelii według św. Marka (Mk 1, 29-37), Jan Paweł II stwierdził: „Słyszeliśmy (...) w [tej] Ewangelii słowa wypowiedziane pod adresem Chrystusa: «Wszyscy na Ciebie czekają». To prawda. Szczególnie czekają na Ciebie, Chryste, chorzy. W szczególny sposób wy, drodzy bracia i siostry, czekacie na Chrystusa. (...) Czekacie na Chrystusa, ponieważ: «On wziął na siebie nasze choroby i nasze niemoce». Wziął w sposób radykalny, bo krzyż był największą niemocą i upokorzeniem, i męką najstraszliwszą. Wziął (...) to wszystko, co dźwiga na sobie każdy z ludzi cierpiących, każdy z was tutaj, w Krakowie, i na całym świecie. (...) [Ale] można też powiedzieć, że i Chrystus w szczególny sposób czeka na was”, czeka na każdego chorego. Papież uważa, że Chrystus w szczególny sposób jest obecny w ludziach cierpiących, i dlatego chorzy stanowią wyjątkową wspólnotę w Kościele: „Można by [nawet] powiedzieć, szczególny Kościół w Kościele – Kościół cierpienia. I w tym Kościele cierpienia Chrystus jest w szczególny sposób przyzywany i w szczególny sposób obecny”.

Na pierwszy rzut oka, z ludzkiego punktu widzenia, sytuacja życiowa ludzi chorych jest zazwyczaj bardzo trudna, bolesna, czasem wręcz upokarzająca, ale z punktu widzenia ewangelicznego, nadprzyrodzonego można powiedzieć, że jest to sytuacja szczególnie uprzywilejowana. Dlatego Jan Paweł II tłumaczył chorym: „Wy macie większe niejako prawo do Chrystusa. Wy bardziej Go wyrażacie, uobecniacie niż każdy z nas, którzy nie jesteśmy w taki sposób jak wy dotknięci stygmatem cierpienia (...) Dla was, których członki są czasem bardzo słabe, bezsilne, [tak, że] nie możecie o własnych siłach chodzić, pracować, radzić sobie – dla was pozostaje jeszcze ten najgłębszy wymiar człowieczeństwa: wasz ludzki duch! (...) Niech to będzie dla was pociechą. (...) To jest taka pociecha, o której Chrystus mówił wtedy, gdy powiedział Apostołom: «Dam wam nowego Pocieszyciela». To jest pociecha w Duchu Świętym! On jest Pocieszycielem dusz”.

Ojciec święty uważa, że właśnie dzięki Duchowi Świętemu ludzie chorzy, przez swoje cierpienie, uczestniczą w dwóch tajemnicach Boskich. Pierwsza objawia się w tym, że ludzie bardzo cierpiący są bardzo szczęśliwi. Po ludzku jest to absolutnie niewytłumaczalne, i można to zrozumieć jedynie w świetle wiary. To Duch Święty, który działa w ludziach cierpiących, dokonuje w nich tej przedziwnej wewnętrznej przemiany i zdumiewającego przeobrażenia. To jest, według papieża, wewnętrzne dojrzewanie, dojrzewanie do świętości.
Drugą tajemnicą Boską, w której uczestniczą chorzy, jest to, że ludzie cierpiący i słabi  fizycznie są źródłem mocy dla zdrowych. „Czasem [nawet] dla tych, którzy swoje zdrowie źle wykorzystują, którzy obrażają Boga posługując się swoim zdrowiem i swoimi siłami. Wy, chorzy, cierpiący – mówił Jan Paweł II – jesteście dla nich nie tylko wyrzutem, ale także i nawróceniem. Nawrócenie grzeszników idzie poprzez wasze cierpienie – jestem o tym najgłębiej przekonany. Tak jak zbawienie świata, odkupienie świata, czyli nawrócenie człowieka w świecie idzie poprzez Krzyż Chrystusa – tak ciągłe nawracanie grzeszników w świecie idzie poprzez wasz krzyż, poprzez wasze cierpienie. Wy istotnie – tak jak napisał święty Paweł – «dopełniacie w członkach swoich tego, czego nie dostawa cierpieniom Jezusa Chrystusa» (por. Kol 1, 24)”.

2. Cierpienie w bliskości Krzyża

Chrześcijanin zawsze żyje w bliskości Krzyża. Jest bowiem człowiekiem, który „poprzez Krzyż – jak mówił w Krakowie-Mogile Jan Paweł II – zobaczył na nowo perspektywę swojego losu, swego na ziemi bytowania. Zobaczył, jak bardzo go umiłował Bóg (...) [I dlatego] nauczył się (...) swoją godność mierzyć miarą tej ofiary, jaką dla jego zbawienia złożył Bóg ze swojego Syna”. Jeszcze bardziej w życiu ludzi chorych „ten jeden wymiar, ta jedna rzeczywistość – cierpienie człowieka doznaje zasadniczej odmiany (...) [właśnie poprzez] Krzyż Chrystusa. Na Krzyżu swoim Syn Boży dokonał odkupienia świata. I poprzez tę tajemnicę każdy krzyż, który dźwiga człowiek, nabiera niepojętej po ludzku godności. Staje się znakiem zbawienia dla każdego, kto [go] dźwiga, a także dla innych”, którzy w tym cierpieniu uczestniczą.

Chorzy odsłaniają na nowo tajemnicę Krzyża i jego moc, a także dopełniają Chrystusowe dzieło zbawienia. I dlatego „wszędzie w społeczeństwie, a zwłaszcza w Kościele, [są] ważni i szczególnie cenni (...) [są] na wagę złota; (...) [są] bezsilni, [i] bezradni (...) a równocześnie bezcenni”. Stąd Jan Paweł II kieruje do nich swą prośbę: „proszę was, (...) którzy cierpicie na całej polskiej ziemi – po domach, po szpitalach, klinikach, przychodniach, [czy w] sanatoriach: czyńcie zbawienny pożytek z krzyża, który stał się szczególnym udziałem każdego z was. [Jednocześnie] proszę dla was o łaskę światła, o łaskę mocy ducha w cierpieniu, abyście nie upadli w sercu, abyście sami widzieli sens cierpienia, a także drugich swą modlitwą i swą ofiarą dźwigali”. To jest właśnie – jak uczy papież – Ewangelia Krzyża.

3. Cierpienie jako ofiara za innych

Każde cierpienie ma wielką wartość wówczas, gdy zostało przyjęte w duchu miłości bliźniego. Dlatego spotykając się z chorymi w Częstochowie, Jan Paweł II prosił ich: „Przyjmijcie tę Ewangelię cierpienia. Przyjmijcie ją waszym sercem, waszym życiem, waszym sumieniem, każdym waszym bólem. Przyjmijcie ją, wyznajcie ją i wspierajcie kapłanów, biskupów i mnie również”. A podczas Apelu Jasnogórskiego przypominał jeszcze raz: „Nie zapominajcie o mnie, nie zapominajcie o całym Kościele, o całej sprawie Ewangelii i pokoju, której służę z woli Chrystusa. Bądźcie wy, słabi i po ludzku bezsilni, źródłem siły waszego brata i waszego Ojca, który trwa przy was modlitwą i sercem”.

Papież kilka razy zapewniał też chorych o modlitwie ze swej strony. I dlatego w Krakowie mówił: „Ja codziennie modlę się za chorych. Ale wiem, że ta moja modlitwa przynajmniej ilościowo jest słabym tylko spłaceniem długu, jaki mam wobec was w całym moim życiu, a zwłaszcza w moim życiu biskupim. Wiem, że wasza modlitwa, modlitwa wszystkich chorych całego świata, modlitwa chorych Krakowa – już dawniej, a teraz tym bardziej – towarzyszy mi i wzmacnia mnie. Wzmacnia mnie”.

Spotykając się z kapłanami diecezji częstochowskiej Jan Paweł II uczył ich, że chorzy są ich największymi pomocnikami i sprzymierzeńcami. I choć ich pomoc nie jest widoczna na zewnątrz, to jednak ofiara, którą składają z cierpienia, i modlitwy, która z tej ofiary płynie, o wiele więcej znaczy niż jakakolwiek inna ludzka pomoc czy aktywność.

4. Posługiwanie cierpiącym

Jan Paweł II przemawiając do chorych na Jasnej Górze mówi też o tych, którzy zawsze są blisko nich i „pomagają chorym chorować i cierpiącym cierpieć; [tych] wszystkich (...) czyniących Chrystusowe miłosierdzie – Życzył im: – Niech będą błogosławione ręce, niech będą błogosławione umysły i serca wszystkich, którzy służą chorym (...) bo przecież Chrystus powiedział: «Byłem chory, a odwiedziliście mnie», a kiedy pytali Go: Kiedyśmy to uczynili? – odpowiedział: «Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych – z tych przykutych do łoża boleści, do inwalidzkiego wózka – mnieście uczynili» (Mt 25, 36 n.)”. I wyjaśnił Ojciec święty, że chodzi mu przede wszystkim o całą służbę zdrowia. Tych wszystkich, którzy okazują serce, którzy całe swoje życie poświęcają ratowaniu innych, kształcą się w tym kierunku, zdają egzaminy, przechodzą wielorakie ćwiczenia, potem pracują jako lekarze czy jako pielęgniarki. Oni, jak stwierdził Jan Paweł II, w szczególny sposób realizują to powołanie ewangeliczne, choćby nawet nie byli tego świadomi. I choć czynią to „z urzędu, z zawodu niejako, [to] nie wyklucza, że równocześnie także i z powołania. Przecież zawód lekarski czy zawód pielęgniarski jest i powołaniem zarazem. Ale [obok nich] są i tacy, którzy posługują wam niejako pozazawodowo, z czystej gorliwości, z motywu miłości bliźniego, może także z motywu ludzkiego humanizmu. Niech będą błogosławieni ci wszyscy, którzy w jakikolwiek sposób są miłosierni, i niech oni miłosierdzia dostąpią”.

Papież uważa, że całe to posługiwanie chorym i cierpiącym jest przede wszystkim wielkim wołaniem o obecność Chrystusa. Ponieważ On jest szczególnie obecny wśród tych, którzy cierpią. „Jeżeli [to] dostrzegamy, jeżeli wychodzimy na spotkanie, jeżeli pomagamy, jeżeli przenosimy na rękach chorych, jeżeli opatrujemy rany, jeżeli wynosimy te wszystkie szpitalne kubły, w których znajdują się odpady po operacjach, po opatrunkach, to wszystko razem jest wielkim wołaniem o [tą] obecność Chrystusa wśród nas. (...) Niech wielu będzie wolontariuszy tego posługiwania wśród duchownych, wśród duszpasterzy, wśród sióstr zakonnych, [i] wśród młodzieży – I dodał: – pragnę wszystkim tym ludziom, dobrym sercom, podziękować: «Bóg zapłać!»”

Mówiąc o sferze duchowej, Jan Paweł II wyznał, że najpierw jego obowiązkiem, jako następcy św. Piotra, jest spotykać się z chorymi, modlić się z nimi i pocieszać ich. Przypominał też o tej trosce, zwłaszcza sakramentalnej, wszystkim biskupom i kapłanom. Dostrzegł również niezastąpioną rolę sióstr zakonnych. Mówił, że, w różnych częściach świata, wiele „szpitali, mają w swoich rękach zakonnice (...) [Trzeba docenić] to, czym na nowo stała się zakonnica w Kościele, czym staje się (...) dlatego, że jest siostrą w szpitalu, pielęgniarką (...), że jest jako siostra między ludźmi, że jest przy chorych, że jest przy dzieciach. – I wyznał: – Dla mnie, kiedy byłem w Krakowie, największą radością były odwiedziny u chorych z siostrami od chorych (...) [bo] widziałem, kim jest ta siostra dla ludzi. I [to] nie tylko dla chorych (...) Ja bym tam nic nie znaczył, gdyby jej nie było. Zdejmowali przed nią czapkę, całowali ją w rękę”, gdyż zasługiwała w ich oczach na najwyższy szacunek.

5. Podsumowanie

Kończąc rozważania na temat cierpienia, Jan Paweł II stwierdził, że chorzy przyjmując cierpienie z miłością potwierdzają swym życiem słowa Maryi: „«Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa» (Łk 1, 38) – [są] to słowa, które Maryja [dziś] wypowiada poprzez tyle ludzkich warg: czasem spieczonych gorączką, trawionych cierpieniem, czasem bliskich rozpaczy. Te słowa (...) niech staną się dla was wszystkich stałym światłem waszej trudnej drogi”. Ale jednocześnie trzeba dodać, że cierpienie jest potrzebne. Przyjęte w duchu miłości bliźniego staje się źródłem siły duchowej. Dlatego też papież mówił do chorych w Krakowie: „Pamiętajcie o mnie i wspierajcie mnie. Moja siła – z was. To jest bardzo śmiałe słowo. Trzeba powiedzieć: moja siła z Chrystusa – przez was. Pamiętajcie! I niech moja siła, siła Następcy Piotra, Pasterza Kościoła Bożego na ziemi – będzie z was. Niech chorzy krakowscy, chorzy z całej Polski mają szczególny swój w tym udział”.

Tyle o. dr Michał Kempys w swojej konferencji, która jak widzimy nic nie straciła na aktualności, przeciwnie z całym przekonaniem możemy stwierdzić, że zyskuje ona szczególnej wymowy w świetle całego pontyfikatu i osobistej kalwarii Jana Pawła II przeżywanej w jedności z Chrystusem Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym.  

Wspomniany wcześniej ks. kard. Fiorenzo Angelini, mówi:

„Kiedy Jan Paweł II (po postrzeleniu przez zamachowca) znalazł się w szpitalu, zastał tam swój Kościół. Bardzo łatwo więc mógł uczynić swoje łóżko swego rodzaju katedrą. Była to katedra bardzo oryginalna i przemawiająca wprost do serca. Pobyt w szpitalu nie był momentem statycznym Jego pontyfikatu, była to wielka lekcja dla nas wszystkich. Myślę, że właśnie ten etap zapisał się w historii jako czas charakterystyczny, może nawet mocniejszy niż cuda, które dzieją się za Jego przyczyną. Pamiętam, że przed jednym z moich wyjazdów poza granice Włoch odprawiałem w szpitalu wraz z Ojcem Świętym Mszę Świętą. Dzięki łasce Bożej odprawiłem ich w moim życiu wiele, ale tamta szpitalna pozostaje niezapomniana i ciągle do niej wracam.

Wierzę, że Jan Paweł II jeszcze przed śmiercią oglądał naszego Stwórcę. Pamiętam tę ostatnią Drogę Krzyżową w rzymskim Koloseum, kiedy nie mógł już chodzić i tylko ściskał w swoich rękach krzyż. Nie był to obraz aktora z teatru dramatycznego, ale obraz świętego, który mówił: "Za chwilę Cię zobaczę, Panie mój". (…) Jeżeli musiałbym jakoś nazwać te dni odchodzenia Jana Pawła II, powiedziałabym: „Tak umiera święty”.

Na kilka lat przed śmiercią, w 2000 roku w Fatimie, Jan Paweł II zwrócił się do wszystkich chorych z poruszającym orędziem nadziei, która stała się też jego udziałem: „Jeżeli ktoś lub coś każe ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w to! Jeżeli znasz odwieczną Miłość, która cię stworzyła, to wiesz także, że w twoim wnętrzu mieszka dusza nieśmiertelna. Różne są w życiu «pory roku»; jeżeli czujesz akurat, że zbliża się zima, chciałbym, abyś wiedział, że nie jest to pora ostatnia, bo ostatnią porą twojego życia będzie wiosna: wiosna zmartwychwstania. Całość twojego życia sięga nieskończenie dalej niż jego granice ziemskie: czeka cię niebo!”.

Arturo Mari, osobisty fotograf Jana Pawła II, wspomina: „Był 1 stycznia. Właśnie zakończyłem pracę, wysłałem zdjęcia i informacje z celebracji w Bazylice św. Piotra z okazji Światowego Dnia Pokoju do agencji. Było po godzinie 15.00. Kiedy wszedłem do domu, zadzwonił telefon. Bp Dziwisz prosił, bym szybko wrócił do Domu Papieskiego. Pomyślałem, że musiało się wydarzyć coś ważnego. Wchodzę do apartamentu, po­tem do prywatnej kaplicy. I tam widzę sytuację niezwykłą - Ojciec Święty klęczy przy wózku inwalidzkim, na którym siedzi młody, mniej więcej 28-letni męż­czyzna... Chłopak był bardzo chory na nowotwór, wyglądał jak szkielet. Mógł ważyć około 30 kilogramów, sama skóra i kości. Tylko jego oczy były ogromne. Kiedy spytałem, co się dzieje, powiedziano mi, że młody człowiek pochodzi z niewielkiej miejscowości nie­daleko Brescii, z bardzo ubogiej rodziny, i że jego są­siedzi złożyli się na bilet lotniczy, ponieważ jego marzeniem było spotkać przed śmiercią Papieża. Kiedy dotarli do Bazyliki Świętego Piotra, rodzina chłopca doprowadziła wózek do Spiżowej Bramy i poprosiła o spotkanie z Ojcem Świętym. Gwardia szwajcarska powiedziała, że to bardzo trudne, po­nieważ nie złożyli wcześniej żadnego wniosku, żad­nego podania, że są przeszkody związane z problemami bezpieczeństwa, protokołem itd. Tak czy inaczej, po pewnym czasie Szwajcarzy zrozumieli, że jest to sytuacja wyjątkowa, zadzwonili do arcybiskupa Sta­nisława i powiedzieli mu, co się dzieje. On na­tychmiast polecił, żeby wnieść chłopca na górę. Wniesiono go, było z nim pięć osób. Ojciec Świę­ty przyjął ich w kaplicy i w chwili, kiedy tam wszedłem, właśnie się modlili.

Była to niezwykle wzruszająca scena. Ojciec Święty klęczał tak, modląc się i trzymając chłopca za rękę, jeszcze około 20 minut. Następnie wstał, objął go, pobłogosławił, potem rozpiął swoją białą szatę, spod koloratki wydobył łańcuszek z krzyżykiem, zdjął go, a następnie nałożył na szyję tego chłopca, po czym znów go pogłaskał i pocałował. W chwili, gdy miał się oddalić, chłopak chwycił Go za rękę i powiedział: „Ojcze Święty, dziękuję. Był to najpięk­niejszy dzień mojego życia. Mogę powiedzieć jedy­nie »dziękuję«. Do zobaczenia w raju". Nie był zroz­paczony, uśmiechał się, jak gdyby szedł na inne spotkanie, jeszcze piękniejsze. Zanim chłopiec z ro­dziną odeszli, zakonnice przygotowały dla nich woreczek z pożywieniem. I poszli sobie. Dwa dni później chłopiec umarł.

Możesz spytać: „Cóż w tym jest cudownego, sko­ro chłopiec nie wyzdrowiał?". A jednak to był dla mnie cud - cud jedności i miłosierdzia. W tym mo­mencie chłopiec poczuł się wolny, miał odwagę sta­nąć przed obliczem śmierci w sposób najbardziej godny z możliwych. I tej odwagi musiał mieć wiele, ponieważ po 28 latach życia chyba nie jest łatwo za­akceptować jego kres. Ta sytuacja pokazuje najlepiej, że Papież był bezustannie gotowy pomagać bliźnim. Również przygotowywać ich na spotkanie z Bogiem. Swoim spokojem, dobrocią. A moment wspólnej modlitwy był charakterystyczny - każde­mu, kto prosił Go o pomoc lub chwilę uwagi, na­tychmiast proponował: „Pomódlmy się razem".

W wielu przypadkach mówiło się o ozdrowieniu za sprawą Ojca Świętego. Pamiętam na przykład pewną Angielkę chorą na raka, która przed śmiercią chciała się spotkać z Papieżem...

...Ta kobieta miała przed sobą niewiele godzin ży­cia. Przetransportowano ją wojskowym samolotem brytyjskim na lotnisko w Ciampino, następnie karet­ką na audiencję. Papież został uprzedzony o jej obec­ności, więc kiedy tylko wszedł do auli i przywitał się z gośćmi, podszedł do niej. Pamiętam, że po angiel­sku powiedział do niej to, co zazwyczaj, czyli: „Po­módlmy się razem". Pamiętam, że modlili się, potem pogłaskał ją i pobłogosławił. Kobieta była umierająca, myślałem, że nie przeżyje nawet podróży powrotnej, a jednak wróciła do domu, nazajutrz wstała z łóżka, zaczęła jeść i chodzić jak gdyby nigdy nic. A później stworzyła w Londynie ośrodek walki z rakiem...

Arturo Mari wspomina też wydarzenie podczas pielgrzymki do Korei. „Byliśmy na jednej z wysp, gdzie znajdowało się wielkie leprozorium. Trąd niszczy kompletnie ludzkie oblicze człowieka. Zaduch rozkładających się ciał, jaki tam panował, był trudny do zniesienia. A Ojciec Święty tulił i głaskał każdego z tych nieszczęsnych ludzi, bez względu na wygląd, religię... Gdy świat tych ludzi separuje, odsuwa z centrum życia, oni zrozumieli, że Ojciec Święty ich kocha, szanuje ich godność... Przez tę jedną chwilę życia poczuli się szczęśliwi. A ja ukrywałem łzy wzruszenia za aparatem fotograficznym”.

Ojciec Święty był wielkim świadkiem nadziei. W Orędziu na VI Światowy Dzień Chorego mówił:

„Chrystus nie przyszedł, aby usunąć nasze cierpienia, ale by mieć w nich udział, oraz by biorąc je na siebie nadać im wartość zbawczą. Stając się uczestnikiem ludzkiej kondycji, wszystkich jej ograniczeń i cierpień, odkupił ją. Zbawienie, którego dokonał, a którego figurą były już wcześniej uzdrowienia chorych, otwiera horyzonty nadziei wszystkim ludziom przeżywającym trudny czas cierpienia. Drodzy ludzie chorzy, zajmujecie szczególne miejsce we wspólnocie Kościoła. Cierpienie, którego doznajcie, i pragnienie odzyskania zdrowia kształtują w was szczególną wrażliwość na wartość nadziei. (…)

Nadzieja pomoże wam nadać nowy sens cierpieniu, przekształcając je w drogę zbawienia, w sposobność do ewangelizacji i do udziału w odkupieniu. Cierpienie bowiem „może mieć dla człowieka i dla samego społeczeństwa także znaczenie pozytywne, gdyż może stać się formą uczestniczenia w zbawczym cierpieniu Chrystusa i w radości Jego zmartwychwstania, a więc siłą, która uświęca i buduje Kościół” (Christifideles laici, 54; por. Salvifici doloris, 23). Wasze doświadczenie cierpienia, wzorowane na Chrystusie i przeniknięte obecnością Ducha Świętego, będzie głosić zwycięską moc Zmartwychwstania.

Inaczej niż ci, którzy „nie mają nadziei” (1 Tes 4,13), chrześcijanin wie, że czas cierpienia pozwala doświadczyć nowego życia i łaski zmartwychwstania. To przekonanie wyraża przez leczenie chorób, przez troskę o chorych i opiekę nad nimi, przez udział w Życiu Chrystusa, do którego ma dostęp przez modlitwę i sakramenty. Czyż opieka nad człowiekiem chorym i umierającym, pomoc okazywana „człowiekowi zewnętrznemu”, bliskiemu już kresu, aby „człowiek wewnętrzny” mógł się odnawiać każdego dnia (por. 2 Kor 4,16), nie jest uczestnictwem w tym „procesie zmartwychwstania”, który Chrystus zainicjował w dziejach ludzkości przez misterium paschalne i które urzeczywistni się w pełni na końcu czasów? Czyż nie na tym polega „obrona tej nadziei” (por. 1 P 3,15), która została nam dana? Każda łza jest już zwiastowaniem czasów ostatecznych, zapowiedzią ostatecznej pełni (por. Ap 21,4 i Iz 25,8)”. Amen.

Litania do Błogosławionego Papieża Jana Pawła II

Kyrie eleison, Christe eleison, Kyrie eleison.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże - zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże - zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże - zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże - zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo - módl się za nami.

Błogosławiony Janie Pawle, módl się za nami
Zanurzony w Ojcu, bogatym w miłosierdzie,
Zjednoczony z Chrystusem, Odkupicielem człowieka,
Napełniony Duchem Świętym, Panem i Ożywicielem
Całkowicie oddany Maryi,
Przyjacielu Świętych i Błogosławionych,
Następco Piotra i Sługo sług Bożych,
Stróżu Kościoła nauczający prawd wiary,
Ojcze Soboru i wykonawco jego wskazań,
Umacniający jedność chrześcijan i całej rodziny ludzkiej,

Gorliwy Miłośniku Eucharystii,
Niestrudzony Pielgrzymie tej ziemi,
Misjonarzu wszystkich narodów,
Świadku wiary, nadziei i miłości,
Wytrwały Uczestniku cierpień Chrystusowych,
Apostole pojednania i pokoju,
Promotorze cywilizacji miłości,
Głosicielu Nowej Ewangelizacji,
Mistrzu wzywający do wypłynięcia na głębię,
Nauczycielu ukazujący świętość jako miarę życia,
Papieżu Bożego Miłosierdzia,
Kapłanie gromadzący Kościół na składanie ofiary,
Pasterzu prowadzący owczarnię do nieba,

Bracie i Mistrzu kapłanów,
Ojcze osób konsekrowanych,
Patronie rodzin chrześcijańskich,
Umocnienie małżonków,
Obrońco nienarodzonych,
Opiekunie dzieci, sierot i opuszczonych,
Przyjacielu i Wychowawco młodzieży,
Dobry Samarytaninie dla cierpiących,
Wsparcie dla ludzi starszych i samotnych,
Głosicielu prawdy o godności człowieka,
Mężu modlitwy zanurzony w Bogu,
Miłośniku liturgii sprawujący Ofiarę na ołtarzach świata,
Uosobienie pracowitości,
Zakochany w krzyżu Chrystusa,
Przykładnie realizujący powołanie,
Wytrwały w cierpieniu,
Wzorze życia i umierania dla Pana,

Upominający grzeszników,
Wskazujący drogę błądzącym,
Przebaczający krzywdzicielom,
Szanujący przeciwników i prześladowców,
Rzeczniku i obrońco prześladowanych,
Wspierający bezrobotnych,
Zatroskany o bezdomnych,
Odwiedzający więźniów,
Umacniający słabych,
Uczący wszystkich solidarności,

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - wysłuchaj nas. Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - zmiłuj się nad nami.

Módl się za nami błogosławiony Janie Pawle.
Abyśmy życiem i słowem głosili światu Chrystusa, Odkupiciela człowieka.

Módlmy się:
Miłosierny Boże, przyjmij nasze dziękczynienie za dar apostolskiego życia i posłannictwa błogosławionego Jana Pawła II i za jego wstawiennictwem pomóż nam wzrastać w miłości do Ciebie i odważnie głosić miłość Chrystusa wszystkim ludziom. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.


(modlitwa posiada imprimatur Metropolity Krakowskiego, kard. Stanisława Dziwisz, z 12 kwietnia 2011 r.)


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio