I
Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
W
Wielką Sobotę 14 kwietnia 966 roku książę Mieszko I wraz ze swoimi poddanymi
przyjął sakrament chrztu świętego. W tym roku uroczyście obchodzimy 1050.
rocznicę tego wydarzenia, które stało się fundamentem narodowej i
chrześcijańskiej tożsamości dla ponad czterdziestu pokoleń Polaków.
Nasz
Święty Rodak, papież Jan Paweł II nawiązując do tego wydarzenia, powiedział:
„Kiedy
pierwszy historyczny władca Polski zamierzył wprowadzić do Polski
chrześcijaństwo i związać się ze Stolicą św. Piotra, zwrócił się przede
wszystkim do pobratymców. Wziął za żonę Dąbrówkę, córkę księcia czeskiego
Bolesława, która sama już będąc chrześcijanką, stała się matką chrzestną swego małżonka
i wszystkich jego poddanych”.
O
tym wydarzeniu pięknie przypomina chrzcielnica w Oborskim kościele, umieszczona
w bocznej kaplicy p.w. Opatrzności Bożej. Z przodu, na drzwiczkach chrzcielnicy
widać księcia Polan Mieszka i Czeszką księżniczkę Dobrawę (Dąbrówkę), która
została jego żoną. Chrzcielnica ta bowiem została wykonana z ofiar mieszkańców
okolicznych wiosek 50 lat temu z okazji Millenium, czyli 1000 - lecia Chrztu
Polski.
Kilka
miesięcy temu chodząc „po kolędzie” w jednym z domów spotkałem 50 – letniego
mężczyznę, który mi powiedział: „Proszę ojca, ja byłem pierwszym ochrzczonym
przy tej milenijnej chrzcielnicy”. Wypowiadał te słowa rozpromieniony, z
wdzięcznością i dumą. „Będzie to zatem dla Ciebie szczególny Jubileusz” –
odrzekłem z radością.
Drodzy
bracia i siostry! Warto, abyśmy w tym Roku Jubileuszu 1050 – lecia Chrztu
Polski, sięgnęli także pamięcią do naszego własnego chrztu, przypomnieli sobie
jego dokładną datę, miejsce i wszystkie okoliczności oraz zachowane pamiątki
tego wydarzenia, tego wielkiego daru Bożego miłosierdzia jakim był sakrament
chrztu świętego dla każdego z nas.
Bł.
Ks. Michał Sopoćko mówi, że „jest to tak doniosłe zdarzenie w życiu człowieka,
że należałoby uderzyć w dzwony wszystkich kościołów w chwili, gdy dziecko
chrzest otrzymuje. Rodzi się bowiem obywatel niebieski nie z woli ludzi, lecz z
nieskończonego miłosierdzia Bożego. Nie przychodzimy na świat jako
chrześcijanie, lecz stajemy się nimi z miłosierdzia Bożego. Ono nas rodzi
dobrowolnie, czyni w chrzcie świętym dziećmi Bożymi i żywymi członkami
Oblubienicy Chrystusowej – Kościoła”.
I
mówi dalej spowiednik św. s. Faustyny: „Jeżeli zwykliśmy obchodzić uroczyście
dzień swoich urodzin z rodziców, to tym bardziej trzeba obchodzić uroczyście
dzień swoich urodzin z Boga. Należałoby przechowywać szatę otrzymaną na chrzcie
i świecę, podaną wówczas przez kapłana, by one zawsze przypominały nam
obowiązki chrześcijańskie”.
Przykładem
może być dla nas św. Jan Paweł II, który podczas swojej pierwszej pielgrzymki
do Polski w roku 1979, modlił się przy chrzcielnicy w Wadowicach i wyznał:
„Przy tej chrzcielnicy zostałem przyjęty do łaski Bożego synostwa i wiary
Odkupiciela mojego, do wspólnoty Jego Kościoła w dniu 20 czerwca 1920 roku.
Chrzcielnicę tę już raz uroczyście ucałowałem w roku tysiąclecia chrztu Polski
jako ówczesny arcybiskup krakowski. Potem uczyniłem to po raz drugi (…), na 50.
rocznicę mojego chrztu, jako kardynał, a dzisiaj po raz trzeci ucałowałem tę
chrzcielnicę, przybywając z Rzymu jako następca św. Piotra”.
Papież
Franciszek z okazji 1050 – lecia Chrztu Polski napisał:
„Bóg
bogaty w miłosierdzie znamienitą ziemię Polski uczynił w ciągu wieków
urodzajną tak, że zrodziła przeobfite duchowe owoce, a tylu Polaków
znakomicie wyróżniło się wyznawaniem i obroną wiary, zachowaniem nadziei
oraz praktykowaniem miłości”.
Legat
Papieski Kardynał Pietro Parolin zwracając się do Biskupów Polskich powiedział:
„Jesteście
Pasterzami w Kraju, który przez wieki zasłużył sobie na tytuł Polonia
semper fidelis.
Wierność
względem Boga, Ewangelii i Stolicy Apostolskiej, wzbudziła szacunek
i uznanie u innych narodów, czyniąc Kościół w Polsce bastionem
wiary i chrześcijańskiego miłosierdzia, oraz światłem w ciemnościach,
które niejednokrotnie ogarniały Europę”.
Drodzy
Moi! Trzeba tutaj powiedzieć wyraźnie: Europa potrzebuje nawrócenia! Stary
Kontynent potrzebuje nowej ewangelizacji! Nasz Święty Rodak papież Jan Paweł II
w homilii wygłoszonej w Gnieźnie podczas Mszy świętej z okazji 1000 – lecia
śmierci św. Wojciecha, podkreślał:
„Nie
będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy
fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało
chrześcijaństwo ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w
rozwój dziejów ludów i narodów. Zrąb tożsamości europejskiej jest zbudowany na
chrześcijaństwie. A obecny brak jej duchowej jedności wynika głównie z kryzysu
tej właśnie chrześcijańskiej samoświadomości.
Bez
Chrystusa nie można budować trwałej jedności. Nie można tego robić odcinając
się od tych korzeni, z których wyrosły narody i kultury Europy, i od wielkiego
bogactwa minionych wieków. Jakże można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu»
dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu
Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej będącej owocem
miłości Boga? O taką właśnie rzeczywistość zabiegał św. Wojciech, za taką
przyszłość oddał swoje życie. On też nam przypomina, iż nie można zbudować
nowego porządku bez odnowionego człowieka, tego najmocniejszego fundamentu
każdego społeczeństwa”.
Bp
Andrzej Czaja w jednej z homilii powiedział:. „Brzmią mi ciągle słowa
chrześcijanina z Iraku, wypowiedziane przed trzema laty w katedrze opolskiej.
«Chrześcijanie Europy, co wy robicie, gdy my oddajemy życie za wiarę w Jezusa?
Co wy robicie? Nikt was nie prześladuje, a zapieracie się Jezusa. Chrześcijanie
Europy – obudźcie się! Chcę wam powiedzieć – jeśli nasza ofiara życia ma pomóc
przywrócić Europie chrześcijańskie oblicze, to my w Iraku jesteśmy wszyscy
gotowi oddać za was życie. Chrześcijanie Europy obudźcie się»”.
Bracia
i siostry! To mocne słowa, które wyrywają nas z duchowego uśpienia i skłaniają
do rachunku sumienia, do poważnej refleksji nad kondycją naszej wiary,
szczególnie w obchodzonym Roku Jubileuszu 1050 – lecia Chrztu Polski. „Nie
marnujmy świadectwa chrześcijan ginących na współczesnych arenach. Trzeba dawać
mężne świadectwo wierności Chrystusowi i jego Ewangelii. Jak tego dokonywać?
Troszcząc się bardziej o życie duchowe, podejmując większy wysiłek ewangelizacyjny
i pełniąc w codzienności posługę miłości”.
Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni u boku Maryi Bolesnej pod krzyżem Chrystusa na
Oborskiej Kalwarii!
Obchodzony
Jubileusz 1050 – lecia Chrztu Polski przeżywany w Roku Miłosierdzia to
szczególny dar, a zarazem wezwanie Boga w Trójcy Świętej Jedynego dla naszego
narodu i dla każdego z nas, aby odnowić i umocnić naszą wiarę, naszą
chrześcijańską i narodową tożsamość.
„Trzeba,
aby wierni w Polsce także dzisiaj, w nowych warunkach, dali całemu
światu wspaniały przykład życia według Ewangelii, cnót chrześcijańskich oraz
prawdziwego duchowego rozwoju” – zachęcał niedawno papież Franciszek.
„Polska
jest i pozostanie wierna swojemu chrześcijańskiemu dziedzictwu. Mamy
w nim wypróbowany, mocny fundament dla przyszłości” – mówił Prezydent
Polski Andrzej Duda w orędziu wygłoszonym podczas uroczystego posiedzenia
całego Parlamentu w Poznaniu.
Prośmy
dzisiaj naszą Niebieską Matkę i Królową Polski, Tę, która przez Boga została
nam dana jako „przedziwna pomoc i obrona”, aby słowa „Polonia semper Fidelis” –
Polska zawsze wierna, odnosiły się także do naszego pokolenia i tych, którzy
przyjdą po nas.
Przykłady
świętych i błogosławionych naszego Narodu oraz liczne doświadczenia minionych
pokoleń uczą nas, gdzie szukać pomocy, aby dochować wierności naszemu
chrzcielnemu przymierzu z Bogiem. Wszyscy oni wskazują nam na Maryję stojącą
wiernie pod krzyżem Syna.
Opatrzność
Boża dała naszemu Narodowi wielkich apostołów tego serdecznego nabożeństwa do
Maryi prowadzącego do odnowienia i umocnienia naszego chrzcielnego przymierza z
Bogiem. Wystarczy wymienić postać świętego ojca Maksymiliana Kolbe, wielkiego
rycerza Niepokalanej, czy też Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego,
oddanego Maryi w wieczystą niewolę miłości, czy wreszcie naszego umiłowanego
papieża świętego Jana Pawła II, mówiącego Jej zawsze, wszędzie i we wszystkim
„totus Tuus” – cały Twój, Maryjo.
Dzielimy
jego troskę o duchowe oblicze jednoczącej się Europy i naszej umiłowanej
Ojczyzny, o jej wierność Chrystusowi, Jego Krzyżowi i Ewangelii.
Razem z nim wznosimy dzisiaj serca do Maryi i mówimy: Totus tuus
– jestem cały Twój Maryjo. Mówimy tak do Matki Bożej Bolesnej, która na
Golgocie obok krzyża Jezusowego wiernie stała. Była zawsze pierwszą i
najdoskonalszą uczennicą swego Syna, towarzyszyła Mu wiernie od Zwiastowania aż
po krzyż na Kalwarii. Ona po macierzyńsku pomoże nam wytrwać w wierze
otrzymanej na chrzcie świętym, wbrew temu co proponuje nam dzisiaj świat. Ona
uczyni nas odważnymi apostołami dzieła nowej ewangelizacji, świadkami wiary
żywej, która oświecać będzie innym drogę do Chrystusa i Jego Najświętszego
Serca.
Trzeba
nam tylko całkowicie zaufać i oddać się Maryi, pozwolić się przez Nią
wychowywać i prowadzić.
Sługa
Boży Stefan Kardynał Wyszyński uczył:
„Mamy
w ojczyźnie naszej błogosławione doświadczenia dziejowe, które nakazują nam
ufać i we wszystkim zawierzać Matce Chrystusowej, Matce Kościoła i naszego
narodu”.
Naród
Polski od początku, od chrztu Mieszka I w 966 roku, związał się z Maryją. „Bogarodzico,
Dziewico… To ojców naszych śpiew” – przypomina Juliusz Słowacki.
W
naszych ojczystych dziejach jednym z najbardziej wymownych znaków tej wspólnej
drogi z Maryją był zawsze szkaplerz święty – znak czułej i troskliwej opieki
Królowej Karmelu w naszej ziemskiej wędrówce do Niebieskiej Ojczyzny.
W
roku 1396 święta królowa Jadwiga sprowadziła karmelitów z Pragi czeskiej do
Krakowa i ofiarowała im kościół wybudowany na przedmieściu zwanym Garbary,
później noszącym nazwę Piasek. Ona, jako pierwsza, przyjęła z ich rąk brązową
szatę Maryi, a potem jej mąż król Władysław Jagiełło, rycerstwo i lud.
Przypominają o tym dwa portrety królewskiej pary okrytej szkaplerzem,
umieszczone na klasztornych krużgankach u Ojców Karmelitów w Krakowie.
Józef
Makłowicz w książce zatytułowanej „Przykłady ojczyste” podaje opis
następującego zdarzenia: Król Władysław Jagiełło w czasie drogi był świadkiem
gwałtownej burzy. Przerażony truchlał za każdym ukazaniem się błyskawicy.
Chwytał wtedy za swój szkaplerz i błagał Maryję o ratunek. W pewnej chwili
piorun uderzył w powóz królewski. Woźnica padł nieżywy, a król ogłuszony
również się przewrócił. Podbiegli ludzie z jego dworu, którzy jechali w
dalszych powozach. Zobaczyli króla nieprzytomnego, kurczowo trzymającego się za
swój szkaplerz. W ten sposób Matka Boża ocaliła życie swego wiernego czciciela.
Obecni tam ludzie byli szczerze przekonani, że była to niezwykła łaska Boża za
przyczyną Maryi.
Z
tym szkaplerzem Maryi na piersiach szedł potem Władysław Jagiełło do
zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem w dniu 15 lipca 1410 roku, a więc w wigilię
święta Matki Bożej z Góry Karmel, zwanego tez potocznie świętem Matki Bożej
Szkaplerznej.
Spośród
wiernych Szkaplerzowi władców polskich wsławił się także Jan III Sobieski,
który w 1683 roku spieszył z odsieczą do Wiednia, aby ocalić chrześcijańską
Europę i potwierdzić z mocą, że Polska jest semper fidelis łasce Chrztu
przyjętego przez Mieszka w 966 roku.
Brązową szatę Maryi nosili szlachcice, mieszczanie i
chłopi; rycerze, powstańcy i żołnierze. Z czasem nabożeństwo do Matki Bożej
Szkaplerznej stało się tak powszechne, że powstało nawet przysłowie: „Szkaplerz
noś, na różańcu proś”.
Jan Matejko malując obraz pt. „Rejtan”, zawiesił
szkaplerz na szyi posła sprzeciwiającego się rozbiorom, gdyż inaczej nie mógł
sobie wyobrazić prawdziwego Polaka i obrońcy Ojczyzny.
Szkaplerz nosiło wielu wielkich Polaków, wielu
świętych naszego Narodu, m.in. św.
brat Albert Chmielowski i św. Jan Paweł II.
Ks.
Biskup Kazimierz Górny zwracając się do Czcicieli Matki Bożej Szkaplerznej
powiedział:
„Pod
płaszczem Maryi możemy bez lęku podążać za Chrystusem. Tu także odkrywamy
korzenie naszej chrześcijańskiej i polskiej tożsamości. Polska żyje, bo siłą
przetrwania i odzyskania niepodległości była wiara, była modlitwa, było
nabożeństwo do Najświętszej Panny oraz świadomość potężnej i niezwykłej mocy
ideału: BÓG – HONOR – OJCZYZNA. Dziękujemy Matce Najświętszej za opiekę, za
wspaniałych świadków miłości Boga i Ojczyzny, duchownych i świeckich, których
rzesza jest niezliczona”.
O
tym wielkim dziedzictwie wiary i miłości Ojczyzny, pragniemy sobie przypomnieć
przy Oborskiej Stacji Jubileuszu 1050 – lecia Chrztu Polski.
To
dziedzictwo jest podejmowane tutaj wraz ze szkaplerzem Matki Bożej przez
kolejne pokolenia Polaków. Ktoś powiedział: „Mój stary sukienny Szkaplerz jest
mi herbem, szatą i zbroją. Całując go, całuję ręce niebieskiej Matki”.
O
tym wszystkim pragniemy sobie przypomnieć w Oborach w dniu 16 lipca obchodząc
uroczysty odpust Matki Bożej Szkaplerznej i zarazem 40 – rocznicę koronacji
Cudownej Figury Matki Bożej Bolesnej dokonanej przez Prymasa Tysiąclecia
Kardynała Stefana Wyszyńskiego 18 lipca 1976 roku.
Tak
jak nasi przodkowie pragniemy stanąć razem z Matką Bolesną pod krzyżem
Chrystusa, aby wyznać ustami i potwierdzić naszym życiem, że Polonia semper
fidelis est. Pociągnięci świadectwem pokoleń, umocnieni przykładem wiernych
synów Kościoła i Ojczyzny, oddajmy się całkowicie pod płaszcz macierzyńskiej
opieki Królowej Karmelu. Niech nam o tym nieustannie przypomina brązowy
szkaplerz spoczywający na naszych piersiach. Bądźmy apostołami tego maryjnego
znaku w naszych rodzinach, parafiach i całej Ojczyźnie. Obudźmy w sobie to
szlachetne i miłe Bogu pragnienie: „Polska pod płaszczem Maryi”. Z Jej
macierzyńską pomocą zachowamy wierność naszemu chrzcielnemu przymierzu z Bogiem
i przekażemy dziedzictwo wiary następnym pokoleniom.
Drodzy
bracia i siostry! Mówiąc „Polska pod płaszczem Maryi” myślimy o tej wielkiej
Rodzinie Rodzin, jaka jest Naród Polski, myślimy o wszystkich naszych Rodakach
żyjących w kraju i na emigracji.
Aylesford
i Obory, to dwa sanktuaria Maryjne, które od początku swego istnienia związane są
z zakonem karmelitów i z propagowanym przez braci nabożeństwem szkaplerznym. To
pierwsze sanktuarium znajduje się w Anglii, niedaleko Londynu, a to drugie na
naszej ojczystej ziemi, ok. 50
km od Torunia (w diecezji płockiej). Corocznie w
pierwszą niedzielę września do Aylesford pielgrzymuje Polonia z różnych stron
Wysp Brytyjskich. Od 63 lat to miejsce łączy wszystkich Polaków żyjących w
Anglii i Walii, łączy różne pokolenia polskich emigrantów, łączy pod macierzyńskim płaszczem Maryi. Przy
relikwiach św. Szymona Stock umieszczono obraz Czarnej Madonny z Jasnej Góry,
który jeszcze bardziej jednoczy serca wszystkich Polaków, gromadzących się w
murach starodawnego klasztoru ojców karmelitow. Ta Narodowa Pielgrzymka Polaków
do Aylesford stała się inspiracją do zorganizowania
takich spotkań na ojczystej ziemi w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach.
Opatrzność Boża posłużyła się pewna osobą, która spotkałem podczas pielgrzymki
do Medjugorie. Usłyszałem od niej: „Ojcze, może warto, aby takie spotkania jak
w Aylesford zorganizować także w Oborach”. I tak w roku 2000 zrodziły się
Ogólnopolskie Spotkania
Rodziny Karmelitańskiej, znane także jako Ogólnopolskie Wieczerniki Królowej
Pokoju. Wierzę, że te spotkania Rodaków i te dwa karmelitańskie sanktuaria
kultu Matki Bożej Szkaplerznej w szczególny sposób łączą serca wszystkich
Polaków żyjących w kraju i na emigracji. Te święte miejsca łączy także ich
urokliwe i ustronne położenie, sprzyjające wyciszeniu i spotkaniu z miłującym i miłosiernym
Bogiem na osobistej modlitwie. To miejsca, gdzie możemy wspólnie pod
opiekuńczym płaszczem Królowej Karmelu umacniać naszą chrześcijańską i narodową
tożsamość, naszą wierność łasce „nowego
życia w Chrystusie” otrzymanej w sakramencie chrztu świętego,
odnajdywać prawdziwą radość dzielenia się z innymi skarbem żywej wiary i
światłem Chrystusowej Ewangelii.
Prymas
Polski Abp Wojciech Polak w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. stanowiącej
centralny punkt 63. Pielgrzymki Polaków mieszkających w Anglii do karmelitańskiego
sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej w Aylesford, w dniu 6 września 2015 roku,
powiedział:
„Wdzięcznym
sercem, staję razem z Wami, Siostry i Bracia, w tym świętym maryjnym
miejscu. Niewątpliwie jest to szczególne miejsce, w którym Maryja, poprzez
objawienie angielskiemu karmelicie Szymonowi Stockowi, którego relikwie tu się
znajdują, potwierdziła swoją wyjątkową obecność pośród tego ludu. Widzialnym
znakiem Jej opieki jest karmelitański szkaplerz. Nam, Polakom, ta Jej obecność
tutaj pozwala myślą i sercem zwracać się ku Tej, którą Bóg dał narodowi
polskiemu jako przedziwną pomoc i obronę”.
II
Od
ponad czterech wieków pobożni pielgrzymi z różnych stron Polski przybywają do
stóp Oborskiej Matki i przyjmują Jej święty karmelitański szkaplerz.
Przybywają
dzieci komunijne w swoich śnieżnobiałych szatach, które ozdobione zostają
brązowym szkaplerzem opieki Królowej Karmelu. Przybywa młodzież maturalna,
prosząc by Maryja Szkaplerzna prowadziła ich w dorosłe życie. Przybywają
chorzy, którzy u Maryi Bolesnej znajdują pociechę, nadzieję i umocnienie do
dźwigania słodkiego jarzma krzyża Chrystusowego. Przybywają starsi,
przeżywający jesień życia prosząc, by Maryja była im Matką Miłosierdzia w ich
ostatniej godzinie i gwiazdą przewodnią pewnie prowadzącą do portu zbawienia
wiecznego. Często przyjmują szkaplerz całe rodziny, dziadkowie, rodzice i
dzieci. Piękny to widok!
Pewna
święta Karmelu pisze: „Jak dobrze jest być w tym Domu Maryi, pod Jej płaszczem,
pod Jej spojrzeniem, doznając Jej miłości!”.
Drodzy
bracia i siostry! Warto, abyśmy postawili sobie pytanie: Co to znaczy nosić
szkaplerz Maryi na piersiach, o czym ma nam przypominać ta brązowa
karmelitańska szata?
Pewna
17 – letnia dziewczyna z Rosji mieszkająca w małej wiosce k. Irkucka, kilka lat
temu nawiedziła Oborskie Sanktuarium i przyjęła szkaplerz Matki Bożej. Całując
ze wzruszeniem brązową szatę Maryi powiedziała: „Jestem taka szczęśliwa, jak w
dniu, kiedy przyjęłam Chrzest Święty, gdy miałam 11 lat”.
Drodzy
Moi! Te słowa młodej neofitki z dalekiej Syberii są bardzo wymowne.
Obchodzony
w tym roku Jubileusz 1050 – lecia Chrztu Polski to wspaniała okazja, aby praktykowane
przez wielu z nas nabożeństwo szkaplerzne jeszcze bardziej związać z łaską
„nowego życia w Chrystusie” otrzymaną na chrzcie świętym i zobowiązaniami
przyjętymi w tym sakramencie.
Bł.
ks. Michał Sopoćko, wielki apostoł Miłosierdzia Bożego, powiedział:
„Chrzest
św. był dla mnie pocałunkiem, przez który Bóg przyjął mnie za przybrane dziecko
swoje i wcielił do Kościoła – do królestwa swojego. Odtąd mam prawo nazywać
Boga Ojcem, a Kościół matką moją, ale zarazem mam obowiązek nosić przykazania
Jego w sercu swoim i stosować się do nich jak najwierniej”.
Matka Boża okrywa nas swoim brązowym
szkaplerzem, by nieustannie przypominał nam duchową szatę łaski uświęcającej,
otrzymaną na chrzcie, naszą godność przybranych dzieci Bożych.
Pięknie i obrazowo wyjaśniał to
św. Jan Paweł II w improwizowanym przemówieniu do młodzieży podczas wizytacji
parafii p.w. Matki Bożej Szkaplerznej w Mostacciano pod Rzymem 15 stycznia 1989
r. Wychodząc od faktu, że szata szkaplerzna jest darem Matki Jezusa dla nas, i
stwierdzając, że Maryja, Dziewica Karmelu, troszczy się - podobnie jak każda
ziemska matka - także o odzienie swoich dzieci, Papież pytał: "A może
dzieci potrzebują jakiejś szczególnej szaty, czegoś więcej niż zwykłe
odzienie?". I równocześnie odpowiadał: "Tak, oczywiście! I właśnie
Ona, Dziewica Karmelu, Matka szkaplerza świętego, mówi nam o swej
macierzyńskiej trosce, o swym zatroskaniu o nasze odzienie; o nasze odzienie w
sensie duchowym, którego szkaplerz jest symbolem, o odzianiu nas łaską Bożą i o
wspomaganiu nas, aby zawsze była białą ta szata, którą - jak wiemy -
otrzymaliśmy podczas chrztu świętego. Ta biała szata jest symbolem owej
duchowej szaty, w którą została przyobleczona nasza dusza - szaty łaski
uświęcającej". Namiestnik Chrystusa zachęcał młodzież do zatroskania o to,
"aby ta szata duchowa była coraz piękniejsza, aby nie została nigdy
splamiona i nie musiała być naprawiana". "Współpracujcie - mówił Jan
Paweł II - z tą dobrą Matką, Matką szkaplerza świętego, która dba bardzo o
wasze szaty, a szczególnie o tę szatę, którą jest łaska uświęcająca w duszach
Jej dzieci".
Jeden z młodych pielgrzymów
nawiedzających oborskie sanktuarium napisał: „Drogi Ojcze, piszę bo chce się
podzielić moją radością. Niedawno w moim życiu stały się dwa cuda - odnowienie
wiary i wyrwanie się z nałogu. To dzięki Maryi powstałem z upadku. Ona
podniosła mnie, wzięła pod rękę i zaprowadziła do swojego Syna. Jak potężną mamy
Pośredniczkę w Niebie! Chwała Panu za to, że dał nam Maryję za Matkę! Maryjo,
Ty nas nigdy nie opuszczasz, dziękuję Ci za Twój Szkaplerz, który przyjąłem w Oborach. W nałogu
trwałem 2,5 roku. Postanowiłem pójść do spowiedzi. Modliłem się do Ducha Świętego,
żeby mi pomógł wszystko szczerze wyznać. Rozpocząłem walkę z nałogiem. Szkaplerz
dodawał mi otuchy. Częsta spowiedź i Eucharystia dawały mi moc. Maryja pomagała mi
pokonać szatana. (…) Teraz trwam w czystości już drugi miesiąc. Często jeszcze dopadają
mnie pokusy, momenty zwątpienia. Wtedy całuję szkaplerz i mówię: ,,Maryjo pomóż
mi stać, na straży mojej czystości”. (…) Jakie to szczęście, że mamy Maryję! W moim
życiu panuje światłość, którą jest Bóg. Mam 16 lat i chcę związać swoje życie z Panem. Chcę
służyć Jezusowi i jego Matce”.
Drodzy
bracia i siostry! Szkaplerz jest znakiem macierzyńskiej opieki i pomocy Maryi
na drodze naszego zbawienia, ale zakłada naszą aktywną współpracę z Bogiem,
walkę z grzechem i tym wszystkim co oddala nas od Chrystusa i Jego Ewangelii.
A
zatem, „jeżeli noszę szkaplerz na szyi, to ten szkaplerz mi nieustannie
przypomina o moich obowiązkach chrześcijańskich. Za każdym razem kiedy go
dotknę, poczuję, przypomina mi, że jestem dzieckiem Bożym, dzieckiem Maryi. A
gdybym zszedł na drogę grzechu, kiedy znajdę się na krawędzi grzechu, to
szkaplerz jest dla mnie wyrzutem sumienia, mówi: stój, zatrzymaj się, dalej nie
można. Jakże często szkaplerz chroni mnie przed grzechem. W tym tkwi siła
szkaplerza, siła tego znaku. Dlatego w ciągu wieków uświęciło się tylu ludzi
noszących szkaplerz.
Mówi
się, że ludzką rzeczą jest upaść, szatańską rzeczą trwać w upadku, a
chrześcijańską rzeczą powstawać z upadku. Może być i tak, że człowiek noszący
szkaplerz upadnie, może nawet zgrzeszy ciężko. Jednak nie wierzę, żeby ktoś,
kto nosi szkaplerz, nie podniósł się z upadku, by trwał w okazji do grzechu. Matka
Boża na to nie pozwoli. Bo prędzej czy później albo taki człowiek zerwie
szkaplerz z szyi, odrzuci go od siebie lub schowa, i dalej będzie brnął w
grzechu, albo porzuci grzech, pójdzie do spowiedzi, pojedna się z Bogiem i
będzie żył w łasce Bożej” (o. Benedykt Belgau OCD).
29
– letni Piotr z Warszawy napisał:
„Pragnę
podziękować Matce Bożej Bolesnej za to, że zajęła się mną zniewolonym
narkotykami. Przez 6 lat zażywałem heroinę, byłem w niemocy. Podnosiłem się i
upadałem.
Otrzymałem
łaskę z Nieba - pragnienie pojechać na pielgrzymkę do Matki Boskiej Bolesnej,
na którą wybierała się moja Mama. Uradowałem się bo było dla mnie miejsce w
autokarze.
Gdy
znalazłem się przed Oborską Pietą ogarnęło mnie wzruszenie, odczułem, że Matka
Boża bierze mnie na Swoje kolana i przytula do Swego Serca. Zrozumiałem, że
Matka Boża pragnie mi pomóc wyzwolić się z sideł zła. Przystąpiłem do
Sakramentu Spowiedzi Świętej i z radością przyjąłem Szkaplerz Święty. (…)
Dziękuje
Ci Matko że pomogłaś i pomagasz mi, prowadzisz do Jezusa przez Sakrament
Pokuty, który jest moim uzdrowieniem. Stajesz na drodze mojej codzienności
poprzez życzliwych wspomagających mnie ludzi, którzy ratują mnie od zagłady
ciała i duszy.
Pragnę
podziękować Matce Bożej za Jej opiekę, wyprowadzenie z nałogu i czuwanie
nade mną. Jestem wolnym człowiekiem, Twoim dzieckiem Maryjo”.
Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Karmelu! To właśnie tutaj, pod
płaszczem Maryi możemy na nowo odkryć to, o czym, tak pięknie napisał papież
Franciszek:
„Mamy
Matkę, której oczy są czujne i dobre jak oczy Syna; Jej macierzyńskie serce
jest pełne miłosierdzia, jak On; Jej ręce chcą pomagać, jak ręce Jezusa, które
łamały chleb dla łaknących, które dotykały chorych i ich uzdrawiały. Napełnia
nas to ufnością i otwiera na łaskę i miłosierdzie Chrystusa”.
Nasza
Niebieska Matka nieustannie pomaga nam odzyskać i zachować godność dziecka
Bożego otrzymaną na chrzcie świętym.
W istocie szkaplerz Maryi
spoczywający na naszych piersiach ma nam nieustannie przypominać słowa, które
wypowiada kapłan do nowo ochrzczonych: „Wy wszyscy, którzy przyjęliście chrzest
przyoblekliście się w Chrystusa”. To właśnie dokonało się w dniu naszego
chrztu i stało się zadaniem na całe życie.
To jest największe pragnienie
Maryi – abyśmy się przyoblekli w Chrystusa, aby On żył w nas, coraz pełniej,
coraz doskonalej przez miłość Jego w nas, przez naszą wierność Jego Ewangelii.
Prośmy
dzisiaj Maryję, Matkę Bolesną, stojącej wiernie pod krzyżem Syna, aby pomogła
nam dochować wierności przyrzeczeniom złożonym Bogu na chrzcie świętym. Prośmy
o to dla każdego z nas i dla wszystkich dzieci Narodu Polskiego.
Adam,
młody pielgrzym z Kużawki nad Bugiem, napisał niedawno:
„W
sierpniu 2014 roku, tradycyjnie pielgrzymowałem pieszo do Matki Bożej na Jasną
Górę. Na tej pielgrzymce chodzę z krzyżem. [Domyślamy
się, że ten młody chłopak udzie na czele pielgrzymiej kolumny niosąc krzyż w
swoich rękach] Jeden długi etap pielgrzymki był poświęcony rozważaniu o
szkaplerzu karmelitańskim. To rozważanie prowadziły siostry karmelitanki.
Słuchałem uważnie i zrozumiałem, że Matka Boża chce być ze mną na zawsze. Na
koniec dostałem od sióstr książkę pt. „Dar Mojej Matki” – rozważania o
Szkaplerzu. Po przeczytaniu tej ksiązki postanowiłem poprosić ojca karmelitę w
Oborach o nałożenie mi brązowej szaty Maryi.
Na
to trzecie spotkanie z Matką Bożą Bolesną w Oborach w październiku 2014 roku
czekałem z niecierpliwością. Byłem już gotowy przyjąć szkaplerz święty. Po
przyjęciu brązowej szaty Maryi byłem dumny i szczęśliwy. Pozostałem wierny
Szkaplerzowi i jest on moją siłą. Pięć miesięcy później miałem straszny wypadek
samochodowy. Zostało mi dane nowe życie, zrozumiałem, że należę już całkowicie
do Matki Bożej Szkaplerznej”.
Drodzy bracia i siostry! Niech Jej święta karmelitańska szata
zdobiąca dniem i nocą nasze piersi nieustannie nam przypomina: Jestem
chrześcijaninem, uczniem Chrystusa i dzieckiem Maryi.
Przykładem
może być dla nas 18 – letnia Angelika, tegoroczna maturzystka, która od kilku
lat wspólnie z rodzicami nawiedza Oborskie Sanktuarium. Tutaj, jak mówi
znajduje swój drugi dom. Podczas naszej comiesięcznej Eucharystii z modlitwą o
uzdrowienie czyta zawsze Słowo Boże zapisane alfabetem Braille'a (czyt.
Brajla). W Wielki Poniedziałek 21 marca br. otrzymałem jej niezwykłe świadectwo,
którym dzielę się z wami z radością. Angelika pisze:
„Jezus
jest dla mnie Kimś bardzo ważnym. Jest moim Przyjacielem, zawsze mogę się do
niego zwrócić, odnajduję sens życia, przy Jezusie. Dzięki wierze nie załamałam
się, kiedy 8 lat temu straciłam wzrok. Stało się to nagle - z dnia na dzień. Ze
wzrokiem miałam problem od urodzenia. Widziałam na oba oczy, na lewe – lepiej
na prawe - gorzej. W szkole funkcjonowałam
tak jak moi rówieśnicy. Wzrok mój zaczął się pogarszać kiedy w piątej
klasie kolega niechcący uderzył mnie
plecakiem w głowę. Wtedy odwarstwiła mi się siatkówka w lewym oku, które
było okiem lepiej widzącym. Od tamtej chwili wzrok mój zaczął się pogarszać.
Moja mama zauważyła, że coś dzieje się niedobrego. Zorientowała się, po moich
notatkach zapisywanych w zeszytach,
gdzie jedno zdanie zajmowało mi dwie strony, nie potrafiłam odczytać tekstu
napisanego przez siebie. Wchodziłam na szklane drzwi nie widząc, że one tam są.
Udałam się do lekarza prowadzącego do Międzylesia, który stwierdził, że
wznowiła się toxoplazmoza. W tym samym czasie dowiedziałam się, że mam guza
jajnika prawego. Dzięki Bogu, był to guz niezłośliwy. Ważnym wydarzeniem w moim
życiu było przyjęcie Szkaplerza w Sanktuarium
Matki Bożej Bolesnej w Oborach, z którym nie rozstaję się nigdy – Matka
Boża towarzyszy mi przez cały czas. Do Obór pielgrzymuję przynajmniej raz w
miesiącu – najczęściej jest to druga niedziela miesiąca, wtedy jest odprawiana
msza święta w intencji chorych i czytam w brajlu Słowo Boże. Wtedy czuję się, że
jestem potrzebna. U Matki Bożej otrzymuję
siłę do zmagania się z moimi trudnościami. Czuję opiekę Matki Bożej, wierzę, że gdy nie ma przy mnie
moich rodziców – to prowadzi mnie właśnie Ona. Cztery lata temu wracałam z tatą
z Częstochowy, mieliśmy wypadek nic nam się nie stało – jestem przekonana, że
wtedy Matka Boża czuwała nad nami. Na mojej drodze spotykam dużo życzliwych
osób, którym jestem wdzięczna za każdą pomoc. Bóg naprawdę działa w moim
życiu i pomaga, dlatego warto być z
Jezusem. Dziękuję Ci Jezu”.
Drodzy
bracia i siostry!
Ze
wzruszeniem wsłuchujemy się w to piękne świadectwo wiernego dziecka Matki Bożej
Bolesnej i prawdziwego świadka zmartwychwstałego Chrystusa. Także i my
całkowicie zawierzmy Jezusowi i bądźmy świadkami Jego czułej miłości i
bliskości wobec wszystkich ludzi, a szczególnie wobec młodych spragnionych
prawdziwej przyjaźni, szukających sensu i radości życia, wobec chorych i
ubogich, strapionych i opuszczonych, zranionych słabościami i nałogami, wobec
tych, którzy tracą nadzieję.
Razem
z Maryją Szkaplerzną pomóżmy im odnaleźć się w miłosiernych ramionach
Zbawiciela i powiedzieć Mu: Jezu, ufam Tobie! Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
|