Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Obchodzona
dzisiaj Uroczystość Zwiastowania Pańskiego łączy się w Polsce z obchodem Dnia
Świętości Życia, ustanowionym przez Św. Jana Pawła II.
Ojciec
Święty stając odważnie w obronie życia poczętego w swojej encyklice Evangelium
vitae napisał: "Życie ludzkie jest święte i nienaruszalne w każdej chwili
swego istnienia, także w fazie początkowej, która poprzedza narodziny. Człowiek
już w łonie matki należy do Boga, bo Ten, który wszystko przenika i zna, tworzy
go i kształtuje swoimi rękoma, widzi go, gdy jest jeszcze małym, bezkształtnym
embrionem i potrafi w nim dostrzec dorosłego człowieka, którym stanie się on w
przyszłości i którego dni są już policzone, a powołanie już zapisane w księdze
żywota".
Nasz
wielki Rodak niestrudzenie przypominał:
"Człowiekiem jest również
nienarodzone dziecko: co więcej, Chrystus w sposób uprzywilejowany utożsamia
się z najmniejszymi; jak więc można nie widzieć szczególnej Jego obecności w
istocie jeszcze nie narodzonej, spośród wszystkich istot prawdziwie najmniejszej,
najsłabszej, pozbawionej jakiegokolwiek środka obrony, nawet głosu, która nie
może protestować przeciw ciosom godzącym w jej najbardziej podstawowe
prawa".
Papież Franciszek zwracając się do Polaków
wzywał: „Niech Polska będzie ziemią, która chroni życie w każdym jego momencie,
od chwili, gdy pojawia się w łonie matki, aż do jego naturalnego kresu. Nie
zapominajcie, że nikt nie jest panem życia, czy to swojego, czy też innych.”.
Św.
Matka Teresa z Kalkuty w liście do Polaków [z 24 września 1996 r.],
pisała:
„Życie
jest darem Boga. Darem, którym tylko Bóg może obdarzyć. I Bóg w swojej pokorze
dał mężczyźnie i kobiecie zdolność współpracy z Nim w przekazywaniu życia.
Jakikolwiek był Jego zamiar, nie wolno nam niszczyć ani ingerować w ten piękny
Boży dar”.
"Bóg
zakazuje nam wszelkiego i jakiegokolwiek zamachu na życie ludzkie. Decydowanie
o jego kresie jest prawem, które Bóg zastrzegł tylko sobie samemu; i dlatego
nie wolno nam unicestwiać żadnego życia ludzkiego, nawet gdyby znajdowało się
ono tylko w zarodku" - przypomina Służebnica Boża S. Łucja, karmelitanka
bosa, jedna z trojga dzieci widzących z Fatimy.
„Wartość
życia ludzkiego to suwerenna domena Boga, bo Bóg jest Panem nad życiem ludzkim
i jego przeznaczeniem – uczył Bł. Stefan Wyszyński. Nie masz takiego prawa,
które zdolne byłoby przeciwstawić się temu najbardziej istotnemu prawu. (…)
Życie człowieka nienarodzonego jest życiem nietykalnym”.
Te
słowa są dla nas pilnym i niezwykle ważnym wezwaniem, aby odważnie stanąć w
obronie godności, świętości i nienaruszalność ludzkiego życia od pierwszej
chwili jego istnienia aż do naturalnej śmierci. Nie możemy milczeć!
Tym bardziej, że jesteśmy dzisiaj świadkami
zwiększającej się coraz bardziej pogardy wobec nowopowstającego życia,
wyrażającej się między innymi w programach i zapowiedziach nowej koalicji
rządzącej „coraz łatwiejszego dostępu do aborcji, a także w promowaniu –
również w odniesieniu do małoletnich dziewcząt – tzw. pigułki „dzień po”. Wraz
z tym idzie w parze łamanie sumień lekarzy i tworzenie takich uregulowań
prawnych, które wymuszają na szpitalach przeprowadzanie aborcji. Na to wszystko
absolutnie nie możemy się zgodzić!
„Niektórzy
próbują usprawiedliwić przerywanie ciąży, uważając, że owoc poczęcia przed
upływem pewnej liczby dni nie może być uważany za osobowe życie ludzkie. W
rzeczywistości, "od chwili zapłodnienia komórki jajowej rozpoczyna się
życie, które nie jest życiem ojca ani matki, ale nowej istoty ludzkiej, która
rozwija się samoistnie. Nie stanie się nigdy człowiekiem, jeżeli nie jest nim
od tego momentu. Tę oczywistą prawdę, zawsze uznawaną, (...) nowoczesna
genetyka potwierdza cennymi dowodami. Ukazała ona, że od pierwszej chwili
istnieje dokładny program tego, kim będzie ta żywa istota: człowiekiem, tym
konkretnym człowiekiem, którego cechy szczególne są w pełni określone. Od
zapłodnienia rozpoczynają się dzieje życia człowieka, choć potrzeba czasu, aby
każda z jego wielkich potencjalnych zdolności w pełni się ukształtowała i mogła
być wykorzystana".
Dlatego – jak mówił Prymas Tysiąclecia –
„tam,
gdzie chodzi o obronę życia nienarodzonych, nie trzeba odwoływać się do
problemu wiary czy niewiary, wystarczy być człowiekiem” (Jasna Góra,
15.08.1972).
Niestety
niektórzy ludzie, wbrew logice i faktom naukowym, odrzucają tę oczywistą prawdę
o początku życia ludzkiego w łonie matki,
Kilka
miesięcy temu pewna pani doktor ginekolog wypowiadając się publicznie w
telewizji posunęła się nawet do straszliwego, pełnego pogardy, porównania tej
nowej istoty ludzkiej rozwijającej się pod sercem matki z pasożytem w
organizmie kobiety.
„Troska
o dziecko jeszcze przed jego narodzeniem (...) jest pierwszym i podstawowym
sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka" – wołał w Nowym Jorku Św.
Jan Paweł II (1979).
„Będąc
świadomy tego, że „prawo odgrywa rolę bardzo ważną, a czasem decydującą, w
procesie kształtowania określonej mentalności i obyczaju” Ojciec Święty widział
szerokie, negatywne skutki legalizacji zamachów na życie podkreślając, że „w
świadomości zbiorowej te zamachy na życie tracą stopniowo charakter
„przestępstwa” i w paradoksalny sposób zyskują status „prawa”. Taki proces
„tragicznej przemiany przestępstwa zabójstwa w prawo do zabójstwa” ocenił Jan
Paweł II jako „przejmujący wskaźnik upadku kultury”.
Uwagi
pod adresem ustawodawców papież zawarł m.in. w „Liście do Rodzin”, pisząc –
„żaden ludzki prawodawca nie może […] powiedzieć: wolno ci zabijać, masz prawo
zabijać, czy nawet powinieneś zabijać”.
Podczas
Pielgrzymki do Ojczyzny w 1991 roku papież mówił:
„Jasne
stanowisko prawa jest nieodzowne, aby mógł dokonywać się również gruntowny
proces nawrócenia. Trudno bowiem o właściwą działalność wychowawczą czy
duszpasterską, gdy prawo temu przeszkadza. To, co legalne, zostaje
niestety bardzo łatwo przyjęte jako moralnie dozwolone”.
„Nie
ma zatem racji bytu swoista mentalność «kapitulancka», która każe sądzić, że
ustawy sprzeczne z prawem do życia — to znaczy legalizujące aborcję, eutanazję,
sterylizację i regulację narodzin przy pomocy metod przeciwnych życiu i
godności małżeństwa — są jakoby nieuchronne i stały się już nieledwie
koniecznością społeczną. Jest inaczej: stanowią one zalążek rozkładu
społeczeństwa i jego fundamentów. Dla świadomości społecznej i dla sumienia nie
do przyjęcia jest ta rzekoma nieuchronność, podobnie jak nie do przyjęcia jest
nieuchronność wojen lub ludobójstwa etnicznego”.
Ojciec
Święty zwraca uwagę, że „w tej dziedzinie Kościół nie może niczego zaniedbać
ani też tolerować bezczynności lub nagannego milczenia. (…)
Niech
każdy człowiek dobrej woli czuje się powołany do czynnej służby tej sprawie.
Niech wspomaga go przekonanie, że każdy krok w kierunku obrony prawa do życia i
jego umacniania jest krokiem ku pokojowi” (Prof. Alicja Grześkowiak z
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w referacie nt. „Ochrona życia w
nauczaniu Jana Pawła II”).
Św.
Matka Teresa z Kalkuty w liście do Polaków z 24 września 1996 r., napisała:
„Jak
już wielokrotnie mówiłam w wielu miejscach, tym co najbardziej niszczy pokój we
współczesnym świecie, jest aborcja ponieważ jeżeli matka może zabić swoje
własne dziecko, co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?
Najbezpieczniejszym miejscem na świecie powinno być łono matki, gdzie dziecko
jest najsłabsze i najbardziej bezradne. W pełni zaufania całkowicie zdane na
matkę”.
Św.
Jan Paweł II nawiedzając sanktuarium św. Józefa w Kaliszu wzywał: „Proszę
wszystkich, stójcie na straży życia. (…) Niech szeregi obrońców życia stale
rosną. (…) Dawajcie świadectwo miłości życia i dzielcie się hojnie tym
świadectwem”.
Takim
świadectwem dzieli się z nami słynny polski aktor teatralny i filmowy Jan
Kobuszewski wspominając, że swoje życie zawdzięcza kochającej
go matce. Ciąża Aliny Kobuszewskiej była zagrożona. Kobieta była
w złym stanie zdrowotnym, ze względu na podeszły wiek i chorobę
nerek. Kiedy sugerowano jej by dokonała aborcji, ona stanowczo
odpowiedziała: „Prędzej sama umrę, niż miałabym własne dziecko zgładzić”.
Drodzy
Bracia i Siostry!
Pozwólcie,
że podzielę się w tym miejscu świadectwem Czcigodnego O. Romana Dąbrowskiego
OCarm. (+23.01.2021), karmelity, który przez wiele lat posługiwał w naszym
Oborskim Sanktuarium. O. Roman wspomina swoją Babcię Bertę Kolatowską, która
oddała swoje życie, aby jej dziecko mogło się urodzić. Berta z domu Wanke,
urodziła się w wielodzietnej, ubogiej rodzinie kaszubskiej w Osowie, niedaleko
Gdyni. Żyła zaledwie 43 lata. Całe swe życie poświęciła ciężkiej pracy na roli
i wychowaniu swoich dziesięciorga dzieci. Była wątłego zdrowia, ale
niezachwianie ufała Bogu, nawet w najtrudniejszych chwilach życia. Należała do
Bractwa Szkaplerza Świętego. Zawsze kładła nacisk na religijne wychowanie
swoich dzieci. Była dla nich wzorem i największym, ukochanym skarbem, jak ją po
latach nazywały jej dzieci. Pełna ofiarności dla swojej rodziny umiała pogodzić
pracę, wychowanie, modlitwę, służbę Kościołowi. Potrafiła też znieść ból
rozstania, gdy w roku 1922 zmarło jej kilkumiesięczne dziecko.
Prawo Boże było dla niej zawsze najważniejsze i tylko z nim się liczyła
podejmując swoje decyzje życiowe. Pod koniec 1926 roku zrozumiała, ze Bóg w
swojej hojności daje kolejne, jedenaste dziecko. W tych czasach nie było łatwo
żyć, gdyż materialna sytuacja rodziny nie była najlepsza. Mąż jej ciężko
pracował jako kowal, aby wyżywić wielodzietną rodzinę. Przy tym jej słaby stan
zdrowia, po licznych porodach i po ciężkiej pracy w gospodarstwie, ciągle się
pogarszał. Wciąż powtarzające się krwotoki stawały się przyczyną niepokoju.
Konieczna więc była wizyta u lekarza w Sopocie (ponad 20 km od Wiczlina, gdzie
mieszkała), więc musiała podjąć dodatkowy trud podróżowania. Po badaniu lekarz
stwierdził, że płód jest bardzo słaby, więc nie wiadomo, czy dziecko przeżyje,
a życie matki jest coraz bardziej zagrożone. Mając świadomość, jak bardzo
potrzebna jest swoim dzieciom, że jej życie w obecnej sytuacji tak
wielodzietnej rodziny jest niezwykle cenne, musiała dokonać wyboru.
Nie ugięta w wierze i zaufaniu Bogu postanowiła jeszcze bardziej zdać się na Jego
wolę. Nie chciała być przyczyną śmierci swego dziecka, wolała sama umrzeć,
aniżeli miałaby zdecydować o śmierci dziecka. Wszystko w rękach Bożych, na Nim
się nigdy nie zawiodła, a jeśli ma poświęcić swoje życie, to lepsze niż życie w
hańbie z wyrzutem sumienia. Wiedziała, że tylko Bóg jest Panem życia, a ona
jedynie narzędziem w jego przekazywaniu. Postanowiła zatem swoje życie
ofiarować za życie dziecka. 6 czerwca 1927 roku urodziła się dziewczynka,
dziecko bardzo słabe. Zawieziono je natychmiast do kościoła parafialnego w
Kielnie, gdzie została ochrzczona imieniem Aniela. Dziecko było bardzo chore,
matka dziecka wyczerpana i wykrwawiona. Nie było już dla niej ratunku. Zawsze
wierna Bogu, do końca wierna pozostała. Szczęśliwa, że nie zawiodła Boga, zmarła
po siedmiu dniach, w otoczeniu swoich dzieci, wczesnym rankiem 14 czerwca 1927
roku w Uroczystość Bożego Ciała. W pamięci najbliższych pozostała osobą
świątobliwą, godną czci i podziwu za czyn, którego dokonała i za całe jej
życie. Jedna z córek, wspominając swoją matkę mówiła, że zawsze modliła się nie
za zmarłą matkę, ale do zmarłej matki. Jej ciało zostało złożone na cmentarzu
parafialnym w Kielnie i tam jest jej miejsce spoczynku po dzień dzisiejszy. W
ten sposób Berta Kolatowska stała się ofiarą miłości wobec swojego dziecka,
córki Anieli, która później przeżyła 64 lata, wychowując dwóch synów. Młodszy z
nich został kapłanem w zakonie karmelitańskim. To Ojciec Roman pracujący przez
wiele lat w Oborach jako mistrz nowicjatu, czyli wychowawca najmłodszych
karmelitów, a pod koniec swojego 59 – letniego życia w sanktuarium Św. Anny
(Babci Pana Jezusa) w Sąsiadowicach na Ukrainie. Oto z jakich wartości wyrósł i jakie
starał się zawsze przekazywać młodemu pokoleniu karmelitów i wiernym, którym
służył do końca z wiarą i pełnym miłości poświęceniem. Dziękujemy mu
serdecznie, że zechciał podzielić się z nami tym pięknym świadectwem.
Wspomnienie
o świątobliwej babci jak wyznaje o. Roman, którą zna się tylko z opowiadań i z
jedynego zdjęcia skłaniają go do wyrażenia wdzięczności Bogu za świętość jej
życia i za dar życia. Świętość jest zatem ofiarą miłości do swoich
najbliższych, poświęceniem dla swojego nienarodzonego dziecka, które się kocha
jeszcze przed narodzeniem. Bóg nas pokochał jeszcze przedtem, zanim nas
stworzył. Dlatego zapewne dał Bercie Kolatowskiej tę wielką miłość i uzdolnił
ją do dawania miłości swoim dzieciom. Jak bardzo miłość matczyna jest
odwzorowana na miłości Boga – mówi O. Roman.
Bł.
Kardynał Stefan Wyszyński trafnie i pięknie powiedział: "W rodzinie, pod
sercem matek, kryje się Naród".
W
tym świetle, Drodzy Bracia i Siostry, należy z największym zatroskaniem
spojrzeć na najnowsze dane, które niedawno zostały ogłoszone przez GUS. Mówią
one o prawdziwej zapaści demograficznej, która dotknęła nasz naród. Liczba
urodzonych w ubiegłym roku dzieci była najmniejsza od zakończenia drugiej
wojny światowej i wynosiła zaledwie 252 tys., co oznacza spadek o 20 tys. względem roku poprzedniego.
Z
kolei liczba zgonów wyniosła 409 tys. i była o 157 tys. wyższa od liczby
urodzeń.
Niestety
w ostatnich latach jest to stała tendencja i liczba ludności Polski w 2024 r. obniżyła
się do 37.490 tys. W 2010 roku było to 38.539 tys., a więc w ciągu ostatnich 9
lat obniżyła się o cały milion.
Z
danych GUS wynika, że cały czas w Polsce rośnie grupa osób w wieku 65 lat i
więcej. W 1990 roku osoby starsze stanowiły 10 proc. ogólnej liczby ludności, a
w 2024 roku 21 proc.
Ta
dramatyczna sytuacja w dużej mierze wynika ze sposobu, w jaki we współczesnej
kulturze, zwłaszcza w mediach, przedstawia się wielodzietną rodzinę, częstokroć
ośmieszając ją i piętnując. Wraz z tym w parze idzie przekaz
o konieczności „realizacji siebie”, głównie poprzez bardzo wymierne
osiągnięcia zawodowe i materialne. Temu wszystkiemu towarzyszy obraz człowieka,
który żyje jedynie teraźniejszością i który ciągle się bawi, nie bacząc w ogóle
na to, co może przynieść mu przyszłość. Natomiast niezmiernie rzadko ukazuje
się ludzi, dla których największą radością są ich dzieci i dla których fakt
bycia rodzicem jest źródłem szczęścia i dumy. Pod tym względem potrzeba nam,
Drodzy Siostry i Bracia, wielkiego duchowego nawrócenia oraz szlachetnego, a
przy tym pełnego ufności zawierzenia się Bogu i otwarcia się na Jego
błogosławieństwo, związane z płodnością i posiadaniem dzieci. Od tego właśnie
otwarcia zależy przecież przyszłość polskiego narodu” (Abp M. Jędraszewski,
w Liście na Wielki Post 2023 r.).
Kiedyś
Święty Ojciec Pio wypowiedział takie słowa: „Kiedy ludzkość zatraci swój lęk
przed aborcją, będzie to najgorszy dzień dla ludzkości. Aborcja to nie jest
tylko morderstwo, to również samobójstwo. Czyż nie powinniśmy mieć odwagi
pokazywać, czym jest wiara tym, którzy popełniają dwie zbrodnie za jednym
zamachem? (...)
Samobójstwo
ludzkiej rasy. Będziesz to w stanie zrozumieć, kiedy dostrzeżesz ziemię
zaludnioną ludźmi starymi, wyludnioną zaś z dzieci. Opustoszałą jak pustynia”.
„Trwa
walka między cywilizacją życia a cywilizacją śmierci” – mówił Św. Jan Paweł II
do Rodaków w 1997 roku w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu.
Drodzy
bracia i siostry! Wszyscy jesteśmy wezwani, aby stać się odważnymi głosicielami
Ewangelii Życia, zaangażowanymi w służbę życiu i obronę każdego poczętego
dziecka zagrożonego aborcją. Wyrazem tego zaangażowania jest m.in. duchowa
adopcja dziecka poczętego zagrożonego zagładą w łonie matki, podejmowana przez
wiernych w Uroczystość Zwiastowania Pańskiego (25 marca), obchodzoną w Polsce
jako Dzień Świętości Życia.
Drodzy
Moi! Pamiętajmy o słowach Jezusa: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię
moje, Mnie przyjmuje” (Mk 9, 37). Stańmy po stronie Boskiego Dzieciątka
ukrytego w łonie Świętej Dziewicy z Nazaretu, po stronie Maryi Brzemiennej i
czuwającego nad Nią Józefa, a nie po stronie okrutnego Heroda dokonującego
rzezi Betlejemskich Niewiniątek i szatana. Uczyńmy naszymi słowa Prymasa
Tysiąclecia zawarte w tekście Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego:
„Święta
Boża Rodzicielko i Matko Dobrej Rady! Przyrzekamy Ci, z oczyma utkwionymi w
Żłóbek betlejemski, że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia.
Walczyć
będziemy w obronie każdego dziecięcia i każdej kołyski równie mężnie, jak
Ojcowie nasi walczyli o byt i wolność Narodu, płacąc krwią własną. Gotowi
jesteśmy raczej śmierć ponieść, aniżeli śmierć zadać bezbronnym.
Dar
życia uważać będziemy za największą Łaskę Ojca wszelkiego Życia i za
najcenniejszy skarb Narodu”. Amen.
o. Piotr Męczyński O.Carm.
Obory, Uroczystość
Zwiastowania Pańskiego – 25 marca A. D. 2025
|