Umiłowani
w Chrystusie Panu, bracia i siostry, pełni radości przybywamy dzisiaj do
Oborskiego Karmelu, aby uczcić Maryję w tajemnicy Jej Niepokalanego Poczęcia.
Pozwólcie,
że rozpocznę od przywołania świadectwa, które Ojciec Emilien Tardif MSC (1928
-1999), kanadyjski misjonarz głoszący Ewangelię i posługujący modlitwą o
uzdrowienie na cały świecie, umieścił w jednej ze swoich książek.
„Dzień
ewangelizacji dobiegł kresu. Podczas końcowej Eucharystii w której brało udział
15 tys. osób, pewna ośmioletnia dziewczynka, niewidoma od urodzenia, zaczęła
krzyczeć: Widzę! Widzę! Wszyscy Ją otoczyli, ona zaś zapytała wtedy: Która to
moja mama? Rozwarte ramiona, zapłakane oczy oraz matczyny uśmiech dały
odpowiedź. Wtedy ukryta w ramionach matki, dziewczynka, wykrzyknęła
podniesionym głosem: Och, mamusiu, to ty jesteś taka piękna!”
Drodzy
bracia i siostry!
My
także, tak jak to dziecko pragniemy dzisiaj oczami wiary wpatrywać się pogodne
oblicze Naszej Niebieskiej Matki i wołać do Niej wraz ze wszystkimi dziećmi
Kościoła: „Tota pulchra – Cała piękna jesteś Maryjo!”.
„Płaczę
z radości na myśl, że ta pogodna i promienna Istota, Maryja, jest moją Matką.
Cieszę się z Jej piękności, jak dziecko kochające swą matkę... ” – wyznaje jedna z błogosławionych
karmelitanek.
Drodzy
bracia i siostry!
Maryja,
Nasza Niebieska Matka, jest piękna pięknością Boga, pełnią Jego łaski, Jego
miłości. „Od pierwszej chwili swego
poczęcia (…) została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu
pierworodnego”. Taką pozostała na zawsze, tzn. nigdy nie dotknęła Jej
najmniejsza zmaza grzechu. Dlatego w Lourdes powie o sobie: „Jam jest Niepokalane Poczęcie”.
Najmilsi
bracia i siostry!
Piękna
Pani przychodzi nam z pomocą, Jej uśmiech zwycięża smutek grzechu, Jej pokora
depcze pychę szatana.
Pewien
kapłan podczas sprawowania posługi egzorcysty zmusił szatana do wygłoszenia
pochwały Maryi. Zapytał go: Dlaczego się tak boisz, kiedy wzywam Dziewicę
Maryję? Usłyszał taką odpowiedź za pośrednictwem opętanej: Ponieważ
jest to najpokorniejsze stworzenie ze wszystkich, a ja jestem pyszny. Jest
najbardziej posłuszna, a ja jestem najbardziej zbuntowany. Jest najczystsza, a
ja jestem najbardziej splugawiony. Jest jedynym stworzeniem, które może mnie
zwyciężyć całkowicie, ponieważ nie została nigdy dotknięta nawet najmniejszym
cieniem grzechu.
Podczas
jednego z objawień Matki Bożej w Lourdes św. Bernadeta zauważyła, że w grocie
przeszkadzały jej dziwne, wręcz zaskakujące odgłosy. Wydawało się, że dobiegają
z rzeki. Odbijały się echem, wywołując następne. Słychać też było liczne
pytania, a nawet swary i krzyki, jakby zebrał się tam poruszony czymś tłum.
Ponad te chaotyczne głosy wybijał się wściekły, zatrważający krzyk: „Uciekaj!
Uciekaj!”. Bernadeta uznała, że to wezwanie skierowane było nie tyle do niej,
co raczej do „młodej panny w bieli”, która objawiła się jej oczom. Wystarczyło
jednak, by Świetlista Pani zwróciła wzrok ku miejscu, z którego dobiegały owe
głosy, a w Jej spojrzeniu tyle było władczości i mocy, że głosy zaraz umilkły.
Drodzy
bracia i siostry!
Z
Księgi Rodzaju dowiadujemy się, że po upadku w Raju pierwszych rodziców Bóg
powiedział do węża: „Wprowadzam nieprzyjaźń miedzy ciebie a Niewiastę,
pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo Jej. Ona zmiażdży ci głowę…” (Rdz
3,15 Wlg).
Kto
więc jest Jej nieprzyjacielem? –
pyta święty Maksymilian Kolbe. I równocześnie odpowiada: To wszystko, co
skalane, co nie prowadzi do Boga, co nie jest miłością, to wszystko, co
pochodzi od węża piekielnego, czy kłamstwa i on sam, więc wszystkie nasze wady,
wszystkie winy. Prośmy Ją, by nam dała moc przeciwko nim. Maryja: oto Ta,
której bezwarunkowo potrzebujemy.
Święty
Rycerz Niepokalanej
daje nam taką radę:
Staraj się zachować sumienie czyste; czuwaj, byś nie
upadł, a w razie upadku - byś nie zwlekał z powstaniem. Ona cię ustrzeże od
upadku, jeżeli Jej zaufasz, a sobie wcale ufać nie będziesz i ze swej strony
zrobisz, co możesz, przy Jej pomocy, by nie upaść.
Ilekroć
odrzucamy grzech, przywiązanie do grzechu, stajemy się do Niej podobni.
Wzrastając w miłości Bożej i naśladując cnoty Maryi stajemy się piękni, jak
Ona, Niepokalana.
Drodzy
Moi! Maryja jest
piękna, ponieważ zawsze w posłuszeństwie wiary mówi Bogu „Tak”, ponieważ Jej wola
jest zawsze doskonale zjednoczona z wolą Boga. „Oto Ja Służebnica
Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego” – odpowiedział na słowa zwiastowania
Archanioła Gabriela. „Fiat voluntas Tua” – „Bądź wola Twoja” – mówiła Bogu
zawsze i we wszystkim.
Ona
jest ludzkim zwierciadłem Boga, w którym Bóg przegląda się z radością,
rozpoznając w nim nieskażony obraz i podobieństwo swoje.
Niepokalana,
Matka najpiękniejszego z synów ludzkich, Matka naszego Pana i Odkupiciela, nieustannie
przychodzi nam z pomocą, aby przywrócić w nas to Boże piękno, istot ludzkich
stworzonych na obraz i podobieństwo Boże, stworzonych z miłości i do
miłości.
„Maryjo,
dlaczego jesteś taka piękna?” – zapytali się widzący podczas jednego z objawień
Matki Bożej w Medjugorie. A Ona z łagodnym uśmiechem odpowiedziała: „Drogie
dzieci jestem piękna ponieważ kocham, wy też kochajcie, wtedy i wy będziecie
piękni”.
Maryja
przypomina, że tym, co odbiera prawdziwe piękno serca i duszy w każdym z nas,
jest grzech. Grzech pojawia się wtedy, gdy pyszny człowiek, zwiedziony przez
starodawnego węża, mówi Bogu: „Nie”, gdy sprzeciwia się woli miłującego Ojca i
Jego przykazaniom.
Maryja,
pokorna służebnica Pana, swoim posłuszeństwem naprawiła nieposłuszeństwo Ewy. Zgodę
wyrażoną podczas Zwiastowania (Łk 1,38), zachowała wiernie u stóp krzyża na
Golgocie (J 19,25).
Papież
Franciszek w rozważaniu poświęconym Niepokalanej powiedział:
„Jak „nie” u początków zamknęło przejście
człowieka do Boga, tak „niech mi się stanie” Maryi otworzyło drogę Bogu między
nami. Jest to najważniejsze „tak” w historii, pokorne „tak”, które obala
naznaczone pychą pierworodne „nie”, wierne „tak” leczące nieposłuszeństwo,
dyspozycyjne „tak”, obalające egoizm grzechu”.
Drodzy
bracia i siostry!
Jakże
pięknie jest mówić zawsze „Tak” Bogu. Mówić Mu jak Maryja: „fiat voluntas Tua”.
„Na adwentowej drodze Bóg chce nas nawiedzić
i oczekuje na nasze „tak” – mówi papież Franciszek. Pomyślmy, jakie „tak” powinienem dziś powiedzieć Bogu, pomyślmy, warto,
a znajdziemy głos Boga w naszym wnętrzu, który o coś nas prosi. Jeden krok
naprzód: „Wierzę w ciebie, ufam Tobie, kocham Ciebie; niech się spełni we mnie
Twoja wola”. Owe „tak”. Szczodrze i z ufnością, podobnie jak Maryja,
wypowiedzmy dzisiaj, każdy z nas, to osobiste „tak” Bogu”.
Maryja
ciągle spieszy nam z pomocą, jako Matka naszej duchowej odnowy i uczy nas mówić
zawsze „tak” wobec Bożej woli, wobec Bożych przykazań i wymagań Ewangelii
Chrystusowej.
Pomaga
nam odzyskać duchowe piękno umiłowanych dzieci Bożych. Wszędzie, gdzie się
objawia wzywa do pokuty i nawrócenia, pragnie byśmy byli szczęśliwi razem z Nią
i piękni jak Ona.
Św.
Bernadeta z Lourdes pisze: Pani
poleciła mi napić się wody ze źródła. (…) Zachęciła także, abym się obmyła w
źródle i abym się modliła o nawrócenie grzeszników.
W
Lourdes nad kranami z wodą umieszczono napis: Umyj twoją twarz, napij się
tej wody i proś Boga, aby oczyścił twoje serce.
Najmilsi
bracia i siostry, zbliżmy się z ufnością do źródła miłosierdzia Bożego, które
wskazuje nam Najświętsza Dziewica. Klękając przy kratkach konfesjonału pokornym
i skruszonym sercem wołajmy do Pana: Obmyj
mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego (por. Ps 51).
Ks. Michel Baute, kapelan lourdzkiego
sanktuarium, mówi: „Najcięższą chorobą prowadzącą do śmierci nie jest rak
czy AIDS, ale grzech ze wszystkimi jego konsekwencjami. W Lourdes, w kaplicy
Spowiedzi i Pojednania, mają miejsce największe cuda i uzdrowienia otrzymane
dzięki łasce Boga Miłości”.
Święty
Jan Maria Vianney, proboszcz z Ars, w jednym ze swoich kazań poświęconych
sakramentowi pojednania uczył: „Kiedy
człowiek popadnie w grzech śmiertelny, musi szukać pomocy u lekarza, jakim jest
kapłan, i musi zastosować lekarstwo w postaci spowiedzi. (…) Jak to dobrze, że
mamy w zasięgu ręki sakrament leczący rany duszy”.
Jak
słusznie zauważa bł. ks. Michał Sopoćko: „Dotkliwszą
niż choroba ciała jest choroba duszy, a wyrzuty sumienia przewyższają nieraz
wszelkie cierpienia fizyczne. (…) Chrystus Pan podał nam cudowny środek na tego
rodzaju chorobę duszy, a jest nim sakrament pokuty. "Idź w pokoju i nie
grzesz więcej" - słyszy chory grzesznik z ust zastępcy Chrystusa. Jakież
to błogie słowo, wyrażające nieskończone Miłosierdzie Boże. Na samo wspomnienie
o tym serce się rozpływa, łzy stają w oczach, a błogie uczucie przejmuje duszę
człowieka. Prawdziwie to zdrój chorych i cierpiących. Lekarze stwierdzają
poprawę zdrowia u chorego po odbytej spowiedzi”.
Drodzy
Moi! Maryja, nasza Niepokalana Matka zawsze wskazuje nam Źródło Bożego
Miłosierdzia, Ona zawsze prowadzi nas do Jezusa Niebieskiego lekarza, który w
osobie kapłana czeka na nas przy kratkach konfesjonału, aby nas uzdrowić i
przywrócić piękno dziecka Bożego.
Henryk Lasserre
w książce „Niepokalana z Lourdes” opisuje świadectwo swego
nawrócenia i uzdrowienia:
„Zapisane
przez okulistę środki nic nie pomagały – pisze. Stan moich oczu
pogarszał się coraz bardzie i pomimo oszczędzania ich, pomimo, że
całkowicie zaprzestałem czytania i pisania, zacząłem widzieć
wszystko jak przez mgłę pokrytą czarnymi plamami. Po pewnym
czasie mój przyjaciel powiedział: Będąc na twoim miejscu
poszedłbym do spowiedzi i napisałbym do Lourdes z prośbą o przysłanie wody ze
źródła.
- Sam
pisać nie możesz – dodał – ale podyktuj mi, a ty tylko podpiszesz. List do
proboszcza w Lourdes został wysłany jeszcze tego samego wieczora. Po
kilku dniach, otrzymałem z poczty małą skrzyneczkę. Była w niej
butelka z wodą i mała Książeczka, której tytuł z trudem
odcyfrowałem, z opisem objawień w Lourdes. Pogrążony w myślach, klęknąłem przy
łóżku. Dawno nie odmawiane pacierze znalazły się na moich ustach, a z serca
popłynęła gorąca, pokorna prośba.
Z
ust wyrwała mi się modlitwa: „Boże wszechmogący, odpuść mi grzechy! A Ty,
Bogarodzico, ulituj się nade mną! Usuń ślepotę mej duszy i mych oczu!”. Uczułem
przypływ gorącej i silnej wiary… odkorkowałem butelkę… ulałem na spodek wody
i zamoczywszy w niej chusteczkę, przetarłem nią natychmiast czoło i
oczy. Wszystko to razem trwało niecałą minutę. Któż zdoła sobie zdać sprawę z
uczucia, jakiego doznałem? Nie potrafię określić tego słowami: było to
uczucie radości, graniczącej nieomal z przerażeniem. Ledwie dotknąłem
zwilżoną chusteczką powiek i otworzyłem oczy, wisząca nad nimi mgła rozwiała
się błyskawicznie bez śladu! Dzień był jasny, przedmioty wyraźne, widziałem
najdrobniejsze szczegóły, tak jak przed rokiem. Uleczenie to było zupełnie
nagłe, Nie wierzyłem własnym zmysłom. Myślałem, że śnię. Ukląkłem ponownie i
dziękowałem Bogu. „Jestem uleczony! Jestem uleczony!” – powtarzałem
sobie nieustannie nie mogąc opanować radości i sięgnąłem po
książeczkę, którą mi przysłano z Lourdes. Czytałem znakomicie, jak dawniej.
Z mego kalectwa nie pozostało ani śladu. Przeczytałem bez odpoczynku 104 strony
i gdy na 105 zamknąłem książkę to dlatego, że zapadł zmrok.
Pierwszym
człowiekiem, który nazajutrz rano dowiedział się o łasce mego uzdrowienia był
w konfesjonale ks. Fernand”.
15
września 2008 roku, we wspomnienie Matki Bożej Bolesnej, papież Benedykt XVI
spotkał się w Lourdes z chorymi.
Podkreślał, że przy Grocie Massabielskiej Niepokalana Dziewica ukazała
czułość Boga wobec cierpiących.
Ojciec
Święty nawiązując do „łagodnego uśmiechu”
jakim Niepokalana Dziewica obdarzyła 14 – letnią Bernadetę, powiedział:
„Ten
uśmiech, będący prawdziwym odbiciem Bożej serdeczności, jest źródłem niezłomnej
nadziei. (…) pojmujemy, że naszym jedynym bogactwem jest miłość, którą przynosi
nam Bóg, a która przechodzi przez serce Tej, która stała się naszą Matką”.
Jak
pięknie pisze pewien karmelita: „Uśmiech to sposób Jej mówienia (…). Maryja
ujawnia w nim całą głębię swego Niepokalanego Serca, swej matczynej miłości”.
Dlatego,
gromadząc się dzisiaj w Oborskim Sanktuarium przed obliczem Maryi, powtarzamy z
ufnością słowa młodziutkiej Bernadety: „O Moja Matko, przychodzę, aby w Twym
Sercu złożyć niepokoje mego serca i czerpać od Ciebie siłę i odwagę”.
Papież
Franciszek w Orędziu na XXII Światowy Dzień Chorego obchodzony tradycyjnie 11
lutego, czyli w liturgiczne wspomnienie NMP z Lourdes, napisał:
„Kiedy
z czułością zbliżamy się do tych, którzy potrzebują opieki, wnosimy
nadzieję i uśmiech Boga (…)
Abyśmy
mogli rozwijać w sobie czułość, nacechowaną szacunkiem i delikatną
miłością, mamy chrześcijański wzór, ku któremu możemy w sposób pewny
kierować nasze spojrzenie. Jest nim Matka Jezusa i nasza Matka,
wsłuchująca się w głos Boga i potrzeby oraz trudności Jego dzieci”.
W
Lourdes Niepokalana Dziewica objawiła czułość Boga wobec chorych, oczekując zarazem,
że staniemy się przedłużeniem Jej ramion.
Pięknie
przypomniał o tym Papież Benedykt XVI podczas swojej homilii wygłoszonej w
Lourdes, mówiąc:
„Pragnę
dodać otuchy tym, którzy w imię swojej wiary przyjmują chorych i ich odwiedzają
(…) Dziękuję wam za służenie w ten sposób cierpiącemu Panu. Posługa
miłosierdzia, którą pełnicie, jest posługą maryjną. Maryja powierza wam swój
uśmiech… To co czynicie, czynicie w imię Kościoła, którego Maryja jest
najczystszym wizerunkiem. Obyście wszystkim nieśli Jej uśmiech!”.
Wiernym
świadkiem tej miłości i tego uśmiechu Maryi Niepokalanej wobec chorych i
ubogich stała się najpierw widząca z Lourdes. Bernadeta zwierzając się ze swych
życiowych planów powiedziała: Lubię bardzo biedaków, lubię opiekować się
chorymi, zostanę u sióstr z Nevers. Mając 22 lata przywdziała habit zakonny
[oraz imię s. Maria Bernarda].
Jedna
z nowych sióstr została skierowana do infirmerii, by u boku Bernadety uczyć się
pielęgnowania chorych. Zapamiętała
rady, jakie dała jej Bernadeta: – Nie zapominaj
o tym, by w każdym biedaku widzieć Naszego Pana (...). Im bardziej odrażający
jest chory, tym bardziej trzeba go miłować.
Bracia
i Siostry! Bernadeta należy do grona świętych, którzy w przykładny sposób
wypełniali dzieło miłości chrześcijańskiej. Jak uczy papież Benedykt XVI: było
to możliwe dzięki temu, że ona sama piła wciąż na nowo z tego pierwszego,
oryginalnego źródła, które wskazała Jej Niepokalana w Lourdes, a którym jest
Jezus Chrystus, z którego przebitego Serca wypływa miłość samego Boga (por. J
19,34) (por. Deus caritas est, 7).
Tak,
Bernadeta stała wierną i pokorną szafarką „Bożej Miłości”. Jej piękne serce
stało się naczyniem w którym podawała „cudowną wodę” na spalone wargi swoich
drogich chorych.
Maryja
dzisiaj podaje nam różaniec – bierze nas za rękę i prowadzi do cudownego
źródła, którym jest sam Jezus obecny w sakramencie Pokuty i Pojednania, a
przede wszystkim w Sakramencie Miłości, w darze Najświętszej Eucharystii. On z
każdego tabernakulum ciągle woła: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie
- niech przyjdzie do Mnie i pije!” (J 7,37). „Kto będzie pił wodę, którą Ja mu
dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim
źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu” (J 4, 14).
Drodzy
bracia i siostry! Wszyscy jesteśmy zaproszeni przez Maryję, aby czerpać z tego
źródła Bożej miłości i - podobnie jak święta Bernadeta - stać się świadkami
uśmiechu i czułości Jej macierzyńskiego serca wobec chorych i ubogich.
Pewnego
dnia do Lourdes przyjechał włoski lekarz Agostino Gemelli (czytaj: Agostino
Dżemelli). Interesowały go uzdrowienia, o których nawet gazety pisały. Nie
wierzył, że nie można ich naukowo wyjaśnić. Kiedy podszedł do groty, by
przyjrzeć się chorym, poczuł, że musi natychmiast pójść do spowiedzi.
A
potem... wyjechał z Lourdes i wstąpił do franciszkanów. Swój majątek
przeznaczył na budowę kliniki w Rzymie. Tej samej, w której kilka razy leczono
Ojca Świętego, Jana Pawła II, zwanej dzisiaj kliniką Gemellego.
Także
i my jesteśmy wezwani, aby stać się radosnymi świadkami macierzyńskiej miłości
i uśmiechu Maryi, Jej prawdziwego piękna.
Papież
Franciszek zwracając się do Niepokalanej w modlitwie na placu hiszpańskim w Rzymie
powiedział: „Ty jesteś Cała Piękna,
Maryjo! Słowo Boże w Tobie stało się ciałem. Pomóż nam nieustannie słuchać
z uwagą głosu Pana; niech wołanie ubogich nigdy nie spotka się z naszą obojętnością,
cierpienie chorych i potrzebujących niech nie ujdzie naszej uwagi, niech nas
poruszają samotność ludzi starszych i bezbronność dzieci, każde ludzkie życie
niech będzie przez nas wszystkich zawsze kochane i otaczane czcią”.
A
zatem, Drodzy Moi, odnawiajmy codziennie nasze oddanie się Niepokalanej, Jej
miłość w naszych sercach, Jej spojrzenie w naszych oczach, Jej uśmiech na
naszych twarzach, Jej pokój w naszym głosie, Jej miłosierdzie w naszych
wyciągniętych dłoniach.
Święty
Maksymilian Kolbe w jednym ze swoich listów napisał: „Pragniemy do tego stopnia należeć do Niepokalanej, by nie tylko nie
pozostało w nas nic, co by nie było Jej, ale byśmy zostali unicestwieni w Niej,
przemienieni w Nią, przeistoczeni w Nią, aby tylko Ona pozostała. – Byśmy tak
bardzo byli Jej, jak Ona jest Boga” (Pisma I,655).
Pozwólmy,
by nas prowadziła i używała według swojej woli, kiedy i jak chce, bądźmy
posłuszni Jej cichym wezwaniom, by mogła przez nas kontynuować swoje
macierzyńskie nawiedzenie i opatrywać rany swoich dzieci. Nieśmy wszystkim Jej
uśmiech i bądźmy - wraz z Nią – świadkami miłosiernej miłości Jezusa, Syna
Bożego, który przez swoje Wcielenie i Ofiarę Krzyża oraz chwalebne
Zmartwychwstanie uwolnił nas z niewoli szatana, grzechu i śmierci, i otworzył
nam bramę Nieba. W Nim cała nadzieja zbawienia. On jest Lekarzem naszym, On
jest Przebłaganiem naszym, On jest życiem i zmartwychwstaniem naszym. Jemu
wszelka cześć i chwała na wieki wieków. Amen.
o. Piotr Męczyński O. Carm.
|