Drodzy
w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Św.
Jan Paweł II był wielkim Apostołem Szkaplerza Karmelitańskiego. Nabożeństwo do
Matki Bożej Szkaplerznej było zawsze drogie jego sercu, tym bardziej, że swoją
ziemską matkę stracił, gdy miał zaledwie 9 lat. Kilka miesięcy później, w maju
1930 roku, w swoim parafialnym kościele w Wadowicach przystąpił do Pierwszej
Komunii Świętej, a po południu udał się z tatą do kościoła karmelitów „Na
Górce”. Tam przy ołtarzu Matki Bożej 10 – letni Karol przyjął na swoje piersi
brązowy szkaplerz Maryi. Ucałował go jak ręce matki, spojrzał na Jej wizerunek
w ołtarzu i… swoim dziecięcym sercem zdawał się mówić: „Maryjo, teraz Ty
będziesz moją Matką. Totus Tuus!”.
Jeden
z kolegów szkolnych Ojca Świętego, twierdzi, że Karol jako jedyny z całej grupy
przyjął wtedy szkaplerz. Nie wiemy, kto wpłynął na jego decyzję. Mógł to być
katecheta, ojciec lub informacje usłyszane w kościele karmelitów w czasie
nowenny szkaplerznej” (o. Honorat Gil OCD).
Wymowne
świadectwo o przywiązaniu Jana Pawła II do szkaplerza złożył jego wieloletni
osobisty sekretarz, Ks. Kardynał Stanisław Dziwisz, mówiąc: „Papież mając 10
lat zapisał się do szkaplerza, który stale nosił i z którym poszedł
do domu Ojca”. Ks. Kardynał dodaje także, że był to szkaplerz w formie
tradycyjnej, tzn. sukiennej.
Ten
znak macierzyńskiej opieki Maryi towarzyszył młodemu Karolowi Wojtyle w trudnym
okresie okupacji hitlerowskiej, gdy pracował w fabryce chemicznej Solvay i
jednocześnie rozpoczął konspiracyjne seminarium duchowne w domu arcybiskupa
Stefana Sapiehy, metropolity krakowskiego.
„29
lutego 1944 roku Karol Wojtyła, wracając do domu po podwójnej zmianie w Borku
Fałęckim, został potrącony przez niemiecką ciężarówkę. Pani Józefa Florek,
widząc ciało na ulicy, wyskoczyła z tramwaju, którym jechała, i zobaczyła, że
Karol leży nieprzytomny. Osłaniając go przed pojazdami, zdołała zatrzymać jakiś
samochód. Wysiadł z niego niemiecki oficer i kazał jej przynieść trochę mętnej
wody z pobliskiego rowu. Zmyli krew z Karola, a kiedy oficer zobaczył, że Karol
żyje, zatrzymał przejeżdżającą ciężarówkę i kazał zawieźć półprzytomnego
mężczyznę do miejskiego szpitala. Kiedy Karol w końcu obudził się, zobaczył, że
ma głowę owiniętą bandażem, a ramię w gipsie. Doznał wstrząsu mózgu, licznych
ran i obrażenia ramienia. Następnie dwa tygodnie spędził w szpitalu, wracając
do zdrowia i rozważając szczególne drogi Opatrzności. To, że przeżył ten
wypadek, wydawało mu się potwierdzeniem jego kapłańskiego powołania. Dlatego,
po wyzdrowieniu po wypadku, nadal z wielką gorliwością chodził często do
rezydencji arcybiskupa Sapiehy, by służyć mu do porannej Mszy świętej” (George
Weigel).
O
tym zdarzeniu przypomniał film biograficzny pt. „Karol. Człowiek, który został
papieżem” (w reżyserii Giacomo Battiato). W jednej ze scen widzimy młodego
Wojtyłę, leżącego na ulicy po wypadku, zbroczonego krwią i nieprzytomnego, a z
szyi wysuwa się na ramię brązowy szkaplerz - znak opieki Maryi. Kamera
dyskretnie kieruje nasze spojrzenie na ten wymowny znak Niebieskiej Matki
pochylającej się nad swoim synem, czuwającej, chroniącej w drodze do
Chrystusowego ołtarza.
Potem, jako młody kapłan, z
radością pociągał wszystkich pod płaszcz opieki Maryi.
„Gdy w roku 1948 był wikariuszem
w parafii św. Floriana w Krakowie, urządził specjalne parodniowe
rekolekcje dla chorych, na zakończenie których wezwał karmelitę, aby
przywiezionym do kościoła chorym poświęcił i nałożył szkaplerze. Pouczenie
ojca Rudolfa o szkaplerzu dopełnił własną zachętą: „Noście zawsze święty
szkaplerz. Ja zawsze mam szkaplerz na sobie i odniosłem wiele dobra
z tego nabożeństwa” – mówił młody ks. Karol Wojtyła. Chorzy byli bardzo
podniesieni na duchu i wdzięczni”
(o.Otto OCD).
Gdy,
jako nowo wyświęcony biskup krakowski, odwiedził klasztor Karmelitów Bosych
w Wadowicach mówił:
„Cieszę się, że mogę podzielić
się z wami moim nabożeństwem do Matki Bożej Szkaplerznej. Szkaplerz, który
przyjąłem z rąk Ojca Sylwestra w dniu mojej pierwszej komunii św.
noszę zawsze (...) Wśród wielu nabożeństw, które urzekały mą dziecięcą duszę,
najgorliwiej korzystałem z nowenny przed uroczystością Matki Bożej
z Góry Karmel.
Był to czas wakacji, miesiąc
lipiec. (...) Czasem trudno się było oderwać od kolegów, wyjść
z orzeźwiających fal kochanej Skawy, ale melodyjny głos karmelitańskich
dzwonów był taki mocny, taki przenikający do głębi duszy, więc szedłem (...)”.
(Z Kroniki Klasztoru Karmelitów Bosych w Wadowicach; por. Kalendarium...,
s. 163-164).
Św. Jan Paweł II uczył nas
wierności w praktykowaniu nabożeństwa szkaplerznego. Daleka była mu postawa
„słomianego zapału”.
„Nie zdjął tej brązowej szaty
Maryi, gdy otrzymał czarną sutannę kapłańską, gdy otrzymał fioletowe szaty
biskupie, czerwone kardynalskie i białe papieskie. Ta brązowa karmelitańska
szata pozostała na jego barkach do dnia śmierci i była niemym świadkiem
wszystkich chwil życia Ojca Świętego” (o. W. Tochmański OCD).
W
dniu zamachu 13 maja 1981 roku, gdy Kościół wspominał objawienia Pani
Fatimskiej, szkaplerz Matki Bożej na piersiach papieża był niczym puklerz
przeciw pociskom nieprzyjaciela.
Gdy
w szpitalu odzyskał przytomność powiedział do lekarzy: „Wszystko możecie mi
zabrać, wszystko możecie mi zdjąć, zostawcie mi tylko szkaplerz na szyi, nie
zdejmujcie tej szaty Maryi z mojej piersi”.
I
ta prośba Ojca Świętego wyrażająca jego wielką miłość i całkowite zawierzenie
Matce Bożej została uszanowana. Wymownie przypomina o tym zdjęcie wykonane
przez Arturo Mari w poliklinice Gemellego zaledwie osiem dni po zamachu.
Ojciec święty leży na łóżku szpitalnym. Obok skomplikowana aparatura medyczna
podtrzymująca życie. Poranione obandażowane ciało, biała szpitalna koszula. Na
prawym barku widać wystający brązowy płatek sukna – szkaplerz święty,
o którym Maryja powiedziała: „Oto znak zbawienia, oto ratunek
w niebezpieczeństwie”.
Właśnie
wtedy, w klinice Gemellego, miała miejsce jeszcze jedna wymowna interwencja
Maryi. W dniu 16 lipca 1981 roku, w dzień Matki Bożej Szkaplerznej cofnął się
śmiertelny wirus cytomegalii, który dostał się do organizmu papieża wraz z
przetaczaną krwią. Od tego Ojciec Święty wyraźnie zaczął odzyskiwać siły.
Drodzy
bracia i siostry! Niech także dla każdego z nas szkaplerz będzie szczególnym
znakiem opieki Maryi i naszego osobistego poświęcenia Jej Macierzyńskiemu Sercu. Niech będzie
znakiem pociechy
i nadziei, znakiem pielgrzyma zdążającego ufnie do niebieskiej ojczyzny.
Do tego zachęca nas św. Jan Paweł
II mówiąc:
„Niech wam towarzyszy zawsze
Matka Boża Szkaplerzna, Matka Boża z Góry Karmelu… Niech prowadzi was Ona jak
gwiazda, która nigdy nie znika z horyzontu. I niech was Ona zawiedzie
w końcu do Boga, ostatecznego Portu, ostatniej Przystani nas wszystkich”.
Drodzy w Chrystusie, bracia i
siostry! Droga Rodzino Matki Bożej Szkaplerznej!
Trzeba
abyśmy dzisiaj, zgromadzeni przy tym oborskim relikwiarzu Krwi św. Jana Pawła
II, ukazującym postać naszego wielkiego Rodaka ze szkaplerzem na piersiach, postawili
sobie pytanie: Co to znaczy nosić szkaplerz Maryi na sercu, o czym ma nam
przypominać ta brązowa karmelitańska szata?
18
maja br. wspominaliśmy stulecie urodzin naszego wielkiego Rodaka Św. Jana Pawła
II, a 20 czerwca br. stulecie jego chrztu.
Bł.
Ks. Michał Sopoćko, pięknie powiedział:
„Chrzest św. był dla mnie pocałunkiem, przez który Bóg
przyjął mnie za przybrane dziecko swoje (…) Odtąd mam prawo nazywać Boga Ojcem”.
W
związku z tym wydarzeniem Biskup Płocki Piotr Libera napisał:
„Sto
lat temu, 20 czerwca 1920 roku, w kościele parafii pw. Ofiarowania Najświętszej
Maryi Panny w Wadowicach, Emilia i Karol Wojtyłowie przynieśli do kościoła
swego syna Karola Józefa, który przyjął chrzest w imię Trójcy Świętej i
dostąpił łaski Bożego synostwa oraz wszedł do rodziny dzieci Bożych - Kościoła.
58 lat później Człowiek ten został Namiestnikiem Jezusa Chrystusa na ziemi i
264. Następcą św. Piotra Apostoła, przyjmując imię Jan Paweł II. W hołdzie
wdzięczności za otrzymany sakrament Chrztu świętego kilkakrotnie w swym życiu
ucałował chrzcielnicę w wadowickiej Farze. Być może niektórzy z Was pamiętają
jeszcze ten wzruszający obraz z przekazów telewizyjnych, gdy Jan Paweł II
klęczy i modli się przy chrzcielnicy, przy której „wszystko się dla niego
zaczęło”.
Podczas
pielgrzymki do Ojczyzny w roku 1999 Ojciec święty powiedział m.in. „Z głęboką czcią całuję też próg domu Bożego
- wadowickiej fary, a w niej chrzcielnicę, przy której zostałem wszczepiony w
Chrystusa i przyjęty do wspólnoty Jego Kościoła (…). Ile dobra, ile łask
wyniosłem z tej parafialnej świątyni, wie jedynie Ten, który jest Dawcą
wszelkich łask. Jemu, Bogu w Trójcy Jedynemu, oddaję (…) chwałę na progu tego
kościoła”.
W
roku 100 - ej rocznicy urodzin i przyjęcia sakramentu Chrztu świętego przez św.
Jana Pawła II, pragniemy wyrazić Bogu wdzięczność za jego życie i pontyfikat”.
Papież
Benedykt XVI przybywając 27 maja 2006 roku do „miejsca narodzin swojego
wielkiego poprzednika, miasta jego dzieciństwa i młodości”, powiedział: „Jan
Paweł II, wracając pamięcią do tych początków, nawiązywał często do znaku,
jakim jest chrzcielnica. Szczególną czcią otaczał tę w Wadowickim kościele.
Podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w roku 1979 wyznał: „Przy tej
chrzcielnicy zostałem przyjęty do łaski Bożego synostwa i wiary Odkupiciela
mojego, do wspólnoty Jego Kościoła w dniu 20 czerwca 1920 roku. Chrzcielnicę tę
już raz uroczyście ucałowałem w roku tysiąclecia chrztu Polski jako ówczesny
arcybiskup krakowski. Potem uczyniłem to po raz drugi (…), na 50. rocznicę
mojego chrztu, jako kardynał, a dzisiaj po raz trzeci ucałowałem tę
chrzcielnicę, przybywając z Rzymu jako następca św. Piotra” (Wadowice, 7
czerwca 1979).
Wydaje
się, że w tych słowach Jana Pawła II zawarty jest klucz do zrozumienia jego
konsekwencji wiary, radykalizmu życia chrześcijańskiego i widocznego na każdym
kroku pragnienia świętości – mówił o swoim poprzedniku Benedykt XVI.
Najbardziej
uniwersalny program życia prawdziwie chrześcijańskiego streszcza się w
wierności przyrzeczeniom chrztu świętego. (…) Świadkiem tej wierności jest św.
Jan Paweł II”.
Dzisiaj
woła on do nas: „Bądźcie wierni łasce swego chrztu, umacniajcie i ożywiajcie ją
Eucharystią i sakramentem pojednania” (Jan Paweł II, Wilno, 5.09.1993).
Ojciec
Święty słowem i przykładem wskazywał nam także na Maryję, jako szczególną
strażniczkę naszego chrzcielnego przymierza z Bogiem. Od pierwszej komunii
świętej wiernie nosił na piersiach Jej brązową karmelitańska szatę – szkaplerz
święty, który przypominał mu tę duchową szatę – szatę łaski uświęcającej
umiłowanego dziecka Bożego, w którą przyobleczona została nasza dusza w
sakramencie chrztu świętego.
Pięknie wyjaśnia to św. Jan Paweł
II w improwizowanym przemówieniu do młodzieży podczas wizytacji parafii p.w.
Matki Bożej Szkaplerznej w Mostacciano pod Rzymem 15 stycznia 1989 r. Wychodząc
od faktu, że szata szkaplerzna jest darem Matki Jezusa dla nas, i stwierdzając,
że Maryja, Dziewica Karmelu, troszczy się - podobnie jak każda ziemska matka -
także o odzienie swoich dzieci, Papież pytał: "A może dzieci potrzebują
jakiejś szczególnej szaty, czegoś więcej niż zwykłe odzienie?". I
równocześnie odpowiadał: "Tak, oczywiście! I właśnie Ona, Dziewica
Karmelu, Matka szkaplerza świętego, mówi nam o swej macierzyńskiej trosce, o
swym zatroskaniu o nasze odzienie; o nasze odzienie w sensie duchowym, którego
szkaplerz jest symbolem, o odzianiu nas łaską Bożą i o wspomaganiu nas, aby
zawsze była białą ta szata, którą - jak wiemy - otrzymaliśmy podczas chrztu
świętego. Ta biała szata jest symbolem owej duchowej szaty, w którą została
przyobleczona nasza dusza - szaty łaski uświęcającej". Namiestnik
Chrystusa zachęcał młodzież do zatroskania o to, "aby ta szata duchowa
była coraz piękniejsza, aby nie została nigdy splamiona i nie musiała być
naprawiana". "Współpracujcie - mówił Jan Paweł II - z tą dobrą Matką,
Matką szkaplerza świętego, która dba bardzo o wasze szaty, a szczególnie o tę
szatę, którą jest łaska uświęcająca w duszach Jej dzieci".
Drodzy
bracia i siostry!
Prośmy
dzisiaj Maryję, stojącej wiernie pod krzyżem Syna, aby pomogła nam dochować
wierności przyrzeczeniom złożonym Bogu na chrzcie świętym. Prośmy o to dla każdego
z nas i dla wszystkich dzieci Narodu Polskiego.
Nasza
Niebieska Matka troszczy się o nasze dusze i ciała, o nasze życie doczesne i
zbawienie wieczne, o naszą wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii, o to abyśmy
zawsze zachowywali godność przybranych dzieci Bożych otrzymaną na chrzcie
świętym, abyśmy wierni dziedzictwu wiary ojców naszych budowali ojczyznę
doczesną i podążali drogą prawdziwej miłości Boga i bliźniego do ojczyzny
niebieskiej.
Doświadczenie
wieków i przykład świętych polskich uczy nas, że idąc z Maryją zwyciężymy – w
życiu naszym osobistym, rodzinnym i narodowym.
Dlatego,
drodzy bracia i siostry, gromadząc się dzisiaj przy Niepokalanym Sercu Maryi,
pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy wezwani, aby z Jej macierzyńską pomocą,
odważnie wyznawać i wielbić Jezusa
Chrystusa, Syna Bożego, naszego jedynego Pana i miłosiernego Zbawcę, Króla
Miłości i Pokoju, całym naszym sercem i całym naszym życiem.
Nie tylko w murach świątyni, nie tylko w czterech
ścianach naszego domu, nie tylko na pielgrzymce, ale wszędzie i zawsze – w
rodzinnym domu i szkole, w zakładzie pracy i podczas odpoczynku, w urzędzie i
sklepie, na radzie gminy i w debacie sejmowej, w rozmowie prywatnej i w
wystąpieniu telewizyjnym, wśród przyjaciół i nieznajomych, w obecności
duchownych i ludzi wrogich Kościołowi, w zdrowiu i chorobie, w małych i
wielkich sprawach naszego życia – zawsze jesteśmy chrześcijanami, uczniami
Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, wezwanymi do tego, aby odważnie
wyznawać swoją wiarę i potwierdzać ją swoim życiem, swoimi decyzjami, swoim
całkowitym zawierzeniem Jego Sercu i posłuszeństwem Jego Ewangelii.
Biskup
Piotr Libera z Płocka słusznie podkreśla, że „prawdziwy chrześcijanin nie ma
dwóch twarzy, dwóch serc, dwóch języków i podwójnego życia: prywatnego i publicznego,
ale ma tylko jednego Boga, jedną Prawdę i Życie – Jezusa Chrystusa, ma jedną
duszę i jedną wieczność”.
Prośmy dzisiaj Maryję stojącą pod krzyżem, aby pomagała nam być
zawsze ludźmi prawego sumienia, aby stała na straży naszej wierności przyrzeczeniom
złożonym Bogu na chrzcie świętym, aby strzegła nieustannie chrzcielnej szaty
łaski uświęcającej w naszych duszach i umacniała do odważnego świadectwa wiary
w Syna Bożego w naszej codzienności oraz zawierzenia we wszystkim słodkiej
opatrzności i miłości Ojca Niebieskiego. Niech Jej święty szkaplerz zdobiący
dniem i nocą nasze piersi nieustannie nam przypomina: Jestem chrześcijaninem,
uczniem Chrystusa i dzieckiem Maryi.
Amen. o.
Piotr Męczyński OCarm. Matka Boża z Góry Karmel okrywająca nas świętym szkaplerzem (film ze zdjęciami) - ZOBACZ
Ceremonia Przyjęcia do Szkaplerza i Konferencja w Oborach (film) - ZOBACZ Sanktuarium w Oborach na Ziemi Dobrzyńskiej (film) - ZOBACZ
Szkaplerz - Znak Maryi. Część I - ZOBACZ Szkaplerz - Znak Maryi. Część II - ZOBACZ
|