20.07.2022
Szukaj pokoju i dąż do niego (Ps 34, 15) – konferencja wygłoszona przez o. Piotra Męczyńskiego OCarm. – Obory, 16 lipca A. D. 2022


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry, zgromadzeni pod płaszczem opieki Matki i Królowej Karmelu w Oborskim Sanktuarium!

W obliczu wojny na Ukrainie pragniemy modlitwą i świadectwem życia chrześcijańskiego odpowiedzieć na Boże wezwanie: "Szukaj pokoju i dąż do niego" (Ps 34, 15). Te słowa psalmisty wyznaczają temat dzisiejszego spotkania naszej Rodziny Karmelitańskiej.

Papież Franciszek w tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Pokoju przypomina:

„W każdej epoce pokój jest zarówno darem Bożym, jak i owocem wspólnego zaangażowania. Wszyscy mogą współdziałać w budowaniu bardziej pokojowego świata: począwszy od własnego serca, poprzez relacje w rodzinie, społeczeństwie i środowisku, aż po relacje między narodami i między państwami”.

Jak uczy papież Benedykt XVI:

„Człowiek jest stworzony do pokoju, który jest darem Boga. Trzeba o niego się modlić jako o Boży dar, a jednocześnie go budować, angażując się z całych sił”.

„Wartość, jaką dla świata ma dar pokoju Chrystusa, uwydatniła się z całą mocą w ostatnich wydarzeniach za naszą wschodnią granicą. Porusza nas ogrom zniszczeń wojennych i cierpienie niewinnych ludzi. (…) Jednocześnie pośrodku dramatycznych okoliczności zobaczyliśmy wielkie serca Polaków i Polek, którzy inspirowani miłością Chrystusa otworzyli na oścież swoje ramiona dla uciekających przed pożogą wojenną” (z listu biskupów polskich do kapłanów na Wielki Czwartek 2022 roku).

Dwa dni temu Ks. Biskup Jan Sobiło z Zaporoża we wschodniej Ukrainie napisał:

„Serdecznie pozdrawiam Ojca i Rodzinę Karmelitańską, która w Dzień Matki Bożej Szkaplerznej gromadzi się w Oborach na XXIII Ogólnopolskim Wieczerniku Królowej Pokoju.

Tak bardzo potrzebujemy pokoju. Tak bardzo Ukraina jest uciemiężona wojną. Tyle pomocy płynie z Polski, tylu naszych ludzi znalazło schronienie w Waszych rodzinach. Dziękujemy!!!

Niech Wasza modlitwa dojdzie do Tronu Bożego. Niech promienie łask z Waszego Świętego Spotkania dotrą do wszystkich zranionych i otrą łzy zrozpaczonych.

Niech Bóg Ojciec przez pośrednictwo Matki Bożej Szkaplerznej błogosławi Wam na czas modlitewnego spotkania.

Płaszcz naszej Mamy niech okryje nas wszystkich i niech nas broni od wszelkich niebezpieczeństw duszy i ciała.

Z błogosławieństwem + + +    bp Jan Sobiło
Wasz brat i pielgrzym Medugorski”.

Drodzy bracia i siostry! Te pełne miłości słowa i pasterskie błogosławieństwo płynące z Ukrainy są dla nas wielkim umocnieniem, a zarazem zobowiązującym darem.

„Prośmy, aby Bóg obdarzał nasze serca pokojem, (…) byśmy przyjmując Chrystusowy pokój, potrafili go zanosić innym, szczególnie tym, którzy cierpiąc, wołają o naszą solidarność i konkretną braterską pomoc” (Abp Wojciech Polak).

„Niech będzie coraz więcej ludzi, którzy bez hałasu, pokornie i wytrwale, dzień po dniu stają się budowniczymi pokoju” – zachęca papież Franciszek.

Do tego zachęca nas także nowy Święty Karmelu – O. Tytus Brandsma, kanonizowany przez Ojca Świętego 15 maja br.

Karmelita z Holandii w jednym ze swoich najsłynniejszych wykładów z 1931 roku podkreślał z mocą, że praca na rzecz pokoju nie jest jedynie zadaniem rządzących i polityków. Uwydatniał fakt, że wszyscy jesteśmy współodpowiedzialni i możemy robić więcej na rzecz pokoju.

W historii ludzkości – podkreśla o. Brandsma – nie brak było „heroldów”, którzy głosili pokój i pracowali dla pokoju.

„Pokój światowy zaczyna się od pokoju naszego serca” – przypomina bł. Kardynał Stefan Wyszyński.

Prymas Tysiąclecia uczy: „Pokój buduje się przez zachowanie Ewangelii Chrystusowej. Pokój nie jest tylko ozdobnym kwiatem, który rośnie na drzewie, czy sztucznym kwiatem z bibułki i celofanu. Pokój wyrasta z serca człowieka, z tego, co jest w  jego duszy. A serce dopiero wtedy rodzi owoce pokoju, gdy żyje Ewangelią Chrystusową”.

Bracia i Siostry!

„Nikt nie może nam dać takiego pokoju, jaki daje Chrystus. Bo jest to pokój płynący z uporządkowanego serca. Uporządkowanego przez Niego w sakramencie pokuty i pojednania, oczyszczonego ze zła, które burzy pokój, które niepokoi i drażni. Człowiek wewnętrznie nieuporządkowany, rozdrażniony, nigdy nie będzie nosicielem prawdziwego pokoju. Raczej będzie niepokoił, niszczył pokój i dobro, czy to w rodzinie, czy w społeczeństwie. Tak bardzo potrzeba nam dzisiaj pokoju w naszych sercach, w naszych rodzinach i w naszej Ojczyźnie” (Biskup Siedlecki Kazimierz Gurda).

Nasz wielki Rodak Św. Jan Paweł II w homilii o pokoju, wygłoszonej w Toruniu w 1999 r., mówił: „Chrystus jest naszym pokojem, jest naszym pojednaniem. To On zburzył wrogość, jaka powstała po grzechu człowieka i pojednał z Ojcem wszystkich ludzi przez śmierć na krzyżu. (…) Podczas gdy ludzie rozumieli pokój na płaszczyźnie doczesności, Chrystus mówi, że wypływa on z dóbr nadprzyrodzonych, że jest wynikiem zjednoczenia z Bogiem w miłości”.

W szczególny sposób doświadczamy tego pokoju mającego swe źródło w miłosiernym Sercu Zbawiciela, gdy pojednani z Bogiem i Kościołem wstajemy od kratek konfesjonału.

Bł. Ks. Michał Sopoćko, spowiednik św. Faustyny i wielki apostoł Bożego Miłosierdzia, uczy: „Tylko Chrystus przynosi pokój trwały, bo wewnętrzny, prawdziwy, który polega na usunięciu głównej przyczyny niepokoju, jakim jest grzech. (…) Pokój, jaki Sakrament Pokuty wprowadza do duszy przez pogodzenie jej z Bogiem i z sumieniem własnym, jest koniecznym warunkiem pokoju z bliźnim. (…)

Dlatego można z całą pewnością twierdzić, że ludzkość nie zazna pokoju, dopóki się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia Bożego”.

Dlatego, tak ważne jest, abyśmy strzegli się grzechu ciężkiego i dbali o zachowanie największego skarbu: przyjaźni z Jezusem i życia w stanie łaski uświęcającej.

„Pokój wam wszystkim, którzy trwacie w Chrystusie” (1P 5, 14) – napisze św. Piotr Apostoł.

Matka Boża z Medjugorie niestrudzenie powtarza: „Jezus jest Królem Pokoju i tylko On może udzielić wam pokoju, którego szukacie”.

„Wzywam was, abyście stali się przyjaciółmi Jezusa. Módlcie się o pokój w waszych sercach i pracujcie nad osobistym nawróceniem. (…) Niech spowiedź święta będzie pierwszym aktem nawrócenia (…) Kochane dzieci, tylko w ten sposób, możecie się stać świadkami pokoju i miłości Jezusa w świecie”.

„Drodzy Bracia i Siostry, bez wewnętrznej odnowy i bez pokonania zła i grzechu w sercu, a zwłaszcza bez miłości człowiek nie zdobędzie wewnętrznego pokoju – uczy nas św. Jan Paweł II. Pokój może przetrwać tylko wówczas, gdy jest zakorzeniony w wyższych wartościach, oparty na normach moralnych i otwarty na Boga. Rodzi się on w sercu ludzkim i w życiu społeczeństwa z ładu moralnego, porządku etycznego, zachowania Bożych przykazań”.

Drodzy Moi! Bądźmy zawsze tymi, którzy modlitwą i osobistym nawróceniem, a przede wszystkim wzajemną miłością burzą mury uprzedzeń i nienawiści, a wznoszą mosty pokoju i pojednania.

Niech nasze serca zjednoczone z Sercem Jezusa staną się dla wszystkich oazą pokoju i domem prawdziwego braterstwa.

W jednym z Orędzi na Światowy Dzień Pokoju (2014 r.) papież Franciszek napisał:

„Człowiek pojednany widzi w Bogu Ojca wszystkich, a tym samym jest wewnętrznie mobilizowany do życia braterstwem otwartym na wszystkich. W Chrystusie drugi człowiek jest przyjmowany i miłowany jako Boży syn czy córka, jako brat lub siostra, a nie jako obcy, ani tym bardziej jako rywal czy nawet wróg. W Bożej rodzinie, w której wszyscy są dziećmi tego samego Ojca i – ponieważ wszczepieni są w Chrystusa – są synami w Synu, nie ma „życia do odrzucenia". Wszyscy cieszą się równą i nienaruszalną godnością. Wszyscy są miłowani przez Boga, wszyscy zostali odkupieni krwią Chrystusa, który umarł na krzyżu i zmartwychwstał za każdego. To jest powód, dla którego nie można pozostać obojętnym na los braci. To, co powiedzieliśmy, pomaga zrozumieć, że braterstwo jest podstawą i drogą do pokoju. (…)

Umowy międzynarodowe i ustawy krajowe, mimo że są bardzo pożądane i konieczne, nie wystarczają same w sobie, by doprowadzić ludzkość do uniknięcia ryzyka konfliktu zbrojnego. Potrzebne jest nawrócenie serc, które pozwoli każdemu uznać w drugim swego brata, o którego trzeba się troszczyć, wspólnie pracować, by wszyscy żyli pełnią życia”.

Bracia i Siostry! „Otrzymując przebaczenie w Sakramencie, który znajduje się w samym centrum naszego procesu nawrócenia, stajemy się z kolei krzewicielami przebaczenia: otrzymawszy je sami, możemy je ofiarować innym poprzez zdolność do prowadzenia troskliwego dialogu i przyjmowania postawy, która daje pociechę poranionym”.

Będziemy narzędziami pokoju Pana na tyle, na ile przebaczymy tym, którzy wobec nas zawinili. Pokój – owoc przebaczenia – zaczyna się w nas samych.

O. Slavko Barbarić, chorwacki franciszkanin z Medjugorie, w konferencji do pielgrzymów mówił:

„Prawdziwy pokój może przyjść jedynie z serca, które jest pojednane z Bogiem, które wybacza, kocha, staje się miłosierne i delikatne, które jest gotowe chronić dobro i walczyć z tym, co złe i niszczące. Dopóki gotowi jesteśmy oddawać oko za oko, ranę za ranę, grób za grób, nie może nadejść ten upragniony pokój, za którym tęsknimy. Jest wiele przyczyn, z powodu których twierdzimy, że nie możemy przebaczyć, bo rany są głębokie, a wróg jest niegodny naszego przebaczenia i miłości, ale nie możemy mieć pokoju bez wewnętrznego uzdrowienia przez przebaczenie”.

Wspaniałym przykładem może być dla nas bł. Stefan Wyszyński. Ks. Prymas trzy lata więziony i dręczony przez komunistów w swoich „Zapiskach Więziennych" zanotował:

„Nie czuję uczuć nieprzyjaznych do nikogo z tych ludzi. Nie umiałbym zrobić im najmniejszej nawet przykrości. Wydaje mi się, że jestem w pełnej prawdzie, że nadal jestem w miłości, że jestem chrześcijaninem i dzieckiem mojego Kościoła, który nauczył mnie miłować ludzi, i nawet tych, którzy chcą uważać mnie za swego nieprzyjaciela".

Prymas Wyszyński wiele się w tym czasie modlił, prosząc, by Bóg uchronił go od nienawiści do krzywdzicieli i prześladowców. W wigilię Bożego Narodzenia poszedł z opłatkiem do strażników.

"Przykazanie miłości bliźniego musimy odnieść do wszystkich - mówił. Mniejsza z tym, czy wierzą czy nie wierzą, czy nas kochają czy nie. Wszyscy mają prawo do naszej miłości".

Ktoś bardzo trafnie powiedział: „On właściwie nie walczył z żadnym ustrojem, ale w każdym ustroju walczył o człowieka”.

Uczył, że każdy człowiek ma wartość. Budził nadzieję, mówił: „Drogi kamień nie przestaje być sobą nawet wtedy, jeśli wpadnie w błoto. Błoto można oczyścić, a drogi kamień pozostanie sobą”.

Uczył, że „odnowa świata, o której tak dużo dzisiaj się mówi i pisze, polega na tym, abyśmy uwierzyli, że Bóg jest Miłością, i abyśmy z tej miłości, którą Bóg włożył w nasze istnienie i życie, czerpali dla braci”.

Ks. Prymas ostrzegał, że „świat nie staje się lepszy (…), bo zrezygnował z  serca. Dlatego świat nie daje pokoju, a ludzie schną z lęku w przewidywaniu czegoś najgorszego”.

Bł. Ks. Sopoćko pisze: „Jakie są powody niezgody między ludźmi? Jest ich dużo, a wszystkie mają źródło w naruszeniu przykazania: "Będziesz miłował bliźniego twego, jak siebie samego". Kto go przestrzega, ten usuwa ze swego życia wszystko, co sprowadza niepokój z bliźnimi. Taki człowiek wszystkich kocha, nikim nie gardzi, nikomu nie zazdrości, cudzego nie weźmie, strzeże się obmowy i sądów, urazy przebacza, za zło oddaje dobrem, każdemu się chętnie udziela, nawet wrogom swoim oddaje chlebem za kamień wyświadczając im przysługi i modląc się za nich. Tak postępując zyskuje u wszystkich miłość i poważanie, życzliwość i szacunek, których mu odmówić nie mogą nawet ludzie przewrotni”.

Do tego wzywa nas Bł. Stefan Wyszyński mówiąc, że „świat współczesny coraz bardziej potrzebuje żywych przykładów miłości, zwycięzców Bożych, którzy będą szli przez ziemię w milczeniu i poszanowaniu innych, nie złorzecząc, nie wygrażając, nie bijąc i nie stosując przemocy, ale służąc i miłując”.

Prymas Tysiąclecia słowem i przykładem uczył, że „światu potrzeba ludzi nie tyle silnych pięścią, ile mocnych sercem, nie tyle potężnych, ile miłujących, nie tyle głośnych, ile uspokajających, którzy by umieli znieść zniewagę i cierpieć w nadziei, że ich cierpliwość i spokój więcej owocu przyniesie. Dziś potrzeba światu: przebaczania i ludzi umiejących przebaczać. Jakże trzeba być spokojnym, przytomnym i wyrozumiałym dla ludzi, dla ich chwilowych popędów, porywów i namiętności. Jakże musimy niejednego nie dosłyszeć, niejedno przebaczyć, by utrzymać pokój w sercu, w rodzinie, w mieście, w narodzie, w państwie, w Kościele, w całym świecie. Właśnie o takich ludziach Chrystus mówił i do takich się przyznaje: „Błogosławieni pokój czyniący, albowiem będą oni nazwani synami Bożymi”.

I mówił nam jeszcze Ks. Prymas:

„Do jakiego domu wejdziecie, gdziekolwiek i w jakiejkolwiek znajdziecie się sytuacji, z kimkolwiek się spotkacie, niezależnie od tego, jakie ten ktoś będzie miał usposobienie – życzliwe i bliskie, obojętne i dalekie – czy to będzie przyjaciel, czy wróg, mówcie naprzód: „Pokój temu domowi”. Pokażcie swoje usposobienie wewnętrzne, które bierze się ze zjednoczenia z Chrystusem. Jak Chrystus przez Krew swoją wszystko uspokoił, tak też i wy, którzy idziecie w imię Jego, macie wszystko uspokajać”.

Zmartwychwstały Panie, daj nam ten pokój prawdziwy, który płynie z Twego otwartego Serca. Udziel go każdemu ludzkiemu sercu, daj Twe światło wszystkim pogrążonym w mroku, ciepiącym z powodu wojny w Ukrainie, skłóconym w rodzinach, poranionym i tracącym wiarę, chorym i umierającym, grzesznikom największym i nam samym – daj Twój pokój i miłosierdzie!

Drodzy bracia i siostry!

„Jeśli chcemy, aby świat się zmienił, to musi się zmienić przede wszystkim nasze serce – mówi papież Franciszek. Aby tak się stało, pozwólmy się dziś wziąć za rękę Matce Bożej”.

„Ona jest Nauczycielką Pokoju i należy do „błogosławionych, którzy wprowadzają pokój” (Mt 5,9), bo – naśladując swego Syna – nauczyła nas szczególnego szacunku dla bezcennej wartości wewnętrznego pokoju, bez którego każdy inny, zewnętrzny pokój będzie nietrwały, złudny i niewystarczający (por. Jan Paweł II, Novo Millenio)” (Abp Stanisław Gądecki).

Przedstawiając się dzieciom w Medjugorie powiedziała: „Ja sam Kraljica Mira” – Jestem Królową Pokoju. „Drogie dzieci, kocham was i wszystkich pragnę poprowadzić ku pokojowi, który daje tylko Bóg i ubogaca nim każde serce”. 

Matka Najświętsza uczy nas być prawdziwymi apostołami i budowniczymi pokoju, mówiąc:

„Prawdziwy pokój będzie miał jedynie ten, kto w swoim bliźnim dostrzega i kocha mojego Syna”. „Droga do mego Syna, który jest prawdziwym pokojem i miłością, prowadzi poprzez miłość do bliźnich”.

Bł. Stefan Wyszyński uczył, że „każdy, kto chce dobrze naśladować Maryję, musi mieć coś z Jej czułego serca”.

O tym przypomina nam dzisiaj także Święty Karmelita z Niderlandów. W swoich notatkach z rekolekcji zapisał:

„Tak jak apostołowie chcemy trwać jednomyślnie na modlitwie z Maryją, Matką Jezusa, ufając, że przez jej wstawiennictwo, duch odnowy zstąpi na nas rozpalając nasze zimne serca… Maryja będzie naszą przewodniczką! (…) Pomagając nam być wiarygodnymi świadkami Ewangelii odpowiadającymi na zło i niesprawiedliwość mocą przebaczenia, prawdy i miłości”.

O. Tytus Brandsma był znany ze swojej otwartości wobec wszystkich, a szczególnie wobec ubogich. Wprowadzał w czyn przykazanie Jezusa: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36). Mamy relacje naocznych świadków, którzy widzieli, jak oddawał pieniądze, swój płaszcz, a nawet pościel ze swojego łóżka. Widziano go także, jak pomagał pewnemu staruszkowi pchać wózek z rupieciami pod górę między Uniwersytetem a Karmelem kładąc swoją profesorską teczkę na wierzchu zawartości wózka na czas tej pomocy.

Holenderski karmelita przypominał swoim braciom: „Lepiej być nieukiem pełnym wiary niż człowiekiem mądrym bez serca… Tym, co czyni pięknym nasze wspólne życie, są nie tyle obowiązki i prawa, ale pomoc i miłosierdzie”.

Odnajdujemy w nim, w tych dniach wstrząsanych widmem wojny, proroka nadziei i świadka pokoju.

O. Tytus czynił pokój, ale jednocześnie rozumiał, że aby czynić pokój, potrzebna jest odwaga i że są takie czasy, w których praca na rzecz prawdziwego, trwałego i sprawiedliwego pokoju prowadzi nieuchronnie do konfliktu ze światem: „kto chce zdobyć świat dla Chrystusa, musi mieć odwagę zderzyć się z nim” to jego słynne stwierdzenie.

W maju 1940 roku Niemcy zajęli Niderlandy. Żołnierze Wermachtu wkroczyli do Holandii. Działalność Kościoła stała się niewygodna. W 1941 roku władza niemiecka nakazała wszystkim gazetom publicznym i prywatnym publikować faszystowskie ogłoszenia.

O. Tytus, duchowy opiekun dziennikarzy katolickich, przedstawił gazetom stanowisko Kościoła: zachować swój katolicki etos, nie ulegać naciskom władz okupacyjnych. Napisał również artykuł w obronie prześladowanych Żydów. Jak nietrudno było przewidzieć, działalność zakonnika została przez nazistów potraktowana jako sabotaż. Karmelita został uznany za niebezpiecznego mnicha. Gestapo aresztowało go 19 stycznia 1942 roku. Wytoczono mu sprawę sądową, został uznany za winnego i skazany na więzienie.

Papież św. Jan Paweł II powie o nim: „Dzielny dziennikarz, internowany i zabity w obozie zagłady za niezłomną obronę prasy katolickiej, należy do grona męczenników wolności słowa przeciwko tyranii dyktatury…”. 

W niemieckim obozie zagłady w Dachau o. Tytus zachęcał nieustannie swoich towarzyszy niedoli: „Nie dajcie się ponieść nienawiści. Bądźcie cierpliwi. Jesteśmy w ciemnym tunelu, ale musimy iść naprzód. Wieczne światło rozbłyśnie dla nas po tym wszystkim”.

Dla profesora Brandsmy przebaczenie nie było oznaką słabości, ale heroicznym aktem osób wielkiego ducha, a Tytus jaśniał jako prawdziwy sługa pojednania. Prawdziwe przebaczenie – twierdzi – jest decyzją nadprzyrodzoną mającą swe korzenie w Bogu, a nie w ludzkich siłach.  

W Dachau panowały bardzo trudne warunki życia: ciężka praca w polu, bicie, głodowe porcje jedzenia. Dla o. Tytusa, który miał słabe zdrowie, było to nie do wytrzymania. Mimo wszystko jego duch pozostał ten sam: radosny, odważny, nie narzekał, pomagał komu mógł, wypowiadając słowa pociechy.

18 lipca 1942 roku został przyprowadzony z pola do obozu przez dwóch polskich karmelitów, o. Alberta Urbańskiego i o. Hilarego Januszewskiego. Nie był w stanie przyjść sam. Jego stan zdrowia wciąż się pogarszał, przeniesiono go do infirmerii. Był poddawany eksperymentom medycznym. O. Tytus był świadom, że nienawiść nie jest siłą twórczą: tylko miłość nią jest. Pielęgniarce, która wierzyła w faszyzm i ostatecznie uśmierciła go zastrzykiem kwasu karbolowego, okazał współczucie i serdeczność. Zanim wykonała śmiertelny zastrzyk podał jej swój różaniec.

Ten gest i współczujące spojrzenie (por. Iz 53,7) sprawiły, że odczuła miłosierdzie Boga i narodziła się na nowo. Później, ta kobieta przypisywała swój powrót do wiary wstawiennictwu ojca Tytusa.

Papież Franciszek w homilii kanonizacyjnej wskazał nam źródło mocy naszego chrześcijańskiego świadectwa mówiąc:

„Miłość, którą otrzymujemy od Pana jest siłą, która przemienia nasze życie: poszerza nasze serca i uzdalnia nas do miłości. Możemy dokonywać wyborów i spełniać gesty miłości w każdej sytuacji i wobec każdego brata i siostry, których spotykamy, ponieważ jesteśmy miłowani i mamy siłę, by kochać.”.

Drodzy Bracia i Siostry!

Pełni radości gromadzimy się dzisiaj u stóp naszej Niebieskiej Matki i prosimy:

„Weź nas za rękę, Maryjo. (…) Ty, która przemierzałaś nasze drogi, prowadź nas drogami pokoju”, „zgromadź nas razem pod swym płaszczem, w czułości prawdziwej miłości, w której tworzy się na nowo rodzina ludzka”.

Matka Boża z macierzyńską miłością towarzyszy nam w trudach ziemskiej pielgrzymki prowadzącej do niebieskiej ojczyzny. Wymownym znakiem Jej nieustannej opieki i czułej bliskości są Jej liczne objawienia w ciągu dwudziestu wieków historii Kościoła. Do tych miejsc wybranych i uświęconych łaską nawiedzenia NMP należy Medjugorie.

Od początku objawień Królowa Pokoju zachęcała ludzi do modlitwy, mówiąc: „Drogie dzieci! Bez modlitwy nie ma pokoju” (6.09.1984). „Dlatego módlcie się, gdyż modlitwa stanowi fundament waszego pokoju. Otwórzcie swoje serca i dajcie czas Bogu, by stał się On waszym przyjacielem. Gdy zawrzecie przyjaźń z Bogiem, żadna burza jej nie zniszczy” (25.06.1997).

„Odmawiajcie co wieczór różaniec” – wzywa Pani z Nieba. „Zapraszajcie wszystkich do modlitwy różańcowej”.

Drodzy bracia i siostry!

Matka Boża w swych objawieniach często wzywała ludzi do odmawiania Różańca, zwłaszcza w obliczu zagrożeń dla świata – przypomniał niedawno papież Franciszek zapraszając wszystkich do wspólnej modlitwy różańcowej o pokój w Ukrainie i na całym świecie.

To pokorne, a tak skuteczne lekarstwo na dni nawet najgroźniejsze – przekonywał bł. Stefan Wyszyński.

Prymas Tysiąclecia wszystko postawił na Maryję. Jej zawierzył siebie i swoje pasterzowanie Kościołowi na polskiej ziemi w trudnym czasie panowania stalinowskiego reżimu.

Dzisiaj zwraca się do nas z serdecznym wezwaniem: „Pomóżcie mi wszystko w Polsce oddać Matce Najświętszej. Ona pomoże nam uratować Kościół i Ojczyznę naszą”.

„Potrzebujemy Jej. I nie wstydzimy się tego – mówił nasz Błogosławiony. Potrzebujemy Jej, jak płuca potrzebują powietrza, serce – krwi i miłości, stopy – oparcia, oczy – światła, usta – pokarmu. Jak dziecko w łonie matki potrzebuje matki i nie może istnieć i żyć bez niej i poza nią”.

„Nie bójmy się, że Maryja przesłoni nam Chrystusa. Ona jest po to, aby do Niego prowadzić”. „Nie ma innej drogi do Boga, jak tylko przez ręce Maryi. Bóg sam nie chce inaczej udzielać się światu, jak tylko z ramion Maryi”. 

Podążając za tym wskazaniem Bł. Kardynała Wyszyńskiego, chwytamy za różaniec, by opiece i orędownictwu Maryi u Serca Syna polecać sprawę pokoju w Ukrainie i na całym świecie, Kościół w Polsce i naszą umiłowaną Ojczyznę, a także sprawy nasze osobiste i rodzinne.

W testamencie Ks. Prymasa znalazły się słowa: „Źródłem mojego spokoju wewnętrznego w walce z mocami ciemności była zawsze gorąca miłość i uległość wobec Matki Chrystusowej, Pani Jasnogórskiej, której uważam się za niewolnika miłości”.

A po jego śmierci biskupi polscy w liście pasterskim do narodu napisali: "Będziemy wierni maryjnemu dziedzictwu Prymasa".

„Soli Deo per Mariam!” – to było motto całego życia bł. Stefana Wyszyńskiego – „służyć samemu Bogu przez Maryję”.

Drodzy Moi! Te słowa są dla nas drogowskazem i zadaniem dla wszystkich dzieci Kościoła i naszej umiłowanej Ojczyzny – oddać się i wiernie służyć samemu Bogu przez Maryję.

Niech brązowy szkaplerz Matki Bożej spoczywający na naszej piersi i paciorki różańca przesuwane codziennie w naszych dłoniach będą także naszym radosnym wyznaniem: „Wszystko postawiłem na Maryję!”. Amen.