09.12.2014
Obecna z nami w Różańcu


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry, zgromadzeni na modlitwie w ciszy Oborskiego Karmelu!

Zawsze kiedy bierzemy do ręki różaniec i zatapiamy się w serdecznej modlitwie Maryja przychodzi do nas i modli się razem z nami.

Pięknie przypomina nam o tym objawienie Niepokalanej w Lourdes.

11 lutego 1854 roku 14-letnia Bernadeta Soubirous po raz pierwszy ujrzała Piękną Panią w Grocie Massabielskiej. Dziewczynka miała ze sobą różaniec, który dwa lata wcześniej otrzymała od swej siostry Antoniny i z którym nie rozstała się już do końca życia. W jednym z listów tak relacjonuje całe wydarzenie:

Zobaczyłam Panią odzianą w białe szaty. Miała na sobie białą suknię, przepasana była niebieską wstęgą, na każdej z Jej stóp spoczywała złocista róża. Taki sam kolor miały ziarenka Jej różańca.

Kiedy Ją zobaczyłam, przetarłam oczy sądząc, iż mi się przywidziało. Zaraz też włożyłam rękę do kieszonki i znalazłam swój różaniec. Chciałam przeżegnać się, ale nie mogłam unieść opadającej ręki. Dopiero kiedy Pani uczyniła znak krzyża, wtedy i ja drżącą ręką spróbowałam, i udało się. Równocześnie zaczęłam odmawiać różaniec. Także Pani przesuwała ziarenka różańca, ale nie poruszała wargami. Kiedy skończyłam odmawianie, widzenie ustało natychmiast. (...)”.

Święty Maksymilian Kolbe nawiązując do tego objawienia Maryi, powiedział: "Jak bardzo modlitwa różańcowa cieszy Niepokalaną" (POMK 1081a). „Różaniec jest modlitwą najmilszą Matce Bożej” (Mugenzai no Sono, sobota 4 II 1933). "Jeżeli pragniemy wznieść się aż do Jej poznania i pokochania Jezusa, musimy, szepcząc Zdrowaś Maryjo i powtarzając wciąż Zdrowaś Maryjo, tajemnice te w zjednoczeniu z Nią rozpamiętywać” (Niepokalanów, styczeń 1940).

Święta Bernadetta w jednej ze swoich wizji usłyszała: „Gdy odmawiasz różaniec, patrz zawsze na Mnie”. Słowa te mają głęboki sens. Odnoszą się przede wszystkim do sposobu rozważania tajemnic różańcowych, w których mamy zawsze widzieć Maryję. Powinniśmy czytać w Jej sercu i myślach, cieszyć się Jej radościami, współczuć Jej w cierpieniu i od Niej uczyć się wierności oraz zupełnego oddania się Jezusowi.

Bernadeta paciorki swej koronki przesuwała całą resztę życia tak, jak w Lourdes. "Różaniec był jej modlitwą ulubioną" - powiedziała pewna przełożona generalna sióstr szarytek. Nieraz w infirmerii s. Gonzaga odmawiała z nią na przemian zdrowaśki. (...) "Wieczorem udając się na spoczynek - tak radziła Bernadeta jednej z towarzyszek - niech siostra weźmie różaniec i niech zasypia, odmawiając go. W ten sposób siostra będzie postępować tak, jak małe dzieci, które zasypiając powtarzają: mama, mama..." (ks. Francis Trochu).

Drodzy bracia i siostry!

„Na początku objawień Matki Bożej w Lourdes miało miejsce pewne zapomniane już dzisiaj wydarzenie. Rankiem 1 marca 1858 roku młodziutka Bernadeta przyszła do Groty, uklękła i odruchowo wzięła różaniec, który ktoś położył u jej boku, być może po to, aby mieć później pamiątkę. Bernadeta będzie potem wspominała, że kiedy chciała go podnieść do czoła, jej ręka zatrzymała się, a Piękna Pani podczas objawienia zapytała ją, gdzie jest jej własny różaniec. Dziewczyna sięgnęła do kieszeni, wyjęła z niej swoją koronkę, uniosła wysoko i pokazała Maryi. W tym momencie wszyscy obecni, w geście naśladowania, wzięli swoje różańce do ręki, unieśli je w górę i zaczęli nimi poruszać w hołdzie dla niewidocznej dla nich Pięknej Pani. Ta zaś dała Bernadecie znak gło­wą, aby zaczęła odmawiać Różaniec.

Gdzie jest twój różaniec?” – porywające w swej prostocie i zarazem głębi pytanie! Matka Boża zwraca nam przez nie uwagę na prosty fakt: miej swój różaniec, strzeż go – w torebce, w kieszeni, nie rozstawaj się z nim! Niech ci towarzyszy, niech przypomina o sercu, centrum Twojej wiary, a nawet niech cię czasem uwiera” (Bp Piotr Libera).

W jednej z oświęcimskich parafii znajduje się niezwykły relikwiarz, w kształcie postaci Maryi. Niepokalana trzyma w dłoniach małą oszkloną skrzyneczkę, w której umieszczony został drewniany różaniec świętego Ojca Maksymiliana Kolbe.

Historia tego różańca ma związek z ostatnim etapem życia założyciela Rycerstwa Niepokalanej. Franciszkanin miał go ze sobą podczas aresztowania na warszawskim Pawiaku w lutym 1941 roku. Jeden ze strażników znalazł różaniec u ojca Maksymiliana. Spoliczkował zakonnika, a różaniec podeptał. Od tamtej pory o. Kolbe, który pozbierał rozrzucone paciorki, przechowywał różaniec w płóciennym woreczku. Trzymał go od pachą. W ten sposób przywiózł go do KL Auschwitz 28 maja 1941 roku. Tu pewnego dnia zgłosił się do niego nastoletni więzień obozu, Wilhelm Żelazny. Chciał popełnić samobójstwo rzucając się na podłączone do prądu druty kolczaste. Żelazny otrzymał wtedy od zakonnika różaniec.

Swoje spotkanie z zakonnikiem opisał następująco:

„Ten długo ze mną rozmawiał i na koniec wyciągnął woreczek umocowany po wewnętrznej stronie obozowej bluzy pod pachą, w którym znajdował się porwany różaniec. Wręczył mi go, mówiąc, że mi go udostępnia na pewien czas, abym go odmawiał, co mi doda sił i podniesie mnie na duchu. Powiedział mi również, że brakuje w nim kilku paciorków zniszczonych przez gestapowca na Pawiaku, lecz te brakujące mam również odmawiać. W woreczku znajdowały się również resztki zniszczonych paciorków, które brat Maksymilian troskliwie pozbierał z podłogi celi na Pawiaku”.

Wycieńczony i załamany psychicznie Wilhelm posłuchał o. Maksymiliana. Młody chorzowianin zaczął modlić się o siłę i nadzieję. Przeżył. Został zwolniony z obozu wiosną 1942 roku. Chciał wyrazić wdzięczność swojemu dobroczyńczy, ale nie zdążył. Nie zdążył również zwrócić mu różańca, który ocalił go przed samobójstwem.

„Kiedy po pewnym czasie w znacznie lepszym stanie poszedłem oddać różaniec, okazało się, że brat Maksymilian poszedł do bunkra na śmierć głodową. W ten sposób różaniec pozostał u mnie. 14 kwietnia 1942 r. zostałem z obozu zwolniony. Z różańcem tym nie rozstawałem się nigdy” – wyznał były więzień.

W latach 70. ubiegłego wieku przekazał relikwie Kościołowi.

Dzięki Różańcowi – uczył św. Maksymilian - "w serca zbolałe spływa balsam ukojenia, w duszach zrozpaczonych świta znowu promyk nadziei" (por. POMK 1015).

Drodzy bracia i siostry! Na koniec posłuchajmy jeszcze świadectwa Teresy, pielęgniarki z Gdańska:

Był szary lutowy dzień. Marysia wróciła ze szkoły blada. Mówiła, że w szkole wymiotowała i że boli ją brzuch. Zawieziono dziecko karetką na sygnale do szpitala. Natychmiastowa operacja. Lekarz oświadczył rodzicom:

 – Trudne rokowanie, wyrostek pękł, ropa zalała jelita, robiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Będzie ją bronić siła młodości, ma przecież piętnaście lat.

Matka Marysi zrozumiała dokładnie wypowiedź profesora. Wróciła do domu i odmawiała różaniec. A gdy kolana zemdlały, usiadła na krześle i dalej się modliła.

Po dwóch dniach brzuch Marysi był znowu pełen ropy. Znowu płukanie jelit, tym razem zapalenie otrzewnej! Walka o życie trwała na dwa fronty: pierwszy to lekarze w szpitalu ze swą wiedzą medyczną i drugi front – matka Marysi w domu i jej różańcowa modlitwa.

W tym czasie znajoma pielęgniarka na spalony język dziewczynki wylała ostatnią kroplę wody z malutkiej buteleczki, a do ręki dała jej różaniec:

 – To z Lourdes – powiedziała.

 – Jak masz siłę, to proś Maryję o zdrowie.

Mijały godziny długie jak wieczność i ciężkie jak gradowe chmury. Na obchodzie profesor pyta:
– Maryś, ty się modlisz? Masz siłę?
– Nie, ja tylko trzymam różaniec, w domu się za mnie modlą...
– To dobrze.

Marysia wracała do zdrowia. Różaniec z Lourdes został własnością rodziny. Dziś Marysia i jej rodzeństwo założyli własne rodziny, mają własne dzieci, ale wszystkie kłopoty i problemy rozwiązują przez odmawianie różańca.

Drodzy czciciele Niepokalanej, zgromadzeni w Oborskim Sanktuarium!

My także ściskając w dłoniach różańcowe paciorki, wznieśmy z ufnością nasze oczy i serca ku Maryi i mówmy do Niej za św. Bernadetą: Moja dobra Matko, zmiłuj się nade mną; całkowicie oddaję się Tobie, abyś ofiarowała mnie swojemu drogiemu Synowi, którego pragnę kochać całym sercem. Moja dobra Matko, spraw, aby moje serce całe płonęło dla Jezusa. Amen.

                 o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio