Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni w Domu Matki Bolesnej na Oborskiej Kalwarii!
Jak
wielką łaską są dla nas te chwile i te miejsca „pustynne” w naszym życiu, gdzie
możemy być sam na sam z naszym Panem, tylko z Nim i dla Niego, trwając sercem
przy Jego Sercu, w modlitwie i cichej adoracji, karmiąc się Jego Słowem i
Chlebem Eucharystycznym, odrywając się od hałasu tego świata i grzesznych
przywiązań, aby doświadczyć Jego miłosierdzia i nabierać mocy Ducha Świętego do
codziennej drogi nawrócenia i wytrwałej walki ze złym duchem i jego pokusami
oraz odważnego kroczenia śladami Boskiego Odkupiciela „przez krzyż do chwały
zmartwychwstania”.
Bracia
i Siostry! Wejdźmy z Chrystusem w ciszę pustyni i otwórzmy nasze serca na
orędzie Ukrzyżowanej Miłości. Pokutujmy i wynagradzajmy Bożemu Sercu za nasze
grzechy i niegodziwości, przemieniajmy nasze serca i nasze życie. Prośmy, aby Duch Prawdy, Pocieszyciel, oświecał nasze
sumienia, kruszył nasze twarde serca i prowadził drogą autentycznego
nawrócenia, aby nas pocieszał, osłaniał i umacniał do walki ze złym duchem i
jego pokusami.
W
liturgii I Niedzieli Wielkiego Postu słyszymy słowa Ewangelii mówiące o tym, że
Pan Jezus przygotowując się do swojej publicznej działalności przez czterdzieści dni przebywał na pustyni, gdzie „był kuszony
przez diabła”.
„Pismo
Święte i Tradycja Kościoła nauczają, że Szatan i inne złe duchy
zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale same uczyniły się
złymi, ponieważ z wolnego i nieodwołalnego wyboru odrzuciły Boga
i Jego Królestwo, dając w ten sposób początek piekłu. Usiłują one
przyłączyć człowieka do swego buntu przeciw Bogu” (Kompendium KKK, 74).
Święty
Jan Paweł II uczy:
Działalność
szatana w stosunku do ludzi objawia się przede wszystkim w kuszeniu
do zła. Zły duch usiłuje wpłynąć na człowieka, na jego wyobraźnię oraz wyższe
władze jego duszy, by odwrócić je od prawa Bożego.
Papież
podkreśla, że, choć istnienie złych aniołów wymaga od nas stałej czujności,
by nie ulec kuszeniu, to jesteśmy pewni, że Chrystus Odkupiciel otacza nasze
życie swą zwycięską mocą, abyśmy sami mogli wyjść zwycięsko.
On
zniweczył wszystkie podstępy szatana i nauczył nas zwyciężać pokusy do grzechu (por. prefacja I Niedzieli Wielkiego Postu).
Drodzy
bracia i siostry!
„Staje
dzisiaj przed nami nasz Zbawiciel, Syn Boży, który stał się człowiekiem i był
do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Dzielił z nami doświadczenie trudu
i cierpienia, zechciał także doświadczyć pokusy, przez co nam pokazał, że
trzeba walczyć i można zwyciężyć” (Abp Stanisław Budzik).
Bł.
ks. Michał Sopoćko uczy:
„Pan Jezus miłosiernie pozostawił nam na
pustyni pierwowzór naszego czterdziestodniowego postu, w którym wierni rok
rocznie hartują się w życiu modlitwy, pokuty i walki. (…)
Odtąd rozpoczyna się zupełna klęska
szatana, rozpoczyna się zwycięstwo nasze w Chrystusie, o ile za Jego przykładem
będziemy modlić się i pokutować. Zbroją naszą ma być modlitwa, pokuta i ufność
w wysłużone nam przez Chrystusa na pustyni nieskończone miłosierdzie Boże”.
Papież
Franciszek podkreśla, że „wszystkie trujące strzały diabła są odparte przez
Jezusa za pomocą tarczy Słowa Bożego (w. 4.7.10), wyrażającego wolę Ojca. Jezus
nie wypowiada żadnego własnego słowa. Odpowiada jedynie Słowem Bożym. I tak
Syn, pełen mocy Ducha Świętego, wychodzi z pustyni zwycięsko.
Podczas
czterdziestu dni Wielkiego Postu jako chrześcijanie jesteśmy zaproszeni do
pójścia śladami Jezusa i zmagania się w duchowej walce przeciwko Złemu mocą
Słowa Bożego. Słowo Boże ma moc, by pokonać szatana. Nie swoim własnym słowem,
ale Słowem Bożym. Dlatego należy zapoznać się z Biblią: czytać ją często,
rozważać, przyswajać. Biblia zawiera Słowo Boże, które jest zawsze aktualne i
skuteczne. Ktoś powiedział: co by się stało, gdybyśmy traktowali Biblię, tak
jak traktujemy nasze telefony komórkowe? Gdybyśmy nosili ją zawsze przy sobie,
albo przynajmniej małą Ewangelię kieszonkową, co by się stało? Gdybyśmy po nią
wracali, gdy jej zapomnimy – kiedy zapomnisz telefonu komórkowego – wracasz,
żeby go zaleźć! Gdybyśmy ją otwierali wielokrotnie w ciągu dnia, gdybyśmy
czytali wiadomości Boga zawarte w Biblii, tak jak czytamy wiadomości z komórki…
Co by się stało? Oczywiście porównanie jest paradoksalne, ale zmusza do
myślenia. Rzeczywiście, gdybyśmy zawsze mieli Słowo Boże w sercu, żadna pokusa
nie mogłaby oddalić nas od Boga i żadna przeszkoda nie mogłaby nas skłonić do
zboczenia z drogi dobra; umielibyśmy pokonywać nasze codzienne sugestie zła,
które jest w nas i poza nami. Bylibyśmy bardziej zdolni do przeżywania życia
zmartwychwstałego według Ducha Świętego, przyjmując i miłując naszych braci,
zwłaszcza tych najsłabszych i najbardziej potrzebujących, a także naszych
nieprzyjaciół”.
Św.
Jan Paweł II w jednej z katechez (17.02.2002) powiedział: „Kościół, doświadczony nauczyciel ludzkości i
świętości, podsuwa nam dawne i wciąż nowe narzędzia codziennej walki z
podszeptami złego: są nimi modlitwa, sakramenty, pokuta, uważne słuchanie słowa
Bożego, czujność i post”.
„Mocą Chrystusa pokonamy wszelkie podszepty
szatana – przekonuje św. o. Pio. Dlatego przybliżajmy się z ufnością do naszego
Pana. Umacniajmy się Jego słowem, posilajmy się Jego Ciałem w Eucharystii i naśladujmy Go w naszym codziennym życiu. Jeśli tak
będziemy postępować, oprzemy się szatańskim pokusom, zachowamy godność dzieci
Bożych i obronimy Boży plan, który jest planem naszego zbawienia”.
Także
Papież Franciszek w swoim nauczaniu wiele razy powracał do walki z osobowym
złem.
W
jednaj z katechez mówił: „Dzisiaj jesteśmy świadkami dziwnego zjawiska
dotyczącego demona. Na pewnym poziomie kulturowym uznaje się, że on po prostu
nie istnieje. Miałby być symbolem zbiorowej podświadomości lub wyobcowania,
krótko mówiąc metaforą. Ale, jak ktoś napisał, „najpiękniejszą sztuczką diabła
jest przekonanie cię, że on nie istnieje!” (Charles Baudelaire). Jest
przebiegły: przekonuje nas, że nie istnieje i w ten sposób dominuje nad
wszystkim. Jest podstępny. A jednak nasz technologiczny i zsekularyzowany świat
roi się od magów, okultyzmu, spirytyzmu, astrologów, sprzedawców zaklęć i
amuletów, i niestety od prawdziwych sekt satanistycznych. Diabeł wypędzony
drzwiami, ponownie wszedł, można by powiedzieć, przez okno. Wypędzony przez
wiarę, ponownie wkracza z przesądami. A jeśli jesteś przesądny, nieświadomie
rozmawiasz z diabłem. Z diabłem się nie dyskutuje.
Walkę
ze złym duchem wygrywa się tak, jak Jezus wygrał ją na pustyni: ciosami Słowa
Bożego: Widzicie, że Jezus nie rozmawia z demonem, nigdy nie dyskutował z
demonem Albo go wyrzuca, albo potępia, ale nigdy nie prowadzi dialogu. A na
pustyni odpowiada nie swoim słowem, ale Słowem Bożym. Bracia, siostry, nigdy
nie dyskutujcie z diabłem; kiedy przychodzi z pokusami „ale, byłoby miło to,
byłoby miło tamto”: zatrzymaj się. Wznieś swoje serce do Pana, módl się do
Matki Bożej i wyrzuć go, tak jak Jezus nauczył nas go wyrzucać. Apostoł Piotr
sugeruje również inny środek, którego Jezus nie potrzebował, ale my owszem, a
mianowicie czujność: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak
lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć” (1 P 5, 8). A św. Paweł mówi nam:
„Nie dawajcie miejsca diabłu” (Ef 4, 27).
Po
tym, jak Chrystus na krzyżu pokonał na zawsze moc „władcy tego świata” (J 12,
31), jeden z Ojców Kościoła mówił, że demon „jest uwiązany, jak pies na
łańcuchu; nie może nikogo ugryźć, z wyjątkiem tego, kto, narażając się na
niebezpieczeństwo, zbliża się do niego... Może szczekać, może prowokować, ale
nie może ugryźć, chyba że tego, kto sam tego chce”. Jeśli jesteś głupi i
idziesz do diabła i [mówisz]: „Ach, jak się masz? ...” i tak dalej, to on cię
zniszczy. Diabeł – dystans. Z diabłem się nie dyskutuje. Jego się wyrzuca.
Dystans. A my – my wszyscy! – mamy doświadczenie tego, jak diabeł podchodzi z
jakimiś pokusami. Pokusa [dotycząca] dziesięciu przykazań: kiedy to usłyszymy,
zatrzymajmy się, zachowajmy dystans; nie zbliżajmy się do psa uwiązanego na
łańcuchu.
Nowoczesna
technologia, na przykład, oprócz wielu środków pozytywnych, które należy
docenić, oferuje również niezliczone sposoby „dawania okazji diabłu”, a wielu
się na to nabiera. Pomyślmy o pornografii w Internecie, za którą stoi kwitnący
rynek: wszyscy o tym wiemy. To właśnie tam działa diabeł. Jest to zjawisko
szeroko rozpowszechnione, którego chrześcijanie muszą się jednak wystrzegać i
mocno je odrzucać. Przecież każdy telefon komórkowy ma dostęp do tej
brutalności, do tego języka demona: pornografii online.
Świadomość
działania diabła w dziejach nie może nas zniechęcać. Ostateczną myślą, także i
w tym przypadku, musi być pewność i bezpieczeństwo: „Ja jestem z Panem Bogiem,
idź precz”. Chrystus zwyciężył demona i dał nam Ducha Świętego, abyśmy uczynili
Jego zwycięstwo naszym własnym. Samo działanie nieprzyjaciela może obrócić się
na naszą korzyść, jeśli z Bożą pomocą sprawimy, że posłuży ono naszemu
oczyszczeniu. Prośmy zatem Ducha Świętego słowami hymnu Veni Creator:
„Nieprzyjaciela
odpędź w dal
I
Twym pokojem obdarz wraz.
Niech
w drodze za przewodem Twym
Miniemy
zło, co kusi nas”.
Ojciec
Święty zwraca uwagę na znaczenie sakramentaliów. Kiedy kardynał Krajewski pytał
go, jak sobie radzi z diabłem, Franciszek odpowiedział, że kupił małą
kropielnicę i umieścił przy drzwiach. Zawsze, kiedy wchodzi do pokoju i z niego
wychodzi, wodą święconą czyni znak krzyża. Ma ją też przy łóżku i zanim zaśnie,
i jak się przebudzi, to się nią żegna. Ta praktyka jest do wprowadzenia w
naszym życiu.
Drodzy
bracia i siostry!
Papież
Franciszek w jednym z orędzi na Wielki Post napisał: „Nie pozwólmy, aby ten
błogosławiony czas upłynął bezowocnie! Prośmy Boga, aby pomógł nam wejść na
drogę prawdziwego nawrócenia”.
Ojciec
Święty kieruje naszą uwagę na miłosierne oblicze Zbawiciela mówiąc:
„Nie bójcie się spojrzeć Mu w oczy pełne
nieskończonej miłości i pozwólcie, aby On ogarnął was swoim miłosiernym
spojrzeniem gotowym przebaczyć każdy wasz grzech. Spojrzeniem, które może
przemienić wasze życie i uleczyć rany waszych dusz. Przyjdźcie do Niego i nie
bójcie się! Przyjdźcie, by powiedzieć Mu z głębi waszych serc: „Jezu ufam
Tobie!”. Pozwólcie, by dotknęło was Jego bezgraniczne Miłosierdzie”.
„Jezus jest wiernym przyjacielem, który nas
nigdy nie opuszcza, bo nawet kiedy grzeszymy, czeka cierpliwie na nasz powrót
do Niego, a wraz z tym oczekiwaniem, ukazuje swoje pragnienie przebaczenia”.
Papież Franciszek wspomina: „Kiedy miałem
siedemnaście lat, pewnego dnia, gdy miałem wyjść na spotkanie z przyjaciółmi,
zdecydowałem, że najpierw wstąpię do kościoła. Spotkałem tam pewnego księdza,
który wzbudził we mnie szczególne zaufanie, tak, że zapragnąłem otworzyć swoje
serce w Sakramencie Spowiedzi. To spotkanie zmieniło moje życie! Odkryłem, że
kiedy otwieramy swoje serce z pokorą i przejrzystością, możemy bardzo
konkretnie doświadczyć Bożego Miłosierdzia. Miałem pewność, że w osobie tego
kapłana Bóg czekał na mnie, zanim jeszcze zrobiłem pierwszy krok w stronę
kościoła. My Go poszukujemy, ale On nas zawsze uprzedza, szuka nas od zawsze i
jako pierwszy nas odnajduje. Być może ktoś z was nosi w swoim sercu ciężar i
myśli: zrobiłem to czy tamto… Nie bójcie się! On na was czeka! On jest ojcem:
czeka na was zawsze! Jakże pięknie jest odnaleźć w Sakramencie Pojednania
miłosierne ramiona Ojca, odkryć konfesjonał jako miejsce Miłosierdzia, dać się
dotknąć tej miłosiernej miłości Pana, który zawsze nam przebacza!”.
Ojciec
Święty zaprasza nas do „spojrzenia w głąb siebie i uświadomienia sobie, kim
naprawdę jesteśmy, zrzucenie masek, które często nosimy, wyhamowania tempa
naszej gonitwy, przyjęcia życia i prawdy o nas samych. Życie nie jest
odgrywaniem roli, a Wielki Post zaprasza nas do zejścia ze sceny gdzie
przedstawia się fikcję, aby powrócić do serca, do prawdy o tym, kim jesteśmy.
Powrócić do serca, powrócić do prawdy”.
Emilia
pielgrzymująca do Matki Bolesnej, napisała: „Do 28 roku życia byłam osobą bardzo błądzącą. W moim życiu bogiem stał
się pieniądz, wygląd i szukanie szczęścia w świecie. Tak bardzo pragnęłam
miłości iż poddałam się operacjom plastycznym myśląc iż jeśli zmienię to czy
tamto w końcu osiągnę szczęście. Idąc bez Pana Boga pogrążałam się tylko coraz
bardziej. Mimo iż patrząc z boku prowadziłam życie, którego niejedni mi
zazdrościli, w moim sercu panowała wielka rozpacz.
Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie Bóg
postawił na mojej drodze dziewczynę. Jedna rozmowa o Panu Bogu zmieniła moje
życie. Kilka dni później udałam się do spowiedzi z całego życia. Podczas tej
spowiedzi czułam jak przyszedł do mnie sam Pan Jezus mówiąc iż jestem tą
zagubioną owieczką, której szukał”.
Drodzy
bracia i siostry!
„Pozwólmy się odnowić przez miłosierdzie
Boga, pozwólmy, aby Jezus nas kochał, niech moc Jego miłości przekształci także
nasze życie” – zachęca papież Franciszek.
Edward
z Zielonej Góry przez wiele lat był zniewolony przez alkohol. Wiosną 2011 roku
przyjechał z żoną do Obór. Doświadczył uzdrawiającej mocy sakramentu spowiedzi
świętej. „To była moja spowiedź po bardzo wielu latach – napisał. Przyjąłem
Komunię Świętą, a potem przyjąłem szkaplerz Matki Bożej. Od tego dnia zacząłem
z żoną chodzić do kościoła. Czułem, że Matka Boża Szkaplerzna mnie chroniła.
Nie wziąłem do ust żadnego alkoholu i nie ciągnie mnie do niego do dziś. Jezus oczyszcza
również moją mowę”.
Święty
Jan Vianney, Proboszcz z Ars, w jednym ze swoich kazań poświęconych
sakramentowi pojednania, uczył:
„Kiedy
człowiek popadnie w grzech śmiertelny, musi szukać pomocy u lekarza, jakim jest
kapłan, i musi zastosować lekarstwo w postaci spowiedzi. (…) Jak to dobrze, że
mamy w zasięgu ręki sakrament leczący rany duszy”.
„Dotkliwszą
niż choroba ciała jest choroba duszy, a wyrzuty sumienia przewyższają nieraz
wszelkie cierpienia fizyczne” – zauważa bł. ks. Michał Sopoćko.
„Tylko
Chrystus Pan (…) podał nam cudowny środek na tego rodzaju chorobę duszy, a jest
nim sakrament pokuty. "Idź w pokoju i nie grzesz więcej" - słyszy
chory grzesznik z ust zastępcy Chrystusa. Jakież to błogie słowo, wyrażające
nieskończone Miłosierdzie Boże. Na samo wspomnienie o tym serce się rozpływa,
łzy stają w oczach, a błogie uczucie przejmuje duszę człowieka”.
„Ten, który przez grzech stał się niewolnikiem piekła, przez
spowiedź wydobywa się z przepaści jego i powraca znowu do życia łaski, staje
się znowu przybranym dzieckiem Boga” – uczy ks. Sopoćko.
Jeden
z pielgrzymów oborskich, opowiadał jak wraz z grupą sześciu przyjaciół znalazł
się w sidłach złego ducha przez praktykowanie okultyzmu i spirytyzmu, czyli
wywoływania duchów. Odczuwał potem ogromny lęk i poczucie obecności Złego. Ocaliło
go Boże Miłosierdzie. Napisał: „Kapłan dał nam obrazek Jezusa Miłosiernego z
koronką do Miłosierdzia Bożego i powiedział abyśmy poszli do spowiedzi. Po
kilku dniach uczyniłem to i kiedy odszedłem od konfesjonału poczułem, że jestem innym człowiekiem.
Odczułem niesamowitą radość i to, że jestem kochany”.
Św. Ojciec Pio powie, że „dobrze przeżyta spowiedź to egzorcyzm, a
więc uwolnienie od wszelkich wpływów zła, to możliwość zobaczenia siebie, stanu
swojej duszy jakby w zwierciadle, którym jest nasz Pan”.
Ernest z Warszawy
przez wiele lat zmagał się z nałogiem alkoholowym. Na jednym z sobotnich
Wieczerników w Oborach powiedział:
„W
2000 roku po wielu latach nie chodzenia do kościoła i spowiedzi postanowiłem
się wyspowiadać. W trakcie spowiedzi Jezus przemienił moje serce. Modliłem się
gorąco prosząc Boga o pomoc. Pewnego dnia kolega pokazał mi szkaplerz który
przyjął w Oborach. Pamiętam jak go trzymałem w rękach, tak jakbym trzymał
najcenniejszy diamentowy naszyjnik. Tak bardzo w sercu czułem że też pragnę go
mieć. Pojechaliśmy do Obór w wrześniu 2000 r. i przyjąłem brązową szatę Maryi -
Szkaplerz Święty. Zacząłem chodzić do wspólnoty „Jezus Żyje” na warszawskim
Żoliborzu gdzie poznałem ks. Jana Szymborskiego - egzorcystę. Na 16 lipca,
dzień Matki Bożej z Góry Karmel – umówiłem się z ks. Szymborskim na spotkanie
na którym miałem złożyć przysięgę Bogu że nie będę pił alkoholu przez rok. W
trakcie przysięgi ksiądz jednak zmienił formułę i prosił, abym zamiast na rok
powiedział że do końca życia nie napiję się alkoholu. Zgodziłem się... Nie piję
do dziś. Jestem pewien ze Maryja, Królowa z Góry Karmel uprosiła mi ten wielki
cud u swojego Syna”.
Św. Jan Vianney, Proboszcz
z Ars, zwraca się do nas z zachętą: „We wszelkich potrzebach zwracajmy się do
Boga za przyczyną Matki Chrystusowej, zwracajmy się z całą ufnością, a będziemy
z pewnością wysłuchani. Jeżeli pragniemy powstać z grzechów, idźmy do Maryi,
Ona nas weźmie za rękę. Poprowadzi do Syna swego i wyjedna przebaczenie. Jeżeli
pragniemy wytrwać w dobru, również zwracajmy się do Matki Bożej. Ona nas okryje
płaszczem swej opieki tak, iż nam piekło wcale nie zaszkodzi”.
Papież
Franciszek w rozważaniu podczas liturgii pokutnej sprawowanej w bazylice św.
Piotra powiedział:
„Siostro,
bracie, jeśli twoje grzechy cię przerażają, jeśli twoja przeszłość cię
niepokoi, jeśli twoje rany się nie goją, jeśli ciągłe upadki cię zniechęcają i
wydaje ci się, że straciłeś nadzieję, nie bój się. Bóg zna twoje słabości i
jest większy od twoich błędów. Prosi ciebie o jedno: nie trzymaj w sobie twoich
słabości, twoich nieszczęść; zanieś je do Niego, złóż je w Nim, a zmienią się z
powodów do rozpaczy w szansę na zmartwychwstanie. Nie bój się! (…)”.
W
jednej z katechez chrzcielnych Ojciec Święty uczył: „Trudno jest walczyć ze
złem, uciekać od jego podstępów, odzyskać siły po męczącej walce, ale musimy
wiedzieć, że całe życie chrześcijańskie jest walką. Ale musimy też wiedzieć, że
nie jesteśmy sami, że Kościół modli się, aby jego dzieci, odrodzone w Chrzcie
św. nie uległy zasadzkom zła, ale pokonały je mocą Paschy Chrystusa. Umocnieni
przez zmartwychwstałego Pana, który pokonał księcia tego świata (J 12, 31),
także i my możemy powtarzać z wiarą świętego Pawła: "Wszystko mogę w Tym,
który mnie umacnia" (Flp 4,13). Wszyscy możemy zwyciężyć, ale z mocą
pochodzącą od Jezusa”.
Pięknym
przykładem może być dla nas Czcigodny Ojciec Wincenty Kruszewski, zmarły w
opinii świętości karmelita z Obór, który na co dzień nie
rozstawał się z różańcem, wszystkim mówił o miłości i mocy wstawiennictwa Matki
Bolesnej, której był całkowicie oddany.
„Kiedyś o. Wincenty został zapytany przez
pewnego kapłana, jak to robi, że leczy, że pomaga ludziom niepokojonym przez
szatana?
Odpowiedział pełen prostoty:
- »Odprawiam Mszę świętą o Duchu Świętym w intencji
nieszczęśliwego człowieka, a następnie modlę się do Matki Boskiej Bolesnej –
słynącej tu cudami«”.
Świadectwo tego pokornego kapłana, egzorcysty, męża
modlitwy zaprawionego w pokucie i napełnionego Duchem Świętym apostoła Bożej
miłości, jest dla nas wszystkich bardzo cenne i pouczające.
Widziano go zawsze z różańcem w dłoniach,
klęczącego często przed Tabernakulum u stóp Matki Bolesnej.
I My także pełni ufności wpatrujemy się dzisiaj w
oblicze naszej Niebieskiej Matki i wołamy do Niej słowami Godzinek: „Przybądź
nam, miłościwa Pani, ku pomocy. A wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy”.
Teresa
z Warszawy o swoim pielgrzymowaniu do Matki Bolesnej napisała:
„Mogę
powiedzieć, że w Oborach narodziłam się dla Boga. To nie był przypadek, że
trafiłam do Oborskiego Sanktuarium. To Matka Boża upomniała się o swoją
„zabłąkaną owieczkę”, zaprosiła do Siebie i otuliła Swą karmelitańską szatą –
Szkaplerzem świętym. Tu otrzymałam skuteczną pomoc.
Przez
lata „zafascynowana byłam kulturą i filozofią Dalekiego Wschodu, co
spowodowało, że oddaliłam się od Kościoła. (…)
W
okultyzmie tkwiłam po uszy, nie mając świadomości, że te bezwartościowe i
szkodliwe starania niosą duchowe zagrożenia. (…)
Jestem
pewna, że od złego chroniły mnie modlitwy Mamy, która jak się później
dowiedziałam, modliła się i zamawiała nawet msze św. w moich intencjach. (…)
W
niedługim czasie [po jej śmierci] otrzymałam propozycję autokarowej pielgrzymki
do Sanktuarium w Oborach. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym miejscu. (…)
Oczywiście
odbyłam spowiedź świętą z mojej „przygody” z okultyzmem, pozbyłam się licznych
książek i gadżetów typu pierścienie Atlantów, amulety, posążki. (…)
Pielgrzymowanie
do Matki Bolesnej przyniosło zmianę mojego życia, (…) wkroczyłam na drogę ku
dojrzałości chrześcijańskiej, uczestniczę we mszach świętych, regularnie
przystępuje do sakramentów św., szczególnie Pokuty i Eucharystii, dołączam
wytrwałą modlitwę różańcową, czytam Pismo Święte, staram się być użyteczna dla
innych.
Teraz
już wiem, że nie ma drogi na skróty, jak czyniłam to wcześniej, szukając
technik do szczęścia. Zewnętrzny świat nie jest w stanie zaspokoić naszych
najgłębszych pragnień. Prawdziwego szczęścia i pokoju nie da się uzyskać przez
stosowanie zewnętrznych metod udoskonalających. Tylko Bóg może dać nam pociechę
i wewnętrzny pokój. To Bóg ma najlepszy plan na nasze życie. Musi jednak
nastąpić przemiana naszego serca i sposobu myślenia, a w konsekwencji przemiana
naszego postępowania. Podjęłam ten trud przemiany, trud duchowej wędrówki z
Bogiem. Nigdy nie jest za późno, aby poprawić swoją relację z Panem Bogiem i
bliźnimi. To Maryja jest Matką mojej duchowej odnowy, to Maryja jest drogą do
Chrystusa, Jej prowadzenie czuję nieustannie. (…)
Maryjo,
bądź mi nadal Przewodniczką na drodze wiary!”.
Dlatego,
drodzy bracia i siostry, pełni ufności gromadzimy się dzisiaj w Oborskim
Sanktuarium, i wołamy: „O Matko Bolesna! Bądź nam zawsze Matką, oddajemy Ci
się z duszą i ciałem na wieki”. Amen.
o. Piotr Męczyński O.Carm.
|