28.01.2014
Bądźmy świadkami Emmanuela (Mt 1, 22-23)


Być świadkiem Bożego Narodzenia to osobiście doświadczyć i z radością głosić innym ludziom miłość Ojca, który Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (por. J. 3, 16). Być świadkiem Bożego Narodzenia znaczy przyjąć prawdę, że Bóg stał się jednym z nas, a więc szanować godność każdej ludzkiej istoty, od poczęcia do naturalnej śmierci. Ktoś powiedział „człowieku, szanuj człowieka, bo Bóg stał się człowiekiem”. Być świadkiem Bożego Narodzenie to w każdym człowieku rozpoznać oblicze Chrystusa, który rzekł: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Być świadkiem Bożego Narodzenia to pochylić się nad drugim człowiekiem, aby z czułością serca Maryi zaspokoić Jego pragnienie miłości. To za przykładem Dziewicy z Nazaretu pozwolić Mu przyjąć nasze człowieczeństwo i być Emmanuelem – Bogiem z nami (por. Łk 1, 38; Mt 1, 23). To pozwolić, aby się nami posługiwał – poprzez nasze oczy, ręce i serce otwarte dla każdego.

Drodzy bracia i siostry!

Po jednej ze środowych audiencji papieskich na Placu Świętego Piotra w doniesieniach agencyjnych można było znaleźć nagłówki: „Franciszek ucałował trędowatego”, „Człowiek bez twarzy w objęciach papieża”. Świat obiegło zdjęcie papieża obejmującego mężczyznę o zdeformowanej twarzy.

„Gdy do nas szedł, myślałam, że poda mi rękę, ale on zamiast tego podszedł prosto do Vinicio i objął go mocno” – opowiada o spotkaniu z papieżem ciotka chorego mężczyzny,

„Trzymał go tak mocno, że myślałam, że nie wypuści” – dodaje z uśmiechem.

53 – letni Vinicio Riva, podobnie jak jego ciotka, też był całkowicie zaskoczony spotkaniem z papieżem. Ponieważ przywykł do przerażonych spojrzeń spotykanych przypadkowo przechodniów, do sytuacji, gdy pasażerowie w autobusie odsuwają się od niego ze strachem myśląc, że choroba jest zaraźliwa, brak wahania w postawie papieża był dla niego szokiem.

– Nie bał się mojej choroby. Objął mnie bez słowa, bardzo mocno. Poczułem wielkie ciepło. Czułem jakbym był w raju, czułem jedynie miłość. Kiedy ucałowałem jego dłoń, wziął ją i położył sobie na sercu – opowiada Vinicio.

Mężczyzna cierpi na nerwiakowłókniakowatość. To choroba genetyczna objawiająca się licznymi guzkami zniekształcającymi wygląd. Wrastają one w organizm, powodując porażenia, prowokując otwarte rany utrudniające chodzenie, a nawet leżenie czy siedzenie. Po operacji guzka wrastającego w krtań Vinicio z trudem mówi. – Ludzie, gdy mnie widzą, odsuwają się, tak jakby mogli zarazić się moją chorobą przez samo spojrzenie. Papież nie myślał o tym, że się zarazi. Gdy tylko mnie dostrzegł, od razu podszedł i objął – wspomina mężczyzna i dodaje: – Nigdy wcześniej nie poczułem tak wielkiej akceptacji ze strony obcego człowieka.

– Ta choroba, choć jest tak przerażająca, nie jest zaraźliwa, jednak mało kto chce mieć kontakt z moim siostrzeńcem. To bardzo dobry człowiek, a spotyka go powszechne odrzucenie – mówi opiekująca się nim na co dzień ciocia Caterina.

Ojciec Święty swoją postawą wobec Vinicio spowodował, że mieszkańcy jego rodzinnego Isola Vicentina, spojrzeli na niego inaczej. – Moim największym pragnieniem jest, aby ludzie się mnie nie bali, nie odsuwali się na mój widok – mówi. Na tę samą chorobę cierpiała jego matka Rosaria, a obecnie choruje na nią też jego 46 – letnia siostra. – Za rok zawiozę Moreną do papieża. Chciałbym, aby także ona poczuła się wreszcie kochana – planuje Vinicio, wyznając, że spotkanie z Franciszkiem odmieniło jego życie. – Po powrocie do domu miałem wrażenie jakby ubyło mi 10 lat, jak gdyby ktoś zdjął ze mnie ciężar. Czuję się silniejszy i szczęśliwszy. Czuję, że mogę iść przed siebie, bo Pan mnie chroni.

Papież Franciszek w adhortacji „Ewangelii Gaudium” pisze: „Aby dzielić życie z ludźmi i dać siebie ofiarnie, musimy także uznać, że każda osoba jest godna naszego poświęcenia. Nie ze względu na wygląd fizyczny, na zdolności, na język, na mentalność albo ze względu na przyjemność, jaką może nam sprawić, ale dlatego, że jest dziełem Boga, Jego stworzeniem. On ją stworzył na swój obraz i w jakiejś mierze jest ona odbiciem Jego chwały. Każdy człowiek jest przedmiotem nieskończonej czułości Pana i zamieszkuje On w jego życiu. Jezus Chrystus przelał swoją cenną krew na krzyżu za tę osobę. Niezależnie od jakichkolwiek pozorów, każdy (…) zasługuje na naszą miłość i nasze poświęcenie. Stąd jeśli uda mi się pomóc żyć lepiej jednej jedynej osobie, to już wystarczy, aby uzasadnić dar mojego życia. (…) Osiągamy pełnię, gdy łamiemy bariery, a nasze serce napełnia się twarzami i imionami!”.

W innym miejscu adhortacji Ojciec Święty pisze: „Ewangelia zachęca nas zawsze, by podejmować ryzyko spotkania z twarzą drugiego człowieka, z jego fizyczną obecnością stawiającą pytania, z jego bólem i jego prośbami, stale ramię w ramię. Prawdziwa wiara w Syna Bożego, który przyjął ciało, jest nieodłączna od daru z siebie, od przynależności do wspólnoty, od służby (…). Syn Boży przez swoje wcielenie zachęcił nas do rewolucji czułości”.

Innym razem papież powiedział: „Czy uważamy, że Wcielenie Jezusa jest jedynie faktem z przeszłości, który nas osobiście nie angażuje? Wierzyć w Jezusa znaczy dać Mu nasze ciało z pokorą i odwagą Maryi, aby mógł On nadal mieszkać pośród ludzi. Oznacza dać Mu nasze ręce, żeby okazać czułość maluczkim i ubogim; nasze ręce, by wychodzić na spotkanie braciom; nasze ramiona, aby wspierać słabych…”.

Bł. Matka Teresa napisała kiedyś piękne słowa:

„Zawsze ilekroć się uśmiechasz do swojego brata i wyciągasz do niego rękę, zawsze wtedy jest Boże Narodzenie. Zawsze ilekroć milkniesz by innych wysłuchać, zawsze kiedy dajesz odrobinę nadziei załamanym, zawsze ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez ciebie – zawsze wtedy jest Boże Narodzenie!”.

Drodzy Moi! Niech te słowa Misjonarki Miłości z Kalkuty staną się świątecznymi życzeniami i niech się spełniają każdego dnia naszego życia. Amen.

                 o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio