23.06.2020
20.07.2020 - ostatnia aktualizacja
Św. Jan Paweł II - Apostoł Szkaplerza Karmelitańskiego


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Św. Jan Paweł II był wielkim Apostołem Szkaplerza Karmelitańskiego. Nabożeństwo do Matki Bożej Szkaplerznej było zawsze drogie jego sercu, tym bardziej, że swoją ziemską matkę stracił, gdy miał zaledwie 9 lat. Kilka miesięcy później, w maju 1930 roku, w swoim parafialnym kościele w Wadowicach przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej, a po południu udał się z tatą do kościoła karmelitów „Na Górce”. Tam przy ołtarzu Matki Bożej 10 – letni Karol przyjął na swoje piersi brązowy szkaplerz Maryi. Ucałował go jak ręce matki, spojrzał na Jej wizerunek w ołtarzu i…  swoim dziecięcym sercem zdawał się mówić: „Maryjo, teraz Ty będziesz moją Matką. Totus Tuus!”.

Jeden z kolegów szkolnych Ojca Świętego, twierdzi, że Karol jako jedyny z całej grupy przyjął wtedy szkaplerz. Nie wiemy, kto wpłynął na jego decyzję. Mógł to być katecheta, ojciec lub informacje usłyszane w kościele karmelitów w czasie nowenny szkaplerznej” (o. Honorat Gil OCD).

Wymowne świadectwo o przywiązaniu Jana Pawła II do szkaplerza złożył jego wieloletni osobisty sekretarz, Ks. Kardynał Stanisław Dziwisz, mówiąc: „Papież mając 10 lat zapisał się do szkaplerza, który stale nosił i z którym poszedł do domu Ojca”. Ks. Kardynał dodaje także, że był to szkaplerz w formie tradycyjnej, tzn. sukiennej.

Ten znak macierzyńskiej opieki Maryi towarzyszył młodemu Karolowi Wojtyle w trudnym okresie okupacji hitlerowskiej, gdy pracował w fabryce chemicznej Solvay i jednocześnie rozpoczął konspiracyjne seminarium duchowne w domu arcybiskupa Stefana Sapiehy, metropolity krakowskiego.

„29 lutego 1944 roku Karol Wojtyła, wracając do domu po podwójnej zmianie w Borku Fałęckim, został potrącony przez niemiecką ciężarówkę. Pani Józefa Florek, widząc ciało na ulicy, wyskoczyła z tramwaju, którym jechała, i zobaczyła, że Karol leży nieprzytomny. Osłaniając go przed pojazdami, zdołała zatrzymać jakiś samochód. Wysiadł z niego niemiecki oficer i kazał jej przynieść trochę mętnej wody z pobliskiego rowu. Zmyli krew z Karola, a kiedy oficer zobaczył, że Karol żyje, zatrzymał przejeżdżającą ciężarówkę i kazał zawieźć półprzytomnego mężczyznę do miejskiego szpitala. Kiedy Karol w końcu obudził się, zobaczył, że ma głowę owiniętą bandażem, a ramię w gipsie. Doznał wstrząsu mózgu, licznych ran i obrażenia ramienia. Następnie dwa tygodnie spędził w szpitalu, wracając do zdrowia i rozważając szczególne drogi Opatrzności. To, że przeżył ten wypadek, wydawało mu się potwierdzeniem jego kapłańskiego powołania. Dlatego, po wyzdrowieniu po wypadku, nadal z wielką gorliwością chodził często do rezydencji arcybiskupa Sapiehy, by służyć mu do porannej Mszy świętej” (George Weigel). 

O tym zdarzeniu przypomniał film biograficzny pt. „Karol. Człowiek, który został papieżem” (w reżyserii Giacomo Battiato). W jednej ze scen widzimy młodego Wojtyłę, leżącego na ulicy po wypadku, zbroczonego krwią i nieprzytomnego, a z szyi wysuwa się na ramię brązowy szkaplerz -  znak opieki Maryi. Kamera dyskretnie kieruje nasze spojrzenie na ten wymowny znak Niebieskiej Matki pochylającej się nad swoim synem, czuwającej, chroniącej w drodze do Chrystusowego ołtarza.

Potem, jako młody kapłan, z radością pociągał wszystkich pod płaszcz opieki Maryi.

„Gdy w roku 1948 był wikariuszem w parafii św. Floriana w Krakowie, urządził specjalne parodniowe rekolekcje dla chorych, na zakończenie których wezwał karmelitę, aby przywiezionym do kościoła chorym poświęcił i nałożył szkaplerze. Pouczenie ojca Rudolfa o szkaplerzu dopełnił własną zachętą: „Noście zawsze święty szkaplerz. Ja zawsze mam szkaplerz na sobie i odniosłem wiele dobra z tego nabożeństwa” – mówił młody ks. Karol Wojtyła. Chorzy byli bardzo podniesieni na duchu i wdzięczni” (o.Otto OCD).

Gdy, jako nowo wyświęcony biskup krakowski, odwiedził klasztor Karmelitów Bosych w Wadowicach mówił:

„Cieszę się, że mogę podzielić się z wami moim nabożeństwem do Matki Bożej Szkaplerznej. Szkaplerz, który przyjąłem z rąk Ojca Sylwestra w dniu mojej pierwszej komunii św. noszę zawsze (...) Wśród wielu nabożeństw, które urzekały mą dziecięcą duszę, najgorliwiej korzystałem z nowenny przed uroczystością Matki Bożej z Góry Karmel.

Był to czas wakacji, miesiąc lipiec. (...) Czasem trudno się było oderwać od kolegów, wyjść z orzeźwiających fal kochanej Skawy, ale melodyjny głos karmelitańskich dzwonów był taki mocny, taki przenikający do głębi duszy, więc szedłem (...)”. (Z Kroniki Klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach; por. Kalendarium..., s. 163-164).

Św. Jan Paweł II uczył nas wierności w praktykowaniu nabożeństwa szkaplerznego. Daleka była mu postawa „słomianego zapału”.

„Nie zdjął tej brązowej szaty Maryi, gdy otrzymał czarną sutannę kapłańską, gdy otrzymał fioletowe szaty biskupie, czerwone kardynalskie i białe papieskie. Ta brązowa karmelitańska szata pozostała na jego barkach do dnia śmierci i była niemym świadkiem wszystkich chwil życia Ojca Świętego” (o. W. Tochmański OCD).

W dniu zamachu 13 maja 1981 roku, gdy Kościół wspominał objawienia Pani Fatimskiej, szkaplerz Matki Bożej na piersiach papieża był niczym puklerz przeciw pociskom nieprzyjaciela.

Gdy w szpitalu odzyskał przytomność powiedział do lekarzy: „Wszystko możecie mi zabrać, wszystko możecie mi zdjąć, zostawcie mi tylko szkaplerz na szyi, nie zdejmujcie tej szaty Maryi z mojej piersi”.

I ta prośba Ojca Świętego wyrażająca jego wielką miłość i całkowite zawierzenie Matce Bożej została uszanowana. Wymownie przypomina o tym zdjęcie wykonane przez Arturo Mari w poliklinice Gemellego zaledwie osiem dni po zamachu. Ojciec święty leży na łóżku szpitalnym. Obok skomplikowana aparatura medyczna podtrzymująca życie. Poranione obandażowane ciało, biała szpitalna koszula. Na prawym barku widać wystający brązowy płatek sukna – szkaplerz święty, o którym Maryja powiedziała: „Oto znak zbawienia, oto ratunek w niebezpieczeństwie”.

Właśnie wtedy, w klinice Gemellego, miała miejsce jeszcze jedna wymowna interwencja Maryi. W dniu 16 lipca 1981 roku, w dzień Matki Bożej Szkaplerznej cofnął się śmiertelny wirus cytomegalii, który dostał się do organizmu papieża wraz z przetaczaną krwią. Od tego Ojciec Święty wyraźnie zaczął odzyskiwać siły.

Drodzy bracia i siostry! Niech także dla każdego z nas szkaplerz będzie szczególnym znakiem opieki Maryi i naszego osobistego poświęcenia Jej Macierzyńskiemu Sercu. Niech będzie znakiem pociechy i nadziei, znakiem pielgrzyma zdążającego ufnie do niebieskiej ojczyzny.

Do tego zachęca nas św. Jan Paweł II mówiąc:

„Niech wam towarzyszy zawsze Matka Boża Szkaplerzna, Matka Boża z Góry Karmelu… Niech prowadzi was Ona jak gwiazda, która nigdy nie znika z horyzontu. I niech was Ona zawiedzie w końcu do Boga, ostatecznego Portu, ostatniej Przystani nas wszystkich”.

Drodzy w Chrystusie, bracia i siostry! Droga Rodzino Matki Bożej Szkaplerznej!

Trzeba abyśmy dzisiaj, zgromadzeni przy tym oborskim relikwiarzu Krwi św. Jana Pawła II, ukazującym postać naszego wielkiego Rodaka ze szkaplerzem na piersiach, postawili sobie pytanie: Co to znaczy nosić szkaplerz Maryi na sercu, o czym ma nam przypominać ta brązowa karmelitańska szata?

18 maja br. wspominaliśmy stulecie urodzin naszego wielkiego Rodaka Św. Jana Pawła II, a 20 czerwca br. stulecie jego chrztu.

Bł. Ks. Michał Sopoćko, pięknie powiedział:

„Chrzest św. był dla mnie pocałunkiem, przez który Bóg przyjął mnie za przybrane dziecko swoje (…) Odtąd mam prawo nazywać Boga Ojcem”.

W związku z tym wydarzeniem Biskup Płocki Piotr Libera napisał:

„Sto lat temu, 20 czerwca 1920 roku, w kościele parafii pw. Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny w Wadowicach, Emilia i Karol Wojtyłowie przynieśli do kościoła swego syna Karola Józefa, który przyjął chrzest w imię Trójcy Świętej i dostąpił łaski Bożego synostwa oraz wszedł do rodziny dzieci Bożych - Kościoła. 58 lat później Człowiek ten został Namiestnikiem Jezusa Chrystusa na ziemi i 264. Następcą św. Piotra Apostoła, przyjmując imię Jan Paweł II. W hołdzie wdzięczności za otrzymany sakrament Chrztu świętego kilkakrotnie w swym życiu ucałował chrzcielnicę w wadowickiej Farze. Być może niektórzy z Was pamiętają jeszcze ten wzruszający obraz z przekazów telewizyjnych, gdy Jan Paweł II klęczy i modli się przy chrzcielnicy, przy której „wszystko się dla niego zaczęło”.

Podczas pielgrzymki do Ojczyzny w roku 1999 Ojciec święty powiedział m.in. „Z głęboką czcią całuję też próg domu Bożego - wadowickiej fary, a w niej chrzcielnicę, przy której zostałem wszczepiony w Chrystusa i przyjęty do wspólnoty Jego Kościoła (…). Ile dobra, ile łask wyniosłem z tej parafialnej świątyni, wie jedynie Ten, który jest Dawcą wszelkich łask. Jemu, Bogu w Trójcy Jedynemu, oddaję (…) chwałę na progu tego kościoła”.

W roku 100 - ej rocznicy urodzin i przyjęcia sakramentu Chrztu świętego przez św. Jana Pawła II, pragniemy wyrazić Bogu wdzięczność za jego życie i pontyfikat”.

Papież Benedykt XVI przybywając 27 maja 2006 roku do „miejsca narodzin swojego wielkiego poprzednika, miasta jego dzieciństwa i młodości”, powiedział: „Jan Paweł II, wracając pamięcią do tych początków, nawiązywał często do znaku, jakim jest chrzcielnica. Szczególną czcią otaczał tę w Wadowickim kościele. Podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w roku 1979 wyznał: „Przy tej chrzcielnicy zostałem przyjęty do łaski Bożego synostwa i wiary Odkupiciela mojego, do wspólnoty Jego Kościoła w dniu 20 czerwca 1920 roku. Chrzcielnicę tę już raz uroczyście ucałowałem w roku tysiąclecia chrztu Polski jako ówczesny arcybiskup krakowski. Potem uczyniłem to po raz drugi (…), na 50. rocznicę mojego chrztu, jako kardynał, a dzisiaj po raz trzeci ucałowałem tę chrzcielnicę, przybywając z Rzymu jako następca św. Piotra” (Wadowice, 7 czerwca 1979).

Wydaje się, że w tych słowach Jana Pawła II zawarty jest klucz do zrozumienia jego konsekwencji wiary, radykalizmu życia chrześcijańskiego i widocznego na każdym kroku pragnienia świętości – mówił o swoim poprzedniku Benedykt XVI.

Najbardziej uniwersalny program życia prawdziwie chrześcijańskiego streszcza się w wierności przyrzeczeniom chrztu świętego. (…) Świadkiem tej wierności jest św. Jan Paweł II”.

Dzisiaj woła on do nas: „Bądźcie wierni łasce swego chrztu, umacniajcie i ożywiajcie ją Eucharystią i sakramentem pojednania” (Jan Paweł II, Wilno, 5.09.1993).

Ojciec Święty słowem i przykładem wskazywał nam także na Maryję, jako szczególną strażniczkę naszego chrzcielnego przymierza z Bogiem. Od pierwszej komunii świętej wiernie nosił na piersiach Jej brązową karmelitańska szatę – szkaplerz święty, który przypominał mu tę duchową szatę – szatę łaski uświęcającej umiłowanego dziecka Bożego, w którą przyobleczona została nasza dusza w sakramencie chrztu świętego.

Pięknie wyjaśnia to św. Jan Paweł II w improwizowanym przemówieniu do młodzieży podczas wizytacji parafii p.w. Matki Bożej Szkaplerznej w Mostacciano pod Rzymem 15 stycznia 1989 r. Wychodząc od faktu, że szata szkaplerzna jest darem Matki Jezusa dla nas, i stwierdzając, że Maryja, Dziewica Karmelu, troszczy się - podobnie jak każda ziemska matka - także o odzienie swoich dzieci, Papież pytał: "A może dzieci potrzebują jakiejś szczególnej szaty, czegoś więcej niż zwykłe odzienie?". I równocześnie odpowiadał: "Tak, oczywiście! I właśnie Ona, Dziewica Karmelu, Matka szkaplerza świętego, mówi nam o swej macierzyńskiej trosce, o swym zatroskaniu o nasze odzienie; o nasze odzienie w sensie duchowym, którego szkaplerz jest symbolem, o odzianiu nas łaską Bożą i o wspomaganiu nas, aby zawsze była białą ta szata, którą - jak wiemy - otrzymaliśmy podczas chrztu świętego. Ta biała szata jest symbolem owej duchowej szaty, w którą została przyobleczona nasza dusza - szaty łaski uświęcającej". Namiestnik Chrystusa zachęcał młodzież do zatroskania o to, "aby ta szata duchowa była coraz piękniejsza, aby nie została nigdy splamiona i nie musiała być naprawiana". "Współpracujcie - mówił Jan Paweł II - z tą dobrą Matką, Matką szkaplerza świętego, która dba bardzo o wasze szaty, a szczególnie o tę szatę, którą jest łaska uświęcająca w duszach Jej dzieci".

Drodzy bracia i siostry!

Prośmy dzisiaj Maryję, stojącej wiernie pod krzyżem Syna, aby pomogła nam dochować wierności przyrzeczeniom złożonym Bogu na chrzcie świętym. Prośmy o to dla każdego z nas i dla wszystkich dzieci Narodu Polskiego.

Nasza Niebieska Matka troszczy się o nasze dusze i ciała, o nasze życie doczesne i zbawienie wieczne, o naszą wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii, o to abyśmy zawsze zachowywali godność przybranych dzieci Bożych otrzymaną na chrzcie świętym, abyśmy wierni dziedzictwu wiary ojców naszych budowali ojczyznę doczesną i podążali drogą prawdziwej miłości Boga i bliźniego do ojczyzny niebieskiej.

Doświadczenie wieków i przykład świętych polskich uczy nas, że idąc z Maryją zwyciężymy – w życiu naszym osobistym, rodzinnym i narodowym.

Dlatego, drodzy bracia i siostry, gromadząc się dzisiaj przy Niepokalanym Sercu Maryi, pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy wezwani, aby z Jej macierzyńską pomocą, odważnie wyznawać i wielbić Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, naszego jedynego Pana i miłosiernego Zbawcę, Króla Miłości i Pokoju, całym naszym sercem i całym naszym życiem.

Nie tylko w murach świątyni, nie tylko w czterech ścianach naszego domu, nie tylko na pielgrzymce, ale wszędzie i zawsze – w rodzinnym domu i szkole, w zakładzie pracy i podczas odpoczynku, w urzędzie i sklepie, na radzie gminy i w debacie sejmowej, w rozmowie prywatnej i w wystąpieniu telewizyjnym, wśród przyjaciół i nieznajomych, w obecności duchownych i ludzi wrogich Kościołowi, w zdrowiu i chorobie, w małych i wielkich sprawach naszego życia – zawsze jesteśmy chrześcijanami, uczniami Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, wezwanymi do tego, aby odważnie wyznawać swoją wiarę i potwierdzać ją swoim życiem, swoimi decyzjami, swoim całkowitym zawierzeniem Jego Sercu i posłuszeństwem Jego Ewangelii.

Biskup Piotr Libera z Płocka słusznie podkreśla, że „prawdziwy chrześcijanin nie ma dwóch twarzy, dwóch serc, dwóch języków i podwójnego życia: prywatnego i publicznego, ale ma tylko jednego Boga, jedną Prawdę i Życie – Jezusa Chrystusa, ma jedną duszę i jedną wieczność”.

Prośmy dzisiaj Maryję stojącą pod krzyżem, aby pomagała nam być zawsze ludźmi prawego sumienia, aby stała na straży naszej wierności przyrzeczeniom złożonym Bogu na chrzcie świętym, aby strzegła nieustannie chrzcielnej szaty łaski uświęcającej w naszych duszach i umacniała do odważnego świadectwa wiary w Syna Bożego w naszej codzienności oraz zawierzenia we wszystkim słodkiej opatrzności i miłości Ojca Niebieskiego. Niech Jej święty szkaplerz zdobiący dniem i nocą nasze piersi nieustannie nam przypomina: Jestem chrześcijaninem, uczniem Chrystusa i dzieckiem Maryi. Amen.

                o. Piotr Męczyński OCarm.

Matka Boża z Góry Karmel okrywająca nas świętym szkaplerzem (film ze zdjęciami) - ZOBACZ

Ceremonia Przyjęcia do Szkaplerza i Konferencja w Oborach (film) - ZOBACZ

Sanktuarium w Oborach na Ziemi Dobrzyńskiej (film) - ZOBACZ

Szkaplerz - Znak Maryi. Część I - ZOBACZ

Szkaplerz - Znak Maryi. Część II - ZOBACZ

« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio