25.11.2012
Viva Cristo Rey!


Papież Benedykt XVI podczas tegorocznej Pielgrzymki Apostolskiej do Meksyku  powiedział:

„Drodzy bracia i siostry, przybywając tutaj, mogłem znaleźć się w pobliżu pomnika Chrystusa Króla na szczycie Cubilete. Pomnik przedstawia Chrystusa Króla. Jednak korony, które Mu towarzyszą - jedna królewska, druga cierniowa - wskazują, że Jego królewskość nie jest taka, jak to wielu rozumiało i rozumie. Jego panowanie nie polega na sile Jego wojsk, aby ujarzmić innych siłą lub przemocą. Opiera się na większej sile, która podbija serca: na miłości Boga, którą przyniósł światu przez swoją ofiarą i na prawdzie, o której dał świadectwo. Takie jest Jego panowanie, którego nikt nie może Go pozbawić ani nie powinien o nim zapomnieć”.

Świadkiem takiego królowania Chrystusa był bł. o. Miguel Pro, 36 - letni jezuita z Meksyku.

Swoją posługę kapłańską pełnił w okresie gdy władzę w Meksyku przejęła całkowicie masoneria i rozpoczęło się prześladowania ludzi wierzących.

Duchownych, którzy wbrew zakazom władz w ukryciu pełnili posługę kapłańską, aresztowano, torturowano i rozstrzeliwano. Był to okres męczeństwa porównywalny do prześladowań pierwszych chrześcijan.

Ówczesny prezydent Calles z powodu wyjątkowo fanatycznej nienawiści do chrześcijan został nazwany „meksykańskim Neronem”. Wydał on szereg ustaw przeciwko wyznawcom prawdziwej religii, zamykano klasztory, zakazywano publicznych nabożeństw, księża nie mieli prawa chodzić w sutannach. Powstałą sytuację podsumowywał ówczesny minister spraw wewnętrznych słowami: „Uchwyciliśmy Kościół za gardło i zrobimy wszystko, by go zadusić”. Podobnych zamiarów nie krył prezydent - prześladowca. Na szczęście, jak to zwykle bywało w dziejach chrześcijaństwa, Pan Bóg wzbudził męstwo wśród swoich ludzi i dał im siłę, by stawili czoła nieprzyjaciołom Królestwa Bożego.

Wśród tysięcy męczenników za wiarę w Chrystusa, heroiczną odwagą w swojej kapłańskiej działalności wyróżnił się jezuita Miguel Pro, którego skazano na śmierć przez rozstrzelanie dlatego, że spełniał, pomimo zakazu władz, swoją posługę kapłańską.

Niosąc swym rodakom Chrystusa, ojciec Miguel krążył na rowerze po całej stolicy; rozdawał Komunię, chrzcił, udzielał ślubów i Ostatniego Namaszczenia. Nie ograniczał się jedynie do posług duchowych. Ryzykował wiele pomagając nędzarzom, gromadząc i roznosząc pożywienie i inne zapasy.

Policja wiele razy była na tropie ojca Miguela, ale zawsze udawało mu się ujść z opresji. Nadszedł jednak pamiętny dzień 17 listopada 1927 roku, w którym rządowym agentom udało się aresztować ojca Pro, jego braci Humberta i Roberta, oraz inne osoby. Mieli zostać wszyscy rozstrzelani razem z innymi więźniami.

W dniu egzekucji, jako pierwszego wyprowadzono z celi Miguela. Nie było żadnego procesu; zresztą nie spodziewał się tego. Mógł udowodnić swoją niewinność, ale - w oczach Callesa, nowego prezydenta Meksyku - był winny znacznie gorszej zbrodni: był katolikiem i kapłanem.

Jeden z policjantów, który pomagał go ująć i prowadził na miejsce egzekucji, odwrócił się ze łzami w oczach i zaczął go błagać o wybaczenie. Miguel objął tego roztrzęsionego człowieka i powiedział: "Nie tylko wybaczam tobie, ale i dziękuję". Potem zwrócił się cicho do plutonu egzekucyjnego: "Niech Bóg wybaczy wam wszystkim".

Na więziennym dziedzińcu zebrani byli fotoreporterzy, miejscowi urzędnicy i dyplomaci. Zapytany o ostatnie życzenie powiedział, że pragnie się pomodlić. Klęknął przed podziurawionymi przez kule belkami i modlił się żarliwie przez dwie minuty. Potem wstał, ucałował krzyż i stając twarzą do plutonu egzekucyjnego, rozkrzyżował ramiona rezygnując z zasłonięcia oczu. Donośnym głosem zawołał: "Viva Cristo Rey!" (Niech żyje Chrystus Król!).

Pluton egzekucyjny nie zabił księdza Pro; śmiertelnie ranny, jeszcze oddychał. Generał Cruz zbliżył się do niego i strzelił jeszcze raz w głowę Miguela.

Prezydent Calles, prawdziwy fanatyk, widział w egzekucjach szansę na wykazanie tchórzostwa katolików meksykańskich. Zapraszał przedstawicieli prasy, fotografów i wiele innych osób, dzięki czemu powstała dobra dokumentacja fotograficzna owego męczeństwa. Ale ludzie ci umierali jak bohaterowie i zdjęcia wywoływały zupełnie inną reakcję; posiadanie ich uznano potem za przestępstwo.

Ciała Miguela i Humberta spoczęły w domu ojcowskim. Do jednej z ich sióstr tonącej we łzach, ojciec skierował pytanie: "To tak się zachowujesz w obecności świętego?" Przez całą noc tłum ludzi żegnał braci Pro. Następnego dnia odbył się pogrzeb. Kondukt ponad pięciuset samochodów i tysiące ludzi uczestniczyło w pogrzebie. Trumny tonęły w kwiatach rzucanych z balkonów. "Kiedy przechodził kondukt pogrzebowy - powiedział pewien ksiądz - ludzie padali na kolana..." Wydany przez Callesa zakaz jakichkolwiek demonstracji zlekceważono zupełnie wiedząc, że wszystkie więzienia w Meksyku nie pomieszczą tych, którzy przyszli oddać hołd świątobliwemu kapłanowi i jego bratu.

Pewna niewidoma staruszka, której udało się dotknąć jego ciała podczas ceremonii pogrzebowych, odzyskała wzrok. Trzy inne osoby w przeciągu tygodnia od jego śmierci oświadczyły, że im również pomógł.

Na początku lat trzydziestych rozpoczęto proces beatyfikacyjny.

Papież Jan Paweł II beatyfikował ojca Miguela Augustyna Pro Juareza w 1988 roku. Jego wspomnienie obchodzimy 23 listopada w rocznicę jego śmierci.

Niedawno urodzony w Meksyku arcybiskup Los Angeles José Gomez przypominając tych świadków wiary, napisał: „Musimy brać z nich przykład […] Trzeba pamiętać także o tej pięknej katechistce służebnicy Bożej Marii de la Luz Camacho. Kiedy armia przyszła, aby spalić jej kościół, ona stanęła przed drzwiami, aby go bronić. Zabito ją strzałem w głowę. Trzeba pamiętać o tych bohaterskich kapłanach, którzy narażając swoje życie odprawiali msze i słuchali spowiedzi”. Ksiądz arcybiskup wspomina: „Kiedy dorastaliśmy, mieliśmy obrazki z fotografią wykonaną z momencie, gdy pluton egzekucyjny rozstrzeliwał błogosławionego księdza Miguela Pro. On, stojąc z rękami rozłożonymi jak Jezus na krzyżu, umierał z okrzykiem: „Niech żyje Chrystus Król!”.

Najmłodszym świadkiem wiary i milości do Chrystusa Króla jest błogosławiony José Sánchez del Río. Został zamęczony w wieku zaledwie 12 lat. Jak przekazali naoczni świadkowie, żołnierze obcięli mu spody stóp i kazali chodzić, w międzyczasie kalecząc go maczetami. Namawiali go też, aby krzyczał: „Śmierć Chrystusowi Królowi!”, dzięki czemu mógłby ocalić swoje życie. Błogosławiony José nie ugiął się jednak − krzyczał jeszcze głośniej: „Nigdy! Niech żyje Chrystus Król!”. Został zamordowany strzałem w głowę 10 lutego 1928 roku.

25 maja 2000 roku Jan Paweł II kanonizował dwudziestu pięciu męczenników, którzy oddali życie za Chrystusa Króla podczas prześladowań katolicyzmu w Meksyku.

Jednym z nich był o. Krzysztof Magallanes. Zachował on serce wspaniałomyślne dla swych oprawców, wybaczając im ich zbrodnię, a ojcowskie dla swego pomocnika w kapłaństwie, którego pocieszał w ostatnich momentach: „Bądź spokojny, synu, to tylko chwila, a potem niebo!”. Zaś przed samą egzekucją miał powiedzieć: „Umieram niewinny, wybaczam z serca tym, którzy przyczynili się do mojej śmierci, i proszę Boga, by moja krew posłużyła jedności moich meksykańskich braci”.

Ojciec Święty Jan Paweł II w homilii kanonizacyjnej mówił: „Nie porzucili oni swojej odważnej posługi, kiedy wzmogły się prześladowania na ziemi meksykańskiej, budząc nienawiść do wiary katolickiej. Wszyscy dobrowolnie i spokojnie przyjęli męczeństwo jako świadectwo swej wiary, publicznie przebaczając swoim prześladowcom. Byli wierni Bogu i wierze katolickiej, głęboko zakorzenionej w ich kościelnych wspólnotach, którym służyli. Dzisiaj są wzorem dla całego Kościoła”.

                                                                        o. Piotr Męczyński O. Carm.

 


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio