Drodzy
bracia i siostry, zgromadzeni w Oborskim Sanktuarium przed obliczem Maryi,
Królowej Wszystkich Świętych.
„Bycie
świętymi, nie jest przywilejem nielicznych, ale powołaniem dla wszystkich –
przypomina papież Franciszek. Dlatego wszyscy jesteśmy wezwani, aby pójść drogą
świętości, a ta droga ma swoje imię, oblicze: to Jezus Chrystus”.
„Wielki sekret świętości polega na tym, by coraz
bardziej upodabniać się do Niego, który jest jedynym i umiłowanym Wzorem”
(św. Josemaria Escriva).
Święci
uczą nas podążać wytrwale śladami Mistrza z Nazaretu, żyć w codzienności
Ewangelią Chrystusa, są jak Boże drogowskazy wskazujące drogę do Nieba.
Św.
Franciszek Salezy używa następującego porównania: „Między Ewangelią na piśmie a
życiem świętych nie ma większej różnicy niż między melodią zapisaną w nutach a
melodią śpiewaną”.
To
o nich pięknie powiedział św. Jan Maria Vianey, Proboszcz z Ars: „Święci są jak
niezliczone lusterka, w których przegląda się Jezus”.
Istotą
świętości jest miłość, poświęcenie dla Boga i bliźniego, wierność w codziennym
wypełnianiu woli Bożej.
Papież
Franciszek powiedział: „Świętość jest celem, którego nie można osiągnąć jedynie
o własnych siłach, ale jest owocem łaski Bożej i naszej dobrowolnej na nią odpowiedzi.
Dlatego świętość jest darem i wezwaniem.
Będąc
łaską Boga, to znaczy Jego darem, jest to coś, czego nie możemy kupić ani
wymienić, ale jedynie przyjąć jako dar Boży – uczestnicząc w życiu samego Boga
przez Ducha Świętego, który żyje w nas od dnia naszego chrztu. Nasieniem
świętości jest właśnie chrzest. Chodzi o proces dojrzewania coraz większej
świadomości, że jesteśmy wszczepieni w Chrystusa, tak jak latorośl jest
zjednoczona z krzewem winnym i dlatego możemy i musimy żyć z Nim i w Nim jako
dzieci Boga. Zatem świętość to życie w pełnej komunii z Bogiem, już teraz
podczas doczesnej pielgrzymki (…) zmierzając do celu ostatecznego: ostatecznej
komunii z Bogiem w życiu wiecznym. Świętość staje się zatem odpowiedzią na dar
Boży, ponieważ przejawia się jako podjęcie odpowiedzialności. W tej
perspektywie ważne jest podejmowanie codziennego starania o uświęcenie w
warunkach, obowiązkach i okolicznościach naszego życia, starając się przeżywać
wszystko z miłością, i z miłosierdziem”.
Święty
Jan Paweł II w jednym z orędzi do młodzieży napisał:
„Zapytacie
mnie: ale czy dziś można być świętym? Gdybyśmy mieli liczyć wyłącznie na
ludzkie siły, cel ten rzeczywiście zdawałby się nieosiągalny. (…) Choć droga
jest trudna, wszystko możemy w Tym, który jest naszym Odkupicielem. (…) Z
Chrystusem świętość — czyli cel, jaki Bóg wyznacza każdemu ochrzczonemu — staje
się osiągalna. Liczcie na Niego: wierzcie w niezwyciężoną moc Ewangelii i z
wiary uczyńcie fundament swojej nadziei. Jezus idzie z wami, odnawia wasze
serca i pomnaża wasze siły mocą Ducha Świętego. (…) Nie lękajcie się być
świętymi nowego tysiąclecia!”.
Drodzy
bracia i siostry! Te słowa serdecznej zachęty papieża są skierowane nie tylko
do młodzieży, ale do każdego z nas.
Święci
są nam dani, aby nam podpowiadali, są nam dani, aby nam pomagali podjąć decyzję
współpracy z wolą Bożą i łaską Bożą, objawiającą się w naszym codziennym życiu.
Często
zwracamy się do świętych z rożnymi modlitwami. Czy jednak była chociaż jedna
prośba, żeby nam wyprosili autentyczne i święte życie chrześcijańskie?
Najczęściej są to czysto ziemskie intencje. Lubimy Świętych, ale nie lubimy
świętości. Zbyt wiele nas to kosztuje. Należałoby wyrwać ze swego zatrutego
serca „chwast zła” – grzech, a taka operacja boli.
Oklaskujemy
Świętych, prosimy ich o różne rzeczy, ale sami nie ruszamy się z miejsca,
podziwiamy tych, którzy walczą ale sami nie podejmujemy walki, pozostając
często w okopach swoich grzechów i wygodnictwa.
„Czcić
Świętych, a nie starać się o naśladowanie ich w świętości, to jest fałszywa
pobożność” – mówi św. Euzebiusz.
Gdy
św. Scholastyka spytała swego brata św. Benedykta, czego potrzeba, by dojść do
świętości, otrzymała odpowiedź: „Trzeba chcieć”.
W
roku 1973 słynna gwiazda filmowa, młoda aktorka z Hollywood, Dolores Hart, wstąpiła
do klasztoru. Zanim została zakonnicą grała rolę św. Klary w filmie pt. Św.
Franciszek z Asyżu. Gdy ją później pytano, dlaczego wstąpiła do klasztoru,
odpowiedziała: „Dotychczas grałam św. Klarę, a teraz pragnę żyć jak św. Klara,
chcę być świętą”.
Św.
Charbel, maronicki pustelnik z Libanu, mówi: „Świętość to nie przypadek,
świętość to wybór. Nie czekaj, aż przyjdzie do ciebie z zewnątrz, żyj i
zdobywaj ją od środka. Królestwo Boże mieszka w twoim sercu”. „Świętość jest
łaską i wolą: łaska pochodzi od Boga, a wola od ciebie. Jesteś potencjalnym
świętym – zrób wszystko, aby nim być naprawdę”.
Dlaczego
mamy być świętymi? Na to pytanie odpowiada ta, która w Chrystusie kochała
najbiedniejszych z biednych, św. Matka Teresa z Kalkuty: „Musimy stać się świętymi
nie dlatego, że chcemy się czuć świętymi, ale dlatego, aby Chrystus mógł żyć
pełnią życia w nas”.
Rycerz
Niepokalanej Św. Maksymilian Kolbe uczy: „Świętymi będziemy wówczas, gdy zawsze
i we wszystkim jak najdoskonalej pełnić będziemy wolę Bożą”. „Cała istota
świętości polega na zjednoczeniu woli naszej z wolą Bożą”.
Podobnie
uczy św. Jan XXIII: „Podstawą świętości jest całkowite oddanie się świętej woli
Pana, nawet w małych rzeczach”.
„Och!
Jak łatwo jest stać się świętym – mówi św. Wincenty a Paulo. Podstawowym i
prawie jedynym środkiem jest przyzwyczajenie się do pełnienia we wszystkim woli
Bożej”.
„Świętość jest akceptacją woli Bożej – mówi
św. Matka Teresa. Każdy z nas posiada w sobie zdolność zostania świętym, a
drogą do świętości jest modlitwa. Ponieważ uczysz się kochać, uczysz się być
świętym, a żeby umieć kochać, musisz się modlić. Nasze postępy w zdobywaniu
świętości zależą od Boga i od nas”.
Drogi
bracie! Droga siostro! Niech to ciebie nie przeraża. Zawsze zaczynaj od spraw
prostych i łatwych. Od znaku krzyża świętego, od pacierza, od dobrze
spełnionych obowiązków, a potem sam Bóg będzie ciebie prowadził do nieba.
Święta
Siostra Faustyna, Apostołka Miłosierdzia Bożego, w swoim Dzienniczku pisze:
„Niech żadna dusza nie wątpi, chociażby była najnędzniejsza, póki żyje – każda
może się stać wielką świętą, bo wielka jest moc łaski Bożej. Od nas zależy
tylko nie stawiać oporu działaniu Bożemu” (Dz. 283).
Pamiętajmy,
że święci też kiedyś byli w tym miejscu, w którym my jesteśmy dzisiaj. Każdy z
nich miał podobne wątpliwości, w ich sercu rodziły się te same pytania, które
rodzą się w naszych sercach. I te same pokusy im dokuczały. Nie urodzili się od
razu cnotliwi, idealni, bez żadnej skazy.
Gdy
św. Jan Paweł II był jeszcze studentem, to koledzy na drzwiach nieco złośliwie
przyczepili mu karteczkę: "Tu mieszka Karol Wojtyła - początkujący
święty". On też kiedyś zaczynał.
Jak
powiedział Papież Franciszek: „Święci nie są supermanami ani nie narodzili się
doskonałymi. Są ludźmi, którzy zanim osiągnęli chwałę Nieba, prowadzili
normalne życie, z jego radościami i cierpieniami, trudami i nadziejami. Lecz
kiedy poznali miłość Boga, to poszli za Nim wielkodusznie, bezwarunkowo i bez
hipokryzji. Znieśli cierpienia i przeciwności bez nienawiści, na zło
odpowiadając dobrem, szerząc radość i pokój. Święci to mężczyźni i kobiety,
którzy mają w sercu radość i przekazują ją innym. (…) W obliczach braci
najmniejszych i pogardzanych dostrzegli oblicze Boga, a teraz kontemplują je
twarzą w twarz, w Jego chwalebnym pięknie”.
„Troska
o innych jest początkiem wielkiej świętości – mówi św. Matka Teresa z Kalkuty.
Jeśli nauczysz się sztuki przedkładania innych nad siebie, będziesz się stawał
podobny do Chrystusa, bowiem Jego Serce było łagodne i zawsze myślał o innych”.
Służebnica
Boża Rozalia Celakówna, pielęgniarka pracująca wśród chorych wenerycznie w
jednym z krakowskich szpitali, mówi: „Świętość to nic innego jak miłość. […]
Miłość musi kierować każdym mym krokiem, i być w każdym tchnieniu, by wszystkie
me czyny, poczynania, były przepojone miłością. Miłość każe mi zapomnieć o
sobie, pracować dokładnie i bezinteresownie, służyć wszystkim, bez względu jak
się na mnie zapatrują i jak ze mną postępują”.
Sługa
Boży Kardynał Stefan Wyszyński powiedział : „Całe nasze życie tyle jest warte,
ile jest w nim miłości”. „Nie ma takich sytuacji, w których by jeszcze miłość
nie miała czegoś do powiedzenia”. „Zamiast oczekiwać na dobroć innych, sami
napełniajmy codzienne życie dobrocią”.
„Jak
to czynić kard. Wyszyński pokazał całym swoim życiem. Był jak drzewo o mocnych
korzeniach, którego żadna przeciwna moc nie była w stanie złamać, ani wywrócić.
Dlatego w chwilach trudnych nie tylko zawierzał swoje życie Bogu, ale Jego mocą
przebaczał tym, którzy go skrzywdzili. „Pomimo tego wszystkiego, co mnie
spotkało w ostatnich miesiącach – mówił w czasie millenijnej wigilii
wielkanocnej – nie mam w sercu do nikogo uczucia wrogości (…) nikogo na świecie
nie uważam za swojego wroga (…) Tego mnie nauczył Pan mój Jezus Chrystus. Mocą
Jego nauki staram się (…) uczyć was miłości do wszystkich, miłości
najtrudniejszej. Świat współczesny coraz bardziej potrzebuje żywych przykładów
miłości, zwycięzców Bożych, którzy będą szli przez ziemię (…) służąc i miłując:
potrzebuje nie tyle silnych pięścią, ile mocnych sercem; nie tyle potężnych,
ile miłujących; nie tyle głośnych, ile uspokajających. Takich ludzi potrzebuje
dziś świat. Takich potrzebuje nasza Ojczyzna i Kościół w Polsce”.
„Naucz
mnie Panie miłości codziennej, co prosty uśmiech w dotyk Boga przemienia” –
napisze przed śmiercią młoda karmelitanka z Gdyni.
A Św.
Charbel, pustelnik z Góry Annaya w Libanie, powie: „Kochaj aż do poświęcenia
siebie; miłość jest jedynym atramentem, którym możesz cokolwiek zapisać na tym
świecie, wszystko inne jest kleksem na papierze”.
To
prawda, bo jak mówi nam wielki święty Karmelu o. Jan od Krzyża: „Pod wieczór
życia będziemy sądzeni tylko z miłości”.
„Ta
zwięzła formuła niesie ważną treść i wskazuje, że miłość Boga i bliźniego
powinny stanowić punkt odniesienia we wszelkich naszych wyborach, czynach,
wypowiadanych słowach i podejmowanych decyzjach. Ona także uświadamia, że moc
przemiany świata mają ci, którzy kochają i którzy uczą miłości, a nie ci,
którzy nienawidzą. Tylko mądra miłość jest twórczą siłą, która może kruszyć ludzkie
serca i przemieniać naszą rzeczywistość. Kościół wspierają i bronią Go przed
złem ci, którzy się modlą, dążą do świętości i troszczą o własne nawrócenie, a
przede wszystkim ci, którzy kochają Boga i drugiego człowieka” – podkreśla Abp
Józef Kupny, Metropolita Wrocławski.
„Bóg
okazując nam miłosierdzie, oczekuje, że będziemy świadkami miłosierdzia w
dzisiejszym świecie (…) – powtarzał nasz Święty Rodak z Wadowic.
Przykładem
może być dla nas Święty Albert
Chmielowski, ubogi brat i troskliwy ojciec wobec bezdomnych nędzarzy spotkanych
na ulicach Krakowa.
„Takich
świętych i my spotkaliśmy; może mamy kogoś takiego w rodzinie albo wśród
przyjaciół i znajomych. Musimy im być wdzięczni, a przede wszystkim powinniśmy
być wdzięczni Bogu za to, że nas nimi obdarzył, postawił blisko nas, jako żywe
przykłady, zarażające sposobem życia i umierania w wierności Jezusowi i Jego
Ewangelii – mówi papież Franciszek (1 listopada 2017 r.). – Iluż dobrych ludzi
poznaliśmy i znamy w naszym życiu. Mówimy spontanicznie: «to naprawdę święty
człowiek!». To święci z sąsiedztwa, niekanonizowani, ale którzy żyją wśród nas.
Naśladowanie ich gestów miłości i miłosierdzia, to trochę przedłużanie ich
obecności w świecie. Te ewangeliczne gesty są jedynymi, które przetrwają
zniszczenie śmierci: akty czułości, hojna pomoc, czas spędzony na słuchaniu,
odwiedziny, dobre słowo, uśmiech… W naszych oczach, te gesty mogą wydawać się
bez znaczenia, jednak w oczach Boga są wieczne, ponieważ miłość i współczucie
są silniejsze niż śmierć”.
Abp
Wojciech Polak, Prymas Polski, w wigilię ostatniej Uroczystości Wszystkich
Świętych pięknie powiedział: „W te listopadowe dni wpatrujemy się w blask
świętości. Szukamy go w obliczach tych znanych, wielkich, wyniesionych do
chwały ołtarzy, ale szukamy go także w twarzach naszych bliskich zmarłych,
których w uroczystość Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny z miłością i
tęsknotą wspominamy. Oni nie są oficjalnie uznani czy ogłoszeni w procesach
beatyfikacyjnych czy kanonizacyjnych. Nie oddajemy im publicznej czci. Nie
wzywamy ich wstawiennictwa w litaniach, ani nie modlimy się przed ich figurami
czy obrazami. A jednak to oni właśnie rozumieją nas
najlepiej, kochają nas, wiedzą, co jest naszym prawdziwym dobrem, pomagają
nam i nas oczekują. Są bowiem już naprawdę szczęśliwi i chcą, abyśmy i my byli
szczęśliwi z nimi w raju. Tego pragną i o to się dla nas modlą. My zaś
modlimy się o to dla tych, którzy tej szczęśliwości jeszcze nie dostąpili. Taka
jest istota uroczystości obchodzonej 1 listopada, taka jest istotach Dnia
Zadusznego i następujących po nim dni. Takie jest świętych obcowanie. Nawet w
największej samotności i cierpieniu nie jesteśmy sami, bo oni są z nami.
Pamiętajmy o tym w tym trudnym czasie, gdy tak wielu doświadcza lęku i
bezradności, gdy tak wielu niestrudzenie walczy o chorych, gdy tak wielu
opłakuje zmarłych. (…) Modlitwą najlepiej damy wyraz naszej pamięci o naszych
bliskich zmarłych…”.
Drodzy
Moi! Niech te słowa i przykłady staną się dla nas zachętą, aby zacząć przeżywać
nasze chrześcijaństwo w sposób bardziej autentyczny. Mamy głosić Dobrą Nowinę o
Chrystusie i naszymi słowami i przykładem naszego codziennego życia.
Papież
Benedykt XVI udziela nam jeszcze jednej cennej podpowiedzi: „Każdy powinien mieć jakiegoś Świętego, z którym
pozostawałby w bardzo zażyłej relacji, aby odczuwać jego bliskość przez
modlitwę i wstawiennictwo, ale także, aby go naśladować. Chciałbym zaprosić
was, abyście bardziej poznawali Świętych, rozpoczynając od tego, którego imię nosicie,
czytając ich życiorysy i pisma. Bądźcie pewni, że staną się oni dobrymi
przewodnikami, abyście jeszcze bardziej kochali Pana oraz będą cenną pomocą dla
wzrostu ludzkiego i chrześcijańskiego.
Drodzy
bracia i siostry! Na koniec naszego rozważania pragnę zwrócić się do każdego z
was słowami świętego ojca Pio:
„Jezus
niech cię przyciśnie do swego serca i uczyni podobnym do świętego, którego imię
nosisz. Niech Jezus zawsze będzie jedynym Królem twego serca. Niech ci towarzyszy
stale ze swoją czułą łaską, niech w twojej duszy wzrasta Jego doskonała miłość,
niech cię przemieni zupełnie w siebie samego i niech cię uczyni świętym”. Amen.
o.
Piotr Męczyński O. Carm.
|