27.02.2018
Oborska Góra Przemienienia

Drodzy bracia i siostry, zgromadzeni przez Pana na Oborskim Wzgórzu! Przez kilka wieków zasłoną dla Cudownej Figury Matki Bolesnej w ołtarzowym tronie był wielki obraz przedstawiający scenę Przemienienia Chrystusa na Górze Tabor. Obraz ten unosił się do góry i opuszczał na dół, zasłaniając tym samym Oborską Pietę. To połączenie bolesnych wydarzeń na Kalwarii i objawienia chwały Syna Bożego na Taborze nie było dziełem przypadku, ale wiernym ukazaniem drogi naszego Pana i Jego uczniów prowadzącej przez krzyż do chwały zmartwychwstania. Wszystkim zatem, którzy wraz z Matką Bolesną pragną wiernie towarzyszyć Chrystusowi w Jego kalwaryjskiej drodze; wszystkim chorym, którzy z wiarą i miłością łączą swoje ludzkie cierpienia z męką Zbawiciela, obraz ten przypominał, że po Wielkim Piątku nadchodzi zawsze Niedzielny Poranek Zmartwychwstania. Ten chwalebny Poranek Chrystus zapowiedział na Górze Tabor, gdy uczniowie ujrzeli Jego Oblicze jaśniejące jak słońce. A Jego odzienie było lśniąco białe. Objawił się jako pełen chwały Syn Boży, posłany przez Ojca. W ten sposób Pan Jezus zapowiedział swoje zmartwychwstanie i umocnił serca swoich uczniów przed zbliżającą się męką. Dlatego, drodzy bracia i siostry, „dobrze, że tu jesteśmy” – na Oborskiej Górze Przemienienia – aby nabrać ducha, rozpalić serca i umocnić wiarę do dalszej drogi. Tutaj, Maryja Bolesna uczy nas wiernie towarzyszyć Chrystusowi w jego kalwaryjskiej drodze, zwraca ku nam swoje czułe spojrzenie, ociera nasze łzy, wyprasza łaskę osobistego nawrócenia i prawdziwej przemiany naszego życia, wyzwolenia z nałogu, pojednania z braćmi, prowadzi nas alejką po Oborskiej Kalwarii, drogą służby i ofiarnej miłości, pomaga łączyć nasze ludzkie cierpienia z męką Zbawiciela, i przypomina obietnicę Syna: „Smutek wasz przemieni się w radość, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać”. Tę prawdę, wyrażającą chrześcijańską nadzieję, przypomina nam także św. Paweł Apostoł pisząc: „Jak jesteśmy uczestnikami cierpień Chrystusowych, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa pociechy. Albowiem skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by też wspólnie przebywać w chwale”. „Kiedy się objawi Chrystus, życie nasze, wtedy i my, razem z Nim ukażemy się w chwale” – mówi nam jeszcze Apostoł Paweł. „Będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jaki jest”. (o. Piotr O. Carm.)

I

Drodzy bracia i siostry! Podobnie jak trzech wybranych uczniów, tak i nas Chrystus zaprasza dzisiaj do wejścia wraz z Nim na świętą górę, gdzie podczas modlitwy przemienił się wobec nich. „Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy…”.

Drodzy Moi! Jak wielką łaską są dla nas te chwile i te miejsca, gdzie możemy być sam na sam z naszym Panem. Bez takich miejsc głębokiej osobistej modlitwy, bez takich spotkań z Chrystusem, jakże łatwo w naszym rozbieganym życiu, zatracić świadomość prawdziwego sensu i ostatecznego celu naszej ziemskiej wędrówki, naszego chrześcijańskiego powołania. Potrzebujemy tej duchowej oazy, aby ugasić pragnienie serca i napełnić mocą Ducha Świętego do dalszej drogi w wierności Panu i Jego Ewangelii, do odważnego wyznawania wiary, do codziennej posługi miłości i świadectwa nadziei wobec bliźnich spotykanych na drodze naszego życia. 

Wszyscy potrzebujemy tej Góry Tabor w naszym życiu, aby jak Piotr doświadczyć bliskości miłującego Ojca, poczuć dłoń Jezusa na naszym ramieniu i usłyszeć Jego słowa: «Wstańcie, nie lękajcie się!».

Zaufajcie Mi! Powierzcie się memu Sercu! I wraz ze Mną wyruszcie w drogę. Idźcie z wiarą moimi śladami, prowadzeni moim Słowem, idźcie wraz ze Mną „przez krzyż do Nieba”. To droga doskonałej miłości ku życiu wiecznemu. Innej drogi nie ma. Dlatego „przyjdźcie do Mnie wszyscy, a Ja was pokrzepię” na trudy waszej ziemskiej wędrówki na szczyt Bożej Chwały.

Drodzy bracia i siostry!

Wszyscy jesteśmy zaproszeni przez Pana do wyjścia wraz z Nim na Świętą Górę, podobnie jak trzej wybrani apostołowie.

Papież Benedykt XVI uczy: „Życie chrześcijańskie to nieustanne wchodzenie na górę spotkania z Bogiem, aby później zejść, niosąc miłość i siłę, które z niego się rodzą, aby służyć naszym braciom i siostrom z taką samą miłością jak Bóg”.

Jeżeli chcemy być wiarygodnymi świadkami Chrystusa, heroldami Jego Ewangelii i skutecznymi narzędziami Jego uzdrawiającej miłości, musimy troszczyć się nieustannie o to „miejsce pustynne” w naszym życiu, „świętą górę”, gdzie będziemy tylko z Panem w modlitwie i kontemplacji Jego Oblicza. To nie może być jedynie dodatkiem do naszego chrześcijańskiego życia, do naszej samarytańskiej posługi bliźnim, ale prawdziwym źródłem i szczytem naszego życia – „Świętą Górą” ku której codziennie podążamy, by spotkać Pana i z której potem schodzimy napełnieni Jego miłością ku naszym braciom i siostrom, aby chustą miłosierdzia otrzeć w nich Jego umęczone Oblicze. Wyjście z Chrystusem „na miejsce pustynne”, na świętą górę, gdzie podobnie jak apostołowie na Taborze, możemy być sami tylko z naszym Panem, przynależy do samej istoty naszego bycia chrześcijaninem, naszej posługi miłosierdzia wobec bliźnich, jest jej prawdziwym sercem i tajemnicą jej godności, nadprzyrodzonej wartości i duchowej płodności.

Drodzy bracia i siostry!

Jeżeli chcemy być wiernymi uczniami Chrystusa to każda nasza posługa miłosierdzia świadczonego bliźniemu powinna wyróżniać się tym prymatem osobistej modlitwy, cichej adoracji i ukrytego trwania przy Sercu Pana. Tylko wtedy staniemy się czytelnym znakiem Jego żywej obecności i narzędziem Jego troskliwej miłości wobec każdego człowieka. Tylko wtedy będziemy wskazywać i prowadzić innych do prawdziwego i jedynego źródła życia, do osobistej komunii miłości z Ojcem przez Syna w Duchu Świętym.

Jak pisze jeden z karmelitów: „Życie chrześcijańskie polega na sprawianiu, aby Chrystus w nas zamieszkał i z nas docierał do naszych braci, którzy najbardziej potrzebują Jego miłości, Jego pomocy, Jego uzdrowienia” (o. Marcelino Iragui OCD).

Dlatego, drodzy bracia i siostry, tak ważne jest, aby ewangelizacja prowadzona była zawsze w klimacie głębokiej modlitwy serca. Dlatego tak bardzo potrzebna jest w naszym życiu Góra Tabor.

II

Drodzy bracia i siostry!

Chrystus przemienił się wobec trzech wybranych uczniów, a dzisiaj przemienia się także wobec nas. Ta przemiana jest jednak inna, niż na górze Tabor. Nie pojawia się obłok, nie przejmuje nas lęk na widok Chwały i Majestatu Bożego naszego Pana. Cud przemiany trwa nieustannie na ołtarzu. Boża miłość przenika chleb i wino, które stają się Ciałem i Krwią Pańską.

Bł. Ks. Michał Sopoćko, wielki Apostoł Bożego Miłosierdzia, w swoich notatkach duchowych zapisał:

"Zwiedzając przed (...) laty Ziemię Świętą, szczególniejszych wrażeń doznałem na górze Tabor - miejscu Przemienienia Pańskiego. (...) Składając Bogu na tym miejscu świętym bezkrwawą ofiarę, przypomniałem, a raczej lepiej - uświadomiłem sobie, że tego cudu przemienienia dokonuje Chrystus Pan codziennie nie tylko wobec wybranych Apostołów, ale po wszystkich świątyniach naszych we Mszy św. wobec wszystkich obecnych, gdzie wprawdzie nie okazuje na zewnątrz blasku swojej chwały i majestatu, ale przemieniając chleb w Ciało, a wino w Krew, pobudza wiarę naszą do tych samych przeżyć, które mieli Apostołowie na górze Tabor. (...) Trzeba nam wczuwać się w to codzienne przemienienie, które dokonuje się na ołtarzach, by się pobudzać wciąż do osobistej przemiany wewnętrznej".

O. James Manjackal, znany i ceniony ewangelizator z Indii, który już kilkakrotnie nawiedził Oborskie Sanktuarium, podkreśla: „Największym cudem na ziemi jest przemiana chleba i wina w ciało i krew Jezusa. […]

Znam tysiące osób, które dały świadectwo o uzdrowieniu wewnętrznym i łasce przemiany życia, które otrzymali aktywnie uczestnicząc we Mszy świętej”.

Linda Mitchell z Kaliforni opowiada o tym, jak przyszła na Mszę świętą z poczuciem beznadziejności, niezdolna zmienić siebie i innych. Przedstawiła swoją sytuację Panu i przed konsekracją złożyła ją razem z chlebem i winem na ołtarzu.

„W czasie Mszy świętej powierzyłam Jezusowi swoje uczucie beznadziejności, zawierzyłam Mu swój problem i trudną sytuację, w której się znalazłam. Jezus odjął to nieustannie towarzyszące mojej sytuacji, myślom i wspomnieniom poczucie beznadziejności, a moją bezsilność przemienił w radość, odwagę i odczucie siły zdolnej pokonać wszystko. Zapewnił mnie, że kocha mnie właśnie taką, jaką jestem, że sam zajmie się moimi trudnościami. Mogę odpocząć w cieple Jego miłości, wiedząc, że On sam czuwa nad biegiem wydarzeń. Gdzieś w głębi serca usłyszałam słowa: „Zmieniam teraz twe serce. Wylewam na ciebie moją miłość i uzdrawiam cię”. Przekonałam się, że prosty akt zawierzenia i wiara, że w Eucharystii jest obecny żywy Chrystus, stanowi pierwszy krok ku uzdrowieniu. Sam Chrystus przemienił moje kamienne serce w serce pełne miłości. Jest to rodzaj miłości, jakiej nie znają ludzie, którzy chcą wszystko osiągnąć jedynie własną pracą. Jest to miłość przekraczająca wszelkie wyobrażenia; miłość, o której w głębi swej duszy marzy każdy człowiek. Najgłębszym pragnieniem naszych serc jest otrzymanie tej miłości, zostaliśmy bowiem stworzeni właśnie po to, aby ją przyjąć. Każdy z nas ma swoje własne miejsce w sercu Ojca. W tym szczególnym miejscu czeka On na nas. W Eucharystii może zostać zaspokojone to głębokie pragnienie miłości. W Eucharystii nasze serca mogą być oczyszczone z bólu, z powodu którego cierpią. W Eucharystii Bóg leczy nasze rany odniesione w dzieciństwie. Eucharystia jest kluczem do pełni i świętości. Doświadczenie Eucharystii jest przeżyciem na wskroś indywidualnym, głęboko osobistym i w niepowtarzalny sposób przeznaczonym dla każdego z Jego dzieci”.

Drodzy bracia i siostry!

Na Górze Tabor Apostołowie trwali z Jezusem zatopieni w cichej modlitwie i kontemplacji Jego przemienionego Oblicza. Z nieba rozległ się głos: „To jest mój Syn umiłowany”. Wtedy Piotr rzekł: „Rabbi, dobrze, że to jesteśmy”.

Nawiązując do tego przeżycia uczniów na Taborze św. Jan Paweł II uczy: „Gorliwa i długotrwała adoracja Chrystusa obecnego w Eucharystii pozwala w pewien sposób doświadczyć tego, co przeżył Piotr podczas Przemienienia: „Dobrze, że tu jesteśmy”.

W świetlisto-białej Hostii obecny jest przemieniony i uwielbiony Pan. Chrystus obecny w Eucharystii nie oślepia nas jednak blaskiem swojego Boskiego Majestatu, ale przywołuje do swego Serca i pozwala z ufnością podążać Jego śladami aż na szczyt Bożej Chwały. Podczas adoracji i w komunii świętej podchodzi do nas, jak do zalęknionych uczniów na świętej górze, dotyka łagodnie swoją dłonią i mówi: „Wstańcie, nie lękajcie się!”, „Jestem z wami!”. Umacnia nas sakramentem swego Ciała i Krwi, napełnia pokojem i dodaje odwagi, zaprasza do wspólnej wędrówki prowadzącej przez Via Dolorosa do chwały zmartwychwstania.

Krystyna z Gdańska dotknięta chorobą nowotworowa napisała:

„W październiku 2001 roku teściowie mojego syna zaprosili mnie na pielgrzymkę do Obór.

Kiedy w czasie Adoracji Najświętszego Sakramentu, ojciec karmelita stanął w pobliżu z Panem Jezusem ukrytym w Białej Hostii – płakałam, płakałam ze szczęścia – poczułam fizyczną Obecność Pana Boga; Bóg mnie dotknął…”.   

Drodzy bracia i siostry!

Podczas takiej cichej adoracji zmartwychwstały Pan obecny w Sakramencie Miłości dotyka naszego serca, leczy rany i przemienia nasze życie.

Maria z Osieka Rypińskiego pisze:

„W 2000 roku razem z mężem i dziećmi przyjechaliśmy do Obór na Wieczernik do Matki Bożej Bolesnej. Ten dzień pozostał w moim sercu utrwalony szczególnie. Gdy podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu kapłan podchodził z Panem Jezusem do ławek zaczęłam głośno płakać. Przed moimi oczami nagle przesuwały się obrazy z mojego życia, gdzieś od 16 roku, i słyszę w moim sercu takie słowa – wybacz wszystkim, którzy wyrządzili ci krzywdę. Wybaczyłam z radością i miłością.

Maryja mnie tu zaprosiła, aby pokazać mi jak Bóg mnie kocha, jak mam Bogu dziękować, jak adorować Jezusa obecnego w Eucharystii, jak przygotować się do spowiedzi.

Przyjeżdżam tu, aby czerpać ze źródła, które daje mi radość, miłość, pokój, aby nieść moim braciom i siostrom nadzieję”.

Drodzy Moi! Kiedy czujemy się słabi, chorzy duchowo, gdy brak nam sił do życia, do wytrwania w łasce, gdy doświadczamy strapienia i zranienia przez innych ludzi, gdy lękamy się o nasze zbawienie, gdy przechodzimy próbę wiary i wierności zasadom chrześcijańskiej moralności, gdy dotyka nas ciężka choroba, idźmy do Jezusa obecnego w sakramencie Miłości.

On z każdego tabernakulum i z każdego ołtarza nieustannie zwraca się do nas z serdecznym wezwaniem: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”.

On w chwili cichej adoracji i w komunii świętej da nam moc i siłę na trudy dalszej wędrówki „przez krzyż do chwały”.

On, jak czuły i troskliwy Ojciec, będzie trzymał nas za rękę i przeprowadzi przez każdą burzę i próbę życia, doda odwagi i umocni nadzieją przyszłego zmartwychwstania.

Święty Papież z Wadowic przypomina nam, że „Nie ma […] cenniejszego i większego sakramentu niż Eucharystia. Kiedy przyjmujemy komunię, zostajemy wcieleni w Chrystusa. Nasze życie zostaje przemienione i wywyższone przez Chrystusa”.

Dzisiaj, najmilsi bracia i siostry, z pełnym miłości oddaniem wyznajemy naszą wiarę, że Jezus Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały obecny w Eucharystii jest umiłowanym Synem Bożym, naszym jedynym Panem i Zbawicielem, prowadzącym nas na wieczny Tabor Bożej Chwały.

Wszędzie, gdzie nad ołtarzem świeci czerwona lampka i znajduje się tabernakulum, wszędzie tam, gdzie sprawowana jest Msza Święta, rozlega się głos Ojca Niebieskiego: „Oto Syn Mój Umiłowany, w którym mam upodobanie. Jego słuchajcie”.

Podobnie mówi nam dzisiaj Maryja, która zaprosiła nas do swego Oborskiego Karmelu, i która jest naszą Matką i Przewodniczką w wędrówce śladami Jezusa na szczyt Bożej Chwały. Ona, wiernie strzegąca w sercu Słowa Bożego, towarzysząca Synowi na kalwaryjskiej drodze, zaprasza nas dzisiaj na drogę duchowej przemiany, wzywa do nawrócenia, i przypomina: „Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn Mój wam powie”, „Jego słuchajcie”. Amen.

             o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio