„Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz” (por. J
11, 3). (homilia na V Niedzielę Wielkiego Postu - 29 marca A. D. 2020) Drodzy
w Chrystusie Panu, bracia i siostry!
Drodzy
Parafianie i Pielgrzymi Oborskiego Sanktuarium! Kochani Chorzy!
Marta
i Maria z Betanii często gościły Jezusa w swoim domu w Betanii (por. Łk 10,
38). Pewnego dnia ich brat Łazarz ciężko zachorował. Siostry zatem posłały do
Jezusa wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz” (por. J 11, 3).
Te
słowa mówią nam o głębi wzajemnej relacji trojga rodzeństwa z Jezusem.
Ewangelista napisał, że „Jezus miłował Martę, i jej siostrę [Marię], i Łazarza”
(por. J 11, 5), którego nazwał swoim przyjacielem (por. J 11, 11). Wszyscy oni
poznali Jezusa osobiście, często przebywali w Jego bliskości, doświadczyli Jego
dobroci, mogli słyszeć Jego głos i wpatrywać się w Jego miłujące Oblicze.
Dlatego siostry z ufnością zwróciły się wprost do Jego Serca mówiąc: „Panie,
oto choruje ten, którego Ty kochasz”.
Drodzy
bracia i siostry! To Sanktuarium, ten Dom Maryi na oborskim wzgórzu, jest jak
dom w Betanii. Tutaj przy Sercu Matki Niebieskiej czujemy się jedną Rodziną
Dzieci Bożych. Jezus utajony w sakramencie Miłości przebywa tutaj dniem i nocą,
i zaprasza do zażyłej przyjaźni ze sobą. Tutaj przemawia do naszego serca,
pociesza i umacnia w chwilach próby. Tutaj też gromadzi się tak wielu chorych oraz
tych, którzy wstawiają się za nimi do Jezusa z pełnym ufności wołaniem: „Panie,
oto choruje ten, którego Ty kochasz”.
Z
tym wołaniem zwracamy się też dzisiaj do Miłosiernego Zbawiciela za wszystkimi
chorymi dotkniętymi epidemią.
„Wszyscy
przechodzimy obecnie przez czas próby - jeszcze nie wiemy, jak wielkiej - jak
szerokiej (gdy idzie o zasięg) i jak długotrwałej – napisał kilka dni
temu Abp Grzegorz Ryś. Ta próba dotyczy każdego z nas osobiście, ale
również dotyczy nas razem jako wspólnoty. Jako Kościół właśnie zdajemy poważny
egzamin. Jest to najpierw egzamin z wiary i nadziei, a zaraz
potem z będącej ich owocem konkretnej (a nie deklaratywnej) miłości
bliźniego, solidarności i wrażliwości na potrzeby drugich. Nasza wiara
mówi nam przede wszystkim o tym, że Pan nie zostawia nas samych
w momentach doświadczenia, choroby czy cierpienia. Przeciwnie, Jego
obecność i miłość zawsze skierowana jest „bardziej” do tych, którzy są
słabsi i uciśnieni. PAN JEST BLISKO! PEŁEN MIŁOŚCI I MIŁOSIERDZIA! Tę
obecność trzeba najpierw we właściwy sposób rozeznawać i dostrzegać. Pan
nie przychodzi do nas jako epidemia. Pandemia nie jest twarzą Boga! JEGO TWARZĄ
JEST MIŁOŚĆ - także ta, która w nas z nową mocą się rodzi
w chwilach takich wyzwań: miłość, solidarność, sąsiedzka pomoc, wzajemna
modlitwa za siebie. BÓG NIE MA INNEJ TWARZY NIŻ MIŁOŚĆ I MIŁOSIERDZIE.
Każdy inny Jego portret - niezależnie od tego, kto go maluje - jest karykaturą…
Trzeba tylko, byśmy na Bożą obecność i Boże działanie chcieli się
otwierać”.
Bracia
i Siostry! Trzeba, aby nasze serca były zawsze otwarte dla Jezusa, podobnie jak
dom w Betanii, jak serca Marty i Marii, oraz ich brata Łazarza. Albowiem, tylko
wtedy, gdy sami doświadczymy ofiarowanej nam przyjaźni Chrystusa, gdy przebywać
z Nim będziemy w domu naszego serca i pozwolimy ogarnąć i rozpalić się Jego
miłością, tylko wtedy każdy człowiek, który do nas zapuka, którego odwiedzimy i
z którym przebywamy, będzie czuł się przez nas przyjęty jak przyjaciel, jak najbliższy
członek rodziny i umiłowane dziecko Boże.
Będzie
to możliwe tylko wtedy, gdy sami będziemy trwać wytrwale w zażyłej relacji
miłości z naszym Panem poprzez codzienną osobistą i rodzinną modlitwę oraz
regularną spowiedź i nasze zjednoczenie z Eucharystycznym Sercem Jezusa poprzez
częstą komunię świętą.
Wtedy
też sam Chrystus przychodzący w przebraniu ubogiego i chorego brata odnajdzie w
naszym sercu miejsce swego odpoczynku, gdzie będzie mógł oprzeć swoją głowę i
odbić w podzięce swoje oblicze, jak na chuście Weroniki.
Niech
zatem Jezus prawdziwie obecny w Najświętszej Eucharystii często adorowany i
przyjmowany w Komunii, odnajdzie w nas swoją Betanię, aby potem każdy człowiek,
którego przyjmiemy i odwiedzimy mógł doświadczyć Jego miłości, rodzącej w sercu
pokój, radość i nadzieję sięgającą Nieba.
Do
tego zachęca nas Biskup Płocki Piotr Libera pisząc:
„W
tym trudnym czasie proszę wszystkich drogich kapłanów, osoby życia
konsekrowanego i wiernych świeckich o modlitwę za osoby dotknięte epidemią
koronowirusa, za wszystkich, którzy chorym pomagają - lekarzy, personel
medyczny i służby sanitarne oraz za przedstawicieli władz podejmujących trudne
decyzje zmierzające do zwalczenia pandemii. Módlmy się również o pokój serc i
łaskę głębokiego nawrócenia dla każdego z nas. Miłosiernemu Bogu polecajmy
wszystkich zmarłych na skutek panującej epidemii (…)
Zwracam
się do dorosłych o okazywanie miłosierdzia ludziom chorym, starszym,
zainteresowanie nimi i pomoc w zrobieniu zakupów, zaopatrzeniu w lekarstwa i
inne potrzebne do życia środki. Bądźmy dobrymi Samarytanami, którzy nie
przechodzą obojętnie obok cudzej biedy, pamiętając zawsze o roztropnym,
minimalnym kontakcie z tymi osobami, by nie doprowadzić do zakażenia ich
wirusem (…)
Dni,
w których koronawirus wystawia na próbę wiarę i wytrwałość wielu osób, dają nam
okazję do coraz pełniejszego rozumienia, jak bardzo ważne jest odkrywanie
Chrystusa nie tylko w sakramentach świętych, ale także w służbie drugiemu
człowiekowi. Zdajmy ten egzamin z solidarności społecznej, budowania więzi i
patriotyzmu. Ufajmy, że gdy przyszło nam zmierzyć się z tajemnicą zła moralnego
i fizycznego, pozwoli nam to jeszcze bardziej zawierzyć nas i nasze rodziny
Bożemu Miłosierdziu, przez wstawiennictwo Maryi, przyzywanej jako Uzdrowienie
chorych”.
W
dzisiejszej Ewangelii nasz Pan zwrócił się do Marty, siostry Łazarza, słowami:
„Brat twój zmartwychwstanie… Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie
wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”.
„Jezus
jest zbawicielem wyprowadzającym ludzkość z grobowej ciemności grzechu ku
światłości poranka zmartwychwstania – mówi Ks. prof. Mirosław Wróbel z Lublina.
Jezus nie uwalnia nas od naszej śmiertelności fizycznej, lecz zbawia nas przez
śmierć. Tak jak Jego droga wiodła przez mękę i śmierć ku zmartwychwstaniu, tak
też droga każdego człowieka przechodzi przez próg śmierci, który nie jest
pustką i kresem, lecz początkiem nowego życia. Wskrzeszenie Łazarza jest
zapowiedzią ostatecznego zwycięstwa Jezusa nad śmiercią, w którym uczestniczą
wszyscy wierzący. Wiara w Jezusa jest nieodzownym warunkiem, który pozwala
człowiekowi otworzyć się na działanie Boga, wejść z Nim w żywą wspólnotę i
doświadczyć zwycięstwa życia nad śmiercią. Zwycięstwo to dokonuje się dzięki
Bożej miłości, na którą człowiek noszący w sobie obraz Boga powinien nieustannie
odpowiadać miłością Bogu i bliźniemu: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do
życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci” (1 J 3,14). W ten
sposób człowiek tworzy komunię z Bogiem, która przezwycięża wszelkie
ograniczenia i uwarunkowania. Jest to komunia wiodąca ku życiu wiecznemu. W
Jezusie możemy przezwyciężyć strach przed śmiercią i żyć w blasku miłości
odczuwając w sercu pokój i radość”.
„Każdy,
kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?” (por. J 11, 23 -
26).
Z
tym pytaniem zwraca się dzisiaj Jezus do każdego z nas.
Marta
odpowiedziała: „Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży,
który miał przyjść na świat” (por. J 11, 27).
Pamiętam,
jak pewnego dnia nawiedzając cmentarz na jednym z grobów ujrzałem napis umieszczony
przez rodzinę zmarłego, a być może na jego prośbę wyrażoną przed śmiercią. Było
to tylko jedno słowo - wyznanie: „Credo” tzn. Wierzę.
Dag
Hammerskjoeld, sekretarz ONZ, laureat pokojowej nagrody Nobla, który zginął w
katastrofie lotniczej w Afryce pisał: „Bóg nie umiera tego dnia, w którym
przestajemy wierzyć, ale to my umieramy w tym dniu. My umieramy wtedy, kiedy
nie ma w nas wiary”.
To
prawda. Tylko żywa wiara, żywa więź z Chrystusem naszym Panem i Odkupicielem, daje
nam nadzieję zmartwychwstania i życia wiecznego, pewność bliskości Boskiego
Przyjaciela i tego, że nawet śmierć nie zdoła nas wyrwać z Jego ręki. Dlatego
tak ważne jest być zawsze w stanie łaski uświęcającej, trwać w głębokiej
przyjaźni z Panem, zawsze przy Jego Sercu, tak jak Łazarz i jego siostry.
Św.
Jan Paweł II, pod koniec swego życia zwrócił się do chorych z przejmującym
orędziem nadziei. Mówił: „Jeżeli ktoś lub coś każe ci sądzić, że jesteś już u
kresu, nie wierz w to! Jeżeli znasz odwieczną Miłość, która cię stworzyła, to
wiesz także, że w twoim wnętrzu mieszka dusza nieśmiertelna. Różne są w życiu
«pory roku»; jeżeli czujesz akurat, że zbliża się zima, chciałbym, abyś
wiedział, że nie jest to pora ostatnia, bo ostatnią porą twojego życia będzie
wiosna: wiosna zmartwychwstania. Całość twojego życia sięga nieskończenie dalej
niż jego granice ziemskie: czeka cię niebo!”.
W
podobnym tonie wypowiada się papież Franciszek: „Jeśli przez życie idziemy z
Panem, to On nas nigdy nie zawiedzie. (…) Ta nadzieja towarzyszy nam przez całe
życie. Pierwsi chrześcijanie oznaczali nadzieję kotwicą, jakby życie było
zarzuconą kotwicą na brzegu Nieba, a my wszyscy zmierzającymi w kierunku tego
brzegu, uczepionymi łańcucha kotwicy. To jest bardzo piękny obraz nadziei (…)
Pomyślmy
o naszym sercu i zapytajmy się: gdzie zakotwiczone jest moje serce? Jeśli nie
jest zbyt dobrze zakotwiczone, to zarzućmy kotwicę na tamten brzeg, wiedząc, że
nadzieja nie zawodzi, ponieważ Pan Jezus nigdy nie zawodzi”.
Drogi
bracie i siostro, nie lękaj się niczego, nie rozpaczaj! Zaufaj Chrystusowi,
który Cię kocha i pełen czułej troski podtrzymuje Cię swoją wszechmocną prawicą.
On Pan życia i śmierci da Ci siłę w godzinie próby i wyprowadzi z największej
ciemności.
Św.
Ambroży w takich słowach zwraca się do Chrystusa: „Obyś zechciał, Panie,
przyjść do mego grobu, obmyć mnie Twymi łzami, gdyż w moich nieczułych oczach
nie posiadam tylu łez, abym mógł obmyć moje grzechy. Jeśli będziesz płakał za
mnie, będę zbawiony. Jeśli będę godny Twoich łez, pozbędę się fetoru wszystkich
moich grzechów. Jeśli będę godny tego, byś choć przez chwilę zapłakał za mnie,
wyprowadzisz mnie z grobu tego ciała i powiesz: „wyjdź na zewnątrz”, aby moje
myśli nie zostały uwięzione w ograniczonej przestrzeni mego ciała, ale wyszły
naprzeciw Chrystusowi i żyły w światłości. Kto myśli o grzechu, usiłuje zamknąć
się w swojej własnej świadomości. Wywołaj więc na zewnątrz Twego sługę. Chociaż
jestem spętany więzami moich grzechów, chociaż mam spętane nogi i związane ręce
i pogrążony jestem w moich myślach i „martwych uczynkach” (Hbr 9,14), to na
Twoje wezwanie wyjdę wolny i stanę się jednym ze współbiesiadników na Twojej
uczcie. A Twój dom wypełni się cennym aromatem, jeśli będę strzegł tego, co
zechciałeś odkupić”.
Drogi
Bracie! Droga Siostro!
Boski
Przyjaciel współczuje z Tobą i nigdy Cię nie opuści! Posłuchaj co pragnę Ci
teraz powiedzieć od ołtarza Jego Eucharystii: «Nauczyciel tu jest i woła cię».
Wstań szybko i udaj się do Niego. On czeka na Ciebie w Sakramencie Miłości dającym
życie wieczne. Biegnij do Niego dniem i nocą – pragnieniem swego serca… i
przemienionym życiem – wyznaj wiarę w Niego. Ten, który zapłakał nad grobem
Łazarza i obudził go ze snu śmierci przychodzi w Świętej Hostii, aby otrzeć
Twoje łzy i dać zadatek przyszłej chwały. Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
MODLITWA
Boże Ojcze, Stwórco świata, wszechmogący i miłosierny, który
z miłości do nas posłałeś na świat swojego Syna jako lekarza dusz
i ciał, spójrz na swoje dzieci, które w tym trudnym momencie niepewności
i lęku w wielu regionach Europy i świata, zwracają się do Ciebie
szukając siły, zbawienia i pocieszenia.
Uwolnij nas od chorób i strachu, ulecz naszych chorych, pociesz
ich rodziny, daj mądrość rządzącym, energię i siłę lekarzom, pielęgniarkom
i wolontariuszom, życie wieczne zmarłym.
Nie opuszczaj nas w chwili próby, ale uwolnij nas od wszelkiego
zła. O to Cię prosimy, który z Synem i Duchem Świętym żyjesz
i królujesz na wieki. Amen.
Maryjo, Uzdrowicielko chorych i Matko nadziei, módl się za nami!
(Kardynał Angelo Bagnasco, przewodniczący Rady Konferencji Episkopatów
Europy (CCEE))
|