11.03.2025
Wyjdźmy z Chrystusem na pustynię (Łk 4, 1-13)


Drodzy bracia i siostry, zgromadzeni w Domu Matki Bolesnej na Oborskiej Kalwarii!

Jak wielką łaską są dla nas te chwile i te miejsca „pustynne” w naszym życiu, gdzie możemy być sam na sam z naszym Panem, tylko z Nim i dla Niego, trwając sercem przy Jego Sercu, w modlitwie i cichej adoracji, karmiąc się Jego Słowem i Chlebem Eucharystycznym, odrywając się od hałasu tego świata i grzesznych przywiązań, aby doświadczyć Jego miłosierdzia i nabierać mocy Ducha Świętego do codziennej drogi nawrócenia i wytrwałej walki ze złym duchem i jego pokusami oraz odważnego kroczenia śladami Boskiego Odkupiciela „przez krzyż do chwały zmartwychwstania”.

Bracia i Siostry! Wejdźmy z Chrystusem w ciszę pustyni i otwórzmy nasze serca na orędzie Ukrzyżowanej Miłości. Pokutujmy i wynagradzajmy Bożemu Sercu za nasze grzechy i niegodziwości, przemieniajmy nasze serca i nasze życie. Prośmy, aby Duch Prawdy, Pocieszyciel, oświecał nasze sumienia, kruszył nasze twarde serca i prowadził drogą autentycznego nawrócenia, aby nas pocieszał, osłaniał i umacniał do walki ze złym duchem i jego pokusami.

W liturgii I Niedzieli Wielkiego Postu słyszymy słowa Ewangelii mówiące o tym, że Pan Jezus przygotowując się do swojej publicznej działalności przez czterdzieści dni przebywał na pustyni, gdzie „był kuszony przez diabła”.

Pismo Święte i Tradycja Kościoła nauczają, że Szatan i inne złe duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale same uczyniły się złymi, ponieważ z wolnego i nieodwołalnego wyboru odrzuciły Boga i Jego Królestwo, dając w ten sposób początek piekłu. Usiłują one przyłączyć człowieka do swego buntu przeciw Bogu” (Kompendium KKK, 74).

Święty Jan Paweł II uczy:

Działalność szatana w stosunku do ludzi objawia się przede wszystkim w kuszeniu do zła. Zły duch usiłuje wpłynąć na człowieka, na jego wyobraźnię oraz wyższe władze jego duszy, by odwrócić je od prawa Bożego.

Papież podkreśla, że, choć istnienie złych aniołów wymaga od nas stałej czujności, by nie ulec kuszeniu, to jesteśmy pewni, że Chrystus Odkupiciel otacza nasze życie swą zwycięską mocą, abyśmy sami mogli wyjść zwycięsko.

On zniweczył wszystkie podstępy szatana i nauczył nas zwyciężać pokusy do grzechu (por. prefacja I Niedzieli Wielkiego Postu).

Drodzy bracia i siostry!

„Staje dzisiaj przed nami nasz Zbawiciel, Syn Boży, który stał się człowiekiem i był do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Dzielił z nami doświadczenie trudu i cierpienia, zechciał także doświadczyć pokusy, przez co nam pokazał, że trzeba walczyć i można zwyciężyć” (Abp Stanisław Budzik).

Bł. ks. Michał Sopoćko uczy:

Pan Jezus miłosiernie pozostawił nam na pustyni pierwowzór naszego czterdziestodniowego postu, w którym wierni rok rocznie hartują się w życiu modlitwy, pokuty i walki. (…)

Odtąd rozpoczyna się zupełna klęska szatana, rozpoczyna się zwycięstwo nasze w Chrystusie, o ile za Jego przykładem będziemy modlić się i pokutować. Zbroją naszą ma być modlitwa, pokuta i ufność w wysłużone nam przez Chrystusa na pustyni nieskończone miłosierdzie Boże”.

Papież Franciszek podkreśla, że „wszystkie trujące strzały diabła są odparte przez Jezusa za pomocą tarczy Słowa Bożego (w. 4.7.10), wyrażającego wolę Ojca. Jezus nie wypowiada żadnego własnego słowa. Odpowiada jedynie Słowem Bożym. I tak Syn, pełen mocy Ducha Świętego, wychodzi z pustyni zwycięsko.

Podczas czterdziestu dni Wielkiego Postu jako chrześcijanie jesteśmy zaproszeni do pójścia śladami Jezusa i zmagania się w duchowej walce przeciwko Złemu mocą Słowa Bożego. Słowo Boże ma moc, by pokonać szatana. Nie swoim własnym słowem, ale Słowem Bożym. Dlatego należy zapoznać się z Biblią: czytać ją często, rozważać, przyswajać. Biblia zawiera Słowo Boże, które jest zawsze aktualne i skuteczne. Ktoś powiedział: co by się stało, gdybyśmy traktowali Biblię, tak jak traktujemy nasze telefony komórkowe? Gdybyśmy nosili ją zawsze przy sobie, albo przynajmniej małą Ewangelię kieszonkową, co by się stało? Gdybyśmy po nią wracali, gdy jej zapomnimy – kiedy zapomnisz telefonu komórkowego – wracasz, żeby go zaleźć! Gdybyśmy ją otwierali wielokrotnie w ciągu dnia, gdybyśmy czytali wiadomości Boga zawarte w Biblii, tak jak czytamy wiadomości z komórki… Co by się stało? Oczywiście porównanie jest paradoksalne, ale zmusza do myślenia. Rzeczywiście, gdybyśmy zawsze mieli Słowo Boże w sercu, żadna pokusa nie mogłaby oddalić nas od Boga i żadna przeszkoda nie mogłaby nas skłonić do zboczenia z drogi dobra; umielibyśmy pokonywać nasze codzienne sugestie zła, które jest w nas i poza nami. Bylibyśmy bardziej zdolni do przeżywania życia zmartwychwstałego według Ducha Świętego, przyjmując i miłując naszych braci, zwłaszcza tych najsłabszych i najbardziej potrzebujących, a także naszych nieprzyjaciół”.

Św. Jan Paweł II w jednej z katechez (17.02.2002) powiedział: „Kościół, doświadczony nauczyciel ludzkości i świętości, podsuwa nam dawne i wciąż nowe narzędzia codziennej walki z podszeptami złego: są nimi modlitwa, sakramenty, pokuta, uważne słuchanie słowa Bożego, czujność i post”.

Mocą Chrystusa pokonamy wszelkie podszepty szatana – przekonuje św. o. Pio. Dlatego przybliżajmy się z ufnością do naszego Pana. Umacniajmy się Jego słowem, posilajmy się Jego Ciałem w Eucharystii i naśladujmy Go w naszym codziennym życiu. Jeśli tak będziemy postępować, oprzemy się szatańskim pokusom, zachowamy godność dzieci Bożych i obronimy Boży plan, który jest planem naszego zbawienia”.

Także Papież Franciszek w swoim nauczaniu wiele razy powracał do walki z osobowym złem.

W jednaj z katechez mówił: „Dzisiaj jesteśmy świadkami dziwnego zjawiska dotyczącego demona. Na pewnym poziomie kulturowym uznaje się, że on po prostu nie istnieje. Miałby być symbolem zbiorowej podświadomości lub wyobcowania, krótko mówiąc metaforą. Ale, jak ktoś napisał, „najpiękniejszą sztuczką diabła jest przekonanie cię, że on nie istnieje!” (Charles Baudelaire). Jest przebiegły: przekonuje nas, że nie istnieje i w ten sposób dominuje nad wszystkim. Jest podstępny. A jednak nasz technologiczny i zsekularyzowany świat roi się od magów, okultyzmu, spirytyzmu, astrologów, sprzedawców zaklęć i amuletów, i niestety od prawdziwych sekt satanistycznych. Diabeł wypędzony drzwiami, ponownie wszedł, można by powiedzieć, przez okno. Wypędzony przez wiarę, ponownie wkracza z przesądami. A jeśli jesteś przesądny, nieświadomie rozmawiasz z diabłem. Z diabłem się nie dyskutuje.

Walkę ze złym duchem wygrywa się tak, jak Jezus wygrał ją na pustyni: ciosami Słowa Bożego: Widzicie, że Jezus nie rozmawia z demonem, nigdy nie dyskutował z demonem Albo go wyrzuca, albo potępia, ale nigdy nie prowadzi dialogu. A na pustyni odpowiada nie swoim słowem, ale Słowem Bożym. Bracia, siostry, nigdy nie dyskutujcie z diabłem; kiedy przychodzi z pokusami „ale, byłoby miło to, byłoby miło tamto”: zatrzymaj się. Wznieś swoje serce do Pana, módl się do Matki Bożej i wyrzuć go, tak jak Jezus nauczył nas go wyrzucać. Apostoł Piotr sugeruje również inny środek, którego Jezus nie potrzebował, ale my owszem, a mianowicie czujność: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć” (1 P 5, 8). A św. Paweł mówi nam: „Nie dawajcie miejsca diabłu” (Ef 4, 27).

Po tym, jak Chrystus na krzyżu pokonał na zawsze moc „władcy tego świata” (J 12, 31), jeden z Ojców Kościoła mówił, że demon „jest uwiązany, jak pies na łańcuchu; nie może nikogo ugryźć, z wyjątkiem tego, kto, narażając się na niebezpieczeństwo, zbliża się do niego... Może szczekać, może prowokować, ale nie może ugryźć, chyba że tego, kto sam tego chce”. Jeśli jesteś głupi i idziesz do diabła i [mówisz]: „Ach, jak się masz? ...” i tak dalej, to on cię zniszczy. Diabeł – dystans. Z diabłem się nie dyskutuje. Jego się wyrzuca. Dystans. A my – my wszyscy! – mamy doświadczenie tego, jak diabeł podchodzi z jakimiś pokusami. Pokusa [dotycząca] dziesięciu przykazań: kiedy to usłyszymy, zatrzymajmy się, zachowajmy dystans; nie zbliżajmy się do psa uwiązanego na łańcuchu.

Nowoczesna technologia, na przykład, oprócz wielu środków pozytywnych, które należy docenić, oferuje również niezliczone sposoby „dawania okazji diabłu”, a wielu się na to nabiera. Pomyślmy o pornografii w Internecie, za którą stoi kwitnący rynek: wszyscy o tym wiemy. To właśnie tam działa diabeł. Jest to zjawisko szeroko rozpowszechnione, którego chrześcijanie muszą się jednak wystrzegać i mocno je odrzucać. Przecież każdy telefon komórkowy ma dostęp do tej brutalności, do tego języka demona: pornografii online.

Świadomość działania diabła w dziejach nie może nas zniechęcać. Ostateczną myślą, także i w tym przypadku, musi być pewność i bezpieczeństwo: „Ja jestem z Panem Bogiem, idź precz”. Chrystus zwyciężył demona i dał nam Ducha Świętego, abyśmy uczynili Jego zwycięstwo naszym własnym. Samo działanie nieprzyjaciela może obrócić się na naszą korzyść, jeśli z Bożą pomocą sprawimy, że posłuży ono naszemu oczyszczeniu. Prośmy zatem Ducha Świętego słowami hymnu Veni Creator:

„Nieprzyjaciela odpędź w dal

I Twym pokojem obdarz wraz.

Niech w drodze za przewodem Twym

Miniemy zło, co kusi nas”.

Ojciec Święty zwraca uwagę na znaczenie sakramentaliów. Kiedy kardynał Krajewski pytał go, jak sobie radzi z diabłem, Franciszek odpowiedział, że kupił małą kropielnicę i umieścił przy drzwiach. Zawsze, kiedy wchodzi do pokoju i z niego wychodzi, wodą święconą czyni znak krzyża. Ma ją też przy łóżku i zanim zaśnie, i jak się przebudzi, to się nią żegna. Ta praktyka jest do wprowadzenia w naszym życiu.

Drodzy bracia i siostry!

Papież Franciszek w jednym z orędzi na Wielki Post napisał: „Nie pozwólmy, aby ten błogosławiony czas upłynął bezowocnie! Prośmy Boga, aby pomógł nam wejść na drogę prawdziwego nawrócenia”.

Ojciec Święty kieruje naszą uwagę na miłosierne oblicze Zbawiciela mówiąc:

„Nie bójcie się spojrzeć Mu w oczy pełne nieskończonej miłości i pozwólcie, aby On ogarnął was swoim miłosiernym spojrzeniem gotowym przebaczyć każdy wasz grzech. Spojrzeniem, które może przemienić wasze życie i uleczyć rany waszych dusz. Przyjdźcie do Niego i nie bójcie się! Przyjdźcie, by powiedzieć Mu z głębi waszych serc: „Jezu ufam Tobie!”. Pozwólcie, by dotknęło was Jego bezgraniczne Miłosierdzie”.

„Jezus jest wiernym przyjacielem, który nas nigdy nie opuszcza, bo nawet kiedy grzeszymy, czeka cierpliwie na nasz powrót do Niego, a wraz z tym oczekiwaniem, ukazuje swoje pragnienie przebaczenia”.

Papież Franciszek wspomina: „Kiedy miałem siedemnaście lat, pewnego dnia, gdy miałem wyjść na spotkanie z przyjaciółmi, zdecydowałem, że najpierw wstąpię do kościoła. Spotkałem tam pewnego księdza, który wzbudził we mnie szczególne zaufanie, tak, że zapragnąłem otworzyć swoje serce w Sakramencie Spowiedzi. To spotkanie zmieniło moje życie! Odkryłem, że kiedy otwieramy swoje serce z pokorą i przejrzystością, możemy bardzo konkretnie doświadczyć Bożego Miłosierdzia. Miałem pewność, że w osobie tego kapłana Bóg czekał na mnie, zanim jeszcze zrobiłem pierwszy krok w stronę kościoła. My Go poszukujemy, ale On nas zawsze uprzedza, szuka nas od zawsze i jako pierwszy nas odnajduje. Być może ktoś z was nosi w swoim sercu ciężar i myśli: zrobiłem to czy tamto… Nie bójcie się! On na was czeka! On jest ojcem: czeka na was zawsze! Jakże pięknie jest odnaleźć w Sakramencie Pojednania miłosierne ramiona Ojca, odkryć konfesjonał jako miejsce Miłosierdzia, dać się dotknąć tej miłosiernej miłości Pana, który zawsze nam przebacza!”.

Ojciec Święty zaprasza nas do „spojrzenia w głąb siebie i uświadomienia sobie, kim naprawdę jesteśmy, zrzucenie masek, które często nosimy, wyhamowania tempa naszej gonitwy, przyjęcia życia i prawdy o nas samych. Życie nie jest odgrywaniem roli, a Wielki Post zaprasza nas do zejścia ze sceny gdzie przedstawia się fikcję, aby powrócić do serca, do prawdy o tym, kim jesteśmy. Powrócić do serca, powrócić do prawdy”.

Emilia pielgrzymująca do Matki Bolesnej, napisała: „Do 28 roku życia byłam osobą bardzo błądzącą. W moim życiu bogiem stał się pieniądz, wygląd i szukanie szczęścia w świecie. Tak bardzo pragnęłam miłości iż poddałam się operacjom plastycznym myśląc iż jeśli zmienię to czy tamto w końcu osiągnę szczęście. Idąc bez Pana Boga pogrążałam się tylko coraz bardziej. Mimo iż patrząc z boku prowadziłam życie, którego niejedni mi zazdrościli, w moim sercu panowała wielka rozpacz.

Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie Bóg postawił na mojej drodze dziewczynę. Jedna rozmowa o Panu Bogu zmieniła moje życie. Kilka dni później udałam się do spowiedzi z całego życia. Podczas tej spowiedzi czułam jak przyszedł do mnie sam Pan Jezus mówiąc iż jestem tą zagubioną owieczką, której szukał”.

Drodzy bracia i siostry!

„Pozwólmy się odnowić przez miłosierdzie Boga, pozwólmy, aby Jezus nas kochał, niech moc Jego miłości przekształci także nasze życie” – zachęca papież Franciszek.

Edward z Zielonej Góry przez wiele lat był zniewolony przez alkohol. Wiosną 2011 roku przyjechał z żoną do Obór. Doświadczył uzdrawiającej mocy sakramentu spowiedzi świętej. „To była moja spowiedź po bardzo wielu latach – napisał. Przyjąłem Komunię Świętą, a potem przyjąłem szkaplerz Matki Bożej. Od tego dnia zacząłem z żoną chodzić do kościoła. Czułem, że Matka Boża Szkaplerzna mnie chroniła. Nie wziąłem do ust żadnego alkoholu i nie ciągnie mnie do niego do dziś. Jezus oczyszcza również moją mowę”.

Święty Jan Vianney, Proboszcz z Ars, w jednym ze swoich kazań poświęconych sakramentowi pojednania, uczył:

„Kiedy człowiek popadnie w grzech śmiertelny, musi szukać pomocy u lekarza, jakim jest kapłan, i musi zastosować lekarstwo w postaci spowiedzi. (…) Jak to dobrze, że mamy w zasięgu ręki sakrament leczący rany duszy”.

„Dotkliwszą niż choroba ciała jest choroba duszy, a wyrzuty sumienia przewyższają nieraz wszelkie cierpienia fizyczne” – zauważa bł. ks. Michał Sopoćko.

„Tylko Chrystus Pan (…) podał nam cudowny środek na tego rodzaju chorobę duszy, a jest nim sakrament pokuty. "Idź w pokoju i nie grzesz więcej" - słyszy chory grzesznik z ust zastępcy Chrystusa. Jakież to błogie słowo, wyrażające nieskończone Miłosierdzie Boże. Na samo wspomnienie o tym serce się rozpływa, łzy stają w oczach, a błogie uczucie przejmuje duszę człowieka”.

„Ten, który przez grzech stał się niewolnikiem piekła, przez spowiedź wydobywa się z przepaści jego i powraca znowu do życia łaski, staje się znowu przybranym dzieckiem Boga” – uczy ks. Sopoćko.

Jeden z pielgrzymów oborskich, opowiadał jak wraz z grupą sześciu przyjaciół znalazł się w sidłach złego ducha przez praktykowanie okultyzmu i spirytyzmu, czyli wywoływania duchów. Odczuwał potem ogromny lęk i poczucie obecności Złego. Ocaliło go Boże Miłosierdzie. Napisał: „Kapłan dał nam obrazek Jezusa Miłosiernego z koronką do Miłosierdzia Bożego i powiedział abyśmy poszli do spowiedzi. Po kilku dniach uczyniłem to i kiedy odszedłem od konfesjonału  poczułem, że jestem innym człowiekiem. Odczułem niesamowitą radość i to, że jestem kochany”.

Św. Ojciec Pio powie, że „dobrze przeżyta spowiedź to egzorcyzm, a więc uwolnienie od wszelkich wpływów zła, to możliwość zobaczenia siebie, stanu swojej duszy jakby w zwierciadle, którym jest nasz Pan”.

Ernest z Warszawy przez wiele lat zmagał się z nałogiem alkoholowym. Na jednym z sobotnich Wieczerników w Oborach powiedział:

„W 2000 roku po wielu latach nie chodzenia do kościoła i spowiedzi postanowiłem się wyspowiadać. W trakcie spowiedzi Jezus przemienił moje serce. Modliłem się gorąco prosząc Boga o pomoc. Pewnego dnia kolega pokazał mi szkaplerz który przyjął w Oborach. Pamiętam jak go trzymałem w rękach, tak jakbym trzymał najcenniejszy diamentowy naszyjnik. Tak bardzo w sercu czułem że też pragnę go mieć. Pojechaliśmy do Obór w wrześniu 2000 r. i przyjąłem brązową szatę Maryi - Szkaplerz Święty. Zacząłem chodzić do wspólnoty „Jezus Żyje” na warszawskim Żoliborzu gdzie poznałem ks. Jana Szymborskiego - egzorcystę. Na 16 lipca, dzień Matki Bożej z Góry Karmel – umówiłem się z ks. Szymborskim na spotkanie na którym miałem złożyć przysięgę Bogu że nie będę pił alkoholu przez rok. W trakcie przysięgi ksiądz jednak zmienił formułę i prosił, abym zamiast na rok powiedział że do końca życia nie napiję się alkoholu. Zgodziłem się... Nie piję do dziś. Jestem pewien ze Maryja, Królowa z Góry Karmel uprosiła mi ten wielki cud u swojego Syna”.

Św. Jan Vianney, Proboszcz z Ars, zwraca się do nas z zachętą: „We wszelkich potrzebach zwracajmy się do Boga za przyczyną Matki Chrystusowej, zwracajmy się z całą ufnością, a będziemy z pewnością wysłuchani. Jeżeli pragniemy powstać z grzechów, idźmy do Maryi, Ona nas weźmie za rękę. Poprowadzi do Syna swego i wyjedna przebaczenie. Jeżeli pragniemy wytrwać w dobru, również zwracajmy się do Matki Bożej. Ona nas okryje płaszczem swej opieki tak, iż nam piekło wcale nie zaszkodzi”.

Papież Franciszek w rozważaniu podczas liturgii pokutnej sprawowanej w bazylice św. Piotra powiedział:

„Siostro, bracie, jeśli twoje grzechy cię przerażają, jeśli twoja przeszłość cię niepokoi, jeśli twoje rany się nie goją, jeśli ciągłe upadki cię zniechęcają i wydaje ci się, że straciłeś nadzieję, nie bój się. Bóg zna twoje słabości i jest większy od twoich błędów. Prosi ciebie o jedno: nie trzymaj w sobie twoich słabości, twoich nieszczęść; zanieś je do Niego, złóż je w Nim, a zmienią się z powodów do rozpaczy w szansę na zmartwychwstanie. Nie bój się! (…)”.

W jednej z katechez chrzcielnych Ojciec Święty uczył: „Trudno jest walczyć ze złem, uciekać od jego podstępów, odzyskać siły po męczącej walce, ale musimy wiedzieć, że całe życie chrześcijańskie jest walką. Ale musimy też wiedzieć, że nie jesteśmy sami, że Kościół modli się, aby jego dzieci, odrodzone w Chrzcie św. nie uległy zasadzkom zła, ale pokonały je mocą Paschy Chrystusa. Umocnieni przez zmartwychwstałego Pana, który pokonał księcia tego świata (J 12, 31), także i my możemy powtarzać z wiarą świętego Pawła: "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4,13). Wszyscy możemy zwyciężyć, ale z mocą pochodzącą od Jezusa”.

Pięknym przykładem może być dla nas Czcigodny Ojciec Wincenty Kruszewski, zmarły w opinii świętości karmelita z Obór, który na co dzień nie rozstawał się z różańcem, wszystkim mówił o miłości i mocy wstawiennictwa Matki Bolesnej, której był całkowicie oddany.

„Kiedyś o. Wincenty został zapytany przez pewnego kapłana, jak to robi, że leczy, że pomaga ludziom niepokojonym przez szatana?

Odpowiedział pełen prostoty:

- »Odprawiam Mszę świętą o Duchu Świętym w intencji nieszczęśliwego człowieka, a następnie modlę się do Matki Boskiej Bolesnej – słynącej tu cudami«”.

Świadectwo tego pokornego kapłana, egzorcysty, męża modlitwy zaprawionego w pokucie i napełnionego Duchem Świętym apostoła Bożej miłości, jest dla nas wszystkich bardzo cenne i pouczające.

Widziano go zawsze z różańcem w dłoniach, klęczącego często przed Tabernakulum u stóp Matki Bolesnej.

I My także pełni ufności wpatrujemy się dzisiaj w oblicze naszej Niebieskiej Matki i wołamy do Niej słowami Godzinek: „Przybądź nam, miłościwa Pani, ku pomocy. A wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy”.

Teresa z Warszawy o swoim pielgrzymowaniu do Matki Bolesnej napisała: 

„Mogę powiedzieć, że w Oborach narodziłam się dla Boga. To nie był przypadek, że trafiłam do Oborskiego Sanktuarium. To Matka Boża upomniała się o swoją „zabłąkaną owieczkę”, zaprosiła do Siebie i otuliła Swą karmelitańską szatą – Szkaplerzem świętym. Tu otrzymałam skuteczną pomoc.

Przez lata „zafascynowana byłam kulturą i filozofią Dalekiego Wschodu, co spowodowało, że oddaliłam się od Kościoła. (…)

W okultyzmie tkwiłam po uszy, nie mając świadomości, że te bezwartościowe i szkodliwe starania niosą duchowe zagrożenia. (…)

Jestem pewna, że od złego chroniły mnie modlitwy Mamy, która jak się później dowiedziałam, modliła się i zamawiała nawet msze św. w moich intencjach. (…)

W niedługim czasie [po jej śmierci] otrzymałam propozycję autokarowej pielgrzymki do Sanktuarium w Oborach. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tym miejscu. (…)

Oczywiście odbyłam spowiedź świętą z mojej „przygody” z okultyzmem, pozbyłam się licznych książek i gadżetów typu pierścienie Atlantów, amulety, posążki. (…)

Pielgrzymowanie do Matki Bolesnej przyniosło zmianę mojego życia, (…) wkroczyłam na drogę ku dojrzałości chrześcijańskiej, uczestniczę we mszach świętych, regularnie przystępuje do sakramentów św., szczególnie Pokuty i Eucharystii, dołączam wytrwałą modlitwę różańcową, czytam Pismo Święte, staram się być użyteczna dla innych.

Teraz już wiem, że nie ma drogi na skróty, jak czyniłam to wcześniej, szukając technik do szczęścia. Zewnętrzny świat nie jest w stanie zaspokoić naszych najgłębszych pragnień. Prawdziwego szczęścia i pokoju nie da się uzyskać przez stosowanie zewnętrznych metod udoskonalających. Tylko Bóg może dać nam pociechę i wewnętrzny pokój. To Bóg ma najlepszy plan na nasze życie. Musi jednak nastąpić przemiana naszego serca i sposobu myślenia, a w konsekwencji przemiana naszego postępowania. Podjęłam ten trud przemiany, trud duchowej wędrówki z Bogiem. Nigdy nie jest za późno, aby poprawić swoją relację z Panem Bogiem i bliźnimi. To Maryja jest Matką mojej duchowej odnowy, to Maryja jest drogą do Chrystusa, Jej prowadzenie czuję nieustannie. (…)

Maryjo, bądź mi nadal Przewodniczką na drodze wiary!”.

Dlatego, drodzy bracia i siostry, pełni ufności gromadzimy się dzisiaj w Oborskim Sanktuarium, i wołamy: „O Matko Bolesna! Bądź nam zawsze Matką, oddajemy Ci się z duszą i ciałem na wieki”. Amen.

o. Piotr Męczyński O.Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio