10.06.2013
Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!


„Jezus udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: "Nie płacz". Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli i rzekł: "Młodzieńcze, tobie mówię, wstań". Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał Go jego matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: "Wielki prorok powstał wśród nas i Bóg łaskawie nawiedził lud swój". I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie” (Łk 7, 11-17).

 

Drodzy Chrystusie Panu,  bracia i siostry!

W pobliżu Nain Zbawiciel napotyka orszak pogrzebowy; biedna wdowa opłakuje śmierć jedynaka. „Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz”.

Możliwe, że ta niewiasta płacząca przypomniała mu Jego Matkę, która kiedyś miała Go zobaczyć umierającego na krzyżu, ale potem oglądać także zmartwychwstałego. Pragnie przywrócić wdowie jedynego syna. Nie czeka, aż Go poproszą, nie wymaga wyznania wiary — jak to zwykle miało miejsce przed dokonaniem cudu — zdjęty litością mówi: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!”. Jak matce powiedział: „nie płacz”, tak umarłemu synowi rozkazuje wstać. Tylko ten, kto jest panem życia i śmierci może tak mówić, używając słów, które sprawiają to, co oznaczają. „Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce”.

Stary Testament zapisał również zmartwychwstanie dziecka — syna wdowy ze Sarepty — za przyczyną Eliasza. Lecz co za różnica! Prorok zwrócił swe błaganie do Boga, następnie trzykrotnie rozciągnął się nad zwłokami dziecka modląc się: „O Panie, Boże mój! Błagam Cię, niech dusza tego dziecka wróci do niego” (1 Krl 17, 21). Jezus zaś nie potrzebuje posługiwać się gestami czy modlitwami, lecz posiadając władzę działa jak ten, kto własną mocą wydaje prosty rozkaz: wstań.

Te trzy cuda Jezusa – wskrzeszenie młodzieńca z Nain, 12 – letniej córki Jaira, i Łazarza z Betanii – zapowiadały i przygotowywały uczniów na to wydarzenie największe, najważniejsze, kiedy Chrystus zerwie więzy śmierci i zmartwychwstanie.

Bracia i siostry!

Przejście ze śmierci do życia ma jeszcze głębszy sens. Ma nam uświadomić podstawową prawdą: człowiek, pozostający w mocy grzechu, jest umarły, jego dusza doznaje śmierci.

Święty Augustyn pisał: „Grzesznik wprawdzie chodzi na swoich nogach, porusza rękami, patrzy oczyma… Czy jednak ten grzesznik naprawdę żyje? Żyje tylko jego ciało, ale jego dusza jest martwa. Najważniejsza jego część jest martwa. Mieszkanie jest żywe, ale jego mieszkaniec nie żyje”.

Dzięki miłosierdziu Boga zawsze ma jednak szansę na wskrzeszenie i powrót do życia łaski.  

Święty Augustyn mówi: „Ewangelia opowiada, że Pan wskrzesił widzialnie trzech umarłych, lecz wskrzesił tysiące umarłych niewidzialnie”. Święty był jednym z nich, powstał ze straszliwej śmierci grzechu, dzięki łasce Chrystusa. A podobnie jak on, powstali również inni niezliczeni. Właśnie dzisiaj drugie czytanie wspomina wielkie nawrócenie Pawła. On sam opisuje je w liście do Galatów z nadzwyczajną odwagą: „Słyszeliście przecież o moim postępowaniu ongiś... jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć” (1, 13). Lecz kiedy łaska powaliła go na ziemię na drodze do Damaszku, „natychmiast, nie radząc się ciała i krwi”, zmienił życie i poświęcił się całkowicie Ewangelii Chrystusowej. To są te cuda, jakich Pan nie przestaje działać, wskrzeszając do nowego życia tyle istot opanowanych grzechem. Lecz trzeba, aby ktoś płakał i cierpiał, by wyjednać takie zmartwychwstanie. „Niechaj płacze za tobą — mówi św. Ambroży zwracając się do grzesznika — matka Kościół, który wstawia się za każdym ze swoich synów, jak wstawiała się matka wdowa za swoim jedynym synem... a lud niezliczony [lud wierzących] niechaj uczestniczy w bólu dobrej matki”.

Bł. Ks. Michał Sopoćko, spowiednik świętej s. Faustyny, nawiązując do dzisiejszej Ewangelii, mówi:

„Wskrzeszenie tego młodzieńca mas głębokie mistyczne znaczenie. Umarły jest obrazem duszy, w której grzechy ciężkie zabiły życie nadprzyrodzone. Kościół, jak owa matka, opłakuje stan owej duszy, ale dopiero Zbawiciel zbliża się do umarłego w sakramencie pokuty, albo przez straty, klęski i choroby, by obudzić w nim nowe życie nadprzyrodzone, pobudzić do pokuty i odzyskania łaski”.

  Kiedyś była w Oborach matka z synem. Przyjechali razem z Warszawy. Oboje pozostawili niezwykłe świadectwo. Najpierw matka Teresa mówi:

„Od 2007r. cierpiałam na ostre bóle kolan. Miałam trudności przy schodzeniu i wchodzeniu po schodach, do autobusu, klękaniu, wstawaniu. Badania lekarskie wykazały poważne zmiany w kolanach. Krzyż cierpienia przyjęłam. Cierpiałam i nie ustawałam w modlitwie. Nie prosiłam dla siebie o zdrowie. Ofiarowałam Maryi moje cierpienie w intencji syna Piotra – narkomana. I stało się, Matka Boża cierpliwie słuchająca, pomogła. 25 lutego 2012r. przyjechał do Obór mój syn narkoman. Sam z  własnej woli zapragnął wziąć udział w pielgrzymce. Przystąpił do Sakramentu Pokuty, przyjął Szkaplerz Święty. Podczas błogosławieństwa i modlitwy Ojca [karmelity] nad synem doznałam ponownie silnego bólu w kolanach. Płakałam z bólu i prosiłam Matkę Bolesną o wstawiennictwo w intencji syna. Przez kilka tygodni ból nie ustępował. To było współcierpienie matki z moim synem narkomanem”.

Syn Piotr napisał: „Mam 29 lat. Z zawodu jestem kucharzem. Pragnę podziękować Matce Bożej Bolesnej za to, że zajęła się mną zniewolonym narkotykami. Przez 6 lat zażywałem heroinę, byłem w niemocy. Podnosiłem się i upadałem.

Otrzymałem łaskę z Nieba - pragnienie pojechać na pielgrzymkę do Matki Boskiej Bolesnej, na którą wybierała się moja Mama. Uradowałem się bo było dla mnie miejsce w autokarze.

Gdy znalazłem się przed Oborską Pietą ogarnęło mnie wzruszenie, odczułem, że Matka Boża bierze mnie na Swoje kolana i przytula do Swego Serca. Zrozumiałem, że Matka Boża pragnie mi pomóc wyzwolić się z sideł zła. Przystąpiłem do Sakramentu Spowiedzi Świętej i z radością przyjąłem Szkaplerz Święty. (…)

Dziękuje Ci Matko że pomogłaś i pomagasz mi, prowadzisz  do Jezusa przez Sakrament Pokuty, który jest moim uzdrowieniem. Stajesz na drodze mojej codzienności poprzez życzliwych wspomagających mnie ludzi, którzy ratują mnie od zagłady ciała i duszy.

Pragnę podziękować  Matce Bożej za Jej opiekę, wyprowadzenie z nałogu i czuwanie nade mną. Jestem wolnym człowiekiem, Twoim dzieckiem Maryjo”.

Wracam jeszcze do świadectwa matki. Teresa pisze: „Po powrocie z Obór lekarz zlecił ponownie  badanie kolan. W porównaniu z poprzednim badaniem wynik badań zadziwił lekarza wykazał, cytuję: „ nie ma żadnych zmian w kolanach (wynik w załączeniu do świadectwa). (…) Cisną się na usta słowa pieśni: „ i chodząc i skacząc wciąż Pana chwal”. Tak mogę skakać i tańczyć w uwielbieniu Pana.

Tylko Jezus jest Panem życia i Najlepszym Lekarzem. Jezus przez wstawiennictwo Matki Oborskiej uzdrowił mnie, uzdrowił z nałogu syna.

Jezusowi chwała, cześć i uwielbienie”.

Drodzy Moi!

Słowo dzisiejszej liturgii pyta nas o nasze pragnienie życia, przede wszystkim tego życia wewnętrznego, życia w komunii z Bogiem zapoczątkowanego na chrzcie świętym. Życie biologiczne chronimy. Czy równie gorliwie troszczymy się o to duchowe? „Cóż za korzyść przyniesie człowiekowi, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?” – pyta Chrystus. To również do mnie skierowane jest Jego wezwanie: „Młodzieńcze, tobie mówię wstań!”, czyli zobacz w konfesjonale szansę na cud; szansę na powrót do prawdziwego życia i trwania w przyjaźni z Bogiem .

Potem, najmilsi bracia i siostry, od konfesjonału idziemy do ołtarza, gdzie w Eucharystii odnajdujemy Tę samą, żywą Miłość, która dwa tysiące lat temu otworzyła grób i rozerwała pieczęcie.

Jezus Miłosierny przychodzi do nas w komunii świętej, zwraca ku nam swoje słodkie Oblicze jak na zbolałą matkę młodzieńca z Nain i mówi: „Nie płacz”.

Pan ociera nasze łzy, wskrzesza nadzieję w sercu, i mówi: Nie lękaj się! Ja jestem z tobą! „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 54). Amen.

                o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio