13.04.2016
Perła Eucharystii


Drodzy w Chrystusie Panu, bracia i siostry!

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy o tym jak Jezus po swoim zmartwychwstaniu ukazał się uczniom nad Morzem Tyberiadzkim. Piotr i towarzysze wypłynęli łodzią w morze, ale tej nocy nic nie ułowili. Po nieudanym połowie kierowali się już w stronę brzegu.

Być może wspominali w swoich sercach Mistrza z Nazaretu, który kiedyś płynął z nimi w łodzi i uciszył wzburzone fale, chodził nawet po morzu, a innym razem przemienił nieudany połów wypełniając ich puste sieci wielką liczbą ryb. Ale to wszystko wydawało im się już tylko historią, to wszystko wydarzyło się przecież przed Wielkim Piątkiem Jego bolesnej męki i śmierci na krzyżu, a teraz zostali sami, bez swego Mistrza. Nie tego się spodziewali, gdy mówił im, aby porzucili sieci i poszli za Nim, i stali się rybakami ludzi.  Być może takie właśnie myśli nurtowały ich dusze, gdy pustymi łodziami wracali do brzegu.

I dalej św. Jan Ewangelista, jeden z naocznych świadków, tak relacjonuje to niezwykłe spotkanie apostołów ze Zmartwychwstałym Panem:

„A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus”. Widzieli Go stojącego na brzegu, ale On był dla nich jeszcze jakby zakryty i w pierwszym momencie Go nie rozpoznali.

Jednak stopniowo, gdy tak wpatrywali się w Niego ze swojej pustej łodzi, gdy usłyszeli znajomy głos, a ich serca dotknęły słowa pełne troski i czułej miłości: „Dzieci moje…”, gdy na Jego polecenie ponownie zarzucili sieci i dokonali cudownego połowu, wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go. „To jest Pan” – wykrzyknął z radości młody Jan do Szymona Piotra.

Drodzy Moi! Jezus zmartwychwstały staje dzisiaj przed nami ukryty w świętej Hostii. Ukryty w sakramentalnych znakach chleba i wina.

Ten sam, który ukazał się apostołom nad Morzem Tyberiadzkim przychodzi do nas w swoim Słowie i w sakramencie swojej Miłości.

Pozwólcie, że podzielę się z wami osobistym wspomnieniem. W mojej rodzinnej Gdyni, bardzo blisko portu, przy ruchliwej ulicy w centrum miasta, znajduje się niewielki kościołek dedykowany Matce Bożej, w którym od lat trwa wieczysta adoracja Najświętszego Sakramentu. Złocista monstrancja ma kształt historycznego polskiego żaglowca „Daru Pomorza”. Na główny maszcie jaśnieje - jak gwiazda – Pan Jezus ukryty w Świętej Hostii. Tutaj, w spotkaniu z żywym Jezusem, wierni odnajdują wewnętrzny pokój, nadzieję i siłę do zmagania z trudami codziennego życia, dźwigania krzyża choroby. To tutaj spotykają żywego Boga, który z miłością kieruje łodzią ich życia, dodaje odwagi, ucisza burze, napełnia pokojem i nadzieją, wskazuje drogę jak latarnia morska i prowadzi bezpiecznie do Portu zbawienia wiecznego

Podobnie blisko Gdańska na brzegu wyspy Sobieszewo znajdującej się przy ujściu Wisły do Bałtyku znajduje się malowniczo położone sanktuarium Matki Bożej Płaczącej. Tam właśnie, obok kościoła Misjonarzy Saletynów znajduje się mała kaplica wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu. Złocista monstrancja ma kształt wielkiej muszli, w której niczym drogocenna perła spoczywa Jezus ukryty w śnieżnobiałej Hostii. Tutaj na brzegu Wisły, w tej małej kaplicy, gromadzą się wierni na cichej adoracji. Tutaj każdy może wejść, aby odnaleźć tę drogocenna perłę, jaką jest nasz Pan Jezus Chrystus, obecny w sakramencie Miłości. Obok tej monstrancji zawierającej perłę Eucharystii umieszczony został na ścianie wizerunek Jezus Miłosiernego stojącego na brzegu z darem błogosławieństwa dla wszystkich, którzy z ufnością zbliżają się do Jego stóp.

„Ze wszystkich skarbów jakie Kościół posiada, największym jest bez wątpienia Najświętszy Sakrament, w którym przebywa nieustannie ukryty Ten, który jest szczęściem całego nieba” – przypomina nam bł. o. Honorat Koźmiński.

Oczami wiary wpatrujemy się dzisiaj w świętą Hostię na ołtarzu. „To jest Pan” – Żywy Jezus, Ten sam, którego rozpoznali uczniowie nad Morzem Tyberiadzkim.

„To jest Pan”. Gdy tylko Szymon Piotr usłyszał te słowa z ust Jana rzucił się w morze, aby jak najszybciej dopłynąć i znaleźć się na brzegu u stóp swego Mistrza.

Pragnął odnaleźć się przy Sercu Tego, o którym wiedział, że go miłuje. Jezus nawiązał z nim rozmowę, był to dialog miłości. Także i my jesteśmy zaproszeni do tego spotkania i dialogu ze Zmartwychwstałym Chrystusem obecnym z nami w Eucharystii.

„Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany Uczeń oprzeć głowę na Jego piersi (por. J 13,25), poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca” – mówił św. Jan Paweł II.

W Liście Apostolskim Mane nobiscum, Domine (Zostań z nami, Panie) napisał:

„Mamy przed oczyma przykłady świętych, którzy w Eucharystii znajdowali pokarm na swej drodze doskonałości. Ileż razy wylewali oni łzy wzruszenia, gdy doświadczali tak wielkiej tajemnicy i przeżywali niewypowiedziane godziny oblubieńczej radości przed Sakramentem Ołtarza”.

Św. Maria Magdalena de Pazzi, karmelitanka z Włoch, w takiej modlitwie wyraża swą wiarę i miłość do Najświętszego Sakramentu:

„O Panie, jesteś tak samo prawdziwie obecny pod sakramentalnymi postaciami, jak w Niebie siedząc po prawicy Ojca. Jako, że już tu posiadam ten wielki cud, nie pragnę ani pożądam żadnego innego”.

Wymownie przypomina o tym niezwykłe świadectwo ojca Jamesa Manjackala. Ten znany na całym świecie indyjski ewangelizator ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętego Franciszka Salezego, napisał niedawno niezwykłą książkę zatytułowaną: „Widziałem wieczność”. O. James przez wiele miesięcy przebywał w szpitalu, sparaliżowany, był w stanie agonalnym. Później napisał:

„Podczas gdy byłem w śpiączce farmakologicznej przez dłuższy czas, Pan udzielił mi łaski oglądania Nieba. Kiedy już się tam znalazłem, chciałem ujrzeć twarz Jezusa. Byłem bardzo ciekawy. Widziałem przedtem różne wizerunki Jezusa w różnych kościołach, na ścianach, więc chciałem poznać jaki jest rzeczywisty wygląd Jezusa. Poprosiłem Pana: Jezu, Ty mówisz do mnie, ale jakie jest Twoje oblicze? Pokaż mi Twoją twarz. Powiedziałem: Panie, chcę Cię zobaczyć. Na co Pan odpowiedział: Wiem, że ponieważ jesteś człowiekiem, chcesz Mnie dotknąć, zobaczyć i zbliżyć się do Mnie. Otóż Ja żyję obecnie na świecie jako człowiek  w Najświętszej Eucharystii. Moi drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie, wzruszyłem się do łez, gdy to usłyszałem! – mówi o. James. Mój ulubiony temat: Najświętsza Eucharystia! Jezus Żyjący w Najświętszej Eucharystii! Raz jeszcze otrzymałem potwierdzenie, że gdy patrzę na Najświętszy Sakrament, widzę oblicze Jezusa. Mam przywilej nie tylko widzenia Go, dotykania Go, lecz mogę spożywać Jego Ciało codziennie podczas Mszy świętej. Cóż za ogromny przywilej! Co za wspaniałe błogosławieństwo! Do tego jednak potrzebna jest wiara – mówi o. Manjackal. Wiara w słowo Chrystusa: „To jest Ciało moje. To jest Krew moja”.

Św. Teresa z Avila dzieli się z nami taką myślą:

„Nie mogę wątpić w Twą realną obecność w Eucharystii. Obdarzyłeś mnie tak żywą wiarą, że gdy słyszę jak inni mówią, iż chcieliby żyć, gdy Ty chodziłeś po ziemi, uśmiecham się, gdyż wiem, że posiadam Cię teraz w Najświętszym Sakramencie tak samo jak ludzie w tamtym czasie, i dziwię się czegóż jeszcze można pragnąć”.

Ta Wielka Święta każe nam zastanowić się nad wielką mądrością i dobrocią Zbawiciela ukrywającego się pod postacią chleba, modląc się tymi słowami:

„Jakże ja, nędzna grzesznica, tak często Ciebie obrażająca, śmiałabym zbliżyć się do Ciebie Panie, gdybym ujrzała Cię w całym Twym majestacie? Ale do Ciebie pod postacią chleba łatwo jest się zbliżyć, gdyż król ukazujący się w przebraniu nie wymaga tyle zachodu i ceremonii. Gdybyś się był nie ukrył Panie, któż śmiałby podejść do Ciebie z taką oziębłością, tak niegodnie, z tyloma wadami?”

Św. Teresa z Los Andes, karmelitanka, w swoim Dzienniku zanotowała:

„Mój Jezu... Gdybyś zostawił swoją relikwię, byłaby to pamiątka miłości już godna naszej czci, lecz Ty pozostawiasz Siebie samego, wiedząc, że możesz być przedmiotem profanacji, świętokradztwa, niewdzięczności i opuszczenia. Panie, czy Ty jesteś szalony z miłości? Ty jesteś nie w jednym miejscu na ziemi, lecz we wszystkich tabernakulach po całym świecie. O, Panie, jakże Ty jesteś dobry, jakże wielka jest Twoja miłość”.

Św. Jan Paweł II zachęca wszystkich:

„Obecność Jezusa w tabernakulum powinna stanowić biegun przyciągający coraz większą liczbę dusz w Nim zakochanych, które potrafią pozostawać przy Nim długi czas, wsłuchiwać się w Jego głos i niemalże słyszeć bicie Jego serca. Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan! (Ps 34,9)”.

Z podobną zachętą zwraca się do nas święta Urszula Ledóchowska, mówiąc:

„Idź do Jezusa jak dziecko do matki, jak przyjaciel stroskany, zmęczony idzie do przyjaciela, u którego wie, że znajdzie pociechę i pomoc. Idź, powiedz Twemu Jezusowi wszystko, co masz na sercu. Ty Go nie widzisz, ale On jest w Tabernakulum, w to możesz silniej wierzyć aniżeli we własne Twoje istnienie”.

Drodzy bracia i siostry!

Spójrzmy na Jezusa w sakramencie Miłości. W Eucharystii odnajdujemy Tę samą, żywą Miłość, która dwa tysiące lat temu otworzyła grób i rozerwała pieczęcie, która wyszła na spotkanie płaczącej przy pustym grobie Marii Magdalenie.

Jezus żywy obecny w Świętej Hostii ociera nasze łzy, przemienia nasz smutek w radość, napełnia nasze sieci – błogosławi naszej pracy. Uzdrawia nasze dusze i ciała. On podczas cichej adoracji i w komunii świętej zwraca się do nas po imieniu i ukazuje nam swoje pogodne Oblicze, jaśniejące nad nami łaską i miłosierdziem, pokojem i nadzieją. On trzyma nas za rękę i mówi: „Nie płacz! Nie lękaj się! Zaufaj Mi! Zmartwychwstałem i zawsze jestem z tobą!”.

Przypomina nam o tym św. Jan Paweł II, gdy uczy:W tajemnicy eucharystycznej (...) Zmartwychwstały zechciał zamieszkać na zawsze wśród nas, aby każdy człowiek mógł poznać Jego prawdziwe imię, Jego prawdziwe oblicze, i doświadczyć Jego nieskończonego miłosierdzia”.

Szymon Piotr spotkał na brzegu zmartwychwstałego Pana i doświadczył uzdrawiającej mocy Jego miłości. Miłosierny Zbawiciel zwrócił się do niego po imieniu, dotknął i uzdrowił zranione serce swego Apostoła. Jezus pytał go tylko o miłość i Piotr trzykrotnie odpowiadał Mu: „Tak Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”. My także podczas dzisiejszej komunii świętej ofiarujmy Mu nasze serca i wyznajmy Mu naszą miłość.

Drodzy uczestnicy wielkanocnej liturgii!

Zmartwychwstały Pan przygotował dla nas dzisiaj ucztę swojej miłości. Podobnie jak do uczniów nad Morzem Tyberiadzkim mówi do nas:  «Chodźcie, posilcie się!». I podaje nam Chleb Życia.

Ten Boski Pokarm rozpala serca miłością, daje siłę, aby odważnie przemawiać w Imię Jezusa, głosić Jego naukę, i we wszystkich okolicznościach naszego życia „bardziej słuchać Boga, niż ludzi”. Apostołowie pokrzepieni tym Niebieskim Pokarmem i umocnieni Duchem Świętym „cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa”.

Drodzy Moi! Odkryjmy na nowo Perłę Eucharystii. Adorujmy i uwielbiajmy Jezusa, powtarzając za Świętym Papieżem z Wadowic:

„Wielbię Cię, Boże ukryty, który pod tymi świętymi postaciami prawdziwie jesteś obecny”.

Razem z wszystkimi mieszkańcami Nieba, ze wszystkimi chórami aniołów i archaniołów, ze wszystkim świętymi i błogosławionymi, upadnijmy przed Nim na twarz i oddajmy Mu pokłon wołając: «Siedzącemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na wieki wieków». Amen.

                o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio